Jestem, jestem, moi mili, jestem – tylko mnie sesjowo aktualnie „wcięło” :):) Pewnie się zdziwicie, ale styczeń to bardzo gorący zawodowo miesiąc, w którym robi się sesje..WIOSENNE :)! a nawet letnie:) O tak, pracuję nad zdjęciami do naszego magazynu, ale i nad niespodzianką dla Was,
a właściwie kilkoma niespodziankami:) Ale nie puszczę nawet pary z ust:)…no przynajmniej do jakiegoś czasu:)
a właściwie kilkoma niespodziankami:) Ale nie puszczę nawet pary z ust:)…no przynajmniej do jakiegoś czasu:)
Kiedy zimą świeci słońce, to po1. szaleję kulinarnie niczym jakis MASTER:) – bo mnie pozytywnie roznosi:) z tego słonecznego dobrodziejstwa, a po drugie wychodzę na dwór nawet w największy mróz!:) A dziś był właśnie taki dzień – słoneczny, iście zimowy, z trzaskającym śniegiem pod nogami REWELACJA!. Mam ostatnio niestety bardzo mało czasu na spacery i pozytywne „szlajanie się” :) po okolicy. Wessało nas po prostu zawodowo i sympatycznie przeżuwa:). Ale w każdej wolnej chwili, staram się jednak nałapać pozytywnej energii korzystając z tej właśnie pory roku. Po 6 latach mieszkania na Kaszubach, zorientowaliśmy się wreszcie / nie ma co – BYSTRZAKI z nas:)!/ , że mamy w okolicy całkiem fajną górkę narciarską z wyciągiem. No, ale lepiej późno niż wcale. Udaliśmy się z ochotą na ową górę, celem nauczenia dziecka jazdy na nartach oraz dobrej zabawy. I było naprawdę świetnie. Miło też było popatrzeć na tych wszystkich ludzi, którzy całymi rodzinami wygłupiali się na stoku. Tym bardziej, że często byli to…uwaga – DZIADKOWIE i BABCIE. Uśmiechnięci, pełni zapału, zaangażowani w zabawę z wnukami. No aż miło było obserwować te wygłupki pokoleniowe:). A w związku ze sportami zimowymi mam pytanko do moich wiernych podczytywaczy: Czy ktoś z Was może ma biegówki???? BA – czy z nich korzysta?:) Nie ujmując tu jedynie posiadaczom:) – interesuje mnie jednak forma wykorzystania tychże akcesoriów:) Czy ktoś z Was więc je wykorzystuje czynnie? Mamy wokół piękne tereny, pomyślałam sobie, że może w ramach zadbania o kondycję pokuszę się o narty do biegania. Ale chciałabym najpierw porozmawiać z kimś, kto sobie zimowo „biega” i poprosić o kilka porad. Bo być może, jestem najzwyczajniej w świecie za cienki Bolek, żeby się za to zabierać:) Czekam zatem na kontakt mailowy od nartowego biegacza lub biegaczki:).
W naszym domu zima pełna kwiecia:) Szaleję z kwiatkami. Są wszędzie:) I w sypialni i w jadalni i w salonie. No i wożę je ze sobą do stylizacji. Kwiaty mnie uszczęśliwiają:) W zestawieniu z czystością bieli za oknem – nastrajają bardzo, ale to bardzo pozytywnie.
Złapałam specjalnie dla Was kilka detali – kolorystycznych. I odpowiadam tym samym na pytania o barwy. Ascetycznie, spokojnie, relaksująco – w bieli, szarościach, srebrze, zgaszonym wrzosie.
O matko, jakże ja marzyłam o tym zestawieniu:)
Reszta domu – tętni kolorami:) Przynajmniej w dodatkach. Jako urodzona pierwszego dnia wiosny – uroczyście oznajmiam, że coś jest już na rzeczy:):):) Idzie wiosenka, idzie powolutku:):):) Sikoraski zaczynają już swoje trele:) Sama słyszałam. To tylko 2 miesiące do wiosennego przebudzenia – WYTRZYMAMY ludziska:), kto jak nie my??? W przyjemnym wyczekiwaniu zaopatrzyłam nas
w kwiatki, kwiatuszki, bukiety, bukieciki no i klimatyczne lampiony GIGANTY:):) Kwiatki pachną, świece się palą, nastrój sielski, więc chodzę styczniowo po tym naszym świecie z bananem na twarzy:) Mało tego – z tęsknoty za letnimi dniami, posiałam już w ogrodniczym zrywie: pomidorki, zioła i inne cuda jadalne na warzywniak. W tym roku planuję na nim dużo prac, w które zresztą zamierzam Was wciągnąć:) Jeszcze nie wiecie co Was czeka:) A tymczasem…żeliwny zielnik przeżywa ukwiecone oblężenie. Nie tylko on zresztą :)…No cóż, trzeba to wreszcie powiedzieć głośno – jestem najprawdziwszą wariatką na punkcie kwiatków:) NIEULECZALNIE:)
w kwiatki, kwiatuszki, bukiety, bukieciki no i klimatyczne lampiony GIGANTY:):) Kwiatki pachną, świece się palą, nastrój sielski, więc chodzę styczniowo po tym naszym świecie z bananem na twarzy:) Mało tego – z tęsknoty za letnimi dniami, posiałam już w ogrodniczym zrywie: pomidorki, zioła i inne cuda jadalne na warzywniak. W tym roku planuję na nim dużo prac, w które zresztą zamierzam Was wciągnąć:) Jeszcze nie wiecie co Was czeka:) A tymczasem…żeliwny zielnik przeżywa ukwiecone oblężenie. Nie tylko on zresztą :)…No cóż, trzeba to wreszcie powiedzieć głośno – jestem najprawdziwszą wariatką na punkcie kwiatków:) NIEULECZALNIE:)
Kochani – piszecie, że styczeń Was dobija. USZY DO GÓRY! :) – to już końcówka, zaraz będzie luty, który podobno ma być bardzo słoneczny – a potem to już bliżej niż dalej.
A może razem na te biegówki się zdecydujemy? Może trzeba po prostu ruszyć zadki i gdzieś wybyć na zimowe szaleństwo:):):) Z dziadkami, z dziećmi, z przyjaciółmi??? No chodźcie coś razem zmajstrujmy:) tą przepiękną, zimową porą:) Czekam na Wasze zgłoszenia – pochwalcie się, jak poszaleliście tej zimy, co fajnego porobiliście? Może to dla innych czytelników będzie malutki kopniaczek mobilizacyjny?? Ja mam na koncie narciarską górkę i taniec z nartami, oraz o wiele bardziej ciekawy wizualnie, ślizg w wolnym stylu – w eleganckich obcasach, na zaludnionym chodniku sopockim ( domyślcie się puenty:):):)
Ściskam Was zimowo, słonecznie, mroźnie i …kwieciście.
Wasza kwiatkowa zwariowana :)
ZIELONA ma się rozumieć:)
do usłyszenia!
Widoczne na zdjęciach:
Drzewko wiosenne – DECO FLEUR www.decofleur.com.pl
Kolorowa porcelana, ceramika oraz wiszące wazoniki ze szkła – Minty house www.sklep.mintyhouse.pl
Żeliwny lampion z sypialni TEN DOM www.tendom.pl
Lampiony giganty – Allegro
Wiklinowe szare kosze na pościel -ANDROPOL www.andropol.pl
Biała kanka na kwiatki – IKEA
Szklany gąsior – Allegro
Puchar ze szklanym kloszem – NICE HOME www.nicehome.pl
Szklany gąsior – Allegro
Puchar ze szklanym kloszem – NICE HOME www.nicehome.pl
Dziękuję za Twój komentarz.
141 komentarzy
Iza - Jasminum 7 maja 2013 (11:20)
Asiu a skąd masz te cudne rolety w kuchni? :)
Anonimowy 10 lutego 2013 (18:31)
Witam Panią,
na Pani zdjęciach zauważyłam piękne okna – w kolorze, który bardzo mi się podoba. A ponieważ właśnie jestem na etapie wyboru okien do domu, proszę o informację, czy to okna drewniane czy PCV? Jak nazywa się ten kolor?
Katarzyna
Deilephila 4 lutego 2013 (14:21)
Trochę słońca nałapałam wczoraj na spacerze, bo bardzo mi go brakuje. Lubie zimę, snieg, mróz ale i słońce.
Obecnie siedzę w domku i czekam z utęsknieniem na dobrą nowinę, wiec abstachując od pogody – nie jest to dla mnie dobry okres:/
A ja ja się stresuję to się wylączam, na wszyetko i wszystkich. Dziękuję zatem idiotycznym bardzj lub mnie serialom za to, że są i wyłączaja mi mózg:/
Ale kupiłam zioła i muszę tylko zaopatrzyc się w ziemię i zacznę wielkie sianie:D A zdadnij kto mnie "natycha" do tego ;)
Dziekuję no i oszalłam na pukncie maśła szałwiowego, a sząłwia własna, od nasionka:D
Pozdrawiam!
Dorota 31 stycznia 2013 (17:15)
Asiu ja mam właśnie grypowy kryzys w domu więc Twoja wiosna na blogu to normalnie miód na moje serce :-)Tęsknię za kolorami i słońcem :-) Asiu czy możesz zdradzić u kogo na allegro można dostać taką wielką latarnię?
Pozdrawiam Cię z chorobowego zakątka :-)
Dorota
pepsione1980 31 stycznia 2013 (14:38)
Witaj ciepło, ja w sprawie bigówek….. nie sposób było prześledzić wszystkich wpisów, więc nie wiem czy ktoś doradzał Ci stricte technicznie. Otóż mój mąż, od zawsze biegał na nartach, a ja podchodziłam do tego "z kolcami" (choć dorobiłam się stopnia instruktora narciarstwa zjazdowego). Biegówki kojarzyły mi się z zadyszką i dziwnym ruchem tułowia…. do czasu. Otóż mój mąż zakupił w zeszłym roku nowy sprzęt tzw. BC Back Country. Są to specjalnie poszerzone narty, i bardzo wygodne buty do spacerów, wędrówek, biegania, łażenia, ślizgania, zjeżdżania na biegówkach na nieprzygotowanych terenach, przez pola, łąki, lasy, na przełaj itp….
Nadają się na równiny jak i w góry (mają metalowe krawędzie, gdyby zachciało się zjeżdżać) i specjalną łuskę pod spodem do podchodzenia po górkę ( dla wymagających stromizn można podobno zapiąć do nart foki i podchodzić pod ostre górki). To sprzęt lekki i przyjazny. Mieszkamy na wsi w centralnej Polsce w otoczeniu łąk i lasów. Od zeszłej zimy nie wyobrażam sobie życia w "białych" miesiącach bez biegówek back country. Ja mam narty firmy sporten typ ranger, buty firmy alpina 1550 lady, a mój mąż narty alpina typ woody. Przepraszam za podawanie nazw firm, ale czynię to w szczytnych celach doradzenia:-)Bardzo Pozdrawiam I dodam, że piękny ten Twój świat Green Canoe! Karolina (pepsione1980 )
Halinka 31 stycznia 2013 (12:25)
Patrząc na Twoje zdjęcia można świeżo odetchnąć:)))) Prześliczne!!!Ja też lubię trzaskający śnieg pod nogami, jak piszesz "rewelacja ". I też lubię kolorowe kwiaty zimą :)))Cudnie u Ciebie :))) Serdecznie pozdrawiam
Łóżka 31 stycznia 2013 (08:02)
U nas śniegu już nie ma więc nić z biegówek :( , ale niedługo już wiosna także polecam wycieczki rowerowe :)
Anonimowy 30 stycznia 2013 (18:52)
Czekam z utęsknieniem na każdy wpis, Twój dom jest magiczny, bardzo chciałabym mieć w posiadaniu ten gigantyczny lampion,elektryczność na naszej pięknej wsi często płata nam figla, szukałam na allegro i -niestety
bardzo proszę o szczegóły gdzie mogę go zakupić.Pozdrawiam bardzo cieplutko:)
sandra 30 stycznia 2013 (16:35)
Uwielbiam tu zaglądać. Zawsze jest tak ciepło i przytulnie :)
Anonimowy 29 stycznia 2013 (23:58)
Ja mam biegówki od zawsze. To są narty na spacery zimowe po polach. Można i po szlakach, i po pętelkach i założonych ratrakowanych trasach. To są takie narty, które zakłada się na spacer poobiedni i do sklepu. Raz nawet i do kościoła na nich pobiegliśmy. Ale było fajnie! Dzieci lepiej łapią narty zjazdowe – takie moje obserwacje.
A gdzie można kupić taką domową parapetową szklarenkę jak ta na zdjęciach powyżej?
Pani w domu 30 stycznia 2013 (09:55)
Szklarenkę zdaje się ,można kupić w IKEA :)
Pani w domu 30 stycznia 2013 (09:56)
Szklarenkę można zdaje się , kupić w IKEA :)
Klara Łojko 29 stycznia 2013 (23:14)
Asiu, to jak już na te biegówki sie wybierzesz, daj znać, to się spotkamy za trzecim dębem i poszusujemy razem:)
Sąsiadka
Mammamisia 29 stycznia 2013 (21:45)
U Ciebie Asiu już powiew wiosny. Pięknie te turkusy się u Ciebie prezentuję. Nie dziwię się, że sypialni nie chcesz pokazywać. Ja marzę aby Twoją kuchnię zobaczyć i wiem bo pisałaś, że szykujesz w związku z tym ,że nie tylko ja chcę ją zobaczyć jakąś niespodziankę. Już nie mogę się doczekać. Planuję coś zrobić z pokoikami moich chłopców i jestem ciekawa jak teraz wygląda pokój Leosia. Czy zaszły w nim jakieś zmiany? Chętnie bym podpatrzyła.
Ja nie lubię się ruszać. Mąż planuje zakupić jakiś drobny sprzęt do ćwiczeń. Od pieczenia słodkości obrosłam w tłuszczyk i przydałoby się trochę schudnąć. Może wiosna będzie na mnie miała dobry wpływ i nabiorę chęci do ruszania. Póki co ruszam się po domu i na spacerze z chłopcami.
Przesyłam dużo ciepełka i kolorów!
Iza
Anonimowy 29 stycznia 2013 (14:29)
Joasiu, jak zwykle jest u Ciebie, cudnie i pogodnie. Wprowadzasz bardzo pozytywny klimat pięknymi zdjęciami- dziekuję. Jeśli chodzi o biegówki to gorąco polecam. Odkąd mieszkamy pod Warszawą w sąsiedztwie lasu i wspaniałych dróg do biegania, staram się wykorzystywać to zimą, jak tylko jest śnieg wyciągam narty i szusuję po lesie. Muszę dodać, że nie lubię zjeżdżać na nartach z górki( pomimo wielu prób nauczenia nie jest to spoprt dla mnie). Natomiast bieganie na nartach okazało się super. Najczęściej biegam z synem i jest to wspaniały relaks na powietrzu i okazja aby porozmawiać i pobyć z najbliższymi. Polecam i pozdrawiam gorąco
multanka 29 stycznia 2013 (12:39)
Asiu zielona! Ja też chętnie bym o biegówkach co niecoś się dowiedziała, bo mieszkam na terenie gdzie jest dużo moren, więc na biegówki są ekstra warunki – już od 10 lat myślę o nich i wkurza mnie to, że na razie tylko myślę … Może z tego myślenia zorganizowałabyś jakiś artykulik w GC na wiosnę? Wtedy może jakaś fajna osoba – biegająca na nartkach – wypowiedziałaby się co i jak?
Tak tylko – marzenie mam :)
pozdrowienia ze Stajenki!
Ameba 29 stycznia 2013 (12:22)
Jak zwykle optymizmem tryskasz :) U mnie żywot kwiatków jest krótki, wszystkie obgryza nasz kot (no może poza storczykami), nawet za sadzonki dębów się skubany bierze :(
2 plus 1 - Ania 29 stycznia 2013 (10:31)
Uwielbiam takie pastelowe skorupy :-) naprawdę u Was zagościła wiosna! Pięknie!
li. 28 stycznia 2013 (19:39)
Bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. U Ciebie jak zwykle uroczo.Piękne zdjęcia.Niestety mnie nic do zimy nie przekona :-)
Atena 28 stycznia 2013 (18:42)
O jeny ja bede czekac z niecierpliwoscia na niespodzianki i "zakasanie rekawow" ktore dla nas szykujesz.
A kwiecisty post bardzo mi sie pdoba, mnie tez kwiaty bardzo uszczesliwiaja wlasnie takie male rzeczy ciesza.
Nawet ten topniejacy snieg za oknem nie jest w stanie popsuc humoru, bo tak jak piszesz juz niebawem, juz blizej niz dalej do wiosny!
usciski
Anonimowy 28 stycznia 2013 (16:30)
Asiu, mieszkamy prawie w Puszczy Bolimowskiej. Biegówki to był jeden z pierwszych zakupów mego męża dla mnie gdy się tu wprowadził. Teraz tylko wypatrujemy najcieńszej wystarczającej warstwy śniegu i wioooo….!!!! Biegamy często nocą, po pracy zawodowej i domowej. Gdy położę córeczkę, pozmywam i oporządzę mieszkanie – choćby na dwadzieścia minut, pół godzinki przed zaśnięciem jeszcze idę pobiegać…Wracam inna. Super! Lubimy też dłuższe wyprawy – np. trzygodzinne. POLECAM BIEGÓWKI. Mnóstwo frajdy!!!!
Zacisze 28 stycznia 2013 (13:18)
Choć przez chwilę patrząc na te Twoje obrazki ,przestałem kaszleć, może to ten wiosenny promyk z twojego bloga na mnie tak podziałał?
Z nartami nie pomożemy bo jeszcze nigdy nie mieliśmy tego ustrojstwa na nogach.
Anonimowy 28 stycznia 2013 (12:57)
Witam,
od kilku tygodni zaglądam i przeglądam i się zachwycam, i szukam inspiracji, porad bo artystycznych zapędów nie mam, ale kto wie, co tam we mnie drzemie.
Przeczytałam posta i mam pytanie odnośnie tego Twojego siania: czy to już maja być sadzonki do ogrodu, tunelu foliowego? Pytam, bo od roku mam własny ogródek i dopiero się uczę, a marzę już o włásnych warzywkach. Proszę napisz coś więcej na ten temat jak znajdziesz chwilę, bo chcę podejść w tym roku profesjonalnie do mego ogrodu ;-)
Dodam jeszcze, że zimę lubię białą i mroźną, ale tęsknię za wiosną, za przesiadywanie, a raczej za harowaniem w ogrodzie, wtedy czuję, że zyję i jakoś psychika lepiej funkcjonuje jak człowiek w ruchu jest, bo ten leniuch zimowy mnie przytłacza.
Pozdrawiam gorąco
Bernadetta
Ania 28 stycznia 2013 (12:35)
Sama uważam siebie za "pozytywistkę" ;) ale Twój styczniowy jest WYJĄTKOWO pozytywny, radosny i lekki!:) aż w trakcie samego czytania jakby troszkę śniegu za oknem stopniało! Pewnie, że bliżej jak dalej!
A biegówki P-O-L-E-C-A-M !!!!Przy nauce jest tyle frajdy i śmichu,że wysiłek- choć znaczny:)- schodzi na daaaalllleeeki plan!
Buziaki gorące ślę i dziękuję raz jeszcze za tą porcję pozytywów!!!!
A.
Malwina 28 stycznia 2013 (12:31)
Odpłynłęłam……REWELACJA! GRATULUJĘ!!!!zawsze gdy wchodzę na Pani blog jestem uhahana od ucha do ucha:)Energia na cały dzień!:)pozdrawiam
Karmelcia 28 stycznia 2013 (10:44)
Jak zwykle dodajesz energii. Pięknie zagospodarowany kącik przy schodach-BAJKA.
Co do biegówek to my z mężem posiadamy – narty stare jak świat ale jeżdżą nadal extra- ja jeżdżę teraz rzadko ale mój M. to codziennie. Polecam- nogi bolą ale za to jaka satysfakcja i nie trzeba do tego żadnej górki :).
Zylwijkowo 28 stycznia 2013 (09:26)
Też się ostatnio kręcę po domu z takimi sportowymi myślami, w pobliżu organizują aerobik (wycisk, że sapiesz) oraz zumbę (nie wiem, nie bylam) i też tak jakoś mi te biegówki przemknęly przez myśl…może się skuszę. Z kwiatami w domu jeszcze poczekam, choć już w sklepach kuszą, ale zima to zima:):):) Pozdrawiam cieplo.
Ps. Daj chociaż znać, że odczytalas ten komentarz bo zanim ja napiszę to już jest ich zawsze kilkadziesiąt i na moj nigdy nie mam slówka od Ciebie:(
Papatki
Sylwia
Anonimowy 28 stycznia 2013 (09:11)
Witam serdecznie.
Przepiękne fotografie, pełne magii i odrobiny wiosny.
Jest Pani czarodziejką! Uwielbiam ten blog.
Basia
Ula 27 stycznia 2013 (23:28)
Dajesz kopa energetycznego !!! Choć już po dwunastej w nocy… siedzę przy kompie – nagle obudziłam się i oczy wybałuszam… Kwiaty uszczęśliwiają ? – Pewnie , że tak ! Mnie też, bo przecież to świeżość i życie i kolor !!!
Trzeba się w końcu ruszyć i zmienić coś wokół siebie !
Dzięki, Asiu :))
krywulki 27 stycznia 2013 (21:15)
Ładniusio i tak wiosennie się zrobiło tu u Ciebie :)
Pozdrawiam
Anonimowy 27 stycznia 2013 (21:09)
uwielbiam wpadać do Ciebie,jak zwykle cudne zdjęcia i cała reszta:)
Monik 27 stycznia 2013 (19:37)
Witaj Asiu, a może kijki? całoroczne, a wbrew temu jak to czasami wygląda, potrafi taki nordic walking dać nieźle w kość (i w mięsień ;-)
Coraz więcej ludzi chodzi, w różnym wieku i pojawia się nawet górski zwyczaj mówienia sobie "dzień dobry" na trasie marszu!
Pozdrawiam serdecznie,
Monika
aga 27 stycznia 2013 (17:57)
Ja uwielbiam zimę, a lato chyba najmniej lubię a u ciebie już wiosennie. A ja na zdjęciach chyba widziałam kawałek piekarnika ;) nigdy swojej kuchni nie pokazywałaś, a masz zamiar kiedyś pokazać czytałam…
Po twoim ostatnim poście wybrałam się to tk maxx. Obawiałam się bardzo wysokich cen, ale znalazłam fajne tanie patelnie, po które wrócę chyba i ceramiczne miarki za 20 zł, których z rozsądku nie kupiłam ;)
Patti 27 stycznia 2013 (14:37)
Witaj Joasiu:)))
Jak zwykle pięknie u Ciebie!!! Wiosna wszechobecna:)
Czy są już może jakieś informację na temat papierowego wydania Twojego cudnego Magazynu??????
Pozdrawiam Patti
Anonimowy 27 stycznia 2013 (13:18)
Asiu, Asiu, jak usłyszałam o biegówkach, aż mną zatrzęsło z radości, że tyle osób lubi ten rodzaj sportu. Ja jeździłam, owszem, ale było to jakiś czas temu, no dobra, dawno… Trochę zaniedbałam, przez brak sprzętu (ale to już ostatni raz!). Ja również zachęcam bardzo. Pracuje i oddycha całe ciało. Górki są dobre, bo przyjemnie jest zjechać, ale.., ale pod górkę trzeba wejść samemu, wyciągu nie ma. I dlatego wolę płaskie przestrzenie. Miłego biegania Panienko z Zielonej Łódeczki!!
Pozdrawiam ciepło, Anna
House Full Of dreams .blog 27 stycznia 2013 (12:10)
Ja tez miałam wejście ślizgiem na wysokich obcasach , a raczej zjazd na pupie i to w sama wigilię , na samym dole kiedy to ślizg już się skończył śmiałam się jak wariatka , jeszcze całą drogę do domu w aucie nie mogłam się uspokoić , my na szczęście mimo że z Warszawy pod nosem mamy park i dość dużą górke tam wszyscy na nartach deskach snakach , Tosia oszalała na punkcie jabłuszka , dziś ledwo otworzyła oczy to pytała za ile idziemy pozjerzdzać , wczoraj masz rację było słonko , śnieg skrzypił pod nogami taka pogoda jest cudna , aaa w planie na ten tydzień mamy jeszcze łyżwy , szkoda że na sztucznym lodowisku , a nie jak za moich dziecinnych lat na stawie wśród łąk , drzew wszystko oświetlone blaskiem księżyca ach to były czasy :) , pierwszy raz chyba pokazałaś ten kawałek twojego domku gdzie widać schody cudnie tam i ta piękna ogromna latarenka :) aa i mamy taki sam kosz wiklinowy wyściełany lnem u nas sztuk dwie a w nim lego a w drugim reszta zabawek :)bardzo praktyczne te kosze my mamy jakiś rozmiar xxl tym bardziej praktyczne bo dużo się mieści . Pozdrawiam
Miloma 27 stycznia 2013 (10:47)
Witaj Asieńko.
Nie myślałaś o tym aby napisać książkę ? Bardzo lubię czytać to co piszesz ( pięknie Ci to wychodzi). Zdjęcia piękne, inspirujące . Mam zamiar zrobić sobie taki stroik jak ta kula kwiatowa w doniczce , a może jeszcze ją oświetlę.
Pozdrawiam serdecznie
Gosia
dudi 27 stycznia 2013 (09:17)
w styczniu sesje wiosenne i letnie? no coś takiego!
(chociaż w handlu jest podobnie -właśnie pokazuję klientom ciuchy z kolekcji jesień/zima 2013!)
jeżeli chodzi o biegówki – niestety biegam bez biegówek :) ale w parku niemal za każdym razem mijam się z biegającym na nartach starszym panem, który wygląda na takiego, co ma z tego biegania niesamowitą frajdę – warto więc iść w tym kierunku! :)
kishipsa 27 stycznia 2013 (06:36)
To może jak ktoś już się mailowo podzieli biegowymi radami, to Pani, Asiu, podzieli się na blogu?? ;>
Pozdrawiam ciepło
Pani w domu 26 stycznia 2013 (21:29)
Błotnista , deszczowa zima jest paskudna, ale ta biała, skrząca się tysiącami płatków – piękna ! Ja jeżdżę na sankach i jabłuszku razem z moimi dziećmi i bardzo,ale to bardzo mnie to rozluźnia i cieszy , jeżdżę z rogalem od ucha do ucha :) Ale niestety muszę to napisać … wielu rodziców (smutnych dorosłych) przedeptuje na górce czekając ,aż ich pociechy się wyszaleją , a mogliby tak pięknie,wspólnie bawić się … Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych Rodziców !
Karla 26 stycznia 2013 (22:46)
Ja też jeżdżę na jabłuszkach, robię aniołki na sniegu i takie tam inne wygłupy :) W każdym razie jestem zazwyczaj jakimś jedynym dziwolągiem – rodzicem… pozdrawiam
baddy's candy 26 stycznia 2013 (20:51)
Droga Asiu, u Ciebie Trwa czas sesji fotograficznych – u mnie sesja naukowa. Dzięki Ci kochana za ten post. Właśnie próbuję zmotywować się do dalszej części nauki, już prawie zasypiam na klawiaturze, jeszcze tylko GC odwiedzę i nie ma rady, idę spać… A tu tyle barw! Tyle szczęścia! Tyle kwiatów! Pobudziłaś mnie dużo bardziej, niż szklanka soku pomarańczowego! Uwielbiam osoby o tak pozytywnym temperamencie jak Twój :) Obok mnie w wazoniku stoi różowy tulipan, który pozdrawia Cię równie mocno i radośnie jak ja:)
Petit Bijou 26 stycznia 2013 (18:41)
Urodziłam się na kaszubach i mieszkałam na nich 24 lata – to zdecydowanie moje miejsce na ziemi :) pochłonęło mnie chwilowo życie w "wielkim mieście" ale co drugi tydzień byczę się na wsi spokojnej, wsi wesołej. U ciebie jak zwykle zdjęcia bajeczne :) pozdrawiam serdecznie! :)
Zylwijkowo 26 stycznia 2013 (16:28)
Mnie też coś wlaśnie korci, jakiś sport, bieganie czy narty i tak się kręcę po domku z tymi myślami:) Popieram więc szalone Aśki i nie tylko, co to na miejscu nie usiedzą:):):):):):) Też tak mam. Tymczasem pozdrawiam cieplo:)
Sylwia
Anja 26 stycznia 2013 (16:14)
Dzień Dobry :)
biel i kwiaty – piękne zestawienia i miłe historie. Miło się czyta i ogląda – tak przyjemnie, że Twoje opowieści natchnęły i mnie do opisania swoich poczynań i fotografii, więc jako inspiratorkę – serdecznie zapraszam: http://staralawka.blogspot.com
pozdrawiam serdecznie i gratuluję :)
Lawendowy Blog 26 stycznia 2013 (15:42)
Super!! Uwielbiam takie cudeńka lampioniki., kwiatki..Tak jak piszesz już niedługo wiosna więc cieszmy się że jeszcze jest zima i bawmy się na śniegu – ja byłam z córką na sankach i na łyżwach- fajnie!! A na nartach też chcę spróbować – zima też ma swoje uroki.
Obserwuję Cię od dawna i lubię tu zaglądać Pozdrawiam
Anonimowy 26 stycznia 2013 (15:33)
Asiu, a gdzie kupiłaś tę chyba narzutę białą lub ecru ( 2 zdjęcie detali sypialni)? Ila
dede51 26 stycznia 2013 (15:15)
ASiu, Twoje posty i zdjecia niesamowicie podnosza czlowieka na duchu w ten zimowy czas! DZIEKI!!!
Justyna 26 stycznia 2013 (15:01)
Nie będę oryginalna pisząc że pięknie u Ciebie;) tak wiosennie aż uśmiech nie chce zniknąć z twarzy! i bardzo Ci za to dziękuję, za wiosna tęskno, ale juz taka nasza mentalność, będzie wiosna…lata będziemy wyczekiwać;)
Chciałabym jeszcze skorzystać jednak z zimowej aury i jak całkiem dziecię wydobrzeje kulig zorganizujemy, bo koniki lubią;)) a i córka jeszcze nie była;) ale po…wiosenkę poproszę;)
Pozdrawiam cieplutko
Weranda Eulalii 26 stycznia 2013 (14:44)
Pięknie jak zwykle. Chciałam zaprosić do przeczytania posta:
http://werandaeulalii.blogspot.com/2013/01/nasz-pierwszy-miesiac.html
pozdrawiam :)
tabu 26 stycznia 2013 (14:20)
dziękuję Ci za tą wiosnę.. ja wypatruję korzystając z dobrodziejstw zimy..wieczorny blask kominka smak zimowej herbaty z cytrusami czy zimowe szaleństwa z naszymi psiakami albo ukochane wypady na narty w góry.. już mam za sobą narciarskie szaleństwo.. zatem czas na wiosnę:) pozdrawiam ciepło
aldia arcadia 26 stycznia 2013 (14:11)
Uwielbiam Pani blog! Zam od niedawna, a zaglądam już codziennie. Aż kipi optymizmem. Wspaniale!!!
Ja także nie znoszę zimy, a w tym roku wyjątkowo nie narzekam. Dziś rano obudziła mnie wielka radość :) na moim parapecie zakwitły dwa, piękne fioletowe krokusy! Masz rację, jaką radość mogą wywołać kwietunie :) aż wróciła nadzieja, że już bliżej wiooooosny!
Pozdrawiam z zasypanych Karkonoszy!
Aldia
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:33)
Bez tej "pani" będzie lepiej:)
Bo zaczynam sie czuć stara jak szafa gdańska:)
pozdrawiam Cię ciepło! a zakwitnięte krokusiki – w styczniu, muszą wygladać magicznie!:) gratulacje:)
Ulencja 26 stycznia 2013 (13:59)
Witaj Asiu!!!
Muszę Ci się przyznać, że po przeczytaniu Twojego artykułu w 1 nr.2011 Werandy zaczęłam zaglądałam na Twojego bloga i tak bardzo mnie to w ciągnęło, że zaczęłam również pokazywać swoje prace na blogu. Do piet Ci nie dorastam , ale jest to teraz moje drugie życie odkąd jestem na rencie….Uwielbiam kwiaty ….U ciebie już tak wiosennie, śliczne zdjęcia a Ty wglądasz jak wiosenna wróżka. U mnie za oknem rano dzisiaj było -17,5C aura jest cudowna ale ja już teraz nie mogę jeździć na nartach ale kuligi i spacery to uwielbiam…. Cieplutko pozdrawiam pa…
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:32)
ULu – KULIG!!! właśnie mi przypomniałas, że obiecałam sobie, iż w tym roku zorganizuje duzy kulig dla przyjaciół!! Dziekuję Ci bardzo!!:)
Anonimowy 26 stycznia 2013 (13:57)
CZy ty te rzeczy pokazujesz i oddajesz do sklepu czy są na stałe w twoim domu?
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:30)
:):):):):):):):):)
a pytasz o nasze naczynia, o nasze kwiaty, meble ?????? wieszak na zioła – co konkretnie?
Nie słyszałam co prawda o praktyce kupowania czegoś, po to tylko by po pokazaniu komukolwiek to spowrotem oddać:):):)
Ale ja niemodna jestem, więc pewnie znów się w TRYNDZIE nie mieszczę:)
ależ rozbawiło mnie serdecznie Twoje pytanie:)
hetera 26 stycznia 2013 (16:15)
Asiu, skoro zawsze reklamujesz sklepy i wrzucasz linki do miejsc, w których można kupić naczynia/wstążki/obrusy i jednocześnie piszesz, że masz tego dużo bo to prawie Twoje narzędzia pracy to chyba naturalne , że można pomyśleć iż dla reklamy są one Tobie wypożyczane. Też czasem tak myślałam. Szczególnie, że sama w swoje pracy tez praktykuję wypożyczenia…
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (16:55)
REKLAMĘ czy współpracę przy sesjach można sobie wykupić w magazynie Green Canoe Style. Nie na blogu. Linki w blogu sobie wstawiam, bo mam na to ochotę:) A tak już całkiem na serio – są przede wszystkim wynikiem tego, że dzień w dzień byłam zasypywana takimi samymi mailam: "Asiu, a gdzie to kupiłas, Asiu a w jakim sklepie to kupiłaś, a gdzie ja to mogę dostać". Wiem, że być może czytelnicy nie mają takiej świadomości, ale dziennie wchodzi na czółno od 4 do 8 tys ludzi, i dziennie dostaję około 200 – 300 maili – z bloga czy dotyczących bloga, czego połowa to były pytania właśnie o to, gdzie coś tam konkretnego kupiłam. Dla własnej wygody, nie ukrywam:) postanowiłam, że od razu pod postem będę podawała namiary na moje zakupy, by na tego typu listy nie odpowiadać, bo nie mam na to najzwyczajniej w świecie czasu – i decyzja okazała się być strzałem w 10. Skończyły się owe setki maili z tym samym pytaniem. Wilk syty i owca cała:)Sklepy zadowolone, kupujący zadowoleni, nic tylko sie cieszyć:)
co do samych wypożyczeń – nie wypożyczam rzeczy do sesji, albo naprawdę bardzo rzadko. Wolę je kupić z dobrym rabatem, bo wiem że jeszcze nie raz i nie dwa użyję w zdjęciach, albo sklepy inwestują w sesje temtyczne np. do magazynu w ramach reklamowego udziału. Wypożyczanie, podpisywanie papierów, zwracanie- zajmowało mi to zbyt wiele czasu. A to dla mnie najcenniejsza waluta teraz. CZAS:)
pozdrawiam Hetero serdecznie,udanych ferii i wódki z góralami! HEEJ:)
corofini 26 stycznia 2013 (13:56)
Ja uwielbiema zime, zwlaszcza od kiedy mam psy północy. Jak tylko zaczynaja sie chlodniejsze dni to my rozpoczynamy seson treningowy :) Jesienia psy trenuja z wózkiem, a jak tylko pojawi sie snieg przerzucamy sie na sanie….jak ktoś ma ochotę dowiedzieć sie cos wiecej to zapraszam do mnie na bloga wrzucilam kilka fotek, moze kogos zmobilizuje do dzialania i aktywnego spedzania czasu z psem, oczywiscie chetnie odpowiem na wszystkie pytania.
http://corofiniispolka.blogspot.com/2012/12/psy-pracujace.html
Pozdrawiam
Dorota
ps. Mam nadzieje ze link nie przeszkadza.
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:25)
a skąd:) piękne macie zwierzaczki – juz byłam:)
Anonimowy 26 stycznia 2013 (13:11)
cudnie Asiy. jak zawsze… nie dzwoni człowiek bo sie właśnie mocuje z grypą… matko… czy ja to przeżyję…. całusy od komorkowej co to w wyrze 2 dzień… paaaa
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:24)
ło matko!!! a gadać choć troche możesz??
Anonimowy 26 stycznia 2013 (17:18)
nie chce mi sie;) nic kompletnie…
Natalia Giesa 26 stycznia 2013 (13:07)
Uwielbiam ! Uwielbiam ! Uwielbiam!
Minty House 26 stycznia 2013 (12:59)
Asiu, piękna z Ciebie Pani Wiosna ;) Bukieciki w szkle wyglądają zjawiskowo, aż polecę i sobie też takie kolorowe kwiaty sprawię, a co? ;) Klimat w sypialni mmmm… i wcale więcej nie potrzeba, żeby rozbudzić wyobraźnię :)
ściskam :D
Ewa
PATI 26 stycznia 2013 (12:46)
Pięknie u Ciebie:)Do wiosny nie tesknię bo jeszcze zimy dobrze nie bylo…Teraz sie zaczeło dopiero::)) Jest cudnie zimowo w Beskidach..Biegowki nawet sie nie zastanawiaj bo to super sprawa i nie bedziesz zalowac.Ten kto spr choc raz juz nie przestaje biegac:) Co do porad technicznych nie wpomoge.Mam nadzieje ze zima jeszcze potrzyma bo wskoczyłam w snowboard o ktorym marzyłam juz dawno::))) i to jest dopiero czad ruchowy:) Trzymam kciuki za bieganie i zwlekaj z tym pomyslem dlugo.
Choc my bardziej snowboardowi bo do Szczyrku i Wisly rzut kamieniem to biegowek tez na pewno spr.bo u nas tu bardzo dużo ludzi w ten spos. spędza czas zimowa porą.Biegają wieczorami w Bielsku po lotnisku.Jest spory wyznaczony teren.Trener Alika z klubu pływackiego sie tym zajmuje i juz dawno mnie namawiał:)
Pozdrawiam serdecznie.Trzymam kciuki.
Tomaszowa Chata 26 stycznia 2013 (12:15)
U nas też (za oknem) zimowo i bajkowo, a w domu i na blogu – kolorowo. Pozwoliłam sobie na małe lenistwo:) czasami bardzo wskazane, jak solidna dawka witamin.
Zimę lubię, ale przyznam, że też tęsknię już za wiosną. Za chwilę koniec stycznia, a luty szybko przeleci … z kolorami i uśmiechem dotrwamy do wiosny.
PA! Pozdrawiam!
podczytywaczka Tomaszowa
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:23)
o matko, ….jak ja bym sobie chetnie poleniuszkowała, chociaż jeden dzień…..
zazdroszczę Ci tej chwilki odpoczynku.
Beti House 26 stycznia 2013 (11:57)
Zawsze z wielką tęsknotą czekam na Twoje posty…uwielbiam Twoje zdjęcia,aranżacje,Twój dom,który o każdej porze roku mnie zachwyca swym pięknem. No cóż więcej mam tu pisać…JEST CUDOWNIE!
Pozdrawiam
Nailaa 26 stycznia 2013 (11:53)
uwielbiam do Ciebie zaglądać :D
sam widok pięknych zdjęć od razu poprawia mi humor :D
Pozdrawiam serdecznie ^^
Greendeco 26 stycznia 2013 (11:03)
Witam, oj długą mieliśmy przerwę w czytaniu:) Ja już nie mogę się doczekać wiosny,kolory… ach pastele:) Cudownie wyglądają wiszące bukieciki, szafirki, niebieski dzban… można wymieniać i wymieniać:)
Czekam za wiosenną sesją i wydaniem magazynu:) Pozdrawiam ciepło i serdecznie:) Anita
Myszka 26 stycznia 2013 (10:56)
U mnie dzisiaj piękne słoneczko i strasznie mnie korci, żeby w ogrodzie cosik pogrzebać (choć ja ogrodowa nie jestem niestety).
MagOOmama 26 stycznia 2013 (10:37)
z tym "jarzeniem po czasie" co do górki…mamy pod nosem, tuż obok piękną górkę , wszyscy o niej zapomnieli i pchają się na mały pagórek z wyciągiem …HA!moje wspaniałomyślne dzieci nie zapomniały :)właśnie mnie wyciągnęły na sanki … i ja – na sankach – pomykałam sobie – elegancko- a co!? z wchodzeniem do góry były problemy już przy trzecim podejściu…nie ta kondycja :) ale nie poddałam się…
a wiosny i ciepła czekam jak dżdżownica dżdżu
pozdrawiam zatem słonecznie i kolorowo
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:23)
alez nawet mi nie przypominaj o tym włażeniu pod górę:)
bozenas 26 stycznia 2013 (10:31)
Och moja Droga:))Ja też umilam sobie zimowe życie kwiatami w domu:)))my to już tak mamy,że tylko wiosna nas satysfakcjonuje,bo ciepło,bo nie trzeba nosić tych okropnych czapek i nie szczypie w nos:))ale i mnie wyciąga słońce zimowe z domu,tym bardziej,że mamy piękną okolicę:)))lasy,góry:))aż żal nie wychodzić z domu w piękny zimowy dzień:))pozdrawiam cieplutko:))
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:22)
w czapkach wyglądam ….no pociesznie:)
Nie mówiąc o tym, że gdy je zdejmuje moje włosy sa przyklepane na amen:) –
Anonimowy 26 stycznia 2013 (10:21)
Ja z racji miejsca w ktorym zyje o sniegu moge tylko pomarzyc,niestety o nadmiarze slonca tez.Wiec zimowa pora ktora bardziej przypomina jesienna,poprostu przetanczylam,przetanczylam chandre,wszystkie innne dolki.Skonczylam 40-lat i wciagnelam w taniec swoje dorosle corki,zadbalam o to zeby pokochaly gorace rytmy zumby.Asienko,a kwiaty na Twoim blogu uskrzydlaja mnie poniewaz jestem zakrecona"badylarka".Inspiruje sie pozytywnie i dogrzewam w blasku Twoich swiec.Pozdrawiam serdecznie.Marta P.S.zachecam wszystkich na przetanczenie zimy i reszty kolejnych dni.
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:21)
Marta – własnie dziś, sama w domu, odpaliłam tak głośno ile tylko bozia pary dała – nasz grający sprzęt z latynoskimi rytmami i sobie potańczyłam do utraty tchu. Tak oto matka polka odpoczywa jak nie swoich facetów w domu. UWIELBIAM tańczyć:)
Ananda 26 stycznia 2013 (10:04)
Asiu polecam Ci biegówki jak najbardziej :) Kiedy pierwszy raz założyłam narty biegowe byłam cała w strachu czy sobie poradzę, ale okazało się, że to nie jest bardzo trudne, wiadomo, że jeździć dobrze technicznie nauczysz się z czasem, ale przyjemność z biegania rekreacyjnego będziesz mieć od razu :) Pamiętaj tylko żeby się na początku nie forsować, raczej spacerować i ubierać się lekko, ja biegam w bieliźnie termoaktywnej, getrach i "wiatrówce". Najbardziej mi marzną dłonie, ale to tylko na początku, stosuję wtedy "rozgrzewaczki" i później jest już super. Narty kupiłam po dwóch sezonach wypożyczania i to była bardzo dobra decyzja, narty kupiłam używane, buty oczywiście nowe i nie był to duży wydatek, tylko ja mieszkam w okolicy Szklarskiej Poręby i Jakuszyc i u nas ze sprzętem nie ma problemu, nie wiem jak w Twojej okolicy. Reasumując bardzo zachęcam i polecam, jeśli lubisz ruch na świeżym powietrzu – biegówki są idealne :)
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:19)
No własnie tak myślałam, żacząc od 40 minut – potem dopiero dłużej.
Bardzo brakuje mi tu jakigos fitnesu, klubu – pomyslałam, że może narty uratuja kondycje, bo ostatnimi miesiącami za duzo pracuje przy komputerze, za mało sie ruszam. i po prostu tęsknie za ruchem:)
Wygnanko 26 stycznia 2013 (09:52)
Asiu ach bajecznie u Was. Kwiaty nastrajają pozytywnie o tak.
Pięknie wyglądasz.
Buziaki
K.
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (14:18)
buziaki wielkie:):):) i dziekuję:)
Karolina Anna 26 stycznia 2013 (09:46)
Jak pięknie! A myślałam, że u mnie jest dużo kwiatów :) Chyba muszę dokupić jeszcze trochę :)
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (09:53)
Kwiatów nigdy nie jest za dużo:)
uściski!!:)
Niezapominatka 26 stycznia 2013 (09:45)
Też mi się marzą biegówki… :) Kiedy orientowałam się "jak i co" w tym temacie, to uświadomiono mnie, że żeby się na nich poruszać trzeba mieć w okolicy (oprócz śniegu, oczywiście :)) chociaż minimalne góreczki, wzniesienia i inne nierówności terenu :/ Mieszkam w Wielkopolsce- płaskiej jak stół, więc musiałabym mieć uda i łydki jak Himen, żeby udźwignąć trud sunięcia po płaskim na biegówkach :( Ale kto wie, kto wie, może kiedyś się skuszę :)
P.S. Na kolażu z żeliwnym wieszakiem wygląda jakbyś stała obok przeogromniastej latarenki :) Kiedy pierwszy raz spojrzałam na tą fotkę ogarnął mnie SZOK- "Skąd Asia wynalazła taką gigantyczną ozdobę" :))))
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (09:52)
No to mam idelane tereny!!! Na Kaszubach sa i góry i jeziorka, i płasko i pod górkę:)
A lampa jest rzeczywiście ogromna – ma 150 cm wysykości czyli raptem 10 cm mniej ode mnie:)
Anna Poreda 26 stycznia 2013 (08:49)
Bajeczne zdjęcia, jak zawsze :) A kwiatki faktycznie nastrajają bardzo pozytywnie. Moje zeszłoroczne cebulaki strzeliły zielonym do góry, mimo, że o nich calkiem zapomniałam. Znak, że wszystko do życia wróci już niedługo:) Ja tej zimy lubię zimę :) Jeszcze nie bylo czasu na śnieżne szaleństwa, ale jeszcze są pewne plany. Z biegówkami niestety nie pomogę, bo na zwykłych nartach stanęłam pierwszy raz dwa lata temu (w wieku trzydziestu kilku lat… hehe)i widok był mocno komiczny. Zdecydowanie lepiej wychodza mi bałwany i anioły na sniegu. A zima i ten spokój dookoła dają czas na przemyslenia, porządki i dokonywanie zmian w najblizszym otoczeniu i sobie. Moje zimowe postanowienie: wyrzucę wszystko, co niepotrzebne. Idealny sposób na oczyszczenie domu i ducha :) Pozdrawiam serdecznie!
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (09:51)
Ania – ja też mam takie postanowienie, tylko jest jeden problem: czasami nie mam czasu na sen, a co dopiero na takie porządki w domu. Może w lutym trochę czasowo mi sie poluzuje.
My mamy o to wyrzucanie wojnę domową:) Ja wyrzucam i czyszczę przestrzeń, ale Paweł za to chomikuje – wszystko mu sie przyda:)
Anna Poreda 26 stycznia 2013 (10:40)
Hehe, u nas to ja chomik totalny jestem, Ireneusz wyrzucał by za to wszystkie moje szpargały jak leci.Dlatego moje wyrzucanie odbywa się wraz z zażarta walką wewnetrzną. Trzeba jednak, bo niedlugo czubek glowy będzie mi wystawał tylko nad ta moją graciarnią… A co do spania, cóż, standardowo 5h/dobę. Szukam zawzięcie sposobu na rozciągnięcie doby. Póki co bezskutecznie…
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (17:23)
NOOO – to widze, że byś z Pawłem jak nic się dogadała. U nas to ja jestem czyściciel, a mój mąż – zbieracz. No, ale żeby nie było nudno – musi być przeciwwaga:) Prawda?:)
Anutek 26 stycznia 2013 (08:44)
Jak miło z samego rana zobaczyć Twojego nowego posta…od razu mordka się cieszy :) Co do biegówek nie pomogę, ale moja koleżanka jeździ na nich intensywnie i bardzo sobie chwali ten rodzaj sportu, zarówno jeśli chodzi o kondycję jak i o utrzymanie figury. Mnie oprócz kwiatów zachwyciły turkusowe talerze i dzbanek…zdradź proszę skąd pochodzą. Skoro pytasz o szaleństwa zimowe, to ja poszalałam kreatywnie przy urządzaniu nowej sypialni: fugowanie czy intensywne sprzątanie to też niezły wysiłek :) A co tam, pochwalę się: http://zapachturkusu.blogspot.com/
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (09:49)
Zawsze podaję pod postem wszystkie namiary na ceramike, tkaniny zcy porcelane. Tym razem również:)
W Minty house znajdziesz wszystkie moje turkusowe cuda:)
Ewelina 26 stycznia 2013 (08:31)
Ja zupełnie nie-zimowa więc nic Ci nie doradzę… Moja przygoda z nartami skończyła się na jednym zjeździe plus złamana ręka ;(
Pięknie tu u Ciebie, tak wiosennie już dzięki wszechobecnym kwiatom :) Cieszę oczy i pozdrawiam :)
Lacrima 26 stycznia 2013 (08:27)
Kocham Twoje zdjęcia:)
Ja pozamykałam kwiatki w klatkach i teraz czekam aż zaczną kwitnąć.
I co roku pod koniec stycznia wstawiam gałęzie do wazonów po kilku dniach mam zielone dekoracje. Wolę jak po mału na moich oczach się rozwijają niż jak kupię takie w sklepie.
Niestety u mnie wiosna nie wiadomo kiedy przyjdzie.
Pozdrawiam za Oslo Lacrima
Ada - Daro Meble 26 stycznia 2013 (07:44)
pięknie kwieciście :)
wszyscy czekamy na wiosnę, chociaż za oknem tylko śnieg :)
pozdrawiam
a
agnie szka 26 stycznia 2013 (07:14)
:)) wiem coś o letnich zdjeciach w środku zimy ;))) właśnie skończyłam swój pierwszy katalog kolekcją mojego rękodzieła na ziepły sezon wiosenno-letni :)))) Jestem dumna jak paw, że udało mi się to w środku zimy, ale już martwię się jak to będzie latem robić sesję na zimowo….. ;)) Nota bene zapraszam Cię i do mnie :))
Piękne te zdjecia z kwiatami, Ty cudna, subtelna osóbka :))) Fajnie, miło popatrzeć:))
ściskam i życzę udanego weekendu **
agnie szka
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:48)
Raz robiłam zimę w sierpniu, stylizacje znaczy się. Śmiesznie:)
Ale przed sezonem zimowym w standardzie robi sie zimę w pażdzierniku.
Zwłaszcza dla magazynów wnętrzaskich, dla których sesje robimy zazwyczaj kilka miesięcy wcześniej.
Zaraz wejdę na Twoja stronę obejrzec sobie cuda, które tworzysz. Mam niestety duzy problem z bizuteria -na wiele metali mam uczulenie i np. gdy założe kolczyki, zaraz sa problemy:(:(:( A tak lubię je nosić…
TheAneczka84 26 stycznia 2013 (07:08)
Dziś właśnie zapowiada się u mnie taki mroźny i bardzo słoneczny dzień :)
Ja delektuję się gorącą herbatką z miodem i pomarańczką, Twoim wpisem, zdjęciami i zbieram siły na pracowity dzionek.Kwiaty naprawdę bardzo piękne, sama chętnie porozstawiałabym wszędzie takie bukieciki :) Masz rację, wiosna już idzie :) A co do aktywności zimowej… gorzej niż źle :( Nawet na sankach ze starszą córką nie byłam :( Na swoje usprawiedliwienia mam 4 miesięcznego dzidziusia i strach przed chorobą. Ale za rok… już w komplecie poszalejemy :)Pozdrawiam!!
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:45)
Ania – doskonale pamietam jak kilkumiesięczne dziecko angazuje siły i czas. Ale nie martw sie – za rok już wspólnie poszalejecie na saneczkach:)
Anonimowy 26 stycznia 2013 (01:26)
Asiu, wychudłaś czy mi się zdaje???
Czekałam bardzo długo na nowy post – dziękuję:-))
Zdjęcia i aranżacje piękne!
pozdrawiam! iskierka
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:44)
Oj, bardzo bym chciała:):):) Wychudnąć znaczy się.
Ale niestety wręcz przeciwnie – duża ilośc godzin przy komputerze i zimowy brak ruchu w ogrodzie – zrobiły swoje. Stąd chcę własnie sie porządnie ruszyć i zrzucić ów nadmiar.
Odsyłam najserdeczniejsze pozdrowienia:)
Anka 26 stycznia 2013 (00:49)
Uff! Odetchnęłam z ulgą gdy przeczytałam, że posiałaś już nasionka :) Bałam się, że tylko mnie ogarnęło wiosenne szaleństwo… U mnie w domu już rosną goździki i godecje, a cała reszta z lobelią i klarkią zaczyna pokazywać nieśmiało pierwsze kiełeczki :D Realizacja planu na fioletowo-różowo-niebieski balkon rozpoczęta! Przecież wiosna tuż, tuż :) Pozdrawiam serdecznie!
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:42)
Ania, no cos Ty – takich wariatek jak my jest całkiem sporo. Ja tak naprawdę najczęściej w lutym wysiewam nasiona, ale jakoś tak mnie w tym roku tęksnota za zielonym szybciej dopadła:)
Anka 26 stycznia 2013 (22:49)
Mi też tęskno za zielenią :) na pocieszenie uszyłam sobie dwie poduszki w tym kolorze :)
Justyna 26 stycznia 2013 (00:07)
Witaj Asiu, przez ostatnie kilka dni zaglądałam codziennie czy przypadkiem nie ma nowego posta i się doczekałam :))) U mnie w Irlandi ani sladu śniegu, za to dziś cały dzień lało i to dosłownie, w pewnych momentach z powodu wiatru padało w poziomie :( Ale po obejrzeniu Twoich wiosennych i bardzo energetyzyjących zdjęć od razu cieplej i weselej na sercu i byle do wiosny :))) Zmiany w Twoim domu zdecydowanie na lepsze, ta wszechobecna biel wygląda tak lekko jakbyś mieszkała w białej chmurce. Co do Twojego zwariowania na punkcie kwiatów to jest ono tak pozytywne, że zarażasz tym wariactwem wiele osób, ja napewno jestem jedna z nich i bardzo za to dziękuję ;)))
Kwiatowo i wiosennie pozdrawiam…
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:41)
Bardzo proszę – ściakm Cie mocno, i trzymaj sie tam dzielnie w tym deszczu!
Poziomo padającego jeszcze nie widziałam…ależ Wam musi wiać!
Magda J. 25 stycznia 2013 (23:13)
jejciu jakie słodkie te bukieciki na zielniku.
Ja już nie mogę doczekać się wiosny i z tej okazji dziś w wazonie wylądowały tulipany w kolorze lawendowym, cuudne!
Miło się czyta tak pozytywne treści :-)
Pozdrawiam
Ondrasza 25 stycznia 2013 (23:12)
Biegówki polecam z całego serca, my też "biegamy":) I rzeczywiście nie trzeba jechać na południe, wystarczą nasze nizinne pola i łąki, byle śniegu było dużo. Najlepiej jak popada, potem lekko zmrozi i nasypie kolejną porcję puchu…tydzień temu szusowaliśmy, w ten weekend nie wydam niestety, a od środy odwilż…i klapa:) I nie trzeba być J.Kowalczyk i mordować się pod górkę – biegówki są o wiele prostsze w obsłudze niż narty zjazdowe – dobrze nasmarować i jechane:) Pozdrawiam.
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:39)
Ondraszko kochana – DZIĘKUJĘ:) No własnie liczyłam na to, że ktos mi powie – a smaruj dziewczyno narty i jedź! :):):)
A gdzie kupowałaś swój sprzęt.? Czy można to zrobić przez net, czy trzeba koniecznie osobiście?
Magda J. 25 stycznia 2013 (23:11)
jejciu, ale śliczne te bukieciki na zielniku.
Ja już wypatruję wiosny i dzisiaj w wazonie wylądowały tulipanki w lawendowym kolorze :-)
Miło się czyta takie pozytywne posty!
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:38)
A proszę:)
Lubie tulipany, tylko nie wiem czemu ale teraz jakoś bardzo szybko więdną. Te majowe chyba stoją znacznie dłużej w wazonach.
Bałatka 25 stycznia 2013 (22:53)
Ja mimo mroźnej pogody maszeruje( w doborowym towarzystwie koleżanek) z kijkami…Przed wyjściem koŃbinuję jakby tu wymigać się od tej przyjemności aby po powrocie czuć sie leciutko jak baletnica …z czerwonym nosem, uśmiechem jak na budyniu i ukrwionym do granic mozliwości organizmem. Polecam. Biegówki fajna sprawa , tym bardziej ,że śniegu nie brakuje….Ja też z okolic Gdańska ;-) Za dwa tygodnie szykujemy się na rodzinny wyjazd narciarski do Włoch.Po raz pierwszy bo wcześniej okupowaliśmy austriackie stoki. Pozdrawiam BeA
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:37)
O – i to jest to – dobre towarzystwo.
Tak bardzo mi brakuje tu np. fitnessu porządnego. Gdy mieszkałam w Gdyni, mogłam właściwie codziennie wpadac do pobliskiego fitnessklubu. wyglądałam super, rewelacyjnie się czułam. I nawet, gdy mi się właśnie nie chciało – a jednak się zebrałam i poszłam, byłam potem szczęśliwa jak gwizdek.
Tutaj niestety nie mam takiego klubu nawet w okolicy…ani towarzystwa do wspólnego sportowania. Bardzo mi tego brakuje.
Zazdroszczę Ci więcmocno:)
W kolorach tęczy... 25 stycznia 2013 (22:48)
U mnie sroga zima, jak u większości z nas, ale fajnie jest już powoli zacząć myśleć o wiośnie:))) Już nie mogę się doczekać szafirków i hiacyntów porozstawianych po całym domu… ta paleta barw i soczysta zieleń! Coś mi się zdaje, że przez Twoją sesję szybciej wpuszczę wiosnę do domu:D Pozdrawiam!
wuwei 25 stycznia 2013 (22:41)
W sprawie sprzętu nie doradzie bo na razie wypożyczam.Zrobiła zwiad w pobliskich sklepach sportowych i oczywiście najlepsze są Salomon tylko cena troche odstrasza, o połowę tańsze widziałam w Decathlonie tylko pytanie- no właśnie, może kotoś wie- jak z jakością? Może dla początkujących wystarczą.
Pierwszy raz założyłam na nogi biegówki pod koniec listopada i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Zła tylko jestem, ze mając tyle dobrze przygotowanych tras pod samym nosem, zdecydowałam się tak późno. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Po paru godzinach biegówkowego szaleństwa jesteś co prawda trochę zmęczona ale niezmiernie szczęśliwa to pewnie za sprawą endorfin o których wspominała Beaśka. I i w końcu trochę polubilam góry.
Bukiety cudownie wiosenne. Pozdrawiam
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:35)
paru godzinach????!!!:):):):):) chyba bym padła.
Ja tak skromnie myslę – o godzince dziennie.
Metodą małych kroczków, bo inaczej wyzionę ducha:)
MONICA LIVAS 25 stycznia 2013 (22:36)
Beautiful photos!
oh-my-home 25 stycznia 2013 (22:05)
Ładnie Ci z tą zimą? wiosną? do twarzy :)Kwiatki urocze! Ja mam w domu chyba z 20 hiacyntów, nawet nie wiem jak to się stało ;) Podoba mi się ten kosz wiklinowy…
Biegowa nie jestem, w ogóle bliżej mi do niedźwiedzia, który przesypia zimę, ale jutro długi spacer obowiązkowy :)
Bardzo jestem ciekawa efektów Twojej pracy!
Pozdrawiam
marta
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:33)
Marta – ja sama już sie gubię, bo niby zima, a u nas zatrzęsienie kwiatów:) wywołuję wiosnę, oj wywoluję:)
Kosz jest świetny, mieszcza mi się wnim 3 komplety pościeli i prześcieradła, mam jeszcze drugi – na poduchy. Jeśli się nie ma skrzyni pod łóżkami np. na pościel właśnie, to kosze sa fajnym rozwiązaniem. No i pięknie wygladają:)
pozdrawiam Cię ciepło!
Katarzyna 25 stycznia 2013 (22:01)
Joasiu zielona,
alez sie ucieszylam, gdy napisalas o tej gorce i nartach, bardzo lubimy jezdzic na nartach, rodzinnie.Biegowek nie mamy, ale z czystym sumieniem polecam Wam …rakiety:))U nas w Wogezach czesto z tego sprzetu korzystamy, wypozyczamy i lazimy po gorsko-lesnych szlakach, bardzo to fajne, wygodne i dla kazdego.Sarszych i tych calkiem malych:))Mnostwo ludzi uprawia ten "odlotowy sport":))Zalaczam linka;))
I dziekuje za kwiaty, tez je kocham:))I czekam na wiosne.
http://www.youtube.com/watch?v=MMD-9vUxywc
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (08:30)
ale mnie zaintrygowałaś tymi rakietami:)
ja też jestem miłościczką polegiwania zimowego przed kominkiem – ale z drugiej strony wiem, że po prostu dla samego zdrowia chocby, muszę się ruszać!:) uściski wielkie wysyłam Kasiu.
Edziab 25 stycznia 2013 (21:47)
ten post to nagroda za moj trudny tydzien… Twoj entuzjazm i te piekne kwiaty od razu poprawily mi nastroj… a jutro pedze po bukiet bladorozowych tulipanow…
Stara Winiarnia 25 stycznia 2013 (21:32)
Tego jeszcze nie było! Jako pierwszej, dane mi jest się wypowiedzieć:)
Więc, do dzieła!
Tak, ja też należę do tych styczniowo-naruszonych, ale też słyszałam już śpiewy ptaków ( co prawda pojedynczych jednostek, ale zawsze:) i czuje że już blisko do tej naszej wiosny. Wyraźnie udzielił mi się Twój entuzjazm, bo nie narzekam na mrozy i śnieg. Wręcz przeciwnie. Jestem wręcz uradowana śnieżna kołderka, a gdzie niegdzie nawet wielka kołdra. Jak na kogoś kto wiecznie powtarza, że urodził się nie w tej strefie klimatycznej (czytaj: Kocham tropiki!), to chyba całkiem nieźle. Rzeczywiście, kwiatkowski z Ciebie wariatka, ale to w Tobie lubię: eksplozje entuzjazmu :) Z niecierpliwością czekam jednak na te wiosnę i niespodzianki które dla nas szykujesz. Pozdrawiam Cię równie kwiatowo, zwariowanie i zielono oczywiście:)
http://Www.starawiniarnia.blogspot.com
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:49)
A jednak się nie udało:) jako pierwszej – ale za to wypowiedż piękna, bogata w treśc i znów mam dzieki Tobie tym razem – banana na twarzy:)
bardzo ci dziekuję za te pozytywne słowa,
i wysyłam uściski wielkie!:)
Anonimowy 25 stycznia 2013 (21:31)
Jest, jest :) wreszcie doczekałam się kolejnego posta :)jak to miło przeczytać coś tak ciepłego w ten zimowy wieczór.Świetna zdjęcia i aranżacje.
Co do biegówek to nie mam pojęcia z czym to się je, ale narty zjazdowe polecam jak najbardziej.
Pozdrawiam,
Agata
Ps. czekam na te niespodzianki :)
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:47)
na zjazdowych juz było – na krechę:)
ale tak na poważniej chciałabym jednak za biegowe się złapać:)
pozdrowienia wysyłam:)
Anonimowy 25 stycznia 2013 (21:31)
Kilka razy dziennie zaglądałam, czy nie ma nowego posta. No i się doczekałam! To taka perełka przed snem. U nie też dużo kwiatów. Mam osiem kwitnących w różnych kolorach storczyków, a oprócz nich inne kwiatki. To sama radość, gdy za oknem mróz. Druga radość, to jutro jedziemy na działkę do lasu. Tam jest pięknie !!!.
Pozdrawiam weekendowo.
felamaj
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:46)
no widzisz – a ja storczyki ukatrupiam:( Przestałam je mieć, bo nawalam z opeika, one mnie po prostu chyba nie lubią:)
Beaśka 25 stycznia 2013 (21:29)
Piękne klimaty. Górki kaszubskie już przerobiłam, dzieciaki podrosły,same sobie jeżdżą. A my z mężem teraz na biegówki. Szczerze polecam , godzinka takiego spaceru na biegówkach i worek endomorfin ana kilka dni. Człowiek inaczej na świat patrzy. Warto. Biegamy sobie w okolicach Gdańska i jest gdzie:0 Parę lat temu nie wyobrażałam sobie zimy bez nart zjazdowych, ateraz jestem zauroczona biegówkami:)
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:44)
No własnie się naprawdę na nie szykuję:) Brzmisz bardzo przekonująco:)
Ola_83 25 stycznia 2013 (21:26)
Asiu, na temat biegówek nie pomogę, ale będę za dwa tygodnie stawiać swoje pierwsze narciarskie kroki na stoku:-) Mąż mnie przekonał i w góry jedziemy:-)
Mówisz,że wiosna blisko…ja dziś przez strajk kolejarzy zamarzłam:-(
Latarnia gigant jest niesamowita!!
I jaka ładna Twoja fotka:-)
pozdrawiam jednak zimowo:-)
p.s.egzamin zdany na 5:-)
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:43)
WIEDZIAŁAM!!!! Ty nasza prymusko uzdolnina!!! Oluś gratulacje! :)
I szalej na stokach:)
O strajku własnie mi znajomi opowiadali- w planach mieli wyjazd do warszawy…..i na planach sie skończyło:)
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:43)
WARSZAWY – no taki byk:)
anna studio 25 stycznia 2013 (21:22)
Ja jestem odosobnionym przypadkiem i bardzo ciężkim…
Nie tęsknię za wiosną…jeszcze…;)
Ale Twoje kwiatki rozanielają duszę…;)
Miło zobaczyć TERAZ stokrotki…
Pozdrawiam rozanielona…:)
GreenCanoe 25 stycznia 2013 (21:41)
to gerberki malutkie:) ale rzeczywiście – wygladaja jak stokrotki:)
pozdrowienia odsyłam:)
Anonimowy 26 stycznia 2013 (11:09)
znowu musze sie "podczepic" bo nie wyswietla mi sie okienko do komentarzy :)
tez nie tesknie za wiosna-jeszcze. kwiczec zaczne w polowie marca. wtedy to zapragne pierwiosnkow,szafirkow,narcyzow…
hiacynty i amarylisy mialam tradycyjnie w grudniu. pelarognie kwitna ……na strychu :) mam bardzo niszczycielskie stado kotow niewychodzacych….. a propos: jak kicius?
pozdrawiam goraco z zasypanej sniegiem krainy (aktualnie sypie),gdzie z luboscia mozna delektowac sie goraca czekolada i patrzec w ogien-jesli zapomni sie w jakis sposob o obowiazkach :)))))
Joanna
GreenCanoe 26 stycznia 2013 (17:05)
Asiu, a który kiciuś? bo mamy 3:)
i chyba wszystkie mają się dobrze:)
Mam już 14 cebul przekwitniętych hiacyntów – w koszyku, gotowych do wysadzenia do ogrodu. Ale jak patrzę na te śnieżne zaspy, to trudno mi uwierzyć w jakiekolwiek sadzenie:):):)
Anonimowy 26 stycznia 2013 (19:40)
ten najmlodszy :)
a snieg zniknie,zniknie :) czas tak szybko leci-szast-prast i bedzie maj !
Joanna
Blue-Anna 27 stycznia 2013 (10:03)
Podczepię pytanie, kiedy takie cebulki wysadzać?
anna studio 28 stycznia 2013 (12:16)
Asiu, nie mogę podczepić się pod Twoją odpowiedź do mnie…
Oglądałam tego posta na baaardzo małym ekranie…
Zachodząc w głowę…gdzie udało Ci się dostać takie wypasione o tej porze roku…stokrotki…;)
Dziś zaglądam ponownie…patrzę… na duży ekran…:)
i poczułam jak rumieniec pojawia się na mojej twarzy…
przecież to gerbery…a ja napisałam w komentarzach…hi,hi,hi…
Pozdrawiam…tym razem zawstydzona…;)