Sporo pytań powysyłaliście odnośnie sadzenia cebul. Teoretycznie – to żadna głębsza filozofia. Ale rozumiem, że lepiej spisać krok po kroku dla młodych ogrodników, wiec proszę bardzo:) Mam nadzieje, że nasze porady okażą się Wam pomocne.
1. KUPUJ cebulki w sprawdzonych miejscach. Ogromne kosze w hipermarketach czy sklepach budowlanych, gdzie cebulki leżą setkami w tym samym pojemniku – to dobry pomysł, gdy lubisz NIESPODZIANKI:):):) Nie masz bowiem żadnej gwarancji, że deklarowany kolor tulipanów akurat wiosną zawita na Twojej rabacie. Sama widziałam, gdy kupująca w jednym z budowlanych dużych marketów kobieta, wybierając dla siebie cebule, pomieszała je bez zażenowania wrzucając niedbale do skrzynek obok. :):) Cebule oczywiście powinny być zawsze suche, bez grzybowych nalotów czy pleśni.
W tym roku posadziłam ponad 170 sztuk:):)…a wiosną razem, moi mili zobaczymy, cóż z tego wyniknie:)
2. Cebule tulipanów, na które często się decydujemy, dobrze jest posadzić w plastikowych spacjalnych koszach – będzie nam łatwiej wyjąć je po przekwitnięciu, poza tym – nawet jeśli nie chcemy cebul wyjmować i przesadzać, a zostawic je w miejscu, w którym rosły dotychczas, mamy mniejsze prawdopodobieństwo, że mówiąc potocznie ” pójdą w dół”. Tulipany lubią sobie wędrować w głąb ziemi, co niestety doprowadza do tego, że dziczeją i przestają kwitnąć.
3. Zanim zaczniesz sadzić swoje ulubione cebule – przygotuj glebę. Używając motyki i grabek – spulchnij podłoże, oczyść je z chwastów, starych korzeni, kamieni. Możesz wzbogacić ją obornikiem.
W tak przygotowanej glebie robimy otwory na cebule. Jeśli sadzimy je w koszykach – wykopujemy odpowiedni dołek, jeśli pojedynczo – robimy otwór ( głeboki na 3 długości cebulki, czyli w praktyce dla tulipanów na około 15 cm) W sklepach ogrodniczych do sadzenia pojedynczych cebul oferowane sa specjalne tuby z uchytem – polecam Wam to nieskomplikowane urządzenie, praca przy jego użyciu toczy się zdecydowanie sprawniej.
4. Po zasadzeniu cebulek, podlewamy je obficie, a na samą zimę od góry możemy delikatnie przykryć ziemię np. korą. ja przykrywam warstwą obornika, co wiosną skutkuje dużo obfitszym kwitnieniem.
5. Bardzo ważne – po skończonej pracy OBOWIĄZKOWO trzeba się choć na chwilkę zrelaksować. Sama technika leniuszkowania – dowolna:)
6. A jakie cebulki sadzimy jesienią?
Tulipany, lilie ( te sadzimy właściwie od wiosny do późnej jesieni), krokusy, czosnki ozdobne, narcyze, zawilce, szafirki, hiacynty. To te najbardziej popularne. Możemy je również posadzić w donicach balkonowych czy tarasowych.
Obsadziłyśmy już z Kasią nasze donice tarasowe, z czego powstała wesoła relacja „od kuchni” :) Pokażę Wam oczywiście krok po kroku donicowego sadzenia cebulek – w następnym poście. A dziś tylko maleńkie migawki z pola boju:) Bo obsadzanie donic w asyście 2 rozbrykanych czterolatków to niezły Wyczyn:):)
Jesień, zwłaszcza ta wczesna, nigdy nie kojarzyła mi się ze smutkiem…Wiem, że sporo osób bardzo źle znosi deszcze i w ogóle jesienną aurę. Ok, przyznaję, że odkąd mamy kominek – właściwie nawet mi na rękę że czasami cały dzień leje:):):) Bo mogę wtedy bez wyrzutów sumienia, czytać godzinami przy trzaskającym wesoło ogniu, pozamyślać się, pomarzyć trochę dłużej, ponucić pod nosem romantyczne melodie, albo zasupłać się z niewinną miną w pled… po prostu odpocząć. Ten czas, wolniejszy trochę, jest tak naprawdę każdemu z nas bardzo potrzebny.
Ale jesienne dni, zwłaszcza te październikowe, są przecież często skąpane w słońcu. W ciągu dnia można wtedy poszaleć z dziećmi, spotkać się z sąsiadami, pogawędzić o tym jakaż to cudna, ta nasza polska złota:) A gdy tylko zaczyna zmierzchać..
Mieliśmy jakiś czas temu spontaniczną kolację:) Usiedliśmy rodzinnie przy ognisku, peplaliśmy o mało ważnych dla dużego świata sprawach, kiełbaski sobie się piekły, dziecek Leonek biegał i śmiał się tak cudnie, jak to jedynie dzieci potrafią…No i czego tu więcej sobie można wymarzyć na jesienny sobotni wieczór?
Założę się, że nikogo nie zdziwi fakt, iż łażę sobie jesiennie po okolicznościach przyrody i przynoszę do domu różne badylki:) kwitnące jeszcze, albo już z owocami, jak ta dzika róża. Przepiękna. W ogrodzie kwitną jeszcze ostatnie róże angielskie. Komponuję z ich udziałem małe, romantyczne bukiety. A rozchodniki w tym roku przeszły same siebie….wzbudzają podziw nie tylko mój. Posiadanie ogrodu ma ten ogromny plus, że mogę właściwie przez cały rok korzystać z jego dobrodziejstw przy tworzeniu bukietów…i co bardzo miłe – nie muszę za to płacić:):):)
***
Bardzo, bardzo serdecznie Was pozdrawiam:) Dziękuję za ciągłe odwiedziny, za tyle niesamowitych maili, za Wasz entuzjazm dotyczący samego Green Canoe:) Odnoszę niezmiennie wrażenie, że mam najlepszych na świecie czytelników:) Wiernych, radosnych, inteligentnych, otwartych, kreatywnych, dobrych…Dzięki Wam – rosną mi skrzydła:) Kochani – ściskam Was jesiennie, czekam na Wasze zadyniowane zdjęcia:) i pozdrawiam najserdeczniej jak tylko potrafię! :) Wasza zielona, ogrodowa czółnowa:)
p.s Bardzo miło wypowiadacie się o zdjęciach, na których śmigam w kolorowym sweterku:)
Pochwały należą się mojemu zdolnemu bratu – Robertowi.
Podpatrywał moją ogrodową, pracowitą sobotę i łapał chwile w kadry:)
Jak widać – nie tylko mnie się spodobały:)
Braciszku, jeszcze raz Ci dziękuję za tak klimatyczne jesienne fotografie!!:):)
Dziękuję za Twój komentarz.
136 komentarzy
Magdalena 19 września 2017 (14:04)
Pani Asiu, gdzie teraz kupić cebule – przekierowanie do świata cebul nie działa:( W zeszłym roku jeszcze udało mi się zakupić piękne tulipany pod tym adresem?
Pozdrawiam
Magda
Green Canoe 19 września 2017 (14:15)
No właśnie widze, że sklepu już nie ma. NIE MAM POJĘCIA gdzie to może być, postaram się znaleźć jakieś dobre żródło.
BrettExowl 24 stycznia 2017 (20:27)
wh0cd651675 amitriptyline triamterene hctz 37.5 25 mg cp citalopram 20 mg tablets amoxil
Asia asiscrapki 20 października 2012 (10:20)
No ja właśnie uporałam się z mega dynią i zaraz wyląduje w zalewie octowej, niestety dopiero teraz zobaczyłam klub zadynionych :( chętnie skorzystałabym z przepisu na pasztet dyniowy, a nie znalazłam go…
Aleja57 19 października 2012 (10:55)
Dzień dobry Asiu :)
Pomysł z dyniami super :) Uwielbiam dynie :) Przesyłam Ci moje fotki z dyniami w roli głównej, zerknij proszę na mojego bloga, oto jesienne dynie widzenie moim okiem : http://www.aleja57blog.blogspot.com/2012/10/w-ogrodku-jesienne-bratki.html oraz http://www.aleja57blog.blogspot.com/2012/10/autumn-is-here.html
całuje Cie serdecznie – Ania
sllonecznik 19 października 2012 (06:34)
a mi osobiście najbardziej podobają się "woreczki" na cebulki. Widzę, że są spersonalizowane pod bloga więc raczej własnoręcznie robione. Będę wdzięczna za jakiś mały totorial :) Ja co prawda nie jestem "cebulkowa" i wykorzystałabym je na co innego. Mój pierwszy w życiu kontakt z cebulkami miałam po Twoim kursie ich sadzenia :) Zasadziłam a i owszem. Na balkonie. Ciekawe czy cokolwiek urośnie na wiosnę :)
Matka (p)Olka 14 października 2012 (11:45)
Ja też dołączyłam, nie mogłam się oprzeć:). Dziękuję serdecznie za wszystko- bloga, magazyn, milion pomysłów i przede wszystkim ogromną radość życia jaką zarażasz:) Pozdrawiam serdecznie,
Matka (p)Olka.
A tutaj link do dyniowego posta
http://ogrodwglowie.blogspot.com/2012/10/klub-zadyniowanych-2012.html
Atmosfera... 11 października 2012 (20:00)
Zaglądam od jakiegoś czasu i nie napiszę nic nowego, cudowne zdjęcia! :) Od Twojej rodzinki bije takie ciepło, kolory, sama radość! Mam nadzieję, że ja stworzę taką radosną i pełną miłości rodzinkę :)
A tymczasem dołączam do Klubu Zadyniowanych! Od dzieciństwa z domu mojej babci najbardziej pamiętam jedno: zupę dyniową! Ach ten smak! Odkąd mojej babci nie ma już z nami co jesień przyrządzam sobie taką zupkę… Niestety muszę przyznań, że tamtego smaku nie osiągnęłam jeszcze.
Prześle zdjęcie na maila z dynią sprzed zrobienia jej na zupę ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Atmosfera!
http://atmosfera-aleksandra.blogspot.com/
Dom z mozaikami 11 października 2012 (12:22)
To ostatnie zdjęcie gdybym zobaczyła na obwolucie jakiejś książki to kupiłabym ją bez wahania. Takie naturalne i bezpretensjonalne. Pozdrawiam. Ala
Marzeniami malowane 11 października 2012 (09:22)
Asiu, zapraszam Cię do mnie na chwilkę po dowód sympatii ;)
Ewa
Mammamisia 11 października 2012 (08:35)
Asiu przecudny masz ten sweterek. Ja też mam swój kolorowy, ale nie aż tak. Ten jest fantastyczny.
Jak zwykle piękny wpis i już nie mogę się doczekać szerszych kadrów z Twojej kuchni.
Już zapowiada się przepięknie. Już nie mogę się doczekać też nowego numeru GC.
Asiu podziwiam Cię za pomysły i serdecznie pozdrawiam!
Iza
maszka 10 października 2012 (22:56)
Asiu, brak mi już słów podziwu i uznania dla tego co robisz.Powinnaś zdecydowanie więcej czasu poświęcaj takiej pozycji ,jak na tym zdjęciu instruktażowym dotyczącym relaksu.Cudnie tam wyglądasz, zresztą jak pracujesz , równie uroczo. Mam nadzieję ,że jeszcze zdążę z innymi zadyniować ten nasz świat. Pozdrawiam serdecznie
lasche 10 października 2012 (18:44)
Klub Dyniowy …super :) i zapraszam nieśmiało do mnie wszystkich z kontem Facebookowym, pewien mały chłopiec bardzo by się ucieszył :)
Aiga 9 października 2012 (21:06)
Cudnie, zdjęcia przepiękne.
Ach, ach, ach… rozmarzyłam się:)
Jestem stałą czytelniczką twojego bloga, z niecierpliwością czekam na każdy kolejny post. Czytam, podglądam, zachwycam się i… pozazdrościłam:) Stawiam pierwsze kroczki w blogowym świecie. Z wielką przyjemnością biorę udział w zabawie Klub Zadyniowanych 2012 :) Serdecznie pozdrawiam:)
fridasshabbywelt 9 października 2012 (16:02)
Cudne zdjecia!Uwielbiam twoj ogrod!!!!!!!!!!
Czekam niecierpliwie na kazdy kolejny post!
Sciskam mocno!
Frida
Weranda Eulalii 9 października 2012 (06:09)
Wszystkie zdjęcia są fenomenalne. Patrząc na taką kolorową jesień nie można jej nie pokochać. Sweterek w paski wprost uroczy :)
Uwielbiam Green Canoe i Twoje pismo. Jestem jego ogromną fanką od niedawna i już nie mogę się doczekać na następny numer :)
Twój blog i GC Style są dla mnie źródłem wielu inspiracji.
Pozdrawiam!!!
GreenCanoe 11 października 2012 (10:17)
Dziekuje Ci bardzo, pozdrawiam równiez serdecznie.
Inna and Eva 8 października 2012 (21:45)
настоящая мечта! Я хочу к вам!
Beata T 8 października 2012 (13:33)
Piękne rękawiczki i kolorowy sweterek :))) Ale u Ciebie będzie bajecznie jak te wszystkie cebulki zakwitną :))) Przeurocze jest to ostatnie zdjęcie :)
Ewelina 8 października 2012 (08:00)
Że też ja tak późno trafiłam na Twojego bloga… ach, tyle zmarnowanego czasu ;) Ale lepiej późno niż wcale :) Czuję się u Ciebie jak w domu, takim wymarzonym, dookoła otacza mnie piękno – czego chcieć więcej? :) Od dziś będę tu wiernym gościem :)
Pozdrawiam
Ewelina
Agnieszka z Mierzei Wislanej 6 października 2012 (19:12)
Witaj :)
Jestem monotematyczna, ale pozostane w zachwycie na zawsze :) Jestem uzależniona od Twojego bloga :) Jestem zakochana bez pamięci w Twoim domu, każdym kącie. Oglądam i ciagle mi mało. Wiecznie opowiadam męzowi jakie boskie masz mebelki, jakie klimatyczne pomieszczenia. Staram się gapować ile mogę- przyznaje się bez bicia kradnę ile wlezie :)
Poza tym podpisuję sie pod wpisami dziewczyn zdjęcia sa obłędne a sweterek śliczny. Ostatnie zdjęcie wygrywa- wyglądasz w tym winobluszczu ślicznie :)
pozdrawiam Cie cieplutko
GreenCanoe 11 października 2012 (10:16)
Aga – a gapuj sobie:)
pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Ula 6 października 2012 (17:43)
Strasznie długi post. Myślałam już , że nie doczytam do końca, ale kocia historia z dreszczykiem tak mnie ujęła, że poczytałam wszystko do samiusienkiego końca. Zdjęcia śliczne :)Piękna jesień na nich :)Świetny pomysł na Klub Zadyniowanych. Niestety nie mam dyń w tym roku w swoim ogrodzie…
Pozdrawiam serdecznie :)))
StilediSte 6 października 2012 (05:31)
Ciao, sono Stefania, ho scoperto il tuo bellissimo blog! Adoro i bulbi e i fiori in generale. Ti seguirò con molto piacere.
Buona giornata
making baking and creating 5 października 2012 (23:04)
Czekam postów jak kania dżdżu:)Twój optymizm i energia to jest coś co lubię. I u nas ostatnio dynia rządzi, coś na kształt powiedzenia tysiąc potraw z…dyni! Pozdrawiam i dyniowe fotencje slę.
Minty House 5 października 2012 (22:35)
Mój brat też ratował mi kota. Podczas naszej nieobecności dłuższej, gdy domem zajmowali się przyjaciele, czekolada- Grace wymknęła się oknem dachowym i wlazła do komina. Biedulka, jak Cziko, tam noc spędziła, bo nikt nie zauważył, że jej nie ma. Dopiero nasza czujna sąsiadka, kociara stara, wyczulona na wszelkie rodzaje kociego miałku, zawiadomiła, że nasz kot w kominie siedzi i miałcze nieszczęśliwie drugi dzięń. Brat z drabiną na dach, w uprzęży alpinistycznej rzecz jasna, uratował kota z narażeniem zdrowia ;) Oboje mają się dobrze ;)
Piękna jesienna Asia w purpurowych winobluszczach :)
Katarzyna 5 października 2012 (19:46)
Oj biedny Cziko, pewnie nauczony doswiadczeniem, juz na sosne nie wlezie.
Nasza malenka kicia, tez kiedys zaginela, szukalismy jej caly dzien, nie wrocila na noc, rankiem moj maz wychodzacy do pracy uslyszal jej wolanie z garazu sasiadow, po akcji ratunkowej, okazalo sie, ze kotecek caly i zdrowy, tylko troche glodny i spragniony.Nigdy wiecej, nie polazla juz w tamte strony.I ma sie dobrze, do dzis!
Asiu, teczowy sweter jest bardzo optymistyczny, zdjecia piekne, buziol mi sie smieje:))
Pozdrawiam, z zadyniowanej Alzacji, a jakze..:))
GreenCanoe 11 października 2012 (10:15)
Niestety – ciagle włazi na drzewa, tylko niżej:)
uściski,
Radmag s.c. 5 października 2012 (18:12)
Przecudny blog…pozdrawiam :)
bozenas 5 października 2012 (15:56)
Dyniowo zakręcona jestem od szkoły podstawowej,kiedy mama koleżanki poczęstowała mnie dynią marynowaną na słodko do obiadu:)))Teraz zajadamy się zupą z dyni z czosnkiem i imbirem:)))Zdjęcia piękne:))szczególnie "odpoczynek" i "wyjście z ogrodu":)))sweterek cudny:))pozdrawiam:)))
mari 5 października 2012 (14:34)
Ostatnia fotka, po prostu boska! Cóż za paleta barw?! Pozdrawiam
Ewa-Filomenka 5 października 2012 (12:47)
Często do Ciebie zaglądam, właściwie zawsze czytam Twoje wpisy:)
i wiesz? dzięki Tobie, Twoim zdjęciom, opisom, coraz mocniej, efektywniej, szukamy z mężem swojego miejsca na Ziemi. Koniecznie poza miastem. Wiemy, z czym to się wiąże, tym bardziej,że mamy dwie małe córeczki ( 2 latka ma Lenka, 7 miesięcy Natalia). Ale to nasze marzenie od kilku lat. Mam nadzieję,że się spełni. Myślę, że jak się bardzo czegoś chce i dodatkowo podejdzie z rozumem i wiedzą do danego tematu, to musi się udać:)) Dziękuję Ci zawsze za optymizm!:)
pozdrawiam ciepło,
Ewa
GreenCanoe 11 października 2012 (10:14)
Ewa – to jeszcze zwróćcie uwage na kwestie przedszkoli czy szkół, my własnie borykamy się poważnie bardzo z tematem niefajnego przedszkola:(
Ewa-Filomenka 23 października 2012 (06:53)
Dokładnie, to bardzo ważne:)
Pinel 5 października 2012 (12:18)
Rozczytałam się i napawam dalej oczy jesiennymi kolorami i cudownościami kórymi mnie dziś uraczyłaś, aż chce się żyć….słońce zaszło, zaraz lunie deszcz ale co tam. pozdrawiam
maka0803 5 października 2012 (12:00)
Zdjęcia śliczne jak i cały post. Moje cebulki jeszcze ciągle nieposadzone w ziemi, muszę się wreszcie zmobilizować. Patrząc na fotografie z ogniska, wydawało mi się, że czuję smak i zapach pieczonej kiełbasy. Masz całkowitą rację, jesień nie musi być smutna i ponura. Tylko od nas zależy jak na nią spojrzymy. Bardziej ponure dni możemy spędzać w taki sposób, że nawet nie zauważymy, że są smutne i ponure, bo kto nie lubi ciepłego kocyka, strzelającego płomienia w kominku i pysznego napoju w kubeczku.
I ♥ Shopping 5 października 2012 (11:40)
Masz prześlicznego przecudownego bloga:)))) oczywiście dołanczam się do obserwujących:)
Palmette 5 października 2012 (10:11)
Twój pasiasty sweter jest uosobieniem pogody w duchu i nie tylko. :) Chętnie dołączę do Zadyniowanych i chętnie poznam tajniki przygotowywania dyniowego pasztetu.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
katdan 5 października 2012 (08:59)
Czytam green Canoe od jakiegoś czasu. Optymizm jest tu wszechobecny. I bardzo dobrze. Ludzie wokół narzekają i psioczą na wszystko. A tu uśmiech i piękne zdjęcia. Pozazdrościć.
Skoro jest krąg przyjciół dyni to teraz będę musiała zrobić to co planowałam od dawna – pstryknąć parę zdjęć dyniowisku, przez które jeżdżę do pracy kżdego dnia.
I jeszcze jedno pytanie z innej beczki – czy konkurs sielskiej chaty zostanie rozstrzygnięty przy okazji nowego wydania green canoe style? a może już jest zwycięzca?
pozdrawiam!
GreenCanoe 11 października 2012 (10:13)
Tak, konkursy wszystkie zostały rozstrzygnięte, na stronach firm pojawiła sie informacja o zwycjęzcach – zostali równiez powiadomieni mailowo.
Kamila 5 października 2012 (08:57)
Ależ ktoś Ci cyknął piękne zdjęcie.
Wspaniała jest ta ostatnia fotografia!
GreenCanoe 11 października 2012 (10:12)
Dziekuję:0 To mój brat jest taki zdolniacha:)
Avrea 5 października 2012 (08:38)
Pieknie u Ciebie !czekam na więcej :)
pozdrawiam
Ag
Anonimowy 5 października 2012 (08:21)
A'propos sweterka:) no cudo normalnie, sama go dziergałaś:)
Ja też lubię jesień tylko pod jednym względem:) właśnia akurat wczoraj u nas szalał wiatr i deszcz, że nawet nasz psiunio nie chciał wyjść na siusiu, ogień trzaskał w kominku a ja mówię do mojej córci: lubię tak posiedzieć w domowym zaciszu:) podziergać, porobić to co lubię, a ona na to:) no np. posiedzieć pod kocem i pobyć w kompie:) noooo, każdy spędza faktycznie wolny czas jak lubi:)
W prawdzie nie przepadam za kotami, ale współczuję biedakowi, zapewny wyżył strachu:(
czekam na post o sadzeniu cebul w donicach, bo po co mam przepłacać na wiosnę, jak mogę zrobić to sama:)
Mój synek też jest akurat chory i też nie znoszę antybiotyków, kurujemy się czosnkiem:)czekam na inne porady:)
Do Twojego ogrodu to mi…..daaalekoooo:( ale staram się:)
No i najważniejsze:) czy ten pomysł z otwartymi półkami jest dobry:) bo wiesz jak się tyle działa w kuchni to za chwilę wszystko bedzie oblepione łojem:( a może masz jakiś dobry sposób na szybkie usunięcie tłuszczu ze szafek, przecieram je co tydzień wodą z płynem do naczyń, ale ostatnio aż się świeciły od tłuszczu, ktoś poradził mi spirytus ale czy ja wiem….czy to dobry pomysł…pozdrawiam Edyta.
GreenCanoe 11 października 2012 (10:12)
Edyta – jeszcze nigdy nie miałam w kuchni niczego oblepionego …łojem jak to napisałas – chodzi rozumiem o tłuszcz, tak? Więc trochę nie wiem co mam odpowiedzieć. Na szafkach tez nigdy nie miałam tłuszczu… Blaty, półki, ogólnie kuchnie myję na bieżąco – otwarte półki mamy od kilku tygodni i jak narazie nie ma żadnego problemu. Być może to kwestia tego, iz bardzo ale to bardzo mało smażę – głównie duszę potrawy lub je piekę czy gotuję.
Pozdrawiam serdecznie i zycze wygranych w walce z tłuszczem:)
Anonimowy 11 października 2012 (14:10)
:( też myję na bieżąco:( może tego nie widzisz zwyczajnie, bo masz jasną kuchnię, wierz mi na ciemnych meblach widać wszystko bezlitośnie:( poprzednią kuchnię miałam kremową i nie było problemu, a teraz….zwyczajnie latam ciągle ze szmatą. No tak łój to tłuszcz….
KERI 5 października 2012 (06:02)
Asiu – Ty to wiesz jak podnieść od rana humor. Słów brakuje jak wspaniałe są Twoje wpisy, wszystko jest w nich tak idealne, tak zgrane, tak zachęcające do czytania, że czyta się jak dobrą książkę. Kolory cudne, sweterek prześliczny, liście czerwone, gumiaczki, biel, ech… Cieszę się ze z Cziko wszystko dobrze się zakończyło. Pozdrawiam Cię serdecznie !!!
Anonimowy 5 października 2012 (05:45)
Zawsze uważałam, że jesień to taki czas dla domu (i ogrodu). Zbieramy plony i przetwarzamy je, zamykając lato w słoiczkach – mam chyba coś z natury chomika, nie tylko jeśli chodzi o żywność. Jesień to też okres porządków przed zimą i szeregu prac bez których wiosna nie byłaby tak wspaniała. Pięknie nam wszystkim o tym przypominasz i uczysz wiary we własne siły. Dziękuję jeszcze raz, JolaK.
Ps. może będę nudna, ale sweterek podbił i moje serce.
GreenCanoe 11 października 2012 (10:08)
Jolu, chyba zaczne je projektować:) sweterki znaczy się:)
Anonimowy 4 października 2012 (22:47)
OOOOO…Ognisko:) Czy to wspomnienia z dzieciństwa, czy przez harcerstwo, czy nić sympatii dla bogini Westy – zawsze miałam sentyment do ognia i ogniska. Kiedy projektowałam nasz ogród na pierwszym miejscu było znalezienie godnej siedziby dla ogniskowego kamiennego kręgu:)Na ognisku gotowała tez pierwsze obiady (weszliśmy latem w stan surowy z robotnikami w tle, w kuchni kładli nam dopiero ogrzewanie podłogowe:))) Wszyscy pukali się w czoło, a ja na starej patelni i w żeliwnym kociołku pichciłam obiadki dla rodzinki…Daliśmy radę. W domu mamy jeden kominek, projektowane są jeszcze dwa – no cóż: jedni maja po kilka łazienek, my sentyment do kominków:)
Sesja cudna, sweterek ma piękne kolory (stąd chyba jego popularność), a tulipany…moje mnożą się na potęgę (bez koszyka)i co roku mam ich "w kupie" więcej. Ale co roku mają też dłuższe łodygi, to fakt.
Pozdrawiam i życzę więcej takich leniwych jesiennych chwil:)My planujemy zakończenie sezonu…pieczonymi ziemniakami z twarożkiem lub sosem ziołowo-czosnkowym.Jak to w poznańskim (dawnym) mamy w zwyczaju.
Magdalena
Anonimowy 5 października 2012 (07:44)
Chciałam jeszcze dodać, że Panie wyglądają świetnie (sweterki, szaliki i urocze wokół nich dzieciaki), ALE …Andrew moje Panie pobił Was na tych fotkach na głowę:)))
zosiufka 4 października 2012 (22:05)
czułówno! pięknie jest do Ciebie wracać, choby co kilka miesięcy. Cay czas czuję od Ciebie ciepełko :) pięknie dziekuję za post o cebulkach, ja wlasnie zakupilam jakieś 20 i bedzie to moja pierwsza przygda z sadzeniem cebul!! sciskam Cię słonecznie!!
Maedlein ♥ 4 października 2012 (21:44)
Tyle piękności w jednym poście ! :)
Chyba rozważę, posadzenie cebul w donicach. Co z tego, że balkon studencki i nie mój, ale przynajmniej wiosną będzie trochę milej i radośniej :>
Historia z kicią, dobrze, że skończyło się tylko na nierównym strzyżeniu. Swoją drogą to niesamowite , że jednak sam postanowił zejść :)
A kuchnia zapowiada się fantastycznie ! Optymistycznie i "gwarno" w niej będzie ! :)
Pozdrowienia i uściski .
Lalka 4 października 2012 (20:49)
Asiu…skąd masz takie czaderskie gumiaczki???:D
przesyłam buziaki:D
Anonimowy 4 października 2012 (20:02)
Asiu, Asiu cóz za wspaniale zdjecia z jesiennego ogrodu! Nacieszyc mozna oczy jesiennymi kolorami, a smakowite dania z dyni roznosza swoja won az za ocean:) No to ostatnie zdjecie jest przeurocze!
Brawo dla Brata i Leonka za uratowanie Cziko;)
Serdecznie pozdrawiam. Jolanta
plakatowka 4 października 2012 (19:30)
Asiu, u mnie też cebule "na chodzie" :) po tym jak udało mi się wygrać konkurs w świecie cebul :)))))) mam ich tyle, że nie wiem gdzie je wszystkie wsadzę :)) a i zapraszam na moją (również miętową) jesień !!!
http://plakatowka-skrapowisko.blogspot.com/2012/10/kolory-jesieni.html
pozdrawiam serdecznie
Karola
bajowka 4 października 2012 (18:03)
Ależ tam u Was pięknie
Anonimowy 4 października 2012 (18:02)
Asiu uchyl rąbka tajemnicy na przepis na syrop z cebuli, czosnku, cytryny i miodu, rozkłada mnie przeziębienie i do końca października to już się całkiem rozchoruję:( jestem w ciąży i najlepsze wtedy są domowe sposoby:-)
pozdrowienia, Aga
Ivalia 4 października 2012 (17:47)
Moje dynie zeżarły ślimaki, i te duże i te małe ozdobne:( I tak i ich żal! Jesienny ogród jest naprawdę piękny, szczególnie gdy jesień ciepła i taka radosna:) Nic tylko piec kiełbaski, co uwielbiamy rodzinnie :) Znajomym wstarczy tylko hasło: ognicho, i już są:)
Pozdrawiam
Marzeniami malowane 4 października 2012 (17:36)
Wiem, co znaczy zgubić kota, czyli zorientować się, że go nie ma :( Przeżyłam to rozpaczliwie szukając 3 tygodnie – noc w noc, choć sąsiedzi stukali się w czoło. I szukałabym jeszcze dłużej do skutku. Co to była za radość, gdy znów był w domu!
Panno Zielona, piszę pierwszy komentarz, choć od lat czytam i śledzę bardzo pilnie :) I między innymi dzięki Twojej niespożytej energii, pozytywnemu nastawianiu do świata i ludzi (oraz namowom) zdecydowałam się uwić własne gniazdko na blogowym drzewie. Podziwiam Twą radość życia, o Panno Zielona, i zapał do jego smakowania! Dobrze, że jesteś.
Jeśli znajdziesz chwilę, to zapraszam Cię do siebie bardzo serdecznie.
Pozdrawiam
Ewa
Magmark 4 października 2012 (17:00)
Asiu, jak zwykle bardzo miło, cieplutko i serdecznie. Tryskasz ciepłem wewnętrznym. Brakuje mi takich ludzi obok siebie :) szkoda że mieszkasz daleko ode mnie. Piękne zdjęcia,no a Ty w tej bramie z winobluszczu wyglądasz olśniewająco. Pozdrowienia dla Kasi. Zbieram dla Niej nasionka, mam nadzieję że się ucieszy. Pozdrawiam Magda z Mazur. ps. postaram się zrobić jakieś zdjęcia dyniowe, też chcę uczestniczyć w zabawie :)
zakrecona kurka 4 października 2012 (16:55)
Instrukcja sadzenia cebulek DOSKONAŁA… Ale najbardziej zachwycił mnie punkt 5 – RELAKS… mógł być jeszcze masaż i dobra herbatka lub lampka wina, ale dobre i to :)
Pozdrawiam serdecznie :) Fajnie odpoczywam przy twoich postach :)
Ada - Daro Meble 4 października 2012 (16:55)
Świetne instrukcje. Dzięki :):)
Piękny woreczek na cebulki :)
Galeria Dekodom 4 października 2012 (16:49)
A mi się najbardziej podobają kaloszki Asi, i relaks na trawce:)Potem dzika róża, wrzosy, Asia w dzikim winie, białe bistro, cała reszta…wszystko:)Pięknie, radośnie, nastrojowo…Masz Joasiu wielki dar pisania, i wiele innych też, z ogromną przyjemnością czytam każdy Twój post – wyobrażam sobie, ile pracy w to wszystko wkładasz, i cieszę się, że miałam zaszczy tu trafić:)Pozdrawiam, Bea
Bałatka 4 października 2012 (16:29)
U Ciebie jak zwykle… niezwykle(ha,ha) klimatycznie….Zdjęcia cudne.A ja jeszcze nie zdązyłam zakupić nowych cebul…. ;-( Pozdrawiam BeA
Anonimowy 4 października 2012 (15:54)
Wszystko mi się u Ciebie podoba…a z tym kolorowym sweterkiem ładnie zgrywa sie kolor Twoich oczu..Pozdrawiam
Maryś 4 października 2012 (15:50)
Czytając miałam Ci tyle do powiedzenia… A jak dobrnęłam do końca, to nie chciałam wierzyc, że to koniec. I czuję sie jak niesmiały pierwszoklasista, co to zapomniał w gebie jezyka wywołany do tablicy. Zatem powiem, to co czuję DZIĘKUJĘ
p.s. i niezmiennie konsekwentnie piszę, że wiernie czekam na cztery pory roku czułna na pachnącym papierze. Widziałam we snie kolejkę wyciągniętych po nie rąk, nie wirtualnych, ciepłych, realnych, prawdziwych gorących dłoni, ogrzanych TAAAKĄ ilością serc, że jak Ci zabraknie drzewa w zime do kominka pisz, one(my) cie ogrzeją ♥
Maryś 4 października 2012 (16:07)
o masz… czółno poszło z takimi emocjami i z mojego zmęczenia wybacz – no poszło – trudno, zawstydziłam sie bardziej niz zaniemówiłam! ;)
PATI 4 października 2012 (15:38)
Pięęęęknie:)Jak zawsze kopalnia inspiracji:)Pozdrawiam Cię
Atena 4 października 2012 (15:09)
Oj tak ostatnie zdjecie jest magiczne, napatrzec sie nie moge.
Cudny post i ilez z niego moglam sie nauczyc, fajny krok po kroku odnosnbie cebul, baaardzo sie mi przyda. Sklepik jaki polecilas z pewnoscia wirtualnie bede odwiedzac czesto.
Akcja zadyniowani bardzo mi sie podoba, moze i mi uda sie zrobic jakies ciekawe zdjecia:)
pozdrawiam niezwykle cieplo
Deilephila 4 października 2012 (14:53)
No i co ja na to poradzę, że zawsze wyprzedzasz moje pytania?? Zanim bezczelnie wykorzystam Edka Google, zaraz pojawia się w poście cos o co chciałam zapytac:) No i cebulki!! Bardzo dziękuję!! W mieszkaniu mam mały balkon, i z niecierpliwością czekam na post o cebulkach w donicach!! A tym czasem pochwalę się – teśc zrobił mi niesamowita niespodziankę i wydzielił na działce u siebie kawałek ogródeczka!!! Cieszyłam się jak dziecko – zobaczymy jak nasza współpraca pójdzie;) Ale juz mam plan, gruntu niezbyt dużo, ale jestem bardzo wdzięczna za rady jakimi się dzielisz!! No i serdecznie zapraszam na wiosnę, na oględziny mojego kawałka ziemi, czym naturalnie będę się dzielic na blogu.
A sweter – cudny!!! a zdjęcia – jestem zachwycona no i na koniec mam smaka na kiełbachę z ognicha!!! mhmhmhm!!
Pozdrawiam ciepło i zdrówka zyczę!!
Sentimental Living 4 października 2012 (14:32)
No i znowu odpłynęłam w piękny świat…. zdjęcia, kolory, sweterek:) Wszystko piękne! Czy Twoje magazyny można w jakikolwiek sposób wydrukować, albo zamówić płatny wydruk u Ciebie, są tak piękne i inspirujące, że chciałabym mieć je w domu i przeglądać od czasu do czasu:) Pozdrawiam ciepło!
Dagmara 4 października 2012 (14:16)
Witam serdcznie :) A moja kochana,młodsza siostra ma taki sam sweterek :) Jakoś mnie to dziwnie ucieszyło :) Pozdrawiam D.
GreenCanoe 4 października 2012 (14:28)
Sweterek to chyba zostanie celebrytą na tym blogu:):):)
Anna, Pracownia Koroneczka 4 października 2012 (13:52)
Asiu, kiedy zorganizujesz u siebie kurs fotografowania? Będę pierwszą chętną! Toż Ty nawet zwykłą cebulkę tak sfotografujesz, że ach! :)))
Malgoska 4 października 2012 (13:38)
Jak zwykle zachwycam sie zdjeciami,kolorami po prostu wszystkim :)Naprawde Cie podziwiam :)A zeby nie chorowac polecam picie aloesu – jest cudowny.Dzieki niemu moj organizm sie uodpornil i nie choruje tak czesto (ostatnia zima i wiosna przeszly bez zadnej choroby)Nawet Leo moze go pic :)Polecam i pozdrawiam jesiennie :)
Iwona - ona ma siłę 4 października 2012 (13:08)
Jak ja uwielbiam te Twoje zdjęcia…
Bee 4 października 2012 (12:51)
Pięknie i kolorowo u Ciebie, jak zwykle zresztą! Aż się nie chce wierzyć, że to już jesień, ale w sumie, kto powiedział, że jesień musi być smutna i deszczowa.
Z niecierpliwością czekam na kolejne wydanie Twojego magazynu!
Pozdrawiam ciepło.
Beti 4 października 2012 (12:49)
Asiu jesteś cudowną,radosną osóbką…….Gdzie znaleźć taką Synową????? Serdeczne pozdrowionka dla całej wspaniałej RODZINKI!!!!!
GreenCanoe 4 października 2012 (13:28)
Ależ ja wcale nie jestem idealną synową!! :):) I nie wierzę, że gdzieś są idealne synowe czy teściowe:):):)
Bardzo ciepło Cię ściskam i zycze synowej – uśmiechniętej owszem:), ale też i z dobrymi intencjami, bo to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze.
Wirtualny Ogród EwyG. 4 października 2012 (12:48)
Chciałam dodać coś o cebulach, choć nie wiem czy kogoś właściwe to zaciekawi (bo tu same miłośniczki pięknych zdjęć i wielbicielki talentu Green Canoe). Właściwie obecnie sprzedawane są cebule jednorazowe, których nie warto wykopywać (szczególnie chodzi o tulipany). Są tak pędzone, że w następnych latach kwiaty są bardzo drobne a nawet zmutowane. Piszę to na podstawie własnych obserwacji i rozmów z osobami, które cebulki sprzedają.
Dodałabym jeszcze jedną metodę sadzenia cebul: odkrywkową tzn. usuwamy ziemię (darń) z obszaru na którym sadzimy cebule rozkładamy je i zasypujemy (przykładamy darń). Sprawdza się przy sadzeniu na trawniku.
GreenCanoe 4 października 2012 (13:26)
Gdy nie wykopywałam cebulek tulipanowuch – rzeczywiście dziczały. Ale jadnak wykopane i pozbawione pobocznych "dzieciaków", na drugi rok kwitły równie dobrze, więc to chyba jednak nie reguła.
Choć wierzę, że zapewne spora ilość sprzedawanych cebul jest jak to ujęłaś "pędzona"
u nas sadzenie pod trawą niestety się nie sprawdzi- psy w parę dni zdeptałyby wschodzące roslinki:(
A szkoda, bo bardzo podobają mi sie trawniki usłane np. krokusikami.
pozdrowienia,
Asia
Ana z Wymarzonego Domu 4 października 2012 (12:42)
Asiu, cuuuudowny post:) Nie będę oryginalna jeśli napiszę, że uwielbiam czytać nowe posty, ogladać Twoje bajkowe zdjęcia i chlonąć od Ciebie wiedzę, cieplo i klimat prawdziwego domu…Ogromnie ogromnie dziękuje za post o cebulkach – koszyczki i cebule tulipanów (własnie zakupione w podanym przez Ciebie sklepie – ufff, udalo się:) ) czekają na posadzenie….i od razu pytanko – czy to znaczy, że mogę tych tulipanów posadzonych w koszyczkach nie wykopywać wiosną?to byłaby dla mnie baaardzo dobra wiadomość:)
I ja się zadyniowałam w tym roku ogromnie, pokochalam niepowtarzalny smak dyni, dlatego z niecierpliwością będę czekac na ciekawe przepisy, a i może odważę się podesłać fotkę:)
Pozdrawiasm cieplutko i jesiennie:)
Ana
GreenCanoe 4 października 2012 (13:33)
Aniu, tulipany wykopuje się po tym jak przekwitną. Ucinasz łodygę , ale nad liśćmi, które zostawiasz i czekasz aż liście same zaczną żółknąć( w czerwcu gdzieś, zalezy od odmiany) – wtedy można cebule wyjąc z ziemii, łodygi obdiąć całkowicie, a same cebulki włozyć do jakiegoś naczynia przwiewnego – i niech czekaja do jesieni, w pazdzierniku znów je sadzimy.
Możesz cebulek nie wykopywać, ale z doświadczenia wiem, że tulipany wtedy bardzo słabo kwitna na drugi rok…maja małe kwiatki, jakieś takie sa arachityczne.
Czekam na fotkę dyniową:)
MaJu 4 października 2012 (12:37)
I ja również dołączę do grona wielbicielek twojego sweterka bo ostatnie zdjęcie jest przepiekne. Kolorystyka powala na kolana.
Szybciutko pokazuj nową kuchnie bo zapowiada sie wspaniale. A do klubu zadyniowanych z chęcią przystąpie bo i u mnie obrodziło w tym roku ;) i jakies fotki nawet mam wiec zaraz podeślę.
sciskam jesiennie.
GreenCanoe 4 października 2012 (13:29)
no to czekam:) Uściski dla całej rodzinki Anetko!!!:):)
Fiorello 4 października 2012 (12:36)
Asiu,
Wszystko piękne, choć czytanie zostawiam sobie na wieczór, bo Adasiowa drzemka zaraz dobiegnie końca.
Cebule sadziłam wczoraj… i mam tylko jedno pytanie, masz jakąś radę, jak tu przetrwać do wiosny, gdy wyrosną?? Oczami wyobraźni widzę te pastelowe róże, które na razie kryją się w cebuli pod ziemią!
Buziak,
Ania
GreenCanoe 4 października 2012 (13:41)
:):):) ja mam zdjęcia po prostu z zeszłego roku:)
Ania 4 października 2012 (16:18)
Też mam, ale wiesz, że dla zapalonego ogrodnika to nic nie daje, bo teraz mam cebule w innym odcieniu i ciekawość mnie po prostu zjada!
Właśnie pisze do Ciebie z łazienki, Kochana;-) Siedzę na krześle i patrzę jak Adaś kąpie się w wanience, napełnia właśnie kubeczki, jest talerzyk, chyba będzie bal:-)
Za 2h w końcu usiądę spokojnie i przeczytam co napisałaś:-)
Alexandra 4 października 2012 (12:32)
Asiu jak tam cudnie u Ciebie :) I wspaniałe jak zawsze fotografie :) Lecę robić zupkę dyniową :)
Anonimowy 4 października 2012 (12:29)
Asiu!! Już kilka razy telepatycznie wyczuwam kiedy umieścisz kolejnego posta:) Dwa- trzy dni wcześniej wchodzę na Twój blog po kilka razy dziennie bo intuicja mi mówi,że to już już niedługo a może i teraz, że będzie, że może jest nowy…cudowny :):)!! I tak było i dziś. Od rana kilka wejść aż w końcu…JUHUUUU!! Miałam wyczucie!!:):) Jest!! Ile radości mi sprawiasz! I na pewno nie tylko mnie! Za każdym razem wzdycham z podziwem patrząc na Twoje cudne zdjęcia, inspirujący tekst, ciekawe pomysły…I za każdym razem budzisz we mnie mobilizację do tego by głębiej żyć, mocnej się starać, widzieć więcej… Moja romantyczna dusza uwielbia jesień bo to czas melancholii, która działa kojąco i oczyszczająco na duszę. Zupełnie jak Twój blog, droga Czółenko:)
Z niesłabnącym podziwem, POZDRAWIAM słonecznie!]
Gambi:)
GreenCanoe 4 października 2012 (13:38)
Wierzę w telepatię, w wymianę energii między ludżmi…choć brzmi to zgoła kosmicznie:)
Bardzo mi miło, że wyczuwasz te moje energetyczne sygnały:)
Pozdrowienia ponowne wysyłam więc – bardzo, bardzo serdeczne:)
Karolina Anna 4 października 2012 (12:28)
O matko! Cudny ogród, cudny dom, cudna cała masa dyń i kocio najcudniejszy. Ale naj naj naj cudniejsze nawoływanie "… mój psyjacielu" :) :) słodkie! :)
GreenCanoe 4 października 2012 (13:36)
:):):)
Pod niebem Alaski 4 października 2012 (12:25)
Bardzo kolorowa Twoja jesień na zdjęciach (zwłaszcza ostatnim), a te choć bardzo fajne na pewno nie oddadzą rzeczywistości :) Przyglądam Ci się od dawna i uwielbiam Twój ogród i domek :)
Pozdrawiam!
Kasia 4 października 2012 (12:24)
Mieszkam w bloku, więc z niecierpliwością czekam na kolejny post o sadzeniu cebulek w donicach – może coś uda mi się zrealizować :)
Uielbiam oglądać Twoje zdjęcia – te kolory, aranżacje – cudowne. Z miłą chęcią zapisałabym się na jakiś kurs foto – jeśli kiedyś wpadniesz na taki pomysł ;) Ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem i na pewno taki by sie przydał :)
Brydzia 4 października 2012 (12:21)
Cóż powiedzieć… Cudnie, cudnie, pod każdym względem!!! Uwielbiam Twojego bloga :D I Ciebie też :))
Pozdrawiam cieplutko i lecę robić dyniowe fotki…
GreenCanoe 4 października 2012 (13:36)
Brydziu – ściski Ci wysyłam:):)
Anna Ania 4 października 2012 (12:18)
Witaj,
Codziennie zaglądam tu i czekam na Twój post:) Tak wspanile piszesz, że aż się człowiekowi robi ciepło na sercu, nabiera wiary w siebie i chęci do życia.
Pozdrawiam:)
GreenCanoe 4 października 2012 (13:35)
Aniu – i tak trzymac, w końcu mamy jedno zycie, i jak sie głębiej nad tym zastanowic,to od nas zalezy w jakim nastroju jeprzezyjemy, prawda?:)
Anonimowy 4 października 2012 (12:18)
Przepiekne kolory, radość i jak zwykle fajny post – kolorowej p. Asi zdrowia i wielu wspaniałych pomysłów na przyszłość –
stale "podczytująca" Małgorzata – Zakopane
P.S. Mam wnusia w wieku pani Leonka i czytam uważnie wszelkie przepisy na syropki, dżemiki itp. domowe "co nie co" dla "małych krasnali"-pozdrawiam
GreenCanoe 4 października 2012 (13:34)
Pani Małgosiu, buziaki ogromne dla Pani i oczywiście dla wnusia!!:)
Iza - Jasminum 4 października 2012 (12:17)
Jesień szara i ponura? Na pewno nie u Ciebie! :) Czyli da się, wystarczy tylko chcieć!!
Zdjęcia piękne – ale też i Obiekty…:)
Qra Domowa 4 października 2012 (12:08)
ASIEŃKO…OSTATNIE ZDJĘCIE..BOSKIE:)))
Aleksandra 4 października 2012 (12:07)
Cudowne zdjęcia! Właśnie chciałam posadzić na balkonie cebule w donicy :) A czy taką donicę trzeba jakoś zabezpieczyć przed mrozem? Czy mogłabym wiedzieć jak robi Pani takie fantastyczne grafiki (np. Jesienne Bistro)?
Pozdrawiam,
Aleksandra Porowska
dreamyalex.blogspot.com
ElaKonfacela 4 października 2012 (12:05)
Wspaniały post! Zdjęcia mają tak przyjemny klimat, że od razu mam ochotę iść na spacer i szukać krzaków dzikiej róży ;-) Ostatnie zdjęcie najbardziej mnie urzekło.
Ola_83 4 października 2012 (12:02)
Ale kolorowo:-) Taka jesień jest najpiękniejsza!Kiełbaski, ognicho, dynia – moje wspomnienia:-)
Brat ma dobre oko:-) Super ta ostatnia fotka:-) To ja czekam na sadzenie cebulek w donicach:-)))
p.s. odebrałam dziś indeks doktoranta:-) Wiec dla mnie to ważna jesień:-))
Buziaki!!!
GreenCanoe 4 października 2012 (12:05)
Olus – GRATULACJEEE!!!!
No to teraz tylko…z górki! :)
Anna 4 października 2012 (12:01)
Ale cudowne klimaty. Piękne zdjęcia; piękny ogródek, garnuszki kubeczki, cudowne sweterek, rękawiczki i gumaczki. A Pan Kotek bardzo bardzo milusi, chętnie bym go potuliła taka to juz jestem psia i kocia mama.
Pozdrawiam serdecznie.
Kasia Bellingham www.angielskieogrody.com 4 października 2012 (11:46)
Jejku – ilu tu ciekawostek i pięknych fot – kochana Asiu można się załzawić czytając! Czekam na relację z cebul – lubię robić za modelkę … tylko muszę zacząć trochę bardziej kaprysić! Zdjęcia z ogniska przecudne. Buźka, K
GreenCanoe 4 października 2012 (12:00)
załzawić chyba ze smiechu:):):)
Kasiu dzieki wielkie i buziaki i do zobaczenia…już za pareminut pewnie:):):)
scraperka 4 października 2012 (11:42)
Fantastyczny jesienny post! jak zawsze zachwycam się Twoimi zdjęciami i tym co nam pokazujesz we własnym domku.
wspaniały pomysł miałaś aby pokazać nam jak sadzi się cebulki.
genialnie wyglądasz w tym kolorowym optymistycznym sweterku! :)))
kocurek znalazł idealne miejsce do leżakowania. ciepło i przytulnie:)))
a dynie uwielbiam i mam w domu troszkę miniaturek, aby przyozdabiały moje cztery kąty w te jesienne dni:) pozdrawiam ciepło i nie mogę doczekać się nowego numeru green canoe.
GreenCanoe 4 października 2012 (11:48)
Dziękuję:)
Ten sweter to mój ukochany, nawet nie wiesz ile juz miałam ofert odkupienia go:):)
pozdrawiam ciepło!
ula 4 października 2012 (11:42)
Wszystko cudne i cudnie i dzięki za tulipanowe porady :)) ale to nic w porównaniu z ostatnim zdjęciem nooo zajebiaszcza fota moja droga !!!
buziole tysięczne!! ♥
GreenCanoe 4 października 2012 (11:47)
Ulu – to mój brat robi takie cudne zdjęcia:):)
Jemu należą się te gratulacje. A do tego skubany, ma fajne wyczucie chwili. Może dlatego, że głównie fotografuje śluby, potrafi bardzo fajnie wychwycić "odpowiednie" momenty:)
odsyłam buziaki:)
asia.f. 4 października 2012 (11:30)
Witaj!
Blog już dawno w zakładkach ulubione, wszystkie posty przeczytane, ale komentarza jeszcze nie zostawiałam. W końcu zdecydowałam się odezwać, bo jakoś tak chyba nie ładnie tak "podglądywać" i ani razu się nie odezwać.Bardzo mi się tu podoba, codziennie niemalże zaglądam czy pojawiło się coś nowego i cieszę się,że jak już się pojawia to tak dużo jest do poczytania i oglądania. Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie:)Dzięki za te różne instruktaże, może przyjdzie czas że będę mogła je wykorzystać.
pozdrawiam twoja czytelniczka, imienniczka ;)
Anonimowy 5 października 2012 (06:35)
Hello ja się też pod tm podpiszę jeśli pozwolisz asia.f. Jak bym była uzależniona ;) tyle cudów na tym blogu!!! pozdrawiam :) Sylwia
asia.f. 5 października 2012 (10:15)
hej Sylwia!
ja już mam nawet swój rytuał związany z przegladaniem blogów ;) a ten asiowy plasuje się w pierwszej trójce najulubieńszych. pozdrowionka
Dag-eSz 4 października 2012 (11:21)
Nie mogę się doczekać październikowego GC! :)
głaski dla Cziko ślę – biedaczek…
No i jaka piękna u Ciebie jesień! :)
u mnie też rządzą turkusy i fiolety :)
Buziaki :*
GreenCanoe 4 października 2012 (11:35)
Dagmarko – wielkie buziaki dla Ciebie i Anielki:):):)
Dag-eSz 5 października 2012 (20:56)
aaa zapomniałam Ci napisać, że długo za mną chodził przepis na pastę z sezamu ;) oj długo bo jak spojrzałam na przepis to okazało się, że rok temu podawałaś :P no i jakiś czas temu zrobiłam ^^ i wypełniłam nim tartę :D gościom bardzo smakowało! :) mnie z resztą też ;)
Aaa – no i żeby nie było sweterek też mi się podoba! :D i te liście czerwone i bladoturkusowe bezpalcówki i w ogóle wszystko no! :))) :*
aga.ocean 4 października 2012 (11:12)
Witaj Kochana! Każdy Twój post to zastrzyk pozytywnej energii,radości życia, pieknych zdjęć i super pomysłów! Dziękuję:)
Pozdrawiamy Was wszystkich serdecznie!
Buziaki
Aga z małą Hanią:)
PS Jak tylko mojej Hani pokazałam Waszego rudzielca i powiedziałam że to Cziko, to mi odpowiedziała,że na pewno nie bo Cziko to piesek cioci Lidki:)))))
GreenCanoe 4 października 2012 (11:34)
Aga – Leo nie dalej jak kilka dni temu powiedział:
Pojedźmy do Czikusia, do Cioci z pieskiem:):):)
A Ty wiesz, że nasz Cziko dostał imię własnie na cześć Cziko Lidzi i Zbyszka??? W trakcie któregoś pobytu, Leoś ciągle się z nim bawił, nawet razem na kanapie sie wylegiwali – ba, co tam na kanapie, na posłaniu Cziko nawet:):):) No i zaraz potem trafił do nas rudzielec, więc Leos ochrzcił go CZIKO:)
My little white home 4 października 2012 (11:11)
Asiu, na każdy Twój post czekam z niecierpliwością. Fajnie piszesz, robisz ładne zdjęcia, sama przyjemność zaglądać do Ciebie:) Zmiany w kuchni zapowiadają się ciekawie, też bardzo podobają mi się otwarte półki w kuchni, czekam zatem na więcej zdjęć:)I widzę w salonie fajną roletę, pokaż ja przy okazji jeśli możesz:)
Pozdrawiam serdecznie!
GreenCanoe 4 października 2012 (11:32)
Zamówienie przyjęte, pokażę rolety przy okazji posta o czerwonym kolorze:) Juz niedługo:)
Buziaki!
Sylwia 4 października 2012 (11:11)
Jak pięknie się wpasowałaś w tą koronę kolorowych liści. Cudnie wyglądasz. Jakie zapasy dyń uhodowaliście, różne odmiany i kolory. Musicie mieć duży ogród, że tyle cebulek się pomieściło i dyń uhodowało.
GreenCanoe 4 października 2012 (11:31)
Dynie na taczce sa Kasi i Andrew, my mielismy w tym roku 5 – i jeszcze nie zdążyłam ich przetworzyć:)
A ogród mamy rzeczywiście duży:)
Ta korona z liści to nasz tunel – pergola, sami go zrobiliśmy i osobiście uwielbiam tamtędy łazić:)
Polinne 4 października 2012 (11:10)
niezmiennie podziwiam zapał, kreatywność i chęci do wszystkiego:)) pozdrawiam ciepło
GreenCanoe 4 października 2012 (11:29)
:):):) oddaje pozdrowienia:)
Piuma (Asia) 4 października 2012 (11:10)
Cebulki ślicznie posadzone, fotki domowe urocze. Zdradź w jakim programie robisz etykiety(np. Sadzimy cebulki)?
Jo 4 października 2012 (11:09)
Najbardziej podoba mi się zaprezentowana poza wypoczynku i ostatnia fotka w bramie winorośli (piękna kobieta z Ciebie, wzdycham do takiego kolorowego, jesiennego sweterka i taczki pełnej dyń w różnych kolorach i fakturach ;), do akcji dyniowej się przyłączam, u mnie przepis na bałkańską pitę z dynią i jabłkami już był, czekam tylko na wiadomość, czy zdjęcie może być ze znakiem wodnym czy wolisz bez?
Pozdrawiam cieplutko, ja też lubię jesień, za to, że wieczorem pora zwolnić i wygrzać się przy blasku świec i aromacie ciasta :) i czekam cierpliwie na kolejny numer zielonego ;)
GreenCanoe 4 października 2012 (11:29)
Bardzo dziekuję za komplementa:):):)Zdjęcia lepiej bez znaku, adlaczego, to narazie tajemnica:)
Uściski wielkie i tym aromatem ciasta to mnie skusiłas – piekę dziś ciacho:)
Jo 4 października 2012 (11:39)
to jeszcze o wielkość plików proszę :), a pita to bardziej danie ale takie ciastowe (ciasto cieniuteńkie jak na pierogi, nadziewane dynią, jabłkami i serem i zwijane jak strucla ;)
GreenCanoe 4 października 2012 (12:00)
szerokośc 500 poproszę:)
asiawhitekitchen 4 października 2012 (11:07)
Pięknie u Ciebie Asiu
spelnionemarzenia 4 października 2012 (11:04)
Jak zwykle przepiękne zdjęcia i super relacja :) cieszę się ,że kotek szczęśliwie dotarł do domu
pozdrawiam ciepło,
Ilona