Wszyscy, którym brakowało w święta „zimowej „atmosfery nie mogą chyba teraz narzekać:) Doczekaliśmy się:). Zimy mroźnej, ale słonecznej, zamieci magicznych i bałwanów puszczających węglowe oczko. Za oknem mamy tak piękny widok, że posiłki spędzam od kilkunastu dni z nosem przy szybie:) Co tu dużo mówić, jest po prostu bajecznie. A tym jednak, których taki nawał bieli przytłacza lub „swędzi”:) pokazuję naszą domową i nie tylko domową przestrzeń. Jako dowód na to, iż z powodzeniem można styczeń zamalować:) a sama Pani zima to tak naprawdę bardzo lubi kolory:)
Definitywnie pożegnaliśmy się ze świątecznymi ozdobami. Zostały jedynie w oknach białe śnieżynki idealnie wtapiające się w krajobraz, którym raczy nas ogród. W przeciągu ostatniego tygodnia zawitały tu 2 malutkie śnieżyce – radośnie wirujące płatki śniegu wywołały we mnie dziecięcy wręcz zachwyt. Przed domem prawdziwe zaspy, psy wariują, słońce świecie, sanki mkną:)…no zima kochani, prawdziwa ZIMA:) Na podwórku mamy zapasy w śniegu i gonitwy w tunelach, za kilka dni zrobimy małe lodowisko. Dopiero będzie się działo:)
Wracając do kolorów. To chyba dla mnie najprzyjemniejszy okres, jeśli chodzi o dekorowanie domu. Za oknem bowiem jeszcze zimowa czystość bieli i pełno słonecznego światła wewnątrz, ale okraszonego feerią barw przywołujących wiosenne dni. Szafirki, różyczki, hiacynty – to ich zasługa. W piątek zasadziłam całe rodzinki do donic i od razu zrobiło się radośniej. Wszystkim moim psiapsiółkom, które dzwonią się pożalić że np. mają dołek powtarzam niczym zdarta płyta: kup kwiatki:) i otocz się kolorami. Barwne pastelowe patchworki i pledy, obrus w groszki, ulubione balerinki. Jakie doły dadzą temu radę? Kolorowa zima nie dość, że poprawia nastrój, to jeszcze wygrywa po cichutku werble – na przyjście wiosennych dni.
Kulinarnie także wprowadzam powoli zieleń. Wysiane są już kiełki rzodkiewki, lucerny, brokuły i oczywiście rzeżucha. W najbliższym czasie zaś do ogromnych donic wysieję rukolę – moją słabość nad słabości:) Czasami sama już z siebie żartuję, iż rukolę mogłabym nawet dodawać do bigosu.:) I choć Pablo twierdzi, z uporem maniaka, że smakuje mu jak zwykłe zielsko( bluźni po prostu) – dla mnie jest nie do zastąpienia. Nawet zwykła kanapka nabiera „manier” gdy położymy nań rukolę:) Kapka octu balsamicznego….i…sprawdźcie sami. A z obiadów na szybko, polecam makaron właśnie z rukolą i serami. Najlepiej ciemny, razowy – typu grube wstążki. Filozofia żadna: gotujemy makaron, w tym czasie w rondelku podgrzewamy kawałeczki serów – np pleśniowego, typu bree, mozarella. Na talerzu układamy rukolę, na nią makaron, polewamy sosem serowym, dekorujemy kawałkami pomidorów, na to ocet balsamiczny, pieprz – i smacznego! :) Sesja makaronowa króciutka – nader szybko nastąpiła konsumpcja.:) Sceneria zaś zimowa, bo to danie jak znalazł po mroźnym spacerze. Szybkie, pożywne i naprawdę bardzo smaczne.
No tak…pewnie teraz myślicie, że tylko spaceruję, sadzę kwiatki i gotuję:):):) Oj, tak dobrze to nie ma:) Poza normalną pracą dodatkowo urzęduję w pracowni nad swoimi „gratami”. Słowem, wyszukuję „biedoki”, co to ich nikt już nie chce i poświęcam im „troszkę:)” czasu. Jakiś czas temu za kilkanaście złotych kupiłam lampę. Tzn to, co z niej zostało. No staruch – nie da się ukryć. Ale jak tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że ma potencjał. Wystarczyło ostre czyszczenie, poskładanie w całość, kilkakrotne malowanie, a w końcu patynowanie. I……..MAM NOWY wiszący ŚWIECZNIK:) O niebanalnej, pięknej barwie, którą nazywam szampańską ( matowe srebro złagodzone jasną złotą nutą). O delikatnym kształcie i czarodziejskich zdolnościach. Jako cześci składowej do tego świecznika użyłam tacy, która to wpuszcza wieczorami przez swoje żłobienia migocące światło świec. Można się gapić i gapić i gapić – pełne odprężenie gwarantowane. No i świetny wizualnie efekt:) Ale najpierw występy dzienne:
Pożegnam się dziś z Wami obietnicą wiosennych inspiracji w następnym poście. Powolutku szykuję propozycje np. dekoracji na świąteczne stoły. A wszystko w radosnych barwach. Urodziłam się pierwszego dnia wiosny:) To zobowiązuje:) A moje tegoroczne wiosenne akcenty będą śmiały sie turkusem i jasną zielenią. No dobrze – inne kolorki też sie pojawią:), ale zaczniemy na pewno od turkusów.
Już na zakończenie – tradycyjnie, życzę Wam wszystkim udanego tygodnia,:) Skrzypiącego śniegu pod butami, słońca na niebie i tylko dobrych nastrojów. No i powodzenia w szukaniu gratów do ratowania:)- wszystkim gratowym czarodziejom ratownikom. Po prostu wysyłam Wam moi wierni podczytywacze – czółnowe, zimowe serdeczności:) Do usłyszenia.
Dziękuję za Twój komentarz.
95 komentarzy
Asia 23 czerwca 2013 (15:11)
Masz może wzory szydełkowe, np.małe serwetki?
Chciałabym rozpocząć przygodę z szydełkiem i poszukuję jakiś wzorów. :)
Eve 9 lutego 2012 (13:07)
piękne zdjęcia, tutaj w Poznaniu, jest także bardzo zimno! ja jestem z Peru, więc nie jestem przyzwyczajony do tego pogodę, ale wygląda pięknie na zdjęciach!
Kocham jak masz urządzony w domu! Mam pasję do projektowania wnętrz!
sprawdź mojego bloga: http://evedeko.blogspot.com/
Anonimowy 9 lutego 2012 (09:37)
Trafilam tu przez przypadek,bardzo cieply blog,bede zagladac.A z ta asertywnoscia to masz racje,ja uwazam,ze jest bardzo cieniutka granica miedzy asertywnoscia a egoizmem,to dlugi temat ale to jest bolaczka tych czasow,a z wyrzucaniem rzeczy to akurat mnie nie dziwi,znam ludzi ktorzy potrafia szybko wyrzucac cos,nie czuja tego tak jak Ty {ja rowniez},a jeszcze jak do tego maja duzo pieniedzy to juz zaden problem,ja z kolei ucze sie asertywnosci,bo bez nie jest teraz ciezko,pozdr.Swiecznik wyszedl piekny,Kasia
scraperka 9 lutego 2012 (08:35)
ale przepięknie macie:))) zazdroszczę zimy , bo u nas niestety we Wrocławiu jest go nie za wiele. cudne psiaki i Wasz domek jest uroczy. wszystko pasuje jak ulał:) szafirki, psiaki, które tak kocham i ta piękna lampa! cudnie… pozdrawiam cieplutko
ula 8 lutego 2012 (20:14)
Święte słowa kochana :))), ratujmy co się da,to wcale nie gorsze od starych fotografii, czy obrazów itp a lampa bossska jak i jej właścicielka – ratownik :)))
uściski wielkie ;)
Zapiski Obiektywne 8 lutego 2012 (14:54)
Witaj,
A moglabyś zdradzić, jak wykonać krok po kroku taką odnowę starej lampy??
Laikowi znaczy:)
Przypomniałaś mi, że posiadam piękny stary żyrandol, chętnie się postaram, by dać mu nowy oddech:)
pozdrawiam:)
GreenCanoe 10 lutego 2012 (10:00)
czyścimy lampę – dokładnie, zwłaszcza z tłuszczu, kurzu itp.
Pierwsze malowanie – pistoletem lub farbą w spraju, potem drugie malowanie.
Jeśli masz elementy rzeźbione – po drugim malowaniu nakładasz na nie gąbką ciemniejszą farbę akrylową – dla kontrasty i od razy przecierasz szmatką, tak by ciemniejszy kolor został w zakamarkach. Na końcu można delikatnie przyprószyć jedynie wszystko farbą.
Już:)
Zapiski Obiektywne 10 lutego 2012 (18:41)
Dzięki serdeczne, postaram się tego nie zepsuć:)
cisza serca... 8 lutego 2012 (08:05)
Twoje słowa wprawiają w wspaniały nastrój, czekam z niecierpliwością na kolejny post.
Pozdrawiam ;)
Dorota 7 lutego 2012 (13:47)
Pięknie u Ciebie jak zawsze. A te szafirki to jakby wiosna zimą.
Sielsko i anielsko!!!
HANNAH 7 lutego 2012 (13:01)
Psy jak zawsze cudowne, i jaki duży się zrobił, natomiast lampa świecznik, przepraszam, ale według mnie nie jest za dekoracyjna, wolałam inne ozdoby u Ciebie
Anonimowy 7 lutego 2012 (11:08)
Asiu , przepiękna grafika, śliczne nowe błękitne logo Zielonego czółna…
To przedsmak szykowanej dla nas wiosennej niespodzianki ? Nie mogę się doczekać…..Jesteś dla mnie taką POLSKA MARTHĄ STEWART….A na kolejną wiosnę następna niespodzianka ?…może pomyślimy o programie telewizyjnym ala Martha …Buziaki Lidia Sielska Chata
GreenCanoe 10 lutego 2012 (09:54)
Lidziu kochana, no te mnie skomplementowałaś!!! :) DZIĘKUJĘ:)
Małgosia 7 lutego 2012 (10:49)
Z ZIMĄ CI DO TWARZY!! POZDRAWIAM SERDECZNIE! :* twoje zdjęcia poprawiają mi humor, dziękuję!
Ulencja 7 lutego 2012 (10:22)
Podziwiam Cię Asiu od dawna ale dopiero teraz postanowiłam dołączyć !!!!!Bardzo lubię twoje posty. Jestem osobą która potrafi docenić ogrom pracy jaką wkładasz w swój dom. Cieplutko pozdrawiam mimo ,że za oknem -15C pa…pa…
Halinka 5 lutego 2012 (10:12)
Przepięknie jest u Ciebie!!! Pozdrawiam cieplutko!
Dziabka 3 lutego 2012 (18:03)
Ależ tu bajecznie u Ciebie! Wcale nie chce się wychodzić… :) I wszystko prawda, co piszesz o ratowaniu gratów i szybkiej rezygnacji.
Pozdrawiam i zapraszam!
Justyna 2 lutego 2012 (16:37)
U Ciebie Asiu zawsze pięknie, inspirująco i tak cieplutko, domowo. Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny post i jeszcze nigdy mnie nie zawiodłaś, uwielbiam do Ciebie wracać :))) Gorąco pozdrawiam…
Magmark 2 lutego 2012 (13:48)
Ale bialutko, lubię takie klimaty :) Na Mazurach również mam śnieg jak w bajce :)
basia 2 lutego 2012 (10:38)
Przepięknie , energetyzująco i kojąco. Tylko…skąd masz śnieg , się pytam ??? U nas poprószyło trochę i zapomniało o nas. Mrozy wielkie , rośliny nie okryte (bo przecież nie da się całego ogrodu 'ogacić'!!)
Podziel się śniegiem , apeluję :)
i ciepło pozdrawiam :)
GreenCanoe 10 lutego 2012 (09:49)
Robisz tak:
wieczorem, przed pójściem spać myślisz sobie – OOOOJ jak byłoby fajnie, gdyby jutro spadł śnieg:)
Budzisz się – a tu śnieg:)
Anonimowy 2 lutego 2012 (08:54)
U nas 20 stopniowy mróz a u Ciebie tak cieplutko, bajecznie i kolorowo :)
Chociaż odzywam się pierwszy raz to bardzo lubię i często do Ciebie zaglądam :) Uwielbiam Twoje metamorfozy i uczę się :) Chociaż nasz domek już częściowo urządzony to już wiem w którym kierunku iść :)
Dziękuję za tak wiele ciekawych inspiracji :)
Pozdrawiam gorąco bo ciepełko przyda się na te mroźne dni…
Siaaska
http://www.siaaska.zieloneblogi.pl
Tybetanska 1 lutego 2012 (18:13)
Ale tu ślicznie!!!!! Kolorowo i cieplutko! Pozdrawiam i dodaję do ulubionych.
Anita(Anisia) 1 lutego 2012 (18:07)
Fantastyczny, inspirujący blog!! Już wędruje do moich ulubionych :)
Anonimowy 1 lutego 2012 (18:01)
Witam. Kilka dni temu przez przypadek trafiłam na Pani blog. Jestem zauroczona!! Pani blogiem oczywiście. Przeczytałam każdy post "od deski do deski" :), a w każde zdjęcie wpatrywałam się dobre 20 min :) Jestem pełna podziwu dla Pani umiejętności.
Szkoda, że nie trafiłam tu 1,5 roku wcześniej (gdy zaraz po ślubie urządzaliśmy z mężem nasze gniazdko), mój dom wyglądałby zupełnie inaczej:( Gdy zobaczyłam Pani piękny domek, zapaliła mi się żarówka w głowie! To właśnie tak chciałabym mieszkać :) ale wszystko jeszcze przede mną ;) dziękuje za inspiracje!:)
Pozdrawiam cieplutko z mroźnego Beskidu:)
Kasia
GreenCanoe 10 lutego 2012 (09:35)
Kasiu – nic straconego:) wnętrza zawsze można odmienić:), prawda?
Pozdrawiam mroź i śnieżnie z Kaszub:):)
petra bluszcz 1 lutego 2012 (17:20)
Piękne zdjęcia i piękne kolorki!
Pozdrawiam!
Małgosia 1 lutego 2012 (17:13)
uroczo! Masz dryg, ale to już pisałam. Po porstu zachwycasz mnie każdym swoim wpisem i powinnaś zacząć aranżowac wnętrza :) byłabym pierwsza w kolejce :) :) :) a turkusy to moje klimaty… :P
Katerina 1 lutego 2012 (13:55)
Cudowny blog! Idealny dla mnie, wpadłam tu przez przypadek, ale zostanę na dłużej, bo bardzo mi się tu podoba! :)
A najcudowniejsze są zwierzaczki, piękne! ;)
Pozdrawiam ciepło, dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie http://miabstraccion.blogspot.com/
Lalka 1 lutego 2012 (12:00)
Ach turkusy:D kojarzą mi się z latem, lazurowym morzem, wakacjami, latarnią morską:D
Mam na oku starą komodę po babci. Już ją sobie zaklepałam, bo stoi w drewutni u kuzynki i czeka w kolejce do pieca:(.
Jeszcze nic nie odnawiałam, więc to będzie mój dziewiczy rejs po morzach nieznanych. Moim kompasem i mapą będzie Asiu Twój post o fotelu. Moją dobrą wróżką ("dzwoneczkiem" ) będzie moja droga Olcia, która już pare rzeczy przywróciła do życia:D Czekam tylko na cieplejsze dni.
Ludzie mają tendencje do powrotów. Wróciła moda na dzwony, płyty winylowe, a jeszcze jakiś czas temu zapomniane gdzieś leżały. Powraca się do rzeczy już utraconych, bo wtedy docenia się ich wartość i nieprzeciętność. Wyrzucanie też ma swoje plusy… robi miejsce na nowe przygody, pamiątki, skarby. Żyjemy bardzo szybko ale przyszłość będzie jeszcze szybsza.
Gorąco pozdrawiam w ten mroźny dzień:D
katrin.deco 31 stycznia 2012 (21:59)
Cudownie i kolorowo. Wiosna tuż tuż. Twój blog jest niesamowicie uzależniający, Zawsze mi mało i ciągle zerkam czy coś nowego dodałaś.
Pozdrawiam i oby do wiosny.
Ola_83 31 stycznia 2012 (20:53)
U mnie podobnie, szukam wiosny i tym samym zakupiłam wiosenne cebulkowe kwiaty, od męża dostałam bukiet różowych tulipanów, wprowadziłam niebieskie nutki do domu i jest mi z tym dobrze:))pozdrawiam ciepło:)
Anonimowy 31 stycznia 2012 (19:34)
Smutno się robi gdy czyta się takie "mądrości". Ale jeszcze smutniej, że jednak znajdują czytelników. Pora umierać.
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (20:26)
Oj tam, oj tam:):):)
karola 31 stycznia 2012 (18:12)
Super te zdjęcia. Pozdrawiam:)!
folkmyself 31 stycznia 2012 (17:32)
A ja tam tu jakiś podmuszek wiosenny czuję!
Pozdrowienia z mroźnego Podlasia!
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (20:20)
Widziałam widziałam!!! Twoich morsów:)
Nie daję rady ostatnio wstawiać komentarzy w blogach, ale relacje Twoja widziałam.
Zdjęcia robią wrażenie:)
pozdrówka tez wysyłam.
anita się nudzi 31 stycznia 2012 (15:20)
co racja to racja!cudnie zimie w tych pastelach
darakw 31 stycznia 2012 (14:38)
Ach, kobieto! Żeż dowaliłaś kopniaka! Bo z tym dołem początkoworocznym to zawsze mam problem. Muszę się zdyscyplinować i pójść w Twoje ślady. Dziękuję!
A lampa – oblizuję się.
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (20:22)
Nie ma się co oblizywać kochana, tylko poszukaj na gratach. Moja co prawda w częściach – ale kosztowała całe 15 złotych:)
ściski.
Anonimowy 31 stycznia 2012 (10:51)
A gdzie można zadobyć te turkusy, może wtedy poprawię sobie nastrój……
Anonimowy 31 stycznia 2012 (10:47)
Eeeeee taaam mi jakoś nie do śmiechu mimo zachęcania, mam same problemy a jeszcze mały dzisiaj wstał z gorączką leci dołem i górą:( a ja mam w sobotę imrezę i k…..zawsze jak ja gdzieś się wybieram to on jest chory czy ja jestem skazana na siedzenie w chacie:(:(:( za chwilę ja złapię od niego i sobotni wieczór w kapciach:( a idę raz na rok:(
Mirelka 31 stycznia 2012 (10:44)
zauważyłam stojak świecznikowy z weldbilda :):):) buziaki
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:47)
ooo,a nawet nie znałam jego pochodzenia:)Tak o zakupiłam bo miał delikatnie wykończone brzegi. Uściski Mirelko.
Mirelka 31 stycznia 2012 (15:34)
też go przemyciłam do domu :):):)
kachna 31 stycznia 2012 (10:35)
Jak zwykle wchodząc na twój blog, człowiek ładuje swoje akumulatory ogromną dawką optymizmu i dobrego chumoru.Z dużą niecierpliwością czekam co pięknego i kolorowego wyjdzie na szydełku. Chciałabym,żeby kiedyś mój blog choć trochę dorównał twojemu tym bardziej, że dopiero zaczęłam go tworzyć.Zresztą serdecznie zapraszam i będę wdzięczna za konstruktywne uwagi.Pozdrawiam serdecznie Kachna.
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (09:13)
O matko! dziękuje Wam za tyle pochwał:):): DZIĘKUJĘ:)
i za ekspresowe zwrócenie uwagi na "trzeci" – już poprawiłam.
Kocie, ten nochal na zdjęciu to rzeczywiście Hrabia, urósł troszku:) Jest tak kochany, że nawet nie śmiałam kiedykolwiek przypuszczać, że wyrośnie na takiego super psa. Mówię do niego "synek" a On się non stop do mnie przytula – a takie bydle jak "hulnie" mi na kolanka, to czasami aż stawy zaskrzypią:):):0 Hrabia traktuje mnie chyba jak mamuśkę:) a Leo jak brata. Jest naprawdę przekochanym, radosnym, przyjaznym psem.
numerki farb Lewkoniu odszukam i podam, to świetny odcień – ani złoto ani srebro. Moi goście gdy są u nas często pytają właśnie czym mam daną rzecz pomalowaną.
No i widzę, że rukolarzy jest tu sporo:):):) DUDI jedynie nam się wyłamał:) Solidarny z Pablem ale i z większością mężczyzn, których znam – twierdzą właśnie, że rukola to zielsko. Może to jakaś oznaka męskości czy co? :):):)
Swoją wysianą rukolę zeżrę jak tylko urośnie, czyli około marca/kwietnia. Jeśli Ci dziczeje Madziu, to znaczy, że ma za mało światła i być może za zimno. Nie stoi w złym miejscu?
Stulo -taki ze mnie Anioł jak z koziej…trąba:):):) No chyba, że miałaś na myśli moją białą kurtkę i czapkę -to jedyne elementy anielskości, które w sobie odnajduję:):):)
Uściski moi mili, fajnego wtorku!!!!:)
stula 31 stycznia 2012 (08:42)
Jesteś Aniołem!!!!
i wielką wielką inspiracją!
dudi 31 stycznia 2012 (08:35)
co do rukoli solidaryzuję się z Pablem – nijak nie mogę się do iej przekonać – ale o gustach się nie dyskutuje… ;) za to pomysł z banalnie prostym serowym sosem do makaronu wykorzystam czem prędzej!
a na Dolnym Śląsku też zero śniegu – tylko tęgi mróz przypomina o zimie i słoneczko jest jakimś pocieszeniem…
uśmiechy!
HappyHolic 31 stycznia 2012 (07:48)
Faktycznie na widok tych szafirków nie sposób się nie uśmiechnąć :)
Martyna B. 31 stycznia 2012 (07:45)
Jak zawsze piękny post! Muszę się przyznać, że jestem wzrokowcem i większość blogów traktuję "wzrokowo". Twój za to jest chyba jedynym, którego zawsze czytam od deski do deski…..
caracordata 31 stycznia 2012 (07:25)
Kwiecie i świeczniki – to coś co uwielbiam i zawsze chętnie się tym otoczę, mnie nie musisz zachęcać :)
Agi 30 stycznia 2012 (23:23)
jutro przeczytam całość, by się w spokoju nacieszyć, ale dziś muszę tylko napisać: BAJECZNE fotografie!! wszystkie, a zwłaszcza to z kanapą!pozdrawiam
p.s. też ost. szaleję za turkusem, zwłąszcza w kuchni, więc czekam niecierpliwie, co też to będzie ;)
Sielskie Klimaty 30 stycznia 2012 (23:12)
Czyli WSG nadal w natarciu! Uwielbiam to! Podobnie jak rukolę! Dzisiaj mój mężuś wyskoczył do MAKRO – no to ciach mu od razu karteczkę z zakupami. Rukola była i owszem, przytachał do domu wielki wór z terminem przydatności … do jutra:-)Śniadanie, drugie śniadanie, obiad, kolacja ach no i deserek – mam z głowy:-)
Asiu – a rukolę, którą właśnie wysiewasz, to kiedy będziesz "pożerać"? W poprzednim roku wszystko mi "zdziczało". Ale nie poddam się! Tylko chyba trochę szkoły w tym temacie potrzebuję…:-) więc będę wdzięczna za info:-) Ściski Magda
monique 30 stycznia 2012 (22:58)
Nio dobra Ciociu Klociu dałaś mi kopniaka wielkiego i chyba czas przestać się dołować :))) piękne te Twoje kwiatuchy, że o świeczniku nie wspomnę i kolor szampański bajeczny !! i proszę dawać mi tu śniegu bo u mnie mróz i nawet biało nie jest , a ja chcę sanki , saneczki i bałwana :) buziaki wielkie !!! także od męża pracusia :)))))
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:34)
Monia – no to się w końcu złapałam z tym "odpowiadaniem" I Ci odpowiadam:):):) Fakt, blogger to fajnie wymyślił, dzięki kochana.
Zacisze 30 stycznia 2012 (22:55)
No to sobie poczytałem, popatrzyłem, więc jutro z pełną piersią mroźnego powietrza mknę czym prędzej z pracy do domu dać nowe życie paru "gratom". Pod papier i pędzel pójdą świeczniki co to ich nikt już nie chciał, ale ja z Ines zobaczyliśmy ich piękno:). Do zobaczenia piękna zimowa Pani z różowym gumowym wiadrem:) Ps. mamy identyczne, tylko turkusowe właśnie, oj te kolory:)
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:36)
PANIE zimowy:) to jest moje ulubione wiadro, żeby było śmieszniej, nawet nie wiem skąd u nas się wzięło, któryś z gości chyba zostawił. Latem używam go do pracy w ogrodzie i przenoszę sadzonki, a zimą – jak widać:)
Ściski dla całej ferajny.
Ivalia 30 stycznia 2012 (22:35)
Zimy nadal nie cierpię, tęsknię za ciepełkiem, dlatego gdy za oknem śnieg i minusy funduje sobie Włochy z Prowansją na stole – sam zapach potraw wyzwala we mnie energie do działania:)))
A rukolę UWIELBIAM, i NIEPRAWDA to nie ZIELSK, to SMAKOWITOŚĆ – ma konkretny, zdecydowany smak, dla nas lekko orzechowy i w sałatce którą z niej przyrządzam zakochana jest cała rodzina:)))
Anonimowy 30 stycznia 2012 (21:51)
Czekałam na tego posta !!!
Tak u Ciebie pięknie, a u nas w Bydgoszczy buro, szaro i ponuro , bez śniegu i okropnie zimno.
Pozdrawiam serdecznie
Asia
Myszka 30 stycznia 2012 (21:07)
Ja bardzo lubię oglądać efekty takiego ratowania śmieci. Sama uczę się tego dopiero i często nie mam odwagi bo co jak 'nie wyjdzie'?
Ten cudny nochalek na zdjęciu to do wycałowania:)
Pięknie i pastelowo, świeżo pomimo śniegu już trochę wiosennie:)
Pozdrawiam!
aagaa 30 stycznia 2012 (20:41)
Asiu,zdjęcia fantastyczne!!
Anonimowy 30 stycznia 2012 (20:33)
Świetnie Ci to czarowanie wychodzi – kolorowe zimowe czary…
Ninka.
Qra Domowa 30 stycznia 2012 (20:11)
moja piwnica pełna jest niechcianych klamotów…a ja bym serca nie miała je spalić ,wyrzuciś…ostatnio dokładnie to samo mówiłam..najpierw stara szafka na śmieci-potem babcia,mama,mąż//////..bez końca….a aaa i kocham rukolę…w sobote własnie jadłam z makaronem,pomidorami….dla mnie ona ma taki….cudny…orzechowy smak:)))
Bramasole 30 stycznia 2012 (19:37)
Asiu uwielbiam Cię po prostu:)) Twój dzisiejszy post to tak wprost z mojej glowy wyjęty..także uważam, że zbyt łatwa rezygnacja to nasza ludzka porażka, tchórzostwo i lenistwo. Jakiś czas temu sama łatwiej rezygnowałam, ale to juz za mną:) Uratowałam swoje małżeństwo, uratowałam niejednego zwierzaka, a także ratuję starocie:)W moim domu 90% mebli to odnowione staruszki, w kolejce czekają następne- szafeczka nocna i piękny kredens kupiony za 80 zł! – troszkę pracy i będzie służył kolejne 100 lat.
U mnie w domu także turkusy i kwiaty, całe mnóstwo.
Asiu słoneczka i uśmiechu życzę:)Aga
arcobaleno 30 stycznia 2012 (19:37)
U Ciebie prawdziwa zimowa bajka ! Nie dziwię się dziecięcej radości :)
A kolorki – mmmmmm – to coś co lubię – czekam więc na wiosenne inspiracje ! TYm bardziej, że dziergam na szydełku zawzięcie a i u Ciebie jakieś szydełkowe stworki widzę :)
Bella 30 stycznia 2012 (19:34)
No proszę , mój ostatni post jest o krzesłach, co to już nikt ich nie chciał, o potencjale, jaki w nich zobaczyłam i o czarowaniu ich w dłuuuugi czas macierzyństwa. Kiedyś często zdarzało mi się rezygnować z walki o ludzi, rzeczy, sprawy…. Teraz tak łatwo się nie poddaję! O nie! Ale potrzebowałam do tego dojrzeć, stracić, leczyć pęknięte serce i znaleźć to, co najważniejsze w życiu: Miłość:)
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:32)
Widziałam Bellu Twoje krzesła – gratulacje, są świetne!. I wiem ile włożyłaś w nie pracy.
A miłość ważna rzeeeeeecz:):):)
chmurka 30 stycznia 2012 (19:14)
Zdjęcia zimowe bajeczne!!! ja tam wolę taką zimę niż taką, która nie przychodzi, słońce jest wspaniałe, aby ochronić się od mrozu zakładach sweter 100% wełna handmade :) i nawet jeśli mój gruchocik nie zapali idę do pracy pieszo bez żalu :))))
A co do drugiej części postu masz rację, i chyba też należę do tej kategorii ludzi, co prawda nie odnawiam mebelków i sprzętów ( choć bardzo mnie to zachwyca), ale oddając się swoim pasjom bez zastanawiania się czy to modne i czy popularne, choć czasem ciut mnie rozczarowuje komentarz w stylu uwsteczniasz się, takie rzeczy teraz kupuje się w sklepie, no ale cóż bardziej rozczarowuje mnie osoba która to mówi niż moje zajęcie, która daje mi niezmiennie wiele radości i dumy.
I na koniec nie byłabym sobą gdybym się nie pozachwycała piechami, są przesłodkie, proszę podrap ode mnie za uszkiem :)))
Pozdrawiam serdecznie
Anonimowy 30 stycznia 2012 (18:41)
Po kilkunastu minutach od twojego wpisuje jest nas teraz 54 sztuki oglądających Twojego bloga – niesamowite co potrafisz zrobić z naszymi głowami i sercami – każdy zagląda z nadzieją na nowa porcję ZDROWEGO PODEJŚCIA DO ŻYCIA. Ja tak to odbieram i bardzo mi się podoba, że mimo Leosia, pracy, domu i wszystkich tych dodatkowych zajęć jakie masz jak każda z nas nie marudzisz, nie jęczysz jak to ci ciężko itd…. Jak nie było śniegu to co druga osoba marudziła, że nie ma, a teraz co druga marudzi, że jest. A przecież jest tak pięknie, mimo, że mroźnie i może trochę wymrozi tych chorób, a dzieciaki maja jedyna okazje poszaleć na sankach, łyżwach czy potarzać się po prostu w śniegu. DLA MNIE JESTEŚ ASIU LEKARSTWEM NA KAŻDY DZIEŃ – TAKA CODZIENNA PORCJA OPTYMIZMU. DZIĘKUJE CI.ILA
lewkonia 30 stycznia 2012 (19:02)
A do nas właśnie przyjechała z samych Kaszub na kurację odmładzającą pewna bardzo dziarska skrzynia-staruszka :))))Ależ nas uszczęśliwiła sama wizja jej licznych walorów i zastosowań, jakich nabierze :)))A wizję tę mamy już od dłuższego czasu, tylko kandydatki się trafiały zbyt "posunięte" i strach był,że z transportu w proszku wyjdą :)))
Piękna ta świeczniko-lampa:))) Zdradzisz rodzaj i numerek farb?
Czekam na dalszy ciąg zieloności :)
Buźka!
Deilephila 30 stycznia 2012 (18:39)
Pięknie, cudnie, magicznie…
Tak czytam i czytam, a ja właśnie "odouczyłam" się sentymentu i zbierania miliona niepotrzebnych rzeczy. Stawiam na praktycznośc ale dzięki temu zastanawiam się 13 razy zanim faktycznie coś zapragnę miec:)
No i ja stawiam na turkus i jasną zieleń:)Zdecydowanie:)
Pozdrawiam
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:44)
A ja znalazłam wyjście z sytuacji:) – rozdawnictwo:):) Odnawiam coś i jeśli sama tego nie wykorzystuję – podarowuję innym. Poza tym mamy na dole takie magiczne pomieszczenie – do wymiany dekoracji:) Mieści ozdoby sezonowe i te wszystkie meble, które mi się znudziły a za jakiś czas mogą powrócić do łask:)
Turkus, zwłaszcza ten wpadający już w morskie odcienie – uwielbiam.
skulimka 30 stycznia 2012 (18:36)
:)Chyba najbardziej lubię czytać Twojego bloga właśnie za to, że dajesz drugie życie wnętrzarskim staruszkom. Ponad rok temu, przy okazji remontu starej dębowej szafy, odkryliśmy z mężem jakie to wspaniałe uczucie, gdy coś na nowo cieszy oczy. Od tamtego momentu regularnie już zagracamy starociami nasz dom i odnawiamy je z radością.
Zapraszamy do nas! Dopiero zaczęliśmy i szukamy bratnich dusz w blogowym świecie.
http://postaremuodnowa.blogspot.com/
CzarnyKot 30 stycznia 2012 (18:34)
Ja jeszce na chwilkę. Czy ten szanowny, złotowłosy pies to jest ta szara, puchata kulka zwana Hrabią?
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:40)
taaaaaak!!! ale urósł, prawda:)??
CzarnyKot 31 stycznia 2012 (19:34)
O tak zmienił się bardzo, prawdziwy Hrabia i Pan obejścia:-), chociaż po oczkach widać, że jeszcze jest młodzieńcem, który lubi pobroić. Kocham duże psy.
przesyłam uściski dla wszystkich ( również dla Hrabiego):-)))
ebris 30 stycznia 2012 (18:12)
za każdym razem gdy tu zaglądam, nadziwić się nie mogę ile jest w Tobie pozytywnej energii:) zdradź tajemnicę, skąd Ty ją czerpiesz?:) w niezaśnieżonym Wrocławiu też by się jej trochę przydało;P
GreenCanoe 1 lutego 2012 (07:55)
Ebris, sama się nakręcam pozytywnie:)…
Ale przyznaję szczerze, że nie zawsze wychodzi. Żyję jak każdy człowiek – i mnie także dopadają gorsze dni. Grunt, żeby je po prostu przejść.
oh-my-home 30 stycznia 2012 (18:10)
Oooo, jak pięknie! Za dużo wrażeń wzrokowo – smakowo – zapachowych, jak na jeden raz! ;) Lampa zachwyca w dzień i w nocy. Też "trudnię się" odnawianiem mebli i walczę do samego końca nawet o beznadziejne przypadki :) Zazdroszczę takich widoków za oknem, bo choć mieszkam pod tą samą szerokością geograficzną, to u nas nie jest tak biało :( Powoli wychodzę z zimowej chandry i staram się inaczej pożytkować energię, niż skupianie się na niej! Masz rację, nic tak nie odświeży naszego domu, jak kwiaty, choćby prymulka w doniczce. Może kiedyś zajrzysz na mojego bloga? Prowadzę go od niedawna, bo dopiero teraz mam swoje małe miejsce na ziemi, którego urządzanie jest moją pasją, a rezultaty staram się pokazywać na zdjęciach.
P.S. Widziałam Twoją stylizację w Górskiej Osadzie na łamach Werandy Country. Kiedy wychodzi nowy numer Werandy i Werandy Country wieść rozchodzi się w rodzinie błyskawicznie, a w domu jest święto :) uwielbiam te pisma!
Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu inspiracji, które z kolei zainspirują nas!
marta z ohmyhome.pl
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:29)
W tej samej Werandzie jest dużo większy mój inny materiał – z pięknym domem Andrzeja i Ines – "błękitne Żurawie" Cudny dom świetnych ludzi, postaram się w następnym poście o nich wspomnieć.
Bramasole 31 stycznia 2012 (22:10)
O tak ten dom w błękitach jest cudny:) Po dwukrotnym przeczytaniu dopiero zauważyłam, że to Twój materiał:)) Oj pięknie tam u nich i chyba ogród też mają niezły choć tak nieśmiało zaglądał przez okna..
Drobiazgi domowe 30 stycznia 2012 (18:10)
Asiu, PIĘKNIE jest u Was.. i w domku.. i na zewnątrz..
i w sercu.. i w literkach..
A u nas ani jednego płatka śniegu od początku zimy.
Wciąż czekamy.. i my, i sanki :)
Pozdrawiam serdecznie
Ada
malgorzata-p17 30 stycznia 2012 (18:08)
Zawsze czekam na Twoje nowe wpisy:) uwielbiam też zaglądac do Twojego cudownego domku – Twoje wnętrza i posty napawają mnie radością i optymizmem:)
niecierpliwie czekam na te wiosenne ozdoby:)
pozdrawiam cieplutko:)
hania 30 stycznia 2012 (18:05)
Boże !Kobieto ile Ty masz ciepła w sobie ile madrosci takiej poprostu życiowej,apstrachując od super gustu ! Uwielbiam czytac Twoje posty czekam na nie i czekam ale w końcu krzyczę jest…… Pozdrawiam cieplutko !!! Hania
Karolina 30 stycznia 2012 (18:02)
Jaka z Ciebie piękna Pani zima :)) No cud po prostu :) Mąż (jak podejrzewam) też ma dryg do zdjęć :)
U Was jak zwykle pięknie. Tylko patrzeć, wzdychać i marzyć, że w moim przyszłym domu też tak kiedyś będzie :)
Anonimowy 30 stycznia 2012 (18:00)
W poście błąd… po pierwsze, drugie TRZECIE – nie czwarte! ;) Przepraszam musiałam… A tak poza tym – kolory – bajka!
OLQA 30 stycznia 2012 (17:55)
dzięki za życzenia:) po obejrzeniu zdjęć i przeczytaniu twojego pozytywnego posta wsadziłam do wazy kiełkująca cebulę- a co! do sklepu na razie daleko a szczypior też cieszy oczy, serdecznie pozdrawiam:)
Ana 30 stycznia 2012 (17:54)
Cieszę się z każdego napisanego dziś przez ciebie słowa Joasiu…jestem zbieraczem, podobnie jak mój kochany tatuś:) zbieramy wszystko – dzięki tacie mam stary drewniany młynek do kawy, turkusowe syfony, Singera na stole, kolekcję 40-letnich etykiet z piw i oranżady, starą maszynę do szycia. Choć nie narzekam na brak pieniędzy to czasem zdarzy mi się "przytargać" coś ze śmietnika, regularnie odwiedzam ulubiony "szpermarket", potem dlubię, maluję, kombinuję…cieszy mnie każda nowa-stara rzecz w domu i choć mogę sobie kupić "nówkę sztukę nieśmiganą" to jednak wybieram rzeczy z duszą…lubię je dotykać, patrzec na nie jak dostają nowe zycie…
piekna jest lampa w nowej szacie, ciepła, magiczna! samych dobrych i szczęsliwych chwil!!!
GreenCanoe 31 stycznia 2012 (11:27)
Ano – ja odrestaurowane rzeczy często puszczam dalej w świat – nie miałabym na nie miejsca:) I dziękuję za lampowe komplementy, naprawdę z brzydkiego kaczątka stała się łabędziem:)
monroma 30 stycznia 2012 (17:48)
Ależ u Ciebie pięknie, jak zwykle zresztą :)
Ja też uwielbiam ratować starocie, popieram to co napisałaś. Tylko chyba mało jest takich ludzi…mój mąż też nie do końca kuma o co chodzi, bo po co? na co? a nie szkoda czasu? itp. brednie! Trochę go przegadałam, ale jeszcze nie tak do końca. Teraz zamiast nauki szycia muszę nauczyć się wiercić, wbijać kołki, no i nauczyć sie dobrze mierzyć, bo ja to wszystko tak "na oko" robię. Ale skoro doprosić się nie mogę, to muszę sama zakasać rękawy i jutro w ruch wiertarka idzie, bo ileż mona czekać i czekać…nie lubię tak! Trochę boję się efektów, no ale jak nie spróbuję to się nie przekonam, czy wiertarka to mój przyjaciel czy wróg :) Pozdrawiam zimowo i mroźnie!
deZeal 30 stycznia 2012 (17:43)
Kochana, jak u Ciebie niezmiennie pięknie, ciepło i przytulnie… aż się chce klapnąć na sofie z kocykiem i grzanym winem (albo herbatą z rumem:) i wpatrywać w kominek… No cudownie po prostu:) Przesyłam Ci gorące uściski:)
katie 30 stycznia 2012 (17:42)
Jaki fajowy psi nos prosto w obiektywie! I piękne zdjęcia :) Pozdrawiam :)
Anonimowy 30 stycznia 2012 (17:39)
Ladna lampa/swiecznik :-)
Dzieki za wesole kolorki w bieli :-)
Pozdrawiam
Tereska
CzarnyKot 30 stycznia 2012 (17:38)
Piękne inspiracje na przywołanie radości, bo po wyjściu na zewnątrz wszysko we mnie zamarza. Takie mrozy i zima jak obecnie, dla mnie mogą wystepować tylko w okresie Bożego Narodzenia, Nie fajnie jest w zwykły dzień stresować się, czy aby auto da radę odpalić i będzię czym wrócić do domu po pracy.
cieplutko pozdrawiań i życzę owocnych działań