I drzewa mają swą wigilię…
W najkrótszy dzień Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:
W okiściach, jak olbrzymie lilie,
Białe smereczki, sosny, jodły,
Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
Snują zadumy jakieś mnisze
Rozpamiętując święte modły.
Las niemy jest jak tajemnica,”
‚Milczący jak oczekiwanie,
Bo coś się dzieje, coś się stanie,
Coś wyśni się, wyjawi lica.
Chat izbom posłał las choinki,
Któż jemu w darze dziw przyniesie
Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,
Dłoniom gałęzi w upominki.
Las drży w napięciu i nadziei,
Niekiedy srebrne sfruną puchy
I polatują jak snu duchy…
Wtem bić przestało serce kniei,
Bo z pierwszą gwiazdą niebo rozłogów,
A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,
Wynurza głowę pyszny jeleń
Z świeczkami na rosochach rogów…
W najkrótszy dzień Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:
W okiściach, jak olbrzymie lilie,
Białe smereczki, sosny, jodły,
Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
Snują zadumy jakieś mnisze
Rozpamiętując święte modły.
Las niemy jest jak tajemnica,”
‚Milczący jak oczekiwanie,
Bo coś się dzieje, coś się stanie,
Coś wyśni się, wyjawi lica.
Chat izbom posłał las choinki,
Któż jemu w darze dziw przyniesie
Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,
Dłoniom gałęzi w upominki.
Las drży w napięciu i nadziei,
Niekiedy srebrne sfruną puchy
I polatują jak snu duchy…
Wtem bić przestało serce kniei,
Bo z pierwszą gwiazdą niebo rozłogów,
A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,
Wynurza głowę pyszny jeleń
Z świeczkami na rosochach rogów…
( Leopold Staff)
Możecie mi nie wierzyć, ale to w naszym lesie będzie ten wieczór:) Sarny i jelenie już są….wczoraj znów przebiegły nam drogę….Wyczekuję tegorocznej Wigilii z dziecięcą radosną niecierpliwością,… Pichcę, nucę kolędy, przystrajam dom, kręcę sie tu i tam:). Ubraliśmy już nawet choinkę. Chcemy się nią dłużej nacieszyć. W tym roku nasza panna zielona jest jak za dawnych lat. Cukiereczki, pomarańcze, suszone jabłuszka, orzechy, pierniczki, szyszki…..ślicznie jej w retro klimatach:)
Wieczorami, gdy zmrok puka do okien….zasiadam przy stole z gorącą herbatą, planuję, wykreślam z kartki wykonane świąteczne zadania…Mroki na wsi są magiczne…zwłaszcza te zimowe.
Jako że w mojej duszy zdecydowanie nostalgicznie, wyszperałam z magicznego pudła swoje dziecięce kolędy. Przepiękne wydanie z 1987 roku, z ilustracjami Jana Marcina Szancera, którego jako dziecko KOCHAŁAM po prostu za to, jak rozbudzał wyobraźnię swoimi akwarelami. Pamiętam, że w święta wyśpiewywałam „Przybieżeli do Betlejem” w wniebogłosy – wspierając się właśnie powyższym śpiewnikiem:) Zobaczcie sami:
A odnośnie ostatniego zdjęcia….na kuchenny taras zaczęły zlatywać nam sikoreczki……Śniegu napadało – no dawajcież ludziska ziarenek:):) Nasze sikoraski wiedzą, że mogą tu, jak każdej zimy zresztą ,liczyć na małe co nieco:) Zrobiłam wczoraj zapas na caaaaałą zimę. Jest wiele metod dokarmiana ptaków, my preferejemy 2 – suche ziarna rzucane do karmników….co czasami jest utrudnione:
…oraz ziarna zatopione w słonince. Nasze tegoroczne zatopione ziarenka dostały STÓPEK:):):) Leoś im pożyczył z letniej piaskownicy:)
Miedzy pitraszenem a pitraszeniem:) popełniłam z radością nowy karmnik na zatopione ziarenka i na podsuszane jabłuszka. I zgadnijcie z czego??? Z DRUTU :):):) Oczywiście, że z drutu….Długo ziarenkowa kulka nie powisiała w samotności:):):)
Mielismy z Pawłem bardzo pracowity weekend…zapewne jak Wy wszyscy:) W kuchni pozytywne szaleństwo, zakupy, kończenie remontu przedpokoju, ostatnie wykańczanie prezencików…..weekend świątecznych TWÓRCÓW po prostu:):) A dzisiejszego posta napisałam z OGROMNEJ radości – wynikajacej oczywiście z samego świątecznego oczekiwania , ale także z powodu ważnego….Dziś wieczorem kamień spadł mi z serca. Nie pisałam o tym…bo bałam sie powiedziec głośno – tydzień temu zagineły nasze psy….Zaginęły w wyniku zwiania z domu. Chabrang przegryzł sztachety, a Wałek ruszył za nim. Mastify Tybetańskie dostają zimą KOCIOKWIKU na punkcie cielesnych romansów….Chab nie jest wyjatkiem……Przyznam szczerze, że myślelismy już, że stracilismy nasze sierściuchy…..A tu telefon od zaprzyjaznionego człowieka z sąsiedniego miasteczka, że je widzi – że są!!!!, Znalazły sie po takim czasie i to tak bardzo daleko od naszej miejscowości ….Czyż nie cudowny prezent na święta:)?????
Dobranoc wszystkim….i miłego świątecznego pichcenia:)
Dziękuję za Twój komentarz.
18 komentarzy
GreenCanoe 22 grudnia 2009 (22:39)
Babeczki i Marcinie:) Za słowa ciepłe bardzo dziękuję.Że śpiewnik cudowny – WIEM!!!!:):):) I tak myślałam właśnie, że wiele z Was będzie go miała.jJa mam taki dziki plan, że chcę go podarować 1emu wnukowi – czy wnuczce:)
Jagódko – usłyszałam twój kamień:)mój walnął tak samo głośno.
Psy skruchy co prawda nie wykazuja, ale ja i tak je codziennie tulę, czulę i takie tam:):):) tak bardzo się cieszę, że są już w domu.
Ściskam Was wszystkich ciepło, i WESOŁYCH ŚWIĄT :)
♥ Ania z Zielonego Wzgórza ♥ 22 grudnia 2009 (21:46)
Przepiękny, ciepły i inspirujący blog! Cieszę się, że do Ciebie trafiłam… zapisuję do ulubionych i na pewno będę wpadać częściej! :) Pozdrawiam i Wesooooooooołych Świąąąąąąąt! :)
Elle 22 grudnia 2009 (20:41)
Cudowna choinka, taka właśnie jak lubię :)
Pięknie musi być w tym Waszym lesie :0
Cieszę się, że pieski się znalazły :)))
A jeśli chodzi o książkę z kolędami – w dzieciństwie miałam identyczną!!! Ach! muszę ją odszukać!
Pozdrawiam świątecznie :)
Lawenda 22 grudnia 2009 (15:31)
Asiu, proszę, przeczytaj to: http://lawendowe-wzgorze.blogspot.com/2009/12/dzieo-pomocy-goracy-apel-o-pomoc-dla.html. Ważne!
Asia i Wojtek 22 grudnia 2009 (09:01)
Asiu, ogromnie się cieszę, że włóczykije się znalazły! Pięknie tam u Was – jak zawsze. Pozdrawiamy przedświątecznie!
ewelajna 21 grudnia 2009 (22:28)
Te Twoje "Kolędy" to i moje:) Też wyśpiewywałam i… wyśpiewuję, a najbardziej lubię Tryumfy Króla Niebieskiego…!!!:):):) I znów Twoje okno cudne… Ja też chce takie okno… Może jeszcze nie za późno…, może zdąże gwiazdki wydziergać, bo nić Ariadna kupiłam:) Pozdrawiam ciesząc się Twoja z odnalezienia psów radością:)
Marta 21 grudnia 2009 (21:55)
Jak tu pięknie i przytulnie. Przy tak pięknie ustrojonym oknie i choince aż chciałoby się usiąść i pomarzyć.
Pozdrawiam ciepło
Marta
marcinsen 21 grudnia 2009 (19:16)
Kurde, no Raj prawdziwy:). Wesołych Świąt z mokrych i wietrznych bezdroży.
kocia77 21 grudnia 2009 (19:09)
dom cudnie świąteczny, mój tak prawie ale jakos stracilam roku serce do przygotowań dzis mija tydzień od śmierci mojej Daisy – podobnie jak u Ciebie labradorka ze swym synem zwiała z domu, ale juz nie miała szczęscia do niego wrócić ;-(((, a rok temu na skutek przestraszenia się wybuchu petard uciekła nasza Blue – trzeci piesek bernenczyk, wrocila po tygodniui – chyba najgorszym i najbardziej zalanym łzami, wiec w skrócie w tym przydłuygim wpisie chce tylko powiedziec ze ciesze sie ze pieski Twoje w domu i zycze najlepszego dla całej rodziny !
alizee 21 grudnia 2009 (17:18)
Cudnie…. cudnie u Ciebie. Choinka jaką lubię, dokarmiane ptaszki, długie zimowe wieczory, fantastyczne zapachy z kuchni i Szancer, którego również uwielbiam. Zupełnie jak w czasach mojego dzieciństwa….
Aaaaa…. i psy nam też uciekały, jaka to wielka radość powitać je ponownie.
Życzę udanych i radosnych Świąt!!!
Magoda 21 grudnia 2009 (13:57)
Kamień z serca! Słyszałaś? jak mi spadł? Trzymałam kciuki za psy i proszę – są! Cieszę się ogromnie Asiu!
Szancera kocham! Wychowałam się na jego ilustracjach, moja wyobraźnia inspirowała się zawsze jego estetyką.
A co do reszty to mam tak samo zatem Ci nie zazdroszczę tylko gratuluję!
A zdrowie jak? Lepiej?
Pozdrawiam z krainy syberyjskich mrozów i wichrów!
Violetka 21 grudnia 2009 (13:06)
Ja też mam tę książkę i podobnie jak Tobie kojarzy mi się z magią Swiąt :)
Święta u Ciebie zapowiadają się cudownie! Wszystko takie piękne…zwłaszcza ten widok z okna :)
No i taka radość, że się pieski znalazły :) :)
milajo 21 grudnia 2009 (11:16)
A ja MUSZĘ napisać, pomimo niesprzyjającej sytuacji ( mała wyrywająca się z kolan i pisząca na klawiaturze) że ja kocham tą książkę z kolędami!
Mam ją odkąd pamiętam – i odkąd pamiętam grałam z niej kolędy :) Jest to jedna z takich moich magicznych rzeczy, których widok przywołuje najlepsze wspomnienia.
Książka co prawda nie ma już kilku kartek ( kilka przeprowadzek dało jej w kość) ale nadal są moje ulubione kolędY ( chyba najbardziej brakuje mi "Mizernej Cichej" która gdzieś się zawieruszyła.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
milqin 21 grudnia 2009 (10:26)
jejku, jakie cieplo. Jak ja tez bym tak chciala…
Moglabys podac przepis na ten karmnik? :)
ushii 21 grudnia 2009 (10:22)
oj muszę długo:
1. przepraszam, że nie odpisałam, ale tak mnie wkurzyło to wrzucanie do spamu, ze zaczęłam coś tam przestawiac, ustawiać i w końcu w ogóle poczta mi przestała działać :) ale już naprawiłam i postaram się dziś w końcu odpisać :)
2. choinka bajeczna – takie lubię!!
3. szancera kocham!!! a najbardziej jego – ilustracje z konika garbuska – ukochane w dzieciństwie. no i baśni andersena. i jeszcze paru :) cieszę się, ze nie ja jedna :)
4. mroków na wsi,. saren i wszystkiego – no po prostu zazdroszczę… też bym bardzo chciała na wieś, tam mi najlepiej
5. z pieskami to też bardzo się z tobą cieszę! i dokładnie wiem jakie to uczucie – mi psiak też za samochodem wyleciał za bramę i przepadł. po tygodniu mojego płaczu się odnalazł – przyszedł do mnie, do mojego warszawskiego mieszkania! 35 kilomertów ponad od miejsca gdzie przepadł :) więc rozumiem twoją radość :)
Peninia 21 grudnia 2009 (10:22)
Ach…jak pięknie i magicznie…
Rybiooka 21 grudnia 2009 (08:51)
Ja też mam taka kul;kę znaczy sie moje Sikorki :) a stopy rewelacyjne !!
Kamila 21 grudnia 2009 (08:29)
Jak ja zazdroszczę Ci tych widoków za oknem…bajeczna zima u Was ..i jeszcze ta ptasia stołówka.
Dobrze,że psiaki wróciły bo napewno czworonogi to część Waszego magicznego domostwa. Pozdrawiam(już) świątecznie