Pani Zimo. Z reguły to ja Panią lubię. Czasami nawet bardzo. Ale trzeba wiedzieć droga Pani, kiedy należy wyjść z gościny:) Więc niech już sobie Pani idzie:) Bo nie ręczę za swe czyny:) TAK, chciałabym już ocieplenia, widoku zza okna bez zasp śnieżnych, rachunków za ogrzewanie, które nie przyprawiają mnie o bliski zawał, bezmroźnych dni, i więcej słońca. I listków soczysto zielonych bym chciała….WIOSNY MI DAJCIE :):):)
Buntuję się już, na przedłużające się mrozy i zaspy. Wyjęłam z zasobów mych twórczych szafowych: materiały wiosenne, kordonki, muliny, koraliki. Projekt OZDOBY ŚWIĄTECZNO WIOSENNE rusza!!!:) Gdyby mi ktoś parę lat temu powiedział, że będę robiła na szydełku – to wysłałabym go na przymusowe leczenie:):):) JA I SZYDEŁKO?????? To nie było możliwe:) Kto mnie zna, ten wie o co chodzi:) Moja pierwsza trója w życiu była właśnie wystawiona w 6 klasie z ZPT ( był taki przedmiot, pamiętacie?) za wykonanie szalika. Pani 3 razy pytała z żalem w oczach czy nie chcę na pewno swojej pracy poprawić, a ja jej 3 razy odpowiadałam , że za nic w świecie nie zrobię ani rządka więcej. A chodziło o szalik – mój miał 27 cm!!!:):):):):) i był chyba najkrótszym szalikiem świata:):):) I tak dziwię się że nie dostałam za niego jedynki. Tróję przebolałam, ale awersja do drutów i szydełka została mi na ładnych parę lat. Ale jak to w życiu bywa – człowiek lubi się czasem posiłować sam ze sobą. Posiłowałam się więc i ja. Postanowiłam się nauczyć jednak dziergać na tym szydełku – bo bardzo lubię szydełkowe gwiazdki i kwiatki. Zawzięłam się, powertowałam poradniki, no i nauczyłam się:) Skoro muruję, maluję, szyję i zamierzam jeszcze kłaść kafelki – to co tam takie szydełko:):):) Jako, że bardzo polubiliśmy gwiazdki, które wisiały w Święta Bożonarodzeniowe w oknie kuchennym, wymyśliłam sobie, że na Wielkanoc przystroję wszystkie okna w kwiatki szydełkowe. W kuchni w jasnozielone, a w reszcie okien w bialutkie. Do tego piórka i wydmuszki w koronkach:) Zwiewnie lekko i przyjemne…wiosennie po prostu. Już dawno widziałam w różnych zagramanicznych pismach wnętrzarskich wprowadzenie jasnego różu w stylistykę ozdób wielkanocnych. I w tym roku, w desperacji zimowej:) wymyśliłam, że i u nas ów róż zawita. Niechaj będzie dziecinnie radośnie, bo odejście tegorocznej zimy zamierzamy świętować długo:)
Mam już w głowie całą wizję ozdobienia domu…ale na razie pokażę Wam tylko pierwszą z ozdób – girlandę SŁODKIE KURY. Zrobiłam ją z filcu, motyw kur połączyłam szydełkowanymi kwiatkami w kolorze bardzo jasnej zieleni ( takie same kwiatki zawisną w oknach). Kolorystyka kur i tegorocznych świąt – to biel, jasna zieleń, delikatny róż. No i moje ulubione kropeczki i paseczki:) Taki folkowy trochę klimat. W zeszłym roku było elegancko i dworsko, w tym roku wyganiam zimę swojskimi klimatami:)
Jak widać w tle – „porobiły” :) się już kwiatuszki do okien…A to dopiero początek produkcji:):) I od razu odpowiadam – uprzedzając pytanie – NOCAMI to robię. Kwiatki jeszcze nie pokrochmalone, dopiero jak zrobię wszystko, będzie wielkie usztywnianie. Przy okazji wyjęłam /tak na wszelki wypadek:)/ wszelkie materiały w odpowiedniej kolorystyce. Bo jak siebie znam – to w trakcie roboty będą mi wpadały kolejne pomysły:) Na razie materiały i tasiemki czekają w koszu.
Koniec żartów Pani Zimo – ja tam z Panią ani walczyć nie będę, ani Pani zaklinać, ani złorzeczyć….ani nic w tym stylu. Tylko pokazuję Pani FIGĘ Z KWIATKIEM:) Jako urodzona pierwszego dnia wiosny – mam prawo, jak nikt inny, podziękować Pani za wizytę – co tez czynię:) DO WIDZENIA:)
A wszystkich podczytujących bardzo wiosennie, słonecznie i radośnie pozdrawiam:)
Dziękuję za Twój komentarz.
55 komentarzy
Maggie Paw 14 lutego 2010 (01:07)
Joasiu z Zielonego Czółna, dziękuję ci za twój dom przepełniony miłością i ciepłem, przykład wytrwałości w gonieniu i realizacji (!) marzeń no i za wszelkie manualno- artystyczne inspiracje! Twoje kokoszki dosłownie zwaliły mnie z nóg! Już są do mnie w drodze: filc artystyczny, włóczka, piórka oraz szydełko do produkcji kwiatków, koronkowych pisanek, zajączków czy też innych kurek. Z radością przyłączam się do akcji "odsyłania zimy z kwiatkiem" ^_^
agaw 13 lutego 2010 (20:27)
U Ciebie już tak radośnie i wiosennie… aż miło popatrzeć – zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienia !!! Pozdrawiam
schola 12 lutego 2010 (21:14)
Przybyłam,zobaczyłam i…………………
razem z Tobą czekam na tę zieloną Panią Wiosenkę!
Dobrej nocy życzę .
Anonimowy 12 lutego 2010 (15:06)
Piękne te kurki i kwiatuszki. Zaraz wyciągam filc i dokonuję plagiatu ;) Z szydełkiem niestety nie udało mi się nawiązać bliższej znajomości, więc kwiatuszki robię z koronki (takiej jakby szydełkowej). Jakoś sobie trzeba radzić z przeciwnościami ;D Pozdrowienia, Baśka
Flora 12 lutego 2010 (11:12)
Sielskie i jak lukrowane te kureczki i kwiatuszki szydełkowe. Bardzo pasują do Twojego domku.
Ja właśnie czekam jak na szpilkach na dostawę filców i też będę dłubać po nocach. Ciągnie mnie jednak w strone zdecydowanie mocniejszych kolorów i może trochę innych form… ;-)))
Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonego podkrakowa.
pepsione1980 12 lutego 2010 (08:37)
Jak tu pięknie u Ciebie. Serfując, jak to bywa od rana, po ulubionych blogach natknęłam się na link do Twojego:-) I radość mnie opanowała niezmierna- jest ze wszech miar nieziemsko pięknie. Zaraz dodam do ulubionych…..Pozdrawiam (też ze wsi sielskiej)
KAROLINA (pepsione z Małego Dworku)
Anonimowy 12 lutego 2010 (06:40)
Piękne, bajkowe kurki.I kwatki naokienne. Dziękuję za kawałek wiosny różowo-zielonej. Na pani blog trafiłam dzięki nieocenionej W. Country. Będąc mamą 6-miesięcznego brzdąca, który nie chce spać, zwłaszcza w nocy nie mam zbbyt wiele czasu dla siebie. Dzięki Pani przypomniałam sobie, że przecież robię szydełkiem (tylko w kółko :), mój szalik wyszedł okrągły) i na drutach też. Że mimo wszystko znajdę czas na takie cudeńka. Wiem, że jest Pani strasznie zajęta, mimo tego mam jedno pytanie – czy sznureczek łączący kury przebiega na ich zewnętrzu, czy też w ich szlachetnym wnętrzu? Pytam, bo mam zamiar zrobić podobne. ( Naśladownictwo jest najszczerszą formą zachwytu). Pozdrawiam patrząc jak śnieg zasypuje mój kawałek lasu i ślady ma drzewkach wykonane przez zające :(
Renata Skrzetuska
storada@interia.pl
kasiorkaa 11 lutego 2010 (22:16)
Fantastyczne dekoracje! I to zestawienie kolorów! Bardzo podoba mi się róż z Wielkanocą! A siedząc z szydełkiem i igłą nie przegap nadejścia wiosny!
AgaB 11 lutego 2010 (13:50)
ps. i żeby nie było..ja naprawdę proszę o ten tutorial . O, sama zobacz: http://agnieszkababulewicz.blogspot.com/2010/02/klucz-nik-do-wiosny-i-apel-do-green.html
SPARROW 11 lutego 2010 (13:43)
JAK JA MOGŁAM PRZEGAPIĆ TAAAAAAAAKI blog .
Lina ♥ C´est la vie 11 lutego 2010 (13:09)
Really beautiful things!
Lina in Stockholm
Pod sosnami 11 lutego 2010 (12:34)
Pled Elisse mi się przypomniał na widok ozdób i kolorów, hihi… ;))
Ja mam co roku po zimie taki odjazd, że wszystkie kolory idą w ruch, im bardziej wściekłe, tym lepiej. :)) Pastele urocze i delikatne są, pewnie na mnie aż za delikatne… Niemniej urocze, a kurki prześliczne i słodkie, aż zaczynam trochę inaczej na nasze kury patrzeć. :))
U nas na Wielkanoc dużo piórek różnych będzie, bukietów, kolorów… No, taki wiejski jarmark trochę… ;))
Podziwiam pomysł, projekt i wykonanie, brawo głosno bardzo biję i oczy napawam.
No i serdecznie pozdrawiam, jak zwykle! :))
Jolanna 11 lutego 2010 (10:12)
Bardzo mi przypadły do gustu takie cukierkowo pudrowe kolorki na przywitanie wiosny. Kurki wprost uwielbiam, a Twoje przypominają mi takie marcepankowe ozdoby na torcik – są słodkie dosłownie i w przenośni. Ciekawa jestem już jak będzie pięknie wyglądać okienko ukwiecone szydełkiem.
Byle do wiosny!
AgaB 11 lutego 2010 (09:15)
A no wiesz co!!. NIE UMIEM szyć, dziergać..jedyne co potrafię z igłą to wyszywać (marnie) i wyciągać drzazgi z jej pomocą. Ewentualnie mogę igłę zastosować w sypialni jak mój mąż mnie do szału doprowadzi chrapaniem. A tu takie pięknotki u Ciebie…kury…kwiatki. I co mam począć? Zrób moja miła kurs uszycia kury chociaż. Ale taki wiesz..dla kompletnego tłumoka ten kurs…
cicha 10 lutego 2010 (19:36)
Oj, te kureczki są słodziutkie, prawie do schrupania…miło się na nie patrzy, kiedy za oknem jeszcze zimno…i biało…;-)
Pozdrawiam serdecznie ;-)
migdalowomi 10 lutego 2010 (16:00)
Kochana wszystko cudne wszystko bez wyjatku…slow mi brak i tyle…podziwiam wciaz niezmiennie
pozdrowiemn wor sle:)
nikusia 10 lutego 2010 (13:46)
Już chyba wszyscy mamy dość tej zimy!! Ale nie martw się. To już końcówka. Dekoracje w pięknej wiosennej kolorystyce. Bardzo lubię te wesołe pastelowe kolorki. Lubię też naturalne ozdoby. Ale w tym roku nam zima tak dopieka że musimy sobie odbić na kolorkach. Podziwiam Ciebie za czas i chęć do robienia tego wszystkiego. Ja po powrocie z pracy marzę o ciepłej zupie i kołderce!!
Pozdrawiam serdecznie życząc szybkiego nadejścia wiosny…♥
Amalena 10 lutego 2010 (10:31)
Piękne :) Ten wianek i te kury są po prostu boskie. Gratuluję takich umiejętności :)
Kitek 10 lutego 2010 (09:38)
Twój blog jest taki cudny, że chciałabym tu zamieszkać! zapraszam do mnie po wyróżnienie
Margott 10 lutego 2010 (00:20)
JEsteś niesamowita..czytam"CIĘ" od dawna i jestem pod wrażeniem. COkolwiek bym nie napisała otrę się o banał. Podobne Tobie Osoby zostawiłam w Polsce. Pozdrawiam serdecznie zielonolistnej WIOSNY życząc..
Lutajka 9 lutego 2010 (22:45)
Zrobiło się pieknie, wiosennie, kolorowo, już czuć zapach młodych liści, trawa się zieleni….nie to tylko Czarodziejka Czółnowa tak mnie rozmarzyła, za oknem biało, śnieży…. już niedługo Pani Zimo, już czas powiedzieć do widzenia, do zobaczenia za rok… tak wiosna idzie….choćby tylko w naszych myślach….
pozdrawiam wiosenie ciepło….
Penelopa 9 lutego 2010 (22:23)
Zima sobie, a Ty sobie ;)) …i zobaczymy kto wygra? Wiadomo, że Ty!, że my. To tylko kwestia czasu ;)
Ja też kombinuję co tu wykombinować, żeby tą zimę zniechęcić i żeby poszła sobie.
Pozdrawiam.
aagaa 9 lutego 2010 (22:15)
Kolorowo,słonecznie , miło i wiosennie juz u Ciebie!
Buziaki
deZeal 9 lutego 2010 (20:58)
Jakie słodkie kurki, a kwiateczki jakie cudne… no cukiereczki jednym słowem :)
A jeszcze się powtórzę, jakby Ci umknęło – czeka na Ciebie droga Asiu u mnie Oscar, wpadnij więc. Odbiór za pokwitowaniem, hehehe…
Pozdrawiam cieplutko i wiosennie
Anonimowy 9 lutego 2010 (20:52)
6 rąk, 6 nóg oraz 30 łap podpisuje się pod Twoim wpisem :) Ja odkąd pamiętam mam alergię na białe za oknem, mój mąż kilka dni temu zaproponował że pomaluje te zalegające śnieżne zwały na jakiś zielony kolor… nic dodać nic ująć ZIMO PRECZ I TO NATYCHMIAST!!!!! A ozdoby wielkanocne są słodkie !!! I ponowię pytanie zadane już wcześniej : z czego zrobiony jest wieniec jaki pokazałaś na jednym ze zdjęć ?? Pozdrawiam gorąco Gabriela B.
Anonimowy 9 lutego 2010 (20:43)
Pani Green!
A ja muszę powiedzieć, że już zaczynam czuć wiosnę… w powietrzu, a na spacerze słyszałam wspaniały świergot ptaków, i to był naprawdę już wiosenny świergot. Wiosna chyba już tuż… Moja córka też już czuła wiosnę…więc chyba coś musi w tym być? No, a skoro tyle Pań dziękuje już Pani Zimie, to czy ma inne wyjście jak się pożegnać? I może zrobić to po angielsku, chyba nikt sie nie obrazi?
Pozdrawiam, Renata z T.
Dag-eSz 9 lutego 2010 (20:40)
Hmmm wiosna z lutym kompletnie mi sie nie kojarzy :/ i jak ten śnieg u nas w Polsce trochę dłużej poleżał, widzę wszyscy narzekają :P wiem wiem, też mi się chce zielonego już, ale luty myślę to nie odpowiednia pora na wiosnę, ale niech tylko zacznie się marzec! no! ;)
Cudaki czarujesz, podoba mi sie pomysł z kolorystyką wielkanocną :)
Pozdrawiam znad produkcji wielkanocnych kartek :)
Aga robie-bo-lubie 9 lutego 2010 (20:36)
I brawo! Bardzo ładnie wyszło Ci to zaklinanie wiosny. Więc sezon przygotowania do świąt rozpoczęty? Więc biorę się i ja za kurki, jaja i takie tam;-)
Anonimowy 9 lutego 2010 (20:35)
Wiecie? A ja jeszcze jakoś nie mam zimy dość, choć np. sportów zimowych nie lubię. Ale ja taka na 5/2 miastowo- wsiowa jestem… tzn. 5 dni miasto, gdzie zima paskudna a 2 dni na wsi gdzie cieszę oczy zimowym pejzażem ( choć przyznaję, gorzej będzie z ogrzewaniem)
Podzielę się jeszcze opowieścią z ZPT-ów mojego młodzszego brata, jak to w ramach równouprawnienia i braku podziału również musiał wykonać roboty szydełkowe. Mama pokazała mu jak i co robić ale nie chciała go niepedagogicznie wyręczyć w robocie szydełkowej. Przyswoił tylko łańcuszek,i zrobił go długości ok 3m … i wmówił nauczycielce że z tego będzie narzuta. No i dostał 5!!! Za sam łańcuszek, spryciarz!!Ata
ka-melia 9 lutego 2010 (19:17)
a ja się dziś wieczorem ucieszyłam gdy pogodynka oznajmiła,ze w lubelskim jutro słonecznie..po czym dodała,że od czwartku zawieje i zamieci..no i ja się pytam po co? no po co to komu? ja tak samo jak zimie stanowcze NIE mówię solarkom..!
Kureczki zmajstrowałaś słodkie jak lukier!
co do szydełka to ja nie mam nerw..mam za to ciocię, która szydełko, szycie, druty i haft ma w jednym paluszku..non stop mnie nagabuje,że uczyć mnie będzie, wzbraniałam się ale jak zobaczyłam Twoje kwiatulce to chyba się skuszę, choć pewnie przypłacę te nauki nerwicą..
pozdrawiam gorąco-niech topnieją śniegi!!!!
globalistka 9 lutego 2010 (18:40)
Ten post to balsam na mą duszę :)
carissima 9 lutego 2010 (18:01)
Wczoraj uczyłam w przedszkolu dzieci piosenki "Uciekaj zimo", obiecałam im, że jak będą głośno śpiewały to zima czym prędzej ucieknie. Dzieci śpiewały cudnie, więc Pani Zima nie ma innego wyjścia jak tylko szybko zmykać!
"Wsiadaj zimo na sanki i uciekaj już
Zabierz śnieżne bałwanki zabierz wiatr i mróz
Rękawiczki i czapki, pochowamy do szafki
Na spacerek pójdziemy nie zmarzniemy już!" :)
Magda-lenka 9 lutego 2010 (17:50)
Witaj!
Przyłączam się do Twojego pożegnania zimy- jak będziemy razem próbowały to na pewno odpuści.
Tak niska temperatura na zewnątrz spowodowała, że musiałam się ze swoimi wytworami przenieść z "pracowni" do mieszkania, ale na dłuższą metę to złe rozwiązanie…
Dzieci roznoszą mi warsztat, a poza tym moje półeczki i inne dzieła nie mają już gdzie schnąć- w domu miejsca mało :(
Pozdrawiam wiosennie i baaaaardzo słonecznie!!!
Elamika 9 lutego 2010 (17:11)
No i dobrze, trzeba ją kategorycznie i nieodwracalnie pożegnać. Jestem ZA. Sliczne te ozdoby. Jak zrobiłaś ten wieniec???
to i owo 9 lutego 2010 (17:09)
jak ja uwielbiam tu do Was zaglądać…od razy człowiekowi jakoś tak lepiej na duszy jak widzi takie cudne wytwory.
Kurki sa the best!pozdrawiam
Anonimowy 9 lutego 2010 (17:06)
Wreszcie ktoś jej to powiedział :)))
Dziękuję w imieniu Narodu i moim własnym:))
Eliza D.
beti 9 lutego 2010 (16:44)
Jakkolwiek zimę w tym roku mamy wyjątkowo srogą, to i tak u ciebie dość wcześnie zaczyna jawić się wiosna :) Ale to miło, bo przypominasz mi, że i ja powinnam ruszyć z miejsca.
ZPT dobrze pamiętam i to drutowanie, szydelkowanie, wtedy i ja niespodziewałam się, że zapałam żywą miłościa do drutów i szydełka, zwłaszcza, że ja dla przykładu miałam zrobić szydełkową myjkę (z półsłupków) i… zrobiłam gdzieś 3/4 finalnego produktu, ale chyba ocena nie była zbyt sroga skoro jej nie pammiętam ;)
Te kolory jakie wybrałaś na wielkanocną oprawę domu szalenie mnie inspirują, chyba też wykorzystam ten zestaw kolorystyczny w swoich wielkanocnych projektach. Może zamiast białego dam naturalny len, bo akurat dysponuję taką nitką :)
Póki co pozdrawiam z zaśnieżonych Gór Świętokrzyskich,
Beata
jaga 9 lutego 2010 (16:30)
Cudowna pastelowa kolorystyka, a szczególnie kwiatuszki pistacjowe.
PATI 9 lutego 2010 (16:27)
SLICZNIE ASIU .POMYSŁ MI SIE BARDZO PODOBA SWIETA WIELKANOCNE TO MOJE ULUBIONE…PRZEGLADALAM Z MEZEM WERANDE POKAZAŁAM MU TWOJ DOM PATRZYL NA WASZ KOMINEK……MAM WIELE PYTAN…CZY MOGE NAPISAC I ZAPYTAC???SLICZNIE NAPRAWDE WSZYSTKO SLICZNE…
babibu 9 lutego 2010 (16:23)
może dzięki temu przywołasz wiosnę!:D
IVONNA 9 lutego 2010 (16:19)
Uroczo zapowiadają się Twoje dekoracje świąteczne.
A z tym szalikiem na ZPT to ja sobie poradziłam tak,że otuliłam nim szyję małej małpki i udawałam ,że o taki właśnie piękny szalik chodziło ;)
Ale gdy patrzę na kwiateczki, które wydziergałaś to tak myślę, że może by też spróbować. Twoje te zieloniutkie są po prostu piękne!
A zimy też mam dość.
Pozdrawiam serdecznie.
ushii 9 lutego 2010 (16:01)
och cudne kolorki, pastelowe róże i zielenie chodzą i po mnie od pewnego czasu. A jasnego rózu w wielkanocnych aranżacjach to używam rokrocznie.
I w ogóle koniec żartów, rzeczywiscie! Obiecuję sobie przypomniec to szydełko i obiecuję – koniec – idę po nie!
brydzia 9 lutego 2010 (15:50)
I ja przyłączam się do przeganiania Zimy z podwórka.Tęsknię za ptakami, zielenią i słońcem więc odwiedzając Cię dzisiaj od razu lżej zrobiło mi się na sercu.Jak zwykle pięknie,klimatycznie i pomysłowo.Bo najbardziej podoba misię pomysł na włączenie różu w wielkanocną galerię kolorów.
Serdecznie pozdrawiam :)
Pat ze Srebrnego...:) 9 lutego 2010 (15:41)
Bardzo dziękuję, za przypomnienie, ze podobno na swiecie bedzie kiedyś wiosna! Świetny pomysł z tymi wiosennymi pastelami, zamiast obowiązkowych żółtych kurczaczków – jak/jeśli mi wena wróci to być może się zainspiruję;)
Lily 9 lutego 2010 (15:36)
Chyba już każdy wygląda z niecierpliwością tej wiosny. Mi też marzy się słoneczko w ilości hurtowej:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
folkmyself 9 lutego 2010 (15:32)
Jestem pod wrażeniem szydełkowania!
Ja tak się do poncho przymierzam ale umiem wyłącznie łańcuszek;]
kasandra 9 lutego 2010 (15:26)
Uroczo Asieńko, przeuroczo …
Aszka9 9 lutego 2010 (15:25)
No i od razu weselej się zrobiło…chyba też trzeba zacząć robić ozdoby
asica.p 9 lutego 2010 (14:58)
cudne kureczki:)
bestyjeczka 9 lutego 2010 (14:41)
Bajeczne, pastelowe kuraki, no cudne! Zimo a kysz! Chyba każdy już tęskni za ciepłem i kolorami. Pozdrawiam wiosennie!
Marta 9 lutego 2010 (14:41)
Moja współpraca z szydełkiem i drutami w szkole na ZPT układała się tak samo :) Jakkolwiek bym nie próbowała i jak skrupulatnie nie liczyłabym oczek, to i tak zawsze wychodził mi trapez. W tym jedynym przypadku prosiłam o pomoc mamę.
Wiertarka czy szlifierka jest dla mnie prostsza w obsłudze aniżeli szydełko. Gratuluję samozaparcia, ja chyba sobie ten sprzęt odpuszczę :)
A różowe kokoszki przeurocze.
Pozdrawiam
paula_71 9 lutego 2010 (14:39)
Również wysyłamy wiosenne pozdrowienia a zimie mówimy już stanowcze NIE!!!
Śliczne ozdoby wyczarowałaś.
Pozdrawiam ciepło.
aga 9 lutego 2010 (14:24)
I my odwzajmniamy ciepłe pozdrowienia :)
aga 9 lutego 2010 (14:23)
Rzeczywiście tak dziecięco i radośnie. Rety, ile ty masz tych zdolności i pomysłów. Kwiatki i kurki wyglądają bardzo wiosennie…byle do wiosny hej!!!
Anonimowy 9 lutego 2010 (13:42)
Jak zawsze magicznie… i przez chwilę pomyślałam, że już zimy nie ma, ale wyglądnęłam przez okno…pada śnieg!!! Zimo akysz akysz :)))
Pozdrawiam
Mama Zuzi