Z dużą podejrzliwością patrzę na ludzi, którzy wymuszają na drugim człowieku konkretne zachowania czy zmiany w stylu życia. Nie znam zresztą nikogo w swoim otoczeniu, kto lubi, gdy drugi człowiek mu coś narzuca, każe, próbuje postawić w mało komfortowej sytuacji tylko po to, by uzyskać jakiś konkretny efekt. I tak – gdy usłyszałam od osoby X wypowiedziane krytycznym podniesionym tonem: NIE UŻYWASZ ORZECHÓW PIORĄCYCH????!!!, Naprawdę pierzesz Wasze ubrania tą chemią???!!! ( chodzi o płyn do prania) – spokojnie, bez emocji odpowiedziałam „TAK :)” Nie wiem jaki macie Wy, moi czytelnicy czółnowi stosunek do ekologii – ja, bardzo staram się żyć najlepiej jak umiem, ale bez drastycznych ruchów, machania szabelką, pustych gestów i głośnych deklaracji. Tak, nie używam orzechów piorących – bo dobrze nie piorą. Po prostu. Nasze ubrania po ich użyciu zaczęły wyglądać jak …flanelki ( wysiliłam się na ten dyplomatyczny zwrot by nie napisać : szmaty:) Jednak nasz dom wypełniony jest mnóstwem różnych innych działań, które są jak najbardziej proekologiczne – ale którymi nie wymachuję niczym sztandarem. Bo nie mam takiej potrzeby ani nie czuję się z tego powodu lepsza. Segregujemy śmieci i staramy się ich zbyt dużo nie produkować. Nie marnujemy wody – wybierając sanitariaty do łazienek, mieliśmy właśnie ten aspekt na uwadze jako najważniejszy. Kilka lat temu wymieniliśmy wszystkie możliwe źródła światła na ledowe. No i szanujemy naturę. Uczymy tego wszystkiego naszego syna – od najmłodszych lat. I mimo, że tak naprawdę żyję od długiego czasu dużo bardziej świadomie w aspekcie ekologicznym niż większość znanych mi rodzin – nigdy nikomu nie próbowałam narzucić takiego postępowania. Raz – jak pisałam na początku- to nie zadziała, dwa…do pewnych zachowań czy wyborów trzeba chcieć dojść samemu.
Gdy myślałam o tym co ja właściwie powinnam napisać Wam odnośnie naszego ledowego oświetlenia w domu – zapytałam najpierw sama siebie czego tak naprawdę szukałam/oczekiwałam decydując się na te konkretne wybory. I proszę:
Dlaczego wybraliśmy oświetlenie ledowe?
- Bardzo lubię, jak w mieszkaniu jest jasno. Ale to bardzo, bardzo jasno. Jesienią i zimą np. nasz dom wygląda niczym San Francisco :) – bo im bardziej ciemno i buro szaro na zewnątrz, tym mocnej rozświetlam dom od środka. Kocham światło. Jak domyślacie się – nie chciałam być przy tym wyrodną anty eko jednostką.
- Zależało mi również na obniżeniu kosztów prądu – w odniesieniu do długofalowego korzystania z wielu źródeł światła.
- Chciałam mieć możliwość dobrania temperatury oświetlenia do najbardziej przypominającą tą, którą odczuwamy w przeciągu dnia.
- Duże wrażenie zrobiła na mnie informacja, że oświetlenie ledowe może działać nawet ponad 25 lat i zużywa do 85% mniej energii niż tradycyjne żarówki. Według średnich obliczeń, jeśli zamontowane źródło światła świeci cztery godziny dziennie – średnia żywotność lampy LED powinna wynosić 30 000 godzin czyli około 10 lat.
A teraz w kwestii finansów. Czy to jest realna oszczędność? TAK. Od momentu, gdy naprawdę wszystkie żarówki czy wręcz lampy wymieniliśmy z wszelkich halogenów itd. na rozwiązania ledowe – nasze rachunki za prąd wyczuwalnie zmalały. Od dłuższego czasu mamy je utrzymane dosłownie na tym samym poziomie. Ta sama sytuacja była u naszej najbliższej rodziny – dopiero po wymianie oświetlenia na ledowe, rachunki za prąd zaczęły dotyczyć kwot akceptowalnych do zapłaty. Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy – ale np. oświetlenie halogenowe ( jeszcze niedawno bardzo popularne np. przy podwieszanych sufitach – tzw. oczka) potrafi nakręcić nam dość spore kwoty do zapłaty. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie – czy nam się to opłaciło, odpowiadam – TAK. Mamy bardzo jasno w domu – tak jak lubię. Zużywamy przy tym dużo mniej energii. Barwa światła nie jest ani trupio blada, ani żółta (brrrrrrr… – ta żółć mnie zawsze wprawiała w depresyjny nastrój). W kilku pomieszczeniach (sypialnia, przedpokoje, klatka schodowa, łazienka dla gości – zamontowaliśmy lampy led, w których nie wymienia się żarówek. Tam ledowe punkty świetlne zamontowane są na stałe – jak w poniższych lampach ARCA. Dają bardzo wyraźne, równomierne i przyjazne dla oka oświetlenie. W innych punktach świetlnych wymieniliśmy również wszystkie żarówki halogenowe na te ledowe – moja pracownia, główna łazienka, salon. O żarówkach w lampach stołowych nawet nie wspomnę – bo ta zmiana była pierwszą, której tu dokonaliśmy.
Wiem, że lampy ledowe jako główne oświetlenie nie są jeszcze w Polsce aż tak mocno popularnym rodzajem oświetlenia, jak u zachodnich sąsiadów chociażby. Ale jestem pewna, że to się dość szybko zmieni. Pamiętam doskonale, że jeszcze 5 lat temu chcąc kupić np. żarówkę led o nietrupim odcieniu – trzeba było szukać za granicą, bo technologia i możliwości były w powijakach, a u nas w ogóle słabo dostępne. W tej chwili – żaden problem. Nasze oświetlenie wymieniłam dzięki współpracy z moją marką ambasadorską SPOTLIGHT i cieszę się, że mają w swoich propozycjach również właśnie lampy ledowe, jak chociażby te nasze – łazienkowo przedpokojowe plafony Easy, oczka ledowe Cristaldream czy sypialniano – przedpokojowe lampy ARCA, które zamontowałam na piętrze, i które zresztą bardzo lubię.
My od dłuższego już czasu mamy w domu jedynie ledowe oświetlenie – miłe dla oka i jasne. Ale widzę wokół siebie, w znajomych mi domach, u rodziny, że zaczynamy z coraz większą uwagą podchodzić do tematu oszczędności i ekologicznego wykorzystywania źródeł świetlnych. Dla mnie – to właśnie m inn. takie działania, systematyczne, krok po kroku i w przełożeniu mające realny wpływ na oszczędności – np. energii właśnie czy wody są życiem w duchu eko….Nie mam potrzeby machać światu ideologicznie orzechami do prania:). Ale jeśli odkryję kiedyś jakieś naprawdę działające eko środki czyszczące – to się nimi z Wami oczywiście podzielę:)
I na koniec już – ostatnio kilka osób pytało nas jaką temperaturę barwową mamy w domu, bo jest jasno – ale właśnie ani żółto, ani trupio. A nasi znajomi mieli dość duży problem własnie z samym z doborem. Może i dla Was ta informacja stanie się przydatna – staram się dopierać oświetlenie o temperaturze 3000 K.
Za oknem od rana szarawo i leje…czyli co…
Zapalamy lampy:)
Dziękuję za Twój komentarz.
25 komentarzy
Małgosia 6 sierpnia 2017 (08:57)
Pani Joasiu ,wiem,że to już rok od tego wpisu,ale mam pytanie odnośnie tych zdjęć,na czym to jest wydrukowane,czy na materiale,czy papierze fotograficznym,bardzo proszę o odpowiedź jeśli to możliwe ,Jestem zauroczona tymi zdjęciami.
Green Canoe 6 sierpnia 2017 (09:58)
Małgosiu, na allegro Pani znajdziesz tego typu ofert. Zdjęcia https://allegro.pl/listing?string=obraz%20ze%20zdj%C4%99cia&order=m&bmatch=base-relevance-floki-5-nga-hou-1-1-0803.
pozdrawiam najserdeczniej!
Asia
ania 22 lipca 2016 (10:58)
Witam serdecznie, czy moglabym sie dowiedziec jaka metoda zostaly wywolane zdjecia? Akryl czy plotno? Dziekuje i pozdrawiam
Litltle Dirty Angel 16 lipca 2016 (19:42)
Mnie ekologia interesuje dość umiarkowanie, ale też uwielbiam mieć jasno w domu, a od kiedy całe oświetlenie mamy ledowe moj mąż przestał się pieklic, że nie gaszę za sobą światła i zaswiecam wszystko, co mam pod ręką. I to jest już dla mnie realna korzyść. :-)
Barbara 15 lipca 2016 (19:33)
Dziękuję za tekst o oświetleniu :) Ledy kojarzyły mi się zawsze z trupim światłem i wolałam być nieekologiczna niż mieć takie dołujące światło. Bardzo ciężko przechodzę zimowe miesiące z małą ilością słońca, dlatego w moim domu królują ( o zgrozo) jeszcze oczka halogenowe i zwykłe żarówki w lampach stołowych ustawionych w różnych punktach domu.Może nie jest zbyt jasno, ale ciepło i przytulnie. Ale rachunki już nie są takie „przytulne” i mąż wciąż mnie namawia na wymianę światła.
Teraz wiem,że mogę ledy , a przy tym nie rezygnować z ciepła i przytulności.
Dziękuję i pozdrawiam, Barbara
Green Canoe 15 lipca 2016 (21:29)
Basiu, te 300K daje naprawdę ładna barwę światła – kup sobie np. żarówkę na próbę i zobacz czy Ci odpowiada. :)
Anette 15 lipca 2016 (13:18)
Uwielbiam jasność. mroczne pomieszczenia nie są dla mnie. Od kiedy mamy ledy rachunki bardzo znacznie zmalały. Uważam że nadal żarówki led są drogie, ale kto raz użyje się przekona.
A propo’s orzechów piorących- nie dość że nie piorą to myślałam kiedyś nad ich ekologicznym aspektem. Przecież z Polski to one nie są więc najpierw jadą tirami, potem samolotami, potem znowu transportem lądowym. A żeby zrobić drogi trzeba było wyciąć wiele lasu już o paliwie nie będę wspominać.
Green Canoe 15 lipca 2016 (15:40)
Też o tym kiedyś myślałam:)
Ola 14 lipca 2016 (23:49)
Oj, na mnie patrzyłabyś z podejrzliwością. Zakazałam Mojemu M. palenia papierochów a ostatnio koleżankę, dużo młodszą ode mnie, zwyczajnie opieprzyłam, że nie dba o siebie, bo miała fatalne wyniki badań.
A tak na poważnie, to wiem, o co Ci chodziło w poście. :-) Też jestem za ekologicznymi zachowaniami. Z rozsądkiem, oczywiście. W domu mam… 1 żarówkę ledową a to dlatego, że jest właśnie żółta. Jak przystało na laika, poradziłam się w sklepie pana od oświetleń, który znał się tak na swojej pracy, jak ja na oświetleniu ledowym. :-( Teraz systematycznie będę wymieniała żarówki na ledy a temperaturę już zanotowałam w notesie.
Dziękuję za post i pozdrawiam. Ola Sz.
Green Canoe 15 lipca 2016 (07:38)
:):):) No tak – coraz częściej osoby sprzedające konkretne produkty nie mają pojęcia o tym co sprzedają – dlatego że dziś tu jutro tam:) Olu – ja tez mam przyjaciółkę, która mnie notorycznie ochrzania, że o siebie nie dbam i się przepracowuję:)
Ola 20 lipca 2016 (23:27)
Zrób wyniki badań, pokaż Przyjaciółce i jeśli wszystko jest OK, to (być może) przestanie Cię notorycznie ochrzaniać. :-)
Green Canoe 21 lipca 2016 (09:46)
:):):):):):):):):):)
Małgosia 14 lipca 2016 (20:14)
Bardzo mi się podoba takie podejście do ekologii – nie dajmy się zwariować!. O orzechach piorących myślę dokładnie to samo – rozumiem ich użycie wyłącznie w sytuacji, kiedy ktoś jest uczulony na środki piorące. Oświetlenie ledowe uwielbiam z powodów wymienionych w tym poście, a szczególnie z tego powodu, że daje jasne, przyjazne światło! – i szczerze mówiąc w tym przypadku najmniej chodzi mi o ekologię i oszczędność, a bardziej o mój dobry nastrój i wzrok, którego nie muszę wysilać, żeby coś dobrze obejrzeć, przeczytać itd.
Green Canoe 15 lipca 2016 (07:41)
Małgosiu – ja znam osoby, które piorą w nich albo prały. Te dziewczyny, które zrezygnowały tak jak ja zauważyły, że ubrania po kilkunastu praniach w tych orzechach zaczęły raz brzydko pachnięć…nie wiem jakby jakimś grzybem, sianem:) A dwa że po prostu były niedobrane. Ja mam na punkcie czystych ubrań, bielizny fisia – wszystko musi być doprane, wyprasowane, pachnące:):):) I także – jak Ty, lubię rozproszone oświetlenie ledowe.
Sylwia 14 lipca 2016 (14:37)
A jeśli chodzi już dokładnie o ekologię to utylizacja świetlówek jest droga, bo jest traktowana jako sprzęt elektroniczny i też nie każdemu chce się pakować i zanosić do sklepu. Ludzie często wyrzucają je do kosza, tak jak zużyte baterie – o zgrozo!
Stare żarówki miały tylko szklaną bańkę, drucik wolframowy i trzonek.
Ale miały też bardzo niską wydajność i wysoka energochłonność. Tylko niewielka część energii była przetwarzana przez żarówkę na światło. Zdecydowana część była emitowana w postaci ciepła. Poza tym tradycyjna żarówka wolframowa miała niską żywotność.
To już nie nasz dylemat, bo zostały wycofane.
Green Canoe 14 lipca 2016 (14:54)
pamiętam że nasze ciągle się psuły.
Sylwia 14 lipca 2016 (14:26)
Już kilka lat temu pojawiły się wynika badań jakiegoś uniwersytetu mówiące, że światło emitowane przez „ledy” to przede wszystkim fale krótkie o dużej energii z niebieskiego i fioletowego spektrum światła widzialnego, czyli długotrwała ekspozycja oczy może je uszkadzać, odklejać rogówkę czy siatkówkę.
Brzmi strasznie, ale przecież możemy unikać bezpośredniego patrzenia w źródło światła… Gorzej z dziećmi – one bawiąc się latarką zawsze zaglądają gdzie świeci…
Poza tym diody led są wszędzie: w telewizorach, komputerach, tabletach, telefonach i wszelkich wyświetlaczach, i na nie bezpośrednio patrzymy, często godzinami!
Abstrahując od korzyści ekonomicznych wymiany żarówek na świetlówki led uzyskujemy przepiękny efekt rozproszonego światła z wielu punktów i to chyba chciałaś pokazać na zdjęciach.
Poza tym nie kupimy już zwykłych żarówek…
Green Canoe 14 lipca 2016 (14:54)
o tak:) bardzo lubię właśnie efekt rozproszonego światła:)
Ula Jezynska 14 lipca 2016 (12:36)
Witam bardzo lubie podczytywac wszystkie artykuly pani sa bardzo ciekawe i zawsze podkreslaja przydatna funkcje jak i urode przedmiotu czy rozwiazania,mam takie wazne dlamnie pytanie moze juz gdzies bylo ale teraz zauwazylam ta piekna polke z patyczkami zapachowymi i szczotka itp w lazience czy mozna taka gdzies kupic? funkcjonalna i urocza dziekuje i pozdrawiam, stala uczestniczka Canoe.
Green Canoe 14 lipca 2016 (15:13)
półka jest z Ikea i jest to półka do eksponowania obrazów:)
BOZENA 14 lipca 2016 (12:02)
PIEKNIE ASIU MASZ!POZDRAWIAM DESZCZOWO ALE ŻYCZĘ SŁONECZKA,CHOCIAŻ DESZCZ TEŻ POTRZEBNY ROŚLINKOM.BOŻENA
Green Canoe 14 lipca 2016 (15:13)
dziękuję:)
Marzena 14 lipca 2016 (11:51)
Dziękuję Asiu za post-akurat jestem przed montażem lamp itd i wezmę sobie Twoje uwagi do serca :)
Pozdrawiam
Marzena z Gdańska
Green Canoe 14 lipca 2016 (11:54)
Ciesze się, że mogłam pomóc. Nasze doświadczenie jest takie – że montaż dobrego oświetlenia ma naprawdę spory wpływ na rachunki. Pozdrowienia i życzę udanych wyborów:)
Danusia 14 lipca 2016 (11:28)
Witam!
Od lat śledzę Pani bloga. Za oknem pogoda jesienna więc przydało by się trochę lata więc z niecierpliwością czekam na letnie wydanie magazynu. Pozdrawiam.