Czasami poranki zaczynają się ujadaniem psa.:) Jak ten dzisiejszy. Nie budzi Cię urokliwy świergot ptaszków, nie budzi Cię lodowy szept zimy, nie budzi Cię magiczny brzęk z kuchni, gdzie właśnie ukochany parzy Ci kawę…..Budzi Cię ujadający zajadle pies. BO SIĘ ZAKOCHAŁ:) I TĘSKNI….a my nie pozwalamy mu udawać się w amory, wolność ograniczamy – znaczy się. Mało tego – wypraszamy grzecznie z posesji ów obiekt miłości. Bo owszem. Obiekt miłości, czyli mała czarna kundelka przychodzi tu codziennie, czasami po kilka razy i ZACHĘCA:):):):) bardzo w gestach wymownie:) Jakby nie było innego psa we wsi,niz nasz Hrabia, a zaznaczam, że sięga mu ledwo powyżej kolan…Ech, wiosna idzie, no wiosna i MNIŁOŚĆ się panoszy jak nic:):)
Kawę zaparzyłam dziś sobie sama…siedzę z kubasem w dłoni, patrzę za okno – a tam jak z bajki wyjęte wirują płatki śniegu:) To tak odnośnie wiosny:) I choć ujadający pies to nie jest najurokliwsza pobudka świata, naprawdę dobrze zaczęłam dzień. Jakoś…po prostu czuję dobre fluidy. To dobrze – bo mam dziś tyle pracy, że nawet jak na mnie – zapowiada się jakiś kosmos:):):)
I zanim roboczo popłynę, zanim włączę niemilknący telefon, …chciałam się z Wami przywitać. Tak po prostu. Opowiedzieć o tym, że nasz Hrabia chyba pierwszy raz zakochany, że znów mamy śnieg a wczoraj, w związku ze świeżą dostawą puchu robiliśmy z Leo orzełki:) Leoś popatrzył na swój świeży wymachany twór – i stwierdził” Mamo, ja jestem artystą!:)”
Wiem, że wolelibyście bym pisała częściej. Może więc po prostu będę się czasami dzieliła z Wami porankami z kubkiem kawy? Albo wieczorami przy ulubionej muzyce? Ot, bez tzw. „tematu głównego i konkretnej treści” :):):)
Kochani – mocno pracuję nad terminami i konkretami warsztatów Pozytywnej Akademii.
Pierwsze z nich odbędą się w kwietniu, nad morzem:) Mamy miejsce dla 10 osób. Postaram się w przeciągu kilku najbliższych dni przekazać Wam wszystkie szczegóły. A dziś – dziś już się pożegnam:)
Zdążyłam wypić kawę – czas na pracę.
Dobrze było zacząć ten dzień z Wami:):):):):)
Udanego, DOBREGO tygodnia:) Dmucham do Was trochę naszych snieżynek:) a proszę:)
Dziękuję za Twój komentarz.
86 komentarzy
Meble 22 maja 2013 (12:41)
Piękne zdjęcie Asiu, bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam ze słonecznego Wrocławia
kasia ino-ino 20 lutego 2013 (17:53)
przeczytałam dopiero dziś, teraz, przedwieczornie… bo mam u Ciebie zaległości…
ale z wielką przyjemnością… i uśmiechem, co sobie zawisł na brzegu mojego kubka z herbatą….
i choć nie miałam jeszcze do tej chwili ani odrobinki siły na aktywność, po ciężkim, długim dniu… to jednak poczułam to "coś" czytając twoje słowa… i…. pójdę zaraz do maszyny, może uda sie cosik wyczarować mimo zmęczenia…
dziękuję…
paaa….
u mnie właśnie sypie śnieg… i niech sypie… luuuubię :)
Renata Pawlowska 17 lutego 2013 (17:37)
Pieknie u Ciebie i ciekawo:)
Pozdrawiam z Italii!
Kalejdoskop Renaty
Aleksandra Reich 17 lutego 2013 (17:12)
Ja tak miałam z adoratorami mojej kotki. oszaleć można było!
Choć post wisi już pewnie z tydzień, dziś niedzielny wieczór… życzę dobrego startu w nowy tydzień :)
Anonimowy 17 lutego 2013 (16:17)
Ach te cytryny! Robiłam w tym roku przekładane plasterkami pomarańczy. Pomarańcza w rumie przepyszna, polecam!
milka 16 lutego 2013 (19:10)
Ja zawsze pięknie u Ciebie:-)
Musiałam niestety utworzyć nowego bloga, gdyż miałam problemy z tamtym. Przepraszam za zamieszanie i zapraszam ponownie.
http://mymilkahome.blogspot.com/
Katarzyna 15 lutego 2013 (22:41)
Polubilam:))
Takie kawowe posty sa bardzo fajne.I potrzebne.
Wrocilam wlasnie z zasniezonego Wroclawia..
Musialam pobyc z synem-studentem i odbyc pare rozmow dla ukojenia duszy..
Synek juz troche za duzy na orly na sniegu, ale za to dorosl do pogaduch przy kawie:))
Nasza kocica tez czuje wiosne.
Serdecznie Cie pozdrawiam z Alzacji,Kasia
Zabawy Sensoryczne 15 lutego 2013 (07:51)
Gdzieś się wczoraj zagubił w przestrzeni wirtualnej mój wpis, ale co tam…
Asiu pisz, pisz kochana, jak najczęściej lub chociaż wklej swój widoczek za oknem:) Jako babie z miasta, wystarczy, że sobie popatrzę na Twój ogród z lasem w tle i od razu mi lepiej ;)Przyznam, że często zaglądam do Ciebie na kawkę lub wieczorkiem z herbatką malinową sobie Tu siedzę. Nie wiem, jak to robisz, ale wydzielasz tak pozytywne fluidy, że jak Tu wchodzę, nastrój mi się poprawia momentalnie. I nieważne, czy pokazujesz dzbanuszki, czy piszesz o amorach Hrabiego, wszystko mnie wciąga. Pamiętam , jak mnie wzruszyłaś historią o starszym Panu spotkanym w przedziale kolejowym. Wiesz, ze dwa lata temu, kiedy mieliśmy sporo problemów z naszym Synkiem, wieczorami siedziałam u Ciebie, żeby się na chwilę oderwać. Po prostu fajnie, że jesteś!
Pozdrawiam,
Magda
Anonimowy 14 lutego 2013 (11:17)
Ja rozumiem, ze tu ma byc sielsko i anielsko i nawet amory psow sa fajne, ale wlasnie wies to tez sasiedzi z suczkami, ktore nie sa wysterylizowane i maja co chwile szczeniaki, kotki, ktore koca sie dwa razy do roku i wiadomo co sie dzieje z maluchami… .Moze lepiej suczke wysterylizowac niz codziennie z radoscia podziwiac amory psow? Dla mnie to spora lyzka dziegciu w beczce miodu sielskich widokow. Glownie dlatego nie moglabym mieszkac na polskiej wsi.
Przepraszam, ze pierwszy raz i tak mniej radosnie, ale tylko z tym skojarzyl mi sie ten wpis. Wiem, ze to blog o urokach nie o zmorach wsi, ale jednak.
Milla
Anonimowy 13 lutego 2013 (17:19)
Witaj Asiu,
ja wiem, ze to nie w temacie, ale ja Tobie i wszystkim tutaj musze powiedziec, ze dzis dotarl do mnie PLED i POSZEWKI na poduszki, te lniane, o ktorych pisalas na swoim blogu, ten od Pani Marty z Meis Ideis!!!Co za piekna robota!!!! Lo matko z corka, ja dzis z domu nie wyjde i bede ten pled na grzbiecie nosic caly dzien…taka jestem zakochana!! A Pani Marta, dziewczyny! co za fajna Pani!!! Dziekuje,ze wlasnie u Ciebie znalazlam te wspaniala pracownie…Za ocean dotarlo…szybko i bezbolesnie,polska poczta spisala sie na MEDAL!No poprostu jestem w siodmym niebie dzieki Pani Marcie z Meis Ideis i Tobie, Asko, ze takie pieknosci potrafisz wynalezc i sie podzielic!!!:-)))pozdrawiam serdzecznie,
Izabela, CND…:-))))))))
GreenCanoe 14 lutego 2013 (11:35)
:):):) Podzielam twój zachwyt – nad samą Marta:) i nad jej praca. Ja jednym słowem moge powiedzieć o tym, co robi i jakie to są produktu: KLASA, po prostu KLASA:)
pozdrowienia Izabelo Ci wysyłam ogromne:):)
Iza 13 lutego 2013 (14:58)
mnie budzi co dziennie moj 8msieczny budzik .. niestety nie zawsze o rozsądnej porze ;) ale kawa pomaga przetrwac.. :) w Wawie snieg lezy.. ale sie nie sypie z nieba :) a opowiesc o psie i amorach przypomniała mi ze czas zajac sie sterylizacją kotki.. bo idzie marzec.. i beda koncerty ;)
pozdrawiam ciepło
Iza
Ewelina 13 lutego 2013 (14:51)
Rumowe cytrynki? Mniamm – koniecznie muszę wypróbować :)
A takie poranne powitalne posty bardzo miło się czyta :)
joanna 13 lutego 2013 (10:57)
Asiu, a ja myślałam, że Hrabia jest wykastrowany… Ryzykujesz, że nie upilnujesz i co wtedy? Chyba wystarczająco dużo sierotek błąka się i szuka domków lub tak, jak u Ori czekają na adopcje po traumie schronisk :(
Pozdrawiam
GreenCanoe 13 lutego 2013 (11:32)
Joasiu temat masowej, taśmowej sterylizacji zwierząt jest jak dla mnie bardzo drażliwą kwestią i na tyle bogatą w wiele aspektów do dyskusji, że nie da sie tamatu omowić w krótkim czasie ani w tym miejscu. Są od tego tematyczne fora.
Jesteśmy właścicielami naszych zwierząt, dorosłymi. I odpowiedzialność za nie lub ich teoretycznych potomków – spada na nas. I zostawmy to w tej formie. Gwarantuję Ci, że jeżeli będzie kiedykolwiek zaszłaby taka potrzeba, doskonale sobie poradzimy.
Zaś miłosne amory zwierzaków – niestety, ale nijak się mają do sterylizacji. Nawet gdy pies jest wysterylizowany – to ma na owe amory ochotę, i suka też ciągle przyłazi. Mało to miły widok, zwłaszcza dla dziecka, gdy owi zakochani "miłuja się" na środku działki, w trakcie naszego porannego śniadania:):):):)
home, me&more 13 lutego 2013 (10:41)
I u mnie śnieg prószy za oknem…i smaka mi narobiłaś tymi cytrynkami z rumem:) Miłego dnia:)
Dorota 13 lutego 2013 (09:08)
Pysznie mi się czyta Twój post, przy pysznej porannej kawie.
A że mamy teraz ferie- zaplanowałam je bardzo twórczo. Wczoraj na warsztatach ceramicznych stworzyłam kilka ptaszków, sowę i paterę. Szkliwienie w następnym tygodniu. Dziś czeka całe pudło wydmuszek gęsich na rzeźbienie- nie mogę się doczekać. A w piątek spotkanie przy herbatce z kreatywnymi koleżankami. Będziemy filcować,ubierać jajka w patchworkowe fartuszki.
Pozdrawiam z zaśnieżonego lubelskiego- Dorota
Meble 13 lutego 2013 (08:15)
Bardzo śliczne zimowe zdjęcie , no i te cytryny z rumem nigdy jeszcze takiego czegoś nie robiłem więc bardzo dziękuje za przepis skorzystam . Gorąco Cię pozdrawiam.
Edziab 12 lutego 2013 (21:58)
Wypić z Tobą poranną kawę albo malinowa herbatke przed snem – czysta przyjmność, bo ilekroć tutaj zaglądam to endorfiny sie uwalniaja i banan na twarzy się pojawia… o niesamowitej energii jaka przekazujesz nie wspomnę… tak wiec pisz Asiu jak najczesciej, nawet słow kilka na dzien dobry albo na dobranoc
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:13)
No to DOBRANOC Edziu:):):) kolorowych snów:)
aldia arcadia 12 lutego 2013 (20:32)
Ale smaka mi narobiłaś! jej :)) jutro lecę po cytryny i rum :)))
Karkonosze też zasypane! Zima wróciła na całego!
A ta kundelka o której opowiadasz poczuła wiosnę? hehe, to musi coś w tym być!
:*
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:12)
no niestety bardzo poczuła….żeby tak baba za chłopem….:):):):)
amelia 12 lutego 2013 (19:58)
U Ciebie psy,a u mnie koty po nocach szaleją, to ponoć zwiastun wiosny, a za oknem zima się zrobiła,:-))
Pozdrawiam a.
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:12)
koty też:) wczoraj nawet za dnia tak sie darły, jakby jakieś dzieci płakały – sąsiadowe kotki tak nawoływały:):):)
AMORY tylko w głowach.
Anonimowy 12 lutego 2013 (19:53)
10 miejsc?!…może uda mi się zrobić sobie prezent urodzinowo-imieninowy i się w TYM kwietniu załapię:) pozdrowienia znad kołobrzeskiego morza-Agnieszka
Ondrasza 12 lutego 2013 (18:52)
Nie robiłam, nie mam CZASU:)…Bosz…jak mi brakuje takiego pichcenia…
ALE daję wersje ekspresową: herbata do kubasa, solidna porcja miodu wespół z jeszcze solidniejszą porcją rumu:) Też działa.
Asiu, czekam z niecierpliwością na terminy zjazdów szalonych Babajag:) Pozdrawiam ciepło i zdrówka życzę:)
PS. U nas cosik posypało, ziemia lekutko przymarzła, ale ja tam wiosnę czuję:) Od Walentynek to już z górki, na pohybel aurze przedwiosnia:)
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:10)
no – i też super sposób.
uściski wysyłam. i rumowego huha wieczornego:):)
Latte House 12 lutego 2013 (18:46)
Fajny, optymistyczny wpis. U nas w Krakowie też zima na całego. Trzyma i nie chce za nic odejść. Za to my zajęliśmy się juz wiosennymi tematami-wielkanocnymi wianuszkami. Dzięki temu jakoś tak już bardziej wiosennie na duszy…
pozdrawiam ciepło
Kaśka
maszka 12 lutego 2013 (18:35)
To co za oknem ,to ostatnie podrygi zimy .Tak postanowiłam!!!! Daję jej jeszcze tydzień , góra dwa:-).Asia, nie miałabym nic przeciwko temu ,żebyś codziennie witała się kubkiem kawki i ciepłym słowem. Nawet moja migrenka odpusciła pod wpływem. Całuski
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:09)
Widzisz, a ja po tej kawce to mialam dzis taki dzień….że ho ho:) dopiero teraz odzipnęłam trochę.
Juz się nie moge doczekac tej wikliny i odpoczynku….
i naszego spotkania:)
Anonimowy 12 lutego 2013 (18:31)
:), ze tak powiem produkcja trwa..zima tez.:-))
Pysznosciowe te cytrynki!
audrey60 12 lutego 2013 (18:26)
U mnie śnieg dziś stopniał. Przyznaję się i biję w piersi, że cytrynek jeszcze nie zrobiłam, ale obiecuję, że się poprawię :). Czekam na info o warsztatach, no i zapowiadanym papierowym numerze "Green Canoe". Pozdrawiam i życzę miłej pracy. :)
Iwona Kowalska 12 lutego 2013 (18:18)
Asiu,pozdrawiam Cię cieplutko ..i zapraszam do mojego bloga:-)
http://mymilka.blogspot.com/
speckled fawn 12 lutego 2013 (17:58)
u mnie za oknem zero śniegu ;) tak sobie myślę, że chętnie przeczytałabym wpis o tym jak robisz te śliczne zdjęcia, jakieś rady itd. Bardzo by mi się przydało ;)
zapraszam też do siebie
http://www.speckled-fawn.blogspot.com
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:06)
Będą warsztaty fotograficzne, co prawda nie ja je będe prowadziła, ale za to Fotograf z krwi i kości/ także zapraszam:)
bajowka 12 lutego 2013 (16:51)
Ale macie zimę, u nas jest znacznie łagodniejsza obecnie
Doranmaa 12 lutego 2013 (16:42)
Robiliśmy w tym roku rumowe cytrynki, robiliśmy :) Jak dla mnie – zgadzam się na Twoją propozycję – może być częściej, na dzień dobry i bez tematu wiodącego ;) Pozdrawiam
anna studio 12 lutego 2013 (16:42)
Zostawiam pozdrowienia i uśmiech….wielki :) na widok takich różowości…
turkusu… i cytrynowego…
Ameba 12 lutego 2013 (16:02)
Niby zwyczajny poranek, a tak pięknie opisany. Wszystkim dobrej energii życzę :)
aga 12 lutego 2013 (16:02)
Ja też dziś nie zaczęłam najlepiej dnia, a maż robiący kawę rano to po prostu marzenie. Mój zachowuje się jak nastolatek po imprezie i zawsze ciężko mu się zwlec rano czy w południe z łóżka;) Ale mój synek ma dziś swoje 3 urodziny i właśnie z tej okazji piję teraz szampana i wspomnę tylko że dziś w cukierniach tylko paczki i faworki więc, tylko szampan bez ciasta ;(
Bardzo się cieszę na przyszły "poradnik ogrodnika". Ja mam tylko balkon bardzo nasłoneczniony na 6 piętrze i już od 5 lat przekonuję się że nic oprócz pelargonii i surfinii u mnie nie przeżyje, ale może jakies nowe pomysły od was zaczerpnę. Pozdrawiam Asiu
GreenCanoe 12 lutego 2013 (16:27)
w takim razie UDANYCH URODZINEK!!:):):)
OLQA 12 lutego 2013 (15:45)
A ja przy popołudniowej kawce i zaraz do szycia marsz!:)Serdeczności:)
Anonimowy 12 lutego 2013 (15:37)
Dzień Dobry:)
Jestem jak najbardziej za pisaniem przez Ciebie Asiu takich zwyczajnych, codziennych , powitalnych postów:) i z wielką chęcią wybrałabym się nad Polskie morze, piękne… a najbardziej chciałabym Cię poznać i uczestniczyć w tak zapewne wyjątkowych warsztatach. pozdrawiam cieplutko i równie śnieżnie:)
Patrycja.F
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:03)
Ściskam mocno:) i postaram się częściej pisac:)…ale nie wiem czy się uda:)Chociaz intencje mam przynajmniej:)
Kolorowe Szycie 12 lutego 2013 (15:17)
ale czemu mu zabraniasz??? w ciążę nie zajdzie, a skoro tamta chce, to jej sprawa.
nie bądź okrutna, daj zwierzakom trochę radości!
buziaki!
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:02)
taaaaa…troche radości a potem alimenty:)
nie ma mowy:)
Beti House 12 lutego 2013 (15:07)
Hej Asiu :)
Zazdroszczę Ci tej porannej kawy…tego spokoju rano a najbardziej tego widoku z okna. Wspaniale tak posiedzieć z kubkiem pachnącej,aromatycznej kawki i podziwiać te płatki,Twój ogród…szczęściarą jesteś :))))) Idzie wiosna jak nic,bo zwierzaki czują to jako pierwsze,mój pies też świruje,zaczyna gubić pierwszą sierść a to znak,że do wiosny już niedługo. Oj bidulek ten Twój psiulek,że tak niefortunnie się zakochał a Wam współczuję,bo wiem jak to jest. Oby mu szybko przeszło :)))
Ściskam ciepło
GreenCanoe 12 lutego 2013 (22:00)
Beti – jakbym powiedziała, że widok zza okna juz nie robi na mnie wrażenia…to bym skłamała:) Cały czas robi:)
a zwierzaki na bank poczuły ZEW :)
pozdrawiam Cie ciepło:)
Tomaszowa Chata 12 lutego 2013 (13:51)
Witaj:)
Miło tak posiedzieć o poranku, z kubkiem kawy i nawet z takim widokiem za oknem. I choć to już popołudnie to wspomnienie leniwego poranka działa na mnie odświeżająco.
Zmykam do roboty i przesyłam zapach przedwiośnia z Wielkopolski:)
Tomaszowa
Ankha 12 lutego 2013 (13:11)
Mnie dziś obudził przed świtem Młody, który jakiś dziwny bal odstawił, twierdząc między innymi, że boi się drzwi :) On potem oczywiście zasnął a ja już oczy w słup. Więc u mnie zdecydowanie dobrych wibracji dziś brak ;)
Pozdrawiam.
ewelajna 12 lutego 2013 (12:54)
Asieńka,dla mnie ta zima może być, bo moja taka sama, a za wiosnę wystarczy już Twój wpis :-).
Uściski.,słoneczna kobietko !
Agnieshka 12 lutego 2013 (12:39)
Oj już nie mogę się doczekać wieści o akademii :) Zima u Ciebie jest przepiękna!
Nadia Siewniak 12 lutego 2013 (12:01)
Witaj Asiu :) Życzę owocnego dnia i pisanie 'o niczym' też jest super ;)
Pozdrawiam!
Nadia
Ulencja 12 lutego 2013 (11:52)
Na Mazurach aura identyczna….Mam podobny problem z miłością mojego pupila… Lecę też do roboty….Cieplutkie buziaki pa…
Pinezka 12 lutego 2013 (11:31)
I ja chętnie bym się wyrwała z domku i dołączyła do Was! Ale jak się wstrzelić w dziesiątkę?
Pozdrawiam
elfik 12 lutego 2013 (11:27)
nie pokazal sie moj komentarz buuu, wroce pozniej , zeby jeszcze raz napisac
elfik 12 lutego 2013 (11:25)
Ach boski jest ten wasz snieg, u mnie 15 stopni i nawet nie wyobrazasz sobie jak bardzo mi zimy kazdego roku brakuje . Bo owszem slonce codziennie piekne, ale jak tak zima bez sniegu, i tak rok , w rok . Arles jest piekne , Prowansja jest piekna, ale nie ma sniegu, nie ma zimowej bajki . Mnie bardzo tego brakuje !!! bardzo . Bardzo dziekuje wiec za zimowy podmuch , przygarniam z checia twoje puchowe podmuchy !!! Fantastyczny pomysl mialas z warsztatami, ja mam niestety bardzo daleko, ale jezeli w siepniu bedzies tez organizowala warsztat, oj oj oj chcialabym !! , to ja zgory miejsce sobie zaklepuje !! pozdrawiam cieplutko i wysylam slonce moje piekne w zamian za bialy puch !!
Miloma 12 lutego 2013 (11:16)
Jestem za tym twoim pisaniem oj jestem :) Już zresztą to pisałam jesteś stworzona do tego:) Prosimy częściej może być o niczym byle by było.
Pozdrawiam serdecznie
Gosia
PATI 12 lutego 2013 (11:01)
Narty biegówki:) zakladaj:)::)) na Podbeskidziu tak samo bajecznie:)
agnie szka 12 lutego 2013 (11:00)
Miłego dnia :)))
Justyna 12 lutego 2013 (10:17)
O jejku aż tyle śniegu? cóż jeszcze zima jest, więc nie ma sie czego dziwić, acz upragniona wiosna bliżej niż dalej;)
Pozdrawiam cieplutko
witchqueen 12 lutego 2013 (10:17)
Owocnej pracy:)
mysza 12 lutego 2013 (10:16)
miłego dnia :)
Anonimowy 12 lutego 2013 (10:05)
Czyżby warsztaty w Łebie ? U Lidki ?
Jeśli tak , to już zazdroszczę szczęśliwej dziesiątce !
Pozdrawiam!
Anka
GreenCanoe 12 lutego 2013 (10:08)
No i żadnej niespodzianki nie mogę zrobić!!!:):):)
architektura z kolorem 12 lutego 2013 (17:02)
wow, ale czadowo!!! Jak przeczytałam kilka dni temu, o Twoim pomyśle Asiu z AKADEMIĄ, pomyślałam SUPER, to jest to! Od razu pomyślałam Łebie i Lidce, że tam było by idealnie. I teraz czytam twój komentarz:))) Bardzo się cieszę. To wspaniałe miejsce i ludzie. Trafiliśmy tam z rodziną " przypadkiem" ostatniego lata. Od tego czasu dużo zmieniło się na lepsze w naszym życiu.Tam dowiedziałam się o Tobie i Twojej pracy…i tak poznałam nie osobiście kolejną wspaniałą osobę. Gorąco kibicuję Tobie i temu co robisz.Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się w Akademii:) pozdrawiam gorąco!!
Jenouvelle 12 lutego 2013 (09:59)
Pozdrowienia, serdeczności, dobrego dnia!
lore-mia 12 lutego 2013 (09:49)
Witaj:)
Wow!! Jak pieknie macie -jak w bajce-wszystko pokryte bialym puchem….
U nas sniegu jak na lekarstwo:(
A szkoda,bo wspaniale jest poszalec na sankach…
Milego dnia zycze :))
Scraperka 12 lutego 2013 (09:31)
oj jak u Ciebie bialutko Asiu:)))
ja jestem za częstszymi postami w których pokażesz nam choć jedno zdjęcie:) a psiaki też mają prawo się zakochać hihi:)
zapraszam do siebie na nasze nowe mebelki
:)
Kamila 12 lutego 2013 (09:15)
Asiu, chętnie wymieniłabym śnieżne pejzaże na bardziej soczyste , zielone…ale ,,jak się ma co się lubi,, trzeba cierpliwie czekać i nie dać się zimie.
Niech cię te pozytywne fluidy dziś nie opuszczają ;)
Bramasole 12 lutego 2013 (09:08)
Ach ta wiosna:) U nas słońce niesamowite a śnieg skrzy pięknie:) Mnie obudził wymiotujący kot, który dochodzi do siebie po wczorajszej operacji, więc mało ciekawie.. choć mam nadzieję, ze tej energii ze słońca nic mi dzisiaj nie zabierze.
Warsztaty tak!! ale wcześniej wspólne wyplatanie, juz się doczekać nie mogę:)
Miłego dnia i słonko posyłam:) Aga
GreenCanoe 12 lutego 2013 (09:16)
:):):):)
do zobaczenia Agu:)
Maga 12 lutego 2013 (09:07)
Oj ja też czuję dobre fluidy, ale jak tu ich nie czuć, gdy spod tego śniegu wiośnie czubek głowy już widać :) Miłego i owocnego dnia.
Joasia 12 lutego 2013 (09:05)
:)
la mia casa 12 lutego 2013 (09:03)
Ale śniegu to u Was pod dostatkiem :) w Wielkopolsce bardziej wiosenna aura- słońce, błękit nieba i mrozik :))) Tak, tak. Wiosna idzie i miłość jest w powietrzu. W końcu za dwa dni Walentynki :) Pozdrawiam i również życzę miłego tygodnia :)
GreenCanoe 12 lutego 2013 (09:23)
dziękuję i nawzajem:)
iska_k 12 lutego 2013 (09:02)
No zima nie odpuszcza, ale skoro Hrabia ustrzelony strzałą Amora to wiosna idzie, już idzie :) Dla nas pierwszy dzień wiosny jest szczególny, bo młodsza córeczka ma urodzinki, już 3cie w tym roku … ach ten czas tak szybko płynie :) Pozdrówka!
GreenCanoe 12 lutego 2013 (09:04)
No to mamy urodziny tego samego dnia:) Ja też jestem wiosenką:)
iska_k 12 lutego 2013 (11:28)
Wow, no to ładnie, bo moja młodsza córeczka ma na imię właśnie Asia :) :) :)
athA 12 lutego 2013 (09:00)
Chętnie bym pojechała, ale jak zawsze zabraknie czasu:-)
Pınar Nar 12 lutego 2013 (08:55)
Dzień dobry =)
i just know a little words in Polish :)
GreenCanoe 12 lutego 2013 (09:18)
Good morning:)
Avrea 12 lutego 2013 (08:52)
udanego dnia i tygodnia :))
pozdrawiam
Ag
monique 12 lutego 2013 (08:51)
Ciociu Klociu czytam Cię od rana co prawda bez kubka z kawą a z butlą gazową przy boku bo właśnie mili panowie wyłączyli nam na kilka godzinek prąd :)) Ale co Ty wstawiłaś tam w okienko pod zdjęciem to za nic nie jestem w stanie pojąć :)))) Buziaki i jestem za ideą wpadania tu częściej :)))) Miłej pracy !
GreenCanoe 12 lutego 2013 (09:17)
aaaaj, miała być piosenka, ale pan bloger mi nie pozwala…spróbuję potem.
LadyDi 12 lutego 2013 (08:47)
jak ślicznie, śnieżnie :) Ja będę miała raczej dość blisko na warsztaty :) Chętnie się zapiszę :)
pozdrawiam