W pierwszym roku prowadzenia GREEN CANOE, równo 11 lat temu napisałam o rytuale, który bardzo mocno mnie definiuje:
„Mam jeszcze dla Was następną małą osobistą przyjemność w zanadrzu – KAWKA SOLO… nie kawa, a KAWKA. O poranku, wypijana w szlafroku na schodach tarasowych, na boso oczywiście:) I taka popołudniowa… z ciasteczkiem. SOLO, bo sączona w pojedynkę. Rozumiecie – kawka milczka. Kto powiedział, że nie można sobie fajnie pomilczeć przy kawie? Do dziś pamiętam pewne magiczne chwile zamknięte w mojej podświadomości przez chłodny poranek. Miasto Kraków, hotelowa restauracja, jesień… Siedzę tuż obok ogromnej szyby wpuszczającej do środka całą ulicę starego miasta. Mijają mnie dziesiątki opatulonych w szale ludzi – zaglądając prawie że do filiżanki… Gwar bistro, postukujące szkło i talerze, zapach świeżo parzonej kawy i przebijający się przez szybę gwar ulicy… a ja w tym wszystkim z kawką milczką. Oswojona, zaprzyjaźniona samotność. Bardzo często myślę o tych chwilach, siedząc na moich wiejskich tarasowych schodach. Magia picia milczki – ta sama, co w Krakowie”
Gdybym miała napisać dziś, o jakie porady i rekomendacje najczęściej prosicie mnie prywatnie – w odniesieniu jednak do GREEN CANOE, to wymieniłabym najpierw 2 tematy. Jeden związany z przestrzenią do pracy, bo jak się okazuje, sprawia Wam to często trudność. Tym bardziej że owa przestrzeń w wielu przypadkach musi znaleźć się w domu/mieszkaniu. Drugi z poleceniem ekspresu do kawy. Tak mocno utrwaliło Wam się w świadomości, że kawa, jej jakość i sposób parzenia są bardzo istotnymi elementami w moim życiu, iż uznaliście, że jestem godna zaufania w tym temacie i kompetentna w doradzaniu. To bardzo miłe! I to prawda – kawa to mój stały i bardzo ważny punkt, a właściwie punkty dnia. Już wiele lat temu pomyślałam sobie, że skoro tak uwielbiam wszelkiego rodzaje kawiarnie – ich klimat, zapach, jaki możemy tam poczuć, dźwięki, które są najpiękniejszą melodią dla uszu – to czemu nie stworzyć takiej atmosfery we własnym domu czy biurze?
Swojego czasu byłam managerem w świetnym trójmiejskim hotelu i jak łatwo się domyślić, to właśnie tam poznałam wyraźną różnicę między świetnie zaparzoną kawą a „napojem kawopodobnym”. Zamarzyłam sobie wtedy, by tak smaczną i dobrze zaparzoną kawę pić również w domu. I co? Proście, a będzie Wam dane:) W prezencie ślubnym dostaliśmy od mojej przyjaciółki świetny ekspres kolbowy Delonghi, który UWAGA – działa do dziś, kilkanaście już lat. TUTAJ opowiadałam o tym, w filmie rekomendującym inny ekspres tej samej marki, o którym zresztą za chwilę. To chyba od tamtej pory rozkochałam się świadomie w kawie. I myślę, że mam już tak bardzo wyczulone kubki smakowe, że z łatwością rozpoznaję dobre ziarna, mam swoje ulubione oraz przeróżne zachcianki kawowe:) Świadomość, czego dokładnie chcemy się napić, na co dokładnie mamy ochotę, to pierwszy krok do zaszczytu nazywania siebie KAWOSZEM.
DOMOWA PRACA – DOMOWA KAWIARNIA.
Wracając do tematu najczęściej zadawanych przez Was pytań, czy próśb o poradę – w moim przypadku przestrzeń biurowa i temat ekspresu łączą się nierozerwalnie. Już tłumaczę. Nieważne gdzie jestem – czy w domu, czy w naszej redakcji – przynajmniej 3 razy w ciągu dnia piję kawę. I to właśnie ten aspekt – pysznego napoju o głębokim smaku, aromacie, który dostarcza endorfin – jest w mojej ocenie kluczowym elementem sprawiającym, że mam ochotę pracować i przebywać w jakimś pomieszczeniu. Najzwyczajniej w świecie praca z wizją małej przerwy na kawkę milczkę albo kawę wypitą z mężem jest dla mnie czymś niezwykle przyjemnym. Przestrzeń biurowa – nieważne gdzie oraz w jakim stylu i klimacie postanowimy ją zorganizować – powinna na pewno dobrze nam się kojarzyć. Pomijając kwestię samych mebli (owszem bardzo istotny jest wygodny fotel czy biurko, jeśli dużo pracujemy przy komputerze) ważna w mojej ocenie jest atmosfera oraz sam tryb pracy. Zwłaszcza teraz, w czasach, gdy pracujemy z domów. Pisząc atmosfera, mam na myśli nie tylko pozytywną energię, ale także spokój, jaki odczuwamy w związku z dobrze zaplanowanym dniem, wytyczeniem godzin pracy i przerw. I tak np. planując swój dzień, wiem, że zaczynam go od aromatycznej kawy – jest to zazwyczaj cappuccino. Do godziny 10-tej odpisuję na wszystkie zaległe maile. Do 11-tej zajmuję się sprawami dokumentów, umów, ustaleń i faktur. Do 13-tej skupiam się na procesie tworzenia – jestem wtedy najbardziej efektywna. O 13-tej druga kawka, w trakcie której wchodzę na ulubione konta IG czy strony internetowe lub kanały YouTube. Wracam do pracy około 14-tej, do godziny 16-tej zajmując się bieżącymi sprawami. Takie rozplanowanie pomaga mi mieć cały czas poczucie, że pomimo ograniczenia związanego z niewychodzeniem z domu, cały czas efektywnie pracuję. Moje dni nie są rozmyte, czas nie ucieka mi przez palce. Jak zapewne zauważyliście, to kawa wyznacza mój rytm dnia. Ta ostatnia, wypita około 17-tej, zamyka stan działania i otwiera stan relaksu.
Gdzie pracuję? Teraz w domu albo w moim leśnym białym biurze. Od wielu lat się nim zachwycacie. Małym domeczkiem służącym mi za miejsce do pracy, stojącym wśród rosłych drzew, z oknami wychodzącymi na ogród. Miejscem, które sobie wymarzyłam, w którym pracuję przez cały sezon letni i często także jesienią. Zachwycacie się także naszą redakcją – zaprojektowaną w jakże innej już konwencji niż leśne biuro. Elegancka, w bardzo spokojnej kolorystyce, od początku wzbudza w Was wiele pozytywnych skojarzeń. Pracuję jeszcze z domowej jadalni albo z mojego gabinetu – bardzo kobiecego i raczej o mało biurowym charakterze. Każda z opisanych tu przestrzeni codziennie wypełniona jest cichym „gadaniem” klawiatury laptopa, sączącą się muzyką lub śpiewem ptaków, mnóstwem telefonicznych rozmów i… zapachem kawy:)
BIUROWA KAWIARNIA – JAKI EKSPRES WYBRAĆ?
Temat organizacji pracy – czy to w biurze, czy w domu – nie może oczywiście obejść się bez niej. Z espresso czy cappuccino zaczynam każdy swój poranek oraz wykonuję codzienne zadania – zarówno w przestrzeni redakcyjnej, jak i domowej. Po emisji filmu z rekomendacją ekspresu De’Longhi Dinamica Plus, która miała miejsce prawie rok temu, do dziś dostaje od Was mnóstwo pytań. Najczęstsze z nich brzmi: czy prywatnie, a nie jako osoba z redakcji GREEN CANOE, polecam ten ekspres. Jak się sprawuje po czasie, czy rzeczywiście jest taki świetny. Postanowiłam, że odpowiem na nie w jednym materiale – i do niego będę już zawsze odsyłać wszystkich pytających. De’Longhi Dinamica Plus od wielu miesięcy staje na wysokości zadania – i to zarówno w naszej redakcji, jak i w mojej prywatnej przestrzeni. Nie dość ze świetnie wygląda (jak wiecie aspekt estetyczny zawsze miał dla mnie duże znaczenie), to przygotowuje za każdym razem idealną, aromatyczną i pobudzającą kawę. Naszą przygodę z marką De’Longhi zaczęłam już wiele, wiele lat temu, a jej obecne rozwiązania utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że na pierwszym miejscu stawia wygodę i satysfakcję klienta. Zapomniałabym – liczy się tu jeszcze świetna JAKOŚĆ. O niej nie sposób nie wspomnieć, skoro jesteśmy w GREEN CANOE. Jakość jest dla nas kluczowa i to ją sprawdzamy zawsze jako pierwszą.
Gdybym miała podsumować wielomiesięczne korzystanie z tego ekspresu i wymienić aspekty, które zwróciły moją szczególną uwagę, to na pewno zachwyciła mnie prostota i intuicyjność, którą charakteryzuje się De’Longhi Dinamica Plus. Korzystanie z ekspresu jest jasne i przejrzyste do takiego stopnia, że instrukcja obsługi odeszła w naszym przypadku – i to zarówno w redakcji, jak i w domu – w zapomnienie:) Dotykowy, kolorowy wyświetlacz przeprowadza nas przez proces zaparzania kawy krok po kroku. Informuje nas także o konieczności czyszczenia poszczególnych elementów. Zbiornik na wodę znajduje się z prawej strony i wyjmowany jest od frontu, co jest ogromnym udogodnieniem, kiedy chcemy umieścić ekspres np. przy ścianie. U nas stoi on przy lodówce. Oddzielny element, który od razu rzuca się w oczy to termiczna karafka na mleko. Dzięki podwójnym ściankom dłużej zachowuje wysoką temperaturę, a kiedy nie jest nam już potrzebna, możemy schować ją do lodówki. GENIALNE!:)
Przyrządzanie kawy jest bardzo proste dzięki dwunastu gotowym przepisom oraz funkcji MOJA KAWA pozwalającej nam na spersonalizowanie ustawień parzenia. Nieodłączną częścią tej zabawy jest system spieniania mleka LatteCrema. Działa w całości automatycznie, naszym zadaniem jest jedynie określenie stopnia spienienia mleka – zwierzęcego albo roślinnego. Dla naszej wygody opcje przyrządzania kawy dostępne są również poprzez aplikację na telefon w całości kompatybilnej z ekspresem.
De’Longhi Dinamica Plus prezentuje się bardzo zgrabnie, a jego kolorystyka jest uniwersalna. Czerń i stalowa szarość nigdy nie wychodzą z mody, jestem więc pewna, że niezależnie gdzie zechcecie ów ekspres postawić, będzie się dobrze komponował z otoczeniem. Prosta budowa urządzenia zapewnia również wygodne czyszczenie poszczególnych komponentów, na co wiem, że wielu z Was na pewno zwróci uwagę. Tacka ociekowa wędruje do zmywarki razem z wyjmowanym systemem zaparzającym, a program czyszczenia, płukania i odkamieniania wykonuje za nas większość roboty:)
Mam nadzieję, że tak szczegółowe podsumowanie i moja opinia rozwiewa wszelkie wątpliwości oraz że opisanie mojego dnia pracy i pokazanie, w jakich warunkach ją wykonuję, ułatwi Wam zorganizowanie swojej przestrzeni i planu dnia. I że praca z domu, z zapachem pysznej kawy w tle, stanie się dla Was przyjemnością:)
Dziękuję za Twój komentarz.
6 komentarzy
Frajda 6 maja 2020 (21:57)
A co by było bez kawy? Czy myślała Pani kiedyś o tym? Może próbowała?:)
Hardy 6 maja 2020 (21:15)
Mam ekspres serii PrimaDonna DeLonghi polecam. Ta smakuje dobra kawa ;)
Jak nie zachwycać się leśnym białym biurem jak z jednej strony to marzenie z dzieciństwa z drugiej super miejscówka do blogowania ;)
Lucyna 6 maja 2020 (11:47)
Dziękuję. Od dawna jest Pani moją inspiracją. Ciepło pozdrawiam
basia 5 maja 2020 (20:34)
Cudnie się czytało!
Beata 5 maja 2020 (19:34)
Asiu… I Ty nie wybrałaś tego ekspresu w cudownym koloru złamanej bieli? ?Ja mam. Piękny jest.
Iwona 5 maja 2020 (13:54)
Witam, kocham kawę, bardzo aromatyczny post. Mam jednak inne pytanie, leśne biuro to pięknie biały domeczek, czy często to odmalowujecie, bądź myjecie aby zachowywał taka śnieżna biel? I jaką farbę używacie? Będę wdzięczna za odpowiedz