Uwielbiam wiosenne biesiadowania! :) Rodzinę w komplecie zgromadzoną wokół pięknie zastawionego stołu, gwar, śmiech i delikatny zapach hiacyntów lub tulipanów w tle. Potem długie spacery, albo wspólne zabawy na świeżym powietrzu:) Mając świadomość, że wielu z czółnowych czytelników również znajduje radość w celebrowaniu wspólnych wiosennych posiłków – pomyślałam, że byłoby fajnie móc Was obdarować:) Tak, by nasze marcowe stoły wprawiały w zachwyt:)
I tak oto moi mili – zapraszam Was dziś na KONKURS! Którego organizatorem a zarazem fundatorem głównych nagród jest ALTOM. Firma z wieloletnią tradycją, oferująca swoim klientom najwyższą jakość i świetny asortyment dla domu: kuchni, jadalni, łazienki,….znajdziecie tam po prostu wszystko!. Od nowego roku ALTOM dołączył do firm/partnerów głównych współpracujących z Green Canoe. Witamy serdecznie na pokładzie!:)
Dzięki naszemu sponsorowi głównemu Wasze wiosenne stoły wypięknieją w otoczeniu eleganckiej białej porcelany Mariapaula, lśniących kieliszków i zestawów sztućców.
Ale….by na stołach nie zabrakło koloru i świątecznych ozdób, mamy dla Was kolejne nagrody:)
Których fundatorami są znane Wam już i lubiane: VILLA NOSTALGIA oraz pracownia GREENDECO.
Gotowi? Tradycyjnie już, poprosimy Was o wypowiedź:
OPISZ SWOJĄ ULUBIONĄ DEKORACJĘ/STYLIZACJĘ ŚWIĄTECZNEGO STOŁU.
Odpowiedź w dowolnej formie ( proza, wiersz) prosimy podawać w komentarzach pod postem.
Jedna osoba może podać jedną odpowiedź/wypowiedź.
Osoby anonimowe biorące udział w konkursie proszone są o podanie adresu email.
Szczegółowy regulamin konkursu dostępny na stronie www.sklep.altom.pl
A teraz, nagrody! :)
1 MIEJSCE
1. Zestaw białej porcelany MARIAPAULA – imbryk, cukiernica, mlecznik, filiżanka ze spodkiem ( dla 6 osób), talerzyki deserowe ( dla 6 osób)
2. Zestaw sztućców GERPOL DESIRE dla 6 osób
3. Zestaw kieliszków BRYLANT do wina czerwonego- dla 6 osób
Fundator nagród – ALTOM.
4. Zestaw wiosenny :wianek ozdobny i dekoracja stołu. Fundator nagród GRENDECO.
5. Zestaw MIĘTOWY- duże naczynie do zapiekania plus 4 kokilki oraz DECHA drewniana do serwowania. Fundator nagród – VILLA NOSTALGIA.
2 MIEJSCE
1. Zestaw sztućców GERPOL DESIRE dla 6 osób. Fundator nagrody – ALTOM
2. Zestaw wiosenny: szklana kopuła z zajączkiem. Fundator nagrody – GREENDECO
3. Pled w kolorze pastelowej zieleni – fundator nagrody VILLANOSTALGIA.
3 MIEJSCE
1. Zestaw kieliszków BRYLANT do wina czerwonego- dla 6 osób. Fundator nagrody – ALTOM
2. Wiosenny/świąteczny wianek. Fundator nagrody – GREENDECO
3. Patera do ciasta waniliowa. Fundator nagrody VILLA NOSTALGIA
Na odpowiedzi czekamy do 6 marca. 9 marca ogłosimy zwycięzców.
Mam nadzieję, że już samo opisywanie Waszych stołowych dekoracji i stylizacji
wprawi Was w radosny nastrój :) Do usłyszenia niebawem! :)
wprawi Was w radosny nastrój :) Do usłyszenia niebawem! :)
Dziękuję za Twój komentarz.
133 komentarze
Anonimowy 9 marca 2015 (15:39)
Uwielbiam dom wystrojony na święta Wielkanocne. Przez wypucowane okna zagląda słońce, bo dobrze się czuje w jego wnętrzach. Na stole przykrytym jasnym obrusem leży tradycyjna, biała zastawa, a pośrodku, na podniszczonym półmisku (rodzinnej pamiątce po babci) puszy się zielony, jeszcze pachnący lasem mech. Niedbale porozrzucane małe, przepiórcze wydmuszki i piórka sprawiają wrażenie, jakby dopiero przed chwilą zrodziło się tutaj nowe życie. Bo wiosna, to czas narodzenia… Soczyście zielona rzeżucha staje na palcach, aby dotknąć krawędzi porcelanowej miseczki. Bo wiosna pobudza ciekawość… Jajka i te zabarwione, i te naturalne mieszają się w radosnym tańcu, a prężąca kształty baba piaskowa próbuje załagodzić tę grę kolorów. Bo wiosna, to czas radości… Wtóruje jej smukły żonkil, który usadowił się z rodziną w pięknym wazonie. Bo święta, to czas bycia razem…
Magdalena
gsxxx@tlen.pl
Anonimowy 7 marca 2015 (14:54)
Pewnego roku na święta wielkanocne wraz z córką byłyśmy zaganiane w kuchni potwornie, przygotowując tradycyjne w naszym domu dania.
Bardzo się starałyśmy by jedzonko było pyszne, bo spodziewaliśmy się gości.
Wszystko szło według planu, powoli czuć było święta i ta pogoda……. wiosna.
W ostatnim momencie podjęłyśmy decyzję, śniadanie jemy w ogrodzie.
Stół wyjechał przed dom i tu się zaczęło szaleństwo, czasu mało a właściwie go brak, zupełnie nam się zapomniało o dekoracji stołu, miało być sielsko wiejsko wiosennie.
Musiałyśmy szybko stworzyć klimat i tu z pomocny okazał się Stachu-nasz 6kg więc spory królik który zajął miejsce na trawie nieopodal stołu, Balbina, kózka zadowolona z nowego placu obficie porośniętego zielonym. Stół nakryty jutowym obrusem, baardzo kolorowa zastawa, trochę taka zbieranina ale piękna. Dużo świeżego mchu na wariata skręcone brzozowe wianuszki w nich jajka z lodówki;-) i kolorowe hiacynty. Było pięknie, pachnąco, ptaki nam śpiewały słonko grzało Stachu kicał, i nikomu nie przeszkadzało że z much co jakiś czas wyglądały zdziwione leśne robaczki.
Anonimowy 8 marca 2015 (09:14)
balbinek_tc@onet.pl
(od Stacha i Balbiny)
Anonimowy 6 marca 2015 (23:01)
Na koniec dnia mazurek z mlekiem
licznie owieczek i baranków
aż maleństwo się wymości
isabella5@wp.pl
(do przesłanego przed chwilą)
Aneta76 6 marca 2015 (23:00)
Witaj,
wspaniały konkurs z cudownymi nagrodami!
Stylizując wielkanocny stół, poddaję się świątecznemu nastrojowi. Lubię jak jest świeżo, wiosennie i radośnie. Wielkanocny stół to nowoczesna lekkość, kolor i jajo! Warto się postarać, bo to, na czym podamy wielkanocne śniadanie, jest równie ważne jak sam jego smak. Dekoracja stołu, naczynia, w których podajemy potrawy, a także świąteczne ozdoby powinny dodatkowo eksponować wygląd potraw i podkreślić ich pyszny smak.
Na pięknym, białym, lnianym i wykrochmalonym obrusie elegancka, biała, porcelanowa zastawa, rasowe sztućce na tzw. specjalne okazje, stylowe dekoracje, wiosenne kwiaty i święconka w koszyczku. Do białego obrusu i białej porcelany idealnie pasują żółte i zielone serwetki, doniczki z rzeżuchą i bukiety z forsycji czy żonkili. Bazie, kropkowane jaja kacze i przepiórcze podkreślają naturalność kompozycji. Na takim tle uśmiecha się do nas rumiana drożdżowa baba i bochen puszystego, domowego chleba. Tak udekorowany wielkanocny stół to prawdziwa uczta również dla zmysłu!
Anonimowy 6 marca 2015 (22:59)
W skromnej drewnianej chacie
tupot małych stópek
rozpoczyna uroczystości
Okrąg stołu dla równości
na jego bieli kolory kwiatów
znakiem wiosennej radości
Pełnia uśmiechów na
kulinarne doskonałości
Zajączki, pisanki, ptaszki
to najstrojniejsi z gości
Domownicy w chłodnej bieli
a rozgrzani od czułości
Zanim zapadnie zmierzch
zabawy z kotem i psem
na zieleni świeżości
Anonimowy 8 marca 2015 (17:56)
Na koniec dnia mazurek z mlekiem
licznie owieczek i baranków
aż maleństwo się wymości
isabella5@wp.pl
Agnieszka Redzik 6 marca 2015 (22:57)
Drogi mój !!
Może pamiętasz ukochany, jak kiedyś wpadłeś w moje ramiona ? Ten pierwszy raz, w ten dzień majowy i zostałeś tam, aż do wieczora.
Na pierwsze święta Wielkanocne, których nigdy w domu nie obchodziliśmy – zabrałeś mnie do siebie , do swojego domu, byłeś mi wtedy bardziej niż bliski..nie wadziliśmy nikomu.
Na stołach białe obrusy, a przy nich cała rodzina. Zastawione po brzegi jedzeniem , a pod nimi zgłodniała psina.
Też i jak przez mgłę pamiętam ten półmisek biały i baranka w bukszpanie, co pod nim się dłonie skrywały.
Teraz z drugiego końca od lat chyłkiem na Cię patrzę, nie umiem wybaczyć sobie,że słowa padły tak straszne.
Marzenie mam jedno, dom wspólny wybudować, by zacząć wszystko od nowa, to będzie długa droga.
A do tego czasu przy stole zastawionym , pochylić wraz z dziećmi nad swoim, stroskane nasze głowy.
W tym roku nasz synek okazało się że jest opóźniony w rozwoju. Chciałabym by prócz stołu rodziców zastawiony był nasz. Prosta piękna porcelana, kieliszki do wody, bo nie pijemy alkoholu w święta, pięknie ułożone serwetki. Baranek w bukszpanie i wesołe żółte kurczaczki na talerzykach. W tym roku będą wesołe pisanki. Jest nas 4-o i każde jajeczko dostanie robione na zamówienie czapeczki z włóczki. Wiązane na dole, z pomponikiem różowym lub niebieskim. 2 dziewczynki i 2 chłopców. W koszyczku będzie też baranek cukrowy któremu wspólnie zjemy głowę. Stanie na środku stołu obok świecznika. Mam nadzieję,że dzieci zapamiętają tę wspólną, tylko dla nas poświęconą chwilę. Tak ważną też by ratować naszą rodzinę, gdy między rodzicami szaleje burza. Na stole Wielkanocnym będzie u nas panował pokój i skromność. By i ta prawdziwa, w życiu bardzo ważna zagościła pomiędzy nami i prowadziła do zgody i pokoju. W końcu te święta są najważniejsze w roku, pełne zadumy i radości. Jak Jezus zmartwychwstaje tak i niech nasza wiara i miłość to uczynią. O tym marzę. A ewentualna nagroda będzie krokiem ku wspólnemu, własnemu domowi pełnemu piękna i dobra.
buba-sinski@o2.pl
Zuzanna Magdalena 6 marca 2015 (22:57)
Stół prosty, z drewna przybielonego. Serwety jedynie pod talerzami, prostokątne, jasno szare, szyte biała nitką, spływają z rantów. Talerz płytki, na nim głęboki- pastelowo miętowe. Sztućce srebrne, misternie zdobione, na białej lnianej serwetce. Kieliszki kryształowe- babcine. Centralnie w szklanych, najczystszych w formie, cylindrycznych naczyniach, przewiązanych miętową wstążką, szafirki, liliowe hiacynty i białe tulipany.
I wiatr, który wpada przez szeroko otwarte okna poruszając długie do ziemi, białe zasłony i unosi delikatny zapach kwiatów.
Anonimowy 6 marca 2015 (22:36)
cd.
A zielona patera, na której stoi majestatyczna, wielkanocna babka, ozdobiona świeżymi kwiatami? Czyż nie jest wyjątkowa? Wyszperana na targu staroci w Sandomierzu. Stamtąd pochodzi także ta biała, podłużna doniczka, z ażurkowymi brzegami. Przyznaj, że wsadzone do niej kwiaty – hiacynty, krokusy, żonkile i szafirki wyglądają niczym wiosenna łączka otulona koronką. Jak na łączkę przystało są na niej także polne owady – pszczółka, ślimak, motyle, biedronka – wylepione wspólnie z dzieciakami z masy solnej. W końcu jest wiosna, musi być kolorowo! Jest też wielkanocny baranek z masy solnej. Tak, jego też ulepiliśmy wspólnie z dziećmi. Jak zrobić z masy taką „kędzierzawą” wełnę? Wystarczy masę przecisnąć przez sitko, pomysłowe, prawda? Pytasz o te oryginalne, „supełkowe” ptaszki, nadziane na szaszłykowe patyczki i wetknięte do doniczek? Tu Cię zaskoczę – to efekt uboczny robienia pierogów wspólnie z mamą. Dziwisz się, co mają wspólnego pierogi z wiosennymi ozdobami? Gdy zostało nam trochę pierogowego ciasta, zrobiłyśmy owe ptaszki – zrobiłyśmy kilka cienkich rulonów, każdy zawiązałyśmy delikatnie na supełek (stanowi ptaszkowy tułów), z górnej końcówki uformowałyśmy główkę, zaostrzoną na końcu – to dzióbek; dolną część spłaszczyłyśmy i nacięłyśmy tworząc ogon. Tak uformowane ptaszki obsusza się na blasze, a później maluje farbami. Kręcisz głową nad moją kreatywnością? Co ja poradzę, że lubię to, co nieoklepane…A propos! Zajrzyj do naszego koszyczka, pełnego pisanek Nietypowe, trochę z przymrużeniem oka, prawda? Jest ich tyle, ile zasiądzie nas przy stole – każda pisanka symbolizuje kogoś z bliskich, odzwierciedlając jego charakter lub zainteresowania. Widzę, że od razu znalazłeś która pisanka należy do mojego brata – oczywiście ta rowerowa, a koła od roweru stanowią przyklejone, duże guziki. Ta pisanka z rybą jest taty – wędkarza. Nie, pisanka ubrana w tiulową spódniczkę nie jest moja, lecz naszej małej Hanusi – strojnisi. Pytasz o moją – to ta z muffinką, a jakże! Spójrz, jest też pisanka dla Ciebie – z wesołą minką i rozczochraną włóczkową fryzurą. Ach, słusznie zauważasz, że mogą stanowić wizytówki dla naszych gości.
Jeszcze trzeba jeszcze tylko ułożyć serwetki, zwinięte w ozdobne obręcze..i gotowe! Optymistycznie kolorowy, wiosenny stół przywita naszych gości. Cieszę się, że Ci się podoba. Ale prawdziwą ozdobę świątecznego stoły nie stanową dodatki i bibeloty, lecz krąg bliskich sobie osób, które przy nich zasiądą – ich miłość, życzliwość i uśmiech!
PS większość opisanych wyżej przedmiotów istnieje naprawdę, podobnie jak opisane techniki wyrabiania ozdób świątecznych są wykorzystywane w praktyce.
Pozdrawiam
h_anka
h_anka(at)wp.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (22:36)
Witaj Gościu wielkanocny, wiosenny. Nie, nie jesteś za wcześnie – zapraszam, wejdź do środka, rozgość się… Wezmę płaszcz, już lżejszy wiosenny trencz. Bierzesz w dłonie kartkę świąteczną, stojącą na komodzie w przedpokoju? Piękna, prawda? Dziwisz się, że ktoś jeszcze śle prawdziwą, odręcznie napisaną kartkę. To od przyjaciółki babci, przesyła piękne życzenia na własnoręcznie zrobionej kartce. Zachwyca Cię misternie wykonany na drobnej kanwie haft krzyżykowy. Tak, to prawdziwa mistrzyni hafciarstwa, na każde święta obdarowuje bliskich i znajomych sercem haftowanymi kartkami.
Zapraszam dalej, przejdźmy do pokoju. Właśnie kończę nakrywać do stołu. Uśmiechasz się, gdy poprawiam drobną zmarszczkę na obrusie. Śmieszy Cię mój perfekcjonizm? Tak wiem, czar starannie dekorowanego przeze mnie stołu zniknie w momencie, gdy wszyscy przy nim zasiądziemy – zacznie się podawanie półmisków, salaterek, tu trzeba zrobić na coś miejsce… i szybko dekoracja zamieni się w spontaniczny, biesiadny chaos. Uśmiechasz się do mnie i mrugasz okiem – wiesz, że mnie pierwszej, jak zwykle, przytrafi się plama na nieskazitelnym obrusie, no cóż tak już mam… Lubię ten obrus – lniany, z subtelnie ozdobionymi mereżką brzegami – własnoręczna robota mojej mamy. Nie lubię ozdobnych obrusów, podobnie jak porcelany – w obu przypadkach preferuję minimalizm i biel. Jednak by biel obrusu i talerzy nie zlewała się ze sobą, ustawiłam je na zielonych matach. Spójrz na tą białą zastawę, ozdobioną jedynie wytłoczonym, delikatnym wzorkiem – czyż nie wygląda tak, jakby ją ktoś pomalował lukrem, pozostałym z wielkanocnej babki? Dlaczego kręcisz głową? Spoglądasz na kolorowe dodatki, na filiżanki, różnorodne, nie od kompletu i pytasz gdzie mój minimalizm? Ha ha! No właśnie, dotyczy jedynie talerzy i obrusów. Nie lubię kompletów – są niczym człowiek ubrany w garnitur – sztywny, budzący dystans. A ja wierzę, że przedmioty też mają duszę, że każdy ma jakąś swoją wyjątkową historię i moc – zwłaszcza te, będące podarkiem od bliskiej osoby przynoszą obdarowanemu szczęście… A te filiżanki? Czyż nie nadają spontaniczności? Filiżanki uwielbiam – mam zazwyczaj po dwie, do pary. Każda ma swoją historię, ta w niezapominajki – to prezent od przyjaciela (czyż nie symboliczny?), te turkusowe – przywiezione z podróży do Włoch, spójrz na tą z rowerem – kupiłam ją specjalnie dla brata, pasjonata dwóch kółek. W sklepo-kawiarni, w której ją upatrzyłam nie chciano mi jej sprzedać, że niby na wyposażenie otwieranej przy sklepie kawiarni. A ja musiałam ją zdobyć dla brata! W końcu sprzedawca uległ, nie wiem czy widząc moją desperację, czy też pod wypływem uroku osobistego (wolę wierzyć, że to drugie) i sprzedał mi jedną po kosmicznej cenie. Ileż miałam radochy z takiego prezentu dla brata, chyba więcej niż on, a filiżanka podobała mu się szalenie…
Do tych różnorodnych filiżanek obowiązkowo prawdziwa, liściasta herbata oczywiście zaparzona w dzbanku, ma zupełnie inny smak i aromat… Ten dzbanek – to już prawie rodzinny zabytek, jako jedyny został ze ślubnej zastawy dziadków.
(cd w kolejnym komentarzu bo przekraczam ilosc znaków) h_anka(at)wp.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (22:21)
Kultura stołu wymaga specjalnej oprawy. Innej poza czasem świąt – kiedy używany jest do codziennych prac i posiłków, innej w czasie świąt, symboliczno-obrzędowej, kiedy to staję się miejscem szczególnym dla zasiadających. Pamiętam stół u moich dziadków. Drewniany, masywny, wykonany samodzielnie przez dziadka, zwany świętym kątem, otaczany ogromnym szacunkiem i nakazami. Nie wolno było na niego wchodzić, nawet dzieciom, nie wolno było kłaść chleba spodem do góry… W takim miejscu należało zachować się godnie. Babcia „ścieliła” na nim duży, lniany, biały obrus, który krochmaliła, z mozołem prasowała żelazkiem „na duszę” i gładziła długo po rozłożeniu. Było ubogo w dekoracje ale bogato w okazywaną sobie miłość i bardzo uroczyście. Taki właśnie obrus, z dobrze widocznymi zagnieceniami po jego złożeniu, które dodają mu świeżości, jest podstawową stylizacją, którą od wielu lat kopiuję od mojej babci. Mam wiarę, że to małe naśladownictwo jest najszczerszą pochwałą dla niej. Nie pamiętam spożywanych w święta potraw bo byłam typowym niejadkiem ale nie zapomnę zapachu i smaku chleba na zakwasie i kołacza (baby wielkanocnej) robionego przez babcię „na oko” – niestety nie do odtworzenia.
Dziś możemy nabywać przepiękne, stylowe dekoracje i korzystać z porad jak po mistrzowsku zrobić stylizację, jedyne czego nie mamy to wolnego czasu w pędzącym świecie. A świąteczny stół musi: być szczególny, zachęcać do kosztowania posiłków, dialogu, pobycia przy nim razem bez pośpiechu, razem i tylko dla siebie. Dlatego staram się mieć w głowie listę przedmiotów, które wykorzystam do jego dekoracji. Podstawa: ładna porcelana, szkło i sztućce muszą lśnić. Dekoracji na stole używam oszczędnie. Największą dekoracją stołu są roześmiane buzie gości i domowników. Dlatego nigdy nie ustawiam takich dekoracji, które przesłaniają, utrudniają dialog, czy spożywanie posiłków. Wielkanoc to królestwo jajek dlatego tych nie może zabraknąć na stole. Jajka wielkanocne, malowane tradycyjnie w łupinach cebuli, drapię w wiosenne motywy i imiona gości – stanowią one rodzaj poświęconej wizytówki układanej na talerzu, której wytworzenie wymaga tylko małego poświęcenia… Nad stołem wisi ogromny, własnoręcznie upleciony jesienią, z bezlistnych pędów dzikiego wina wianek a na nim, na wstążeczkach w kolorze pastelowym, ażurowe jajka i ptaszki z białej porcelany, białe piórka, żywe kwiaty w szklanym minimenzurkach i leśne „borowinki” – uwielbiam ten wianek. Kicające zajączki, zawieszki, wiosenne poduchy, naręcza świeżych pastelowych tulipanów, otrzymane pocztówki świąteczne ustawiam/wieszam w widocznych lub przeznaczonych do tego miejscach: komoda, kanapa, parapet, klamka. Na honorowym miejscu (ławie) stoi patera z łakociami dla dzieciaczków – ich uśmiech jest największą nagrodą za pracę włożoną w świąteczne przygotowania. W tym roku może uda mi się dla nich zrobić piniatę wypełnioną cukierami –w kształcie jaja a może zająca …? No nie zająca nie dam im zbić.
Kilka dni przed świętami warto zajrzeć do ogrodu. W nim znajdziemy do dekoracji: zielone gałązki bukszpanu, trzmieliny, szyszki, mech, bazie, kwitnącą forsycję – prawdziwe skarby natury.
Stół pięknie nakryty jest wizytówką domu – warto poświęcić mu więcej uwagi i przyozdobić choćby naturą, dla siebie i najbliższych.
Pozdrawiam
Aga
aga_s74@tlen.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (22:15)
Ulubiona dekoracja świątecznego stołu… – aż chce się napisać "kwiaty!" – wszędobylskie,radosne, optymistyczne tulipany i żonkile:). Ale ja napiszę "sztućce". Nie zwyczajne – sztućce z duszą. Piękne, posrebrzane, z delikatnie wyprofilowaną rączką ozdobioną motywem gałązki. Pokryte patyną, nijak nie pasujące do swoich błyszczących młodszych braci i sióstr, używane od dziesięcioleci przy świętach i wielkich wydarzeniach. Dawno, dawno temu kupiła je moja prababcia, a babcia gdy tylko je zobaczyła "przepowiedziała;)" podobno, że dostanie je w prezencie to jej wnuczę, które pierwsze stanie na ślubnym kobiercu (swoją drogą niezłe ziółko z tej mojej babci, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że prababcia była jej teściową;). Fartem wielkim okazało się, że tym pierwszym wnuczęciem zostałam ja :). Ale wracając do sztućców – ich największą wartością i pięknem dla mnie jest to, że są ostatnim wspólnym prezentem od Babci i mojego Dziadka. Dostaliśmy je po ślubie, bo przechowywane w lnianym woreczku nie były, zdaniem Dziadka, godne bycia prezentem ślubnym. Czekały długo na swój elegancki futerał. Okazało się, że za długo – futerał na nie był jednym z ostatnich Jego "zmartwień" – mówił o nim tuż przed tym jak znalazł się w szpitalu.
Dziadek odszedł od nas trzy lata temu w Niedzielę Wielkanocną. Zostały sztućce. Już zawsze patrząc na nie przy świątecznym stole będę widziała Jego uśmiechnięte niebieskie oczy…
pozdrawiam, trochę nostalgicznie, przedwiosennie – przedświątecznie:)
Agata aggi3@wp.pl
pastelowa karusia 6 marca 2015 (21:46)
Lubimy na wesoło:)
Wśród pastelowej zastawy w fiołki,
baranki uczą się fikać koziołki.
W gąszczu zielonym wonnej rzeżuchy,
gniazdko uwiły barwne kaczuchy.
A malowane jajeczka kurze,
turlają się po obrusie w róże.
Pośrodku żurek w błękitnej wazie,
żonkile oraz puchate bazie.
Jeszcze serwetki w odcieniu słońca,
mogłabym patrzeć na to bez końca.
Nasza kochana łąka domowa,
w kwietniu rozkwitnie nam znów od nowa:)
paula pearls 6 marca 2015 (21:44)
Nieskompletowane sztućce, wyszczerbione talerze. Szklanki z różnych kompletów i salaterki każda z innej epoki. Jedne pamiętają młodość babci. Inne z aktualnych sklepowych półek przywiezione przez córki no bo w domu już niepotrzebne, a na wsi zawsze się przydadzą. Wszystko poustawiane na stole przykrytym pożółkłym obrusem. Gdzieś z boku w starym wazonie jaskrawią się sztuczne żonkile służące już od lat. Obok poświęcony koszyczek wielkanocny odświętnie ubrany przez " głowę rodu". W kuchni okna zaparowane od gorących potraw. W każdym z emaliowanych leciwych garnków przybrudzonych sadzą z komina wydobywa się inny cudowny aromat. Ktoś przyszedł, ktoś w czymś pomógł, ktoś zażartował , ktoś czegoś szuka.
Wreszcie wszyscy siadamy przy tym odświętnym stole. Mimo, że zastawa nie jest najdroższa i najpiękniejsza, mimo, że jedyną dekoracją wielkanocną są tylko te stare żonkile i poświęcony koszyczek nikt nie ma wątpliwości, że to najpiękniejsza wielkanocna aranżacja.
Kocham śliczne zastawy i kolorowe dekoracje jednak święta z rodziną przy stole "skomponowanym" przez babcię są bezcenne.
pozdrawiam
Kasmatka 6 marca 2015 (21:07)
Asiu chodź ze mną, podaj mi rękę… Pokaże Tobie nasz rodzinny wielkanocny stół…
Jest spory, oparty na silnych nogach aby unieść ciężar wszystkich świątecznych potraw. Stoją przy nim krzesła sztuk 15… każde ubrane w wyjątkowy kubraczek uszyty przez moją siostrę. Obmyśliła ich wygląd na wiele tygodni przed tym pięknym dniem, nikomu nie zdradzając swojego planu. Moi siostrzeńcy właśnie nakrywają do stołu, obrus już jest. Biały, wykończony pięknym haftem. Siostra podeszła dopełnić nakrycia, położyła bawełniane serwetki wcześniej przewiązane tasiemką i dopełnione świeżo ściętymi szafirkami. Szwagier położył na środku stołu święconkę przyozdobioną bukszpanem i forsycją, nakrytą szydełkową serwetką zrobioną przez mamę. Serwetkę z kurką ma każda z nas, mama zadbała abyśmy ją miały właśnie na ten Dzień. Moja leży w szufladzie, wykrochmalona. Czeka… Jajka pysznią się do nas kolorami tęczy, szynki swym zapachem pobudzają kubki smakowe, a słodkie baby i mazurki …one są na deser!:) Na kominku stoją kurczaczki porcelanowe, a poduszki na kanapie z szaroburych zamieniły się w kolorowe, wiosenne. Tulipany w wazonie są tak kruche i delikatne, są piękne. Powoli schodzą się goście, jest gwar śmiech i łzy wzruszenia. Jesteśmy kolejny rok razem. Dziękujemy za to Bogu. Odmawiamy modlitwę, a po niej tradycyjnie już stukamy się jajkami. Sprawdzamy komu dopisze szczęście przez następny rok, taka zabawa z dużą ilością śmiechu…
Tak wygląda nasz rodzinny wielkanocny stół, tak chciałbym aby wyglądał u mnie za paręnaście lat…
Zuza 6 marca 2015 (20:33)
Gdy tłumnie przy stole świątecznym zasiadamy, jego piękno najpierw podziwiamy. Stół zawsze cudowną tkaninę posiada – w krateczkę, motylki lub kropki taka radosna maskarada. Na stole ozdoby własnoręcznie wykonane, wianek z jajek przepiórczych, świeże tulipany, kurczaczki, kurki, gałązki- wszystko kolorystycznie dobrane.
Do dekoracji stołu każdy się przykłada – taka jest nasza domowa zasada. Szynszyla Szyszką zwana raz się przyczyniła, bo obgryzione patyczki jabłoni udostępniła. Mama Renia chusteczki w łódki składa, a Mama Ola urocze, szydełkowe ozdoby rozkłada. Tata Zbyszek, co do domu świecidełka znosi, w dekorację wkłada swoje 5 groszy.
Zuzia z papieru coś majstruje, potem wesoło koszyczek dekoruje. Paweł również chętnie pomaga, wizytówki przez siebie napisane nad talerzami układa. Kasia z Andrzejem potrawy dekorują, a przy tym radośnie podśpiewują. Emka z Rafałem zwierzakom na maszynie uszytym guziki przyszywają i na stole też coś układają.
Przy naszym stole jest cudownie, radośnie, odlotowo choć czasami średnio komfortowo. Trzy psy siedzą pod nogami każdy chce być z nami.
firkosia@op.pl
Zuza 6 marca 2015 (20:29)
Gdy tłumnie przy stole świątecznym zasiadamy, jego piękno najpierw podziwiamy. Stół zawsze cudowną tkaninę posiada – w krateczkę, motylki lub kropki taka radosna maskarada. Na stole ozdoby własnoręcznie wykonane, wianek z jajek przepiórczych, świeże tulipany, kurczaczki, kurki, gałązki – wszystko kolorystycznie dobrane.
Do dekoracji stołu każdy się przykłada – taka jest nasza domowa zasada. Szynszyla Szyszką zwana raz się przyczyniła, bo obgryzione patyczki jabłoni udostępniła. Mama Renia chusteczki w łódki składa, a Mama Ola urocze, szydełkowe ozdoby rozkłada. Tata Zbyszek, co do domu świecidełka znosi, w dekorację wkłada swoje 5 groszy.
Zuzia z papieru coś majstruje, potem wesoło koszyczek dekoruje. Paweł również chętnie pomaga, wizytówki przez siebie napisane nad talerzami układa. Kasia z Andrzejem potrawy dekorują, a przy tym radośnie podśpiewują. Emka z Rafałem zwierzakom na maszynie uszytym guziki przyszywają i na stole też coś układają.
Przy naszym stole jest cudownie, radośnie, odlotowo choć czasami średnio komfortowo. Trzy psy siedzą pod nogami – każdy chce być z nami.
Anonimowy 6 marca 2015 (19:42)
Gdy wielkanocny czas zawita
Radość w każdym z nas rozkwita.
Zieleń kwiatów na mym stole
Tym na pewno nas zadowolę.
Biały obrus i talerze
I pachnące kwiaty świeże.
Zieleń, róż i biel baranka
Przystraja cały dom od ranka.
Zastawa stara
Jak nasza wiara
Kryształowe kieliszki
I kremowe baziczki
Wszystko to mamy na naszym stole
Otwartym dla wszystkich
Jak szczere pole.
Pozdrawiam!
patrycja-kordys@wp.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (17:35)
Opiszę prawdziwą historię dekoracji-stylizacji stołu. Czas Wielkiej Nocy jest dla mnie mentalnie bardzo wyjątkowy Pan Zmartwychwstał, czas refleksji i wspomnień. Rok temu były wyjątkowe święta razem z moja Wybranką Serca postanowiliśmy zadbać o każdy szczegół dekoracji, stylizacji i smaku. Dom był ozdobiony w gałązki wierzby a na nich ręcznie robione pisanki, serwetki i świeczniki, mnóstwo świeżych kwiatów i święconka. Przez cały dzień obydwoje staliśmy w kuchni przygotowując tradycyjne polskie potrawy włącznie z pieczeniem babek i mazurka. Wieczorem nakryliśmy stół w kolorze bieli, naczynia i sztućce mieniły się przy blasku świec a na środku stołu święconka i kwiaty a późnym wieczorem schowaliśmy słodycze-pisanki naszym pociechom. Rano kiedy podano do stołu wszystko nie skromnie mówiąc wyglądało przepięknie, dekoracje biały stół, cała rodzina razem, kiedy usiadłem do żurku kapały mi łzy ze szczęścia i strachu. Moja Wybranka zadbała aby pięknie ubrany stół i dom przykrył smutek. Kilka dni przed świętami dowiedzieliśmy się że ma nowotwór piersi a dzień po świętach był zabieg.Wiele zmieniło się przez ten rok a przed tymi świętami będą badania kontrolne, już wiemy że nie jest do końca dobrze. To własnie Ona moja Kobieta Życia jest wymarzoną, ulubioną i najpiękniejszą dekoracja stołu. Jest obok mnie, uśmiecha się, patrzy, jest radosna i nie ważne w czym jem i na czym ważne ze obok niej.
P.S. Mam nadzieje że tego nie przeczyta i to będzie dla Niej niespodzianka bo uwielbia tego bloga.
Krzysiek
krisuuu@interia.pl
waldek bera 6 marca 2015 (17:20)
Tegoroczna Wielkanoc bedzie pierwszymi Swietami obchodzonymi w naszym własnym wymarzonym domu ;-)
Razem z Żona i dziećmi nie możemy sie juz doczekać naszych pierwszych Swiąt ;-)
Choc moze nie będzie tak pieknych dekoracji jakie oglądamy w internecie ,to na pewno będą to wspaniałe Swięta
bo wreszcie u siebie ;-)
Na stole będzie biały obrus a na środku donica z rzeżuchą zasiana malutkimi paluszkami mojej 5 letniej córci która juz nie może doczekac sie świąt ;-) Bedzie wazon z żonkilami i tulipanami .Przy każdym talerzu obowiązkowo gałązka bukszpanu i bazie które wczoraj przynieśliśmy ze spaceru;-)
W koszyczku poświecona świeconka i pisanki nieporecznie robione przez moje dzieci ;-)
Na stole będą także zrobione przez nas "jadalne tulipany ;-) i kanapeczki biedroneczki ( dzis wspólnie z dziećmi z okazji Dnia Kobiet zrobiliśmy takie na próbę i wyszły wysmienite )
I choc moze nie bedzie wspaniałej zastawy ( bo jeszcze takiej nie mamy;-( ,to wiem ,ze to bedą wspaniałe świeta ,pełne miłości ,wesołego szczebiotu dzieci i radosci ;-)
Ps na zdjeciu mała zapowiedz naszego Wielkanocnego stołu ;-)
http://s28.postimg.org/jvfxlc0rh/IMG_0590.jpg
Anonimowy 6 marca 2015 (14:40)
Mój pierwszy stół wielkanocny … :) od razu mam uśmiech na twarzy, ponieważ każdego roku święta wielkanocne spędzamy z rodziną, przy długim stole co pomieści 22 osoby, jest wtedy wszystko co powinno być a szczególnie rodzina .
Mój stół był inny, był wyjątkowy, a dlatego że świeżo co się wprowadziliśmy z mężem na nowe, własne mieszkanie, bez szaf, łóżka, bez krzeseł, bez stołu… a że termin porodu był tuż tuż, nie ruszaliśmy się poza miasto, w którym rodzić zamierzałam i tak to przyszło nam spędzać święta nasze pierwsze we dwoje… wyczekując aż maleństwo ze chce przyjść na świat … Święta Wielkanocne od zawsze były dla mnie wyjątkowym czasem, zaczynały się od postu, w Wielki Czwartek rozpoczynaliśmy Triduum Paschalne, więc zwyczaje te też wprowadziłam w moją rodzinę.
Stół musiał być, bo przecież śniadacie wielkanocne musi być, tak więc z koziołków stolarskich, desek jakie pozostały z montażu podłogi, białej farby, zrobiłam stół, a gdy nadszedł dzień inauguracji, znalazł się na nim koronkowy obrus po babci, biała porcelana, stare sztućce, które pamiętają czasy II wojny światowej, szklana cukiernica od mamy, po środku wianek z bukszpanu a w nim koszyczek ze święconką, nakryty białą haftowaną serwetką.
W wysokim szklanym naczyniu na końcu stołu znalazły się przepiórcze jajeczka, a co najważniejsze wzdłuż stołu między mazurkiem,babeczkami, jajeczkami i innymi pysznościami – biała lilia, ponieważ symbolizuje zmartwychwstanie Pana Jezusa i zawsze była u mnie w domu, a zapach jej pamiętam do dziś.
Nad stołem, na jedynej wtedy lampie w domu, wianek z gałązek brzozy z ptaszkami przeze mnie uszytymi, które potem zawisły nad łóżeczkiem synka.
Wtedy wszystko było wyjątkowe, bajeczne, niezapomniane, choć nie wyobrażam sobie świąt bez rodziny, wiedziałam, że buduję swoją rodzinę i zaczęłam od najważniejszej rzeczy w domu – STOŁU, miał byś tymczasowy a jest do dziś i pewnie z nami pozostanie…
A w tamte święta, gdy zasiadaliśmy do stołu, w drzwiach stanęła cała rodzina a co najzabawniejsze każdy ze swoim krzesłem, taboretem, ławeczką rozkładaną i materacami do spania… A synek przywitał się z całą rodziną w lany poniedziałek :)
Pozdrawiam i ściskam Paula
mail : magilas@wp.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (14:14)
Wielka nadchodzi noc, gdzie świateł niebios gwieździsta moc.
Rankiem, gdy wschód słońca skrył w swych wielobarwnych kolorach wiosenną przyrodę, nadszedł czas rytuału – ktoś rozpoczyna swą świąteczną,
magiczną, rodzinną przygodę.
Poświęciwszy pokarm Bogu przy pobliskim klasztorze, wraca krętą ścieżką tajemniczego lasu.
W drewnianej chatce pośród wysokich drzew, nikt go nie usłyszy wśród dziecięcego hałasu.
Dzieci skaczą, wrzeszczą, rzucając w siebie świątecznym wystrojem.
Matka ich skrzyczała, by nie knocili – choć w sercu cieszy się ich wesołym nastrojem.
Wszyscy już zasiedli do posiłku, przy całym zakrytym obrusem stole ogromnym
A na nim poświęcony, zdobiony kwiatami pleciony koszyczek
– nie jest samotnym.
Stoi przy nim stado baranów oraz zajęcy, kolorowe serwetki, żur pachnący, drożdżowa baba, mazurek, krokusy, rzeżucha, a także smaczne jaja.
Nastał wieczór, miłe popołudnie zajęły im wspólne rozmowy, zabawy, picie i jedzenie.
Nocą tocząc się jak beczki, położyli się do łóżek niczym cienie.
Będzie co wspominać pomyśleli.
Wtem zachłysnęli się mrokiem nocy i zasnęli.
barbararachanska@interia.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (12:42)
Zdecydowana większość pewnie uwielbia Święta Bożego Narodzenia, dla mnie zaś to Wielkanoc jest niezwykła. To taki czas, w którym powoli z zimowego snu rośliny, zwierzęta i ludzie budzą się do życia. Świat otulają coraz cieplejsze promyki Słońca i z wolna wiejący wiatr.
Powiew świeżości i życia gości również na naszym wielkanocnym stole. Własnoręcznie przygotowane pisanki i drapanki, symbole życia i nadziei – znajdują się w jego centralnym puncie. Zaraz obok piramidka złożona z warstw peklowanych i wędzonych szynek, kiełbas, tartego chrzanu i święconych jajek. Tradycję jej robienia kontynuujemy z dziada-pradziada, który pochodził z Rumunii. Zabraknąć także nie może utartych buraków ćwikłowych, żuru na swojskim zakwasie z grzankami i białą kiełbasą, pełnej rodzynek- drożdżowej baby i sernika mojej Mamy.
Pysznymi wypiekami, potrawami, doniczkami z kiełkującym żytem i ponad siedemdziesięcioletnią szydełkową serwetą mojej Prababci przystrajamy co roku nasz wielkanocny stół. Najważniejszą dekoracją jednak jest wzajemną miłość i wspólna radość z przeżywania Zmartwychwstania.
Pozdrawiam,
Asia
asia4555532@interia.pl
koza13 6 marca 2015 (12:40)
Już wiele pięknych świąt Wielkanocnych w gronie rodziny spędziłem,
cudownymi dekoracjami, pałającymi radością – nieraz się zachwyciłem.
Posiadam szóstkę wspaniałych dzieci które święta chcą mieć kolorowe,
pełne kolorów, niezwykłych dekoracji – każdorazowo inne, odlotowe !
Jaka jest moja ulubiona stylizacja wielkanocnego stołu ? Już opisuję ,
to stylizacja jak z bajki, tak urokliwa, że do opisania słów mi brakuje !
A więc to duży stół, na jedenaście osób (bo tyle w domu nas zamieszkuje)
szóstka dzieci, ja żona, wnuczki i babcia – rodzinka jak się rysuje .
Stół nakryty ogromnym białym obrusem, na którego kantach są bukszpanu gałęzie,
żółto zielone serwetki, na nich talerze , obok sztućce – kolory są niemalże wszędzie.
Na samym środku wyhaftowana przez mamę duża żółto biała serwetka z koronki ,
z kaczuszkami, królikami – specjalnie na życzenie mej kochanej żonki .
Nad każdym nakryciem wiązka bazi z imieniem osoby która tam siadać powinna ,
i ta ogromna wiązka żonkili w donicy, choć w wazonie znaleźć się winna .
Rozłożycie oplatająca puste miejsce na serwecie , wyglądająca bajecznie,
szklaneczki z pisankami – wszystkie jedenaście ułożone jakoś bezpiecznie .
Zajączki , pisanki i kurczaczki ułożone w piękną historyjkę na stolika blacie,
ręcznie wykonane przez naszą rodzinę, udekorowanie pozostawione tacie .
Nie może zabraknąć także babki upieczonej przez moją żonę, pachnącą aromatycznie,
gotowanych jajeczek na podstawkach, wyglądających niezwykle apetycznie .
Rok temu żona wraz z dziećmi zdecydowała się na odmianę.Zamiast podać tradycyjne gotowane jaja,
przekroiła je na pół, ułożyła z nich cudownego kwiatka, łodygę z rzeżuchy wykonała- to nas nastraja !
Na dużym talerzy postawiła to na stole, wyglądało to naprawdę bajecznie, oryginalnie
w ten sposób zeszłoroczna nasza dekoracja sprawowała się niebanalnie .
Pisanki malowane przez dzieci, leżące w koszyczku, kilka świec na meblach i pełno żonkili,
rodzinna atmosfera, miłość, zadowolenie – wraz z taką dekoracją święta nam umili !
Niezwykle lubimy gdy Święta wielkanocne się zbliżają,
bo moi mali pomocnicy zawsze pomysły wesołe mają,
jak udekorować nie tylko stół, ale i całe pomieszczenie,
które zaraz po wejściu robi niesamowite wrażenie .
Do spełni szczęścia przydałyby się tylko sztućce nowe,
a już każdego roku wszystko byłoby wręcz odlotowe !
Moja ulubiona stylizacja wielkanocnego stołu to :
A ABSTRAKCYJNE ułożenie przygotowanych dekoracji,
L LUŹNE przemieszanie ich , ułożenie w świątecznej tonacji ,
T TOLERANCJA dla tradycji, ale i z nią eksperymentowanie,
O ORYGINALNYCH ozdób własnoręcznie wykonanych dodawanie.
M MIŁOSNA przygoda całej naszej rodziny, przy stole rozmowa przez długie godziny !
Pozdrawiam , tata, mąż i opiekun rodziny , Adam , koza1394@interia.pl
dominika 6 marca 2015 (11:22)
domi890@onet.pl :)
dominika 6 marca 2015 (11:22)
Wiosna to czas wielkich zmian, budzenia się pięknych kolorów i blasków. Mój dom w tym niezwykle radosnym czasie również przeżywa kolorystyczne metamorfozy. Ciężkie obrusy znikają ze stołów, ustępując miejsca lekkim, kolorowym bieżnikom, pełnym kwiecistych wzorów. Parapet ,tuż przy stole gości mnóstwo żółtych doniczek , pełnych zielonkawych liści, upstrzonych różami, czerwienią i odcieniami fioletu. Na stół wykładam patery , z ogromem zasuszonych kwiatów, gdzieniegdzie oddzielonych pstrokatymi świecami. Kolor i blask słońca to podstawa aranżacji. Na małych stolikach wazony pełne żywych kwiatów , lub zielonego suszu z którego zwisają girlandy filcowych ptaszków, gdzieniegdzie pawie pióra wbite w bukiety. Zapach różanych kadzideł, lekki powiew wiatru dostający się przez uchylone okno; to jest to co zwiastuje wiosnę w moim domu. Wszystko niezwykle jasne i radosne ; decoupagowe pudełka i ozdóbki w kolorach pełnych życia. Nie może zabraknąć tez kolorowych talerzy, z na nich marchewkowego ciasta z orzechami w środku. To wszystko pozwala mi poczuć niezwykłą radość, energię i pozytywnie nastawić na każdy nadchodzący dzień, nawet ten bez prażącego słońca.
Anonimowy 6 marca 2015 (10:03)
Lubię biały obrus wykrochmalony, wyprasowany i to nic że jakaś stara plamka się nie doprała, ale po babci Lodzi jest. Lubię jajka barwione w cebuli i piękne "wydrapywanki" dziadka Romka na nich. Lubię zieloną rzeżuchę posianą dwa tygodnie wcześniej specjalnie na tę okazję przez moją mamcię, a na tej "trawce" kurczaczka żółtego usadzonego prze chrześniaczkę. Lubię bazie w szklanym wazonie i kogucika na patyku wesołego wetkniętego przez mojego mężczyznę ukochanego. A ze skarbów najbardziej lubię rodzinkę w komplecie zasiadającą przy stole. Wszyscy uśmiechnięci z pełnymi brzuchami, dzieci wyczekujące zajączka z koszyczkiem pełnym, miłych dla nich drobiazgów . palidia@op.pl
Anonimowy 6 marca 2015 (02:52)
cd..
I zasiądziemy do stołu. I nawet jak coś się wyleje, zbije, poprzesuwa, to na pewno nikt nie zwróci na to uwagi, bo najpiękniejszym wystrojem stołu są ludzie, którzy dookoła niego zasiadają.
namnaa@wp.pl
jolanda 6 marca 2015 (11:45)
Witaj w klubie spadkobierców PRL.
Moje pierwsze meble do kuchni (kolejka społeczna, stanie w nocy) jeszcze są, bo nie mam serca ich wyrzucić, jeszcze coś z nich wymyślę na mazurskie siedlisko.
Nie da się wymazać tych czasów z pamięci, ale daliśmy radę wychować trzech zdrowych chłopaków – z wydzielonymi racjami mięsa, cukru czy mydła i proszku do prania. Brak środków czystościowych najbardziej mnie irytował, wiadomo chłopaki wszędzie wleźli, szczególnie tam, gdzie nie trzeba.
Ps1. Mebli do kuchni niestety zabrakło wtedy :( Nie wiem jakim cudem, ale sprzedano nam z wystawy :)
Ps2. Chyba można komentować ?
Anonimowy 6 marca 2015 (02:51)
Jak na obrusie powstaną koronki?
Nie mam ani jednego haftowanego czy koronkowego obrusu. Może i bym nawet chciała, tylko po co kłótnie o prasowanie i ten wzrok, kiedy komuś coś się wyleje? Mam prześcieradła. Serio, zupełnie osobne prześcieradła, które służą mi jako obrusy. I wiecie, co? To jest genialne rozwiązanie. Ostatnio, nie przygadując nikomu, kiedy mój Ojciec przy Wigilii zapomniał, że “najpierw uszka, potem barszcz” i fontanną buraczaną wymalował pół stołu, miałam luz. Bo to nie był bardzo drogi obrus, ani bardzo cenna pamiątka, bo to on wylał, a mojemu trzyletniemu synowi udało się zjeść tym razem “na czysto”. A co z koronkami? Oczywiście, że będą! Kto ma dziecko, ten wie, że pomaganie to ulubiona zabawa. Tylko co kiedy już za chwilę będą goście, masz makijaż jednego oka, a na stole prześcieradło? Proste! Moje dziecko dostaje wtedy arkusz szarego papieru (tak, mam go zawsze w domu w ilościach często hurtowych) i swoje ulubione dziurkacze w kwiatki i jakieś mazgaje, siada na podłodze i koronkuje papier, gniotąc go i świetnie się bawiąc. Potem wystarczy już tylko rozgnieść go równomiernie na stole i mamy piękny koronkowy bieżnik, przesłaniający niedoprasowane białe prześcieradło.
Żadnych żółtych żonkili!
Zamiast nich na stole stanie wazon z białymi gałązkowymi goździkami, bo lubię je, a żonkili bardzo nie. Pewnie i tak za długo na stole nie postoi, by zaraz ustąpić miejsce potrawom. Jest za to coś, na co miejsce jest zawsze w całym moim domu – na świece. Nauczona już jednak doświadczeniami tłoku na stole, wybieram zawsze wysokie świeczniki na długich nóżkach, które pięknie górują nad potrawami.
(Nie)drewniany ten stół
Stół mój jest tak paskudny, że aż piękny. To lakierowany PRL w czystej postaci. Za to rozkłada i wszyscy wygodnie przy nim siedzą. To trochę dziwne, bo ja bardzo lubię drewno. Ale po co mi nowy stół, skoro te dostałam i jest dobry? A, że brzydki? Kto powiedział, że wszyscy muszą być piękni? Przecież i tak go ubiorę, chociaż zwykle stoi taki golas, budząc uśmiechy gości. Za to na nim porozstawiam już prawdziwe drewno, a właściwie to nawet drzewo. Bo mam takie piękne plastry drzewa już wyschnięte, z jabłoni mojej działkowej powycinane. Może się jeszcze zmieści kilka świeczek w szklankach na drewnianych podkładkach?
Zero zajęcy
Pastelowo-cukierkowe zajączki pod pachę z kaczkami i kurami, jajkami i baziami? Nie będzie! Będą prawdziwe, ręcznie malowane pisanki zakupione na kiermaszu w przedszkolu. Każda z zupełnie innej bajki, piękne, bo dziecięce. Może będą czarne, a może różowe? Tego nie wiem, zobaczymy co dzieci zmalują.
O półmiskach i talerzach
Talerze będą z codziennego kompletu. Nie mam zastawy rodowej. Za to te, co mam, można dokupić na sztuki. Są klasyczne i jasne. Mam za to cały arsenał (słowa mojego męża), a tak na prawdę małą kolekcję szklanych misek i półmisków, o rozmaitych kształtach, które można ze sobą dowolnie łączyć. Trafiają one jakimś przedziwnym kanałem wprost z kuchni mojej mamy, a później już nie chcą tam wracać. Są przezroczyste, więc pasują do siebie i do talerzy i w ogóle zawsze do wszystkiego.
Sztućce będą czyste, a jedzenie…
No niby standard, ale nie… Nasze sztućce tym razem nie będą przerdzewiałe od zmywarki, bo ktoś je wcześniej umyje ręcznie i wytrze i będzie można się w nich przeglądać. A zrobi to mój mąż. O, takie mam życzenie! Jedzenie będzie proste, smaczne i naturalne. Stół nie będzie się uginał. Nie będzie zajęcy z masy, która nie stała nawet obok czekolady, ani cukrowych jajek, po których język ma kolor skorupki jeszcze przez kilka godzin. Będą pyszne szynki, kiełbasy i sery, chleb na zakwasie – kupimy je w ekologicznym sklepie znajomych. Będą jajka i sos tatarski (nie krojony ręcznie, ale siekany blenderem – bo wychodzi tak samo dobry, a czasu nie tracę). Ciocia pewnie przyniesie pyszne zawijańce z serkiem chrzanowym i łososiem w środku, Mama upiecze najlepszy sernik na świecie. Na pewno, ale to na pewno, Tata zrobi baranka z masła, z oczami z pieprzu i uszami z bukszpanu – robi je odkąd pamiętam.
Anonimowy 5 marca 2015 (23:25)
Niestety nie znam się na stylizacji stołów, świątecznych również. Na szczęście moja żona potrafi przystroić nasz stół znakomicie. Pewnie będzie tam biały obrus, ręcznie haftowany, serwetki, również haftowane do kompletu, flakon z żółtymi kwiatami i gałązkami, na których zawieszone będą ozdoby świąteczne. Dla mnie ważne jest, by stół nie stał pusty, nie tylko w sensie dekoracji czy potraw, które przy nim spożywamy, ale przede wszystkim, by zebrała się w okół niego rodzina, by był miejscem spotkania kochających się osób. Biel obrusu i dekoracja świąteczna długo nie przetrwa przy trójce małych dzieci, być może nawet pierwszego świątecznego śniadania, ale wspomnienia pozostaną na zawsze. rafal2m(małpa)wp.pl
56manka 5 marca 2015 (22:34)
Wielkanoc to w mojej rodzinie szczególne święto . Pełne radości, miłości, pokonywania strachu, rozwiązywania kłopotów , wspólnych rozmów, zabaw, budowania rodzinnych więzi .
Od wielu lat w naszym domu tradycja "rodzinnej" wielkanocnej dekoracji stołu panuje,
każdy członek rodziny, coś szczególnego, własnoręcznie robionego wszak szykuje !
Każdy się stara jak umie, nawet najmłodsze dzieci w dekoracji mi pomagają,
one najwięcej ciekawych, oryginalnych i zawsze śmiesznych pomysłów mają !
A więc, tak ! Najpierw wszyscy robimy "wydmuszki", jajka każdy sam koloruje ,
różne wzory, kolory, postacie, napisy – każdy na jajkach coś fajnego wyczaruje !
Następnie na środku stołu ustawiamy paterę na ciasteczka, na niej kwiatuszki,
nieco serwetek, i na każdym piętrze patery rozkładamy kolorowe wydmuszki !
Z zebranych w ogrodzie przez dzieci patyków, ptasie gniazdka wykonujemy,
przy tym mnóstwo niepowodzeń, pękania patyków, wszystko co złe pokonujemy.
Gniazdek jest tyle, ile osób przy wielkanocnym stole zasiada ,
w takie gniazdko, każdy cukrowy kurczaczek, plus własne wydmuszki wkłada!
W ogrodzie babci zrywamy żółte żonkile, i w wielki bukiet je formujemy,
przepięknym wazonem wraz z żonkilami nasz stół wielkanocny dekorujemy !
Nie może także zabraknąć również serwetek i obrusu ozdobionego bukszpanem,
na białym tle , pięknie się prezentującego – z iście królewskim Panem !
Kilka "bazi" ładnie ułożonych, kilka listków rzeżuchy dzieci na stół rozsypują,
dzięki temu luźną atmosferę, pełną witalności i zdrowia rodzinie budują !
Najważniejsze są jednak kartki wielkanocne, które przyrządzają dla rodziców dzieci . Piszą własne życzenia, przemyślenia . Następnie kartki układają obok patery z pisankami . Przy wielkanocnym stole, gdy się wszyscy zbierzemy – czytamy ! Nieraz ze wzruszenia płaczemy ! Posiadam wspaniałą rodzinę, jestem mamą kilkorga dzieci które napawają mnie uśmiechem co dnia. Gdy zbliża się Wielkanoc niesamowicie mi pomagają . Są kochane, chcą być pomocne . Najwięcej frajdy daje im zabawa w dekorowanie: spacery by zebrać bazie, wizyty u babci po żonkile, hodowanie rzeżuchy czy po prostu malowanie jajek ! Pozdrawiam Maria , 56manka@gmail.com !
Anonimowy 5 marca 2015 (21:28)
Mój świąteczny stół , to biały obrus a na nim wiosenna zieleń serwetek , biała porcelana , wazon z białymi i żółtymi tulipanami oraz mała kompozycja na środku stołu z białą świeczką otoczoną mchem w z którego wychodzą filetowe tulipany i rodzinka zajączków . Stół jest najważniejszym elementem każdych świąt , ale te święta Wielkanocne są dla mnie bardzo ważne , gdyż w tym roku bedę gościć moich rodziców (mieszkam zagranicą) i dlatego wygląd stołu jak dania podane na nim muszą być eleganckie , smaczne i tworzyć wizualną całość .Serdeczne pozdrowienia z Norwegii – Sylwia
bartko00@poczta.onet.pl
Joanna Bisikiewicz 5 marca 2015 (20:05)
Kiedy zbliżają się Święta Wielkanocne jesteśmy w czasie Wielkiego Postu, który wymaga od nas zatrzymania się w biegu powszednich spraw. Dlatego wtedy jestem bardziej czuła na takie małe okruchy codzienności. Moją uwagę wtedy skupia malutki tulipan, ledwie przeciśnięty się przez grudę zimnej ziemi, leśna kapliczka przed którą wyrósł dywan z białych pierwiosnków, żółte promienie wiosennego słońca. Tak też chciałabym aby wyglądał mój tegoroczny świąteczny stół.
Na jasnym obrusie gniazdo z gałązek brzozy,a w środku jajka kurze i przepiórcze w naturalnych kolorach. Żółte narcyzy z cytrynowymi tulipanami w wazonie okraszone białymi piórkami. Najlepsza domowa zastawa, może trochę już wytarta i nie kompletna, ale nosząca znamię rodzinnej historii. Serwetka na talerzu z własnoręcznie uszytą lnianą obrączką. No i te potrawy! Przepisy przekazywane z pokolenia na pokolenie, delikatnie modyfikowane, ale zawsze domowej roboty! Czekoladowe słodkości w koszyczku ze Święconką. Najważniejsze jednak, to móc oglądać piękno swojego stołu wraz z najukochańszą Rodziną!
Cieszę się, że będziemy mogli wspólnie z najbliższymi celebrować chwile odpoczynku i zabawy. Świąteczny stół jest najważniejszym miejscem w naszym domu, dlatego tym mocniej chcę aby jego piękno jak najczęściej dodawało blasku ważnym Uroczystością,
Życzę Wszystkim Radości i Pokoju od Zmartwychwstałego Pana! Alleluja
ela 5 marca 2015 (18:52)
Stół w moim domu ma zachęcać do tego, aby przy nim zasiąść. Dlatego też, dbam o to, aby każda z osób znalazła na nim coś dla siebie. W przypadku Świąt Wielkanocnych dla dzieci są to małe prezenciki w postaci czekoladowych jajeczek, króliczków, cukrowych baranków oraz caaaałej masy kolorowych pisanek, którymi toczone są bitwy jajeczne – wygrywa osoba, która pozostała z jajkiem o całej skorupce (zabawy przy tym jest cała masa, a później jeszcze taka sama cała masa jajek w majonezie). Dla panów biały barszcz, biała kiełbaska, jajeczka faszerowane. Dla pań delikatna szyneczka wędzona, mazurek różany, orzechowy, lukrowana baba wielkanocna. W związku z tym, że niestety nie odziedziczyłam żadnych babcinych obrusów, sztućców i innych cudnych przedmiotów „z duszą”, które niewątpliwie są same w sobie ozdobą stołu, staram się sama pomalutku tworzyć naszą historię stołu – staram się dla każdej okazji, każdych świąt dedykować jakieś drobne przedmioty. Dbam o drobiazgi, dopieszczam. Jednak bez przesady, aby nie krępować biesiadników, przede wszystkim tych z małymi dziećmi.
A przy i z okazji, życzę wszystkim wiary w spełnienie niemożliwego!
Pozdrawiam
Anonimowy 5 marca 2015 (18:12)
Męski sposób na okrycie mojego stołu:
Estetyczne nakrycie stołu do posiłku podawanego podczas spotkania jest równie ważne jak wygląd i smak potraw. O efektach estetycznych decyduje dobór obrusów, serwetek, naczyń stołowych – porcelanowych i szklanych, odpowiednich sztućców, a także elementów dekoracyjnych w postaci kwiatów i drobnych naczyń do przypraw – soli, pieprzu, oliwy, musztardy itp.
Stół nakrywa się białym obrusem przed przyjściem gości, tak, aby zwisał z każdej strony, na co najmniej 20cm. Sposób rozstawienia nakryć i ułożenia sztućców zależy od rodzaju serwowanych potraw. Nakrycia dla poszczególnych osób muszą być ustawione symetrycznie. Dla każdego z uczestników przyjęcia podaje się nakrycie oddzielnie. Najczęściej nakrycie składa się z dużego płaskiego talerza i ustawionych na nim dwóch mniejszych talerzyków o różnej średnicy. Duży talerz powinien być ustawiony tak, aby jego brzeg był zrównany z krawędzią stołu. Gdy w skład posiłku wchodzi zupa wtedy talerze bądź filiżanki, w których będzie podawana umieszcza się na pomocniczym stoliku. Do drugiego dania podaje się nóż i widelec, a jeśli jest podawana ryba: dwa widelce. Do zakąsek zimnych podaje się dodatkowy nóż i widelec. Noże układa się z prawej strony nakrycia równolegle: jeden obok drugiego, ostrzami zwrócone do talerza, widelce zaś z lewej strony nakrycia. Jeżeli jest podawana zupa w talerzu, z prawej strony nakrycia między dwoma nożami układa się łyżkę zwróconą wgłębieniem do góry.
Łyżeczkę do deseru kładzie się przed talerzem pośrodku stołu równolegle do jego krawędzi. Uzupełnieniem każdego nakrycia są białe serwetki, ozdobnie złożone i ułożone obok widelców z lewej strony talerza. Jeżeli podaje się alkohol, przy każdym nakryciu powinny być podane odpowiednie kieliszki ustawione przed talerzem ukośnie w stosunku do krawędzi stołu. Pierwszy od prawej ustawia się kieliszek od wódki, następnie smukły kielich na wysokiej nóżce do wina białego, następnie kielich pękaty na niższej nóżce do wina czerwonego i szeroki, płaski do szampana. Przed przyjściem gości ustawia się na wolnej przestrzeni pośrodku stołu udekorowane półmiski i salaterki z zimnymi przystawkami, stosowne przyprawy, pieczywo, masło i napoje. Aby całość nie sprawiała wrażenia tłoku lub nieładu można część półmisków umieścić na boczny stoliku – pomocniku.
Nieodzownym elementem dekoracji stołu są kwiaty. Ustawia się je w niskich, efektownych wazonach pośrodku stołu, uważając, aby kwiaty nie zasłaniały widoku gości.
Pozdrawiam
kasztan0063@wp.pl
agnieszka.bialobrzecka@ gmail.com 5 marca 2015 (15:28)
Witaj Asiu,
Zainspirowałaś mnie świątecznie, więc postanowiłam "zgotować małe co nieco na stole":) Bez zbędnych więc słów…zapraszam do stołu:) pozdrawiam, Aga.
http://imagizer.imageshack.us/a/img910/8416/hZ7aF7.jpg
bloody_rose 5 marca 2015 (14:42)
BAJKA O STOLE (cz. 2)
Nadeszła wiosna. Jedna z wielu kolejnych, która nie miała niczego zmienić w życiu mieszkańców wielkiego domu. Zbliżały się święta wielkanocne. I wtedy w domu zapanowało dziwne poruszenie. Ktoś wciąż po coś schodził do piwnicy, jedną rzecz znosił, inną wynosił. Na górze trwała nieustanna krzątanina i bieganina. W powietrzu zawisło powtarzane po wielokroć zdanie: "Babcia przylatuje z Ameryki na święta!"
"Babcia, babcia…" – to słowo budziło w stole dziwną tkliwość i przywoływało niewyraźne wspomnienia. Kojarzył kryjący się za tym słowem łagodny głos, czuły dotyk wygładzający obrus i serdeczny śmiech. I jeszcze słowa, powtarzane kilka razy dziennie: "Kochani, wszyscy do stołu!"
Kiedy w Wielką Sobotę babcia przekroczyła próg opuszczonego wiele lat temu domu, pierwsze słowa, jakie padły z jej ust, brzmiały: – A co zrobiliście z naszym stołem? Gdzie zasiądziemy do świątecznego śniadania? – Ależ mamo, przecież mamy stół… – syn próbował ratować sytuację. – To zaledwie blat i cztery nogi. Nie ma w nim duszy. Poza tym nie zmieści się przy nim cała rodzina – starsza pani okazała się nieugięta. – Jak mogliście pozbyć się naszego rodzinnego stołu? Był z nami od zawsze… – dodała ze smutkiem. – Nie pozbyliśmy się go, jest w piwnicy – powiedziała cicho wnuczka. – No to na co czekacie? – klasnęła w dłonie babcia. – Szybko przynieście go na górę i ustawcie w salonie. Przecież trzeba go przygotować na jutrzejsze świętowanie.
Kiedy wynoszono stół z piwnicy, wydawało mu się, że to sen. Dopiero, gdy ustawiono go na dawnym miejscu, odkurzono i omieciono z pajęczyn, zrozumiał, że to jednak nie sen, ale najprawdziwsza prawda.
– Witaj, przyjacielu… – starsza pani czule pogłaskała jego blat. – Zaraz przywrócimy ci dawną świetność.
Blat przykryto śnieżnobiałym wykrochmalonym obrusem, obrzeżonym haftem Richelieu. Obrus udekorowano świeżymi gałązkami bukszpanu i malutkimi bukiecikami szafirków przewiązanych czerwoną wstążeczką. Na środku stołu stanął kryształowy wazon pełen żonkili, spomiędzy których wyzierały kosmate główki bazi, a obok niego chlebowy baranek z czerwoną chorągiewką. Zastawę też trzeba było odszukać w piwnicy, bo babcia nie zgodziła się na wykorzystywany na codzień serwis z nietłukącego się szkła. – Jak na tym w ogóle można jeść? – kręciła głową z niedowierzaniem. Przyniesiona z piwnicy zastawa z porcelany miśnieńskiej ozdobiona była intensywnie niebieskimi ornamentami, które wspaniale współgrały z błękitem leżących na stole szafirków. Do takiej zastawy w żadnym wypadku nie można było użyć codziennych sztućców. Okazało się, że przykurzona drewniana skrzynka leżąca na szafie kryje w sobie wyściełane atłasem wnętrze, a w nim piękne srebrne sztućce z finezyjnym ornamentem na trzonkach. Srebro pociemniało, ale któż lepiej niż babcia wiedział, że wystarczy trochę sproszkowanej kredy i miękka szmatka, żeby odzyskało dawny blask. Stół przyjmował to wszystko, co się wokół niego działo, z lekkim drżeniem nóg. Przepełniała go tak ogromna radość i wzruszenie, że oto znów jest potrzebny, znów stoi w centrum wydarzeń. To całe piękno, które miał na sobie, było zaledwie namiastką szczęścia, jakie go przepełniło w wielkanocny poranek, gdy cała rodzina zasiadła do świątecznego śniadania. Dzieląc się jajkiem – symbolem życia – starsza pani życzyła swoim dzieciom i wnukom, by pielęgnowały bezcenną tradycję wspólnych posiłków i spotkań przy stole, by nie ulegały współczesnym modom na indywidualizm w każdej postaci i by już nigdy nie odebrały staremu stołowi darowanego po raz drugi życia. A stół, czując znów miłość, która zjednoczyła tych wszystkich ludzi przy nim, pomyślał, że właśnie doświadczył czegoś na kształt zmartwychwstania. – Bo się przez miłość zmartwychwstaje… – wyszeptał. Ale kto by tam słuchał bajania starego stołu…
(bloodyrose32@gmail.com)
bloody_rose 5 marca 2015 (14:38)
BAJKA O STOLE (cz. 1)
Był sobie stół. Zwyczajny jak stół. Blat, cztery nogi. Niczym się nie wyróżniał spośród innych stołów. Tu i ówdzie dokuczał mu złośliwy kornik. Tu i ówdzie widniała na nim plama niewiadomego pochodzenia, w innym miejscu ktoś głęboko zarysował jego blat. Dębowe drewno, z którego został zrobiony, dawno straciło swój blask i szlachetność. Od wielu lat stał w piwnicy wielkiego domu wśród wielu innych, zapomnianych jak on, przedmiotów. "Bo może jeszcze się przyda" – usłyszał, gdy znoszono go na dół. Ale lata mijały i stół nikomu nie był potrzebny. A przecież kiedyś był najważniejszym miejscem w domu. Gromadziła się przy nim cała rodzina. Jadano przy nim potrawy wykwintne i zupełnie zwyczajne, prowadzono rozmowy, podejmowano decyzje, śmiano się, płakano. Stół czuł, że otacza go miłość i że on sam ma w tej miłości swój udział. Ale czasy się zmieniły. Nagle wszyscy zaczęli gdzieś pędzić, wciąż się spieszyć, nie było czasu na gotowanie w domu i wspólne posiłki. Stół coraz częściej zawadzał, zabierał przestrzeń. Aż w końcu wyniesiono go do piwnicy, a na jego miejsce postawiono nowy, mniejszy, w sam raz na szybkie posiłki jedzone w pojedynkę.
Stary stół powoli tracił nadzieję, że jeszcze kiedyś się przyda. Tkwił w piwnicy, wspominając dawne czasy i marząc, by jeszcze raz poczuć na sobie sztywny dotyk wykrochmalonego obrusu i lekki ciężar porcelanowej zastawy, by usłyszeć brzęk sztućców i radosny gwar ludzkich głosów.
Ale kto by się tam przejmował marzeniami starego stołu…
(bloodyrose32@gmail.com)
Ulcia 5 marca 2015 (14:34)
Wiosna, tak na pewno wiosna. Rankiem słychać śpiew ptaków, które siedzą na winogronie za oknem. Ślicznie śpiewają. Mimo wiosennego chłodu drzwi na balkon otwarte. Zapach, dźwięk, wszystko wprasza się do pomieszczenia. Chłód także, ale to nikomu nie przeszkadza. Na stole obrus. Taki zwykły biały lub kremowy, najlepiej lniany. Przypominający o cieple… Na nim okrągły wazon wypełniony wodą z gałązkami kwitnącej forsycji. A wzdłuż stołu świąteczne dania: Jaja faszerowane, pasta jajeczna z chrzanem, przystrojone zielonymi listkami, warkocz z ciasta drożdżowego, bochenki chleba własnoręcznie upieczonego – jego zapach miesza się z świeżym powietrzem niosąc swój aromat do ogrodu, sałatka jarzynowa, mazurek robiony wspólnie i królowa stołu – baba, a pod nią babeczki z koszyczka, a obok niej pachnący baranek. W koszyczku obok stołu pisanki. Na stole biała zastawa… Ale centrum stołu znajduje się zupełnie tam gdzie nie powinno… na jego obrzeżach – Przy stole siedzi cała rodzina, dzieci zajadają się przysmakami z uśmiechem na ustach… wystarczyło tak mało…
Justyna 5 marca 2015 (13:09)
Już doczekać się nie mogę, na spotkanie o tej porze,
Ciepły słońca promyk wpadnie, do serc wszystkich których kocham,
Będą Dziaki, te najstarsze, co szacowne miejsca zajmą,
Młodzież w swoim gronie opowiada o przeżyciach,
Proszę trzymać obrus !!!! ktoś tam krzyczy,
To najmniejszy jest w rodzinie Adaś, co do jadła się dobiera.
Atmosfera jest podniosła, każdy w stroju wizytowym,
Mąż mój gospodarza czyni powinności ,
Dzieląc poświęcony symbol życia,
Są życzenia i wspomnienia tych najbliższych co odeszli…
Stół jest zawsze zastawiony potrawami z listy życzeń,
Mazureczki,jajka, baby, żurek, sernik, galantynka,
Smażoneczka z buraczkami, w której chrzan łzy wyciska.
Najważniejsze to są chwile, co przechodzą w pokolenia,
by pamiętać, że w rodzinie to właśnie trzeba zaszczepić.
pozdrawiam Justyna – juskros@wp.pl
Ninka. 5 marca 2015 (12:44)
Postanowiłam sama wprowadzić wszystkie poprawki :)
W otwartym oknie biała firanka powiewa,
Słońce wpada przez szyby błyszczące jak kryształ,
Za oknem na wysokiej brzozie wilga śpiewa;
Od razu widać, że nareszcie wiosna przyszła.
A w pokoju na stole, na obrusie białym,
Gładkim, wykrochmalonym, z koronkowym brzegiem,
Ustawiono w porządku niemal doskonałym
Talerze z porcelany równiutkim szeregiem.
Na każdym talerzyku, złożona w prostokąt
Leży serwetka z płótna w takiej samej bieli,
Na niej ciastko – zajączek z rodzynkowym okiem
Pod opaską z koronki białej się weseli.
Opaski przeplecione wstążką pastelową,
Jaśniutką, rozbieloną, dla każdej odmienną:
Błękitną, żółtą, zieloną, fiołkową, różową
I łososiową – tęczę stworzyły wiosenną.
Powtarzają tę tęczę na białym półmisku
Kraszanki, taka samą paletą zdobione,
Leżące obok siebie w kolorowym ścisku,
Gałązkami borówek czasem rozdzielone.
Owies, w porcelanowej bulionówce siany,
Też został przewiązany wstążką pastelową.
W nim baranek bielutki o sierści wełnianej,
Obok, w wazonie szklanym, kwiaty kolorowe;
To żółte, białe i różowe tulipany.
W kieliszkach przeźroczystych do białego wina,
I w sztućcach srebrnych słońce błyska roześmiane,
Na ścianach wokół wzory świetliste rozpina.
I w tych blaskach, w barw tęczach, w wiosennej zieleni,
Radość życia buzuje jak szampan w kieliszkach,
Zaraz nadejdą goście mili, wytęsknieni…
Od razu widać, że nareszcie wiosna przyszła.
nina.onisk@gmail.com
Natalia Gil 5 marca 2015 (12:43)
Nie jestem specjalistką w urządzaniu wnętrz czy nakrywaniu do stołu, ale uważam, że patrząc na świątecznie nakryty stół powinno się czuć przede wszystkim…. RADOŚĆ.
W sumie w tym jednym słowie mogłabym zamknąć całą filozofię wiosennych stołowych dekoracji, ale postaram się to opisać, jak najlepiej potrafię.
Czym jest RADOŚĆ? Radość to doznania, to natłok wrażeń, to uczucia, to… kolory. Dlatego właśnie taki powinien być wiosenny stół – tak kolorowy, by oszałamiał wzrok, tak ciekawy, by chciało się przy nim usiąść, tak radosny, by od samego patrzenia czuło się w sercu wiosnę.
I kwiatowy, moi kochani! Przecież wiosna to żonkile, to wielobarwne krokusy, hiacynty, słodko pachnące narcyzy! Wiosenne kwiaty dają tyle możliwości, a przy tym są tak niewinne i urocze, tak cudownie świeże, że nie wyobrażam sobie dekoracji świątecznego stołu bez nich.To one powinny według mnie stanowić główny element dekoracji – a do ich kolorów dobrałabym inne elementy – jasnozielony lniany obrus, serwetki w jasnożółtą kratkę, delikatną porcelanową zastawę stołową. Na każdej serwetce przysiadłby zabłąkany wielkanocny kurczaczek. W wiklinowym koszyku na środku stołu spoczęłyby, jak co roku, dekorowane woskiem pisanki. To nasza rodzinna tradycja i na pewno nie mogłoby ich na naszym świątecznym stole zabraknąć.
Na koniec dodam jeszcze, że najlepszą i koniecznie wymaganą dekorację świątecznego stołu stanowi rodzina. Można obejść się bez wytwornej zastawy, bez pięknego obrusu, czy kolorowych dekoracji, ale bez najbliższych jest człowiekowi ciężko.
Dlatego uśmiechy członków rodziny, radosny gwar, przekomarzanie się, czy nawet rubaszny śmiech wujka, to to, co przy wielkanocnym stole być musi.
Pozdrawiam serdecznie ( i świątecznie!)
Natalia Gil
vingag@wp.pl
GAJA 5 marca 2015 (12:33)
STÓŁ WIELKNOCNY
Polana żółtego obrusa.
[ Bo biały dziś nie konieczny.]
Zaczyna się spektakl niezwykły;
Ciepłą wiosną serdeczny.
Pośrodku malutki zajączek
Lśni bielą porcelany
W murawie zielonej rzeżuchy.
[Zajączka mam od Mamy…]
Tuż obok żonkile w bukszpanie
Dmą dumnie w złote trąbki.
Bokami, w czarkach z kryształu,
Pływają ciche fiołki.
W tych barwach i woniach zmieszanych
Biała zastawa czeka.
Meandrami srebra oplata
Biel naczyń sztućców rzeka.
Bukiety hiacyntów, pisanki,
Ktoś jeszcze coś dostawia,
Dodaje kolorów, zapachów.
Słychać hosanna, hosan…
Muzyka gra w kieliszkach,
Unoszą się pieśni radosne,
Złote słoneczka lśnią w winie.
Z ogrodu wieje wiosną…
Z wiosennym życzeniami dla Gospodarzy i Uczestników.
Anonimowy 5 marca 2015 (11:59)
Moja ulubiona dekoracja świątecznego stołu hmm?
Zawsze honorowe miejsce zajmuje Baranek ! Odkupiciel ! Bo wielkanocny poranek to pytanie:"Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj,zmartwychwstał."
Zawsze są też jajka – bo życie jest górą ! Chrystus ukrzyżowany wstał z grobu.Przeważył szalę na stronę życia.
Zawsze jest też chleb – bo dobro jest górą ! byśmy byli dobrzy jak chleb.
A cała reszta dekoracji ? każdego roku inna,wyjątkowa,wypływa z serca,radości,pomysłu i zapału.
POZDRAWIAM ULA R. dommojamilosc@gmail.com
jolanda 5 marca 2015 (11:57)
CD.
Wnuki zaraz się rozpierzchną (oprócz niedawno narodzonego – ten będzie spał w starej drewnianej kołysce, przygotowanej dla niego na mazurskie pobyty), a my będziemy gawędzić przy kominku popijając mojego wyrobu nalewki w pełnej gamie kolorów i smaków z siedliskowych dóbr przyrody), delektować się lipową herbatą z kwiatów naszej bardzo wiekowej lipy, z cytryną, plastrem pomarańczy, syropem lipowym i odrobiną imbiru.
Podekscytowani wnukowie co chwilę będą przybiegać do dziadka z pytaniami – gdzie piłka nożna, czy odpali im gruchoty (oj, jest ich trochę) ze stodoły lub doleje benzyny, czy mogą porajdować po błocie, odpalić traktorek i przywieźć drewno na ognisko, a gdzie wędki i czy ryby w stawie biorą … Tu czują się naprawdę wolni i szczęśliwi.
jolanda 5 marca 2015 (11:54)
Widzę, że przekroczyłam limit znaków, dlatego będą dwa komentarze; mam nadzieję, że mnie to nie dyskwalifikuje. Ale ja o tych naszych Mazurach mogę nieskończenie … Z góry przepraszam – jolanda
Niespiesznie przygotuję te wiosenne święta. Tu, na wsi, ściślej bezludziu, wolniej płynie czas.
Nie ma gonitwy, nikt nie przeszkadza, nie rozprasza, co najwyżej zagapię się na bezkres pól oczekujących na wiosenne prace, na baraszkowanie ożywionego ptactwa czy majestatyczny taniec pary żurawi nad naszym dość odległym Czarnym Stawem.
Do przygotowania dekoracji wnętrza czy stołu materiał florystyczny mam na wyciągnięcie ręki, matka natura podsuwa pomysłów bez liku. Czerpię garściami. Pani Wiosna to wyjątkowy gość, wymagający odpowiedniej oprawy, to koneserka stołu wielkanocnego. W progi zawita również cała najbliższa rodzina ze stolicy.
W poszukiwaniu gałązek borówki wybiorę się za pobliskie bagna spowite mgłą unoszącą zapach świeżego torfu. Dzikie ostępy tajemnicze są i nieprzyjazne. Powalone przez bobry drzewa i misterne żeremia co rusz nadają olsom nowego oblicza. Ale brusznica, nie bukszpan, musi być, do koszyczka ze święconką, do kraszanek. Bazie do wazonu na stół i brzozowe bladozielone gałązki brzozy na wianek są na szczęście w pobliżu domu.
Stary sad już zalany będzie błękitną laguną cebulicy syberyjskiej – zerwę kilkanaście kwiatów, z gałązką borówki stworzy subtelną dekorację w połówkach skorupek jajek, które włożę do ciut skorodowanego wiekowego siedziska sprężynowego (może z dziecinnego wózka, albo jego oparcia? zupełnie nie wiem takie to małe, tutejsze znalezisko). Obręcze na serwetki zrobię z pędów barwinka, może z błękitnym szafirkiem?
Będą kraszanki farbowane w łuskach cebuli i zielony owies zawczasu wysiany w ceramicznych doniczkach, a w nim gliniane zajączki i malutkie ptaszki zimą własnoręcznie ulepione i wypalone w piecu ceramicznym u sąsiadów. Czy będą już kaczeńce na podmokłych łąkach?
Stara mazurska chata nareszcie ożywi się, to będą pierwsze nasze święta w tym domu pełnym nieznanych nam losów poprzednich mieszkańców. Naznaczamy go już nową, swoją historią, niemniej wsłuchujemy się co szepcze o przodkach ponad stuletnia lipa, wierzby rosochate na wjeździe czy ceglane stare mury siedliskowych zabudowań. Na każdym kroku widać miłość protoplasty do tego miejsca, której i my ulegliśmy.
Na stole garnitur stołowy pełen wspomnień i historii, ale naszej rodziny – taka sentymentalna zbieranina. Talerze peerelowskie, ale ze złoceniami (fabryka porcelany Jarolina i Wawel, ha !) ilość niezadawalająca na naszą liczną rodzinę, ale w zanadrzu są sielskie talerzyki z motywami bajek i wiejskich pejzaży. Półmisek na wędlinę ze stoliczną kolumną Zygmunta (czyżby zabłąkał się do rodziny z popularnego w PRL baru "Praha"?), okrasą będzie prostokątny pólmisek Villeroy&Boch z folkowym wiosennym obrazkiem Gerarda Laplau. Zaplątał się też jakiś talerzyk z napisem Społem. Radzieckie sztućce z rękojeścią a`la kość słoniowa, tych dostatek, bo zebrane z całej rodziny. Talerzyki deserowe ze srebrzonymi motywami myśliwskimi, babcine ornamentowe posrebrzane koszyczki uchwyty do szklanek na herbatę, design PRL-owski. Każdy z tych przedmiotów ma swoistą rodzinną opowieść. Ot, rupieciarnia dla innych, dla nas spuścizna po bliskich, pełna sentymentalnych podróży w przeszłość. Tu, na mazurskim siedlisku, wśród starych ścian z wypalanej cegły, w sąsiedztwie mebli z duszą, na tle surowego lnianego obrusu będą epokowym dopełnieniem.
Tradycją rodzinną jest świętowanie już w sobotę. Zasiądziemy do uroczystej wcześniejszej kolacji dzieląc się święconym jajkiem, po czym skosztujemy pasztetu, pieczonych mięs, sałatek i faszerowanej kapusty, która od lat przyjęła się u nas jako danie wielkanocne. Obowiązkowo będą baby drożdżowe, szarlotka na ciepło z lodami waniliowymi i przepyszny sernik z przepisu teściowej (Kalendarz Przyjaciółki -wydanie książkowe lata pięćdziesiąte).
Aalex BBB 5 marca 2015 (10:16)
Na moment przymykam oczy- zanim zaniosę wazę parującego żurku do pokoju… Gdy je otwieram mój wzrok pada na siedzących przy stole trzech chłopców- w tym jednego dużego :)-grzecznie, prościutko, cichutko (czyżby mi ich ktoś podmienił?:)) Widzę, że im też podoba się ten dzień, ta atmosfera, ten stół. Na "maminym" płóciennym obrusie, z lekko sfatygowanego duchem czasu koszyka wystaje trochę zbyt ciemne uszko drożdżowego baranka. Spiekłam go za bardzo, ale jest mój:) Obok miał siedzieć króliczek, ale dzieciaki obgryzły mu lukrowane uszy i pozwoliłam im schrupać resztę. Z ogromnego ażurowego półmiska wysypują się pisanki. W cebuli, żytku i kurkumie, oklejane sznurkiem, bibułą i odziane w szydełkowe kubraczki. Najbardziej rozczulają mnie te malowane przez dzieci…M. nadal ma na policzku "kobaltowy błękit"- wkomponował się nawet w biel koszuli:). Pachnie…. ponad aromatami charakterystycznych potraw- święconych wędlin, chrzanu i czosnkowej nuty białego barszczu przebija się zapach hiacynta. Białego. W białej doniczce. Większość zastawy jest biała- trochę niechcący, bo nic prawie sama nie kupiłam. Wielgachna babcina zastawa biała była kiedyś- teraz litościwie nazywam ją ecru. Wiklinowe koszyczki na sztućce też są białawe- mąż je skądś przytachał, ale kazał wyczyścić i przemalować- okazało się, ze ktoś wystawił je obok kontenera na śmieci…z cenami! I obrus też biały…. No, może nie akurat tam, gdzie właśnie A. odbił swoją umazaną buraczkami łapencję, ale prawie… Kończymy już to wielkanocne śniadanie.. Przed deserem padają życzenia… "i zebyś nas mamuś zafse kochała!" Przy olbrzymiej czekoladowej babie z rodzynkami, która zajęła prawie ćwierć stołu wraz z wystającymi z jej środka baziami i bukszpanem (kojejny zapach świąt) dobre maniery idą w dal… W posrebrzanych łyżkach s końca XIX wieku maluchy podziwiają swoje lukrowane wąsy…Dobrze mi… Kiedyś na Wielkanoc chciałam mieć zastawę w pastelowe groszki, do tego parę nowoczesnych dekorów a'la plastik i wszystkie potrawy z cateringu by maksymalnie odpocząć… Dziś mam na stole i przy nim fragment historii, masę wspomnień, dużo ciepła i ogrom radości i miłości. A uśmiechnięte oczy ledwo wystające ponad krawędź stołu są jego najwspanialszą dekoracją…. :)
Majka 5 marca 2015 (08:38)
A gdy już siądziemy przy świątecznym stole, promienie wiosennego słońca zagrają barwną rapsodię na cienkim szkle zastawy i rozjaśnią nasze twarze, które pełne dziś nadziei. Poranne słońce nad śnieg wybieli biel obrusu, choć śniegi już dawno stopniały. Promienie podświetlą delikatną porcelanę by dowieźć, że jest najprawdziwsza, tak jak najprawdziwszy jest dziś pokój w nas. I z niej pijąc herbatę zapatrzymy się w świecę, której płomień już nie do widzenia jest nam potrzebny, bo dzień przecież taki już długi, lecz by przypomnieć o świetle, które każdy z nas nosi w sercu. Hiacynty, żonkile, rzerzucha, pisanki, szczypiorki, baranki i wieniec nad stołem – wszystko radośnie zaśpiewa, że będzie dobrze, bo to święto życia, co nawet jeśli zgasło, na nowo się dziś rodzi.
Anonimowy 5 marca 2015 (08:34)
Dziękuję za temat. Na początku trochę mi umknął…takie tam ozdoby wielkanocne……ale ziarenko wbrew pozorom zostało zasiane i przez kilka dni uparcie podświadomie szukałam w swej pamięci idealnego obrazu Wielkanocnego stołu…..i olśnienie. Stary domek na wsi, a bardziej na niewielkiej kolonii, wokół zapach budzącej się wiosny, wilgoci otaczającego lasu. A na stole ustawionym nie w pokoju, tylko w obszernej kuchni z kaflowym piecem, obrus lniany haftowany w kolorowe kwiatki, gliniane talerze malowane w drobne wzorki z popękaną emalią od częstego używania, srebrne sztućce( rodzinna pamiątka) wyjmowane tylko przy ważnych okazjach i ogromna miska pełna jajek kraszonych w cebulniku. Brak tulipanów, żonkili i hiacyntów …za to wszędzie panoszący się barwinek z błękitnymi 'oczkami' swoich kwiatków i przylaszczki oznajmiające, że już wiosna, a na parapecie doniczki ze szczypiorkiem i pietruszką. I najważniejsze …..Uśmiech Babci kiedy po wielkanocnym śniadaniu siadałyśmy razem i 'skrobałyśmy' na tych kraszonych jajkach fantazyjne wzory……dziękuję :) mbaum1@vp.pl
petra bluszcz 5 marca 2015 (08:00)
Nie pamiętam, żeby kiedyś w moim rodzinnym domu panowała radosna atmosfera na jakiekolwiek święta. Tylko wzajemne pretensje rodziców, pośpiech – żeby już było z głowy. Nie pamiętam ani jednego wspólnego wielkanocnego śniadania. Dlatego dziś, kiedy mam swoją rodzinę, najpiękniejszą dekoracją stołu jest właśnie ona, tzn. my troje. To jest nasz czas – pięknie podane potrawy, choćby te najzwyklejsze, zajączki i kurczaki… I to, co sprawia, że jest tak wyjątkowo, świątecznie i radośnie – uśmiech naszego dziecka. I jeszcze szczęście, bo w kwestii rodziny jesteśmy mądrzejsi od tych, którzy nas wychowali. Wiem, że chodzi o wystrój wnętrz, ładne rzeczy i ciekawe pomysły. Dla mnie jednak dom, to mój Mąż i moja Córeczka. Dekorujemy go naszą miłością.
Anonimowy 4 marca 2015 (21:43)
Mój synek ma 2,5 roczku.
Od dwóch i pół roku w każde Święta pakujemy się w pośpiechu i jedziemy w moje rodzinne strony.
Od dwóch i pół roku nie potrafię wyobrazić sobie Świąt przy innym STOLE niż ten w moim rodzinnym domu.
Od dwóch i pół roku ten STÓŁ jest powodem pewnych nieporozumień ;) z moim mężem, który nie jest w stanie pojąć dlaczego mamy "na wariata" pakować się i jak to On twierdzi spędzać kolejne Święta na autostradzie tylko po to, żeby na chwilę zasiąść przy tym STOLE.
Nie ma na nim żadnych dodatków, czasem nie ma nawet obrusa białego, ale dla mnie to jedyny STÓŁ przy którym siedząc czuję, że są Święta.
Nie potrafię nawet sobie wyobrazić, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że nie będzie przy NIM na nas nikt czekał….
p.s.
Do Świąt jeszcze cały miesiąc, a mój mąż już cierpliwie znosi moje pytania – to pojawiające się najczęściej: "Ale na pewno pojedziemy"??
gogik6@wp.pl
Ania M. 4 marca 2015 (21:17)
Moja ulubiona aranżacja stołu świątecznego to taka dokładnie jaką mamy od paru lat w naszej powiększającej się wciąż rodzinie. Jest prosto, tradycyjnie, naturalnie, świątecznie i jasno. Tak jasno! Cieszy mnie nasz biały, haftowany przez teściową, lniany obrus. Na nim rozstawione bolesławieckie talerze i misy. Są serwetki i gałązki bukszpanu przewiązane sznurkiem lub wstążeczką, jest baranek wełniany, są ptaszki porcelanowe. Wstawiamy też do wazonu gałązki brzozy, jabłoni i czereśni, oczywista odpowiednio wcześnie, aby zdążyły zakwitnąć nam w sam raz na Wielkanoc. Wieszamy na nich jajeczka w kolorach pasujących akuratnie do tegorocznego trendu, a więc wizji małych rączek je malujących.
To część dekoracyjna. A stół sam? Aż pstrokaty od kolorów naturalnego jedzenia! A to szyneczka, a to kiełbaska, chrzan z wetkniętą gałązką bukszpanu, chleb z kminkiem z domowego piekarnika, babka wielkanocna lukrowana, rzeżucha zasadzona w skorupkach jaj i foremkach na babeczki, jajca wykąpane w łupinach cebuli (każde koniecznie z odciśniętym listkiem bazylii, pietruszki zielonej, paprotki czy bluszczyku)… Tego roku leżakować będą w drewnianej dzieży, właściwie to mini-dzieży zakupionej okazyjnie na pchlim targu. No i kwiaty! Dużo kwiatów: żonkile, tulipany i hiacynty.
Obrazu dopełniają uśmiechnięte łebki co roku wystające trochę wyżej ponad stół, dumne ze swoich arcydzieł pisankowych i skowyczące o czekoladowe zające wciśnięte przez babcię do koszyczka święconego.
Anonimowy 4 marca 2015 (20:56)
Ponieważ ciężko pisać mi w pierwszej osobie…
Uchylone okno wpuszcza do pokoju wiosenne chłodne jeszcze powietrze. M dwa dni wcześniej wyczyściła stary drewniany stół. Dostali go, razem z mężem od przyjaciół wyjeżdżających za granicę. Mebel był w częściach więc go poskładali . Wcześniej jednak wyczyścili, zabejcowali i polakierowali. To była pierwsza taka wspólna robota. Teraz M kładzie na nim szary obrus z wyhaftowanymi delikatnymi kwiatami na obrzeżach. Wybrała odcienie brązu oraz trochę złota do stworzenia wzoru. Ach, ile się naszukała tej złotej nici –przypomina sobie – myślała, że nie zdąży przed świętami. Talerze, półmiski i waza są z zastawy po babci ze strony męża. Kremowe naczynia w niebieskie i czerwone kwiaty są takie niedzisiejsze. Miseczki na żur przygotowała te codzienne ciemnobrązowe, a do herbaty białe filiżanki z targu staroci. Natomiast świąteczny sernik ma dziś niebagatelną oprawę, leży bowiem na drewnianej paterze wyciosanej z kawałka pieńka.To jest własnoręcznie wykonany prezent od męża. Obok patery nóż, stary Gerlach wyprodukowany w jej rodzinnym mieście, a podarowany przez dziadka. By było wyjątkowo M dodaje jeszcze gniazdko z gałązek ,które uplotły niedawno we dwie z córką. Było z tym trochę zabawy.Ułożyły w nim wydmuszki dosłownie pochlapane farbami w delikatnych pastelowych kolorach oraz te ozdobione muliną i nawet jajka z filcu. Pomiędzy potrawami ustawia niewielkie turkusowe doniczki z różowymi hiacyntami. W samym centrum jest miejsce święconki , niewielkiego koszyczka z jajkami barwionymi cebulą i barankiem. Gdy wszystko wydaje się być gotowe M przygląda się krytycznym okiem. Większość to tylko rzeczy-myśli.Jednak- reflektuje się po chwili – gromadzone latami, zrobione własnoręcznie, odziedziczone lub otrzymane przez co wyjątkowe.Uznała ,że nadszedł czas zawołać rodzinę do stołu.
Pozdrawiam-Malgorzata
malenstwo998@wp.pl
lady 4 marca 2015 (19:51)
Dla mnie na Wielkanoc zawsze podstawowe i obowiązkowe były dwie rzeczy: zielona ściereczka w kurczaczki i baranek z masła w "polu" rzeżuchy. Baranek był robiony w domu, w starej, drewnianej formie. Nie wiem co stało się z formą, ale ściereczka, mocno już wyblakła jest ze mną w mojej własnej kuchni i przypomina mi o wszystkich dziecięcych wiosnach, które już za mną.
Anonimowy 4 marca 2015 (19:46)
Duze naturalne STRUSIE JAJO poniewaz to ono jest symbolem swiat, w kolorze ecru jest najpiekniejsze. Wyroznia sie jako dekoracja wsrod wszystkich swiatecznych potraw. Juz sie nie moge doczekac tego
klimatu..
dentmaj@interia.pl
Anonimowy 4 marca 2015 (19:40)
Śniadanie podano….
Wielkanocny stół stanie się popisem wyobraźni poruszonej wszechobecną wiosną, kolorami, zapachami…..
Tradycyjnie i z nutą nowoczesności. Oczywiste jest to, że kocham tradycję, czyli obowiązkowo biały obrus, który uwydatni magię kolorów i to, co będzie się działo na stole. Nie może zabraknąć pysznych potraw z roku na rok urozmaicanych: zupy chrzanowej zamiast żurku, pieczonych mięs, wędlin na półmiskach przelatanymi jajkami w różnej postaci, sałatek w różnokształtnych miseczkach. Szczególnie wyczekiwana jest święconka w wiklinowym koszyczku. Sam koszyczek z ukrytymi w środku smakołykami jest urokliwy, ale to dodatki sprawiają, że wygląda strojnie. Są w nim babki i babeczki lukrowane, jajka malowane łupinkami cebuli, słoneczne kurczaczki i baranek na honorowym miejscu. Wszystko oplecione kolorowymi wstążkami i niteczkami z odrobiną zieleni z ogrodu.
Na stole biała zastawa ze srebrnym delikatnym zdobieniem obok serwetki w kolorze limonkowej zieleni a w nich sztućce, pomiędzy niektórymi króliczki na patyczkach odświętne, bo pod krawatem.
Nie może bez wątpienia zabraknąć moich ulubionych pachnących hiacyntów i żonkili umieszczonych w szklanych okrągłych doniczkach w trochę innych odcieniach zieleni-tym razem groszkowej i miętowej tak dla odmiany i różnorodności. Wśród nich zające i pióra fruwającej w odcieniach fuksji i pomarańczy. To wszystko na stole i w tle świątecznej aury otaczającej stół wraz z biesiadnikami.
Zawsze pięknie i pysznie. Biel, zieleń, szarość i kolory wiosny to niezwykłe połączenie. Wszystko ma swoje miejsce i czeka, aby urokiem oczarować moją rodzinę…
Pozdrawiam
Marta
marta.kurkowska10@wp.pl
Anonimowy 4 marca 2015 (19:30)
Witam serdecznie:) Wielkanoc jest dla mnie czasem wyjątkowym, ponieważ kojarzy mi się z nadzieją. Natura budzi się do życia, w powietrzu czuć ukochany zapach wiosny. W moim domu dekoracje na świętą Wielkiej Nocy są dużo skromniejsze niż te na Boże Narodzenie.Hmm.. myślę, że w wielu domach tak jest. Ale czy skromniej znaczy gorzej? Mniej uroczyście? Otóż sądzę, że nie. Wiosna to rozkwitająca natura, dlatego też na moim stole pojawi się biały lniany obrus, wiklinowe podkładki pod talerze, biała, klasyczna porcelana, a w wazonie będą uśmiechać się żółte tulipany i żonkile. Dekoracją będzie również wiklinowy koszyk, w którym będzie święconka. Gałązki palmowe, a na nich ręcznie robione przepiórki… Ach jak będzie pięknie. Natura, czyli to co kocham najbardziej. Świece będą także nieodłącznym elementem dekoracji, zarówno te o prostej bryle, jak i te w kształcie wielkanocnych jajek. Jednak najpiękniejszą dekoracją w moim domu będzie moja rodzina, która licznie zbierze się przy wielkanocnym stole. Życzę wszystkim rodzinnych i pełnych miłości Świąt, abyśmy potrafili się zatrzymać w tym pędzącym świecie i zobaczyć to co wśród nas najpiękniejsze, czyli miłość drugiego człowieka. Dekoracje są tylko dodatkiem, nie priorytetem. Priorytetem jest rodzina z którą możemy się tymi dekoracjami cieszyć z głębi serca. Ściskam serdecznie Zielone Czółno:)
madzia0156@wp.pl
Dorota 4 marca 2015 (14:42)
Wielkanoc, to piekne swieta pelne wiosny, slonca i usmiechu. Wszystko wtedy rodzi sie do zycia, poprostu pieknieje.
W tym roku beda dla mnie i mojej Rodziny szczególne, moja córeczka bedzie miala prawie póltora roczku i to dla niej bedzie to wszystko, usmiech, slonce i pelno szczescia! Napewno zrobie potrawy wielkanocne oraz pelno dekoracji, poczawszy od malowanych jajek a skonczywszy na wiencu, który sama wlasnorecznie chce udekorowac! Bedzie tez duzo kwiatów, bo to one sa jedna z wazniejszych dekoracji na wielkanocnym stole. Zonkile i tulipany zagoszcza na stole, równiez pojawi sie typowo wiosenny polny bukiet, bo takie sa najpiekniejsze!
Ale najwazniejsze bedzie to ze bedziemy razem, jako rodzina! :)
W zeszlym roku córeczka byla malutka i za duzo tez nic nie stroilam, bylam zmeczona po ciazy, ale teraz, teraz bedzie sie dzialo … :)
pozdrawiam slonecznie
Beata Tokarz 4 marca 2015 (13:27)
Ileż tutaj się stołów, historii, nadziei, wspomnień, wzruszeń pojawiło! Czytam i czytam… Pięknie:)
Anonimowy 4 marca 2015 (12:36)
Piękno bywa krótkotrwałe ale sprawia sercu dużo radości,
dlatego na moim świątecznym stole z pewnością bukiet świeżych tulipanów zagości;)
z cieplutkimi pozdrowieniami
Dorota
lolkawawa@interia.pl
Anonimowy 4 marca 2015 (12:07)
Moja ulubiona dekoracja świątecznego stołu? rozumiem to nieco metafizycznie. Cała rodzina o czystych sercach i w dobrych humorach RAZEM. Jesteśmy ciekawi siebie i słuchamy o tym, co ważne, dla każdego z osobna i dla nasz wszystkich. Ozdabiamy stół żartem, śmiechem, wakacyjnymi planami i marzeniami o tym by w piątkę zwiedzać świat. Najpiękniejszą dekoracją w tym roku będzie moje zmęczenie, podkrążone oczy po niewyspanej nocy i pokój w sercu, że jest nas tyle ile marzyliśmy. Tuż przed Wielkanocą przyjdzie na świat nasze Trzecie dziecko!
Magdalena
szyszkapo@op.pl
Anonimowy 4 marca 2015 (09:03)
Choć nadal nie mieszkamy na swoim, a w pokoju nadal nie mamy stołu (więc ten z kuchni krąży po całym domu), zawsze staramy się, aby ważne momenty celebrować szczególnie. Podstawą dekoracji jest biały obrys wykonany przez moją Babcię na szydełku około 50 lat temu. Na stole zawsze musi znaleźć się wazon z gałązkami (w tym roku będzie to prawdopodobnie forsycja). Tej wiosny na gałązkach zawisną haftowane pisanki, których "produkcją" zajmuję się, gdy Rodzina słodko już śpi. Nie zapomnę również o rzeżusze posadzonej w foremkach na babeczki (pomysł podpatrzony w Zielonym Czółnie). Cóż… to chyba koniec naszej tegorocznej dekoracji – myślę jednak, że minimalizm też może być strojny…
Pozdrawiam serdecznie, zimowo – wiosennie,
Magda P.
maghdalenn@gmail.com
emilystar 4 marca 2015 (08:40)
Znowu mam 9 lat… idę po mleko z granatową kanką w dłoni, na skróty przez ogród Walkowiaków, prosto do gospodarstwa pani Feli…
Wszyscy sąsiedzi chodzą na skróty przez ten ogród po świeże, jeszcze ciepłe mleko z pianką, na które trzeba chwilę zaczekać, aż pani Fela udoi…
Siadam przy drewnianym stole, tuż pod skrzynkowym oknem, ten stół jest tak zgrzebny, że aż piękny, błyszczy od używania, ręka sama wędruje, by go pogładzić… Wchodzi do sieni pan Stefan, zostawia płaszcz na haczyku i na stole kładzie kosz pełen jaj umoszczonych w słomie, w tym momencie słońce jakby mocniej zaświeciło.
Jutro Niedziela Wielkanocna, trzeba się brać za kraszenie – powiedział do swojej drugiej siostry Jaguli, która akurat bieliła komin tuż nad paleniskiem. Pamiętam, że bielili go dwa razy do roku, zawsze przed świętami.
Dzisiaj juz nie ma nikogo z nich, nawet tego gospodarstwa, ale zgrzebny stół, z koszem pełnym jaj w promieniach słońca mam w sercu ilekroć układam sztućce na swoim stole wielkanocnym :)
Anonimowy 4 marca 2015 (08:12)
Moje miejsce na Ziemi jeszcze na mnie czeka. Ale to miejsce z centrum małego wszechświata – stołem, który będę mogła świątecznie ozdabiać – jest już w mojej głowie. Myślę o nim tak:
Mam drzewo. Prawdziwe, wysokie, z mocnym pniem, gałęziami, liśćmi – czyli wszystkim, czego drzewo potrzebuje do życia.
Mam płot. Drewniane sztachety, niektóre już pochyliły się pod ciężarem kolejnych przedwiośni, poleci i przedzimków.
Mam stół. Ze stabilnymi nogami, okrągłym blatem i odpowiednią ilością sęków – czyli wszystkim, czego stół potrzebuje do życia. Kiedy się w niego postuka, słychać drzewo, którym kiedyś był. Ale nie tylko, czasami odzywa się dziecko, które nie chciało jeść przy tym stole swojej kaszki "za mamusię", czasami kobieta niskim, cichym głosem tłumaczy komuś, że musi żyć dalej, że to, co się stało, to nie koniec świata. A gdy wcześnie rano stawiam na nim kawę, obok mnie siedzi starszy, milczący mężczyzna z papierosem a ja nie czuję zapachu palącego się tytoniu. Tego mężczyznę lubię najbardziej.
Zwieńczeniem drzewa, płotu i stolu jest dom. Dom, do którego wchodzi się przez sień. Sień senną. Sień serdeczną. Sień powitalną. Wejdźcie i usiądźcie ze mną przy stole.
Kamila
domdlapsa@op.pl
Anonimowy 3 marca 2015 (22:10)
Może mój opis nie będzie literacko twórczy, ale chciałabym w przystępny sposób podać instrukcję do samodzielnego wykonania dekoracji. Ja robię ją co roku i postanowiłam że podzielę się pomysłem. Potrzebne będą:
1. dłuższe gałązki bukszpanu
2. cienki zielony drut
3. 1,5 m. tasiemki w ulubionym kolorze ( do kupienia w pasmanterii)
4. kolorowe krótkie cienkie tasiemki ( ja zbieram je cały rok, a pochodzą z nowo kupionych ubrań:) pewnie to znacie, gdy kupujemy bluzki, sukienki to często mają one wszyte tasiemki żeby nie spadały z wieszaków w sklepie, a podczas noszenia na co dzień są zupełnie zbędne. Ja je wycinam i gromadzę w jednym miejscu, a potem przydają się na okoliczność świąt.
Wykonanie:
Z bukszpanu formujemy cienki wianek , oplatając go drutem, krótkie tasiemki przywiązujemy do wianka na około, powinny mieć różne długości tak żeby sterczały w artystyczny sposób. Długą wstążkę przecinamy na 3 części i każdą z nich przywiązujemy do wianka, w równych odległościach. U góry łączymy końcówki tak, aby powstała zawieszka. Dekorację wieszamy nad wielkanocnym stołem mocując ją do sufitowej belki albo lampy. Wygląda to wesoło i folkowo. Szkoda ze nie można dołączyć zdjęcia.
Pozdrawiam
Iza
iza484@wp.pl
Anonimowy 3 marca 2015 (21:30)
Aby piękny był "zajączek"
trzeba użyć trochę rączek
stół nakryć białym obrusem
dać talerze, stroik z krokusem
Żeby nie tylko oczy nacieszyć
trzeba zmysł smaku w kuchnię wymierzyć
i przygotować mnóstwo pyszności,
którymi stół przyjaciół ugości.
Kiedy już oczy nasze potwierdzą,
że dom stał się prawdziwą świąteczną twierdzą
użyjmy Serca do wszystkich czynności,
a w naszym domu szczęście zagości.
Agnieszka
a.korzeniewska@interia.eu
Monika Pragaiova 3 marca 2015 (20:37)
Jestem ze Słowacji i postanowiłam również napisać kilka słów. Ale to nie będzie wiersz :) bo nie wiem dużo pisać po polsku, przepraszam…
Wiosna…to jest moja ułubiona pora roka. Czas, kiedy budzi się przyroda, wszystko jest pastelowo-kolorowe. Moje handmade świąteczne dekoracje są w całym naszym domku, ale najważniejsze jest to, że cała rodzina może spotkać się i porozmawiać.
Bardzo kocham Green Canoe, nie mogę się doczekać każdego nowego blogu, uwielbiam te piękne zdjęcia, pomysły, inspiracje, …
Lubię robić sezonowe dekoracje a zmiany w naszym domu a dlatego jesteście dla mnie doskonałym źródłem inspiracji.
Dziękujem, że jesteście !!! I życzę dużo pomysłów.
Pozdrawiam ze Slowacji, Monika.
monika.pragai@gmail.com
Anonimowy 3 marca 2015 (19:03)
W salonie pachnie świeżością, z wszystkich kątów wymieciono dawno ostatni zimowy kurz. Tafle okien jak kryształki lśnią czystością, by nie zawstydzić gospodyni wpuszczając do domu wiosenne promienie słońca. Wkoło jest jasno i radośnie. Wszystko budzi się do życia. Na stole rozpościera się lniana powierzchnia. W kryształowym wazonie na rudawych brzozowych witkach pękają pączki w bezwstydnie jaskrawym odcieniu. Spodek z w bolesławieckie cętki ledwo mieści łan prosa, po którym skaczą kanarkowe pisklaki. Etażerka prezentuje przepiórcze jajeczka ukryte w rzeżuchowych piętrach. W seledynowych doniczkach rozpychają się hiacyntowe cebule uwieńczone dzwonkowatym kwiatostanem w kolorze liliowym. W wiklinowym gniazdku wypełnionym leśnym mchem przycupnął szarak puchaty jak bazie. Nad stołem dyndają nakrapiane wydmuszki. Bieluteńka zastawa czeka na każdego domownika, a przy każdym nakryciu z kieliszeczka zerka z wdziękiem żonkilowy kielich. Kosz przykryty wykrochmaloną serwetką pachnie Wielkanocną Tajemnicą…
marzenakwiat@gmail.com
Anonimowy 3 marca 2015 (17:00)
Moja ulubiona stylizacja świątecznego stołu…
Ciiiii, cichutko uchylam drzwi do jadalni i mam wrażenie, że już od progu wita mnie sama Matka Natura. Delikatnym skinieniem głowy zaprasza mnie do swojej enklawy. Uwielbiam to uczucie!
Na samym środku stoi On. Duży, drewniany babciny stół, przykryty tylko płócienną serwetą, na którym zapisały się niezliczone świąteczne, codzienne i mniej codzienne historie. Te zabawne i podniosłe. Nad stołem zwisa ręcznie zrobiony wianek z gałązek wierzby, ozdobiony baziami i kolorowymi kokardkami z bibuły. Na środku stołu zawsze honorowe miejsce zajmuje koszyczek wyścielony świeżym mchem, wypełniony kraszankami z kokoszką i przeróżnymi wzorkami. Obowiązkowo na stole melduje się pachnący mazurek, położony na dużym okrągłym słoju drewna. Z glinianych doniczek nieśmiało spogląda na wszystkich zasiane nie dawno zboże. Obok żytka stoi naprawdę duży baranek z ciasta przyozdobiony mertą . Oczywiście wielkanocny stół, nie byłby wyjątkowy gdyby nie bukiet z gałązek brzozy, kwitnącej wierzby i leszczyny, przez której złoty pyłek moja biała koszula zawsze jest żółta;) Chociaż się pilnuję:) Na drugim skraju stołu w małym dzbanuszku oko całej rodziny cieszą gałązki forsycji i białe pąki wiśni.
Babciu, może Ci pomogę? Pytam choć wiem, co usłyszę.
Nie, już wszystko gotowe. Już ubrałam
Moja kochana babcia od lat sama "ubiera" świąteczny stół i zawsze powtarza, że nawet kiedy jedzenia byłoby nie za wiele, to skromnym, ale pięknym stołem też można się nasycić.
Każdy stół wielkanocny jest inny, jeden nowoczesny, drugi tradycyjny, jeszcze inny pełen przepychu.
Najważniejsze żeby był nasz, od jednego końca do drugiego!
Ślę pozdrowienia:)
Grażyna
mandarynka435@interia.pl
Anonimowy 3 marca 2015 (14:44)
Jestem Anna. Święta Wielkanocne są dla mnie równie ważne jak Boże Narodzenie.Dom przystrajam baziami.Mój wymarzony stół nakryty byłby białym koronkowym obrusem.Na nim zastawa moja ślubna,a w wazonie narcyzy żółte.Przy każdym nakryciu postawiłabym kieliszek na jajko w kolorze jasnego fioletu.Na środku stołu w misie w kolorze jasnego zielonego byłaby rzeżucha którą siejemy z synkiem na niej postawiłabym baranka symbolizującego Pana Jezusa Zmartwychwstałego.Na krzesła ubrałabym pokrowce w kolorze jasnego fioletu.Przy każdym nakryciu położyłabym mały pęczek bazi przewiązanych zieloną wstążką. Z bazi zrobiłabym wieńce które udekorowałabym wydmuszkami w kolorze żółtym,jasnym fiolecie i zielonym.Powiesiłabym taki wieniec do żyrandola na wstążkach tak żeby wisiał poziomo.Na komodzie postawiłabym okazałą figurę Chrystusa Zmartwychwstałego.Pod stołem umieściłabym czekoladowego zajączka dla mojego synka to byłby taki domek dla zajączka a synek musiał by po całym domu szukać czekoladowych jajeczek.Tak właśnie wyglądałoby moje wymarzone śniadanie wielkanocne.Najważniejsze by być z rodziną by mieć z kim podzielić się tym jajkiem, oprawa stołu też jest ważna bo oddaje powagę tego wydarzenia ale najważniejsza jest rodzina. Pozdrawiam całą redakcje czółna. Ania
rosiakanna1@o2.pl
Beata Tokarz 3 marca 2015 (14:19)
Poranek zwykle magiczny swą szarością jeszcze, gdy zziębnięci wracamy z Resurekcji, by ogrzać się gorącym kakao w kubkach rodem z zimowej zastawy raczej niż wiosennych delikatności. Chwila spokoju, wyciszenia, radości z bycia razem, z małych stópek córki i ciepłego koca wydzierganego przez ciocię w biało-niebieskie łaty. Trochę krzątaniny i głodniejemy. Odświętne stroje, fryzury i…kalosze. Śniadanie od lat u kuzyna w jego drewnianym domu. Na otwartym palenisku w kominku buzuje ogień, wita nas zapach kawy i zastawiony stół. Nie ma identycznych filiżanek ani talerzyków, ale za to każdy ma swoją historię, niektóre pamiętają jeszcze czasy prababci. Są różyczki, delikatne złocenia, tylko zarysowany leciuteńko wzór albo barokowe bogactwo esów-floresów. Wszystko łączy lniany obrus na stole z surowego drewna i upominek świąteczny przy każdym n nakryciu – własnoręcznie zrobiony przez gospodynię. Wszędzie dużo zieleni – żyto w donicach, rzeżucha w skorupkach jajek, wstążki, jaja farbowane w szpinaku i życie. I zieleń budząca się do życia za wielkim tarasowym oknem z widokiem na rzekę, łąki i mokradła. O, przyleciały bociany do pobliskiego gniazda…
… Każdy powyższy wpis jest piękny, bo taki osobisty, najważniejszy dla każdej autorki/autora. Nie zazdroszczę wybierania:)
Pozdrawiam
Beata
Paulina Fabianczuk 3 marca 2015 (13:59)
Kim jesteś czworonożny Przyjacielu?
Czy spotkałam Cię już kiedyś?
Twój zapach jakby znajomy,
kolory już gdzieś widziane.
Czekam chwilę.
Sięgam po zieloność bukszpanu,
maczam w wodzie święconej.
Jej przezroczyste perełki
kap – kap, lądują na potrawach,
na pochylonych głowach najbliższych.
I wtedy niespiesznie odpowiadasz,
z każdą święconą kroplą przypominając…
Jestem białym obrusem, co
pamięta światło sprzed dziesiątek lat.
Wypiekami, w które dziecięce łapki
wtykały bukszpanowe kuku – ryku.
Nieśmiałym masłowym barankiem,
zrobionym z drewnianej formy
pamiętającej babcine dłonie.
Jestem tęczą na kraszankach,
zwariowaną barwą tulipanów,
szaleństwem w zapachu hiacyntów.
Jestem ciepłe świecy, co nie boi się ranka,
ale jakby z respekteu na baczność stoi.
Jestem ciepłym wspomnieniem
łagodnego spojrzenia Mamy,
radosnego głosu Taty.
Jestem modliwą – skromnym dziękuję,
za to, że ma kto przy mnie siedzieć,
że niczego mi nie brak.
A czy w przyszłości odwiedzisz nas jeszcze? – pytam.
Odwiedzę, bo choć dzieci twoje na angielskiej ziemi wychowane
Polskę mają w sercach nosić.
A w Wielkanocny czas, kiedyś
ze swoimi pociechami, sami będą
malować pisanki,
cieszyć się smakiem babki i żurku,
rodzinnym ciepłem.
Dobrym, bo naszym.
Dobrym, bo polskim…
Z wiosennymi pozdrowieniami
Paulina
(pfabianczuk@gmail.com)
Anonimowy 3 marca 2015 (13:31)
Mój stół wielkanocny jest prawdziwie romantyczny. Obrus utkany z porannej rosy, krzesełka wyplecione z witek brzozowych, pośrodku niczym strumyk obudzony pierwszymi wiosennymi promieniami słońca, wije się błękitny szal materiału oplatający porcelanowe talerzyki i kieliszki rżnięte z kryształu jak z lodowej do niedawna bryły. Srebrne sztućce pokrywa lekka szadź mchu a pierwsze cytrynowe motylki zasiadają na krawędzi porcelanowej patery tulącej w swym wnętrzu zielonkawe jeszcze jajeczka z których niebawem wychylą główki maleńkie, nakrapiane przepiórki. Miodowa baba wielkanocna ukrywa się w cieniu bladych hiacyntów i choć kora leśna gryzie nas w stopy a chłód udających ostatnie płatki śniegu dzierganych serwetek wędruje po karku, to w sercach rośnie wiara i nadzieja, że już za chwilę, lada moment otworzę okno i odetchnę nowym, ciepłym pomysłem na życie ;))
Wesołego Alleluja! Mama Jula :) social@wp.eu
Anonimowy 3 marca 2015 (12:26)
Nasz rodzinny stół Wielkanocny: wygląda następującą : piękny obrus po babci zielony w kolorze wiosennej trawy, biało-złota zastawa porcelany (pamiątka ślubna) na rogu piękny srebrny samowar perkocze radośnie gotując herbatkę po środku w honorowym miejscu jajka pisanki wykonane ręcznie przez domowników tym małych i dużych, oraz koszyczek ze święconym pokarmem, masa potraw z jajkiem w roli głównej i MY uroczyście ubrani, zadowoleni i kochający to jest najpiękniejsze ubranie dla tego wyjątkowego stołu- MY RODZINKA :*
Ania (a.gorska24@wp.pl)
Anonimowy 3 marca 2015 (11:44)
Przyszła wiosna. Niesłychane!
Jaki piękny dziś poranek!
Kogut pieje, baran beczy,
I zajączek do nas spieszy.
Zatem szybko, prędko, srogo,
Stół przystrójmy, sielsko, błogo.
Atmosferka niech się staje,
Buzia śmiać się nie przestaje :)
Obrus na stół zarzucony,
W piękne wzorki ozdobiony.
Tak świątecznie nas nastraja,
Nawet cieszy się mazgaja.
Najpiękniejsza porcelana,
Z kąta szafki wyszperana.
I solniczka i pieprzniczka
Nie zabraknie też słoiczka.
Są koronki i kropeczki
I mój kubek w biedroneczki.
Już nam pięknie stolik stroi,
Mama w kuchni szynkę kroi.
I święconka, ta z soboty,
Już nabieram nań ochoty.
Są serniki i babeczki,
pyszne jajka, mazureczki.
Pieczeń pyszni się na stole,
Oka bulgoczą w rosole.
Stół jest cały zapełniony,
Też przez gości wychwalony.
Jest tak pięknie, nastrojowo,
cudne święta, wręcz bajkowo.
Czas umila nam biesiada,
Zaprosiliśmy sąsiada.
Babcie, ciotki i wujkowie
Każdy coś śmiesznego powie.
Tak bawimy się dzień cały,
Takie ŚWIĘTA już bywały! :))
Pozdrawiam
Benita
benita.wodara@interia.pl
Anonimowy 3 marca 2015 (11:19)
Wielkanoc to święta pełne radości
A w moim domu zawsze dużo gości
Jako gosposia-co muszę zrobić ?
Wiadomo – świąteczny stół pięknie ozdobić.
Inspiracją podzielę się z Wami
Opiszę wszystko ze szczegółami
Obrus zielony a na nim tiul ozdobnie marszczony
Na środku stołu srebrna patera piękno swe odsłania
Na niej w skorupkach od jajek rzeżucha posiana
Tu i tam kurczaczek i zając przykuca w zieleni
Dając żółty i biały kontrast w ogólnej przestrzeni
Zmieszczę tam jeszcze pisanki świąteczne
Bazie wiosenne i śnieżne baranki bajeczne.
Biały hiacynt w szklanym wazonie
Wniesie zapach wiosny i klimat radosny.
Pozdrawiam Elżbieta
elkadz2309@o2.pl
Anonimowy 3 marca 2015 (11:08)
No cóż, pękłam. Zaczytuję się we wspaniałych opisach wiosenno-świątecznych i… zalewam się łzami.
Prze 25 lat rok w rok stół świąteczny okryty babcinym obrusem, zastawiony zastawą 26 letnią/ prezent ślubny/. Są dziś ładniejsze, ale wiesz Asiu, te od serca to najlepsze . Tradycyjne potrawy. Ale nade wszystko cała rodzinka, jak takie papużki, uchachana, rozbrykana czekająca na zajączka , opowieści o Zmartwychwstaniu Pańskim i śpiewanie uwielbieniowych pieśni, że Jezus Żyje. Tak, i w tym roku też tak będzie jednak z jedną OGROMNĄ różnicą bez kochanego męża i tatusia. Ale damy radę i postaramy się, aby i tym razem wiosna ubarwiła nasz domek swoimi kolorami i słoneczkiem. Pozdrawiam Asiu, Ciebie i wszystkich Was
Anonimowy 3 marca 2015 (11:04)
Malutki zajączek wąsikiem poruszy,
oczkiem zamruga, postawi uszy.
Kurka kolorowa drapnie pazurkiem,
dziobnie ziarenko, poświeci piórkiem.
Jajka w koszyku dumnie królują,
babki wyniośle stół dekorują.
Obrus biel swoją demonstruje,
zdobieniem oczy wszystkich raduje.
Kurczaczki żółtego akcentu dodają,
czerwone łapki w chrzanie maczają.
Zieleń bukszpanu tryska z wazonu,
żonkili bukiet zagościł w domu.
Kolor pisanek cieszy najbardziej,
takich zwyczajnych, maczanych w farbie.
Chłopiec swe czarne oczka otwiera,
to już przecież Wielka Niedziela!
Czy więcej do szczęścia potrzeba zachodu,
gdy spokój i radość witają od słońca wschodu?
Koszula biała pokryta krochmalem
z obrusem tworzy rzecz niebywałą.
Miłość do tego błyszczy dokoła,
szacunek wzajemny to nasza szkoła.
Mały zajączek znów mruży oczko,
bo mały chłopiec zasypia słodko.
Pozdrawiam,
Magda
jeronimo104@wp.pl
MamaEm 3 marca 2015 (10:09)
Stół po Babci Misi.Okrągly,drewniany.Przezył cudowne lata w starej kamienicy goszcząc najróżniejszych ludzi i serwując dziesiątki Wielkanocy.Dwie przeprowadzki do małego M w bloku-stał sie wtedy stołem Dziadka Romana na gazetkę i kawusie.10lat niewoli w piwnicy między regałem ze szpargałami a skrzynia z dżemami.Moja kuchnia-jego nowy dom.Odmalowany,dumny,mimo lat niezniszczony. Będzie nakryty białym lnem,bo kocham.Z koszyczkiem wielkanocnym po środku.Na nim biała porcelana,stare filiżanki-każda z innej parafii -bo tak lubię.Najważniejszy jednak będziesz Ty-mój synku wymarzony.Moja aksamitna główko z błękitnymi oczkami i ząbkami jak ziarenka ryżu.Bez Ciebie żadna-nawet najpiekniejsza stylizacja -nie dałaby mi tyle radości i chęci do przeżywania świąt jak teraz.PS.obiecuję postawić na stole Zajączka kic kic-bo wiem,ze bardzo lubisz:)Mama
Monika Mróz 3 marca 2015 (09:56)
Ulubiona aranżacja… Zacznę z drugiej strony… Ja mam czas rano, by pięknie ułożyć włosy i zrobić delikatny makijaż. Budzę męża, który wstaje bez ociągania i zakłada białą koszulę. Wspólnie budzimy dzieci, naszą umiłowaną trójkę, on zajmuje się dziewczynkami, ja łaskotaniem budzę syna. Wszyscy mamy uśmiechy na twarzach, nikt nikogo nie popędza, nikt na nikogo nie krzyczy. Poranna toaleta i wspólna, krótka modlitwa. Pomagam ubrać się dziewczynkom, a mąż z synem zaczynają już krzątaninę w kuchni. Kroją świeże warzywa, nastawiają wodę na jajka, które dzień wcześniej babcia znalazła w kurniku.. Dołączamy z dziewczynkami. Biały obrus, białe talerze, srebrne sztućce. Reszta to taniec kolorów. Podkładki, serwetki, kwiaty. Na stole lądują kolorowe potrawy. Pachną świeże zioła i warzywa. Pysznią się serniki i babki. Jest i święcone, z dnia wczorajszego. Podzielimy się nim składając sobie życzenia… oby każdy dzień mógł być taki jak ten, by zawsze były te radosne oczy, szczere uśmiechy. By dłoń mogła spocząć w dłoni obok, z miłością. Tyle wystarczy, na co dzień i od święta..
Pozdrawiam już prawie świątecznie:) monikaikajo@gmail.com
Anonimowy 3 marca 2015 (08:07)
Stół świąteczny u nas się rozdwaja. Otóż jest jeden, mniejszy stół ze święconym, na nim biały koronkowy obrus własnej roboty, na obrusie zero zdziwień: baby drożdżowe, mazurki kolorowe, rzeżuchowy wzgórek z barankiem, wszędzie powtykane pisanki i oczywiście kosz ze święconym, Ale od jakiegoś czasu nie jest to koszyk ale KOSZ. Taki wiklinowy, na zakupy. Stwierdziliśmy, że nie będziemy się rozmieniać na drobne, tylko pakujemy do niego CAŁY bochenek chleba, pęto kiełbasy, gomółkę sera, babkę i wszystko zasypujemy pisankami. Jest wesoło. Gdy już to wszystko stoi na stole, gdzie jeszcze zostanie miejsce dostawiam malowane dzbanki z tulipanami.
Drugi stół, większy, przy którym jemy, przykryty lnianym krochmalonym obrusem i szczerze, to wiele stylizacji nie ma. Po pierwsze potrzeba miejsca na nakrycia i półmiski a po drugie, zawsze gdy się zastanawiam, czy inwestować energię w dekorowanie czy w cieszenie się dobrym a licznym towarzystwem, wybieram to drugie… Wierzę, że na kolejnym etapie życiowym ten dylemat nie będzie taki wyraźny, ale póki co hałaśliwa gromadka wokół.
A gdy już zjemy świąteczne śniadanie, pod niebo huknie NIE ZNA ŚMIERCI PAN ŻYWOTA! Zwłaszcza jeśli przyjdą teściowie :).
Serdeczne pozdrowienia
Marysia
murmansk2002@wp.pl
Anonimowy 3 marca 2015 (07:53)
W to cudowne Święto Zmartwychwstania Pańskiego najważniejsze dla mnie są: Wiara- wypełniająca codzienność, Nadzieja- tak mocno dotykająca serca w tym wyjątkowym czasie i Miłość- tak ważna w rodzinie i w życiu.
A w co oprócz tego ubiorę Wielkanocny stół? Biały obrus. Po ośmiu latach małżeństwa nadal nie mamy zastawy stołowej, ale ozdobię nasze zwykłe talerze w Radość bycia Razem oraz Chęć- aby każde Święta były wyjątkowe i stały się cudownymi wspomnieniami dla naszych dzieci. Do tego bukiet kwiatów i radosne Alleluja! Pozdrawiam. sidoruk@poczta.fm
Anonimowy 2 marca 2015 (22:47)
Zajączki, baranki na start!
Kto wyżej? Kto dalej? Kto szybciej?
Już obrus biały się kładzie
Pleciony koszyczek i bazie.
Pisanki się mienią jak tęcza
Rzeżucha aż zzieleniała z zazdrości
Forsycja się pręży w wazonie
Niczym wiosenne złoto w swym blasku tonie.
Porcelanowe naczynia zajmują dostojnie swe miejsce
Blask smukłych sztućców bije z daleka
Na koronkowe serwetki
Srebrzysta obrączka już czeka.
A cóż to? A cóż to? Już wiosna?
Pytają niewinnie krokusy
Święta idą! Lecą! Pędzą!
I wielkiej radości nam w oczach nie szczędzą!
Pozdrawiam :) maja2005@op.pl
Anonimowy 2 marca 2015 (21:47)
Witam,
podzielę się z Wami opisem mojej ulubionej dekoracji na stole wielkanocnym. Ozdoba ta jest powiedziałabym, całkiem klasyczna. Piękna, kolorowa i pachnąca! Jest to nasze małe dzieło, które tworzymy razem z mamą i siostrą. Na samą myśl o jej przygotowaniu buzia mi się uśmiecha! Z rytuałem tym, związane są same miłe wspomnienia. Do jej przygotowania, poza kilkoma produktami, potrzeba też nieco logistycznego zmysłu – a w tym najlepsza jest moja mama! To właśnie ona wie najlepiej kiedy posiać rzeżuchę i jak ją pielęgnować, by gotowa była we właściwym momencie – nie za mała, nie za duża. Wyrośnięta rzeżucha ląduje w ozdobnej, żółtej doniczce niczym skorupka olbrzymiego jaja.
Honorowe miejsce na polanie z rzeżuchy zajmuje żółty kurczak, własnoręcznie zrobiony z wełny, jeszcze w czasach, gdy chodziłam do podstawówki :)
A dookoła kurczaka układamy wspólnie pokolorowane pisanki – oj, mimo 26 już wiosny, przygotowywanie kolorowych jajeczek sprawia mi niezmierną radość! Siostrze mojej również – w tej dziedzinie to my dwie decydujemy jak mają wyglądać pisanki. Kwestia pisanek co roku może być różna, używamy nie tylko sztucznych barwników, ale także naturalnych, a i woskowy majstersztyk wypróbowywałyśmy.
Ot ozdoba na świątecznym stole. Cieszy, bo przygotowywana wspólnie, w domowym zaciszu. Oprócz radosnej, dekoracji stworzonej z miłością, ma ona jeszcze jedną zaletę – tak, tak – jest jadalna! No cóż, po pewnym czasie zaczyna ubywać – to jajeczka, to rzeżuchy – za to na śniadanie mamy zdrowe i pożywne kanapeczki, a gdy święta dobiegają końca (jak wszystko co dobre, kiedyś ma swój koniec) – do szafy trafia żółty kurczak wełniany i skorupkowa doniczka, by za rok, znów wrócić na świąteczny stół!
Pozdrowienia dla Ciebie Asiu i dla całego zespołu Green Canoe!
Karolina (karola.w89@wp.pl)
Anonimowy 2 marca 2015 (20:37)
Kochany mój, kolejny dzień za nami…Moje serce niespokojnie trzepocze z lęku o naszą Córkę, o Jej wybory i niełatwe decyzje, które musi podjąć…Chciałabym móc Ją utulić w ramionach, jak wtedy, gdy była mała i przegnać precz każdy smutek. Muszę jednak pozwolić Jej odejść w życie- nie zdawałam sobie sprawy, że to takie trudne…Przytulasz mnie i pomagasz mi to przetrwać, oddając mi część Twojej siły…A nasz Syn? Codziennie muszę sobie przypominać, że nie jest już Małym Chłopcem, ale powoli zmienia się w Mężczyznę.Chciałabym, żeby był podobny do Ciebie – w tej uczciwości dnia codziennego, nie tej okazjonalnej…
Ale póki co mamy Ich jeszcze w domu, przy sobie. Zadbamy oboje o to, byśmy skupili się wokół stołu, przykrytego białym obrusem, by czerpali stąd siłę na swoje dalsze, już dorosłe życie.
Ta radość, którą czujemy, patrząc sobie w oczy, ta siła, którą czerpiemy ze Zmartwychwstania, pozwoli nam przetrwać trudne chwile, które gdzieś tam już pewno na nas czekają…
Biel obrusa aż razi w oczy, dlatego przełamię ją kolorową serwetą i za chwilę ustawimy na stole babę wielkanocną i baranka, w towarzystwie rzeżuchy i z pietyzmem dekorowanych jajek…
Ten posiłek niesie z sobą radość i nadzieję, bo najważniejsze jest, że zawsze odnajdujemy drogę do siebie, zwłaszcza wtedy, gdy uda się wreszcie schować dumę do kieszeni i pierwszemu wyciągnąć rękę na zgodę w geście pojednania…
A do mnie powracają znów te słowa:
" Uwierzmy szarzy i zmęczeni,
że ten nasz trud nie wszystek minie,
a gdy moc naszą dostrzeżemy,
tu w naszym domu i rodzinie,
dopóki obrus rozściełamy,
choćby i było na nim biednie –
tu dni świąteczne i powszednie
przetrwamy…"
Wyjmuję więc obrus i nakrywamy stół jak co roku, nie dla pustej tradycji, ale dla tych chwil, które tu wspólnie spędzimy z obietnicą lepszego życia…
Bogda
bogda2901@gmail.com
Anonimowy 2 marca 2015 (20:12)
Jest obrus biały jak śnieg
co już zniknął i baranek z ciasta
na łące z rzeżuchy.
Promień słońca co właśnie przez chwilę przemknął
na sztućcach zapala słoneczne okruchy.
Tulipany żółte w wysokim wazonie
kielichy smukłe chylą nad słodkim mazurkiem.
A ja czuję jak miło grzeje
waza z parującym i pachnącym żurkiem.
barabara.w@interia.pl
Anonimowy 2 marca 2015 (20:12)
Jest obrus biały jak śnieg
co już zniknął i baranek z ciasta
na łące z rzeżuchy.
Promień słońca co właśnie przez chwilę przemknął
na sztućcach zapala słoneczne okruchy.
Tulipany żółte w wysokim wazonie
kielichy smukłe chylą nad słodkim mazurkiem.
A ja czuję jak miło grzeje
waza z parującym i pachnącym żurkiem.
barabara.w@interia.pl
Anna D. 2 marca 2015 (19:48)
Zajączki, zajączki, zajączki
Skakały przez pola i łączki.
Stanęły pod domkiem i patrzą,
Jak dzieci się śmieją i bawią.
A dzieci podniosły swe rączki,
złapały za porcelanowe zajączki,
za kolorowe pisanki i kwiatowe wianki.
Ułożyły w koszyczku,
wszystkie wiosenne kwiaty, posypały płatkami,
biały obrus, zastawę, puchate kurczaki.
Na pachnącym sianku , w bukszpanowym wianku,
posadziły baranka,
cukrowego, zadumanego…
Wyciągnęły z koszyczka,
wydmuszki zdobione – rączkami małymi,
tymi kochanymi.
Ułożyły serwetki, żółty żonkil na nich
by bliscy poczuli, że ten stół, ten dom i ten dzień
jest wyjątkowy dla nich:)
Anonimowy 2 marca 2015 (19:14)
Na koronkach, co zrobiły stare, piękne dłonie
Stoi miska z pisankami, w bukszpanu koronie.
W porcelanie, co pamięta, kiedy Tuwim tworzył,
Czas zatrzymał się na chwilę i ponownie ożył…
Złoty brzeżek już wytarty na talerzu białym,
Przy stareńkim, wielkim nożu, jakiś- dziwnie mały!
Chleb rumieni się wstydliwie w koszu uplecionym,
A baranek na rzeżuszce drzemie położony.
Krzeseł więcej niż potrzeba- może ktoś się błąka?
Bo nie wszędzie, jak na stole umajona łąka…
Wiosna, kwiaty i nadzieja od lęku silniejsza,
A Rodzina z każdym rokiem twardsza i mocniejsza.
Tylko łezka jedna, płocha znów się kręci w oku,
Że te piękne, kwietne Święta, raz są tylko w roku…
Pozdrawiam, podziwiam
Agnieszka
agadzinska@interia.pl
Anonimowy 2 marca 2015 (18:45)
no cóż, jest to tak mało interesujące święto, że nie przywiązuję uwagi do stroików. Dla mnie tylko Boże Narodzenie – powiedziała moja córka zapytana co myśli o Wielkanocy – nie ma klimatu i jest drętwe – dodała. Nie na jak Boże Narodzenie: ten klimat, te wszystkie lampki, które można zaświecić. A Wielkanoc? – taka ponura, zimna i ksiądz nam ostatnio nie "doświęcił" święconki, pamiętasz? Maciek musiał za nim pobiec żeby poprawił. To co chcesz postawić na wielkanocnym stole? – zapytałam. ??? KURY! – zawołała po namyśle. Kury są fajne, puszyste i mają przyjazne dzióbki. Nie rozumiem dlaczego kury nie są logiem tego święta tylko jakiś baran. … Więc naszym najlepszym stroikiem będzie mały drewniany kurnik i jeszcze kury zrobione z tektury. Niech będzie :)
pbp_natalia@o2.pl
attea atea 2 marca 2015 (17:53)
Mój stół wielkanocny…..zapamietany jeden,najważniejszy z wszystkich jakie były….nowy dom a w nim nowy i piękny stół wykonany przez mojego ukochanego męża w wymarzonej kuchni z jadalnią,którą również zrobił maż z Nim.On…jeden z trzech najważniejszych mężczyzn mojego życia pierwszy raz będzie u mnie na Wielkanoc,wspólnie szykowaliśmy potrawy,wymyślaliśmy cudowne ciasta,potem ramie w ramię je piekliśmy.Od tygodni myślałam o dekoracjach,zbiegałam na dół do kwiaciarni i stroiłam,stroiłam.Biały obrus,na środku miętowy bieżnik,biała prosta zastawa i różowe serwetki przy talerzach,przy każdym znich pastelowe zajączki i jajeczka.Na każdym talerzu "bukiecik"ze szczypiorka przewiązany różową i miętową wstążeczką w kropki.W każdym kieliszku obok szklanek dekoracja:odrobina mchu,trochę bazi i pastelowa malenka kurka.Dla wszystkich kieliszki na jajka przystrojone zrobionymi na szydełku kukrkami,które nie pozwalają jajką wystygnąć.Na środku kwiatowa dekoracja niska w białej misce a nad stołem na lampie maleńkie buteleczki z bukiecikami żonkili,stokrotek,bratków,niezapominajek iprzystrojone kolorowymi wstążkami.Stół idealny.A dlaczego tak zapamiętany?Teraz wiem to czego nie wiedziałam wtedy,że to ostanie święta Wielkanocne Jego.Mojego ukochanego i wyjątkowego taty.Nikt nie może wiedzieć lepiej ode mnie,jak ważne jest aby przywiązywać rolę do każdego drobiazgu w święta,urodziny czy inne okoliczności rodzinne,ponieważ nigdy nie wiemy czy dla kogoś nie są ostatnie.I nigdy nie zapomnę jak mój tata pochwalił właśnie tę delikatną i pastelową zastawę stołu,jak bardzo mu sie podobała.Od teo czasu,zawsze gdy dekoruję stół wielkanocny myślę własnie o nim i o tym jak wtedy śmialiśmy się,rozmawialiśmy,gralismy w gry a w tle była sobie piękna mięta i róż.Mój adres:attea70@wp.pl
Anonimowy 2 marca 2015 (15:08)
Mineło już osiem lat kiedy kupiłam za pierwszą wypłatę stół (w małym sklepiku z antykami za super cenę a miałam 23 lata ;) piękny dębowy w kształcie ryby z rzeźbionymi 6 krzesłami tak bardzo chciałam by w domu taki był ,mieliśmy już dosyć starej ławy przy której trzeba było nam kukać ;) …..od tamtej pory często przystajam go odświętnie :) nawet dziś się z niego po raz kolejny cieszyłam i "ubrałam" w łowickie wzory i kolorowe świece co by wiosnę choć trochę przywołać :) w te święta marzy mi się w pastelowych odcieniach….kocham mój stół to mój największy skarb i zasługuje na piękną oprawę ….często myślę kogo cieszył przede mną stelka24@wp.pl
Marta 2 marca 2015 (13:56)
Ostatnio pęd świata i ludzi wszędzie i za wszystkim powoduje, że mam ochotę zwolnić…urzeka mnie minimalizm i bliskość natury. Chciałabym, żeby te Święta Wielkanocne takie były – pełne prostych, naturalnych form. Wymarzona dekoracja stołu – len w roli obrusa czy serwetek, wiklinowe podkładki, zastawa w jednolitym kolorze, ozdoby z prawdziwego bukszpanu i zwykłych gałązek np. bazi, na których zawiesiłabym małe piórka i "na deser" oczywiście jajka przepiórcze, które same w sobie mają tyle uroku, że nic więcej mi nie trzeba. Jednak najpiękniejszą i najbardziej wyjątkową ozdobą stołu będziemy my sami – cała moja rodzina – w komplecie, wydawać by się mogło łatwe i oczywiste – ale nie zawsze niestety tak jest – takiej pięknej stylizacji, płynącej prosto z serca życzę sobie i Wam wszystkim ;)
danielka 2 marca 2015 (11:40)
Nie mam ulubionej dekoracji na stół. Nie jest to dla mnie szczególnie ważne. Oczywiście jest obrus wielkanocny i bukszpan, koszyczek ze święconką , dziergana serwetka. Ozdobą mojego stołu jest moja rodzina :)
Pozdrawiam
danielka.cz@o2.pl
H anka 2 marca 2015 (10:31)
Moją najpiękniejszą dekoracją wspólnych posiłków są radosne oczy mej Córuchny i uśmiech na jej twarzy, że możemy być RAZEM pochylone nad dzbankiem herbaty, często w równoczesnym geście, by sobie wzajemnie uzupełnić puste już filiżanki. Największa wartość i piękno naszego stareńkiego, drewnianego stołu, który wszystko pamięta ;) jest w nas. Lubię te leniwe niedzielne poranki, bez względu na biel koronki, czy surowej serwety, brzęk odkładanych sztućców, radosne śmiechy i przekomarzania się, wzdychanie do aury za oknem, botaniczne nakrycia… to wszystko jest najpiękniejsze, bo jesteśmy razem i nigdzie nam nie spieszno. Ania.
Aginka 2 marca 2015 (07:37)
Wspomnienie…
Pamiętam, że w Wielkanoc zawsze wstawałam pierwsza. Mama zmęczona przygotowaniami do świąt lubiła wtedy pospać dłużej. W domu zupełnie cicho, a ja z głową pełna pomysłów i dziecięcej chęci zabierałam się za przygotowywanie tego najważniejszego śniadania w roku. Na stole pysznił się obrus, biały z w aplikacją świąteczną. Dzisiaj może ktoś by powiedział: "tandeta", ale ja wtedy byłam dumna jak paw mając tak przybrany stół. W maleńkim wazoniku na środku mrugały do mnie niebieskie maleńkie kwiatuszki. Rozkładałam talerze, sztućce i wierzcie mi czasem każdy był z "innej parafii" oraz maleńkie świąteczne filiżanki na herbatę. Na najpiękniejszym kremowym półmisku układałam święcone z koszyczka. Niezdarnie kroiłam pomidory, szczypior, zielone ogórki. Rzeżucha służyła do dekoracji. Uwielbiałam ten zapach nowalijek. Zawsze szkoda mi było obierać jajka, które poprzedniego dnia poowijane czarnymi gumkami z dętki, gotowały się w cebulowych łuskach. Przetarte wacikiem nasączonym oliwą były piękne i zachwycały! Na posrebrzanej paterze układałam kostki pysznego domowego ciasta i czekałam, aż wszyscy się pojawią. Mama mnie pochwali, tata się uśmiechnie , babcia "puści oczko" , a bracia rzucą się na jedzenie:)
Minęło sporo czau, a ja nadal w Wielkanoc wstaję pierwsza. Na paluszkach, cichutko skradam się do kuchni. Zaczynam przygotowania. Na stole, w wazonie zawsze są świeże kwiaty i obrus biały i piękna porcelana i uczucie spełnienia, bo zaraz dołączy do mnie Rodzina, a ona maluje mi wszystkie wiosenne stoły SZCZĘŚCIEM.
Aginka z http://domwielopokoleniowy.blogspot.com/
Wojciechowa 2 marca 2015 (00:26)
Stylizacja stołu Wielkanocnego… ulubiona? no ja nie wiem czy ulubiona, ale z pewnością wyjątkowa!
Stracone: Ojczyzna, groby naszych bliskich, nadzieje, mieszkanie, praca…
Na obcej ziemi… z niczym…
Święta w wynajętym mieszkanku nad hinduskim sklepem i psim fryzjerem, przy potrawach przywiezionych przez znajomych, którzy się z nami podzielili dobrem… na 4 talerzach tzw. każdenzinnejparafii… a częściowo w plastikowych pojemnikach…
Córka urwała kilka gałązek forsycji, które wstawione były w słoik po dżemie…
Nie zapomnę tego nigdy…
Beata 1 marca 2015 (20:45)
Przy świątecznych stylizacjach przyświeca mi zawsze jedna myśl: umiar, prostota, natura. Więc tylko mały króliczek z ceramiki na zielonym podłożu w towarzystwie małych, pastelowych pisanek, ze świeżymi kwiatkami i gałązkami. I to wszystko, a zarazem tak wiele.
anette196 1 marca 2015 (20:30)
Jak jest ciepło, bierzemy kosz i dobre rzeczy do kosza i idziemy na górę, niby niewysoką ale zadyszka po wejściu jest. Trawiasty stół i jakże wielki na tym samym poziomie co siedziska :)
Anonimowy 1 marca 2015 (20:01)
Już stół odświętnie przybrany, w biel obrusu i naczyń ubrany.
Piaskowa baba dumnie na stole stoi,
obok niej puszysty sernik, co w lukier się przystroił.
Wielkanocny mazurek na stół radośnie zerka,
wśród pachnących kwiatów szuka sobie miejsca.
Żur z kiełbasą białą zawsze w parze stoją
i cudowny zapach rozsiewają wkoło.
Soczyste mięsa z pieczystym wtórują,
a gotowane jajka, z chrzanem tańcują.
Nawet jarzynowa sałatka, która w rogu stołu stała,
wnet za sprawą majonezu rumieńców dostała.
Lukrowany baranek u rzeżuchy gości,
czekając na zajączka, by dopełnił całości.
A z wierzbowych gałązek pisanki zwisają,
radosną nowinę chórem ogłaszają
i do świętowania nas zapraszają.
Pozdrawiam serdecznie Ewa P.
ewunia6@vp.pl
Anonimowy 1 marca 2015 (19:29)
Święta…to czas kiedy przestajemy pędzić, gonić…. za czym? sami pewnie nie wiemy….
To czas który jest radosny, spędzony z rodziną i przyjaciółmi, to czas wspólnego biesiadowania, opowieści i wspomnień minionych lat…..
Ten czas to początek wiosny która patrzy na nas dyskretnie z za okna, zaczyna gościć w nas. To więcej uśmiechu , zadowolenia chęci do działania to czas zapachu kwiatów które zaczynają gościć w naszych domach …
Mój wystrój wielkanocnego stołu będzie w kolorach szarości , mięty, bieli ,srebra oraz szkła połyskującego od promieni wiosennego słońca które wpada i oświetla nasz stół.
Krzesła przyodzieją się w biel , przewiązane szeroką miętową wstążką, przy której zawisną jajeczka z pięknej koronki w odcieniach pasteli. Stół otulę lnianym szarym obrusem i prostą białą porcelana, srebrne sztućce będą oślepiały swym blaskiem…. przy każdym nakryciu lniana wykrochmalona serwetka w kolorze ( oczywiście) mięty przełożona przez srebrną obrączkę wraz z białym pachnącym świeżością tulipanem. Przez środek stołu niczym morska fala z lekkością ułożony biały tiul na którym stoją piękne stare srebrne świeczniki .
W oddali stołu czuć zapach hiacyntów które stoją w bielonej donicy. Na stole w śród prężących się potraw w biało – miętowych naczyniach, na srebrnej wysokiej paterze niczym na zielonym pastwisku z rzeżuch stoi świąteczny baran przyglądający się zawieszonemu nad stołem wiankowi z którego na sznureczkach zwisają ręcznie robione szydełkowe pisanki a wraz z nimi małe szklane buteleczki wypełniane kwiatami wiosny.
Zapach kwiatów roznosi się po całym domu, otulając nas swym subtelnym zapachem. Tak właśnie wyobrażam sobie moje święta pełne pięknych barw, zapachów.
ania2207@op.pl
Anonimowy 1 marca 2015 (18:58)
Mamy stary stół- ma mnóstwo rys, pamiątek po nauce używania sztućców i zbyt mocno przyciskanych kredek. Rozłożę kremowy obrus z koronkową wstawką, który choć przez kilka godzin będzie rozpaczliwie próbował pozostać czysty. (Małe łapki szybko się z nim rozprawią, ale takie jest życie obrusa) Po środku stołu stanie rzeżuchowa wyspa z chlebowym barankiem, ustawiona, na biało złotym talerzu, który prawie 80 lat temu był częścią ślubnej zastawy mojej babci. Herbatę zaparzę w białym dzbanku z delikatnym kwiatowym wzorem, który sto lat temu był zupełnie nowy, a gdyby potrafił mówić, opowiedziałby niejedną ciekawą historię. Sztućce- ach prawdziwe kolosy!Komplet "sreber rodowych" o zębach i ostrzach tak wielkich, że czlowiek musi się pilnować , by nie zrobić sobie krzywdy, ciężkie, błyszczące i bogato zdobione, wyciągane zaledwie przy największych okazjach. I kwiaty, niebieskie i żołte- te od nadziei. Przy stole zaś RODZINA- wciąż ta sama, choć rodzice jakby bardziej krusi, delikatniejsi, wiecej siwych włosów w mężowskiej czuprynie i tylko dzieci- co roku dziwnie większe…
Pozdrawiam ciepło i słonecznie :)
pedagogaga@wp.pl
Anonimowy 1 marca 2015 (18:58)
Wielkanocny świąteczny stół to biel, lekkość, świeżość, eksplozja wiosennych kwiatów, miłość :)
Marzę o solidnym drewnianym stole, okrytym potężnym śnieżnobiałym obrusem… Zastawa
rustykalna, biała, z popielatymi i miętowymi akcentami… Lśniące sztućce, błyszczące kieliszki,
pistacjowo- różowe półmiski i salaterki….Białe pieńkowe świece…
No i zieleń. Mnóstwo zieleni: koszyczek z żytem, które zdążyło urosnąć kilka dni wcześniej i w którym
wylegują się pisanki i cukrowy baranek; filiżanki pełne pnącej się rzeżuchy, którą można skubać
wprost na faszerowane jajka; stokrotki stojące sobie w kieliszkach do jajek… No i w centrum stołu
wazon z czystego szkła, kipiący białymi i jasnoróżowymi tulipanami. A nad nim uczepiony pod
sufitem zwiewny sznurkowy pałąk, na którym zawiesiłabym lekkie wydmuszki ozdobione koronką i
białe piórka…. :)
Ale ten obrazek, przepiękny dla mnie, byłby tylko pięknym obrazkiem, gdyby nie bliskość moich
ukochanych, gdyby nie ich uśmiech, serdeczność, radość ze wspólnego przebywania i wdzięczność
za moje starania, by było im pięknie, dobrze, miło i smacznie.
Cudownych świąt dla Was wszystkich!
Ania :)
ania_mal1@tlen.pl
codzienne drobiazgi 1 marca 2015 (17:51)
Wielkanoc to nowe Życie dlatego pewnie Wielkanocne / wiosenne dekoracje w większości należą do kategorii 'Ż/Rz'… Żółciutkie Żonkile, Rzeżucha i Żywe kolory to zdecydowanie najbardziej Rzucające się w oczy dekoracje w moim domu… pozdrowień garść Rzucam :)
Ania z lemonlimeandlife 1 marca 2015 (17:16)
Cudowne nagrody.. Zastanawiałam się co napisać i jak opisać. Wielkanoc to bardzo ważne Święta i oprócz bieli Świątecznego obrusa, który jest odświętnie wykrochmalony, liczy się z kim przy tym stole zasiądziemy. W tym roku te Święta będą wyjątkowe – nie ważna będzie piękna polska stara porcelana po babci, nie ważne bukiety kwiatów – tulipanów i żonkili w pięknym wazonie, nie ważne będzie pyszne jedzenie na ażurowych półmiskach. Najważniejsze, że to będą pierwsze Święta w naszej pełnej rodzinie – już nie tylko "ona i on" i cała reszta rodziny, za kilka dni będzie "ona, on i ich owoc miłości" i cała reszta rodziny. A teraz, jak to wygląda – Co do Świątecznego stołu, to bazą jest zawsze biel – symbol doskonałości, odrodzenia i łaski. Resztę grają kolory: zieleń w wazonach – symbol nadziei, życia i natury, żółte kwiaty – symbol radości, oznacza również mądrość i fioletowa porcelana – fiolet to symbol tak ważnej męki Chrystusa oraz uduchownienia. Do tego garść miłości, szczypta Świątecznej zadumy, łyżeczka domowego ciepła, szklanka radości i całe kilogramy śmiechu przy tym stole. Oto wszystkie składowe idealnych Świąt – nie tylko stołu, ale i atmosfery. Pozdrawiam cieplutko Asiu:)
Anonimowy 1 marca 2015 (15:30)
W tym roku, wyjątkowo, nasz świąteczny stół będzie kolorowy. Ma wyrażać naszą głęboką radość i wdzięczność za te święta, za nasze życie, za wyczekiwane od kilku lat powiększenie rodziny, za Zmartwychwstanie. A więc. Centralnie miejsce stołu zajmie baranek z czerwoną chorągiewką – gipsowy, ale gustowny. Ustawimy go na zielonym poletku rzeżuchy. Na białym, haftowanym w kolorowe, kaszubskie kwiaty obrusie, ustawimy odświętną bawarską porcelanę. Bardzo ją lubimy, bo jest pięknym, białym prezentem ślubnym. Dla nas jest pamiątką, ale i symbolem naszej rodzinnej jedności. Takie rzeczy tworzą klimat domu. Pomiędzy nakryciami, filiżankami i półmiskami rozłożymy hojną ręką kolorowe pisanki i kraszanki. Do tego jeszcze tylko świeże kwiaty- w szerokim, okrągłym wazonie spoczną tulipany we wszystkich dostępnych kolorach i odcieniach. Tak, nasz stół będzie razem z nami wyśpiewywał świąteczne Alleluja! :) Pozdrawiam, Kasia (kasiazarychta@gmail.com)
zeskrawkowmarzen 1 marca 2015 (14:58)
Na mój stół Wielkanocny wyłożę swoje "jestem"- skryte tęsknoty i marzenia… To będzie biały obrus z wyhaftowanymi delikatnymi kwiatami …pomiędzy nimi biała ceramika, srebrne sztućce i kryształowe szkło, przez które przechodzić będą promienie słońca. I białe świece…Tą grę światła uzupełni natura – gałązki dzikich drzew owocowych ( których u mnie pod dostatkiem) , koszyczki z delikatnych gałązek a nich jajeczka przepiórek. I zapach…. w srebrnej misie hiacynty w miłosnym uścisku roztoczą słodką swą woń …Otuleni światłem i zapachem zobaczę uśmiech i radość w oczach najbliższych. I PO PROSTU BYCIEMY RAZEM W TEJ JEDNEJ CHWILI DANEJ NAM TERAZ ….
Ewa z Przytulnego domu 1 marca 2015 (14:48)
Temat zmusił mnie do zadumy, bo choć jak każda kobieta przywiązuję znaczenie do dekoracji stołu to uznałam, że najpiękniejszą wiosenną dekorację tworzy dla nas sama natura. Dlatego szeroko otwieram okno i wpuszczam do wnętrza zapach wiosny, świergot ptaków, zieleń młodych wierzbowych listków, kolorowe prymulki, hiacynty i żonkile… a na stole dekoracja z kolorów, zapachów i smaków. I chociaż ten spektakl natura pokazuje co roku to ja jestem nieodmiennie zachwycona i szczęśliwa witając ja przy swoim stole.Co roku dekoracja stołu jest trochę inna choć związana nierozerwalnie z tradycją. A najważniejsza przy stole jest rodzina, ludzie którzy przynoszą swoją miłość, radość i razem z nami cieszą się wiosennym odrodzeniem się natury. pozdrawiam z Przytulnego Domu. Ewa
BaSiA B. 1 marca 2015 (14:45)
Wielkanocny czas zawsze zbliża pięknie nas ,choć go różnie obchodzimy ,zawsze przy stole się jednoczymy, choćby na krótki czas, zawsze na śniadaniu wielkanocnym pełno nas. Stół z święconką w pierwszym rzędzie, z której sałatka wielkanocna będzie, to tradycja wielopokoleniowa i wszystko inne się do niej chowa, ale najważniejsze by zdrówko było, i nikogo i w te święta nie ubyło….
I chciałabym opisać jedne ze świąt szczególnych, w mojej pracy/posłudze, kiedy służba nie pozwoliła na klimat białego obrusu i białej zastawy, był za to biały fartuch ,i białe szpitalne pościele, i blade twarze tych, którzy nie mogli wyjść na święta do domu….Może był biały obrus na szpitalnym stole ,ale szczerze to już go nie pamiętam….ale pamiętam korytarz ze staruszką idącą o kuli, przy której uwieszona była mała paczuszka, która ze świątecznymi życzeniami została położona na szpitalnym stole, a w niej mazurek z gałązką białych bazi. Pamiętam też taki obraz, kiedy kapłan wezwany z posługą do chorego, święcił zdobyte w pośpiechu jajka….to są klimaty, które w sercu noszę, bo są to wspomnienia co budzą życie, budzą czas a wtedy nadzieja i miłość ogarnia nas…. miłość do ludzi, do przyrody, ubrana w pastelowe kolory, a w naszych sercach radość i pokój trwa….i niech to będzie siła, która zawsze moc i piękno w sobie ma.Tego Wszystkim życzę ;).
macierzanka 1 marca 2015 (13:16)
Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądał mój stół wielkanocny. Wiem tylko, że nie będzie wreszcie przy nim nerwowo i smutno, tak jak to działo się w ostatnich latach. Marzę o wielkanocnym stole we własnej kuchni, ale na to muszę poczekać co najmniej do następnych świąt (wersja optymistyczna :-), bo w mojej kuchni jak na razie stoi tylko i wyłącznie lodówka. Ale za to ściany są bielutkie i meble też takie będą :-) Na stole koniecznie wazonik z moimi ulubionymi wiosennymi kwiatami, którymi są konwalie. Nie zabraknie też rzeżuchy, na której przycupnie wielkanocny zajączek…a może baranek? No i wokół tego stołu przede wszystkim Ci, którzy pomogli mi dojść do tego miejsca, w którym jestem obecnie i nie pozwolili mi się załamać: siostra, szwagier, siostrzenice, bracia i moi synowie. Oni wszyscy pomogli mi uwierzyć w to, że marzenia się spełniają i to rzeczywiście się dzieje!
macierzanka73@o2.pl
Anonimowy 1 marca 2015 (13:15)
Droga Asiu! Nasz rodzinny, wielkanocny stół wygląda podobnie od wielu lat.. Biały, wyszywany przez moją ukochaną mamę haftem richelieu obrus, który sprawia, że czuję jakby była blisko nas, choć od bardzo wielu lat jest gdzieś TAM..Przepiękne sztućce z drewnianymi trzonkami, niezmiennie przypominające moje dzieciństwo i wszystkie ważne uroczystości u babci i dziadka..Białe talerze ze srebrnym paseczkiem, prezent od wspaniałej cioci, która pomagała nam w chwilach bardzo trudnych.. Kryształowy wazon a w nim bazie, gałązki forsycji i żółte żonkile kupione od przemiłej, starszej pani na targu.. W wiklinowym, białym koszyczku poświęcone jajka, barwione łupinkami cebuli, tak jak robiły to moja mama i babcie..Chrzan, tarte buraczki i sól w małych, szklanych miseczkach.. Na talerzach przystrojonych bukszpanem szyneczka, kiełbaska, wiosenna sałatka, chleb.. Przy stole my RODZINA: Agnieszka, mąż Marcin, córeczka Ania, synek Kubuś, mój tata i młodsza siostra. Razem, na dobre i na złe.. Pozdrawiam serdecznie! Agnieszka G (aniaagnes@o2.pl)
Anonimowy 1 marca 2015 (12:34)
Od zawsze marzyłam by stół wielkanocny przypominał mi ten u mojej babci, pełen ludzi i gwaru, śmiechu i radości pełen cudownego jedzenia i z mnóstwem kolorowych jajek na ogromnym stole.Wszędzie bazie i gałązki brzozowe a na nich piękne wydmuszki zdobione przez nas/ będących jeszcze dziećmi../ Pamiętam leniwego kota który spał zawsze na parapetach okien i psa który zawsze był tuz obok..Bo moja babcia mieszała w malutkiej wiosce, gdzie wszyscy się znali i kochali jak w rodzinie…Od zawsze marzyłam, że i ja tak będę mieć, lecz jak to w życiu bywa nie zawsze się ma jakby się chciało…ale to już było i nie wróci więcej… Tak jak stałam, zabrałam tylko dzieci i rozpoczął się nowe etap życia. Dostaliśmy drugą szanse na dobre, spokojne i radosne życie…Dobrzy ludzie jednak istnieją..pomogli urządzić prawdziwy dom moim dzieciom…A teraz mój stół wielkanocny co roku jest inny, raz jest zielony, raz jest cały w bieli, to w pastelach, tez i w różu a nie kiedy kolorowy… jak nasze teraz życie, radosne, szczęśliwe i cudowne :)) I zawsze będę kochać wiosnę, za to, że wszystko na nowo się rodzi i ożywa – jak moja teraz szczęśliwa rodzina- narodziła się na wiosnę jak po strasznej, mroźnej zimie :))) Bo wiara czyni cuda…tylko trzeba wierzyć, że wszystko się uda… Pozdrawiam ciepluchno i wiosennie. ella@onet.eu
Anonimowy 1 marca 2015 (11:52)
Wielkanoc!! dla mnie to okazja na spotkanie z najbliższymi, których nie mam każdego dnia.
Miło jest porozmawiać przy ładnie zastawionym stole, ale to tylko dodatek.
Wiosenne kwiaty dodają ciepła i radości, nie ma znaczenia czy są białe, żółte, różowe- kolory są w naszych głowach, duszach.
Kiedy tracimy bliskich zaczynamy celebrować spotkania z tymi, którzy są!
Co prawda jeszcze chwilka do świąt, ale wszystkim czytającym i Tobie Asiu I Twoim bliskim spokoju i radości, wszystkiego dobrego zojka.lewandowska@gmail.com
bijou74 1 marca 2015 (11:04)
Dla mnie święta to biel porcelany skrzyżowana z naturalnością lnu, który symbolizuje naturę…budzącą sie ze snu przyrodę, stara pamiętająca ciepłe dłonie mojej babci waza którą czule wspominam jako najcenniejszą pamiatkę rodzinną oraz świeże kanarkowo żółte żonkile, lecz to wszystko psu na budę…bez miłości(czytaj rodziny)
cyt. ks. Twardowski
Kasia D.
bijou77@buziaczek.pl
Anonimowy 1 marca 2015 (10:50)
Spójrz na mnie.
Nie chowaj się za kotarą białego jak liturgia obrusa. Za ścianą z kruchej porcelany. Za murem z ledwo co żonkili. Za zasiekami ze srebrnych sztućców.
Znowu siedzimy przy stole.
Przy stole, jaki lubisz najbardziej.
Zawsze sam rozstawiałeś talerze. Pamiętam. Żonglowałeś zestawem śnieżnobiałej chodzieży (przeżyłam jedenaście zawałów serca), zanim bezpiecznie wylądowała na miejscu w towarzystwie filiżanek i parującego dzbanka ze świeżo parzonym imbirem. I z goździkami. I z cynamonem. Miód ustawiałeś obok, bo przecież nie można do wrzątku.
Imbir.
To był Twój świąteczny zwyczaj. A każdy Twój zwyczaj stawał się mój. Jak Ty.
Znowu jest między nami.
Paruje.
Nie, nie chcę, dziękuję, może za chwilę.
Bawisz się widelcem deserowym. Oblizujesz go.
Ciasta?
Nie ma mowy o cieście przed śniadaniem.
Skubiesz rzeżuchę.
Krzywisz się.
Między nami unosi się zapach baby wielkanocnej i żonkili, które właśnie tego ranka postanowiły. Że zaczną żyć pełnią życia. I bezwonna cisza bez bakalii. Też się unosi.
Z wielkanocnego koszyka, wciąż przykrytego wykrochmalonym haftem, ozdobionego bukszpanem, z koszyka, który wczoraj przyniosłeś z kościoła (dlaczego szedłeś do niego na skróty, a do domu wracałeś okrężną drogą?), dobiega nas obietnica zmartwychwstania.
Święconka nie kłamie.
A obok, nie odwracaj głowy w stronę okna, w wielkiej misie, pisanki układają się w kopiec nadziei. Pamiętam, jak tyle razy pisaliśmy na nich życzenia spełnienia, jak rysowaliśmy na kruchych skorupkach mapy do szczęścia, jak wyznaczaliśmy szlaki do siebie.
Tak zawsze chciałeś. Porcelana biała jak moja suknia ślubna, dzban parującego imbiru, świeże ciasto, święconka i kopiec pisanek. Rzeżucha o ile nie zapomniałeś jej zasiać.
Spójrz na mnie.
To nasza dwunasta Wielkanoc.
Co teraz?
Opuszczasz głowę.
Mówisz.
Że jestem babą wielkanocną.
Że upieczoną bez przepisu na Twoją radość i szczęście.
Że wciąż taką samą. Co roku.
Że wybrałeś certosino di Bologna.
Kroję siebie na małe porcje i rozkładam na talerzyki.
Przed śniadaniem.
Teraz już wszystko jedno.
Ewa (babski.blues AT gmail.com)
Anna M 1 marca 2015 (19:18)
niesamowity tekst… mój faworyt….
Anonimowy 1 marca 2015 (10:40)
Dla mnie Wielkanoc to czas szczególnej refleksji,przemyśleń,wewnętrzego wyciszenia i spowolnienia,pora rodzinnych spotkań,odbudowywania nadwątlonych relacji,ale przede wszystkim to bycie razem z najbliższymi.
Stół to miejsce tradycji i historii każdej rodziny,a zatem w tym szczególnym czasie wymaga odpowiedniej oprawy.
Jako że mieszkamy na wsi,natura towarzyszy mi w dekorowaniu całego domu,prym wiodą żywe kwiaty,gałązki,mchy,stół musi byc schludny i czysty.
Dekoracje wielkanocne utrzymane są w duchu wiosennej kolorystyki z przewagą żółci i wszelakich pasteli,z użyciem własnoręcznie robionych pisanek-skrobanych nozykiem do tapet,wełnianych baranków czy babcinych kurek robionych na drutach.Całości dodają pieczone baby piaskowe i drożdżowe,mazury i mięsiwa.Mój stół wielkanocny to sielskość,minimalizm i rękodzieło,dalekie od kiczowatego plastiku i sztuczności.
A i….rzeżucha,zielony owies i bukszpan-zielone symbole, bez których nie wyobrażam sobie naszego stołu wielkanocnego.
Pozdrawiam
Marta W. mimawo@o2.pl
Anonimowy 1 marca 2015 (10:12)
Mimo, że już od ponad 3 lat mieszkamy z mężem „na swoim”, jakoś nie było jeszcze okazji gościć u siebie naszej rodziny przy jakiejś większej świątecznej okazji. Zwykle wybieramy się do naszych rodziców. Jednak odkąd zamieniliśmy wynajmowane mieszkania na własne M, marzyło mi się zaprosić wszystkich do nas, na wspólne biesiadowanie, świętowanie i celebrowanie wspólnego czasu, przy NASZYM stole. W NASZYM domu, gdzie to ja jestem gospodynią i gdzie z radością gościć będę naszych najbliższych.
Rok temu wiosna dosłownie przyniosła nam nowe życie-powitaliśmy na świecie naszą córeczkę. Dlatego w tym roku nadarzyła się wreszcie odpowiednia okazja. Jej pierwsze urodziny. Jedyny taki moment w życiu, który chciałabym żebyśmy wszyscy zapamiętali na długo. Zadbam zatem o odpowiednią oprawę tak, żeby zdjęcia i nasze wspomnienia z tego radosnego wydarzenia pozwoliły również JEJ powrócić do tego po latach.
Tak więc moja ulubiona stylizacja świątecznego stołu dopiero przede mną, a świętować będziemy Roczek : )
Mój plan to kwiaty, pastele i elegancko zastawiony stół. Nasz stół zadebiutuje w swojej roli przykryty pięknie wyprasowanym, gładkim, białym obrusem. Nakryjemy białą zastawą z porcelany i posrebrzanymi sztućcami, które dostałam w prezencie od mamy. Dekoracje będą w kolorze bladego różu, mięty i bieli. Pośrodku stołu, na chmurze tiulu, stanie ogromny bukiet jasnoróżowych tulipanów w szklanym wazonie. Uwielbiam te kwiaty, są dla mnie zapowiedzią wiosny nawet w środku zimy. Przy nakryciach rozłożę miętowe serwetki, na których znajdą się mini wersje tulipanów przewiązane wstążeczkami. Do wstążeczek przyczepimy winietki. Do tego kryształowe kieliszki. Do lamp nad stołem przywiążemy dekoracyjne pompony tiulowe- własnoręcznie przeze mnie zrobione już czekają na wielki dzień. Już sobie wyobrażam jak miło w tej pięknej, wiosennej oprawie będzie zjeść rodzinny obiad, a potem delektować się deserem. Przykanapowy stolik kawowy będzie pełnił funkcję słodkiego bufetu. Tort już zamówiony, ale oprócz niego przygotuję wszystko sama. Na szklanej dwupiętrowej paterze rozgoszczą się muffiny z owocami. W dużych szklanych kielichach wylądują kolorowe cukierki i owoce. Białe, prostokątne patery będą dźwigały sernik i szarlotkę. Wszystko ozdobię różowymi i miętowymi wstążkami. Wyjmę biało-złoty serwis kawowy, w którym podam pyszną kawę z bitą śmietaną i dodatkiem domowego amaretto. Na degustację czeka także wspaniała malinowa nalewka produkcji mojego męża.
Taaak, najlepsza stylizacja stołowa uświetniająca świetną okazję dopiero przed nami. Już za chwileczkę, już za momencik… : )
Serdecznie pozdrawiam
Ania (a.nazgiewicz@ gmail.com
JO FACTORY 1 marca 2015 (09:43)
Sofa w naszym saloniku jest za duza. I to przez nia zawsze jedna osoba siedzi przy stole troche pokracznie i bokiem – fotelik sie nie dosuwa. Wymieniamy sie tym miejscem…prawie demokratycznie. Przy siadaniu niemal kazdy zahacza o obrus, pociagajac go tworzy fale, ale to nic, bo one skrywaja drobne kwiaty opadle z bukietu. A bukiet z hiacyntow , tulipanow i narcyzow juz dawno zostal przeniesiony na etazerke, tuz obok, bo przy mnogosci machajacych rak nad stolem przy podawaniu kolorowych listkow salat wypelniajacych miseczki, moze nie przetrwac a musi przeciez – jest cudem stworzenia. Stol jest duzy, wypelniony pastelami po brzegi. Mnogosc nowalijek wymieszanych z biela, blekitem i pudrowym rozem jest jak paleta malarza. I,w doslownym znaczeniu, kazdy zostawia na nim slad okruszkiem, kropla kawy… Ja najbardziej lubie te drobne znaki hiacyntow. Nasz stol miesci nasza piatke, ale dziwnym sposobem rowniez szostke, siodemke… i tylko biale porcelanowe filizanki dofruwaja. Jak juz wszyscy do niego dotrzemy – po karmieniu rybek, odsiusianiu, odlozeniu ksiazki i przyniesieniu ostatniej zapomnianej rzeczy, to chorem i mimo, ze moje dzieci (przynajmniej dwoje z nich) sa wieksze ode mnie i prawie dorosle, zaczynamy od naszej rodzinnej modlitwy. Dzieje sie tak zawsze, nawet jesli wlasnie towarzyszy nam ich narzeczona/narzeczony, ktory ni w zab nie rozumie polskiego. Ale to nic, to przeciez kwestia czasu tylko, bo jesli juz potrafia powiedziec "orzeszek" po polsku, to wkrotce, podajac obsypane kwiatami serwetki, dolacza z " przy wspolnym stole podczas jedzenia skladamy sobie dobre zyczenia…." Usciski i serdecznosci!
Pasje Celi 1 marca 2015 (08:22)
Cóż z tego ? …że to opiszę ?
Opisów będą " tysiące"…!.
…ozdobić stół swoją " duszą",
…umieścić na nim miłość…
… i radość domowników…
….w kolorach: wiosny, bieli…
Niech ten obraz weseli !
Magiczna prezystań... 1 marca 2015 (00:36)
Wiosna przyniosła mi córke:]wiec uwielbiam ja najbardziej na swiecie..kocham kolory i cudne pastelowe dekoracje..rozowy mietowy turkus …bialy tez choc nie jest kolorem;]Moje swieta sa przedewszystkim otulone radoscia i rodzina dekoracje tez musza byc sa jajka malowane wianki przeze mnie robione:]i corke…obrusy koniecznie kolorowe bo mam biala zastawe..ale wiem ze gdyby mojego dziecka nie bylo nie byloby tez tego wszystkiego …bo wszystko robie dla niej….dla mojej Wiosenki akurat 21 przyszla na swiat:]i jestem szczesliwa gdy wosna wita nas to tak jakby sie jeszcze raz urodzila:]
Nie wazna zastawa badz obrusy wazna jest rodzina i nawet jej najmniejsza czesc:]Kochana pozdrawiam Gosia:]
Maogoshia 1 marca 2015 (00:02)
Nasz stół świąteczny jest zawsze zbyt mały :) uwielbiam go najbardziej w lnianym lub płóciennym, prostym obrusie. Tego roku kolor juz czeka- subtelnie waniliowy, jakby lekko sloneczny bo juz nie mogę doczekać się wiosennego świeżego słońca. Na stole, pośród rzeżuchowej łąki króluje wielkie strusie jajo ręcznie malowane. I świeże cebulkowe kwiaty najczęściej hiacynty, białe tulipany, narcyze…choc ostatnio marzenie mam na kwiat hortensji:) świece w szkle bo uwielbiam taki klimat i wcale nie musi być ciemno :) a szklo nadaje taka lekkość i kruchość- proste świeczniki -szklaneczki – baniaczki:) i zastawa prosta porcelanowa, biala z delikatnymi kwiatami jakby z łąki. Ruchomym akcentem kolorystycznym są serwetki, tego roku chyba postawie na biel czy ecru z kroplą pastelowego delikatnego fioletu, który w kontraście do obrusa powtarza się najczęściej w hiacyntach oraz w płatkach jednego z kwiatów zastawy. Niezmiennie przewija sie na stole drewno- jakas przaśna łyżka czy łopatką lub deska pod gorące potrawy i mój ukochane ciężkie boleslawieckie, niebieskie półmiski i misy.
Moze nie jest to mistrzostwo świata, ale lubię taki mix stylów porcelana z ceramiką. Porcelana i szklo staja się przy ceramice bardziej plastyczne…a ceramika i drewno…cóż zawsze są piękne, takie naturalne proste…z nimi święta nie tracą na odświętności a zyskują na przytulności. Nieodlacznym towarzyszem stolu ( w trakcie posilku obok) jest drzewko wielkanocne: Gałązk przystrajane przez dzieci malutkimi pastelowymi jajeczkami:) a unoszący sie zapach kwiatów i rzeżuchy oraz radosne barwy naszego stolu przypominają o cudownej wiośnie.
Potrawy to tylko dopelnienie calosci. Sens stanowi rodzina dla której i dzieki której jest ta moc świąteczna. Potem wisienką jest mnóstwo śmiechu przy stole, radości i entuzjazmu przy wymienianiu wrażeń z przygotowań świątecznego stolu i swiatecznych potraw z pełnym zangazowaniem dzieci :)
Jak to fantastycznie ze to juz niedługo! :D
maogoshia@gmail.com
Anonimowy 28 lutego 2015 (21:32)
Nasz wielkanocny stoł od lat wyglada tak samo…
Ubrany w stare lniane obrusy i koronkowe serwetki
Do tego babcina zastawa, vintagowe kieliszki ….wszystko skąpane w bieli
Obowiązkowo kwiaty…od lat tulipany …to one przypominają nam ,że wiosna już hula po naszym ogrodzie ..to one też wnoszą kolor do domu
Na stole oczywiście pięknie podane tradycyjne potrawy…
Pyszne ciasta kuszą najbardziej
Ajerkoniak własnej produkcji idealny jako dodatek do długich rozmów z najbliższymi
Wspomnienia to piękny dar jaki dostaliśmy od życia
Cały dom skąpany jest w kwiatach ,ale nie brakuje w nim świątecznych akcentów…mały biały zajączek , wianuszek z jajkami , pisanki ręcznie robione… w tych upiększaczach są wspomnienia , są zapisane historie…tylko dla nas drogocenne , tylko dla nas najważniejsze..
Wszystko jasne ,świeże jak wiosna…i ten subtelny zapach tulipanów
Ale najważniejsza jest rodzina…uśmiech dziecka, łza w oku babci…pies który tylko czeka aż coś spadnie ze stołu ..
To dla nich całe to zamieszanie…wiosenne porządki
To dla nich całe to gotowanie, od lat stres że wyjdzie zakalec
To dla nich…bo bez nich to wszystko nie miałoby sensu
Cieszmy się tymi chwilami…bo nigdy nie wiemy czy będą kolejne
urocza001@wp.pl
Figaro 28 lutego 2015 (21:27)
Poranek w dniu Wielkiej Niedzieli przed kilkoma laty. Na dużym, dębowym stole, przykrytym białym obrusem z haftem richelieu, który jest prezentem od ciotki, własnoręcznie przez nią wykonanym, stoi wiklinowy kosz ze święconym, przykryty kordonkową serwetką, ozdobiony zielonym bukszpanem. W płaskim koszyku leżą wyjęte już ze święconego kolorowe pisanki, bedziemy się nimi dzielić przed śniadaniem wielkanocnym.
Nie ma zajączków, są za to dwie białe porcelanowe gąski w granatowe kwiatki, które "niosą' na grzbietach, bukieciki drobnych żonkili i bratków z bukszpanem. Zastawa stołowa – klasycznie białe talerze z granatowym paskiem i sztućce "odświętne", wyjmowane przy ważnych okazjach z wyściełanych atłasem pudeł, do tego szklane i kryształowe szklanki, kieliszki. Białe serwetki przy nakryciach.
Na białym, wielkim półmisku leży wspaniała, cała szynka z kością, przygotowana i uwędzona przez mojego Tatę, obok duży nóż do krojenia. W drugim koszyczku są już pokrojone kromki pachnącego, świeżego, upieczonego przez moją Mamę chleba. A w kryształowej miseczce bialutki chrzan, w drugiej – masło. Baba – klasyczna, wysoka "z kominkiem", z obowiązkowym bukiecikiem bukszpanu w środku, mazurek i sernik, pokrojone stoją na kredensie, gotowe do wjazdu na stół, by zastąpić mięso, jajka i chleb z dodatkami, choć oczywiście ani koszyk ze święconym, ani gąski z kwiatami ze stołu nie znikną.
Do dzisiaj wspominamy ten wystrój i tę Wielkanoc.
Figaro 1 marca 2015 (17:24)
Zapomniałam o adresie email, zatem podaję: figaro1@gazeta.pl
Aga 28 lutego 2015 (21:08)
To co kojarzy się z wiosną najbardziej to budząca do życia natura, te nieśmiało kiełkujące źdźbła trawy, drzewa ubrane w nowe liście i gdzieniegdzie pojawiające się pączki kwiatów. I nie ma piękniejszego miejsca na śniadanie wielkanocne niż to, które jest jak najbliżej natury. Najpiękniejszy na świecie stół to zielony trawnik na moim podwórku otulony, z roku na rok coraz mężniejszymi drzewami. Bose stopy, na nich krople rosy, a w rękach piękny pastelowy obrus, którym otulam soczyste źdźbła trawy, ustawiam najskromniejszą, a zarazem najpiękniejszą białą porcelanę, kryształowe kielichy na orzeźwiającą wodę, wiosennie kwieciste serwetki, rozrzucam trochę płatków kwiatów i ustawiam przeróżne pyszności, pięknie ułożone na półmiskach ozdobione zielonymi warzywami, jadalnymi kwiatami i gdzieniegdzie dla ożywienia plastrem pomarańczy… W tle słychać najpiękniejszą muzykę świata, koncert ptaków i nic więcej do szczęścia nie jest nam potrzebne. Jesteśmy razem, blisko natury i cieszymy się, że kolejny raz Chrystus zmartwychwstał żeby dać nam Życie, które możemy tak pięknie celebrować :)
Pozdrawiam Aga
Anonimowy 28 lutego 2015 (20:36)
Witam.
Namaluję w słowach,niczym pędzlem
Obraz stołu w porze wiosennej.
Obrus to białe płótno,wykończone szydełkową ramą
Zrobiłam go dawno ze swoją Mamą.
Użyję dalej barw pastelowych
Waniliowych,różowych i miętowych.
Borowinka i wiosenne kwiaty wplecione w wianki
A bukiety tulipanów włożone w przeźroczyste dzbanki
Po środku pyszni się drożdżowa baba,a może dwie
Na pewno zaraz ktoś je zje.
Więc szubko zrobię pstryk
By uwiecznić obraz ten w mig:)
Pozdrawiam BasiaJ:)
basia.lusi.71@onet.pl
Angelika Remedios 28 lutego 2015 (20:30)
Na Wielkanocnym stole
w białym dzbanuszku babci
żonkil sie żołci dumny.
Toczy się życie kołem,
jajko to nam przypomni.
Z rzeżuchą rzodkiewka śmiga
różowa niczym ćwikła.
W białej miseczce chrzan,
obok kiełbasa zwykła.
Pachnie już żur pyszniutko,
aż tacie cieknie ślinka.
Mazurek się rozmarzył
jak mama i ciocia Halinka.
Zajączek puszcza oko
do dzieci co zerkają
na wielką babę z lukrem
i kota z białym futrem.
Agnieszka z Mierzei Wislanej 28 lutego 2015 (19:45)
Dla mnie wiosna to przede wszystkim kwiaty :) Stół wiosenny jest każdy piękny jak stoją na nim żywe, piękne kwiaty :) Od lat wielkanocny stół zawsze udekorowany u mnie w domu jest żonkilami lub tulipanami :) do tego gałązki wierzby lub brzuski :) Biała, klasyczna zastawa, biały obrus, potrawy świąteczne, pisanki moim synków i akcenty pięknej, młodej wiosennej zieleni i jest uroczo :)
Nagrody piękne, już gratuluje Zwycięzcom :)
Niezwykły to będzie "zając" na święta :)
pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
szymanska25@wp.pl
Agnieszka z Mierzei Wislanej 28 lutego 2015 (21:55)
brzózki oczywiście :((((((( ale babol przepraszam
Anonimowy 28 lutego 2015 (19:41)
Gdy do stołu razem zasiadamy,widzimy pastelowe odbicie naszej porcelany, biel chociaż na co dzień króluje w święta wielkanocne błękitowi ustępuje,gości w postaci talerzy i szklanek, wraz z różem barwą naszych filiżanek, nie zabraknie mięty i żółtego bo to kolory radosne dla każdego, prócz zastawy oczy przykuwają , dekoracje które dzieci układają , wianki wśród nich dominują, choć
kwiatowe kompozycje też się dobrze prezentują, Wielkanoc to radosny czas subtelne barwy otaczają więc nas, kaziczek-2001@wp.pl