Dziś będzie nietypowe MYŚLĘ ŻE…bo traktujące o wspólnym tworzeniu domu. Organizacja domu? A co to za temat? – spytacie być może. W aspekcie porządków i organizacji naszych mieszkań – dość znaczący. Z niedowierzaniem bowiem patrzę na rodziny, gdzie TYLKO kobieta dba o porządek, pierze, prasuje, gotuje i myje po posiłkach. Robi to nie dość że za męża to jeszcze obsługuje własne dzieci. Nie jestem w stanie zrozumieć, czemu dobrowolnie godzimy się na to współczesne niewolnictwo? – zwłaszcza przy założeniu, że także pracujemy zawodowo. Za każdym razem, gdy słyszę narzekania kobiet na to jak ciężko pracują, jak wszystko jest na ich głowach i jak są umordowane – odpowiadam: tak wybrałaś. Owszem- wybrałaś.
Ja się nie godzę na funkcjonowanie rodziny oparte o pracę jednej osoby i korzystaniu z tej pracy całej reszty. I nie kupuję stwierdzenia, że mężczyźni są stworzeni do innych rzeczy. To MY -KOBIETY tak wychowujemy swoich synów, że potem wyrastają na domowych ignorantów i leni. Tak, nazwijmy to po imieniu. Że nie potrafią włączyć pralki, rozwiesić prania czy przygotować obiadu, albo wstają od stołu zostawiając na nim brudny talerz po zjedzonym obiedzie, który dostali pod nos. I to MY – KOBIETY wychodząc za mąż za takiego osobnika, godzimy się na to by taki stan rzeczy trwał dalej. Albo się nie godzimy:)
Bardzo jestem ciekawa Waszych dziewczyny doświadczeń. Jeśli macie syna, jak go wychowujecie? Jak Wam się współpracuje z mężami? Pomagają? Macie podział obowiązków, czy jest raczej z tym problem?
Mnie się udało tak zorganizować nasze codzienne funkcjonowanie, że wszyscy jesteśmy w nie zaangażowani. Łącznie z Leosiem. Oczywiście w różnym stopniu i na różnych płaszczyznach – ale jednak. Paweł bardzo pomaga mi we wszystkich czynnościach domowych – widząc jak dużo pracuję, sam zdejmuje mi często z głowy wiele działań około domowych. Wspólnie ustaliliśmy też różne udogodnienia. W swojej książce napisałam o tym, że ja np. najczęściej robię po kilka rzeczy naraz. Pomaga mi w tym dobra organizacja. Moje tzw. W TRAKCIE, czyli : jeśli zostaję by pracować w domu – w trakcie tej pracy jednocześnie gotuję obiad, pracuję na komputerze, trochę popielę w ogrodzie, odbiorę wiele telefonów, odkurzę, w międzyczasie zbierając ubrania i odkładając konkretne rzeczy potrzebne mi do stylizacji zdjęcia. Jest to możliwe tylko dlatego, że najzwyczajniej w świecie jestem dobrze zorganizowana. Słowem, żeby w ogóle takie działania były możliwe – muszę mieć odpowiednio zorganizowany i czas ale i dom. To samo zresztą przekłada się na pracę w redakcji. Ale wróćmy do naszego domu. Jak jest zorganizowany? No tak, że wiemy wszyscy co gdzie mieszka, gdzie daną rzecz odkładamy, gdzie ją znajdziemy w momencie, gdy będzie np. natychmiast potrzebna. Mówiąc krótko: jestem zwolenniczką SEGREGACJI i to dość szczegółowej. I nie mam z tym problemu – w odróżnieniu niestety do moich chłopaków:). Tego musiałam ich nauczyć i ów proces trwa. Te nasze dwie postawy, 2 światy, zderzają się z impetem w zwykłej codzienności. I powiem Wam, że z upływem lat – jest coraz lepiej.
Najbardziej widać to chyba w garderobie, choćby na półkach gdzie leżą ubrania Leonka – wspólnie opisaliśmy półki. Gdzie co leży. Czyli spodnie podzielone są na dresy i jeansy, koszulki na długi i krótki rękaw oraz bluzy, w szufladzie zaś bielizna osobista podzielona jest ze skarpetkami i koszulkami na ramiączka. Uczę Leona odkładania rzeczy na miejsce. On sam stworzył podpisy, a naklejając je na półki bardziej zapamiętywał gdzie jest jaka strefa.
Ani Paweł, ani Leoś nie mieli łatwości w zapamiętywaniu gdzie dana rzecz powinna być:). I uwierzcie mi, że musiałam wykazać maksimum dobrej woli oraz powymyślać mnóstwo rozwiązań dedykowanych tylko nim – byśmy jakoś normalnie w miarę rodzinnie funkcjonowali. I nawet jeśli nie napiszę w tej chwili że osiągnęłam 100%towy sukces ( bo skłamałabym:) – to i tak udało mi się w ostatnich latach zdecydowanie poprawić naszą jakość życia. Organizacja domu to nie jest łatwe zadanie, prawda? I nauczenie wszystkich członków, że od nich także zależy porządek w domu. Jak się jednak okazuje, owo kluczowe pytanie GDZIE TO JEST ? nie musi wprawiać w stan przed gorączkowy. Pod warunkiem, że choć mniej więcej znamy na nie odpowiedź. A co zrobić by tak było? Przede wszystkim wprowadzić segregację i strefy. Oraz swoich mężczyzn tak zaangażować w domowe czynności by wiedzieli gdzie co odkładać – bo będą to robili często. I to o tym dziś Wam opowiem – jak zorganizowałam ów system najczęściej gubionych rzeczy w naszym domu. I czemu tak lubię pudełka oraz wszelkiego rodzaju segregatory.
Nie dałam moim chłopkom zbyt wiele przestrzeni do zabałaganienia. Mają własne pokoje – pracownię ma mój mąż, swój pokój ma Leoś – i tam sobie rządzą. Ale przestrzeń wspólna i funkcjonowanie w niej jest już objęte pewnymi zasadami, z główną na czele: każda rzecz ma swoje miejsce. Opowiem Wam dziś o moich pudełkowych pomysłach na zapanowanie nad chaosem:)
- Organizacja domu – pudełka TO TU JEST. Tak, tak – mamy w domu 2 takie pudełka. Jedno, mniejsze znajdziecie w moim gabinecie. Stoi nad segregatorami z dokumentami. Podpisane, a jakże. Co to za pudełko? Pudełko MOCY moi mili, pudełko rozwiązujące nasze problemy i kończące poszukiwania:):):) A tak na serio – to takie miejsce, gdzie odkładamy rzeczy, co do których nie wiemy gdzie powinny być. Jakieś wtyczki, kabelki, klucze, i inne różne takie, co do których nie znamy ani ich przeznaczenia, pochodzenia albo w ogóle nie wiemy o co chodzi lub w danym momencie – gdzie mieszkają. Wkładamy je do pudełka TO TU JEST. I co się dzieje? Gdy czegoś szukamy – typu gimbałku do gibaresu:) – to najpierw otwieramy pudełko TO TU JEST i uwierzcie mi – w 99,9% przypadków, znajdujemy to tam. MAGIA, czysta magia. Drugie pudełko TO TU JEST mieszka w salonie – zasada jego zawartości jest ta sama. Ideę sprzedałam rodzinie, przyjaciołom – pierwsza ich reakcja to był zawsze śmiech, a potem: Asia, to jest genialne!, a za jakiś czas: Asia, to działa! No więc Wam teraz podpowiadam – jeśli macie ochotę na takowe pudełko TO TU JEST – inspirujcie się bezkarnie.
- Organizacja domu – pudełko WYJMIJ, SKORZYSTAJ, ODSTAW. Mamy ich kilka. Głównie w łazience i kuchni. To pudełka/pojemniki, w których znajduje się jakaś konkretna grupa przedmiotów np. moje kosmetyki do makijażu, albo do malowania paznokci, albo kremy, peelingi do rąk czy stóp czy też przyprawy. Nie trzymam tych rzeczy luzem w szufladzie – tylko posegregowane w małych pudełkach i w momencie gdy chcę z których z tych rzeczy skorzystać – wyjmuję całe pudełko, robię co mam robić, odkładam pudełko na miejsce. Osobiście bardzo lubię takie pudełeczka z rączką – bo są łatwe do przenoszenia, ale fajne są również także zwykłe podłużne. Te łazienkowe mieszkają w naszych szufladach, ale mam jeszcze takie większe – w garderobie np. na apaszki.
- Organizacja domu – pudełko CZEKAM NA CIEBIE. Nie wiem jak w Waszych domach, ale w moim dzieją się dziwne rzeczy. Najprawdopodobniej kosmici podbierają nam skarpetki. SŁOWO! Robią to systematycznie, od wielu już lat. Po iluś tygodniach brakujące sztuki znajdują się w jakichś przedziwnych miejscach. Nie wnikam w to czemu tak się dzieje, nie walczę także z wiatrakami – nasze skarpetki znikają pojedynczo i kropka. Nie wiem…może prowadzą jakieś drugie potajemne życie? Żeby jednak drugiej sztuki nie pozbawić szans na ponowne spotkanie mamy pudełko: CZEKAM NA CIEBIE, gdzie pojedyncze samotne sztuki czekają na drugą połówkę:)
- Organizacja domu- pudełko JESZCZE ZA MNĄ ZATĘSKNISZ. To moje pudełko. Duże:) Trzymam w nim apaszki, paski, szale, biżuterię – słowem rzeczy, które mi się znudziły. Ale które są tak świetnej jakości lub je lubię po ludzku – że nie chcę ich oddawać lub posyłać dalej w świat. I okazuje się, że np. po upływie roku, lub 2 lat – sięgam z przyjemnością po te rzeczy i znów używam.
- Organizacja domu – pudełko W TRAKCIE. Mamy taka zasadę w domu, że gdy nad czymś pracujemy i jeszcze nie skończyliśmy, a używamy do tej czynności wielu rzeczy – nie odkładamy ich za każdym razem do miejsc docelowych by na drugi dzień je znów wyjmować, tylko w okresie trwania pracy wkładamy wszystko do jednego pudełka. Np. jeżeli cos malujemy farbami i rozłożone jest to w czasie, albo coś wyklejamy, albo robimy ozdoby świąteczne, albo pracujemy z Leonem nad zadaniami z matematyki przez weekend – po skończeniu pewnego etapu pracy odkładamy wszystko do jednego pudełka. Dopiero gdy czynność jest skończona zupełnie – segregujemy rzeczy tam, gdzie docelowo mieszkają. To samo z lekarstwami. Mamy w domu jedną szufladę przeznaczoną na lekarstwa. Ale np. gdy ktoś z nas zachoruje i leży w łóżku, to jego zestaw lekarstw w trakcie chorowania jest obok przy łóżku w jednym pojemniku, potem zaś lekarstwa wracają do szuflady zbiorczej.
- Organizacja domu – pudełka SZCZYPTA SMAKU. Specjalnie napisałam w liczbie mnogiej – bo nasze pudełka są w kuchennym świecie w liczbie mnogiej a nie pojedynczej. W szafkach mam np. oddzielne pudełka na bakalie, budynie i kisiele. Na przyprawy roślinne suszone typu rozmaryn, lubczyk, tymianek. Oraz oddzielnie na takie które są kompozycją smaków – typu garam masala, curry, czubrica. Słowem – by łatwiej było mi się poruszać w kuchennym świecie w pudełkach segreguję pewne grupy produktów.
- Organizacja domu – pudełko BOND. JAMES BOND. Ciekawi:) ? To jest kochani nasze pudełko do zadań specjalnych związanych z dobrym wizerunkiem:) naszych ubrań i butów. W jednym miejscu trzymam akcesoria za pomocą których dbam o dobry wygląd płaszczy ( np. szczotki zbierające sierść czy paproszki) oraz o czystość i zabezpieczenie butów ( wszelkiego rodzaju pasty do butów, szczotki, spreje zabezpieczające przed wilgocią) Kiedyś te wszystkie rzeczy mieszkały w różnych miejscach, często ich szukaliśmy – od dłuższego czasu mamy dla nich 1 pudełko i jest spokój.
Układam także i wieszam nasze ubrania kolorami – w ten sposób łatwiej jest nam później dobrać konkretny zestaw, zawsze bowiem wiadomo, gdzie rzeczy z danego koloru wiszą. W mojej części szafy nie z tym problemu:) Biel, pudrowy róż, szary i wszelkie odcienie błękitu czy granatu – to praktycznie cała gama ubrań jakie noszę.
Ciekawa jestem bardzo czy i Wy macie swoje własne rozwiązania dotyczące domowego bezbolesnego funkcjonowania:) Czy któraś z moich czytelniczek jest także taką porządnicką poukładaną Helgą jak ja? :) A może któreś z moich pudełek jest również i u Was w domu? napiszcie mi o tym koniecznie.
Wpis powstał we współpracy z marką Leitz, z którą na co dzień ogarniamy nasz domowy chaos:)
Dziękuję za Twój komentarz.
22 komentarze
Anna 3 kwietnia 2019 (14:58)
Wydawało mi się, że temat organizacji w domu mam ogarnięty.
Okazało się, że wielu rzeczy się nauczyłam.
Wykorzystam tę nową wiedzę na pewno.
Ula 29 października 2017 (19:38)
Cześć, pomysł z pudełkami świetny. Podobała mi się druga część wpisu która jest właśnie na ten temat. Natomiast co do pierwszej części : 1. Feministyczny manifest pt „sama jesteś sobie winna” utracił swoją całą moc przy zdaniu „Paweł mi w domu bardzo pomaga” bo to oznacza że mentalnie jest to jednak na twojej głowie. 2. Fragment mówiący o tym że pracujesz w domu ale robisz równolegle x aktywności na rzecz domu bo jesteś „po prostu dobrze zorganizowana” – sugerując tym samym że ci którzy tak nie robią zwyczajnie niewystarczająco się starają, nie są dobrze zorganizowani. Ja mam inną percepcję. Kiedy pracuję to pracuję a nie wieszak pranie. Idąc do biura, wzięłabyś rzeczy do prasowania? Nie? No właśnie
Green Canoe 29 października 2017 (19:44)
Ulu widzę, że odebrałaś ten post jako feministyczny manifest – nie wiem czemu, bo ja na pewno nie miałam takiej intencji:) Tak, Paweł mi pomaga w domu a nie się nim zajmuje – bo w większej mierze niż w mojej ma na głowie inne obowiązki dotyczące naszej rodziny. W których ja mu pomagam czasami, a nie je mam na głowie. I w płynny sposób sobie radzimy. A w redakcji robię mnóstwo rzeczy nie związanych z Green Canoe – wszystko dostosowuję pod siebie, a nie na odwrót. Taki mam styl pracy – dobra organizacja i płynne łączenie wielu rzeczy, czynności, światów bardzo ułatwia mi życie. Nie oceniam tych, którzy tak nie robią – bo szczerze mówiąc, nie interesuje mnie życie innych ludzi – pisałam o własnym :)
Ala 28 września 2017 (20:32)
U mnie też dużo pudeł i pudełek .Mimo tego chaos też jest niestety. Ciągle się doskonalimy. A GIMBAŁKI DO GIBARESU rozbawiły mnie do łez.Uwielbiam Cię!
Ps.A książkę już pochłaniam:)
Katarzyna 26 września 2017 (22:31)
Asieńko, u nas skarpetki na pewno zjada nasza pralka:-)))))) za każdym razem znajduje tzw niedoparki:-) ale to dobrze wiedzieć ze nie tylko moja pralka to glodomor hihihi co do pomysłowości z opisem pólek dla dzieci przyznam ze szalenie mi sie podoba Buziaki
Ewelina 26 września 2017 (13:22)
Witam. Faktycznie pudełka , koszyki itp. świetnie również się sprawdzają w moim domu. W łazience do uporządkowania przestrzeni przy wannie wykorzystałam ceramiczne osłony do donic, które pasują do stylu wnętrza i dodatkowo stanowią element dekoracyjny. Muszę przyznać, że mam duże wsparcie ze strony męża w segregacji i odkładaniu wszystkiego na miejsce. No, dzieci cały czas pracują nad sobą – mozolne zajęcie :-) Pozdrawiam i tak poza tematem, to świetny blog.
Marzena 25 września 2017 (18:30)
A ja mam fajny pomysł na układanie przypraw w pudełkach. Po prostu układam alfabetycznie. Ten pomysł nie jest mój, podpatrzyłam u dorosłych dzieci. Dla mnie takie proste a genialne.
Green Canoe 26 września 2017 (16:23)
genialne:)
Joanna 27 września 2017 (23:27)
Ja przyprawy mam nie dość, że w pudełku, że alfabetycznie, to jeszcze ruchomymi fiszkami z litrami alfabetu poprzedzielane więc od razu bezbłędnie trafiam dokonkretnej saszetki z przyprawami
Agnieszka Cyfrowa Humanistka 25 września 2017 (14:58)
Fajny stolik z pudełkami! Gdzie kupiłaś?
Green Canoe 26 września 2017 (16:23)
a to staruszek:) Ma chyba ze 4 lata jak nie 5. Na Westwing.
saba 25 września 2017 (09:50)
Świetny pomysł. Też to uwielbiam i segreguję bardzo często, choć mam więcej koszyczków niż pudełek oraz teczek niż segregatorów. Cieszę się, że to nie tylko ja tak mam :). Ubrania tez segreguje kolorami:) sobie jak również córce; świetny pomysł z tymi podpisami, gdzie co jest zastosuje dla córki będzie jej łatwiej znaleźć. U mnie jest problem z odkładaniem niestety na swoje miejsce. Pozdrawiam
Ewka 25 września 2017 (07:53)
Dziś się dowiedziałam, że mam pudełko To Tu Jest ;) Stoi w kuchni i tam właśni są takie różne dziwne rzeczy, z którymi w danej chwili nie wiadomo co zrobić. Maż szuka śrubki , która się na parapecie najpierw wyleżała, a mnie denerwowała, to jest oczywiście tam. Mam tez pudełko na wszelkie ulotki, gazetki, … Co do znikających skarpetek, to u mnie też byli kosmici! Niektóre już oddali, ale dużo czeka jeszcze bez pary. Dotyczy to tylko skarpetek dzieci. Co do wychowania, synów walczę z sobą, by im mniej podkładać pod nos…, matki jednak tak lubią nynać swoich synusiów..:)
Green Canoe 25 września 2017 (08:33)
no właśnie, te śrubki na parapetach:)
Jadwiga 24 września 2017 (21:29)
Tak, pudełka to świetna sprawa. Mam ich coraz więcej ;).
W kuchni na przyprawy, w łazience na kremy, maseczki, itp. , w pokoju na „przydasie”, na kartki,
pamiątki z podróży, itp.
Ubrania w szafie trochę inaczej wieszam: osobno spodnie, buzki z długim i krótkim rękawem, swetry, spódnice, sukienki i kurtki. Więc jest kolorystyczny „misz-masz” :) .
Ale zawsze chętnie czytam o różnych sprytnych sposobach na ujarzmienie rzeczy w domu ;).
Green Canoe 25 września 2017 (08:34)
Jadziu- to mamy podobną segregację jednak- bo ja podobnie układam rzeczy tylko jeszcze dodatkowo nachodzi na to ułożenie kolorami. Mnie jest łatwiej bo właściwie noszę 4grupy kolorystyczne tylko:)
maria rauch 24 września 2017 (21:28)
Aśka! To jest genialne. I tak. mam tak samo. I etykietki na ubranka – Stasia i Moje. I pudła. Ważne jest robić regularny przegląd pudeł.
Ekstra jest ten wpis! Podaję dalej :)
Green Canoe 25 września 2017 (08:34)
Dzięki Maria! :)
AGNIESZKA - SZPILKIWSZAFIE.BLOGSPOT.COM 24 września 2017 (20:27)
Mam tak samo :)…………………Acz do perfekcji jeszcze troszkę brakuje.
bez pudełek bym zginęła :)
Podobno ludzie ze zdrowymi emocjami są tacy poukładani – medycyna wschodu o tym mówi.
Twoje biuro – dom – ogród – cudowne w kazdym szczególe. Piękna Ty na zewnątrz i wewnątrz.
uściski ;
A.
Green Canoe 25 września 2017 (08:36)
DZiękuję!!!! :):):) Nie wiem czy mam zdrowe emocje – ale lubię mieć wokół siebie jednak porządek nie chaos:)
Patrycja 24 września 2017 (19:17)
Super! U nas mieszkają różne pudełka. I tak jak u Ciebie mamy pudełko w szafce z butami, gdzie są wszystkie pasty do butów, szczotki, zapasowe sznurowadła. Osobno w łazience mieszkają moje lakiery do paznokci razem ze zmywaczem, pilnikiem itp., osobno mamy pudełko do mycia okien, luster- szmatki i płyny, osobno do czyszczenia drewna, podłogi, łazienki i kuchni. Pan Mąż ma swoje na „przyda się”, „końcówki”, „kable, ładowarki”, „gwarancje i instrukcje”. Kot ma swoje pudełko z zabawkami „Horton” i jeszcze pewnie znajdzie się kilka innych pudełek :) Ale fakt- ułatwia to nam życie, a ja nie robię wiecznie za biuro informacji turystycznej po własnym mieszkaniu. Bo ile można….
Green Canoe 25 września 2017 (08:37)
O to Ci zazdroszczę – bo ja jeszcze jestem tym biurem. Coraz rzadziej, ale jednak:):) Pozdrowienie ciepłe! :)