Buszuję ostatnio po necie, szukam inspiracji, „natycham” się dobrą energią ciekawych wnętrz i czytam co o nich opowiadają właściciele lub twórcy. Kilku niesamowitych miałam również przyjemnośc poznać osobiście. Postanowiłam, że wszelkimi obrazami, osobami które mnie zachwycą – będę dzielić się również z Wami na blogu:) Np. Kasią Gal – z którą konsultowałam pewien zakup i chęć zmian:) O czym już niedługo. Koniecznie wejdźcie na jej stronę. Jeśli szukacie świetnej projektantki wnętrz, jeśli szukacie otwartości na Wasze potrzeby, wiedzy, wyczucia, klasy, doświadczenia i dobrego smaku – to właśnie Kasia:) Wczoraj np. zobaczyłam dzięki niej taki oto obrazek…i w związku z nim będę zmieniać naszą przestrzeń:) Ale nic więcej nie powiem na razie.
Tak modny ostatnio styl skandynawski odcisnął spore piętno na polskich wnętrzach. Ale w sposób „produkcji taśmowej” czasami mam wrażenie. Nie wiem jak Wam, ale mi wiele mieszkań/ domów nazywanych skandynawskimi, a które są prezentowane w internecie – zaczyna się zlewać w jedno. …Czy to tylko ja widzę takie zjawisko? Ciekawa jestem Waszego zdania. Skandynawski trend moim zdaniem wzniósł wiele dobrego do naszych wnętrz – powiew świeżego powietrza:), światło, naturalne tkaniny i kolorystykę. Mimo, że nie mamy domu urządzonego w minimalistycznej stylistyce i raczej nie ciągnie mnie w takie rejony – potrafię ją jednak docenić…Bo w każdej ciekawej propozycji dotyczącej wnętrz lubię odnajdywać perełki, które mnie prywatnie zachwycają. I są w naszym domu. W Polsce przepiękne rzeczy – z namaszczeniem i ogromnym ładunkiem wartości dodanej robi ANITA. Od kilku lat jestem pod ogromnym wrażeniem z jakim szacunkiem w jej pracowni podchodzi się do zamówień i jak bardzo SŁUCHA tego, czego oczekujesz. Osobowość Anity, jej pozytywne nastawienie do świata, wrażliwość głęboka i ciekawość dobrego designu – bardzo widać we wszystkich jej pracach. Na jedną z nich patrzę codziennie:) Druga pracownia, która niezmiennie mnie zachwyca – MEIS IDEIS – to królestwo lnu. Marta, okiełznała go po mistrzowsku. Tam gdzie trzeba, podkreśla zgrzebność, albo splot, wykorzystuje jego naturalne pochodzenie.Dodaje grafiki. Zobaczcie zresztą sami. I jeszcze AL, o której nie mogłabym nie napisać. Jest pierwszą w Polsce „drewnianą” pracownią, od której się tak naprawdę zaczęło wiele innych przygód ludzi pracujących z drewnem. Pracownią, z taką jakością drewna i z takim wykończeniem, że powinniśmy jej prace wystawiać na wystawach dobrego designu jako pachnące żywicą dobro narodowe:):):):):) Litery w pokoiku Leona pochodzą właśnie od niej, wiem, że zrobiły później furorę:)…A Al jeszcze o tym nie wie, ale za chwilę „zażyczać” sobie będę bardzo styraną życiem drewnianą tacę:)Wielu moich czytelników zna te pracownie, wielu na pewno jeszcze nie – więc proszę, moje prywatne zachwyty. I choć daleko naszym wnętrzom do skandynawskiej regułki, to jak widać można w ramach WOLNOŚCI i PODOBA MI SIĘ :) – mieć w domu elementy pomieszanych styli. A co lubię mieć wokół siebie? Proszę, takie klimaty grają w czółnowej duszy:
Gdybyście w tej chwili spytali mnie w jakim stylu urządziłabym swój nowo powstały dom, odpowiedziałabym bez mrugnięcia okiem – HAMPTONS:) ….ale z elementami PODOBA MI SIĘ – czyli detalami, które wybrałabym sama, niekoniecznie katalogowo związanymi ze stylem:) lub które od lat są w naszym domu – niezmiennie przeze mnie lubiane. Jak choćby tkaniny…skandynawskie w wyrazie. Albo lampy…każda z innej bajki. Czy drewno w najróżniejszych odsłonach. I gdybym na śmietnisku zobaczyła przecudnej urody starą drewnianą skrzynię, np. wygłaskaną nadmorskim wiatrem – to bez żenady zabrałabym ją ze sobą i zestawiła ze srebrzonymi eleganckimi ramkami Lene Bjerre.
Dziękuję za Twój komentarz.
145 komentarzy
www.thinklight.pl 24 września 2015 (17:06)
Dom to nie meble i ściany, ale filozofia jaką się kierujemy w życiu, emocje jakie chcemy czuć na co dzień i przekazywać ludziom, których najbardziej kochamy. Jestem architektem i wiem co nieco na temat sposobu w jaki przeciętny człowiek podchodzi do projektowania swojej przestrzeni – zazwyczaj od końca:) przeglądają inspiracje na instagramie, pinterest, przeglądają magazyny wnętrzarskie, spędzają godziny w IKEA. Nie tędy droga. Dom to nie konfiguracja przedmiotów, ścian, podłogi i sufitu. To filozofia naszego życia, miłość jaką dajemy bliskim. Kwintesencją tego czym należy się kierować kreując swoją przestrzeń życiową przytoczyła świetna make-up artist Algria Ferreira-Watling, posiadaczka jednego z piękniejszych domów jakie widziałam, o którym napisałam na swoim blogu, na który zapraszam http://www.thinklight.pl/najpiekniejszy-dom/
Agata Stryjek 3 września 2015 (17:59)
Muszę niestety się wypowiedzieć choć pewno z ilości komentarzy nie zostanę przeczytana :) przez jakiś tydzień lub 2 byłam członkiem na fb grupy jak urządzić mieszkanie, musiałam się wypisać bo to co nasze gusta mówią o nas jest na serio słabe np. biała pseudo cegła z czerwono krwistym kolorem ścian itd. no ogólnie masakra. Dlatego wg bierzmy od Skandynawów wszystko co można i czerpmy inspirujmy się, bo na serio nasze upodobania niestety częściej podobne są do Wschodu i to bardzo bliskiego, czyli bogactwo złoto i inne takie zamiast czcić tradycję i odnawiać np stare rzeczy i je wykorzystywać uznawane jest to za graciarstwo.
W Skandynawii są określone normy budowania budynków tzn. jaki ma mieć kolor jaki kolor okien, drzwi itd jaki ma mieć wielkość więc określa jak ładny powinien być. W Polsce jeden dom jest w stylu góralskim, obok nowoczesny a jeszcze obok dworek więc nikt tego nie monitoruje. i to jest słabe niestety
Anonimowy 3 września 2015 (16:34)
Jestesmy w trakcie remontowania pietra w starym, mocno zaniedbanym poniemieckim domu. Kto takowy posiada, zna specyfike i warunki jakie w nim panuja…Generalnie bardziej opacaloby sie wybudowac nowy dom, z racji braku odpowiednich funduszy probujemy tchnac zycie w ten obecny. Pomalutku idziemy do przodu. O ile podobaja mi sie w czasopismach jasne, biale wnetrzna, tak wiem, ze u mnie nie ma mowy. Po pierwsze byl pies, ktory niestety mocno brudzil sciany i podlogi, po drugie druga polowa ma alergie na wszystko co jest biale, lub bardzo jasne. Stylu okreslonego nie ma, bo pobobaja mi sie style rozne. I lubie glamour i wiejska nutke, wikline itp. Mamy kobaltowe sciany, mamy stara, poniemiecka cegle, ostatnio tak bardzo skrytykowane w kom.na fb drzwi w kolorze wenge. Lubie buszowac na flohmarkach w poszukiwaniach starej porcelany i innych "rupieci" , jestem stalym bywalcem skandynawskiej odziezy uzywanej, w ktorej zaopatruje sie w firany i zaslony i inne piekne materialy, zmieniajac zaslonki co miesiac. Wzdycham do ceramiki z Boleslawca, pomalu nabywajac pierwsze egzemplarze. Toaleta jak sie smieja jest urzadzona po krolewsku, w sypialni meble w stylu Ludwika – spelnienie moich marzen, trafione na starociach. Generalnie mowia, ze mamy polaczenie nowego ze starym, mocno wbrew kolorystycznym trendom, jest kolorowo, ale zlagodzone szarosciami, intensywnie bez wszechobecnej bieli , ze cale mieszkanie nie jest w jednym stylu?? Trudno jak tyle styli by chcialo sie miec. Nam sie podoba,innym nie.musi, czujemy sie dobrze i jestesmy dumni, ze dajemy rade, czesto okazyjnie sprostac takiemu staremu "potworowi"
Anonimowy 3 września 2015 (05:27)
Asiu, jak się ma pierwszoklasista? I jego mama :) Ila
Magdalena 2 września 2015 (11:21)
Uleganie wszelkim modom i trzymanie się kurczowo jednego stylu "na wieki wieków" to droga donikąd. Tak samo jak stawianie u siebie tego co ma sąsiad, albo co polecają w TV. A wybór jest przeogromny! My szukamy mebli w starociach, z powodzeniem. Nie są to wypasione antyki, ale gustowne mebelki, które mają i swoją historię i można się z nimi pobawić. I koniecznie muszą być drewniane, żeby można było się bawić – nie wyobrażam sobie mebli z płyty, plastiku czy innej sztuczności, a przynajmniej nie na etapie finalnym urządzaniu domu. Nie mówię już o kiepskiej jakości i bylejakości:) Bo co przystoi studentowi w pierwszym własnym M, nie powinno być normą w domu dojrzałego człowieka:)
Filipek 70 2 września 2015 (06:25)
podpisuję się obiema rękami pod wszystkim co powyżej napisane ……wiesz teraz budujemy dom ….długo szukałam projektu DLA MNIE ..takiego żeby potem stał się WYGODNYM DOMEM ….a nie wypasionym :)) jak u sąsiada najlepiej …chciałam dużych okien,żeby był widny …..przestrzenny od wewnątrz …..a zarazem dający prywatność…….obok nas trwają inne budowy …owszem z zewnątrz domy piękne ..mój to stodółka przy nich ….ale każdy kto do nas wejdzie mówi zaskoczony ,że do jest SUPER ,a z zewnątrz nie wygląda :)))))))))) uparłam się na okno tzw fix ,które ma koło trzech metrów szerokości …najpierw wszyscy doradzali a po co ,a mycie ,a ciężkie itp ,itd ….a teraz mówią masz w domu obraz ,nie potrzebujecie telewizora :)))) …temat ogrodu to oczywiści jak to bez thuj ???? a u Kowalskiego widziałaś jak ładnie mają ??? a ja nie chcę jak u Kowalskiego :))))))staram się nie być fotokopiarką :))))))))))także bardzo dobrze wiem o czym mowa !!!!!powodzenia w dokonywaniu zmian :) buziole
Wichrowe Wzgórza Ostoja 1 września 2015 (21:35)
Hamptons tkwil i tkwi mi glowie.Dom urzadzony w tym stylu ma wyraz i smak.Nigdy nie zmosilam malpowania powielania.Ktos mi kiedys powiedzial ze orginalna jestem i inna.Nie pasuje tu w tym domu co nie co do siebie.Nie znal się.Nie mam wiernych kopii ale tez malo wielbicieli.Nie boje sie wyrazac zdania.Podoba mi sie u mnie i dobrze sie czuje.A stara skrzynia ze strychu czy fotel wiklinowy obok nowych mebli…Kontrasty zawsze byly orginalne;).
Nos ze zlotym kolczykiem w nosie i malenka cyrkonia 20 lat temu budzil ogromne kontrowersje ,dyskusje i sprzeciw.Mialam 15 lat a w telewizorach lecialy 3 programy.
Nie bylo drugiej takiej w szkole w miescie na osiedlu.Nauczyciele gnebili…na darmo bo wyrazalam styl ktory przyszedl 10 lat pozniej!
TEZ MAM W CHACIE ORYGINALNIE ,a Tobie gratuluje wyborow odwagi i oryginalnosci.
Mama moja od 15 lat mieszka na Sycylii,bywa w bogatych domach.Oj Asiu oczoplasu bys dostala od ich wymieszanych stylow.
Od bogactwa designu pilaczonym ze smietnikiem;)
Piekne oryginalne domy.buzka
Lucy 1 września 2015 (13:16)
Bardzo dobrze Asiu ze to właśnie Ty napisałaś o przesycie stylem scandi.To uczucie dławi mnie jakiegoś czasu :). Bałam sie poruszyć ten temat na swoim blogu, przypuszczając ze wyleją sie na mnie wiadra pomyj :). Dlatego nic nie mówiąc zaczęłam sobie sama tworzyć ten styl u siebie. Dasz wiarę ze spadła ilość osób komentujących? Jednak większość czytelniczek nadal ma zmatrycowany w swoich głowach styl scandi. Nie potrafią odnaleźć się w zaserwowanej nowości. Myślę ze po twoim wpisie wzrośnie zainteresowanie stylem Hamptons i wiele osób zobaczy, ze moze funkcjonować we wnętrzarstwie coś innego, równie pięknego.
pozdrówka przesyłam kotenieńku
lucy
Uouo Uo 31 sierpnia 2015 (13:47)
thank you
سعودي اوتو
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (15:37)
:):)
Anonimowy 31 sierpnia 2015 (13:20)
Witam…podoba mi się :) ostatnio wymyśliłam sobie pułkę na książki nad oknem i drzwiami balkonowymi(pod sufitem) przez całą długość ściany. Podzieliłam się pomysłem z mężem i reakcja była taka cyt."jak to będzie wyglądać,widziałaś to gdzieś?!" Nie ważne czy ktoś tak ma,czy nie,mi się będzie podobać.Podoba mi się hasło "PODOBA MI SIE!" :) pozdrawiam i dziękuję za bloga. Karolina.
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (15:36)
dziękuję i ja:)
Anonimowy 30 sierpnia 2015 (22:33)
Czytam "Czółno" od początku. Pamiętam falbaniaste lambrekiny w oknach, zielone wstęgi wiążące zasłony, ciemną podłogę, inny kredens, własnoręczne kartki na Dzień Babci, jesienne Leonkowe pomarańczowe lwy, własnoręcznie dziergany dres, wiklinowe kosze malowane spray-em, drewniane ornamenty klejone do tarasowych mebli i "bardzo ważne posty", które wywoływały łzy… Potem przyszedł czas bieli we wnętrzach, skandynawskich inspiracji (tak, to jest styl Czółna! Będzie biało! Tylko szkoda, że okna brązowe, ale przeżyjemy…), zawodowego rozwoju, zwiększonej ilości sesji zdjęciowych dla magazynów i… coraz większej ilości przedmiotów pięknych, ale sponsorowanych. Zdaję sobie sprawę z tego, że przebyłaś Joanno najlepszą z możliwych dróg. Od blogerki zaczynającej w czasach raczkujących wirtualnych pamiętników do trendsetterki, której licznik odwiedzin kręci się imponująco. Gratuluję rozwoju, zawodowego sukcesu, konsekwentnego dążenia do celu. Sama (w komentarzach, w odpowiedzi na zarzut jednej z Czytelniczek) napisałaś, że dzisiaj Czółno to komercyjny blog. Dlatego nie mam złudzeń co do procesów sterujących "lokowaniem produktów". Nie mam też jednak złudzeń co do genezy nowego zachwytu pod adresem "Hamptons". Uważny obserwator wnętrzarskich blogów (prowadzonych przez projektantów) bez problemu wychwyci, co teraz będzie "na topie". Ameryka dostarcza nam sporo inspiracji. A internetowe sklepy przepychają się w chwytliwym nazywaniu swoich nowych kolekcji mebli i dodatków. "NYClassic" i "Hamptons" to już naprawdę mocno zadomowione hasła. Zatem… choć to piękny kierunek… wcale nie jest odkrywczy… I tym razem śmiem twierdzić, że dokładnie tak samo, jak Twoje Czytelniczki, czerpiesz Joanno z "mody". Z tą jednak różnicą, że na swoje szczęście masz możliwości zainwestowania w doskonałej jakości bazę, którą będzie można okrasić sponsorowanymi dodatkami. Czy Czółno ma Twoją duszę? Oczywiście! Dlatego wracam tu od lat. Powinnaś jednak przyznać, że ma też na koncie finansowy sukces, który umożliwia zasiadanie w pierwszym rzędzie obserwatorów wnętrzarskich pokazów mody, a tym samym wcześniej położysz na kanapie poduszkę z kotwicą, przy drzwiach stopper zrobiony z surowej liny, a na stole podkładki w kolorze navy i dla przełamania polerowanego niklu… na stoliku z surowego drewna, może dodasz lampkę w kolorze złota, a obok kulkę bukszpanową w osłonce z rattanu kubu… Czy to nowe? Odkrywcze? Pierwsze w Polsce? Nie… To American Dream – dosłownie i w przenośni;-) , który zaczyna wypierać "Skandynawię po polsku". Co będzie następne?
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (06:29)
Anonimie po1. dziękuję za tyyyle lat razem. To w końcu kawał czasu. I zaszczyt dla mnie, że jesteś tu tule lat.
O tak, pamiętam nasze ciemne podłogi:) i naszą drogę do wszechobecnej bieli. Pamiętam, gdy mój mąż po przemalowaniu na biało powiedział, że nie wyobraża sobie już teraz innego koloru w salonie….Nadal nie możemy przeżyć ciemnej stolarki okien:):):):):) Już 4 lata mamy biały dom, dobrze nam w tym spokoju. I ktoś patrzący z boku już dawno temu powiedział, że nasz dom jest klasyczny i kojarzy mu się z wnętrzami amerykańskimi. A hulała wtedy w Polsce "skandynawia" na całego….- raczej nie byliśmy z takim wnętrzem " w głównym nurcie: i nadal nie jesteśmy. Widocznie podświadomie w takich klimatach jakoś się chyba najlepiej czujemy. Masz rację, że klasyka rzeczywiście wraca do łask – ja się z tego powodu bardzo cieszę. I oczywiście że czerpię z mody:):):):) jak każdy człowiek na tym świecie – bo w końcu na domy pełne antyków czy staroci też była swojego czasu moda. Na "ZRÓB TO SAM" – również. Jako ludzie – non stop z niej czerpiemy, bo w końcu sami ja tworzymy. Pozostaje jedynie pytanie – czy czerpiemy i dodajemy coś od siebie, czy czerpiemy kalka w kalkę – tak, że mieszkania zlewają się w jedno?
Co do mojej zawodowej działalności – tak, masz rację, odnoszę zawodowe sukcesy, na które bardzo – według mojej rodziny zbyt ciężko – pracuję. I każdemu człowiekowi życzę, by jego tak samo ciężka praca przebijała się w równie dobry wynik:):):):) i by miał z niej tak samo dużo satysfakcji.
Stoppery z surowej liny są w moim biurze już 2 lata::), poduszki z kotwicą nie podobają mi się, ale za to niklowane ramki …patrzę właśnie na nie, mamy już 4 lata…jak nie dłużej. Chyba więc wyprzedziłam trendy:):):):)
Anonimie – pozdrawiam Cię bardzo ciepło i jeszcze raz – DZIĘKUJĘ, za tyle lat razem. Twoja obecność – czytelników z takim stażem, to w moim odczuciu mój największy sukces:):):) Uściski jeszcze raz.
p.s.Nadal robimy własnoręcznie kartki:):):)
Anonimowy 31 sierpnia 2015 (08:20)
…i dlatego tu wracam! Mogłaś odebrać mój komentarz jak Gwiazda i strzelić fochem, a zrobiłaś to tak, jak zawsze. Z klasą i zrozumieniem treści tego, co napisane.
Jakie są Twoje wnętrza? TWOJE! Owszem, inspirowane, ale zawsze z tym, co nadaje im indywidualny charakter. Uwielbiałam Twoje ramki ze starymi fotografiami przypinanymi klamerką do sznurka, zachwycałam się suszarką do ziół, która w zależności od pory roku i nastroju zamieniała się w miejsce ekspozycji kryształków, piór, czy pisanek. Chętne zasiadałam na fotelu staruszku, którego nie miałaś sumienia wyrzucić i nadałaś mu rangę przystojnego Jegomościa. Co z tego, że przyjmujemy umownie, że w naszych wnętrzach mamy określony styl zaczerpnięty z pierwszych stron gazet? Jeśli potrafimy znaleźć w nim miejsce na oprawiony rysunek Dziecka, sentymentalną filiżankę, która nie pasuje do pozostałych, czy kolekcję muszelek znalezionych na brzegu morza, która ozdobi półkę pyszniącą się koralowcem pod szklanym kloszem /modne!/, to znaczy, że jesteśmy U SIEBIE.
Czy jesteśmy w stanie wyprzedzać trendy? Hmm… Tu bym polemizowała. Bo to, co aktualnie modne w Polsce, na świecie jest obecne od wieeeelu lat. Często podróżuję i widzę, jak chłoniemy jako nowość to, co poza granicami jest dobrze znaną klasyką.
Wiesz, co jest ciekawe i… smutne zarazem? Że nie mamy stylu polskiego! Ameryka, Francja, Belgia (ja bardziej tu niż w Hamptons widzę Czółno) – nie dość, że wyróżniają się w ciekawy sposób, to jeszcze dzielą styl na ten z centrum metropolii, z wybrzeża, z północy, czy południa. Wystarczy sięgnąć po wnętrzarską prasę Francji. W zależności od lokalizacji, określa się tam różnice pomiędzy Côté Est, Côté Sud, Côté Ouest /to również tytuły magazynów/. W Polsce potrafię pochwalić Podhale. Zdarza się bowiem znaleźć w tym regionie doskonałe połączenie lokalnego, tradycyjnego wzornictwa z nowoczesną nutą. Ale czy znajdziemy jakieś ogólne cechy stylu polskiego?
Dlatego chętnie sięgamy po to, co sprawdzone na świecie. Czy jednak sielskość prowansalskich motywów przeniesie nas do tego miejsca? Czy biały piasek wysypany na dno świecznika sprawi, że w listopadowy ranek poczujemy bryzę Hamptons? Czy czarno-białe typografie na ścianie sprawią, że będziemy umieli zachowywać się jak Skandynawowie? Czy duński design okrągłych stolików na zamocowanych pod kątem nóżkach określi nas w jakikolwiek sposób?
Podobno "cudze chwalicie…", ale… ile minie lat, zanim polskie wnętrza nabiorą jakiegoś wyrazistego, indywidualnego charakteru? I nie chodzi mi tu o osobistą fotografię na biurku…
Wiem, z czego wynika lazurowy kolor okiennic we Francji, dlaczego Skandynawia maluje wnętrza na biało, ale… nie wiem, czy przenoszenie tego do naszych domów jest jedyną słuszną drogą… Na razie sama nią podążam /no tak… zapatrzona jestem w amerykańskie wnętrza…/, ale czasem myślę sobie, że to przykre, że nie możemy pochwalić się charakterystycznym rodzimym stylem.
Sukces. Pisałaś kiedyś o tym i zgadzam się, że "nie uchodzi" cieszyć się z niego, przyznawać do osiągnięcia, mówić otwarcie o korzyściach, jakie niesie. I to mnie drażni. Bo potrafimy pięknie narzekać. I pewnie pojawią się głosy chórem śpiewające o tym, że nie każdy ma takie szanse jak Ty, Joanno. Ale czy o to chodzi? Bardziej niż braku szans, które mieli inni, powinno być nam żal tych, których nie wykorzystaliśmy sami!
PS Ja też robię kartki z Dziećmi:-)
Serdeczności!
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (15:36)
Na temat braku "stylu polskiego" nie raz nie dwa toczyły się dyskusje w naszej rodzinie:). Ja jestem takiego zdania, że Polska tyle razy dostawała "po głowie" – wojnami, i tak nam wymordowano inteligencję choćby w II i po II wojnie światowej – w tym architektów właśnie, że to na co inne Państwa miały setki lat – my tak naprawdę dopiero od jakichś 20tu lat budujemy. Bo trudno przecież mówić o budowaniu stylu w okresie komuny. Dawne dworki szlacheckie były bardzo charakterystyczne – ale sama wiesz co z nich zostało…co w ogóle zostało z tamtej Polski. Bardzo lubię okres dwudziestolecia międzywojennego i tego, co się wtedy artystycznie w naszym kraju działo…wielka szkoda, że nie było szans tego kierunku rozwijać.
Mam w domu hiszpańskie wydanie magazynu wnętrzarskiego "HABITANA" z 1998 roku chyba. WSZYSTKO, ale to dosłownie wszystko z tego numeru dopiero wchodzi teraz na nasze salony – styl loftowy chociażby. Aż trudno uwierzyć, jak wiele mamy do nadrobienia.
Jeszcze raz uściski wysyłam i dziękuję za obecność na czółnie:)
Magdalena S 2 września 2015 (09:00)
Wiele w tym prawdy, ze nie ma stylu polskiego, ale prawda jest, ze nie dostrzegamy tego co mamy ;))) Zamiast kupic np. piekna recznie malowana porcelane marki "Cepelia" wolimy zainwestowac w ta modna, zagraniczna. Mamy wiele zdolnych mlodych ludzi, artystow, malarzy to kupujemy drukowane typografie, taka moda. Moze nie sa to jakies cechy stylu polskiego, ale piekne detale, ktorych w domach czesto brak.
W naszych glowach nadal siedzi wszystko co zagraniczne to lepsze i modne.
Pozdrawiam :)))
Anonimowy 30 sierpnia 2015 (11:32)
Joasiu, dziękuję ze ten wpis. Jakoś tak ciężko mi było, że nie jestem trendi :), gdy na każdym blogu oglądałam to samo: białe meble, lampiony, cegłę na ścianie….. Nie krytykuję tego, ale nie podobało mi się taki ślepy pęd do… No właśnie do czego? Do bycia trendy, a zarazem bycia taką samą, jak inni, żeby nie daj Boże nie być niemodnym. Swój dom urządziłam tak jak czułam, by dobrze się w nim mieszkało. I nie ma nic ( prawie nic ) wspólnego z modą, trendami.
pozdrawiam serdecznie
aśka
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (06:04)
Asiu – to wychodzi, że ja jestem trendi:) bo mam biały dom, który zresztą uwielbiam:):): Atak na serio – moim zdaniem, nawet gdy wszystkie "modne" elementy zestawi się po swojemu a nie tak jak w katalogach już jest sukces. A gdy do tego doda się kilka rodzinnych detali – jest szansa na fajne oryginalne wnętrze.
Kamila 30 sierpnia 2015 (09:56)
Asiu, całym sercem się z Tobą zgadzam. Pamiętam archiwalne wydania polskich magazynów wnętrzarskich…i pamiętam jak prostymi sposobami ludzie potrafili nadać swoim wnętrzom nietuzinkowy charakter. Kolekcja zielonych butelek, ustawionych na na stropowych belkach, potrafiła przykuć uwagę. Odnoszę wrażenie że teraz wszystko musi być super nowe, wypasione, modne …i w tym wszystkim brakuje fantazji. Nie od pardonu powtarza się ,,pokaż jak mieszkasz , a powiem ci kim jesteś,, Na temat stylu to ja się nie będę wypowiadać , osobiście mam ciągoty do francuskich klimatów, klasycznych wnętrz…ale przy moim chwilowym metrażu i stosie zabawek wypadkową jest stylistyczny koktajl i tyle ;))) Druga inspiracja baaaardzo Twoja.
Udanej niedzieli.
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (06:01)
Kamila – co prawda nie mam nic przeciwko nowym rzeczom, ale rzeczywiście fajnie, gdy wnętrze jednak oddaje dusze właścicieli…, pozdrawiam Cię serdecznie!:)
Kamila 31 sierpnia 2015 (09:21)
Asiu, chyba źle mnie zrozumiałaś , albo to ja źle myśl sprecyzowałam ;)
Nie mam nic przeciwko nowościom, tylko to zaczyna być męczące kiedy ludzie zamiast skłaniać się ku własnym upodobaniom, podążają za modą jak ślepe konie.
O tych archiwalnych wydaniach celowo wspomniałam. Pamiętam, że jako dziesięciolatka uwielbiałam kartkować zagraniczne magazyny i dla porównania nasze rodzime ,,Cztery kąty,,. W głowie mam tamte stylizacje i uważam że pomimo dużych ograniczeń , stać nas było na większą indywidualność.
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (15:24)
A wiesz ja mam taki ukochany swój numer magazynu wnętrzarskiego z 1999 roku…ciągle aktualny:) uściski jeszcze raz.
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (21:58)
Oj Asiu, w mojej duszy też "grają" takie klimaty, jak u Ciebie. :-) Kocham "ośrupane, drewniane blaty stołów nadgryzione zębem czasu i… kornikami, kocham gałęzie w mieszkaniu, które stanowią "szynę" dla poduszkowych szelek, kocham świeczki, latarenki i lampy, które wykonuje Ukochany zainspirowany (mocno!) moimi "wizjami. Właśnie to świadczy o indywidualności mojego małego M. Moim mottem, jeśli chodzi o urządzanie wnętrz jest dobry gust, niepowtarzalność i niski koszt. Jak mi potem miło, gdy przychodzą goście i jest "WOW, jak tu ślicznie i przytulnie!".
Pozdrawiam. Ola Sz.
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (05:59)
Olu – bardzo się cieszę, że masz z tego dekorowania taką frajdę i tyle satysfakcji.:)
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (19:45)
Ja mam same pytania…. Czy na blogach muszą występować ciągle te same lampiony ??? Czy teraz wszyscy w domach będą mieć te same wazony? (kto ogląda blogi wie że mówie o tych czarnych:)) o płytkach w kuchni już nie wspomnę… Dla mnie bloger powinien być twórcą a nie odtwórcą. Czy prowadzić bloga można obiektywnie ? pokazać kilka możliwości a nie produkty koleżanki która prowadzi sklep ??? takich pytań jest naprawdę sporo… przecież my czytelnicy mamy internet, insta i inne wejście na świat i wiemy że już to gdzieś widzieliśmy. I jeszcze jedno… jeżeli robimy profesjonalne stylizacje to może warto zaprosić profesjonalistów ? Blogerka to nie dekorator, to nie florysta itd… Uważam że jeżeli coś robimy to róbmy to profesjonalnie a nie tylko po to by zrobić. Niestety później widać sporo błędów. Mam wrażenie że ostatnio każdemu wydaję się że na wszystkim się zna… zostawmy niektóre rzeczy zawodowcom. To że mamy aparat nie oznacza że jesteśmy fotografem, to że umiemy trzymać pędzelek nie oznacza że jesteśmy malarzami… Pozdrawiam Cię Asiu i dziękuję że poruszyłaś ten temat o którym już od jakiegoś czasu jest mowa:) Wiedz że jest Nas dużo więcej :) Beata.
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (05:59)
….mam lampki kulki i to od 3 lat:):):):) i jeszcze do tego bardzo je lubię.
Meis Ideis 28 sierpnia 2015 (18:19)
O jakże mi miło za to wyróżnienie w tak zacnym gronie:) Dziękuję:)
buziole przesyłam,
Marta
GreenCanoe 31 sierpnia 2015 (05:57)
To ja ściskam mocno!
Ania 28 sierpnia 2015 (17:13)
Asiu, coś mi się wydaje, że teraz wzrośnie zainteresowanie shuttersami:-)
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (18:47)
a mogłoby :) są piękne przecież:)
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (14:46)
Jeżeli chodzi o drewno, to polecam Plajster. Niesamowici ludzie, którzy tworzą cudowne deski i nie tylko z drewna. A to co widać na zdjęciach, to nic w porównaniu z rzeczywistością. Dziękuję za wszystko. Green Canoe to mój nr 1.
Pozdrawiam serdecznie.
Magda
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (18:44)
znamy, znamy!!!:):):)
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (14:07)
Styl Hampton to już od dłuższego czasu mój ulubiony styl. I tak tez próbuję urządzać swój dom. Całą podstawę stanowją u mnie wybrane meble z Ikea. Uważam, że sofy i fotele Ektorp czy komody Hemnes, witryny Liatorp świetnie się do tego nadają. Trzeba tylko zadbać o odpowiednie dodatki w postaci pięknych lamp, ramek do zdjęć, obrazów, dużej ilości poduch, pledów, pięknych zasłon, dywanów.Do tego kilka pasujących przedmiotów i mebli wyszukanych na starociach. Ikea dla niektórych jest ble, ale myślę, że można z nią wyczarować piękne wnętrza.Pozdrawiam Gośka
homelikeilike.com 28 sierpnia 2015 (14:19)
Słuszne podejście! To właśnie nazywam komponowaniem :)
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (13:04)
Pani Asiu. Mam pytanie o ten krzaczek, którego zdjęcie umieściła Pani dziś na Facebooku. Jak się nazywa. Moja Teściowa go ma. Jest jeszcze mały ale pięknie kwitnie. Niestety nie zna nazwy.
Pozdrawiam. Mariola
homelikeilike.com 28 sierpnia 2015 (11:24)
Dzień dobry :) Przyszłam tu za Kasią Gal, której wyczucie i styl bardzo wysoko sobie cenię. Ja również jestem gorącą zwolenniczką kształtowania domów własną wrażliwością i własnymi preferencjami. Inspirowanie się jest rzeczą bardzo pomocną i silnie wzbogaca, ale ślepe odwzorowywanie tego, co u sąsiada, zawsze kończy się źle. Podobnie, jak i Ciebie, bardzo ujmuje mnie styl Hamptons (kto mnie zna, ten wie ;) ), ale nie zamierzam w sposób dosłowny odtwarzać go w swoim domu i tylko zaciskam po cichu kciuki, żeby w Polsce nie zamęczono tego stylu na śmierć, jak uczyniono z innymi stylami, jak chociażby stało się w przypadku nieszczęsnego stylu skandynawskiego – pięknego, ale całkowicie zużytego (jak dla mnie) przez ślepy bieg i odwzorowywanie. Urządzanie domu pojmuję jak komponowanie.
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (13:16)
pięknie napisane! :)
monique 28 sierpnia 2015 (10:06)
a mnie się ciśnie na usta jedynie słowo UMIAR .. Ważne by był zachowany właściwie w każdej dziedzinie życia.. W kreowaniu własnej rzeczywistości również :) Buziaki
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (13:17)
:):)
Shekoku 28 sierpnia 2015 (09:48)
Zawsze pewnie będą kolory, meble, style za którymi będą ludzie pędzić jak w stadzie… myślę, że niema w tym nic złego, ale fajnie kiedy oddamy przestrzeni coś od siebie, nawet kiedy w opinii swojej i innych coś do siebie nie pasuje. Na pierwszym zdjęciu biała komoda, lustro w złotej ramie, drewniany stół i ława, w tle cegła- takie połączenia lubię- w kreowaniu własnej nietuzinkowej przestrzeni dobrze jest mieć mały zapas odwagi :) dobry projektant zrobi wszystko ,aby wydobyć z "ciebie" to co lubisz, w czym czujesz się dobrze i z czym będziesz się identyfikować, odrzuci tandetę i powielanie rozwiązań. Niech sobie jest skandynawski- może być tak wszechstronnie pojmowany przez wyobraźnię, że i taki styl może być we własnym domu jedyny w swoim rodzaju.
Fajnie, że trendi jest słowo "inspiration" :) będziemy się inspirować i będziemy kopiować- tak to już pewnie zostanie.
Mam nadzieję, ze moje wnętrzarskie marzenia spełnią się w niedalekiej przyszłości :)
Pozdrawiam Asiu:)
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (10:08)
odbijam pozdrowionka:):):) bardzo ładnie napisałaś:)
Hocus Fokus Awracadabra 28 sierpnia 2015 (09:21)
Byłam już u Kasi i na pewno będę wracała, tak jak i tutaj :-)…Ja kocham prostotę, przestrzeń i światło, bez zbędnych zbytecznośći ;-) I to będzie podstawa w moim wymarzonym domu, no i duuuużo obrazów, jak teraz, bo uwielbiam malować :-) Lubię styl skandynawski, lubię prowensalski i całą masę innych, i lubię podglądać na blogach jak inni fajnie i pięknie mieszkają….ale prawda jest taka, że baaardzo często patrzę na zdjęcia i myślę " To bardzo ładne, ale gdzie ja to już widziałam" i cieszę się jak dziecko, kiedy trafię na blog, który mnie zachwyci niepowtarzalnością, oczaruje kolorami,….i myślę, że z wnętrzami i stylami jest jak z modą. Jeśli jest moda na groszki, to większa większość biegnie do sklepu po groszki, nieliczni wybierają z mody, to co im odpowiada i do nich pasuje, a jeszcze bardziej nieliczni podążają za samymi sobą i tworzą własny styl….
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (09:43)
Ależ fajna nazwa bloga:):):):) I fotel fioletowy -o matko!!!:):):)
pozdrawiam ciepło!
Hocus Fokus Awracadabra 28 sierpnia 2015 (10:15)
Dziękuję :-) Hokus Fokus wpadł do mojej głowy dawno temu, szybko się rozprzestrzenił i już tak zostało ;-) A fotel…..pewnie to ten fiolet, ale moje serce zabiło żwawiej na jego widok ;-) również pozdrawiam i życzę miłego weekendu :-)
Doranma 28 sierpnia 2015 (08:37)
A ja mam wrażenie, że tych "śmietnikowych" mebelków i dekoracji jest coraz więcej w naszych przestrzeniach, coraz więcej osób łapie "bakcyla" i ratuje od unicestwienia okruchy przeszłości. Może tak na to patrzę, bo od dziecka jestem wielbicielką i bywalczynią targów staroci. W moim domu przede wszystkim to co mi się podoba! Był czas, że robiłam sobie wyrzuty, że nie potrafię jak rasowy projektant być konsekwentna w doborze kolorów, dodatków itd. Ale już tak nie myślę – mieszkanie jest dla mnie, jest moją przestrzenią i ma w nim być tak, jak ja lubię. A że nie znoszę np. kompletów, a ludzie wytwarzają tyle cudnych rzeczy, więc przeważnie kupuję pojedyncze sztuki lub po dwie, aby móc się cieszyć jak największą ilością różnorakiego piękna. Co je łączy? – to, że mi się podobają :) I są utrzymane w mojej ulubionej kolorystyce. Tak więc odpowiadając na Twojego posta – czuję się zupełnie wolna w kreowaniu własnej przestrzeni :) Pozdrawiam serdecznie :)
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (09:41)
:):):):) odbijam pozdrowienia i dodaję buziaki jeszcze i bukiet wirtualny z hortensji :)
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (08:15)
Stanowczo stwierdzam, że wolę oglądać we wnętrzach znudzony jak się okazuje styl skandynawski, niż "polski" kicz z pomarańczowymi i zielonymi ścianami ( często występującymi w połączeniu ). Nie mówcie, że nie spotykacie takich wnętrz:) Nie wiem jak dziś wygląda edukacja plastyczna w szkołach, ale w latach ' 80/90 nie przywiązywano do niej zbyt dużej wagi. Jesteśmy zatem częściowo wizualnymi analfabetami, którzy urządzają swoje wnętrza po omacku. Żeby była jasność…nie sądzę, że jest tak w każdym przypadku. Dostrzegam jednak, że pojęcie estetyki bywa często nieznane. Prawdopodobnie podczytywacze GC do tej grupy nie należą, ale założę się, że spora jej część właśnie patrzy na swoje inspirowane skandynawskimi wnętrza i zastanawia się czy są wystarczająco "moje".
pozdrawiam
Gosia
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (09:39)
Gosiu – no właśnie tych pomarańczowych i zielonych całe lata już nie widziałam. ALE – dobry pomarańcz, energetyczny, głęboki, zestawiony z ochrą, z naturalnym drewnem, z płytkami np. marokańskimi – czemu nie:)?
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (10:05)
Właśnie….tu o świadomość, o kontekst chodzi. Z czym ten pomarańcz będzie dobrze się czuł. I owszem, są tacy co ją mają. Pani z racji tego czym się zajmuje, trafia raczej na przemyślane, wysmakowane wnętrza. Albo zaprojektowane przez znawców tematu. Bylejakości jest niestety wciąż sporo. Wiąże się to poniekąd z nakładem środków na jakie przeciętny urządzający się może sobie pozwolić.
Gosia
Magda /All things pretty and simple 28 sierpnia 2015 (08:03)
Asiu, niepotrzebnie zdradzilas swoje zamiary odnosnie zmiany stylu – teraz polowa blogerek i czytelniczek bedzie sie przerzucac na styl Hampton :-) mozemy sie o ot zalozyc ha ha. A tak na serio, to trudno sie nie zgodzic z tym, o czym piszesz. I smutne to troche jest, ale w sumie co mnie to obchodzi, ze jedni wola kroczyc slepo w stadzie barankow, inni wola mniej utarte (czyt.akurat nie na topie) sciezki. Ciesze sie, ze ja sie juz z tego wyzwolilam i czuje sie teraz o wiele lepiej. Wiesz, takie stale uczucie "musze-to-miec" czy "tez-tak-chce" jest bardzo meczace. O ile lepiej isc za glosem serca a nie magazynow i blogow wnetrzarskich, szczegolnie tych skandynawskich, a wiadomo, nasza polska rzeczywistosc ekonomiczna nijak sie ma do tej skandynawskiej, potem te biedne kobitki ciulaja i fortune wydaja na cos, co wg nich podbuduje ich samopoczucie (jako blogerki wnetrzarskiej chociazby). Z tego co obserwuje jednak (chociazby czytajac komentarze pod tym postem) to juz zaczyna sie powolic nudzic, fala slepego zachwytu mija i moze znow bedziemy mialy odwage byc soba a nie klonami :-) byloby fajnie :-) pozdrawiam!!!
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (09:26)
Madziu pozdrawiam najcieplej!!!! :);)
Anonimowy 28 sierpnia 2015 (07:07)
Asiu u mnie będzie misz-masz: skandynawsko-angielsko i do tego Hamptons. Nie wiem jak to wyjdzie, ale będzie w 100% moje. Rodzina patrzy na mnie dziwnie, że podobają mi się stare szafy czy płytki łazienkowe podłogowe we wzory ( o boazerii we wiatrołapie nie wspomnę), ale to mi się podoba. I jestem dumna jak paw :) kiedy ktoś mi mówi, że podoba mu się moja elewacja domu (szaro-niebieska), bo mają już dosyć zieleni i żółci. A łazienkę jaką wymyśliłam nie widziałam na żadnym blogu czy w katalogu. Pozdrawiam
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (09:25)
No m właśnie teraz nad tą łazienką się zastanawiamy – musimy ją zrobić….i myślimy mocno o tym, jaka ma sobie ona być:)
pozdrawiam baaardzo ciepło!:)
Kasia z vanillaforhome 28 sierpnia 2015 (05:42)
Ja kocham kolory i wzory. Próbowałam bieli, pasteli. Kiedy 7 lat temu przywiozłam farbę malarzowi, dzwonił 4 razy czy na pewno ma malować :). Tak. Bordo jest do dzisiaj połączone z szarościami. Ożywiam dom tkaninami i wzorami. Miałam chwilę zwątpienia by iść z prądem, ale wybiłam to sobie z głowy. Nie żałuję bo maje wnętrza może i nie z pierwszych stron gazet, ale bardzo osobiste i takie, w których świetnie się czuje cała moja rodzina,a nawet goście :). Najważniejsze, że mnie się podoba. Pozdrawiam, Kasia.
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (06:58)
O widzisz – jak fajnie się można jednak różnić. Ja nie wyobrażam sobie bordo wokół, mam po prostu zapewne inne potrzeby jak Ty. Ale co nie znaczy, że w czyimś domu nie spodobałaby mi się taka energia płynąca z koloru.
Kasia z vanillaforhome 29 sierpnia 2015 (05:29)
Mam bordo stonowane szarosciami. Kolory i wzory mamy na parterze. To energia i siła w ciągu dnia. Góra jest stonowana bo w bieli. Tam odpoczywamy,a kolor mają tylko dodatki. Często słyszę, od znajomych pytanie kto mi to projektował :)? Bo jest super, ale nie wiedzą czy sami odważyliby się na to. Bo wszyscy jadą jak po taśmie. Ja często experymentuje, zmieniam i wymyślam sama. Az jestem ciekawa co powiedziałabyś o moich drzwiach:D. Stolarz robił je u nas 3 tyg. Zamiast klamek mają zasuwy takie jak do obory. Po kilku latach wiem, ze zamówiłabym je znów. Jak się mieszka na wsi można połączyć i wieś i nowoczesność. Wzory i różne style. Czasem wychodzi lepiej,a czasem gorzej :). Najważniejsze, ze nie kopiuję i idę swoją drogą. Asiu zapraszam na bloga jak znajdziesz chwilę:). Pozdrawiam , Kasia.
Panna Matka 27 sierpnia 2015 (22:08)
Masz rację.Dlatego ja tak walczę by moje mieszkanie miało swój styl!http://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com/?m=1
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (06:53)
jeśli się w nim dobrze czujesz – to świetnie:)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (21:26)
kurczę no :] Wyraz styl natomiast, w liczbie mnogiej odmienia się w następujący sposób:
style, stylów, stylom, style, stylach, stylami
NIE STYLI! Co niestety pojawia się nad wyraz często.
GAJA 28 sierpnia 2015 (06:37)
Brawo!
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (06:51)
tak mi nie pasuje owo "stylów" jak motylów…że jakoś intuicyjnie wybieram niepoprawną formę:) – a moi czytelnicy czujni jak ważki:):):):)
pozdrawiam.
Aśko JGM 27 sierpnia 2015 (21:25)
Asiu, podpisuję się obiema ręcami;)) pod tym, co napisałaś o stylu skandynawskim. Ma w sobie "to coś",ale przeglądając dziesiąty z kolei blog z białą kuchnią, szarą kanapą i półką z typografiami nad nią…robi się niefajnie,bo brakuje mi w tych wnętrzach dusz lokatorów,czegoś co wyróżniałoby je z katalogowych tłumów. Wszyscy nie wiedzieć czemu chcą mieć wnętrza jak z obrazka,zaopatrują się w tych samych scandi-sklepach, czego efektem jest to,o czym pisałaś. O stylu Hamptons jak dotąd nie słyszałam, dziękuję Ci za cynk,bo widzę, że jego przytulność jest mi bliska ;))) Buziaki,Aśko :***
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (06:48)
uścisk pozdrawiam.
ania 27 sierpnia 2015 (21:02)
Polecam amerykańskie seriale. Mają świetnych scenografów. A wnętrza… mniam.
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (06:47)
niestety…nie oglądam tv w ogóle, czasami domo+ i to też wybrane bardzo programy.
Kaprys 27 sierpnia 2015 (20:34)
Asiu w moim domu ceni się antyki i serce by mi pękło, kiedy musiałbym stary mebel ( nie w stylu epoki ) pomalować na biało :-(
Tylko moja pracownia jest ubrana w malowane meble.
Od malowania jestem zawodowo uzależniona, ale jeszcze potrafię rozgraniczyć pracę od domowych kątów ;-)
Styl skandynawski bardzo mi się podoba ale na zdjęciach albo u kogoś, nie wiem czy odnalazłabym się w takim "własnym" wnętrzu – na każdym kroku podobnym do siebie …
Buziaki posyłam
Agnieszka
GreenCanoe 28 sierpnia 2015 (06:46)
Aga widziałam kilka wspaniałych skandynawskich wnętrz – u nas w Polsce, to nie są takie pomieszczenia,, gdzie musi być ten sam zestaw rzeczy, które mają wszyscy. Jednak można jeśli się chce:) Malowania antyków…nie rozumiem – ale stylizowane meble? …przełykam:) zwłaszcza jeśli są jakoś artystycznie traktowane, albo dopasowywane do wizji mieszkania.
uściski
Aldona Kucner 27 sierpnia 2015 (19:39)
Wnętrze mieszkania, tak jak i człowiek powinno być jedyne w swoim rodzaju. Takie, gdzie już od przekroczenia progu widać osobowość właścicieli. A to osiąga się z czasem. Na klimat wnętrza składają się kolejne warstwy, kolejne drobiazgi i pamiątki. Nie da się osiągnąć tego kupując całą kolekcję z wystawy sklepu wnętrzarskiego (tak jak to często ma miejsce u klientów IKEI) lub wpuszczając do domu projektanta, by nam urządził wnętrze pod klucz. Być może takie osobiste wnętrze nie jest idealne i nie mieści się w żadnym "stylu" ale jest unikalne i zapewnia nam poczucie domu. Dlatego nie warto jest porównywać swojego mieszkania z tymi z gazet wnętrzarskich i zastanawiać się, jak dopasować się do trendów. Inaczej wszyscy będziemy mieli w domach tak samo, jak to już było za czasów PRL :)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:53)
Aldona – ja mam trochę inne zdanie co do projektantów. Bo wielu z nich to moi przyjaciele i widzę jak pracują. Dobry projektant ZAWSZE myśli o właścicielach wnętrza i jest też po trosze trochę psychologiem:) Oj – temat rzeka.
pozdrowienia serdeczne!
Martyna Kreczko 27 sierpnia 2015 (19:37)
Uwielbiam Candice Olson – ma rozpoznawalny- własny styl:) Tworzy cudowne wnętrza, które również mogą być inspiracją :)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:52)
:):):):) jej programy w domo+ to moje ukochane:):):) Bardzo lubię podejście Candice do wnętrz- …holistyczne powiedziałabym:)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (20:30)
A znacie Selinę Lake? To inny styl. Sporo boho i koloru, ale tak lubię :) Dla znudzonych skandynawskim stylem może to być czymś odświeżającym. Podrzucę linka, mogę? :): https://pl.pinterest.com/selinalake/selina-lake-my-styling/ Magda
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (19:21)
". . . pomieszanych styli . . . " o!
lewkonia 29 sierpnia 2015 (22:14)
Grunt, to umieć wyłapać sedno … powodzenia w dalszych polowaniach, nieśmialcze:)
Pukapuka 27 sierpnia 2015 (19:19)
Tak, tekst niezły,tylko trzeba uważać, żeby nie użyć jako marketingowy bełkot…
Pukapuka 27 sierpnia 2015 (19:36)
Chodzi mi o 'styl nieoczywisty', tylko się nie podpięłam w dobrym miejscu odpowiedzi. Przepraszam za zamieszanie :)
Qra Domowa 27 sierpnia 2015 (19:09)
bliżej mi do stylu angielskiej wsi:)))) moje pierwsze albumy za ciężko zarobione pieniążki traktowały o takich wnętrzach-ale zakochałam się a jasnych ,stonowanych kolorach Skandynawii-i obłaskawiam swój dom w moim na pewno nie minimalistycznym stylu-zamontowałam w nim belki-o których marzyłam od dzieciństwa-ubłagałam męża-wcale nie tak długo-o ścianki z cegły rozbiórkowej…i nie mam nic do kompletu-90% to znaleziska.śmietnik,podarunki od przyjaciół,klamociarnie:))) i wiesz co Asiu-uwielbiam minę ludzi,którzy są u mnie po raz pierwszy w domu:)))))Jestem szalenie niewyróżniającą się z tłumu,przecietną osobą i wiele osób myśli,że taki jest mój dom..
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:18)
:):):):) jadę do Ciebie na kawkę:) zachwycić się i ponatychać znaleziskami:)
lewkonia 29 sierpnia 2015 (22:18)
A tu: a q-q ;)))) Qrka ma bardzo zaskakującą grzędę :)))) Buźka, Qrko:)))
mojasekretera 27 sierpnia 2015 (19:08)
Myślę, że większość z nas (ja na pewno;)), przegląda katalogi, blogi itp. o tematyce "wnętrzarskiej" po to by pozachwycać się odrobinę, odrobinę podpatrzeć, ale w końcu i tak do własnych czterech ścian wprowadzamy to, co w zasięgu rąk i portfela. To prawda, że widzimy ciągle te same obrazki w prasie i Internecie, jednak gdyby zajrzeć do "żywych" domów i mieszkań, nie byłoby tak źle. Pozdrawiam. viola
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:17)
Viola – no ja zaglądam:):):) Imasz rację, jest pełno świetnych wnętrz….ale mało mi, mało cały czas:)
Pukapuka 27 sierpnia 2015 (18:45)
He, cóż. Odwagi, z jednej strony, z drugiej na pewno długa droga jakiejś odnowy estetycznej przed nami.
U nas śmietnik bywa źródłem sprzętów, plus drewno, drewno, drewno, len, bawełna,wiadomo. Temat 'stylu' ostatnio się u nas przewijał i jakbym miała nazwać nasz,to coś jakby chalet/cottage/marine/diy czy nie wiem co tam :). Obśmialiśmy się z opisu jednej lampy, że ma styl 'nieoczywisty'.
A Hampton jest wspaniały.
Serdeczne pozdrowienia
Marysia z Pukapuka
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:15)
Marysiu, świetne określenie – styl nieoczywisty:):):):) ZABIERAM :)
pastelowa karusia 27 sierpnia 2015 (18:22)
Ja lubię artystyczne wnętrza, więc o żadnym zdefiniowanym stylu nie może być mowy, jasno, przestronnie i naturalnie, trochę współczesnej sztuki, kilka perełek z antykwariatu, a do tego jakiś podhalański smaczek:) sama nie wiem jakim cudem to ze sobą gra:)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:15)
lubię we wnętrzach folkowe akcenty i bardzo ubolewam nad tym, że nie potrafię po prostu ich jakoś u nas tu zagospodarować. A co masz fajnego podhalańskiego???
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (17:35)
Pani Joanno styl HAMPTONS uwielbiam :):) więc jeśli robi pani zmiany w tym kierunku w swoim domu to naprawdę będę jako stały bywalec bloga uszczęśliwiona :):) tez uważam że styl skandynawski się przejadł jednym słowem ,ludzie lubiący trendy wnętrzarskie szukają czegoś nowego a nie na okrągło prowansja i styl skandynawski o czym już pisałam w komentarzu bodajże w tym roku pod pytaniem jakie wnętrza chcielibyśmy my czytelnicy oglądać :) pisałam właśnie o deficycie stylu amerykańskiego, który nareszcie wrócił do łask chociażby na i mam nadzieje że się w Polsce zadomowi :) idealna symetria,dywany, dbałość o szczegół,fajne wzornictwo i nutka luksusu.Nie chce obrażać wielbicieli stylu prowansalskiego, shabby chic czy skandynawskiego ale jak dla mnie to ciągle oglądam to samo w magazynach wnętrzarskich. Pozdrawiam Kasia
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:14)
Kasiu – ja sobie marze o takim domu:) I w duszy mi najbliżej właśnie do hamptonowskich klimatów:) Kto wie….może kiedyś:)
pozdrawiam ciepło!
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (17:24)
zwróćcie uwagę jak wyglądają pokazywane w katalogach pomieszczenia – ich wysokość , stolarka okienna i drzwiowa , schody.. To już tworzy 90 procent sukcesu – w skandynawskim, prowansalskim czy stylu Hamptons. A w realu – w większości – ten kopiowany "styl skandynawski" – pozostanie "Ikeą" upchniętą w blokowe wnętrze,zamknięte plastikowymi oknami.
Bez żadnego wyrazu.
Ściana obłożona płytką ceglaną – to też nie to samo co prawdziwa ceglana ściana :)
Co mówiłam ja – posiadaczka kilku ceglanych ścian , ale i elewacji z płytką -;)
Usciskuję. Joanna z kaszubskiego lasu.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:12)
Joasiu, a Ty jesteś gdzieś z mojego lasu to blisko?????:):):):)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (19:39)
Dokładnie. Zawsze mnie to śmieszy i wkurza w tym wszystkim. Co z tego, że przeniosę meble i gadżety w moją przestrzeń jak zostaną nie te okna, nie te drzwi, nie te sufity?! Marzę np. o skrzynkowych oknach, ale mieszkam w bloku i ich mieć nie będę; wysokość mojego mieszkania to 2.55 a nie 2.90, które wygląda o wiele ładniej. Itd. O wiele, wiele trudniej wystylizować przeciętne mieszkanie w bloku niż (pomysłowo zbudowany) dom czy mieszkanie w kamienicy. pozdrawiam, Magda
Klimaty Agness 27 sierpnia 2015 (17:15)
Najważniejsze, to nie zatracić siebie. Swoich potrzeb, gustu, zamiłowań. Ślepe podążanie za modą – bo to mieć wypada , jest zgubne. Człowiek źle się czuje w swoim własnym domu i niby jest wszystko pięknie i modnie, ale jakoś nie tak, jak być powinno.
Skandynawskie wnętrza podobają mi się bardzo, uwielbiam je podziwiać, ale mieszkać tak bym nie chciała. Zwyczajnie to nie moje klimaty. Ja kocham ciemne meble o nowoczesnych bryłach i nie patrzę na to czy są modne, czy nie, takie właśnie będę miała. Kocham połączenie ciemnego brązu z szarością , najlepiej się czuję w takich wnętrzach. Do tego trochę nowoczesnych dodatków, trochę staroci i czuję się jak w bajce :) W ogóle kocham mieszanie stylów , połączenie nowych, błyszczących świeżością przedmiotów ze starociami :) A gdy są one odziedziczone po przodkach. to już dla mnie jest pełnia szczęścia :)))
Pozdrawiam cieplutko <3
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:11)
dziękuję i tez wysyłam pozdrowienia. po przodkach mam maszyny singerowe – aż 3 :)
lewkonia 29 sierpnia 2015 (22:26)
Spróbuj je upchnąć w komórce, a się nie znamy:))) Odkad tu goszzę ujęłao mnie twoje poszanowanie przeszłości, babcinych dzikich bzów i wszelkich ciepłych rodzinnych akcentów:) Taką Asię pokochałam. Nieważne, czy prowansalską, czy "jakąśtam".
Styl nieważny ważna klasa. A co ja tak tu dziś hasam i komentuję? Bo mi się ogórki w garze konserwują, a za pół godzinki je wekować będę :)))Przepis prosty, jak ja, może zdradzę u siebie :)))))
Urszula Majreg 27 sierpnia 2015 (16:53)
Ja patrzę na poszczególne przedmioty, ich wartość artystyczną, z czego są wykonane, nakład pracy,niepowtarzalność,czasem wyjątkowa kolorystyka, wiek, czasem jakieś uczucia, wspomnienia,liczą się najróżniejsze aspekty. Jak wracam z Maroka podoba mi się coś innego, jak z Paryża coś innego, a jak z Chin to jeszcze coś innego. A że nic do niczego nie pasuje? Jakoś tam się zawsze wszystko zgra. Zmieniałam już lokum kilka razy i zawsze wybrany styl mi się w końcu znudził, więc teraz postawiłam na zasadę róbta co chceta i jest i ze śmietnika i z galerii. Pozdrówki.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:11)
ooo "róbta co chceta"- fajnie zabrzmiało w kontekście postu:):):)
uściski Ulu!
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (16:47)
Oczywiście, że pełna zgoda! Jak już kiedyś pisałam – styl skandynawski jest fajny, ale nawet najlepszego deseru można mieć dosyć, po prostu Skandynawia się już przejadła, choć rzeczywiście wniosła sporo plusów w nasze wnętrza. U mnie w domu jest misz-masz stylów, nie mam potrzeby tego dopasowywać do żadnej mody ani nazywać, co nie znaczy, że nie wiem jakie elementy wystroju do jakiego stylu wnętrzarskiego należą :) Jak wiele z tu obecnych zawsze też lubiłam rzeczy stare, z duszą albo stylizowane na retro. Zdecydowanie nie boję się nawet śmietnika :) Miałam regał ze skrzynek po jabłkach, ale ten etap mi już minął jak zrobiło się modnie, aktualnie w salonie stoi drewniana skrzynia wojskowa (wojsko wyprzedaje fajne rzeczy, warto sprawdzić w internecie), wielki wiklinowy kosz wyszperany w piwnicy kolegi, na balkonie z kolei odnowione krzesło ze śmietnika plus w całym domu masa gadżetów z lumpeksów itd. Co do stylów jeszcze, to styl ma być mój własny, jedyny, niepowtarzalny, przede wszystkim ma być widać, że to moje mieszkanie. Lubię Orient,retro, koty, baśnie i to widać po moim mieszkaniu! :) Pozdrawiam ciepło! Magda
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:10)
A jak widać te baśnie????:):):):)
odbijam uściski ciepłe:)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (20:21)
A widać najprościej jak można, wręcz dosłownie :) – pocztówki i wydruki ilustracji do bajek zostały oprawione w ramki i rozpanoszyły sie na ścianie (Szancer, Dulac, Rackham, Nielsen, Goble i inni autorzy). Kiedyś dawno miałam też fazę na tiule na lampach a w tiulach siedziały ręcznie wykonane ważki z materiałów i paciorków. Elfowo miało być i było :)
anita sie nudzi 27 sierpnia 2015 (16:37)
Asia tyle miłych słów <3 . "Elementy podoba mi się" kradnę i będę cytować :]. Czekam na nowe wcielenie czółnowe i macham łapką ;] :*
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:09)
Odmachuję! :)
Atelier Palmette 27 sierpnia 2015 (16:29)
Słynna projektantka mody powiedziała kiedyś: "Moda przemija, styl pozostaje" i moim zdaniem to twierdzenie dotyczy nie tylko tego, co człowiek może na siebie włożyć, ale także i tego, czym może się otoczyć. Nigdy nie krytykuję cudzych wyborów, ale serce mi się kroi na sto cząsteczek, gdy widzę na przykład "paćnięte" na biało stare meble z duszą. Meble, które w oryginale miały piękny odcień orzecha, dębu, jesionu czy wiśni. Meble z prawie nietkniętą czasem cudowną politurą… A później pac! Ktoś je maluje na biało (czasem też "odrapie" brzegi) i wstawia do białego pomieszczenia pełnego białych, również "paćniętych" rzeczy… Jeśli tak ma wyglądać piękno, to ja wolę brzydotę… Przez niektórych zwaną czasem "pięknem inaczej". ;) Owszem, ja także mam za sobą "paćnięcie" na biało starego biurka, ale tylko dlatego, że swoją pracownię postanowiłam urządzić w jaśniejszych barwach z uwagi na jej niewielkie gabaryty i okno od wschodu. Reszta domu pełna jest przedmiotów z różnych epok i w różnych, dobranych do siebie, kolorach. A że PODOBA MI SIĘ, to prawie każde pomieszczenie ma swój odmienny charakter. W końcu kto powiedział, że drzwi nie mogą stanowić "śluzy" pomiędzy światami-stylami? :) W ramach WOLNOŚCI nauczyłam się malować, zdobić, odnawiać zmęczone czasem przedmioty i szyć, by nie być ograniczoną z wyborem do tego, co jest w sklepach. Moim zdaniem urządzanie domu jest sztuką wtedy, gdy zamiast przeglądania tysięcy katalogów z aranżacjami (nie tylko w skandynawskim stylu) do skopiowania, szczerze zagląda się w swoją duszę i próbuje przenieść jej styl na otoczenie.
Pozdrawiam serdecznie Całą Załogę Czółna :)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:08)
Dziękuję w imieniu całej załogi i wysyłam uściski!
Ogrody Ewy G. 2 września 2015 (19:40)
" W końcu kto powiedział, że drzwi nie mogą stanowić "śluzy" pomiędzy światami-stylami? :)".
Dziękuję Ci za to stwierdzenie. Też doszłam do takiego wniosku, ale nie umiałam tego nazwać. Wielbicielka wnętrzarskiego PRL-u.
Joanna - Mama w Centrum 27 sierpnia 2015 (16:06)
Szukam, dokładam, sprawdzam, mieszam i zestawiam, to co mi się podoba :) Nawet, jak się innym nie podoba. Nie lubię kompletów, nie lubię zestawów, nie lubię trzymania się jednej konwencji.
I jak wiadomo prowadzi mnie kolor :) On mnie nigdy nie zawodzi. Bardzo sobie cenię wnętrza z duszą, z iskrą, z odcisnietym śladem danego człowieka. Nie muszą być wtedy idealne, mogą mieć nawet boazerię ;)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:07)
ja mam BOAZERIE:):):):)
buziaki Asik.
Joanna - Mama w Centrum 27 sierpnia 2015 (19:22)
Boazeria rulez :-)))
p.s. ale wiesz, chodziło mi o taką drewnianą, jak w przedpokoju moich rodziców ;-)
Kamila 27 sierpnia 2015 (15:08)
A ja myślę, że z tą indywidualnoscia we wnętrzach nie jest tak źle, powiedziała bym,że jest coraz lepiej. Moja koleżanka niedawno zauważyła ciekawą rzecz, że mimo to, że większość wyposaża swoje domy w meble ze znanej szwedzkiej sieciówki to każdy z nich wygląda inaczej :-)
Poza tym przy sofie za kilka tys.dolcow to nawet skrzynia ze śmietnika bedzie wyglądała luksusowo, łatwiej być odważnym jak się ma konto bez limitu…czy projektanta wnętrz :-)
Mnie biel we wnętrzach pociągała od wielu, wielu lat, piękne dodatki do domu również, jeszcze kilka lat temu ciężko było coś takiego kupic, a teraz królują w co drugim sklepie internetowym (chwała im za to) a jak już się pojawiły to okazało się, że grają w duszy nie jednej osobie i super! Nie każdy też potrzebuje mieć w domu INACZEJ czy ORYGINALNIEJ :-)
Pozdrowienia przesyłam
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:06)
pozdrowienia odbijam!:)
lewkonia 27 sierpnia 2015 (14:42)
Tak naprawdę, to z jednej mody przechodzi się w drugą, w każdym razie podgądając blogi widzę te "rewolucje", które po kilku miesiącach stają się sztampą. Były cegły, kamienie, beton, jelenie, poduszki, stołki takie a takie, ludwiki, uszaki, lampy, srebro, galmour, lata 50, 60, i inne, i pomieszanie też było. I za moment znów coś się opatrzy, zacznie pojawiać dosłownie w każdym domu i przestanie zachwycać. Nawet ta wolność nabierze z czasem rysów znanych skąd inąd i przestanie być "tylko moja". Jeśli się chce mieć swoje wnętrze, to trzeba przestać się czymkolwiek inspirować i chcieć całościowo takie, jak "to" na obrazku, a czuć wewnętrznie, jakim sie jest typem i jaki dom do mnie przystawać bedzie charakterem. Osobiście nigdy nie rzucałam się na trendy, choć podglądam inne domy i sposób łączenia ze sobę rzeczy, by nauczyć się proporcji, gry kolorów, eksponowania czegos w sposob mi odpowiadający. Ale wszystkie meble mam z innej parafii, nie twierdzę, że nie ma tam niczego z taśmy, jednak wszystkiego jest po trochu i wystarczy tylko poprzestawiać, zmienić poszewki, drobiazg, kwiatek, zasłonę. Tym sposobem nie muszę przemeblowywać całego domu, by się w nim lepiej poczuć, nie pomaluję werandy na biało, bo taki teraz ogólny trend ( sama chyba wiesz najlepiej, znasz mnóstwo blogerek, a i bywałaś na takich werandach) nie zatrudnię projektanta, bo to byłaby jego wizja, nie skopiuję cudzego domu, bo będę u obcych, nie u siebie. Ale jakis element ujrzany gdzieś czasem sprawia, że się zakochuję i "widzę" go od razu tu a tu, niezależnie od tego, czy wypada i czy pasuje innym. W każdym razie wydawanie grubszych pieniędzy na krażące w sieci nowinki – nie dla mnie, i nie dla mnie przeładowanie bibelotami, świecidełkami, obrazkami spotykanymi wszędzie – ograniczam się do minimum, bazuję na tych samych rzeczach od lat – drewno, wiklina, stary metal, coś zardzewiałego, coś po dziadku, ta sama biała ceramika od 20 lat, czasem jakiś akcent w kolorze, dosłownie parę miłych oku sztuk. Nic się nie zestarzało i nic mnie nie razi, po prostu dobrze się dobraliśmy, czasem tylko poddając się liftingowi – ja ( np. lepszy krem na zmarszczki) i mój dom :) Duże zmiany, pozbywanie się rzeczy, w które włożyłam serce – jeśli naprawdę je włożyłam, – nigdy w życiu. To samo zresztą dotyczy ludzi, których mam wokół, i którzy moje wnętrza, takie nienachalnie modnie i spokojnie urządzone lubią.
Życzę satysfakcji ze zmian i obyś w jakimś czasopiśmie nie zobaczyła lustrzanego odbicia swego domu, lub jego części. To musi być śmieszne uczucie, jak ktoś kopiuje czyjąś myśl, udając nowatora.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:05)
Lewkoniu – jak zwykle serdeczności posyłam w Twoją stronę:)
Lussi 27 sierpnia 2015 (13:54)
Ja jestem inna albo przynajmniej staram sie taka być:-) Styl skandynawski nie dla mnie mimo, że bardzo modny to się w nim po prostu nie czuję. Uwielbiam łączyc stare z nowym, srebro ze złotem i takie tam. Najwazniejsze, że ja i moi domownicy mamy się czuć w naszym gniazdku dobrze:-) Bardzo podoba mi się ten post i cieszę się, że kolejna osoba otwarcie o tym mówi:-) Tak szczerze to większość "skandynawskich wnętrz" przeglądając blogi wygląda bardzo podobnie i niestety już trochę nudno. Wprowadźmy więcej swojego JA do naszych wnętrz a będą bardziej wyraziste i takie nasze. ps. a Kasię Gal obserwuję, śledzę i uwielbiam:-) Buziole
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:04)
Pozdrawiam! :) i odbijam owe buziole:)
aldia arcadia 27 sierpnia 2015 (13:44)
Zgadzam się Joasiu z Tobą, skandynawska produkcja zaczyna zalewać nasze domy…. Skandynawska tandeta tak naprawdę. Ja najpierw poznałam desinejrskie meble konkretnych autorów ze Skandynawii (z racji wykonywanego wówczas zawodu) i z tym mi się kojarzył skandynawski styl, teraz już tylko… z Ikeą.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:03)
Byłam ostatnio w owym dużym sklepie:) i Ikea ma w mojej ocenie wiele bardzo fajnych propozycji…jeśli zestawić te meble z rzeczami " z zewnątrz" mogą wyjść naprawdę ciekawe aranżacje- to moje zdanie. A tandeta….to chyba w ogóle problem współczesny – nie ważne jakiego stylu dotyczy….dużo tej tandety po prostu.
Pozdrowienia ciepłe:)
Paulina Kruk 27 sierpnia 2015 (13:34)
W 100% zgadzam się z opinią o wnętrzach skandynawskich. Przeglądając wmieszkania w tym stylu nigdy nie wiem, czy już czasem tych zdjęć nie oglądałam. Zupełnie jakby aranżowała je jedna osoba. To smutne, bo moim zdaniem mieszkanie powinno odzwierciedlać właścicieli, mówić coś o nich. Jestem w trakcie urządzania własnego mieszkania i mimo, że lubię styl skandynawski i biel, to staram się w tym wszystkim nie zafiksować. Nie chcę żyć we wnętrzu, które wygląda jak tysiące innych. Umarłabym z nudów patrząc na nie każdego dnia:)
WOLNOŚĆ przede wszystkim! Absolutnie się z tym zgadzam. Ja kupuję to, co mi się podoba. Uważam jedynie, żeby "nie gryzło się" z ogólną koncepcją mieszkania. Wychodzę z założenia, że to ja tu mieszkam, więc to ja mam się tu dobrze czuć, nie koleżanka, ciocia czy ekspert w dziedzinie aranżacji wnętrz.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (19:00)
A wiesz, że czasami mi się nawet coś "gryzie" a i tak to lubię:)?
pozdrowienia serdecze!
Monika - White Valley 27 sierpnia 2015 (12:45)
Zdecydowanie bardziej wolę siebie w swoim wnętrzu :). Przyznam, że kilka razy padłam ofiarą zakupów pod wpływem mody, czy chwilowego impulsu, z perspektywy czasu oceniam to jako pieniądze wyrzucone nie tyle w błotko (bo jakaś radość z tego w końcu była ;) ), ile nietrafioną do końca, na szczęście małą, inwestycję :).
U mnie podstawą jest neutralna baza, drewno, metal, jednym słowem natura. Ta weranda na Twoim zdjęciu cudna :). I ława z drewnianym blatem na metalowej ramie, taką mam właśnie półkę przy sofie w saloniku :). I zieleń musi być, bez tego nie wyobrażam sobie żadnego wnętrza :). No chyba, że piwnicę :))).
Uwielbiam znaleziska, meble z targów, szczególnie własnoręcznie odświeżone. Takie perełki w domu powodują, że ma on duszę :).
Co do stylu skandynawskiego, gdzieś to napisałam, już nie wiem czy znudził mi się on, czy sam wyraz "skandynawski", ale ja się generalnie szybko nudzę a motorek w plecach mam wmontowany na stałe i za długo przy jednym nie zostanę ;). Troszkę jak innym przeszkadza mi wszechobecność tych samych dekoracji i wzorów i brak indywidualizmu (piszę, jak gdybym wielką designerką była ;) ). Ale jeśli ktoś dobrze czuje się z "hura, też to mam!", to wszystko w porządku :). Bo to najważniejsze, żeby ta nasza przestrzeń podobała się przede wszystkim nam :).
Stylu hamptons nie znam, ale od niedawna nie zwracam uwagi na nazwy :))))
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (12:55)
Monia pod tą nazwą: "Hamptons" też się wiele dzieje – i też są odnogi różne:) Ale sam zamysł…elegancji, spokoju, naturalnych elementów i srebra – odbija mi duszę:)
Beti G 27 sierpnia 2015 (12:29)
Czytam, zastanawiam się i nie wiem jak ugryźć temat. Właśnie jestem po remoncie w pokoju syna, do którego wprowadziłam styl skandynawski. Nie ukrywam, że bardzo mi się ten styl podoba, choć nie znaczy, że w moim domu to on rządzi. Zależy mi przede wszystkim by wnętrza mimo jasnej bazy były ciepłe i przytulne. Pokój synka dla postronnych osób może i wygląda jak katalogowe wnętrze, ale to ja połączyłam, w całość pewne elementy. Wiem, że przewijają się w nim modne i pożądane czarnobiałe dodatki, ale zadbałam też by pojawiło się trochę koloru. Te drobne akcenty wystarczyły, by czuć, że to wyłącznie nasze wnętrze. Chcę też zwrócić uwagę, że większość z nas wnętrzarskie zakupy robi w Ikea lub znanych internetowych sklepach, a w tej sytuacji znacznie trudniej o niepowtarzalność.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (12:51)
Beti – w mojej ocenie każdy styl ma jakieś swoje wiodące elementy…no w końcu musi się czymś charakteryzować. Pozostaje tylko kwestia jak i z czym owe elementy zestawimy. Widziałam pokoik synka – fajnie wyszedł:)
llooka - K a r o l i n a 27 sierpnia 2015 (12:05)
A ja nieraz próbowałam "odtworzyć" jakąś aranżację ze zdjęcia, które mnie zainspirowało i w efekcie i tak wyszło po mojemu;) I mnie drażnią niektóre wnętrza… te same dywany, plakaty, miksery, porcelana, krzesła… A wydawałoby się, że żyjemy w czasach wielkich możliwości. Tyle nowych marek, sklepów powstaje… Te "powielone" wnętrza, to trochę i wina blogów, które niejednokrotnie wyznaczają trendy. Pokazujesz nową poduszkę i już zasypują Cię pytanimi, a skąd taka ładna i machina rusza… Ściskam Asiu!
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (12:47)
Karolina – ja tam nawet nie próbuję, bo wiem że to będzie porażka porażek:):):):)
Uściski wielkie – będę niedługo w Krakowie, to zajadę na ciastko :):):)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (19:38)
JA też uważam że to wina blogów, wszystkie mają te same meble, płytki, lampy i dywany. Jak widać nawet nie trzeba wielkiego wysiłku bo wszyscy pokazują to samo :) Mamy za duży wybór produktów masowo wykonanych, mało przedmiotów nietuzinkowych … Ela
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (11:52)
Ja mam duszę babci we wnętrzach i dom jakiego chyba nie ma nikt znajomy, nawet niektórzy wstydziliby się mieć takie rzeczy, jakie ja mam. Kwiaty, obrazy, serwety, obrusy, poduchy, mnóstwo bibelotów, książek, ramek, stoliczków i innych "popierdułeczek". Bardzo lubię taki klimat, ciepło i nauczyłam się już z tym nie walczyć. Nowoczesność, proste formy raczej nie dla mnie – źle się w nich czuję. Przestałam się dopasowywać, siostra śmieje się, że mieszkamy w skansenie, a ja ten skansen kocham. I tyle. Ila
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (12:45)
Ila – ale zobacz jak to dobrze móc tak się pięknie różnić:)
speckled fawn 27 sierpnia 2015 (14:10)
o, ja mam dokładnie tak samo :) pisałam o tym u siebie, pokazywałam inspiracje stylu, który uwielbiam – ktoś stwierdził, że nazbyt przytłaczające, ktoś inny, że to coś wspaniałego co po prostu albo się czuje albo nie :))
Petronelka 27 sierpnia 2015 (11:49)
Długo szukałam tego wymarzonego stylu, przeszłam przed różne mody wnętrzarskie i wiem, że w moim stylu jest połączenie drewna, bieli, beżu i różnych odcieni niebieskiego w tkaninach i dodatkach, takie właśnie barwy pojawiły się w naszym letnim domku i takie niebawem pojawią się w moim warszawskim mieszkaniu – właśnie trwa metamorfoza pokoju dziennego. Wiem również, że gdy przyjdzie jesień do niebieskiego dodam brąz, zimą mieszkanie ubiorę w odrobinę czerwieni, a wiosną zawita kolor mięty. Uważam, że neutralna baza daje ogromne pole do popisu, gdyż można kreować swoją przestrzeń za pomocą dodatków w różnych barwach.
Pozdrawiam cipelutko:)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (12:44)
odbijam pozdrowionka! :)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (11:00)
Czy ludzie zostali pozbawieni stylu ? wszystko tak jak na zdjęciach ? jak w katalogach ? nikt nie ma swojego zdania ? Robienie coś dla publiki, bo taka moda – szkoda że ludzie się zatracili i robią większość pod publikę. Asiu trafne podsumowania – ale bardzo delikatnie :) Miłego dnia :) Olka
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (11:10)
Olu – myślę, że owa delikatność wystarczy:)
A jeśli chodzi o wnętrza, rzeczywiście łatwiej jest po prostu skopiować coś i wybrać te same detale co wszyscy wokół…A może po prostu niektórzy ludzie nie czują się na siłach do kreatywnego podejścia do tematu i wybierają to co już znają? albo to co maja inni? Trendy wnętrzarskie są i będą obowiązywać na całym świecie…i wg mnie nie są niczym złym…brakuje mi raczej jakiegoś naszego osobistego udziału w nich – kropki nad "i" .
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (11:32)
Między inspiracją a kopiowaniem jest różnica :) Asiu co innego podpatrzeć i dodać coś od Siebie, a co innego zrobić :) U ciebie widać Ciebie we wnętrzu…. a u niektórych widzę katalogi :) Olka :)
homelikeilike.com 28 sierpnia 2015 (14:22)
Sądzę, że tego zjawiska nie da się uniknąć, na tym polega urok kreatywności, że nie może być ona dana wszystkim ;)
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (10:57)
Przecież te wszystkie blogi skandynawskie wyglądają tak samo, wchodząc do tych mieszkań nie wiedziałabym u kogo jestem :) Nawet stylizacje na zdjęciach są skopiowane z zagranicznych zdjęć. Nic od siebie, nic nowego… nic twórczego tylko kopiowanie… bardzo smutna rzeczywistość… POzdrawiam serdecznie Iza.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (11:06)
Iza – chyba jednak nie wszystkie:) Owszem sporo jest rozwiązań po prostu skopiowanych, ale ja widzę także sporo stron internetowych wnętrz, które są oryginalne choć nadal mocno osadzone w skandynawskim stylu. Ale miałabym apetyt na więcej:)
Madzia Rębowiecka 27 sierpnia 2015 (10:52)
Weranda na zdjęciu jest dla mnie idealna. Lubię delikatne, nienachalne wystroje, które mnie nie męczą. Nie lubię przepychu. Stonowane kolory i delikatne akcenty wystroju są dla mnie idealne do wypoczynku ;) Miłego dnia :)
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (11:05)
dzięki i nawzajem!
agnieszka.bialobrzecka@gmail.com 27 sierpnia 2015 (09:53)
Oj Asiu… Mi też Hampton w duszy gra, i to jak;) i trawy mi za oknem szumią;) choć i Skandynawia i Prowansja się przeplata… Cóż,że nie mieszczą się w jednej ramie;)
Pozdrawiam i serdeczności życzę! Aga B.
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (11:04)
Trawy już mam:) jeszcze tylko jakby jakaś plaża morska bliżej była:):):):)
uściski serdeczne Agu!
Anonimowy 27 sierpnia 2015 (09:49)
Nic dodać nic ująć – przemycanie siebie to bardzo ważna cecha ,bo czy nie fajniej żyje się we "własnych" wnętrzach?
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (11:04)
oczywiście, że tak:)
emilia 27 sierpnia 2015 (09:47)
Świetnie rozumiem twoje spostrzeżenia dot. skandynawskiego stylu. Mam podobnie. Sama jestem na etapie poszukiwań swojego stylu. I zdecydowanie zamierzam go znaleźć bez oglądania się na innych (to poszukiwanie może trwać całe życie:). Zresztą miałam tak zawsze. Jako nastolatka uparłam się na niebieskie ściany w czasach, gdy na rynku były tylko mdłe kolory i kilka mieszalni ponad moją kieszeń. Znaleźliśmy farbę, coś ala błękit pruski. Ale okazało się, że malarz nie potrafił tego położyć równo na ścianie. Nie zrobił dobrego podkładu i powychodziły przebarwienia. Do dziś mi się podoba. I do dziś kolor trzyma :) coś koło 15 lat już będzie:)
Cegiełka rozbiórkowa marzy mi się na jednej ścianie :) Wczoraj na rowerowym spacerze wypatrzyliśmy z mężem dom w trakcie budowy, w którym ganek, parapety i elementy zewnętrzne są okładane cegiełką. Wmurowało mnie :) Zakładam, że fajni ludzie będą tam mieszkać.
pozdrawiam
GreenCanoe 27 sierpnia 2015 (11:03)
Bardzo ciekawa jestem Waszych ścian -podeślesz zdjęcia??? A na cegłę rozbiórkową już od kilku lat się czaję:)
pozdrowienia!
Anonimowy 29 sierpnia 2015 (12:53)
Pani Asiu,od dwóch lat sukcesywnie urządzam swoje 70m mieszkanie.Jestem posiadaczką dwóch ścian ze starej cegły.Pomysł był mojego męża,natomiast wykonanie teścia.Miała to być tylko jedna ściana,ale gdy zobaczylam efekt prosiłam o jeszcze jedną:) robi wrażenie.Jeśli Pani chcę mogę przesłać zdjęcie.Pozdrawiam.
emilia 9 września 2015 (21:16)
Podeślę :) jak uda mi się wykonać, bo ja tu, a ściany tam :) ale wkrótce znów do nich zawitam.
pozdrawiam