Bardzo brakuje mi słońca. Mimo przepięknych okoliczności przyrody, w których przyszło nam żyć, patrzę za okna i mnie wzdryga. MASZKARONI, najzwyklejsze w świecie maszkaroni pogodowe. Ja się nie nadaję na takie aury kochani. Bez słońca wysiadam. Akumulatory pozytywnej energii zaczynają mi niebezpiecznie mrugać na czerwono.Więc żeby nie zgnuśnieć i nie pogrążyć się za bardzo w tęsknocie za światłem, wzięłam się za pracę. Piszę, projektuję i zbijam:):) Mamy z Pawłem dalsze plany remontowe, szukałam więc inspiracji. A w wyniku poszukiwań znalazłam dechy w naszej GRACIARNI, jak to czule mówimy o pomieszczeniu gospodarczym:) Nie dziwcie się, że inspiracji szukam właśnie tam. Pomijając internet, będący oczywiście kopalnią świetnych pomysłów i tak zawsze zachodzę dodatkowo w graciarniane progi. Przeglądam rzeczy które mamy, moje dawne prace, projekty, ozdoby, których akurat nie używam, drewniane elementy czekające na swój czas. Szukam dla nich nowych zastosowań. WSG – pamiętacie? Wykorzystaj stare graty:) A niektóre z nich są naprawdę stare. Za chwilkę pokażę. Szukając bowiem wiekowego wieszaka, który kiedyś zakupiłam a chciałam właśnie teraz wykorzystać, natknęłam się na sosnowe deski. Przeróżne. Mamy ich sporo, bo po każdym meblu, który robię, zostają zawsze nadwyżki kupowane w „razie czego” :):) Popatrzyłam na drewno, pogładziłam. Tak właściwie…to brakuje mi nadstawki w kuchni…pomyślałam:):):) No i zrobiłam:) Projekt, piła, wyrzynarka, wkrętarka, farby, 2 dni pracy. Mam – małą nadstawkę kuchenną, która się „wykańcza” właśnie, i którą pokażę w następnym poście. Ale nie przyszłam tu dziś do Was z gołymi rękoma:):). Z nadwyżek, z których zrobiłam nadstawkę, zostało mi kilka małych kawałków:):) Akurat w sam raz na stołówkę ptasią. Być może zaskoczeniem będzie dla Was jej stylistyka, ale nie ukrywam, że to aura spowodowała owo rozbielenie:):) Myśl, że mam niby pomalować drewno na brązowy kolor ( biorąc pod uwagę widok za oknem) przygniotła mnie i zaraz potem wywołała bunt. Że niby dlaczego? Bo większość karmników jest szaro bura? No i zrobiłam karmnik, który nie jest bury, nie wygląda chyba jak typowy karmnik:), ale za to ma dach w czerwoną krateczkę i śnieżynki. Wszystkie wykorzystane w nim elementy to owe nadwyżki z nadwyżek:), zaś wspomnianym staruszkiem jest zaokrąglony kawałek rzeźby pochodzący z ganku domu mojej babci. Tego domu już nie ma…Udało mi się z niego uratować dosłownie kilka drobiazgów.
Oto ptasia stołówka – w iście zimowej szacie:) Gdyby ktoś się zastanawiał, co to za serce metalowe pełniące funkcję ptasiego drzewa przycupnika, odpowiadam z pełną powagą, iż jest to BYŁA forma do robienia jajek sadzonych:):):) Synoptycy zapowiadają ostry powrót zimy już od przyszłego tygodnia. Mam nadzieję, że nasze sikorki będą zadowolone z nowego, tak dużego lokum. Zdjęcia, jak widzicie, wykonane już po zmroku…Proszę bardzo – ptasi Hilton we własnej …dechowości:):):)
***
W trakcie prac nad nadstawką i stołówką po domu roznosił się piękny zapach świeżo ciętego drewna. Leoś w którymś momencie odłożył klocki, podszedł do mnie i pociągając nosem spytał: „Cio to???” W wolnym tłumaczeniu: „Mamuś, a co tak pachnie? „:) Wyjaśniłam mu, że to zapach drewna, dałam mały kawałek do powąchania…Pocieraliśmy powierzchnię desek paluszkami, wąchaliśmy:) I chyba rośnie nam mały miłośnik natury:) Być może uznacie, że to infantylne, ale bardzo mnie cieszy, że właśnie na takie rzeczy Leo zwraca uwagę. Że zachwycają nas te same zapachy. Mogłam mieć 5 lub 6 lat, gdy z dziadkiem Józefem cięłam drewno na opał…Tzn. ciął dziadek, ale pozwolił sobie „pomagać”:) Ręczna piła, po obu stronach miała uchwyty – dla dwojga drwali:) Dokładnie wtedy zakodowałam na zawsze w sercu zachwyt nad zapachem świeżo ciętego drewna. Może Leosiowi będzie się on kojarzył z muzyką Vivaldiego, której akurat słuchaliśmy? A może ze smakiem truskawek, które jedliśmy tego dnia…a może po prostu z ptasimi stołówkami:):):) Mam nadzieję, że kiedyś mi sam opowie.
Dobranoc:)
Dziękuję za Twój komentarz.
56 komentarzy
jadwiga 14 lutego 2011 (18:20)
pOZDRAWIAM SERDECZNIE I WALENTYNKOWO, TRZYMAJ SIĘ dOBRA kOBIETO dZIELNIE, A MY SOBIE CICHUTKO CZEKAMY!
magdalenia 6 lutego 2011 (20:21)
Asiu, taaaaaak strasznie smutno bez Ciebie w blogowym świecie….:(
Trzymaj się dzielnie!
Ściskam mocno.
paula 18 stycznia 2011 (09:25)
Masz tak fajne pomysły, że ciężko byłoby im dorównać :)
Podziwiam zarówno inwencję twórczą jak i zapał i poświęcenie, z którym je wykonujesz, ja niestety takowego nie mam :/
Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się cieplutko.
http://www.cale-moje-zycie-blog.blog.onet.pl
GreenCanoe 17 stycznia 2011 (22:58)
:) Wiedziałam, że się Wam spodoba – romantyczne baby jedne:):):):) A że czerwony dach to nie szkodzi:):) On i tak jest jeszcze mało strazacki. Czerwony karmnik to dopiero mieliśmy w sali biologicznej w podstawówce – tzn na parapecie. I ptaki go oblegały. Wydaje mi się, że ptaszki traktują swoje stołówki w kategoriach – bezpieczna, niebezpieczna:):) Jak na dworze minus 20 to kolor chyba im jest raczej obojętny.
Bardzo dziękuję Wam za pozdrowienia wszelkie i życzenia słońca…Jeśli za parę dni nie zaświeci to ja chyba szczeznę…ta szaruga za oknem naprawdę wykańcza.
Piratka 17 stycznia 2011 (22:47)
karmnik – cudo :) aż szkoda używać chyba ;)
Wingy 17 stycznia 2011 (21:38)
Pozdrawiam serdecznie pierwszy raz w Nowym Roku; szkoda, że nie można zagłosować z "zagramanicy". Nawet "polski numer komórki" nie wyśle sms-a na ten numer – próbowałam kilka razy. A szkoda:( A małego miłośnika natury pozdrawiam najserdeczniej!
Kasia 17 stycznia 2011 (17:20)
no, żeby ptaki stołowały się w Hiltonie – kto to widział ???
przepiękny ten domek, na pewno będzie miał dużo gości :)
o słonko też proszę, bo mam dość tej szarugi i deszczu
pozdrawiam ciepło :)
plakatowka 17 stycznia 2011 (15:41)
sama mogę zamieszkać w takim karmniku :) mogę przyfrunąć?
Karola 17 stycznia 2011 (15:40)
ile Ty masz w sobie chęci i pomysłów! zazdroszczę :) karmnik piękny, kto powiedział, ze musi być ciemnobrązowy :P na ciemnym drzewie powiesiesz to ptaszki sobie znajdą ;)
Ana 17 stycznia 2011 (12:41)
Twoje pomysły i ich realizacje zawsze zapierają dech w piersiach…ze zwykłego karmnika robisz małe dzieło sztuki, aż serce rośnie! Ja też tęsknię za światłem, słońcem…dziś łapałam z dzieciaczkami pierwsze prawie wiosenne promyki, nawet w piłkę pograłam na ogrodzie:)
Kasia 17 stycznia 2011 (11:48)
Asiu! Piękny domek!!!:)))
Serdecznie pozdrawiam!
Kasia
Anonimowy 17 stycznia 2011 (10:27)
Ja też nie funkcjonuje w tej szarości! Jak tylko wychodzi słońce, to ja i mój pies, który jest jakoś tak dziwnie podobny do mnie w każdej sferze siadamy przed ogromnym oknem i "łapiemy" promyki. A na czas kiedy go nie ma kupiłam sobie lampkę do światłoterapii. Nie mogłam już znieść tego, że co roku już w listopadzie, a w najlepszym wypadku w okolicach stycznia moja energia spada poniżej zera, jest mi smutno, nic mi się nie chce i mam wrażenie wegetacji w szarości. A z lampką jest przyjemniej – kilkanaście minut rano "słońca" z żarówki i naprawdę i humor mam lepszy i energia wraca. Polecam serdecznie!
agta 17 stycznia 2011 (09:43)
Piękny karmnik wyczarowałaś! Myśle, że tłok się w nim zrobi jak śnieg znów ziemię okryje:))
Ja tez sie cieszę kiedy któryś z moich chłopców zwróci uwagę na elementy zwiazane z przyrodą. Chciałabym zaszczepić w nich miłość do niej aby nie niszczyli bezmyslnie tego co ich otacza i sprawia, że moga żyć.
Bernadetta 17 stycznia 2011 (09:36)
Ojj , ja też bardzo pogodo – czuła jestem , bez słońca wysiadam :( nienawidzę pluchy i szaro burego krajobrazu .Lubię gorące lato , słoneczną ,zieloną wiosnę , polską złotą jesień i biąłą zimę , wtedy wstaję z łóżka z uśmiechem na twarzy .Podczas pluchy , deszczu i szarugi snuję się jak zombie ;)
Zapach drewna też lubię.Lubię tez gładzić drewno , szczególnie podczas szlifowania , jest takie cieple i aksamitne od pyłu :)
Ptasia stołówka wprost bajeczna !
Ivalia 17 stycznia 2011 (08:40)
Domek świetny, przemyślany :) Żeby tylko kolorek dachu ptaszorków nie odstraszył, ale zobaczycie przecież :))
A zapach drewna… jedyny na świecie :)
Pozdrowienia
Dag-eSz 16 stycznia 2011 (22:33)
Asiu w Norwegii to ja słońce widuję, ale mieszkam w takim miejscu gdzie słońce nie dochodzi :( więc jak tylko wyszło zza chmur to poszliśmy z Mężem na spacer podładować akumulatory! :) Ale słyszałam, że w Norwegii przez to że zima trwa tu bardzo długo dużo tutaj odnotowuje się samobójstw… można depresji dostać jak tak ciemno jest… wstaję o 8.00 rano i jest ciemno :/ w Polsce o tej godz jest o wiele widniej! sprawdziliśmy w Boże Narodzenie.
Karmniczek super – aż chciałoby się być ptaszkiem i takim sobie pojeść hihi ;)
Leoś sprytny chłopiec! też lubię zapach drewna. Pozdrowienia ślę :*
cicha 16 stycznia 2011 (14:29)
jak miło…
podniecam od wczoraj moimi żółtymi tulipanami…bo wciąż słońca mi brak….a tu proszę, zachodzę do Ciebie…i widzę, że Ty również spragniona tego słoneczka jesteś…;-)))
jadalnia wymiata…ja też chcę ;-)))
Pozdrawiam serdecznie ;-)))
Anonimowy 16 stycznia 2011 (14:04)
przepiekny karmnik! :)
ostatnio czytalam, zeby w karmnikach nie uzywac czerwonego koloru, bo dla ptakow jest to kolor, ktorego sie boja, teraz bedzie mozna podwazyc te teorie,
w koncu moje czerwone kuleczki na krzaku ptaki juz dawno opedzlowaly ;)
pozdrawiam, mexi
Anonimowy 16 stycznia 2011 (14:01)
Domek dla ptaszków bajeczny :)))) będą się sikorki chwaliły w okolicy jaka mają willę :)
Ja również wysiadam bez słońca, ale w przyszłym tygodniu odrobina promieni ma się pokazać :) jest więc jakaś nadzieja :) i oby do wiosny!!!
pozdrawiam
Agnieszka z Mierzei Wiślanej
Anonimowy 16 stycznia 2011 (13:20)
Asiu ptasia stołówka piękna. Babciny element z domu pięknie wykorzystany! Czytałam blog Roberta i opis waszej wyprawy do rodzinnego domu babci kiedy jeszcze stał. Zabrałaś z niego wtedy te drewniane elementy i stare krzesło, napisz czy udało je się odrestaurować tak jak sugerował Robert…Pozdrawiam magdafs z polic
Atena 16 stycznia 2011 (12:24)
Fantastyczna konstrukcja!
Kolory idealnie wpasowaly sie w wystroj domu. A na zewnatrz bedzie wyroznial sie i jestem pewna ze wiele ptaszkow bedzie sie tam stolowac:-)
Pozdrawiam serdecznie
Jaga 16 stycznia 2011 (11:28)
śliczny ptasi domek
madzika 16 stycznia 2011 (10:49)
Po obejrzeniu tych zdjęć zachciało mi się zostać ptakiem ;D
Bramasole 16 stycznia 2011 (10:31)
Karmnik piękny! Mój mąż chciał wczoraj zrobic nowy karmnik a ja na to "no po co"? I wtedy ukazał sie Twój post, pokazałam Marcinowi i on mówi "no właśnie po to, że mogłem zrobić taki ładny albo i ładniejszy":) Zzieleniał z zzdrości:)
Jak zrobi to się pochwalę:)
Asiu już nie mogę się doczekać nadstwki, zajrzył do mnie a zobaczysz zabudowę kuchni inspirowaną Twoją biblioteczką:)
Pozdrowionka cieplutkie:)
Aga
Mia 16 stycznia 2011 (08:32)
Jako fanka czerwonej krateczki z zachwytem obejrzałam Twój karmnik. Świetny, bardzo pomysłowy. A ta foremka – marzę o takiej :) Niekoniecznie do karmnika :)
Pozdrowienia!
tabu 16 stycznia 2011 (08:06)
Karmnik fantastyczny.. w końcu ktoś złamał klasyczny i niestety smutny, trend ptasich stołówek.. śliczne:)
folkmyself 16 stycznia 2011 (06:09)
Stołówka bajeczna, fajnie że taka kolorowa!
A syn ci rośnie na fajną ciepłą osóbkę!
Ewelina 15 stycznia 2011 (22:40)
Uwielbiam ten Twój zakątek. Domek jest śliczny i taki cudownie dopracowany.
kasia ino-ino 15 stycznia 2011 (22:25)
domek rewelacyjny! sikorki będą zachwycone :)
jesteś niesamowita… podziwiam ogromnie Twój zapał, energię i talent… i pomysłowość!
mam nadzieję, że sms-owe głosowanie pomoże komuś właśnie tak: zacząć nowe, lepsze życie… fajnie, że o tym tak napisałaś…
utulam cieplutko :)
P.S. a słowa o zapachu drewna – balsam dla duszy :)
Anonimowy 15 stycznia 2011 (21:47)
Asiu ,wierzę ,że wysłane przez nas smsy dodadzą otuchy i rozjaśnią choć odrobinę życie osób niepełnosprawnych.A dla Ciebie przesyłam mnóstwo dobrego światła z mojego serduszka.
Karmnik prześliczny,Leoś cudowny.
Sielska Chata
Myszka 15 stycznia 2011 (21:35)
Ha ha, w takiej stołówce to i ja mogę się stołować:))
MK 15 stycznia 2011 (21:35)
echh niech już zima sobie zrobi wakacje i wyjedzie gdzieś daleko ;)
chociaż dzisiaj jak spojrzałem na termometr, to momentami było nawet 8stC! czyli gdzieś już dzwoni, ale nie wiadomo gdzie :)
aa fotki przepiękne! w rzeczywistości jeszcze piękniejsza musi być ptasia stołówka.
pozdrawiam serdecznie!
kasiorek 15 stycznia 2011 (21:35)
To jest z pewnoscia najpiekniejszy karmnik na swiecie.
gosiulaart 15 stycznia 2011 (21:18)
Ptasi domek jak z bajki,tylko pamiętaj nie dokarmiaj ptaszków bliżej wiosny bo właśnie ostatnio trąbili w radiu,że pan sikor zamiast latać za panienkami czeka co też dobrego tym razem do karmnika podrzucą.Tym to sposobem populacja ptasia spada:))Już nie mogę sie doczekać tej twojej nadstawki,pewnie będzie bajkowa również.Pozdrawiam
Justyna 15 stycznia 2011 (21:11)
Od dziś będę tu stale zaglądać :-)
Wszystkie Twoje pracę są piękne.
Serdecznie pozdrawiam!
Grey Wolf 15 stycznia 2011 (21:09)
o lo, prawdziwa stołówka..żeby tylko ptaki nie bały się w niej przesiadywać, że takie czerwone kolory ;)
Iga 15 stycznia 2011 (20:35)
Pomysłowy Dobromir z Ciebie :)
ptasia stołówka urocza
pozdrawiam serdecznie
Ola_83 15 stycznia 2011 (20:16)
Domek rewelacyjny! jesteś bardzo pomysłowa i wykonanie świetne:))już się nie mogę doczekać następnych tworów!
pozdrawiam serdecznie!
mariola1111 15 stycznia 2011 (19:54)
Witam. U mnie również podobna pogoda, pod psem :( Pada i pada, końca nie widać. Nawet ptaszki się gdzieś pochowały – albo poleciały do zrobionego przez Ciebie apartamentowca. Gratuluję zdolności, dla mnie stolarka to czarna magia.
Agata 15 stycznia 2011 (19:48)
Karmnik fenomenalny.Tez wlasnie wystrugalam dla hiszpanskich ptaszorow tyle,ze nie jest taki wymyslny jak Twoj.U mnie slonce od kilku dni dopisuje i wiosna prawie sie zrobila.
FiolQak 15 stycznia 2011 (19:48)
pięknie i pomysłowo:-)ja karmiczek w tym roku zrobiłam z resztek drewna brzozowego..tez wygląda uroczo i naturalnie- ale nie umywa se do twojego cudeńka:-)muszę,muszę to powiedzieć- też uwielbiam zapach drewna i moje córki jak były jeszcze małe przy wszystkich pracach typowo stolarskich wąchały i zachwycały się zapachem drewna..jestem na tyle szalona że często kładę drzazgi gdziekolwiek by pachniało mi w domku:-)pewnie to głupie, ale tak robię:-)
ach..jak miło zaglądać do Ciebie i się zachwycać:-)
Miłej niedzieli Wam życzę
pasjasylwi 15 stycznia 2011 (19:40)
Karmnik śliczny, moja córcia z chęcią bawiła by się w domek dla lalek :D
Zapach drzewa to jeden z przyjemniejszych z dzieciństwa….będąc na wakacjach na wsi, mój tata często coś modził i do tej pory, choć jest w mieście, w swoim garażu zrobił mini warsztacik, w którym robi mi np. rameczki z jakichś odrzutów…a zapach drzewa… ten sam….:)
lewkonia 15 stycznia 2011 (19:15)
Jak zwykle cacuszko stworzyłaś. Chciałabym być sikorką :)
Zapach drewna kojarzy mi się z latem na Mazurach, kozłem do cięcia drzewa i … mebelkami dla lalek, które, z takiego nieheblowanego, sama sobie zbijałam :) Radocha była taka,że … właśnie to do dziś pamiętam ze szczegółami.
Smsy poślę na kilka blogów. Nieważne, który wygra. Dla mnie wszystkie one są "równakowo" piękne. A cel najszczytniejszy :)
Mona 15 stycznia 2011 (19:14)
oj tak ja brak światla nadrabiam kupowaniem kwiatow do domu..dla poprawy humoru i szyję poduchy w kwiaty..jak widzę karmniczki to przypomina mi się pobyt w Danii tam uwielbiają karmić ptaszki, a w marketach mozna kupić wymyślne zawieszki z ziarnami…pozdrawiam tez z pochmurnego podlasia…
lenix38 15 stycznia 2011 (19:10)
Domkiem dla ptaszków jestem zauroczona, podobnie jak Twoim domkiem i wszystkim, co pokazujesz na swoim blogu.
Pozdrawiam
Alexandra 15 stycznia 2011 (19:06)
Z brakiem światła masz absolutną rację :) Mi też już zapasy migają :P
A ptaszkowy domek rewelacyjny :)
Co do zapachu drewna to uwielbiam….mogłabym go całymi dniami wdychać. Nie dziwię się że Leoś przybiegł i spytał "co to" :)
Pozdrawiam Was cieplutko i posyłam duuuuuuuuuuuuużo słoneczka :*
anita22 15 stycznia 2011 (19:02)
jest cudny! wprowadzam się natychmiast :P
alizee 15 stycznia 2011 (18:53)
O kochana, mnie brak światła też dobija. Już rozumiem po co śnieg o tej porze roku. Po to by te słabe promienie światła odbijać.
Ale za to wyczarowałaś cudo :)))
Dzieci to mają dopiero nozdrza!!!!! Chociaż akurat zapach drewna jest tak piękny, że zauroczy każdego :))
Ściskam :))
Aneta 15 stycznia 2011 (18:50)
Masz racje widok za oknem jest straszny . wszystko szare i brudne fee .. ptasia stołówka to świetny pomysł , ja też posiadam taka stołóweczkę na kuchennym parapecie , ma nawet swój szyldzik z którego sikorki są wniebowzięte , przestrzegają nawet godzin otwarcia haha.. Ps. kiedyś chciałam uszyć tildowskiego zająca i koleżanka podała mi stronę i to właśnie wtedy na ikonie tildy znalazłam Green Canoe i od tej pory wsiąkłam ;) Pozdrawiam i zapraszam do mojego bloga ;)
katrin.deco 15 stycznia 2011 (18:39)
Śliczny ten ptasi karmniczek. Super ,że taki kolorowy.Czekam na fotki z ptaszkami -głodomorkami. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo słońca.
Katrin
mamurda 15 stycznia 2011 (18:26)
Świetny pomysł na karmnik ;)) pozdrawiam.
OLQA 15 stycznia 2011 (18:18)
Piękny domek- nawet ja choć nie przypominam sikorki mogłabym w nim biesiadować:)
czarnykot 15 stycznia 2011 (18:11)
Ależ to wymyśliłaś! Zdecydowanie lepszy od hiltonowskiej stołówki, tam nie mają takich ciepłych i cudnych dekoracji…
ps. całkowicie zgadzam się z tym co napisałaś,ale ja trzymam kciuki,żebyś jednak to Ty wygrała:-)
longredthread 15 stycznia 2011 (18:10)
Eh, poza tym ciężko bez słońca zdjęcia dobre robić.
Koroneczka 15 stycznia 2011 (18:07)
Bajkowy domek! Mam nadzieję, że uda Ci się zrobić zdjęcie z ptaszkami podczas ich obiadu. :)
Pozdrawiam!
Anna
katesz 15 stycznia 2011 (18:04)
Mi też brakuje słońca i mam dosyć zapalania światła o godzinie 11 rano… Dzisiaj na pocieszenie kupiłam sobie hiacynta, ale skoro idzie zima to będzie mróz oraz słońce!
A karmnik pierwsza klasa! Jedzonka full więc ptaszki na pewno się ucieszą.
Pozdrwiam