Co roku, patrząc na zalane tandetnymi sercowymi gadżetami wystawy sklepowe, uśmiecham się pod nosem. Ło matko – znowu to:) Walentynki znów zrobiły kosmiczny najazd na planetę ZIEMIA:) Ale nie usłyszycie dziś ode mnie, że to „durne święto” czy durny dzień – bo znam durniejsze. Jedyne, co mnie tak naprawdę przy walentynkowym czasie tak po ludzku irytuje – to produkcja śmieci. Miliardy nikomu niepotrzebnych kiczowatych rzeczy, które bardzo często lądują po jakimś czasie na śmietniku.
Myślę sobie, że dla wielu osób, zwłaszcza w młodszym wieku, same Walentynki to po prostu doskonała okazja, by wybranej osobie okazać swoje uczucia i to w społecznie zaakceptowany sposób, bo w końcu tego dnia cały świat szaleje. Pamiętam licealne ogólne poruszenie i czekanie z nadzieją, czy on/ona również na lubi…a może nawet coś więcej? Pamiętam powłóczyste spojrzenia, przyspieszony oddech i motyle w brzuchu – gdy dostawało się liścik czy kwiaty od NIEGO :) Nie powiecie, że takie sytuacje związane z pierwszymi zadurzeniami nie były miłe i nie zbudowały naszego podejścia do uczuć i drugiej płci. Oczywiście, że budowały:) Dlatego, z perspektywy dorosłego emocjonalnie człowieka i z odnalezioną już dawno temu połówką przy boku, uważam że Walentynki to po prostu marketingowy, świetny zresztą koncept na wyciągniecie z nas pieniędzy:). I tak naprawdę moje „ło matko! znowu to” – wypowiadane jest w myślach…z pobłażliwym uśmiechem. Bo każdy pretekst może być dobry, by powiedzieć drugiemu człowiekowi – kocham Cie, lubię Cię, jesteś dla mnie ważny. Jeżeli komuś do tego potrzeba jest data…widocznie jest mu tak łatwiej.
Koncept walentynkowego wyciągania pieniędzy jest niezawodny dlatego, że bazuje na najważniejszej w życiu człowieka emocji – MIŁOŚCI. A z miłości durniejemy. Na amen:) Bez opamiętania potrafimy rzucić się w otchłań. Przy zakochaniu i pierwszej „chemii” skacząc na główkę nawet do „pustego basenu”, zaś przy miłości dojrzałej – wypływamy czasami nawet na baaardzo głębokie wody. To najważniejsze w naszym życiu uczucie i najczęściej właśnie ono ma wpływ na jakość tego, jakie to życie snujemy. I jak sami się w nim widzimy. Osoby kochane i kochające są pewniejsze siebie, spokojniejsze, żyją w większym poczuciu bezpieczeństwa. Tak mówią badania i tak pokazuje świat….Być może więc, podświadomie wiedząc o tym, ile siły w życiu może dać nam miłość właśnie – tak bardzo do niej dążymy, tak mocno za nią tęsknimy i próbujemy znaleźć drugiego człowieka, z którym wymienimy się życiową energią i spróbujemy budować wspólny już czas.
Na całym świecie waga miłości bezdyskusyjnie jest uważana za podstawę bytu ludzkiego. Bez miłości, bez budowania związków, bez narodzin dzieci – będących wynikiem uczucia…lub…no dobrze, samej namiętności:) – nie byłoby świata. Nie byłoby nas. Przy całym szumie wokół samych walentynek i kiczowatości ozdób… uśmiecham się. To jeden dzień w roku, kiedy świat fisiuje na punkcie amorów:) I KOCHAM CIĘ pada z taką samą żarliwością na całej kuli ziemskiej :)
Wiecie, skąd w ogóle wzięła się walentynkowa tradycja? Patronem zakochanych jest święty Walenty – chrześcijański męczennik, żyjący w cesarstwie rzymskim, który w imię miłości łamał prawo, błogosławiąc zakochanym legionistom. W III wieku wydano zakaz zakładania rodzin przez nich, gdyż uważano, że ich życie prywatne przeszkadzało w służbie wojskowej. Kapłan Walenty nie mógł znieść tej niesprawiedliwości, dlatego wbrew zakazowi łączył kochanków w pary w tajemnicy, co niestety dość szybko wyszło wyszło na jaw. Walenty za swe dobre uczynki przypłacił życiem. Wtrącono go do więzienia, a tam zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Wg. legendy dziewczyna pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. Gdy o tym dowiedział się cesarz, kazał Walentego stracić.
Obecnie Walentynki najhuczniej obchodzone są w USA. Wszyscy doskonale wiemy, na jaką skalę przebiega tam proces komercjalizacji tego święta. SZALEŃSTWO – to mało powiedziane. Poza Stanami Zjednoczonymi, Walentynki obchodzone są też w Kanadzie, Meksyku, Wielkiej Brytanii, Francji i Australii. W Wielkiej Brytanii, Walentynki zaczęły być powszechnie obchodzone w 17 wieku i wtedy też powstała tradycja wysyłania sobie kart pocztowych z wyznaniami miłosnymi. W kolejnych stuleciach tradycja prężne się rozwijała, przeradzając się w święto międzynarodowe i tak dotarła do nas, gdzie doskonale się przyjęła.
Ale, ale! My też mamy swoje słowiańskie święto miłości! Przypada ono w noc z 21 na 22 czerwca podczas przesilenia słońca i zwane jest świętem Słońca i Księżyca czyli Nocą Kupały, jak również nocą Miłości i Płodności. Obrzędy związane z tą nocą miały oczyszczającą oraz wzmacniającą moc a najważniejszym elementem tych obrzędów były ogniska do których wrzucano specjalnie dobrane zioła aby ich moc była jak najsilniejsza. Panny „wiły wianki i wrzucały je do falującej wody”, co miało im pomóc przewidzieć przyszłość związaną z zamążpójściem lub staropanieństwem. Wypuszczały się również na samotne wędrówki w las w poszukiwaniu kwiatu paproci, który według legend kwitnie tylko tej nocy i znalezienie go zapewni ogromne szczęście. BARDZO chciałabym, by te właśnie tradycje stały się znów popularne w Polsce, a Wy?
Z kolei np. nasi sąsiedzi Czesi swoje święto miłosne obchodzą 1 maja zaraz po nocy palenia czarownic na stosie Kobiety mają przykaz bycia miłymi aby przypadkiem nikt ich nie pomylił z czarownicami:) I tak zaraz po damskich uprzejmościach nastaje święto miłości, kiedy to bezkarnie można całować się publicznie pod kwitnącymi czereśniami. Wtedy też zakochane pary składają kwiaty pod pomnikiem romantycznego poety z naręczem bzów. U naszych drugich sąsiadów – Rosjan, święto miłości przypada na 8 lipca w dniu czci małżeństwa Piotra i Fewronii Muromskich. Jest to zarazem święto religijne zwane „Rumiankowym dniem” czyli świętem miłości, wierności i rodziny. Tego dnia mężowie i żony modlą się o wspólne szczęście w związku. Ciekawe jest to, że święto zostało ustalone dopiero klika lat temu – a już zaczyna wypierać komercyjne walentynki. W Katalonii natomiast miłosna data to 23 kwietnia – dzień świętego Jerzego, łączące się również z dniem KSIĄŻKI! :) Tak, tak. W efekcie powstała przemiła mieszanka świąt objawiająca się tym, że kobiety kupują swym ukochanym książkę a mężczyźni obdarowują ukochaną kwiatami. (Nie bardzo rozumiem tylko czemu kobiety książek nie dostają – czułabym się osobiście bardzo niedopieszczona:)
I na koniec przeskok geograficzny do Chin. Tutaj data święto zakochanych przypada w siódmym dniu siódmego miesiąca chińskiego kalendarza i zwane jest „nocą siedmiu”. Wtedy to na niebie spotykają się gwiazdy Altair i Vega. Tradycja sięgająca 2 tysięcy lat mówi o tym, że panny powinny położyć igłę na powierzchni wody. Jeśli igła zatonie, to panna nie jest gotowa na zmianę stanu cywilnego, jeśli natomiast unosi się na wodzie, to może wychodzić za mąż. Wtedy też piecze się 7 tradycyjnych ciast, którymi później obdarowuje się przyjaciół i potencjalnych kawalerów, jest to również czas wietrzenia garderoby i książek. Pozostając w Azji zajrzymy jeszcze do Japonii, gdzie święto to wygląda jeszcze inaczej. Tutaj możemy zaobserwować wyraźny wpływ komercji ze Stanów Zjednoczonych, więc święto zakochanych obchodzone jest 14 lutego. Natomiast co ciekawe inspiracja zachodem zaowocowała niezwykle dobrze przeprowadzoną kampanią marketingową producenta czekoladek, za sprawą którego czekoladki owe stały się głównym symbolem święta. Kobiety kupują czekoladki zwane „Giri-choko” swoim kolegom z pracy, szefom i znajomym natomiast dla ukochanego wykonują czekoladkę własnoręcznie, nazywa się „Honmei-choko” i jest wyrazem ogromnego uczucia i oddania.
Nie potrzebuję Walentynek, by okazywać miłość. Nie obchodzimy ich. Najbardziej cieszą mnie wyrazy uczucia od mojego męża, które są niespodziewane, bez powodu i spontaniczne. Jak np. bukiet róż w któryś wtorek, któregoś tygodnia….:) Bez nazywania takich gestów świętem, bez światowego szaleństwa czy kiczowatych serduszek dyndających na sprężynkach:)
Kimkolwiek jesteś mój czytelniku – życzę Ci MIŁOŚCI w życiu. Jakkolwiek ją postrzegasz i jakiejkolwiek potrzebujesz.
A jako, że dziś piąteczek – to jeszcze dodaję: cudownego weekendu! :):):) – wszystkim, nie tylko zawalentynkowanym.
do usłyszenia,
nieodmiennie zakochana
Zielona czółnowa:)
Dziękuję za Twój komentarz.
43 komentarze
retirement rescue strategy 24 maja 2016 (13:23)
Hi to every body, it’s my first pay a quick visit of this blog; this website contains remarkable and
really good material in support of visitors.
healthiest coffee to drink 24 maja 2016 (12:48)
Hey there! I simply would like to offer you a big thumbs up for your great information you’ve
got right here on this post. I am returning to your website
for more soon.
Louisville 24 maja 2016 (12:16)
I’m not sure where you are getting your information, but good topic.
I needs to spend some time learning much more or understanding
more. Thanks for fantastic info I was looking for this information for my mission.
Chiropractor Philadelphia 24 maja 2016 (11:24)
Hi there, I read your blogs daily. Your writing
style is awesome, keep up the good work!
Alicja 15 lutego 2016 (13:42)
A u nas na granicy Wielkopolski i Pomorza w miejscowości Święta z inicjatywy Pani Sołtys i mieszkańców wsi obchodzi się Noc Kupały, czyli tzw. Świętojanki od kilku lat :) Każdy znajduje coś dla siebie, dzieci zabawy i konkursy z nagrodami, młodzież zawody sportowe, dorośli zabawę na powietrzu z muzyką do rana :))) Najważniejszym punktem imprezy jest oczywiście palenie ognisk i puszczanie wianków na jeziorze przy a cappella „wiła wianki i wrzucała je do falującej wody”… Bawią się razem młodzi i trochę starsi, a wyczekiwanie na kolejne „Świętojanki” zaczyna się już zimą… Są jeszcze miejsca w Polsce gdzie pamięta się o tradycyjnych polskich świętach… Pozdrawiam serdecznie:)
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:25)
suuuper inicjatywa! :)
Renata 14 lutego 2016 (12:03)
Komercjalizacja tego Swieta jest przeogromana .Dajmy sobie milosc na codzien .Tekst jak najbardziej zyciowy i sie pod nim podpisuje serdecznie pozdrawiajac piszaca.Jestem pod wrazeniem bloga .Pelen profesjonalizm.
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:26)
Renata – bardzo dziekuję i odbijam pozdrowienia w Twoja stronę:)
aya 13 lutego 2016 (23:02)
Imieniny Jerzego przypadają 23 kwietnia (przynajmniej w Polsce). Proszę o naniesienie poprawki.
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:26)
ależ mam czujnych czytelników:) tak cyfry nam się poprzestawiały:)
antonina 13 lutego 2016 (18:54)
Trafnie opisałaś walentynkowe zamieszanie.
„Dla świata jesteśmy jedynymi z wielu, a dla siebie jesteśmy całym światem-oto miłość. ”
Ze zbioru Isabel Mauro.
Wspaniałego tygodnia!
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:26)
:):):):) dziekuję
knitolog w podróży 13 lutego 2016 (09:28)
A ja myślę trochę inaczej. Młodzi ludzie i ci (że tak powiem ) świeżo zakochani, pewnie uwielbiają ten dzień i sprawia im on wiele frajdy. Natomiast ci z trochę dłuższym stażem zakochania ;) często zaganiani i z problemami dnia codziennego, mają okazję przypomnieć sobie o swojej miłości, o partnerze i trochę zadbać o siebie nawzajem. Lubię Walentynki:)
Też mnie zaintrygował ten 32 kwietnia ;) pewnie chodzi o 03 kwietnia :)
Małgorzata 13 lutego 2016 (08:03)
Nic dodać, nic ująć. Zgadzam się z Tobą w 100 %. Ja i mój mąż również nie potrzebujemy WALENTYNEK aby okazać sobie jak ważni jesteśmy dla siebie, dla nas WALENTYNKI to 365 dni w roku. Pozdrawiam serdecznie :)
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:26)
:):):):) dzieki i nawzajem:)
Agafia 12 lutego 2016 (23:29)
Ja też najbardziej lubię te drobne gesty miłości bez okazji :)
Magoda 12 lutego 2016 (23:23)
Kocham Cię! :)
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:27)
:):):):):)
Ola 12 lutego 2016 (21:37)
Serduszko od Ciebie, Asiu uważam za bardzo miłą (i pierwszą w tym roku) walentynkę. DZIĘKUJĘ! :* Oczywiście w życiu codziennym też najbardziej sobie cenię te spontanicznie okazywane gesty i uczucia świadczące o miłości. Najwspanialszym jej przejawem jest poczucie wewnętrznego spokoju i bezpieczeństwa wynikające ze świadomości, że w każdej chwili możemy na siebie liczyć. To cudowne i niczym niezastąpione uczucie… Jednak troszkę daliśmy się porwać magii walentynek i w zeszłym roku wzruszyła mnie mała czekoladka owinięta czerwonym „sreberkiem” w kształcie ust, które znalazłam w kieszeni swego płaszcza. Odwdzięczyłam się czekoladkami Lindta w kształcie małego serca… Może ktoś powie – to kiczowate ale uznaliśmy to za drobne gesty świadczące o naszym wzajemnym uczuciu. Z lubością zjedliśmy nasze czekoladki. :-) Potrzeba emocjonalna (obdarowanie ukochanej osoby) i fizyczna (łakomstwo) została zaspokojona. :-)
Cieszę się bardzo, że opisałaś obchody walentynek w różnych częściach świata. Jesteś nieocenionym źródłem wiedzy. Też serce rośnie, gdy czyta się o miłosnych zwyczajach innych ludzi.
Cudownego wekendu i moc uścisków! Ola Sz.
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:27)
dzięki Olu:):) uściski serdeczne:)
Agnieszka 12 lutego 2016 (19:03)
Mysle, ze Walentynki sa fsajna zabawa dla dzieci. W szkolach u moich dzieci jest zwyczaj robienia Kareczek Walentynkowych dla calej klasy. Mozna do nich doczepic cukierkaczy olowek badz gumke do scierania. Dzieci maja frajde i przy okazji ucza sie obdarowywania malymi upominkami. My juz ta sztuke powinnismy miec opanowana i tak jak pieszesz, spontaniczne notki lub kwiaty sprawiaja duzo wiecej radosci.
Pozdrawiam
Agnieszka
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:28)
:):):) pozdrawiam również
angel 12 lutego 2016 (19:01)
Dziękuję za ten post, z przyjemnością go przeczytałam. I również chciałabym, by powróciły nasze tradycje.
Pozdrawiam
angel
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:28)
ja w tym roku będę wianki puszczać :):):)
RóżanykredensPL 12 lutego 2016 (18:28)
Najgorsze jest to,ze kicz ma wziecie i to nie tylko w Walentynki…a miłość jest piękna , najpiękniejsza okazywana na codzień☺
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:29)
trudno się nie zgodzić!:)
Dorotka 12 lutego 2016 (17:50)
Asieńko co najważniejsze nieodmiennie zakochana, bo mnie wiele bardziej od samych walentynek irytuje ta zmienność w miłości dziś ta jutra tamta, dziś ten jutro tamten a gdzie dbałość o związek?, gdzie
wierność?, zawsze i do końca w szczęściu i nieszczęściu…pozdrawiam Cię serdecznie również niezmiennie zakochana Dorota
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:29)
pozdrowienia zakochana Doroto!:)
Z. 12 lutego 2016 (15:45)
Miłość nie jest emocją.
Proszę może poczytać o emocjach i uczuciach wyższych?
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:30)
Zuziu – miłość jak najbardziej jest również emocją i to bardzo silną.:)
Z. 16 lutego 2016 (23:15)
Nie, miłość nie jest emocją. Jest uczuciem, psychologia to rozróżnia.
Poza tym bardzo źle się czuję z tym, że obiecuje Pani szanować naszą prywatność a właśnie ujawniła Pani na forum moje imię, którego NIE PODAŁAM. Wzięła je Pani z maila, który miał nie być ujawniany.
Bardzo to nieładne.
Green Canoe 17 lutego 2016 (11:33)
Ma Pani prawo do swojego zdania.Ja mam inne. Na moim blogu nie ma forum – jest możliwość dodawania komentarzy. I tak, jak napisałam: ” Twój adres mailowy nie będzie widoczny”
Czy Pani adres mailowy jest widoczny?
Proszę wybaczyć, że zwróciłam się do Pani po imieniu – uznałam to za formę grzecznościową, dokładnie taką samą, że wypadałoby się podpisywać pod wypowiedziami.:)
Inni czytelnicy nie mają z tym problemów. Na naszej stronie nie ma miejsca na anonimowe wpisy.A ja nie będę się więcej zwracać do swoich czytelników „Anonimie”
Jeżeli to Pani nie odpowiada – proszę z niej nie korzystać, tak będzie prościej.
Iza z Kidowa 12 lutego 2016 (14:19)
Piękny i mądry tekst.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:30)
Dzieki Iza – pozdrowieonka!
Beata z Polkowi 12 lutego 2016 (13:45)
Fajny tekst :), pozdrawiam równiez zakochana Beata z Polkowic :)
Green Canoe 16 lutego 2016 (13:30)
odbijam pozdrowienia dla ciebie:)
Fela Misztela 12 lutego 2016 (13:21)
Asiu, podzielam w 100% Twoje spostrzeżenia odnośnie Walentynek. Życzenia odbijam z serdecznościami. <3 (to jest serduszko leżące). Pozdrawiam – Fela :-)
Mariola 12 lutego 2016 (13:09)
Piękny post. I jaki mądry. :) Też mi tak w sercu gra. :)
Ania 12 lutego 2016 (12:45)
32 kwietnia??? hmm…kiedy to wypada?:)
Pozdrawiam:)
Alicja 12 lutego 2016 (11:32)
ujęłaś to przepięknie, zgadzam się z każdym słowem. Mamy wspaniałe polskie tradycje a tak mocno ulegamy „światowym” kiczom :)
Lidka 12 lutego 2016 (11:14)
:) Prawda ………nie potrzeba Walentynek by okazywać komuś jak bardzo się go kocha :) nawet jak ma się dwudziestoletni staż małżeński :))))))))))))pozdrawiam Lidka
Beata 12 lutego 2016 (10:31)
zgadzam się w 100%!
:)
pozdrowionka
Beata
Agata 12 lutego 2016 (10:31)
Noc Kupały, to chyba w czerwcu jest ;-)