Góralskie „HEEEEJ” przeciągnięte, zaakcentowane jak w żadnym innym regionie Polski, długo jeszcze będzie pobrzmiewać mi w uszach. Tydzień w górach za mną, w głowie feeria myśli i kolorów, ciekawych ludzi, miejsc najróżniejszych – mam nadzieję, że dam radę w jakiś logiczny sposób się nimi z Wami podzielić.
Szukając „JAKOŚCI” rozczarowałam się niestety bardzo, wiele razy. Polecane restauracje okazywały się często miejscami nastawionymi jedynie na szybki zysk, z fatalną obsługą, a piękne drewniane zabytkowe domy osaczone koszmarami architektonicznymi wymalowanymi na kolor pistacjowych gaci – ginęły w takim towarzystwie. Największy niesmak jednak wywołali tak często widoczni pijani górale rozmawiający między sobą baaaaardzo, ale to baaaardzo niewybrednym językiem a przy okazji naganiający rodziny z dziećmi na kulig….Można by to uznać za swoisty „folklor” – … ale byłoby to z mojej strony mocno naciągane. I krzywdziłoby zresztą całą kulturę góralską.
I tu się zatrzymam. Bo wśród kiczu, hałasu, tandety i naciągania – odnaleźć można nadal na Podhalu tyle piękna i skorzystać jednak z usług na wysokim poziomie – że o tym warto mówić i na tym dobrym się skupiać. Jeżeli przyjeżdżasz zimą by tylko jeździć na nartach – to raczej nie będzie dylematu co robić z czasem :). Jest kilka miejsc, w których można poszaleć i dobrze utrzymane stoki. Ale jeśli zimowe Podhale to dla Ciebie niekoniecznie narty ( ja np. nie jeżdżę), to mam nadzieję, że moje polecenia umilą Ci czas. Odwiedziłam wiele ciekawych miejsc, do których warto się wybrać niezależnie od pory roku, sprawdziłam specjalnie dla Was kilkanaście restauracji. Porozmawiałam również z rodowitymi Góralami – o tym jak im się teraz żyje, jak się zmieniło samo Podhale i o tym jak turyści mieli wpływ na te zmiany – postaram się w najbliższym czasie opowiedzieć Wam o tym wszystkim.
Dzień, w dzień – o poranku osłaniałam zasłony i patrzyłam na:
Majestatyczne, piękne i wzbudzające szacunek – góry. Nie ukrywam, że to również z powodu możliwości codziennego oglądania takiego widoku wybrałam VILLĘ TOSCANĘ na nocleg. Ale nie tylko:) O wszystkim, co wywołała moja wizyta w tym wyjątkowym miejscu, i o tym co GREEN CANOE zostawiło tam po sobie przeczytacie w kolejnych postach.
A dziś – DZIEŃ DOBRY :) Udanego tygodnia, bezbolesnych powrotów do pracy po urlopach i feriach:)
Odpoczęliście chociaż?
Dziękuję za Twój komentarz.
20 komentarzy
ANA 1 marca 2016 (13:55)
czekam :)
Green Canoe 1 marca 2016 (19:43)
juz, już…chwila:)
anita 1 marca 2016 (08:14)
czy jest szansa na wpis przed piatkiem?
Green Canoe 1 marca 2016 (08:44)
O matko, ale podnosisz poprzeczkę czasowo:):) A na czym Ci bardziej zależy – na tym, co warto obejrzeć, czy na tym gdzoe można zjeść, bo nie dam rady wszystkiego w jednym mailu napisać.
Zoyka 29 lutego 2016 (23:19)
Piękny widok :)
A przy okazji gratuluję pięknej zmiany wizerunku bloga bo jak tylko zobaczyłam to padłam z zachwytu:)
buziaki
Maga 29 lutego 2016 (16:56)
Nasze góry sa piękne. Też nie jeżdżę na nartach i nasze góry znam jedynie w okresie wiosna-lato-jesień, ale to wystarczy by je pokochać. Podoba mi sie gwara góralska, to śpiewne zaciąganie :)
Jednak z roku na rok widać, że jednak naciąganie na kasę jest coraz większe. W wielu miejscach kwatery pozostały z wyposażeniem kilkanascie lat wstecz, a ceny mocno naciągane. Ponieważ miłosników Tatr jest wielu, miejsc ograniczona ilość, więc ostatecznie w sezonie kazdy zapłaci, ale niesmak pozostaje. W kazdym razie ja mam niesmak co roku (od jakiegoś czasu). Mimo to nie wyobrazam sobie, żeby tam znowu w tym roku nie pojechać.
Piekno gór mi wynagrodzi :)
Green Canoe 29 lutego 2016 (17:04)
Magda – akurat mu spaliśmy w cudownym miejscu, z pysznym jedzeniem – więc w tym temacie pełen komfort. Ale wiem od znajomych że właśnie z kwaterami bywało różnie. Myślę, że wszystko też zależy od naszych oczekiwań. No i możliwości finansowych. A góry są…magiczne po prostu:)
Kasia 29 lutego 2016 (16:01)
A magazyn GC ukaże się jeszcze przed Świętami Wielkanocy?? :) Pozdrawiam
Green Canoe 29 lutego 2016 (16:58)
Oczywiście -jak co roku:)
Kasia 29 lutego 2016 (13:29)
Tak sobie samowolnie pomyślałam, że w poszukiwaniu jakości, wymagania Pani na pewno spełniło by Zermatt, Davos lub Grindelwald i gwara również by nie stanowiła zagrożenia z przyczyn obiektywnych.
Miłego dnia
Green Canoe 29 lutego 2016 (14:07)
Sama gwara góralska jest piękna…ale już okraszana bluźnierstwami lub pijackim bełkotem -niekoniecznie.
Co do jakości Szwajcarskich kurortów :):):) No cóż – nie bez powodu cieszą się uznaniem całego świata.
lylowa 29 lutego 2016 (11:47)
bardzo ciekawa jestem twojego wpisu, bo moja pierwsza reakcja na toskanie w polskich gorach jest raczej na nie. w polskich gorach wole polski folklor:-)
Green Canoe 29 lutego 2016 (14:09)
Tylko problem jest taki, że tego prawdziwego folkloru uraczysz w górach coraz rzadziej niestety…takie mamy przemyślenia po ostatnim pobycie.
Kasia Ju Gniazdowanie 29 lutego 2016 (11:35)
Dzień dobry Asiu. Cudowny widok witał Was od samego rana. Siła z gór to nie tylko slogan reklamowy, to prawda, którą nawet widać na Twoim zdjęciu. Miłego tygodnia życzę :)
Green Canoe 29 lutego 2016 (14:10)
Kasiu, masz rację. Góry są niesamowite…już od samego patrzenia na nie można się poczuć lepiej:)
grazyna 29 lutego 2016 (11:29)
Oj! bede czekala na Twoje relacje, Tatry kocham od zawsze i martwi mnie to, ze coraz wiecej tam koszmarkow architektonicznych, ktore zmienaja autentyzm tego regionu…chec zyskow doprowadza do niekontrolowanych zmian, ktore mnie martwia, ale mimo wszystko wracam corocznie w nasze gory…pozdrawiam serdecznie
Green Canoe 29 lutego 2016 (14:11)
Grażyna – ja starałam skupiać się na tym co dobre. I znalazłam tego naprawdę dużo:) I w Zakopanem i W Bukowinie i w okolicach.
Green Canoe 29 lutego 2016 (17:05)
Grażyna – ktoś na te budynki wydaje zgodę…Tak bardzo brakuje mi w samym Zakopanem jakiegoś jednego kierunku w wyglądzie miasta…
Madzia 29 lutego 2016 (10:59)
Ale mi tęskno za górami, ostatni raz byłam w październiku i narobiałś apetytu… ;) Dobrego dnia :)
Green Canoe 29 lutego 2016 (14:02)
Dziękuję Madziu:), my znów jedziemy chyba we wrześniu.:)