Mój pierwszy wpis…. Zainspirowany został wczorajszymi wycieczkami internetowymi – odpaliłam wiosła w zielonym czółnie , wypłynęłam na wody blogowe…i cóż się ukazało moim oczom….O MATKO Z CÓRKĄ!!…jakież cudne strony:):) Pomyślałam sobie – ja też chcę tak. Też chcę, aby kiedyś, jakaś inna babka tudzież nie babka weszła na moją stronę i by poczuła natychmiastową poprawę nastroju:), by poczuła inspirację, radość.. Zapragnęłam wywoływać uśmiech:) Tak oto jestem na wodach netowych. AHOJ PRZYGODO!!! :):):)
Dziękuję za Twój komentarz.
16 komentarzy
Agata 10 sierpnia 2014 (19:43)
Kocham to miejsce, tu zawsze znajde ukojenie, cieplo, energie i inspiracje..I tak sobie poczytuje wieczorami, gdy moja 9-miesieczna coreczka zasypia, marzac, ze kiedys moje male 50-metrowe mieszkanko przeistoczy sie w domek z ogrodkiem…a na razie myslami goszcze u Ciebie…dziekuje Ci za zielone czolno!
Anonimowy 22 września 2013 (15:20)
sprawiłaś mi ogromną radość że jesteś, blog cuuuudny
Lena Wz 21 czerwca 2013 (14:08)
Wywołujesz uśmiech, chęć działania, sprawiasz radość i inspirujesz… hmmmm… Przeprowadziłam się z miasta na wieś… pod staaaaaaaaaaaaarą lipę ;-) widzianą w moich marzeniach i chcę ożywić to miejsce… więc dziękuję Ci, że jesteś… u mnie też nadszedł czas na nowe kolejne zmiany. Trzymam mocno kciuk za wszystkie Twoje i moje marzenia <3
bZuzia 6 marca 2013 (20:15)
Podczytuję od wieeelu miesięcy. Nie zawsze się zgadzam z tym co czytam, ale zawsze robię to z wieeelkką przyjemnością, zadumą lub uśmiechem. Twój blog robił i robi na mnie (jak i na wielu innych osobach) ogromnie wrażenie. Kiedyś namawiałaś do pisania bloga innych. Iskierka z Twojego ognia trąciła i mnie :) Jak się rozwinie to moje blogowanie- nie wiem. Wiem jednak, że tę przygodę zawdzięczam w bardzo dużej mierze Tobie. Dziękuję więc i baaardzo serdecznie pozdrawiam.
bZuzia
Anonimowy 18 września 2011 (10:23)
Odnalazłam sam początek Twojego blogowania i będę sobie tu czytywać. Czuję się jak przed cudną książką, podróżą i że się nie zawiodę. Sama właśnie wprowadziłam się do wymarzonego domku i jak już dwa razy w życiu wcześniej, na chwilę, miałam w głowie przebłysk mojej przyszłości w innym miejscu. Widocznie nie zaprzepaściłam tego, co miewamy będąc dziećmi, czyli widzenia więcej.
Kiedyś wprowadzałam się do wybudowanego przez nas domu. Był to rok 1990, miałam 25 lat i wszystko, ale to wszystko wskazywało na to, że to będzie nasz dom na zawsze. A ja miałam "wizję" nas w całkiem innym miejscu. Widziałam stary potężny dom, wielkie pola wokoło, błogość bytowania. No jakbym na chwilę się tam znalazła.
Rok 2000 – wprowadzamy się do starego dworu do remontu a wokół nasze poja, setki hektarów.Pełnia szczęścia po 20 miesiącach nadludzkich starań o zakup tego miejsca. A ja tymczasem w tym szczęściu znów mam przebłysk przyszłości. Jakby ktoś na kilka sekund odsłonił mi zasłonkę i widzę moje życie za jakiś czas. Już znałam to uczucie. Wiedziałam co oznacza. Podzieliłam się tym z moim synem. A że nadajemy na tych samych falach nie wziął mnie za wariatkę. Dlatego dziś mam świadka, że nie zmyślam :) To była wizja dużego miasta, jeżdżące tramwaje ,inny rodzaj życia, z innymi ludźmi.
No i właśnie wprowadzam się do szeregu we Wrocławiu. Inny mąż. Miłość zamiast przemocy. Wtedy nic na to nie wskazywało.
I co? I znowu mam wizję. A w niej właśnie taki dom jak Wasz. Pod wpływem tego, co widziałam w głowie, poszukałam w google zdjęć oddających klimat mojej wizji. I zobaczyłam go w zdjęciach Waszego domu.
Trudno uwierzyć, wiem.
Dziś opowiedziałam co zobaczyłam mojemu drugiemu synkowi, który z nami mieszka :)
Ciekawe co o mnie pomyślał.
Pogadamy o tym za jakiś czas ;)
Małgosia
Kasia _ JACOB 31 lipca 2011 (11:04)
:) Świetny blog, myślę, że tych babek i nie babek , zainspirowanych jest tysiące.
pozdrawiam z deszczowej krainy
KASIA
jola 1 marca 2011 (15:51)
Witam -czytam już od miesiąca i ciągle wracam otwieram coraz to nowe strony .No i też mnie zauroczyłaś podziwiam .Nikt ze znanych mi osób nie dokonuje takich cudów
Renia 9 stycznia 2011 (09:27)
przeczytałam, od końca do początku :-) Kilka tygodni temu zamieszkaliśmy w swoim domu, który kosztował nas dużo pracy i jestem z niego dumna (sama malowałam , sama układałam wełnę na poddaszu i szlifowałam płyty g-k itd. itd.) w naszym domu mieszka już miłość- a teraz czekają nas lata pracy, żeby tu było pięknie i żeby każdy czuł się dobrze. Pani blog będzie dla mnie inspiracją , natchnieniem i podporą w trudniejsze dni :) zapraszam na wakacje na lubelszczyznę :)
HANNAH - UNE FEMME 22 listopada 2010 (22:20)
No i cóżesz poczyniło kibito. Juz lec miałam obok PK a tu cie czytam. i przestac nie moge.
Osz ty
Gosha 16 listopada 2010 (22:43)
Świetny blog, inspiruje mnie do tworzenia, już mam w głowie tysiące pomysłów, przyznam się dnia mi nie starcza i zamiast się porządnie wyspać to siedzę do północy, a rano czeka mnie dzień z moją uroczą, acz absorbująca córeczką.
Anonimowy 8 listopada 2010 (19:25)
Rewelacja. Jestem zachwycona Pani domem, synkiem, blogiem i talentem. Uzależniłam się od Pani bloga :)Poza tym łączy nas trochę: synek, utrata dziecka i wieś
Anonimowy 20 maja 2010 (14:59)
kiedyś znalazłam na poddaszu w starej chałupie necki, garki itp.pomyślałam żę zrobie użytek i zmienie wnętrze tej chałupy.Bałam się reakcji innych przecież każdy idzie z postępem jeśli chodzi o budowe i wnetrze.O dziwo wszyscy zaczeli mnie odwiedzać rodzina, sąsiedzi.Zasiadali do stołu z rozmarzoną twarzą.Potem znalazło sie cauntry i tacy ludzie.hm…romantycy
Anonimowy 5 maja 2010 (21:27)
brak mi słów…
Cel osiągnięty :)
Twój blog jest lepszy od seriali brazylijskich… wciąga…
GRATULACJE – jest rewelacyjny!!!
Anonimowy 22 kwietnia 2010 (08:12)
ja też tak chcę i dziś zacznę… napewno dziękuję za inspirację… dobre slowo… nadzieję
agata delicium.bloog.pl
Magda-lenka 22 marca 2010 (13:51)
Melduje się kolejna istota oczarowana Twoim Światem- odkąd weszłam, to wyjść nie mogę:)
♥ Ania z Zielonego Wzgórza ♥ 22 grudnia 2009 (23:15)
No to weszłam, od dechy do dechy przeglądnęlam wszystkie wpisy, się zainspirowałam, zachwyciłam i uśmiechnęłam… Zadanie wykonane! :))) Pozdrawiam :)