Przez ostatnie 2 dni pieliłam. Z taką zawziętością wyszarpywałam ziemi chwasty, jakby co najmniej miało od tego zależeć moje życie:) Po powrocie zastaliśmy w ogrodzie busz, nie tylko w postaci roślin ogrodowych niestety. Jak wiele może zmienić się w przyrodzie przez tydzień czasu… Rzuciłam się zaś na owo pielenie z powodu nie byle jakiego. Pomijając walory czysto estetyczne rabat, musiałam przede wszystkim zresetować mózg:):) Do stanu sprzed. 10 dni byliśmy poza domem. Tournee łączone. Chłopcy mieli MĘSKI wakacyjny czas syna i ojca, ja byłam w pracy. Dzień w dzień sesje, dzień w dzień pełne obroty, dzień w dzień nowo poznawani ludzie, kolejne kadry… I tysiące kilometrów. Dokładnie 2,5 tysiąca:) Nocą zasypiałam w pół sekundy…Chyba już nikogo nie dziwi, że owo pielenie spadło mi niczym z nieba. Postaram się w miarę możliwości informować na blogu o materiałach, w których przygotowaniu brałam udział. W kategorii MEDIA znajdziecie namiar na artykuły, które właśnie się ukazują, a w postach mam nadzieję, że uda mi się w miarę na bieżąco pisać o sesjach właśnie realizowanych. Dziś zamiast zdjęć sesyjnych jednak pokazuję nasze obiecane własnoręcznie stworzone pergole, tym samym nadrabiając zaległości. Paweł z moją niewielką pomocą sam je zmontował i jestem z niego bardzo dumna:). Powoli zaczynają zarastać już dzikim winem, i żółtym chmielem. Mój kącik do czytania wreszcie zaczyna się robić coraz bardziej przytulny:)
Dostaję od Was od dawna wiele pytań dotyczących tego co robię – jak wygląda sesja fotograficzna, jak to było u nas, co robię teraz, na czym polega w ogóle moja praca:) Wydaje mi się moi drodzy, że każdy człowiek odbiera samą sesję po prostu inaczej. I każdy także inaczej do niej podchodzi. Owszem, jest to niesamowita frajda i wiele, wiele godzin twórczego działania, uwalniania własnej kreatywności, wiedzy, poczucia smaku a czasami także odwagi – by zmienić coś, co zdaje się być nienaruszalne:). Ale wbrew pozorom sesja to przede wszystkim ciężka praca. Dla wszystkich osób biorących w niej udział. Co dla mnie chyba najważniejsze – jeśli w trakcie tych działań nie ma pozytywnej atmosfery, współpracy, dobrych chęci…to nie ma dobrego materiału.
Odpowiadając na Wasze pytanie – na czym polega sesja fotograficzna wnętrzarska powiem tylko, że dla mnie osobiście to dbałość by ściany i stoły nie przysłoniły człowieka. Nawet wtedy, gdy go nie widać na zdjęciu. A zazwyczaj nie widać:) Owszem, dobieram do sesji dodatki – staram się pokazywać najnowsze trendy wnętrzarskie; owszem, odnajduję ciekawe wnętrza i później staram się je właśnie przekazać Wam, ale tak naprawdę nie mielibyśmy co pokazywać gdyby nie człowiek, który je stworzył. Dlatego w tekście tak dużą uwagę przykładam do twórcy:) Pamiętacie?, pisałam w zeszłym roku, że jesteśmy bardzo zdolnym narodem:), że mamy świetnych projektantów, a sami dobry gust. Potwierdzam to jeszcze raz. W ciągu tych kilku miesięcy od tamtego posta spotkałam wielu utalentowanych ludzi. Z pasją, z kolorem w życiu, z prawdą w tym co robią. Widziałam także tyle wspaniałych projektów czy gotowych już mieszkań, domów i chałup:), że po prostu zapiera dech:) Że HEJ!, jak to wykrzykują z radością Górale.
***
Napisanie tego posta to moja malutka przerwa – pracuję właśnie w tej chwili nad tekstem dla Weranda Country o bojkowskiej chacie Jagody i Maćka. Owszem, BYŁAM TAM :):):)!!!! Tydzień temu a jakby wczoraj:) Bojkowska stoi obok Chaty Magoda i jest chałupą z krwi i kości – choć niby z drewna. Sama sobą opowiada już historię….Maciej i Jagoda powołali ją do życia na nowo, sprawili swoją ciężką pracą i pasją, że można naprawdę poczuć to miejsce. Dosłownie poczuć – bele domu pachną skalnym olejem, zza okna nieśmiało wdzierają się zapachem zioła:) Do snu utula zapach świeżego drewna, z którego zrobione są ogromne łoża. A w tle Bieszczadzka zachwycająca przyroda …i nic więcej już nie napiszę:):) W sierpniu sobie poczytajcie i pooglądajcie, bo z tego co wiem, to właśnie wtedy ma się ukazać bojkowski materiał. Jagoda napisała u siebie na blogu po naszej wizycie, że niby świecę jakimś wewnętrznym światłem:):):) Kochani – Ona po prostu z grzeczności i wielce dyplomatycznie ujęła w słowa moją energię:):):) Bo to, że w trakcie pracy często furczę niczym elektrownia na sto fajerek, to już nie nowinka:) Magodzianki , bardzo dziękujemy Wam za cudne ugoszczenie!!! Za przepyszne jedzenie, za niesamowity serek kozi ( najlepszy, najdelikatniejszy jaki w życiu jadłam), za ułatwienie pracy, no za wszystko po prostu :)
Chata bojkowska otwierała nasze tournee:):) Potem było Murzasichle, Zakopane, Kraków, Śląsk…Zdradzę Wam, że byłam także u jeszcze jednej z naszych blogowych koleżanek:):):) I już wiem, że sesja wyszła naprawdę klimaciarsko:) Ale i na ten temat więcej w tej chwili nie napiszę:) Muszę sobie przecież zostawić trochę niespodzianek dla Was na POTEM:)
I co? I jakbym nie wiem jak się nie starała – zawsze strzelam długie elaboraty:) zamiast króciutkich postów…
nie wiem jak Wy w ogóle ze mną wytrzymujecie:):):)
Chata bojkowska otwierała nasze tournee:):) Potem było Murzasichle, Zakopane, Kraków, Śląsk…Zdradzę Wam, że byłam także u jeszcze jednej z naszych blogowych koleżanek:):):) I już wiem, że sesja wyszła naprawdę klimaciarsko:) Ale i na ten temat więcej w tej chwili nie napiszę:) Muszę sobie przecież zostawić trochę niespodzianek dla Was na POTEM:)
I co? I jakbym nie wiem jak się nie starała – zawsze strzelam długie elaboraty:) zamiast króciutkich postów…
nie wiem jak Wy w ogóle ze mną wytrzymujecie:):):)
***
Pozdrawiam wszystkich serdecznie znad klawiatury i sterty chwastów:)
Dziękuję za Twój komentarz.
34 komentarze
ania 18 czerwca 2011 (18:27)
Witam,może Asiu i za długo piszesz ale robisz śliczne rzeczy.Ja jestem wzrokowiec i uwielbiam patrzeć co tam znowu wymyśliłaś na tych Kaszubach:) pozdrawiam Anka z Łomży
Louisette 17 czerwca 2011 (14:37)
Lovely and sweet foto in blog, greeting from Belgium
Alicja 27 maja 2011 (11:09)
Droga Asiu,
Dziękuję za odwiedziny i wszystkie ciepłe słowa. Jak każdy rodzić chciałabym dać dzieciom to co najlepsze. Czasem to "dawanie" jest "zabieraniem" – gdy np. nie pozwala się ślęczeć dziecku przed telewizorem czy komputerem:))), czasem jest to chodzenie pod prąd – gdy tłumaczysz dziecku, że pewne ogólnie uznane rzeczy nie są godne uwagi, że trzeba szukać gdzie indziej (pewne czasopisma, programy, itp). Czasem oczywiście można pokazywać, ale najważniejsze żeby nauczyli się sami odsiewać to co wartościowe od papki. Patrząc na Twojego bloga, wiem, że i Twojemu sercu bliskie są takie działania:))) W końcu dlatego jesteśmy mamami:))
Wiesz, kiedyś napisałam do Ciebie maila (po poście o utaconych dzieciach, który bardzo mnie wzruszył, do łez), ale jakoś nie mogłam go dokończyć, a potem uznałam, że już za późno by słać….
Ściskam Cię bardzo serdecznie, całusy dla Leosia, wszystkiego naj dla Was wszystkich:)))
Dobrego weekendu, trzymaj się:)
Alicja
Anonimowy 27 maja 2011 (07:17)
Jak zwykle super się czyta, ale ja tęsknię za dawnymi postami, jak popełniałaś różne różności aż samemu chciało się działać.Chyba nowy czas nastał w Twoim życiu.
Pozdrawiam:)
GreenCanoe 26 maja 2011 (17:59)
Macie rację – to naprawdę fajne zajęcie:) I choć bardzo pracochłonne i wymagające sporej dawki energii, bardzo je lubię. Same sesje i pisanie artykułów daje mi dużego energetycznego kopa :). Ale głównie piszę teksty na zamówienie. Do stron internetowych, katalogów, opisowe, reklamowe:)Ostatnio zaczęłam również projektować i organizować ogrody, to niesamowite patrzeć jak z pustej działki wyłania się roślinny raj:):) – dzięki moim pomysłom, podpowiedziom, dopilnowaniu nasadzeń:) Ogromna satysfakcja. Mam też coraz więcej zamówień na projekty wnętrz:)Słowem jest co robić:)
Ale nie ukrywam, bardzo, ale to bardzo lubię sesje wnętrzarskie i pracę z fotografami – BARDZO:) BARDZO:)
Lewkoniu kochana – 3 tys znaków i KONIEC:):)Na tyle mogę "odjechać" w artykułach:) I uwierzysz że się wyrabiam bez problemu:):) U siebie – to co innego, tu jak czasami popłynę…to zobacz powyżej:) BUZIAKI !!!!:)
Małgorzata 26 maja 2011 (17:52)
Asia, tak trzymaj! podziwiaj, magazynuj i przekazuj nam. Niejedna z osób tu zaglądających patrzy Twoimi oczyma i się cieszy i uśmiecha do siebie. Odwzajemniam te uśmiechy. Ta praca sama Cię znalazła i to jest najlepszy dowód na to, że jesteś do niej stworzona :)
Uściski,
semi sweet
pasjasylwi 26 maja 2011 (14:06)
Niezłe torunee…podziwiam i gratuluję :)
Sylwia.
Dorota Narwojsz-Szal 26 maja 2011 (14:00)
Witam. Za pewien czas będzie Pani zmuszona rozsadzić rośliny. Krzewy potwornie się rozrosną. W moim ogrodzie co silniejsze
udusiły delikatniejsze gatunki.
A trafić do Magody wydaje mi się najprzyjemniejszą pracą.
Pozdrawiam
lewkonia 26 maja 2011 (09:01)
To ja już zbieram na WC :))) Ciekawa jestem wszystkich tych wnętrz, zdjęć, i Twoich długaśnych emocjonalnych tekstów :))))))A wiem,że będą rzeczowe i ujarzmione, bo blog, to blog, może sobie być taki, jak lubisz, a w pracy tekściarza (za przeproszeniem) poza porywającym efektem finalnym są priorytety zwane literówką i dyscypliną :) Ale Ty to przecież wiesz najlepiej :)))
Bardzo jestem ciekawa Waszych wspólnych wizji i tego, jak wplatacie we wnętrze człowieka;)))
ushii 26 maja 2011 (07:35)
super, że znalazłaś coś, co sprawa Ci tyle frajdy :)) Ale jak widać nawet bardzo przyjemna praca nie może wypełniać całego życia, musi być miejsce na pielenie ogródka :)
Skrobnęłabym maila, ale tyle ich dostajesz, że nie wiem, czy byś go nawet zauważyła :))
Buziaki!
Ana 26 maja 2011 (06:49)
Pięknie piszesz, czytając Twoje teksty odpoczywam i "widzę" to o czym piszesz. Widać, ż robisz to co kochasz i w pełni się temu oddajesz, czuć pasję, poświęcenie i zero rutyny! To musi być piękne – ktoś kiedyś powiedział "Kochaj to co robisz a nigdy nie będziesz musiał pracować". Ty TO już robisz, ja nadal poszukuję i mam nadzieję, że kiedyś będę równie spełniona…:) Ogród jest przepiękny, wielki i klimatyczny…
Grażyna-Anna 26 maja 2011 (05:57)
Ja, mimo wielkiej życzliwości dla Ciebie i podziwu, przyznaję, że nie lubię tych długaśnych, emocjonalnych wpisów, ale są Twoje i nie musisz za nie przepraszać.
Bardzo podoba mi się Twój ogród i Twoja do niego pasja.
Anonimowy 26 maja 2011 (04:39)
Joanno! rzeczywiście "świecisz wewnętrznym światłem"(cyt.słowa Jagody) i my – czytelniczki Twojego bloga garniemy się do tej Twojej wewnętrznej Jasności… Tego nam trzeba w dzisiejszym, odhumanizowanym świecie – życzliwej otwartości, pogody ducha, inspiracji i zrozumienia prostej prawdy – jesteśmy szczęśliwi, gdy robimy to, co kochamy i co wywołuje pozytywną reakcję u innych. Jesteś tego Najlepszym Przykładem. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia! Alicja
Anonimowy 25 maja 2011 (21:03)
O, zoo w Gdańsku. Fajne są kózki malutkie, gorzej jak urosną:)
Anonimowy 25 maja 2011 (20:47)
No jak możesz mówić że nas nudzisz???!!! Tyle energii innym przekazujesz!! A co do zdjęć w róznych gazetach wnętrzarskich, których kupuję na tony (choć już nie wszystkie) to jestem np. wielbicielką WC. Ale niedawno sobie kupiłam zimowo-wiosenną z br.,polską,gazetę też z Country w tytule …I MASAKRA ( a taki piękny komplet łazienkowy był na okładce;)). CEna też jako "dobrej gazety " ale niestety.. Zdjęcia, stylizacja oprawa graficzna – miałam wrażenie jakbym cofnęła się do "4 k-ów" z lat 80-tych. TAka aranżacja pisma. Chociaż adresowana do "snobów" mam wrażenie. Tak, wiem każde czasopismo jest kierowane do różnych odbiorców ale to porażka, jeśli chodzi o standardy obecncyh pism i fotografii. Asiu, użyłaś słowa "wpleść człowieka". BArdzo mi się to określenie podoba. Bo chociaż wszyscy kochamy piękne przedmioty, meble, robimy we własncyh domach i w pismach rózne aranżacje, to same przedmioty bez duszy lub historii nie wystarczą. Dlatego kocham pismo Weranda Country.Twojego bloga również ;)ata
Myszka 25 maja 2011 (20:42)
Czekam, czekam z niecierpliwością na sierpień i kolejne posty:)
Anonimowy 25 maja 2011 (20:18)
pozdrawiam z Płocka, bo domyślam się, że to nasze mini zoo ;) Karolina
Anonimowy 25 maja 2011 (20:02)
ja również pozdrawiam z grządek z chwastami… Ewka
Anonimowy 25 maja 2011 (19:50)
Lekkie pióro. Ciekawy tekst. Zdjęcia oddają klimat nie ważne czym robione.
słodko- słony blog 25 maja 2011 (19:47)
Asiu jak zawsze tekst wspaniały i jak zawsze czytać bym mogła bez końca i rozczarowanie że już koniec , a prace masz fantastyczną , i możesz tyle zobaczyć i tylu fantastycznych ludi poznać pełnych pasji energii , ach można by pisać bez końca :)
a jeszcze chciałam dodać ze Leoś tak urósł , śliczny chłopczyk :)
pozdrawiam
BRZOZOWY ZAKĄTEK 25 maja 2011 (19:43)
Witaj.
Byłam ciekawa kiedy Ty się odezwiesz, bo od Jagody już wczoraj wiedziałam, że u niej byłaś. Jako namiętna poczytywaczka WC nie mogę się już doczekać. A ogród masz cudowny. Natomiast co do zielska, to chyba wszyscy ogrodnicy mają latem przez nie mniej czasu na blogowanie. Życzę dalszych zawodowych sukcesów i pozdrawiam cieplutko Aśka:))
grazyna 25 maja 2011 (19:36)
Jak zawsze sama przyjemnosc czytania i ogladania zdjec, tez czekam na Werande z niecierpliwoscia, wtedy juz bede w Polsce. A turnee Twoje w pieknych zakatkach Polski, zazdroszcze! pozdrawiam jeszcze z Caracas
tabu 25 maja 2011 (18:58)
a mi się absolutnie podoba Twoja czytelnia w naturze:) i doskonale rozumiem, że po takich wojażach jak Twoje, to miejsce będzie wdzięczną oazą.. Ściskam serdecznie:)a artykuły z przyjemnością poczytam i fotografie pooglądam.. bo miło patrzeć na fachową pracę..
Anonimowy 25 maja 2011 (18:51)
Podobno przy długich tekstach znudzony czytelnik przeczyta kilka pierwszych linijek, coś pomiędzy i ostatnie słowa. Twoje "elaboraty" chłonę w całości i zawsze się łapię na tym, że uśmiecham się co chwila do siebie…
Asieńko – życzę Ci więcej i więcej tak twórczej i energetycznej pracy! Super, że możesz się realizować! I pozdrowionka dla Twoich facetów (tych Twoich i tylko Twoich i "magików od fotek"):-)
Magda z Sielskich Klimatów (coś nie mogę się zalogować:-(
mareju 25 maja 2011 (18:44)
Śliczny chłopiec …cieszę się ,że mogę Cię znowu czytać .Pozdrawiam .
Anonimowy 25 maja 2011 (18:41)
Kiedy będzie można przeczytać te teksty i zobaczyć zdjęcia?. W jakich gazetach?
Dag-eSz 25 maja 2011 (18:40)
No i co tu napisać? :) fajnie, że sobie pozwiedzaliście :) i Bojkowską na oczy zobaczyć, to też fajna sprawa! :)))
Uściski ślę spod norweskiego nieba :*
kasia ino-ino 25 maja 2011 (18:17)
uwielbiam Cię czytać!!!… i ani mi się waż pisać krótkie posty!
Twoje światełko nawet spośród liter na nas świeci… i to jest strasznie fajne światełko… cieplutkie, że hej!
i myślę, że będzie też świecić to Coś dzięki Chłopakom Fotografom oraz Twojej energii z artykułów, które kiedyś przeczytamy i obejrzymy w gazetkach… tak trzymać…
a ogród…. ach…
idę "podlać swój balkon" :)))))
Alexandra 25 maja 2011 (18:11)
Świetnie się Ciebie czyta :) Ale to już pisałam kiedyś.
Fajnie że jesteś zadowolona z pracy i lubisz to co kochasz….i najważniejsze masz dobrą, zdrową atmosferę w pracy.
Leoś świetny. A zdjęcia mimo że komórką rewelacyjne.
Ściskam i pozdrawiam i czekam na kolejny fajny post :)
Anonimowy 25 maja 2011 (18:04)
Święta racja…praca fotografa to bardzo ciężka praca i niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę.
Ja jak zaczynałam pracę jako zawodowy fotograf to też myślałam że będzie lekko i przyjemnie,ale udane zdjęcia wszystko wynagradzają,choć czasem trudno być w mniejszości z mężczyznami.
Pozdrawiam serdecznie.
Izabela
Anonimowy 25 maja 2011 (17:48)
Chłopaki wiedzą, że ich publicznie wychwalasz? Miło, gdy potrafimy docenić pracę także innych ludzi.
♥laurentino 25 maja 2011 (17:43)
Zdjęcia bardzo fajne;) Tylko pozazdrościć tak ciekawej pracy ;)
Wiem o czym mówisz z tym odchwaszczaniem bo i ja tego doświadczam na bieżąco;) Ale to jest bardzo przyjemne zajęcie ;)
Pozdrawiam serdecznie ;)
ula 25 maja 2011 (17:24)
No niezły "elaborat" ale czyta się jednym tchem ;)), masz lekką rękę do pisania, jak Magoda czy Elisse ;), no i wiem o czym piszesz, Mój mąż też fotograf i wiem jaki skonany nieraz przychodzi do domu po takiej sesji, ale równie zachwycony był Lutowiskami i Jagodą z Maćkiem jak Ty :)), robili kiedyś świąteczną sesję dla M jak Mieszkanie :), zostali ugoszczeni po królewsku :). A ogródek to masz po prostu ehh, nooo duży :))) i piękny, aż zazdraszczam.
pozdrawiam ciepło
angel 25 maja 2011 (16:57)
Oj, ja wytrzymuję, bo cudownie się"Ciebie" czyta i ogląda, tzn Twoje zdjęcia:)
Czy można się nauczyć tak pisać?