Huśtawka, hamak, bujak, słowem – zabujaj się. Za moich podstawówkowych czasów – tak się mówiło o miłości:) Zabujałem się, oznaczało zakochanie. Nie to, żebym była jakoś tam specjalnie stara – ale chyba jednak gimbusy już nie używają takiego zwrotu? Ale dziś nie o sprawach sercowych, a o relaksie wpis. Bo nie wiem jak Wy – ale w naszym domu tylko bujanie ma jakiś realny wpływ na prawdziwe wypoczywanie i wyluzowanie…no ewentualnie do bujania dodałabym butelkę dobrego wina:)
Huśtawki i hamaki były znane wielu cywilizacjom, które, począwszy od starożytności, tworzyły rozmaite wersje tego urządzenia. Pierwsze postacie uwiecznione na huśtawce znaleziono….no oczywiście, że w Grecji:) i pochodzą z XV w.p.n.e. Nasi praprapra ojcowie – jak widać lubili się bujać i to założę się, że również w anturażu winnym. Hamak zaś został wynaleziony najprawdopodobniej na wyspach Karaibskich, gdzie mieszkańcy używali wiszących łóżek dla ochrony przed ugryzieniem węży, insektów lub innych dzikich zwierząt. Tu raczej nie o relaks początkowo chodziło. Kiedy Krzysztof Kolumb dotarł do Nowego Świata, Hiszpanie przenieśli ten pomysł na grunt europejski. Istnieją też podejrzenia, które mają sens:) – że twórcą huśtawki był jednak Tarzan ;)
Na całym świecie dzieci i dorośli chętnie używają huśtawek, traktując je, jako formę zabawy, relaksu czy element wystroju domu czy ogrodu. Daleko nie trzeba szukać – nasza huśtawka od pana Tadeusza bije rekordy popularności, jest już w wielu polskich domach. Ale przecież nie tylko w Polsce lubimy się huśtać. W Indiach popularne są tradycyjne jhoola – zazwyczaj bambusowe lub drewniane, pięknie zdobione ławki powieszone na stelażu. Bo nawet w najdalszych zakątkach świata – ludzie po prostu lubią się zabujać:) W Estonii wymyślono nawet sport, polegający na próbach wykonania na huśtawce obrotu o 360 stopni :), który zdobywa zresztą coraz większą popularność poza granicami tego kraju. Huśtawki weszły nawet u niektórych kultur do tradycyjnych świąt – np. podczas Koreańskiego święta Dano kobiety, w różnym wieku, tradycyjnie właśnie bujają się na huśtawkach. Hamaki natomiast są wciąż bardzo, ale to bardzo popularne w Ameryce Południowej, gdzie wykorzystuje się je m.in. do popołudniowej drzemki. Tak swoją drogą – może ten pomysł miałby szansę na realne wykorzystanie w naszych biurowcach? Robisz sobie 15 minut wolnego – idziesz do specjalnego pomieszczenia w którym hamaki zapraszają do relaksu…no kto by nie chciał skorzystać? :)
Huśtawki tak naprawdę zmieniały się nie tylko pod względem materiałów, z których zostały zbudowane, ale także jeśli chodzi o sposób ich używania czy wygląd. Najprostsze i najbardziej popularne to zawieszone na linach lub łańcuchach siedziska z desek lub opon. Wszędzie wyglądają tak samo. Na placach zabaw, w parkach czy w ogrodach możemy spotkać, przeznaczone głównie dla dzieci, huśtawki metalowe. Do najmłodszych użytkowników skierowane są huśtawki kubełkowe lub zamykane, które zabezpieczają dziecko przed wypadnięciem. W ogrodach popularne są kilkuosobowe ławki powieszone na stelażu – na naszej ulicy zobaczyć je można właściwie u każdego sąsiada. Pamiętam, że zawsze robiły na mnie wrażenie również podwieszane huśtawko/ławki tak często widziane w filmach produkowanych w Stanach. Weranda, drewniany dach i podwieszana huśtawka:)
No i jeszcze nie możemy zapomnieć o tych sznurkowych, plecionych. Ze sznurków bawełnianych, wełnianych, poliestru, bawełny, polipropylenu, akrylu i innych materiałów. Ja polecam te polipropylenowe czy akrylowe – mogą cały czas wisieć w ogrodzie i w miarę szybko schną. Występują w wersji jedno, dwu a nawet wieloosobowej. Nasz hamak musi znieść obciążenie 3 osób – rzadko bowiem się zdarza, że mogę sobie poleżeć na nim sama, zaraz pojawia się Paweł -tylko na chwileczkę, i dosłownie za chwile wgramala się jeszcze Leon…i nawet dajemy radę tak wszyscy zasnąć:)
Coraz częściej widać też w ogrodach czy na placach zabaw bardziej wymyślne konstrukcje, jak np. huśtawka typu bocianie gniazdo, gdzie siedzisko uplecione jest z linki. Jego podstawę stanowi koło, do którego w czterech miejscach przymocowana jest lina. W tego rodzaju bujawkach stelaż siedziska wykonany z metalu, pokryty jest gumą lub opleciony linką, z której wykonane jest wnętrze koła. Mnie podoba się jeszcze idea wiszących foteli, które możemy przymocować do sufitu, drzewa czy powiesić na specjalnym metalowym stojaku. Świetnie wyglądają we wnętrzach. Nie wiem czy widzieliście, ale gdy nagrywaliśmy film u JULI ROZUMEK, to właśnie tego typu fotel wisiał w ich domu, w sypialni – śliczny zresztą. Tego rodzaju fotele mogą być uszyte z bawełny, ale także widziałam wyplecione ze sznurka, czy wiklinowe lub nawet technorattanowe. I tak mamy wiszące fotele wyglądające jak jednoosobowy hamak, siedzisko krzesła lub fotela, w formie bańki, kosza, jajka, łóżka i wiele, wiele innych. Taki fotel możemy powiesić lub, jeśli do huśtawki posiadamy stelaż, postawić w ogrodzie jak i w domu czy na tarasie. Mogą stanowić ciekawe dopełnienie naszych domów i mieszkań, i cieszyć nas cały rok – bo kto niby powiedział, że zabujać się można tylko w sezonie? :)
Ja je uwielbiam – jakoś mimochodem, co roku przybywa nam tu różnych bujanych sprzętów…śmieję się pod nosem, że to tylko pretekst, by napić się przy okazji bujania dobrego wina:) A jak jest u Was? Macie huśtawki, hamaki – ZABUJANI jesteście, ludzie?:) W domu ogrodzie, na balkonie? Kto jeszcze lubi się wtulić w coś, co kołysze?
Ściskam Was serdecznie, z naszego ogrodowego hamaka – Wasza zabujana przez całe życie:) Zielona czółnowa.
Bardzo dziękuję za użyczenie zdjęć: Prettyprudent, Houseandgarden, Topdreamer, Lonny, Decorpad, Expormim, Tchibo, Decoholic.
Dziękuję za Twój komentarz.
21 komentarzy
Ewa 17 sierpnia 2016 (12:08)
W najnowszym biurze Delloitte są i huśtawki i hamaki… To nie tajemnica- firma chwali się nowym dizajnem i strefą odpoczynku.
Monika 9 sierpnia 2016 (20:07)
Witaj Joasiu, zapraszam do sielskiego , w dzisiejszym poście można sie zabujać również u mnie ;-) Pozdrawiam Monika.
Marysia 24 lipca 2016 (09:03)
Właśnie wracam z Kociewia, gdzie zostawiłam z dziadkami Dziką Bandę, tłukącą się o miejsce na fotelu hamakowym. Chyba jadąc tam w sierpniu dowiozę drugi fotel i jeszcze hamak…
Monika 21 lipca 2016 (13:23)
Tak Joasiu, w ostatniej Werandzie Country znalazłam ogłoszenie ;-) 23.07 Lawendowe Love w Kazimierzu Dolnym, na fb też można znaleźć ich stronę i różne atrakcje od rana do wieczora ;-)
Ola 20 lipca 2016 (23:17)
Nie mam bujaka. I raczej mieć nie będę. Bujanie działa na mnie usypiająco i mając coś takiego, pewnie spałabym cały dzień. :-))
Pozdrawiam. Ola Sz.
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:43)
Olu – chyba na wszystkich tak działa, ja się w hamaku naprawdę relaksuję:)
Magda 20 lipca 2016 (22:05)
Asiu, uwielbiam wszelkie huśtawki i hamaki. Zabierają mnie z powrotem w czasy dzieciństwa. Te prezentowane przez Ciebie są nieziemskie, unoszą ponad ziemię z całą pewnością. :) Ja niestety jeszcze się nie doczekałam huśtawki czy tym bardziej hamaka w moim domu/ogrodzie, ale na liście rzeczy must have mam wpisaną huśtawkę. :) Dzięki za przeniesienie w czasy dzieciństwa. :) Ściskam, Magda
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:43)
odściskuję :):):)
Monika 20 lipca 2016 (17:52)
Witaj Joasiu, kochamy bujanie. W cieniu jabłoni wiszą dwa hamaki ;-) Dzisiaj po kilkudniowej deszczowej przerwie znowu bujam…;-) Z niecierpliwością czekam na plecioną huśtawkę zawieszoną na tarasie, który od jakiegoś czasu zadaszamy…. Pozdrawiam z południa ;-) Monika P.s. Czy Czółno dopłynie do Kazimierza na Lawendowe Love ?;-)
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:44)
Moniko, a to jest jakaś impreza związana z lawendą??)?
agpela 19 lipca 2016 (23:10)
Uwielbiam wszelkie bujawki i uważam, że każdy powien je mieć – wyciszają, koją, uspokajają… są cudne!
U nas jest hamak na stelazu, krzesło brazylijskie, kula-bujawka i ławka-bujawka i wcale nie wiem czy to koniec :)
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:45)
oooooo to niezła kolekcja:):):)
Ania 19 lipca 2016 (17:55)
Niestety, ja też nie z tych zabujanych :)) błędnik wyklucza jakiekolwiek ruchy w tej kwestii (nawet patrzenie) za to leżaki jak najbardziej :)))
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:45)
Aniu -to Ci współczuję bardzo, wiem, że kłopoty z błędnikiem potrafią dać w kość.
Ange76 19 lipca 2016 (10:42)
Wizualnie śliczne te wszystkie propozycje. Praktycznie – nie dla mnie. mam chorobę lokomocyjną na każdej takiej huśtawce. Hamaku nie próbowałam, ale nie mam złudzeń :) Moim marzeniem jest łoże z baldachimem na tarasie, żebym się mogła zdrzemnąć, albo tylko poleżeć wyciągając nogi :D
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:46)
A jak na statkach?
Beti House 19 lipca 2016 (09:55)
Bujaki fajna rzecz, wiem bo sama posiadam na tarasie i bardzo często w nim zasypiam :)
Pozdrawiam
Green Canoe 19 lipca 2016 (10:10)
:):):):) o to jest nas dwie:) do tego zasypiania.
Jagabunia 19 lipca 2016 (08:57)
Świetne inspiracje:) Ta szeroka ławka-huśtawka to marzenie, niestety trzeba mieć na nią miejsce. Z braku miejsca, do bujania na tarasie kupiłam sobie hamak/fotel brazylijski, jednoosobowy, podobny w formie do tego szarego, który pokazujesz z narzuconym pledem. I przepadłam bo jest absolutnie cudowny, można w nim siedzieć po turecku, półleżeć bądź leżeć w pozycji nieco embrionalnej. Jest naprawdę super wygodny. Oblegany dotychczas leżak poszedł w odstawkę i trwają rodzinne walki o miejsce na hamaku;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Green Canoe 19 lipca 2016 (10:08)
Jagabuniu – ja z leżakami raczej się nie lubimy:) zdecydowanie wolę się pobujać.
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:47)
To trzeba koniecznie kupić drugi:):):):)