AAAAAAAj musiałam trochę odpocząć:) Dziękuję Wam za wszelkie maile pełne tęsknoty:), to z Waszej strony bardzo miłe:) Ale nawet od tak wspaniałych podczytywaczy, trzeba na chwilkę odejść, by potem jeszcze bardziej móc docenić Waszą obecność.
Odetchnęłam głęboko, przewietrzyłam noworocznie umysł…pojeździłam po Polsce… Takie momenty nazywam PRZYSTANKAMI. Nawet jeśli się bardzo kocha swoją pracę, lubi ludzi, którzy Cię otaczają – raz na jakiś czas, trzeba po prostu pobyć samemu ze sobą.
No więc pobyłam – a wracam pełna energii na nowy rok:) Mam niesamowite przeczucie, że to będzie rok niezwykły:) – pełen twórczych działań i że uda nam się wspólnie wypłynąć w wiele fascynujących wnętrzarskich rejsów:) Zatem noworocznie moi mili – AHOJ PRZYGODO!
A jak tam Wasze panny zielone? stoją jeszcze? Nasza jest tak piękna, że żal wyganiać z domu. Patrzę na nią codziennie wieczorem, grzeję myśli w blasku jej światełek – i niczym dziecko cieszę się ze śniegu. Do pełnego szczęścia brakuje mi tylko jednego – SŁOŃCA!:) Rozmawiałam wczoraj z przemiłą babką:), która wróciła właśnie z bardzo dalekich i gorących wojaży wakacyjnych – o tym, jak ogromny wpływ ma na nasze samopoczucie słońce i światło. I jednego i drugiego jakoś w Polsce brak w ostatnich tygodniach, prawda? Macie na takie szaro bure dni własne recepty? Jak sobie poprawiacie nastrój? W naszym domu rok rocznie, aż do marca skrzą się w ilościach hurtowych:) wszelakie lampeczki girlandowe, światełka, lampiony, lampy no i oczywiście świece:) I pozapalane wszystko na raz! :) Do tego ma się rozumieć cała parą pracuje kominek….
Przyznaję się bez bicia – nie odczuwamy w ogóle szarówki za oknem. Mało tego – uwielbiamy rodzinnie jesienne i zimowe wieczory, bo namacalnie wręcz snuje się nam po kątach PAN „klimacik” :) Z gorącą herbatką, książką pod pachą – łazi leniwie po chałupie, zgląda kąty…coś tam podje, coś zanuci pod nosem…no wiecie – taki koleś przyjemniaczek:) A zimowe dni, choć nadal świąteczne, ubieram w wiosenne akcenty – a to ciemierniki zaprosiłam do salonu i zasadziłam przekornie w ocynkowanej balii, a to hiacynty się przebudzają po zimowym śnie i zdziwione, że akurat w sosjerce:)….lubię ten właśnie czas – gdzie zima przywołuje powoli cieplejsze dni.
.
.
Chciałam dziś napisać Wam – ot, nawet w ramach noworocznych pozytywnych pogadanek:), o tym, że nie wolno rezygnować ze swoich wymarzonych, wyśnionych, wyszeptanych COSIÓW. Mam tu na myśli planowane zakupy dotyczące naszych wnętrz. A dokładnie rzeczy/meble, które zostają z nami zazwyczaj na lata, a które często ….nie są niestety tym, na co tak naprawdę czekaliśmy – bo owych wymarzonych rzeczy, a to nie było w sklepie…a to w nie w tym kolorze….a to zabrakło gotówki. Wiecie już o czym piszę? Np. – wymarzył nam się fotel…uszak, niby tradycyjny, ale jednak w dość modernistycznym obiciu – załóżmy szarym:) i to w szerokie pasy. Szukamy go więc w sklepach….no nie ma….po jakimś czasie dajemy za wygraną, kupujemy uszak taki, jaki w sklepie jest po prostu dostępny….i kolejnych kilka lat na niego patrzymy – z niedosytem….a nawet rozczarowaniem.
Mam zasadę, której trzymam się kurczowo od wielu lat – nie kupuję rzeczy, które nie są dokładnie tym, co sobie wymarzyłam. Wolę naprawdę poczekać – nawet i kilka lat …żeby w końcu cieszyć się „strzałem w dziesiątkę” Owa przedmowa zapowiada naszego nowego lokatora:)
Mobilny, stanu wolnego, otwarty na podróże:), bezawaryjny, bardzo łatwy w obsłudze, nowoczesny choć z bardzo bogatą przeszłością i z historycznym pazurem:) – bajkowy BIOKOMIEK.
Nasz AMIGO pochodzi z Włoch i jestem w nim rozkochana prawdziwie po babsku:). Wiadomo – gdy się na coś długo czeka….:):):):) Kupiliśmy go TUTAJ. A pisząc o historycznym pazurze miałam na myśli materiał, z którego jest zrobiony – to włoska majolika. Ten rodzaj ceramiki ( glina pokryta szkliwem cynowym), szczególnie popularny właśnie we Włoszech w epoce Renesansu od wielu lat przeżywa swoje odrodzenie i to w całej Europie. Do łask wróciły ogromne piece, czy zabudowy kominków tradycyjnych budowane właśnie z majolikowych płytek ( wzdycham do nich pokątnie), na salonach pysznią się majolikowe misy czy donice. To bardzo szlachetny – i po prostu piękny budulec.
Zobaczcie, jakie cuda można wykonać właśnie z majoliki:
No i chyba nikt się nie zdziwi, że wymarzyłam sobie biokominek właśnie wykonany tą techniką. Tylko że od marzeń do ich realizacji musiało upłynąć trochę czasu. Choćby dlatego, że większość biokominków proponowanych w Polsce, które widziałam, wykonana była w bardzo modernistycznym stylu – na bazie szkła hartowanego i stali. Zdecydowanie, nie nasza bajka stylistyczna. Wymarzył mi się kominek inny, niż to co oglądałam u nas…. BIAŁY:), ciekawy w kształcie…. No więc sobie cierpliwie czekałam:) Biokominek musiał być mobilny – korzystamy z niego tam, gdzie akurat przebywamy. I o ile nasz tradycyjny kominek króluje niepodzielnie w salonie, o tyle biały AMIGO podróżuje z nami – a to do sypialni, a to do pracowni Pawła, a to do kuchni. No i jak niby mielibyśmy mieć w takim towarzystwie szarówkowe złe nastroje:) ???
Biokominki, chociaż budową przypominają często pod względem wyglądu zwykłe kominki, to jednak nie do końca pełnią te same funkcje. Po pierwsze – nie dają aż tak dużej wydajności w działaniu oraz mocy. Kominek tradycyjny ma potężną moc cieplną – nasz jest w stanie ogrzać cały dom, zaś biokominki dają płomień dzięki spalaniu nie drewna tylko alkoholu etylowego. Ciepło powstałe w tym procesie nie jest aż tak duże jak w spalaniu tradycyjnym. Jeśli więc planujecie ogrzewać takim płomieniem dom – nie liczcie na spektakularny sukces:) Owszem – kominek rozgrzewa się bardzo, oddaje dużo odczuwalnego ciepła ( w małym pomieszczeniu nasz podnosi temperaturę o kilka stopni), ale raczej potraktujcie go właśnie tak, jak my – jako docieplacz poszczególnych pomieszczeń, poprawiacz nastroju no i element dekoracyjny. Przy takim kominku można cieszyć się z ognia bez drewna, bez brudu, konieczności sprzątania popiołu itd. – spalany alkohol zamienia się w parę wodną, jest bezpieczny. Dla właścicieli nawet małych mieszkań, którzy marzą o własnym ogniu – rozwiązanie idealne:).
Na zakończenie już ogłoszenia czółnowe:) Najpierw telewizyjne:) Otóż dostałam w grudniu zaproszenie od redakcji „Dzień Dobry TVN” – do poopowiadania o trendach wnętrzarskich dotyczących Świat Bożego Narodzenia i o samych świątecznych dekoracjach. Pojechałabym z przyjemnością, ale niestety – w naszym GREEN CANOE pod koniec roku dzieje się zawsze zawodowy huragan stulecia :) Grudniowy nawał pracy i moje zobowiązania wobec trwających projektów nie pozwoliły na znalezienie choćby jednego dnia wolnego. Co obnaża jednoznacznie, jakim jestem pracoholikiem:). No ale – pomyślałam więc, że aby jakoś ładnie mój brak czasu załagodzić, znajdę dla redakcji godne polecenia zastępstwo – i udało się:) Mam nadzieję że z DD TVN będzie jeszcze niejedna okazja do miłego spotkania, a dla Was dziś – ów grudniowy poranek – z panią Jolą i Kasią, która mnie rewelacyjne zastąpiła. TUTAJ znajdziecie filmik do obejrzenia. Kasiu, Moniko – jeszcze raz Wam dziewczyny bardzo dziękuję:)
I na sam koniec już. W Gdańsku mieszka pewna Anita. Niesamowita dziewczyna. Tak zdolna, że zapiera dech. Możecie nie uwierzyć, ale ze zwykłej dechy, kilku dekorów i z pomocą farb – wyczarowuje po prostu cuda. Większość mebli w ich klimatycznym mieszkaniu na strychu – to dzieło tej właśnie dziewczyny. A wiem, co piszę – bo w tym mieszkaniu byłam:)
I przez kilka godzin czułam się niczym Alicja w krainie czarów:) Jeśli chcecie pooglądać, jak można sobie zwykłe meble zamienić na niezwykłe, a ze zwykłego strychu wyczarować romantyczna krainę – zajrzyjcie do najnowszego, lutowego wydania „Mojego mieszkania”. właśnie w nim znajdziecie moją sesję z tego niesamowitego wnętrza:) ….
Powiem tylko tyle – ciekawe wnętrza i możliwość doświadczenia ich osobiście – to jedno, ale to LUDZIE, których poznaję w trakcie swojej pracy….są po prostu dla mnie najlepsza nagrodą.
Każdemu z Was życzę takich znajomości i nieocenionego bogactwa które ze sobą niosą:)
Anito, Robercie – mocno Was ściskam i dziękuję jeszcze raz za taką gościnę i niesamowity dzień:)
A Was moi kochani czytelnicy – zimowo, z uśmiechem żegnam:)
Idę OCIEPLAĆ dalsze kontakty z naszym AMIGO:)
CIAU!, do następnego.
Widoczne na zdjęciach:
Lampiony/świeczniki/lampki:
*światełka /girlanda gwiazdeczki bezbarwne – Biedronka
* stylowy srebrny duży lampion/domek na parapecie kuchennym – TEN DOM www.tendom.pl
* lampiony srebrne przy kominku – SODO www.sodo.pl
*świecznik metalowy klasyczny – trójramienny
DESIGN BY WOMEN – www.designbywomen.pl
*lampion wieniec bombkowy, girlanda nad kominkiem
GREENDECO- www.greendeco.org
*Lampa na parapecie kuchennym WESTWING www.westwing.pl
Tekstylia:
*Poduszki szare z gwiazdą – pracownia LUCY www.retrodom.blogspot.com
*Pled szary w dmuchawce podszyty misiem – SZAFA TOSI
*Koc wełniany w szarą kratkę, z frędzlami WONDERHOME www.wonderhome.pl
*Pled w biało czerwone pasy, z frędzlami – TEN DOM www.tendom.pl
*Pled w biało czerwone pasy, z frędzlami – TEN DOM www.tendom.pl
Inne:
*BIOKOMINEK biały z majoliki – WESTWING www.westwing.pl
*Etażerka biała na talerze: VILLA NOSTALGIA www.villanostalgia.pl
*Talerze szare dekoracyjne ARMONIA www.armonia.pl
*Cukiernica szkło plus cyna – TENDOM www.tendom.pl
*Pojemniki białe ceramiczne wysokie IB LAURSEN – LIVEBEAUTIFULLY www.livebeautifully
* Balia/donica z blachy ocynkowanej – w której rosną ciemierniki MINTY HOUSE www.sklep.mintyhouse.pl
Dziękuję za Twój komentarz.
93 komentarze
Kasia 27 listopada 2019 (18:32)
Mam pytanko w jakim przedziale cenowym mieści się ten bio kominek
Anonimowy 11 marca 2014 (12:50)
Witam, takie mobilne biokominki wykonane z majoliki jak wyżej prezentowany z łatwością można kupić na http://www.majolika.com.pl
Anonimowy 4 lutego 2014 (15:52)
Wspanialy biokominek i dziekuje za info (odpisywalas na pytanie ktorejs blogerce) napisze d z zapytaniem o te kominki do Westwing i jesli w przyszlosci bedzie szansa kupna to uwazam iz warto zaczekac a jesli nie bedzie takiego szczescia to bede poszukiwac w innych sklepach internetowych aaa wlasnie skoro one sa sprowadzane z Itali to mozna jak przypuszczam kupic bezposrednio … zaczne zabawe i poszukiwania. :) Uwielbiam twoj blog i czerpie z niego wiele, duuuzo inspiracji i jestem rownie wdzieczna za pomysl podawania adresow sklepow bo ulatwia zycie czytaj: zakupy :) zycze dalszych owocnych postow i czekam na wiosenny magazyn. Pozdrawiam z baaardzo mroznej i zasypanej sniegiem Kanady. B.
Luki Iksiński 2 lutego 2014 (21:57)
Super jest Twój blog, właśnie czegoś takiego szukałem. Mam nadzieję, że nie będziesz robić problemów z tego powodu, że dodam Cię do mojej listy blogów, na których się wzoruję. Czekam na następne, ciekawe wpisy, pozdrawiam
aagaa 31 stycznia 2014 (13:37)
Asiu, wiem ,że roletki w kuchni z allegro ale czy mogłabyś mi podac sprzedawcę. Moze być na priv: aga_kuba@poczta.onet.pl . Dziękuję Ci i pozdrawiam
Joanna 30 stycznia 2014 (11:32)
Już dawno nie mam choinki, nie wiem jak to się dzieje, ale mimo iż co roku stoi zanurzona w wodzie igły opadają tak czy siak. Potem znajduję je jeszcze w lipcu w jakimś zakamarku. A kominek uroczy, pozdrawiam:-)
Wanda Adamczyk 29 stycznia 2014 (18:47)
Wszystko tu po mojemu.Wyczuwa się wspaniałą, rodzinna atmosferę stworzoną przez osobę o pięknej, artystycznej duszy.
Boję się, czy biokominek nie dodaje specyficznego zapachu w pomieszczeniu, bo też zastanawiam się od dłuższego czasu nad zakupem. Serdecznie pozdrawiam…
Anonimowy 24 stycznia 2014 (13:50)
Asiu, pamiętam, że jakoś tak na początku funkcjonowania bloga prowadziłaś wyprzedaże przedmiotów, które u was już nie były potrzebne, to była chyba seria lawendowa. Czy jest szansa na taką akcję gdybyś chciała przekazać ( sprzedać) oczywiście inne przedmioty z których już nie korzystacie ? Ila
S jak Sylwia i Szycie 23 stycznia 2014 (11:58)
Uroczy blog, taki…ciepły. Pozdrawiam i chętnie wrócę.
http://patchworkladybird.blogspot.co.uk/ 22 stycznia 2014 (18:18)
Asiuuuuuu, nie dziwię się, że wciąż trzymacie choinkę w domu. Jest po prostu BOSKA, CUDNA!!! Mieszkanie – marzenie. Kocham takie klimaty i zapewne, za kilka lat, kiedy będziemy już w swoim wymarzonym domku, będzie w podobnych klimatach :)))))
Pozdrawiam Cie serdecznie.
Ps. gratuluję zaproszenia do DDTVN. To też moje marzenie ;)
Pati 22 stycznia 2014 (08:04)
Cudnie. Ja też tak chcę. Biokominek piękny, ale ja się ciesze z mojego stacjonarnego. Sam fakt posiadania kominka jest dla mnie bajką. Oj, gdyby marzenia mogły się spełnić, to chciałabym bardzo mieć taki kąt dla rodzinki jak Ty.
Pozdrawiam,
P.
My love shabby 21 stycznia 2014 (22:26)
No to wymyśliłaś, fajny ten kominek, pewnie dla takiego zmarzlucha jak ja byłby świetnym rozwiązaniem. A choinka piękna, nasza była piękna ale krótko niestety i musiałam dość szybko pozbyć się jej a potem już poszłam za ciosem i schowałam wszystko, no może nie wszystko bo gwiazdki jeszcze królują wszędzie … w sumie to one mi się tak podobają, że mogłyby być nawet w lecie ;) Buziaki Asiu!
paula pearls 21 stycznia 2014 (21:29)
Wspaniałe inspiracje piękne zdjęcia! i cały czas z zazdrością patrzę na ten Twój fotel w krateczkę:)
Asiu chciałam Cię nieśmiało zaprosić na moje rocznicowe CANDY!
pozdrawiam
http://paulapearls.blogspot.com/
Anonimowy 21 stycznia 2014 (20:51)
Pani Joasiu,
gromnie się cieszę, że nie wystapiła pani w DDTVN i mam nadzieję, że tam pani nie wystąpi i już tłumaczę dlaczego. Otóż kiedy panią "odkryłam", ten blog stał się dla mnie taką perełką i nie omieszkałam podzielić się nim z przyjaciółmi:) Występ w telewizji śniadaniowej (lekkiej, łatwej, nie rzadko ogłupiającej), stawia swoistą pieczęć na zaproszonych gościach…Zyskuje się być może sławę, większą rozpoznawalność itd., ale traci się tą wyjątkowość, niebanalność itp:) Spróbuje to wyjaśnić na przykładzie kariery piosenki Gotye "Somebody that I used to know", którą po raz pierwszy usłyszałam podczas niszowej audycji radiowej podczas pobytu w Sydney, jej oryginalność i wyjątkowość była fascynująca. Kiedy wróciłam do Polski stała się już tylko tzw. "masówką", kiedy ją słyszę dosłownie boli mnie głowa :(
Życzliwa
Lulu Home 20 stycznia 2014 (10:16)
Asiu, Twoje pomysły za każdym razem mnie zaskakują. Biokominek wygląda czadersko, podejrzewam, że klimacik robi równie gustowny!!! Dziękuję Ci serdecznie za te odkrycie. Dla mnie to wielka nowość. Mam małe mieszkanko, marzy mi się wciąż kominek, narazie jego substytutem są olbrzymie ilości świec :) ale zastanowię się nad Twoim pomysłem.
Jeszcze raz dziękuję Ci Asiu, że przychodzisz do nas przez ekran komputera :), zawsze z pięknymi zdjęciami, aranżacjami i niesamowitymi pomysłami. Jesteś dla mnie olbrzymim źródłem inspiracji!
Pozdrawiam,
Lulu
Lucynka 20 stycznia 2014 (09:02)
Przepięknie z tym biokominkiem. Joasiu mam takie pytanie, co myślisz o nawilżaczach powietrza? Mamy małe dzieci, w mieszkaniu sucho i ciepło…może masz jakieś pomysły?
Anonimowy 19 stycznia 2014 (21:33)
Od dłuższego czasu czytam Twój blog. Znajduję w nim wiele wspaniałych inspiracji :) I mam takie małe pytanko o białe rolety rzymskie, które masz w salonie. Przypominam sobie, że kupiłaś je w Dekorii. Ciekawi mnie jak je czyścisz/pierzesz, bo wiem, że one są specyficzne montowane.
Pozdrawiam sedecznie :)
Pretty Things by Agu 19 stycznia 2014 (20:28)
Asiu, u Ciebie jak zwykle bajka. Najlepszy dowód na to, że zajmowanie się wnętrzami wcale nie jest powierzchowne. I że te wszystkie dekoracje, bibeloty, przemyślane aranżacje służą czemuś więcej, niż tylko radowaniu oka. Tworzysz piękny świat, dzięki któremu nawet Ci, którzy fizycznie nie mają do niego dostępu, czują się od razu lepiej. Dziękuję i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku :-)
Anonimowy 19 stycznia 2014 (16:43)
Joasiu, dziękuję Ci za wszystkie miłe chwile, które dzięki Tobie zaznałam w zeszłym roku, czy to za pośrednictwem wpisów z bloga czy też dzięki magazynowym inspiracjom. Jesteś fanstastyczną babką!!! :*** Nie opuszczaj gardy tylko ciesz nas dalej swym towarzystwem i pomysłami wnętrzarskimi!
W tym roku nie miałam choinki tylko zrobiłam… podłaźnik (wiecie, co to?) Z dumą stwierdzam, że jeszcze wisi a z gałązek nie spadła ANI JEDNAK IGŁA. :-) Wyobrażam sobie jednak, że jak go dotkę to… wszystko spadnie a rustykalne ozdoby tylko poucinam i schowam do następnego roku. :-)
Pozdrawiam serdecznie. Ola Sz.
maszka 19 stycznia 2014 (13:30)
Kominek rzeczywiście fantastyczny. Chyba poszukam dla córy bo narzeka ,że marznie w tym Wrocławiu. Ja w domu robię ciągle wentylowanie bo mi za ciepło. Ale na oświetleniu to nie oszczędzam i ciągle słyszę od syna ; mama dlaczego świecą się światła w salonie, w bibliotece w łazience w sieni skoro siedzisz w kuchni i poco się swiecąte lampki i jeszcze wyciąg po co jest podświetlony skoro główne lampy się świecą. Ja mu na to ;bo lubię się czuć jak w Hollywood .Oszczędzamy na czymś innym.:-)Sliczne klimaty u Ciebie. Odpoczywaj ale pisz. Całusy :-)
www.all-shades-of-blue.blogspot.com 19 stycznia 2014 (09:16)
Dobrze, że wróciłaś, bo już się martwiłam ( i tęskniłam do tych pięknych zdjęć:) )Moja choina jeszcze twardo stoi, w tym roku trzyma się doskonale, aż żal wypędzać ją z domu – może zostanie na zawsze, a przynajmniej do przyszłego roku;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
Kasia Ju 18 stycznia 2014 (21:47)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Dziękuję za ogromną dawkę inspiracji w zeszłym roku i z niecierpliwością czekam na nowe. Zdjęcia cudne, biokominek świetny. Pozdrawiam :)
Mela 18 stycznia 2014 (20:53)
Jak zawsze u Ciebie…. cudnie.
ENYA1973 18 stycznia 2014 (17:13)
Tak u Ciebie jeszcze magicznie świątecznie. Aż żal się żegnać z zieloną panną:-) Biokominek uroczy, niby nowoczesny, ale bardzo pasuje do Twoich wnętrz.
Ale czekam z niecierpliwością na wiosnę. Ciekawe czym nas zaskoczysz tym razem?
Pozdrawiam serdecznie
Anita z http://www.zielonomitu.blogspot.com
Dora 18 stycznia 2014 (14:10)
niesamowite wnętrze, piękne zdjęcia..i zazdroszczę kominka:) u nas w mieszkaniu niestety nie ma takiej możliwości.
Pozdrawiam
emilystar 18 stycznia 2014 (13:23)
Asiu, BIOkominek mnie zaskoczył, nie sądziłam, że mogą one występować w takiej wersji :) zapraszam na http://www.krysztalowy-guzik.blogspot.com do wygrania w candy sylwestrowa pufa :) pozdrawiam gorąco – kominkowo :)
Anonimowy 18 stycznia 2014 (13:07)
Ileż ja tu godzin spędzam zaniedbując dom i dzieci… :)Dziękuję Asiu za potężne inspiracje do zmian, których tak się boję, nie mam pewności swojego tzw gustu. Niestety zżynam Twoje pomysły, które bardzo mi się podobają. Ktoś wyżej pytał o ten wieszko-zielnik żeliwny. Ja właśnie kupiłam dzisiaj na Renku w Gdańsku Osowej chyba identyczny . Wiem ,że jest jeszcze jeden, także jeśli ktoś z Gdańska, polecam Renk (500 m ode mnie). A i miła niespodzianka w Moim Mieszkaniu mnie zaskoczyła. Robert to mój "ziomal" z miast(k)a rodzinnego, którego znam z widzenia. Fajnie ,że ziomale tacy zdolni :). Pozdrawiam Cię Asiu, prawie sąsiedzko, bo z obrzeży Gdańska.
Anonimowy 18 stycznia 2014 (06:48)
Wnętrza twojego domu są cudne ale ten bio-kominek z tym sztucznym,zimnym ogniem nie pasuje ale to rzecz gustu,cieszę się ,że wróciłaś bo lubię tu zaglądać pozdrawiam.
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:15)
Być może na zdjęciu ogień wyszedł sztucznie – w rzeczywistości ma dokładnie taką samą temperaturę barw co normalny ogień. Uwielbiam go:) Ale masz rację – każdy z nas ma swój gust – i bardzo dobrze, gdybyśmy byli wszyscy tacy sami….to nudy na pudy by były:), prawda? Pozdrawiam ciepło!!:)
ARIA ARTESANIA 17 stycznia 2014 (21:43)
Asiu -jeżeli mogę się tak zwrócić- BIO kominek świetny, jak jajeczko w kieliszku;) sama marzyłam jeszcze niedawno o bio kominku ale o miesiąca jestem przeszcześliwą właścicielką domu – stareńkiego ze matko jedyna!!!!, ale ja już go widzę jaki będzie, piękny i oczywiście stanie w nim prawdziwy kominek z wiszącymi skarpetami na święta:)))
A u Ciebie jak zawsze ślicznie, klimatycznie…i śniegu troszkę zazdroszczę, u nas w Krakowie jakoś tak wiosennie.
Pozdrowionka, Asia.
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:13)
Ale jestem ciekawa tego Waszego nowego starego domu:) Uściski wielkie odsyłam w drugą stronę!
Doranmaa 17 stycznia 2014 (20:38)
Twoje zdjęcia w Moim Mieszkaniu już przeoglądane na wszystkie strony ;) Kocham takie klimaty, aczkolwiek swoich mebli za nic pędzlem nie tknę, bo to tak jakbym im "facjaty" chciała przemalować, kryjąc pod warstwą farby kilkudziesięcioletnie dusze. Ale patrzeć na takie wnętrza u innych mogę bez końca! Wszystkiego dobrego na nowy rok, niech Ci się wszystkie marzenia twórcze spełniają :)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:12)
A wiesz, że ja znam wiele takich osób, które właśnie nie tykają pędzlem:) …i fajnie, że jesteśmy tak różni. Gdyby wszyscy bielili meble na potęgę – to byłoby nudno. Mnie się BARDZO podobają wnętrza z oryginalnymi meblami – przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Sama tykam pędzlem jedynie jakieś "graty stylizowane":) – rodzinnych też bym nie tknęła. Dorotko – buziaki noworoczne!
agnes 17 stycznia 2014 (20:34)
Jak ja czekałam na ten post… :) Jestem uzależniona od piękna dlatego ten blog jest moim numerem 1 w "cieszeniu oka" jak i czerpaniu inspiracji.
Od jakiegoś czasu szukam świecznika, takiego jaki wisi w salonie i nigdzie nie mogę go namierzyć… Gdzie mogę taki kupić?
Pozdrawiam serdecznie :) Agnieszka
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:10)
Oj Aga, ten świecznik to prezent od kochanej Ewy:) u której robiłam swojego czasu zdjęcia, i z którą nam "duszami" po drodze. Nie widziałam tej wielkości podobnych w sklepie.
Anonimowy 17 stycznia 2014 (18:24)
Witaj Joasiu, obejrzałąm wczoraj najnowszy numer "Mojego mieszkania" i rzeczywiście zachwyciłam się mebelkami wykonanymi przez Anitę. Niestety nie mogę odnaleźć jej bloga. Wpisuję nazwę, którą podała i nic… Czy możesz mi Joasiu pomóc?. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej wspaniałości na codzień. Beata
Doranmaa 17 stycznia 2014 (20:52)
Podaję link do tego bloga: http://lovecoffeebreak.blogspot.com/
Blog jest jeszcze młodziutki, dlatego trudno go znaleźć :)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:09)
OOOO Dorotka pomogła! Dziękuję! :) Już miałam do Anity dzwonić:)
Anonimowy 19 stycznia 2014 (22:04)
Dziękuję serdecznie i pozdrawiam, Beta.
Blue-Anna 17 stycznia 2014 (18:10)
Zielona u mnie jeszcze stoi, nawet igiełki niespecjalnie gubi, to chyba jeszcze ją potrzymam:)
Szaro, buro, dziś wyjątkowo, w sumie cały dzień miałam zapalone światła. Na szczęście w tym roku jakoś sobie z tym radzę;)
Pozdrawiam:)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:08)
Aniu – same serdeczności na Nowy rok Ci wysyłam! :)
Anonimowy 17 stycznia 2014 (16:26)
Och !!! witaj Asiczko w Nowym Roku :)
Bardzo bogato zaczyna się czółnowa przygoda. Tak jak Ty również bardzo pozytywnie odebrałam ludzi z MM byłam zauroczona strychem tylko jęczałam z podziwu .Mój mąż powiedział że zabroni mi oglądania tych cudowności bo to źle na mnie wpływa:)
nie pracuj za dużo odpoczywaj buziale:)pozdrawiam Marylka
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:08)
Pozdrawiam ciepło Marylko:)
OLQA 17 stycznia 2014 (15:46)
wreszcie kominek mobilny i nie chrom i szkło! taki chciałabym, tylko może czarny bardziej- lecę na stronę!dziękuję:)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:08)
w tej kampanii były same białe akurat, ale może będą inne kolory jeszcze .
Anonimowy 13 lutego 2014 (21:49)
Wszystkich zainteresowanych oryginalnymi biokominkami z ceramiki, w różnych kolorach I kształtach prosze o maile na adres anna-szlazak@wp.pl
Pozdrawiam
Kalina 17 stycznia 2014 (15:45)
Zakochałam się w paterze. A na hiacynty też choruję, ale mam ochotę trzymać je w szkle, zobaczę, co wyjdzie :)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:07)
tez ładnie wyglądają:) pozdrowienia!:)
dobrze zorganizowana 17 stycznia 2014 (14:45)
Biokominek bardzo fajny. Też rozważałam zakup, ale takie w formie kominka – pomyślę jeszcze nad takim mobilnym, bo to fajny pomysł – ale to pewnie jak mój urwis podrośnie ;)
Na słońce o dziwo w tym roku nie narzekam – poprzedni rok w Krakowie był strasznie ponury – teraz jest go dość sporo i mimo krótkiego dnia jest dobrze :)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (10:07)
te mobilne możesz postawić gdzieś wyżej, tak by dziecko nie miało dostępu. Ale i tak zawsze trzeba tego bardzo pilnować. pozdrowienia:)
Pełnoletnia ze Skarpy 17 stycznia 2014 (13:58)
Jak tu u ciebie cudownie – jak zawsze!!!
W takie ciemne, zimowe, bezśnieżne wieczory absolutnie MUSZĄ w domku królować świece :))) I światełka :)))
Ale jednak dzień już coraz dłuższy, jutro pozbywamy się Panny zielonej i sadzimy hiacynty, w sosjerce, a jakże!
103 metry 17 stycznia 2014 (13:47)
Jestem tu od niedawna, debiutuję można rzec, ale muszę powiedzieć jedną rzecz: Twoje wnętrza są po prostu przepiękne i odkąd tu jestem, wgapiam się i podziwiam i myślę, że mogłabym tam zamieszkać bez dwóch zdań. Super, super, super! Ech, rozmarzyłam się. Pozdrawiam ze swoich 103 metrów. Dorota http://103metry.blogspot.com/
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (09:49)
odbijam pozdrowienia, dziękuję:)
zacisze 17 stycznia 2014 (13:46)
U nas już świąteczny klimat jest w kartonach na strychu:), choć choinka trzymał się dość dzielnie to postanowiliśmy czym prędzej ją ogołocić ze stroidełek bo jakoś nie lubimy jak stoi za długo. Do tego pogoda u nas raczej wiosenna niż zimowa, choć wczoraj "sypnęło" białym puchem że aż strach wychodzić z domy by nie utonąć w błocie po pachy:):)
Pozdrawiamy Asieńko:)
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (09:48)
No właśnie, u nas zazwyczaj w połowie stycznia tez już było wszystko zdemontowane:) Ale w tym roku…jakoś tak z zimą mi po drodze:) Pewnie choinka do końca stycznia z nami zostanie. Buziaki dla całej rodzinki !!
aldia arcadia 17 stycznia 2014 (12:56)
Prawda, szaruga za oknem ma swoje plusy, właśnie takie jak piszesz! :)
Cieszę się, że już Jesteś! I Wszystkiego naj naj najlepszego w Nowym Roku!
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (09:47)
Nawzajem! :)
Brydzia 17 stycznia 2014 (12:48)
Hej, hej Asiu!!! Dobrze, że wróciłaś :)) U mnie też jeszcze stoi panna zielona ( choć może już nie tak zielona ;), świeczki i cottonballsy świecą się na okrągło, a kominek roztacza ciepełko – choć klimatu zimowego próżno u nas szukać!!! Sesję już widziałam oczywiście -piękna!
pozdrawiam cieplutko!!!
GreenCanoe 18 stycznia 2014 (09:46)
Brydziu, pozdrowienia! i najlepsze życzenia na ten nowy rok! :)
Aśko J.G. 17 stycznia 2014 (12:45)
ale śmieszny ten kominek,pomijając wszystkie jego inne funkcje,u mnie sprawdzałby się przede wszystkim jako wywoływacz uśmiechu…ufol jeden;)) a co do światła i słońca-zgadzam się w 100%,w naszej szerokości geograficznej powinno się mieć zakaz opuszczania ciepłych domów i koców od listopada do lutego:) zazdroszczę Wam śniegu,u mnie zimno,szaro,mokro,paskudnie…pozdrowionka:*
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:47)
:):):):)
Aśko J.G. 17 stycznia 2014 (23:30)
Asiu,a powiedz mi,czy odebrałaś mojego maila z 2 grudnia? Jak teraz czytam,wysłałam Ci go,kiedy miałaś najgorętszy grudniowy czas i chciałabym tylko wiedzieć,czy nie trafił w spamowe otchłanie:)
Be Happy 17 stycznia 2014 (12:35)
Asienko kochana jak fajnie że jesteś z nami:):) ależ się cieszę, jak zawsze u Ciebie pięknie:)
Ty wiesz, że ja oglądając grudniowe wydanie DDtvn i dziewczyny przedstawiające cudne wianki na święta, pomyślałam o Tobie, że fajnie byłoby żebyś Ty wystąpiła w tym programie, mam nadzieję, że do tego dojdzie:)
Co do komineczka to ostatnio mój tato kazał mi się porozglądać za takim ocieplaczem, bowiem nie mają możliwości zbudowania prawdziwego kominka, a mają małe mieszkanko więc ten bio kominek byłby idealny, dziękuję za podpowiedź, już rozglądam się za czymś podobnym dla nich:)
MM już nabyłam, sesje widziałam bardzo mi się spodobała:) Super, że kochasz to co robisz, tylko pozazdrościć:)
Asiu ja też mam przeczucie, że ten rok będzie należał do mnie, że będzie dobry i szczęśliwy i oby te nasze odczucia co do tego się spełniły.
Ściskam Cię kochana i cieszę się, że jesteś już z nami:):)
Patrycja.F
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:47)
Patrycja – i tej wersji się trzymajmy! :) dobrego, udanego roku! bardzo Ci dziekuje za pozdrowienia i odbijam je w druga stronę:)!
Dorota JONIAK 17 stycznia 2014 (12:32)
Witaj kochana, bardzo tęskniliśmy za Tobą. Jak zwykle piękne zdjęcia. Zadroszczę Wam śniegu, u nas jeszcze tej zimy śniegu właściwie nie było (Rzeszów), ale za to słońca nam nie brakuje. Dzisiaj też świeci pięknie i nastraja pozyywnie. Choc od jutra ferie zimowe i dzieci (nie tylko) marzą o białym puchu.
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:46)
Ach RZESZÓW!!!, lubię! :) Dorotko – pozdrowienia!
Agnieszka Górka- Chowaniec 17 stycznia 2014 (12:32)
Joasiu bardzo Cię proszę podaj mi dokładne namiary na ten kominek:) nie mogę go odszukać:) podaję mój mail: agnieszkagorka@interia.eu z góry bardzo Ci dziękuję!!!!
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:45)
Agnieszko – bo nie ma już tej kampanii. Ona była realizowana wczesną jesienią z tego co pamiętam. Ale może napisz po prostu do Westwing i spytaj kiedy będzie następna kampania takich lub podobnych kominków?
Agnieszka Górka- Chowaniec 17 stycznia 2014 (12:52)
Dziękuję Joasiu a możesz mi zdradzić jeszcze cenę???:)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (13:00)
W miarę dobre biokominki do kupienia w sklepach w Polsce ( bezpieczne i jakościowo bardzo solidne) kosztują od około 600 zł. Oczywiście są i takie za 300 zł….ale powiem szczerze, że jeśli chodzi akurat o ogień – ja jestem bardzo uczulona na bezpieczeństwo. Te włoskie, wykonane z majoliki z tego co pamiętam zaczynały się od 900 zł, średnio na taki kominek około 60-70 cm wysoki musiałabyś liczyć około 1200 zł – 1600 zł. Były dostępne jeszcze większe – w wyższej cenie.
Agnieszka Górka- Chowaniec 17 stycznia 2014 (13:09)
Jeszcze raz bardzo dziękuję:))))
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (13:12)
Proszę:) I zachęcam, żebyś spytała jednak czy będzie kolejna edycja – Westwing często powtarza kampanie, które cieszą się dużą popularnością, warto ich sobie obserwować:)
GreenCanoe 19 stycznia 2014 (20:25)
28 stycznia na WESTWING będzie kampania dotycząca kominków bio – właśnie dostałam taką informację od Westwing – i od razu przekazuję:) Powodzenia zatem w szukaniu swojego AMIGO:)
Flavours & Interior 17 stycznia 2014 (12:17)
Witaj
Mam pytanie odnośnie przepięknego białego żyrandola, który spełnia elemnt dekoracji na jednym z ostatnich zdjęć w domu, można wiedzieć gdzie można taki dostać? :-) Pozdrawiam ciepło a jednak zimowo!
Paulina
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:43)
Tylko nie wiem dokładnie o czym piszesz. W kuchennej części wisi żeliwny wieszak, dość duży, kupiony na allegro – bieliłam go bo był brązowy. W salonie – jest świecznik podwieszany czarny, opatulony białymi girlandami z piór i ozdobiony szklanymi soplami z sodo.pl. Czy o to Ci chodziło? Mam nadzieje, że choć trochę pomogłam.
Flavours & Interior 17 stycznia 2014 (13:06)
Ah to jest wieszak! Przepięknie go przerobiłaś! Oba prezentują się niesamowicie. Czy wiesz może czy taki wieszak mogę znaleźć jeszcze w sprzedaży? Jaką rolę spełniał ten wieszak wcześniej..czy może opisałaś gdzieś proces tworzenia tego dzieła? :)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (13:10)
Z tego co wiem, to już ich dawno nie było na allegro, bo dziewczyny mi się żaliły, ale próbuj, trzeba wpisywać – żeliwny wieszak lub zielnik – w wyszukiwarkę. – mój ma chyba ze 3 lata…a może nawet więcej. Malowałam go zwykłą farba akrylową białą, ale niedokładnie, z wierzchu jedynie – na końcu jeszcze poprzecierałam. Latem suszę na nim zioła z naszego ogrodu:)
Flavours & Interior 17 stycznia 2014 (13:24)
Ok dziękuje! Będę szukać :) Zainspirowałaś mnie :)
Pozdrawiam
Paulina
mazanka 17 stycznia 2014 (12:11)
a czy Pani Anita która pochwaliła się swoim mieszkaniem w MM pisze bloga
?
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:41)
pisze, pisze, ale mówi, że nie lubi:) poproszę ją o adres i podam
mazanka 17 stycznia 2014 (12:10)
cudownie jak zwykle jestem już uzależniona od twojego bloga przyznam że się nie mogłam doczekać na kolejny wpis i już mi lepiej !
Joanna Majewska 17 stycznia 2014 (12:06)
Nareszcie! Zielone czółno znowu wypłynęło :) Już nie mogłam się doczekać. Z niecierpliwością zaglądałam tu każdego dnia.. i jest :) Mam nadzieję, że zacumuje na dłużej :)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:41)
:):):) pozdrowienia Joasiu!
Agata Murawska 17 stycznia 2014 (12:04)
Moja droga, jak zwykle klimatycznie i pięknie piszesz. Wnętrza u Ciebie jak zwykle piękne, ciepłe i nastrojowe. Biokominek faktycznie ciekawy, oryginalny. U mnie również choineczka jeszcze stoi, wszelkie świecidełka i ozdoby też. Choć znalazły swoje miejsce już i hiacynty i tulipany. Dla mnie szaruga za oknem również nie straszna, bo w domu cieplutko, rodzinka kochana na miejscu, a blask świec i lampek świątecznych, akordy ulubionej muzyki i oczywiście książka, dopełnia całości. Tym bardziej że za oknem przecudownie bo właśnie śniegiem przyprószyło. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga.:)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:38)
ooooo tak:) – książka.to jest to :)
matamaya 17 stycznia 2014 (11:59)
o jesteście cali i zdrowi… myślałam że odcięło Was od świata… codzienne spr. bloga a tu jak nic nie ma tak nie ma … a tu nagle taka miła niespodzianka w ten śnieżny dzień … Pozdrawiam :)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:18)
:):):) dziękuję:)
Anonimowy 17 stycznia 2014 (11:58)
O, jak miło, jest post!! :)
A Warszawie śnieg w końcu spadł, więc czuć "zimę" – ale chyba tylko na chwilę, bo ma być znów na plusie.
Biokominek jest piekny! Miałam też nabyć przy okazji remontu, ale jednak odsunę w czasie tę przyjemność. Zdecydowanie dobrze, że zwróciła Pani uwagę na mobilność: przecież czasem w sypialni,a czasem w salonie bardziej sie przyda.
Pozdrawiam
Natalia – stala podczytywaczka.
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:18)
Pomijając aspekty czysto dekoracyjne, to właśnie owa mobilność – jak dla mnie bardzo przemawia za tego typu docieplaczami w domach. Bez problemu można je postawić, gdzie się tylko ma ochotę:)
Simply About Home 17 stycznia 2014 (11:56)
Fiu fiu, jaki nowoczesny kominek w Twoim domku, takiego się nie spodziewałam, ale wpisał się idealnie:)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:07)
Magda – ten kominek jest genialny w formie:)! bo pasuje właściwie do każdego wnętrza. U nas ….tak wygląda, jakby tu mieszkał od początku. jestem nim oczarowana.
AniaMaKota :o) 17 stycznia 2014 (11:40)
:o) i zrobiło się cieplej na duszy :o)
GreenCanoe 17 stycznia 2014 (12:01)
:):)