Tak, nakręciliśmy cudowny spot – pilotujący pewien słodki konkurs. Ale najpierw chciałam Wam napisać o tym, że odwiedziwszy w piątek mój ulubiony ryneczek ucięłam sobie miłą pogawędkę z panem sprzedającym pomidory. Pan z hipsterskim wąsem, uśmiechnięty, we flanelowej koszuli z apetytem zajadający jabłko. Nakładał moje zakupy, żartował, powiedział że jest DOBRZE – bo dziś piękna pogoda, bo ludzi więcej na ryneczku niż zwykle, bo idzie interes….Wyobrażacie sobie? – w Polsce to się zadziało:) Uśmiechnięty człowiek pochwalił dzień i przyznał się, że idzie mu biznes – widać było jego dumę ze swojego malutkiego stanowiska z warzywami. Odbierając zakupy powiedziałam mu – że niesamowicie mi dziś poprawił humor, że słyszeć tak pozytywne słowa od drugiego człowieka, z samego rana, w asyście promieni słonecznych – to najlepszy początek dnia jaki mógł mi się zdarzyć. A on mi na to – ” Ja to sobie Panią wypatrzyłem tu od początku….obserwowałem od dłuższej chwili, Pani sobie chodziła między nami, kupowała i cały czas się do wszystkich uśmiechała, aż miło popatrzeć było – a jak się jeden człowiek do drugiego uśmiecha, to trudno nie odwzajemnić przecież:)” Tym samym dowiedziałam się, że mam przyklejony do twarzy uśmiech:):) I że podobam się panom z wąsem:):):) A w ów piątek chodziłam uśmiechnięta miedzy innymi dlatego, że dzień wcześniej gościliśmy niesamowitą ekipę z BRAND SUPPORT, która kręciła w naszym ogrodzie spot reklamujący pewną SŁODKĄ akcję:) Nic na razie więcej nie powiem, w końcu wszyscy lubimy niespodzianki, prawda :)? Kolejny raz w życiu doświadczyłam dziecięcej radości z powodu spotkania drugiego człowieka. Kolejny raz poczułam niesamowitą sympatię do ludzi, których zobaczyłam pierwszy raz w życiu, wiedząc od razu, że zrozumiemy się w pół słowa. Spot, spotem, ale gdy zawodowe kontakty owiane są z obu stron dobrymi chęciami i zwykłą ludzką życzliwością, a cały dzień wypełniony szczerym śmiechem – to praca przestaje być pracą:) BA – nawet pogoda zaczyna Ci wtedy sprzyjać:) Aurelia, Karola, Aga, Leszku, Rafał – DZIĘKI! wielkie, to był świetny dzień :) Krótkie migawki z planu – użyczone przez moich gości bo tym razem – byłam po drugiej stronie obiektywu…. Nawet Hrabia załapał się na dużo czułości:):):):
Dziś jedynie małe migawki z placu budowy. Oczywiście cała domowa i ogrodowa fauna uczestniczyła z wielkim zaangażowaniem…ze ślimakami i Malibu na czele:)
Dziękuję za Twój komentarz.
49 komentarzy
Anonimowy 22 czerwca 2015 (06:20)
Asiu, jakie wymiary mają donice? Na długość mają 1 m czy więcej? Bardzo proszę o odpowiedź. Pozdrawiam! Gosia
Anonimowy 12 czerwca 2015 (22:19)
Witam,
skąd są te pięknie białe donice?
Asia
Anonimowy 7 czerwca 2015 (20:12)
A ja nie lubię niespodzianek. Poważnie.
Zupełnie nie polsku także uśmiecham się do Ciebie wirtualnie. :-)
Pozdrawiam. Ola Sz.
Ewa 7 czerwca 2015 (14:38)
Ale super blog. Zajrzałam tu przypadkiem. A skąd są te kubki, słoje? Też by przygarnęła! Zapraszam do mnie http://zakreconyswiatewy.blogspot.com/
Pati 5 czerwca 2015 (19:42)
U Was pracowicie jak w ulu! Ogród macie PRZEPIĘKNY. Ja też uwielbiam letnie koktajle – najlepiej orzeźwiają w upały :-)
Pozdrowionka!
Magdalena 4 czerwca 2015 (19:13)
Pięknie się dzieje! Bogato i kolorowo. jesteś jak wulkan energii, i fajnie, że rozsiewasz te pozytywne fluidy wokół siebie:) Uściski serdeczne!
Anonimowy 4 czerwca 2015 (08:30)
Czekam na odsłonę nowego tarasu :):) gratuluję sukcesów zawodowych :):) no i na nowy numer kwartalnika GREEN CANOE , z moich obliczeń wynika że powinien pojawić się w najbliższym czasie :):) Fajnie że wspiera pani lokalnych sprzedawców :) ja też zaczełam kupować na straganach i coraz mniej zakupów robię w marketach :) Pozdrawiam, wierna czytelniczka Kasia :)
Anna D. 3 czerwca 2015 (21:02)
Zapowiada się wspaniale:) A taki dzień z przyjaznymi, ciekawymi ludźmi to czasem może dać więcej niż cały miesiąc leniuchowania. Już mam przed oczami Twój taras i doczekać się nie mogę relacji.
Monika R. 3 czerwca 2015 (20:59)
To wielka przyjemność spotkać człowieka szczęśliwego, a jestem przekonana, że taka własnie jesteś:) J także uwielbiam się uśmiechać i ZAWSZE pierwsza się uśmiecham, TO DZIAŁA!!!
To Twoje spotkanie z panem z wąsem ubawiło mnie do łez, ba, nawet oczami wyobraźni widzę Ciebie, pana i pomidory;)))
A Wasz ogród….ehhh, marzenie, biała altana, bajka! Pozdrawiam:)
Justyna Pisz 3 czerwca 2015 (08:40)
Asiu stworzyliscie taki zaczarowany i uroczy zakątek, że pewnie można tam kręcić i filmy romantyczne. Tak cudnie u Ciebie, że nie mogę się napatrzeć, a taras zapowiada się na rewelacyjny. Juz nie mogę się doczekać, aż pokażesz post na ten temat. Pozdrawiam Cię czarodziejko i jak zawsze uśmiechnięta :-)
Deconova 3 czerwca 2015 (06:47)
No, no, co za profesjonalny sprzęt do zdjęć:) Miło tak jak czasem ktoś wrzuci fotki z drugiej strony, czyli nie tylko gotowe i piękne, ale z momentu gdy się je robi. Ogród bardzo ładny – ale widzę, że najbardziej zadowolony z tej całej przygody to był kot, który nie zważając na innych usadowił sie pod stołem i drzemał:) Super
Aneta anett-art 2 czerwca 2015 (20:22)
oj czasem uśmiech, miłe słowo kogoś nie znajomego jest nam potrzebne:) szkoda tylko,że na codzien (bynajmniej ja) rzadko spotykam takie osoby ….
Aurelia Szokal-Egierd 2 czerwca 2015 (14:48)
To był mega pracowity dzień… bez cienia zmęczenia :) Ja chcę więcej projektów z Tobą, Asiu! :) Mimo trzech nieprzespanych nocy miałam totalną energię do końca dnia! To ten Twój uśmiech to uczynił :))) Dziękuję i do miłego zobaczenia! :)))
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:37)
:):):) BUZIAKI ogromne:)
Aginka 2 czerwca 2015 (12:37)
Czekamy na relację!
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:36)
:) za chwilkę:)
Zylwijkowo 2 czerwca 2015 (12:32)
Ech,babeczko,nie usiedzisz:):):) Taras piekny,nasz tez czeka na olejowanie…i wlasnie dzieki wielkie za inspiracje:) Tu jest moje ulubione miejsce w sieci:):) A zakupy na ryneczkach tez uwielbiam, i takich pozytywnych z wasami tez czasem udaje mi sie spotkac:)
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:36)
DZIĘKUJĘ! :)
Anonimowy 2 czerwca 2015 (12:09)
panowie lubia cycatki
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:36)
:):):):)
Beata - Hungry for ideas 2 czerwca 2015 (11:26)
Ja nie będę budowała tarasu, ale i tak będę tu zaglądała, uściski :))))
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:36)
Beatko – obściskuję:)
naszakocanka 2 czerwca 2015 (10:58)
Ze zniecierpliwieniem czekam na fotorelację prosto z warzywnika :)
pozdrawiam !
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:35)
ok:)
Dom Na Skraju Lasu 2 czerwca 2015 (10:20)
Czekam z niecierpliwością! Zakochałam się w Twojej altanie!
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:35)
w imieniu altany – rumienię się:)
OldVicarage 2 czerwca 2015 (08:27)
Asieńko jakoś wcale mnie nie zdziwiła twoja "wstępna" opowieść:)
Zarażasz TYM wszystkim nawet przez telefon:)))
No i wcale nie dziwne, że Pan od początku Cię wypatrzył!!!
Cudne zdjęcia, aż kipią pozytywną energią i radością!
Nowy/stary taras zapowiada się wspaniale, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg:)
A my Asiu już na wsi… oswajamy prawie 50letni dom…
Roboty od… ale jest cuuuuudnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Buziaki!!!
Kasia
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:35)
to kiedy na sesje mam przyjechać???:):):):)
Koza domowa 2 czerwca 2015 (07:39)
Może mam takie szczęście do ludzi, a może to kwestia mieszkania w fajnym miejscu, ale naprawdę częściej spotykam takie życzliwe i uśmiechnięte osoby, niż mruków. ;)
Fajne kadry z "making of"! Takie są najlepsze. :) Pozdrawiam z Mazur!
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:34)
:):):) dzięki kozo:)
Edyta 2 czerwca 2015 (06:24)
Zazdroszczę poranka…Nie ma to jak pójść z rana po bułeczki a Pani za ladą wzrokiem zabijającym CZEGO??? Ale macie rację uśmiech czyni cuda i czasami ta Pani może się kiedyś uśmiechnie….
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:34)
ja mam taki sposób na takie panie…że staram się je zrozumieć…zagadam jakos milo, usmiechne się, miłego dnia pożyczę – rzadko się zdarza żeby się w końcu nie uśmiechnęły jednak:)
Anonimowy 2 czerwca 2015 (06:10)
Bez uśmiechu na co dzień jest ciężko, a jak mało potrzeba by żyło nam się dobrze . Przesyłam uśmiechy, dziękując za miłe chwile spędzone na Twoim blogu.
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:32)
dziękuję i wysyłam uśmiech:)
Anonimowy 2 czerwca 2015 (05:40)
gdzie można kupić takie piękne kubeczki do koktajli??
Anonimowy 2 czerwca 2015 (12:45)
http://www.greendeco.org/category.php?id_category=43
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:32)
ależ ja mam czujnych czytelników:):):)
DZIĘKI za link!:)
Anonimowy 2 czerwca 2015 (05:28)
Ale przyznaj Asiu, że ile byście się nie naharowali przy domu, ogrodzie, tarasie to jest to satysfakcjonująca harówka i najmilszy moment – efekty z tego co udało się zrobić. Nic tego uczucia nie przebije. A jak jeszcze ktoś powie dobre słowo to i kręgosłup przestaje boleć i jakaś dzika radość wstępuje w człowieka, że znowu coś się udało. Ila
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:32)
:):):):) no jasnowidz po prostu:)
Anonimowy 1 czerwca 2015 (22:12)
Witam! Jestem również na etapie montowania drewnianego tarasu, ale mój nie będzie miał zadaszenia. Napisz proszę czym zabezpieczaliście deski? ja wybrałam olej.Podoba mi się twój kolor desek. Pozdrawiam!
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:31)
Również olejem – współpracujemy z Tikkurila, wybraliśmy najjaśniejszy odcień oleju, o wszystkim napiszę w kolejnych postach:)
marida 1 czerwca 2015 (20:35)
Asiu, uwielbiam Twojego bloga. Ilekroć odwiedzam Cię tutaj od razu "gęba" mi się śmieje. Tyle tu optymizmu:) świetnych pomysłów i porad. I zawsze dostaję tzw. kopa do roboty::))))))). pozdrawiam Cię. Twa wierna podczytywaczka
Mariola:)
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:31)
Bardzo dziękuję za tak piękne pozdrowienia i oczywiście ODBIJAM w Twoją stronę:)
lewkonia 1 czerwca 2015 (20:14)
Właśnie jestem w trakcie wyboru takiej tkaniny na rolety na werandę. Ciekawa jestem Twoich typów:)
Widzę też, że postawiliście tak jak my na ryflowane dechy. Gdybym miała wtedy takie doświadczenie jak dziś z modrzewiem, wybrałabym gładki. Jest wystarczająco mocny i odporny, wymieniać będziemy chyba w kolejnym życiu:) A pod zadaszeniem łatwiej jest jednak zadbać o gładką deskę, i wyszorować łatwiej i zamieść też, a ja wciąż walczę z piaseczkiem wbijającym się w te rowki.
I słusznie wkręcaliście po dwie śrubecki, mój mąż mnie nie zawsze posłuchał i zaoszczędził gdzieniegdzie, a teraz mu się gnie:))))
Wrzuć namiar na swojego "dostawcę", bo ciekawa jestem cen:) I dachu też jestem ciekawa, no lubię te tematy budowalne, najbardziej ze wszystkich wnętrzarskich:))))
Podowienia z Dniem Dziecka wszystkim dzieciom w Waszym Domu ślę :))))
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:30)
wiem, wiem, że te śrubki cholernie drogie są. Mój Paweł z migotaniem serca je kupował:):):):) Co do dech – nie czaje się i je normalnie odkurzaczem jadę:) nawet rowki się nie uchowają:)
Dechy kupowałam w Gdańskich składach drewna – zależało mi by były w jednym kawałku – i tylko tam mieli dechy 6 metrowe.
BUZIAKI wielkie kochana
Magdalena Zaremba 1 czerwca 2015 (20:06)
Ojej Asiu, dzieje się u Ciebie dzieje… na bogato! ;-)) Z ogromną ciekawością czekam na efekty pracy nad Słodką akcją. :) A co do nowego tarasu to już nie mogę się doczekać nowego posta. Sama jestem na etapie montażu drewnianych dech tarasowych ( muszą być drewniane, inaczej być nie może ;)) także wiem ile ekscytacji, pracy i satysfakcji może taki montaż przynieść. Czekam zatem na wieści z pola "boju" i życzę Ci aby Twój uśmiech rozświetlał innym dzień jak to robi do tej pory. Pozdrawiam serdecznie, Magda
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:28)
Dziękuję bardzo! :)
justyna9ewa 1 czerwca 2015 (19:24)
Czekam z niecierpliwością! :)
GreenCanoe 2 czerwca 2015 (15:28)
:):) już niedługo, obiecuję.