Wedle przysłowia przeplatać to miał kwiecień. A nie maj. W maju proszę Państwa miała pachnieć saska kępa, miały pszczoły zapylać kwiatuszki, słońce miało smyrać po twarzy i budzić na nosach piegi… i w ogóle miało być inaczej. A jak jest każdy widzi. Wczoraj przed północą jak poparzeni, w olimpijskim tempie otulaliśmy z Pawłem rośliny. Sprawdziła się zapowiadana zgroza – ostro na minusie od wieczora przez całą noc. Nad ranem telepka z zimna i przeprosiny z wyłączonymi dawno kaloryferami:) Ja rozumiem, że na Zośkę można się poczuć zagrożonym, ale od samego majowego początku? Niezadowolenia z wszech panującej aury dłużej opisywać nie będę, bo macie wszyscy zapewne to samo co i my za oknami. Chciałabym jedynie powiedzieć, że żyję:) A nie piszę nie dlatego, że nie mam ochoty czy weny:) ale dlatego, że nasz internet zamienił się w ślimaka. I lezie w tempie nie pozwalającym mi na cokolwiek, nie mówiąc już nawet o pisaniu postów. Uroki mieszkania na wsi wiążą się również z takimi słowami jak słaby zasięg, przepływ i inne takie co to ześlimaczają wirtualne życie. Korzystając zatem z okazji, że mogę dziś cokolwiek w owym wirtualnym świecie zadziałać, macham Wam radośnie z pootulanego ogrodu i zapytuję o po-weekendowe samopoczucie? Czy także w klimacie wielkiej pardubickiej otulaliście krzaczorki?:)
Odpowiadam również tym wszystkim, którzy zalali mnie pytaniami o powojniki :):) Oj kochani, widać, że zaczyna się lato – szalejecie w ogrodach i na balkonach:) W następnym poście wszystko wytłumaczę i podam nazwy tych clematisów, które moim skromnym zdaniem warto mieć na swoim balkonie czy tarasie i tych łatwiejszych w uprawie. Dziś jedynie ogrodowe migawki sprzed tygodnia – jeszcze słonecznego i ciepłego:)
TADAAAM – moja kolejna powojnikowa „ściana”, którą zrobiłam w ostatnim czasie dla nowych okazów. Kratki są sporych rozmiarów, pod nimi piwonie i powojnikowi „nowi”. W tle zaś nasza biesiadna wiata na nocne Polaków rozmowy:) I nie tylko nocne – udało nam się zjeść w niej już nawet świąteczne śniadanie. A jak zapewne zauważyliście, śmietankowy rogownik jadalniany z salonu na stałe już wyniósł się do ogrodu, właśnie do wiaty. Jeśli nie planujecie potężnych drewnianych budowli w ogrodach w celach biesiadnych – takie właśnie wiatki są idealnym rozwiązaniem Nasza sprawdza się bez zarzutu.
Prace w ogrodzie pochłonęły mnie bez reszty. I nie chodzi o rośliny ale o cześć mniej romantyczną a potrzebną. W poniedziałek zrobiliśmy wreszcie nasadowy warzywnik oraz pergolę – „tajemniczy” tunel na dzikie wino. Wszelkie moje plany odnawiania mebli do pracowni zeszły na dalszy plan. Na warsztat poszły „grubsze sprawy”, których nie da się tak pięknie pokazać za pomocą zdjęć, ale uwierzcie mi, że wymagają od nas dużo większego nakładu pracy. Paweł np. zrobił świetną opaskę z kamieni przy ognisku, ja zaczynam robić ławy – słowem praca wre:) Ale odpoczynku także sobie nie odmawiamy, w końcu mieszkać w takim miejscu i nie skorzystać z okoliczności przyrody???:):)
A jak już dorwałam się do klawiatury – pozdrawiam blogowo autora zdjęć, czyli mojego zdolnego braciaka, który podążał za nami niczym rasowy paparazzi:) Pozdrawiam również naszą serdeczną koleżankę , uroczą Lidię, u której byliśmy wczoraj w odwiedzinach, i która jest dla mnie inspiracją:) Jak mi się zaczyna nie chcieć, myślę o Lidii i od razu mi się chce:). Krucha, eteryczna kobietka z milionem pomysłów, talentem w rekach i cudotwórczymi zapędami – ze zwykłych mebli czyni dzieła sztuki:) Prowadzi piękną chatę -pensjonat goszcząc ludzi z najdalszych zakątków Polski. A po wczorajszej wizycie u niej postanowiłam, że będę na swojej stronie pokazywała takie właśnie miejsca – agroturystyczne, urocze ostoje ku turystycznym zapędom rodaków. Te, które sprawdziłam, w których byliśmy rodzinką, i które mogę polecić z czystym sumieniem. Spodziewajcie się zatem w najbliższym czasie pierwszych notek pełnych zachwytów:). Tym bardziej, że przed nami wiele podróży wakacyjnych i nie tylko.
A jeśli o turystyce już mowa, wracam do tematu Podlasia. Ruszyła bowiem z kopyta kampania , o której całkiem niedawno pisałam. Wszelkie dokładne informacje znajdziecie poniżej. Blogerów chcących wziąć udział w akcji, proszę o kontakt z Tomkiem, do którego maila znajdziecie w ogłoszeniu:
Teraz spróbuję tego posta wysłać – jeśli się uda to będzie cud:)
Uściski dla wszystkich majowych zmarzlaczków – mam nadzieję, że mróz nie narobił Wam za duzo szkód i nie dał zbyt w kość?
Liczę, że uda mi się w miare szybko do Was znów napisać a ogrodnikowym podczytywaczom daję słowo, że odpowiem na wszelkie pytania, ba – będę miała dla nich powojnikową niespodziankę:)
No to jak, u kogo było w nocy najwięcej na minusie? My zarejestrowaliśmy minus 4.
z lekka majowo podmarznięta – Wasza zielona:)
Dziękuję za Twój komentarz.
45 komentarzy
Anonimowy 4 lipca 2012 (12:59)
Te kamienne kręgi to w Odrach na pomorzu? Takie mi znajome to jeziorko. Ja z Chojnic podglądam Pani blog i miło byłoby mieć tak blisko bratnią duszę :)
Magda 1 czerwca 2011 (17:51)
Witam,
mam pytanie: gdzie było robione to zdjęcie co psina jest w wodzie? mam nadzieje, że gdzieś na Podlasiu:)
Lubię tu zaglądać:)
Anonimowy 23 maja 2011 (09:30)
Siedziałam i czytałam z otwarta buzią, bo chyba wiem skąd te zdjęcia pochodzą, czy to nie kamienne kręgi na zdjęciu??? Boże jak jak Ci zazdroszczę takich widoków, takich spacerów i takiej pogody. Byłam w tamtych okolicach kilka lat temu. Wiem co mówię, siedzę teraz w biurze i chociaż widok mam na stolicę to jednak nie to o co w życiu chodzi. I czekam na te namiary na Kaszubskie agroturystyczne domostwo, jak na zbawienie – byle do wakacji, byle do urlopu :)
Ewa z art-butik
GreenCanoe 12 maja 2011 (14:46)
Tak, nadal tam:) Się nie odzywa bo zarobiony:) Ściski dla Was i mam nadzieję, że do zobaczenia.
Robi 12 maja 2011 (14:33)
Pozdrowienia dla Was. Pablo cos sie nie odzywa… Dalej siedzi w MF?
GreenCanoe 10 maja 2011 (16:26)
Jadziu – nasze wisterie tez zmarzły, ja jeszcze czekam, liczę na to, że odbiją:)
GreenCanoe 9 maja 2011 (21:58)
Moniko – następny post będzie o powojnikach właśnie. Nam najlepiej sprawdzają się tu – póznokwitnące. Ścinam je wiosną i po sprawie.
Jadwiga – mnie ten mróz tez z lekka wkurzył…i tez miałam ochotę uciekać:)
jadwiga 9 maja 2011 (13:59)
U nas -5 wisteria przycięta ale nie zamierza kwitnąć a jezeli zakwitnie wydając 1 kwiatewk to i tak będzie sukces, po cięciu nie powinno być mrozu, ale był dwukrotnie, poza tym tulipany przykrył śnieg i wszystko sie poplaciło, jak śnieg spadnie w lipcu, to ja wyjeżdżam, gdzielowiek, gdzie wisterie kwitna, gdzie słońce swieci, i snieg nie pada o zupełnie nie takich porach brrr!!!
Anonimowy 9 maja 2011 (08:05)
Witam serdecznie i pozdrawiam z malowniczych Sudetów :)
Wszystkich Was zaskoczę majową temperaturą : 10 stopni poniżej zera :(( Rośliny , które znalazły się pod 40 cm warstwą śniegu są w dobrej kondycji , cała reszta przymarzła .Najbardziej żal drzew owocowych ,którym połamały się gałęzie :(( Ponoć ostatni raz takie zjawisko miało miejsce 50 lat temu .Oby kolejne było nieco później :/
Asiu – pisz częściej !!!
Aha , mam jeszcze pytanko : jakie powojniki nadawałyby się na mój syberyjski klimat ? Pozdrawiam raz jeszcze
Monika :)
Anonimowy 8 maja 2011 (14:06)
Krety są pod ochroną, można je wypędzać jedynie naturalnymi sposobami. Na pewno nie chemią.
Anonimowy 7 maja 2011 (12:53)
Saska Kępa małą literą, luuudzie… Co za ignorancja.
Aśko 7 maja 2011 (10:30)
raj na ziemi (:
GreenCanoe 6 maja 2011 (19:15)
Wiata jest składana na śruby. A radę jakoś daję:):):) Wbrew pozorom na wsi nie żyje się jakoś niby trudniej niż w mieście. To jest rzeczywiście inny styl życia, ale osobiście uważam, że wcale nie trudniejszy.
Na krety słyszałam, że trzeba w kopce wepchnąć głęboko świeże śledzie i zostawić tam. Po kilkunastu dniach podobno smród odstrasza krety. Są do kupienia jeszcze ultradźwiękowe odstraszacze, ale u moich znajomych się nie sprawdziło – krety po 2 miesiącu wróciły. Ja nie mam tego problemu – mamy tak uboga ziemię, że krety omijają nas szerokim łukiem:)
Bardzo dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa. Fajnego weekendu dziewczyny!!
Pinel 6 maja 2011 (18:50)
Asiu, jak ty dajesz radę na swojej wioseczce-tak naprawdę sama. dziecko,dom, ogród i jeszcze te niebiańskie dzieła;-) a swoja drogą i tak zupełnie z innej beczki- nie znasz skutecznego sposobu na krety? u mnie już wszytsko zawiodlo!!!
Anonimowy 6 maja 2011 (14:43)
A jak ze składaniem? automatycznie się składa czy na śruby?
Jaga 6 maja 2011 (08:08)
Witaj Asiu!
Jesteś niezwykle kreatywną i pracowita osóbką.
Ogród zmienia sie z każdym rokiem, pięknie.
Te mrozy i śnieg zniszczyły wiele sadów i upraw..szkoda
GreenCanoe 5 maja 2011 (22:01)
Dziewczyny – wiatę kupiliśmy na allegro, ale jest także do kupienia w Auchan. Kosztuje z tego co pamiętam między 800 a 900 zł.
Wymiar 3m/4m. Bardzo stabilna konstrukcja, co akurat było dla nas ważne,bowiem większość wiat tego typu to niestety połamańce przy 1ym wietrze. Tak, wiata jest rozkładana – na zimę można ją złożyć i znów na sezon rozłożyć:) Dach i boki można prać.
A miejsce, które prowadzi Lidia to Sielski Zakątek w Nowęcinie koło Łeby. Będę jeszcze o tym pisała w innym poście:)
pozdrowienia znad sianej trawy:)
Anonimowy 5 maja 2011 (17:11)
W takim razie pozdrawiam z cieplej Anglii :) (wiem, tez w to nie wierze :)))
Kasia
Ewa 5 maja 2011 (13:37)
Witaj Asia, mam pytanie o Waszą wiatę, gdzie ją zakupiliście? Ze zdjęć (myślę ze dobrze widzę) jest rozkładana??
Będę wdzięczna za odpowiedź
Ewa Z Co mi w duszy gra
koronkowe sny 5 maja 2011 (12:55)
Świetny blog! Kochana masz piękny dom i pięknie wkoło:). My z mężem też wynieślismy się na wieś, z miasta nas wymiotło jakieś 3 lata temu. Pozdrawiam ciepło, dodaje do obserwowanych:)
Ania
Anonimowy 5 maja 2011 (12:48)
Czy mnie oczy nie mylą, czy to nie spacer przy kamiennych kręgach??? Boże co bym dała żeby teraz tam być – a ja w pracy w Warszawie siedzę. Czółnowa czy można liczyć na jakiś namiar na tą agroturystykę w tamtejszej okolicy, którą tak zachwalasz??? Będę wdzięczna – ewamariawasiak@wp.pl
Anonimowy 5 maja 2011 (11:53)
Podziwiam Cię, bo mnie w taka pogodę to nawet nie chce się chwastów wyrywać a co dopiero tworzyć :)Niemniej u Ciebie jest slicznie a u mnie ręce i nogi opadaja :)
Zdjęcia jak zwykle sliczne. Leoś juz taki duzy mężczyzna :) Pieknie
Pozdrawiam z równie zimnej Mierzei Wislanej
Agnieszka
pasjasylwi 5 maja 2011 (09:21)
Fotograf bardzo zdolny, piękne zdjęcia. Wszędzie zimno, chociaż raz ucieszyłam się, że nie mam żadnych kwiatków, ale tak na chwilę, bo wolałabym jednak je otulać :)
Pozdrawiam. Sylwia.
kiciula {Gatto-Arte} 5 maja 2011 (09:21)
cudne zdjęcia i śliczne ziewające kocię :D
Anonimowy 5 maja 2011 (08:41)
cud sie wydarzyl,post doszedl a ja z przyjemnoscia go przeczytalam…
dziewczyny,najtanszym sposobem ochrony wrazliwszych sadzonek jest przykrycie plastikowymi butelkamiz odcietym dnem…korek zdjac-zeby sie nie zaparzyly :)butle sa roznej wielkosci,wiec -co "cenniejsze" mozna ochronic…przed zajacami i gryzoniami tez…
pozdrawiam
Joanna
Anonimowy 5 maja 2011 (07:57)
Intyrująca, piekna biesiadna wiata, możesz przy okazji coś bliżej o niej napisać lub pokazać…, co jest na dachu, też materiał? Ewka
Anonimowy 5 maja 2011 (07:04)
Zielona, piękny ogród i świetna wiatka. Mróz zniszczył rośliny, ale liczę na to, że odbiją. pzdr
katrin.deco 5 maja 2011 (05:13)
Twój ogród przyciąga uwagę. Pięknie go planujesz i urządzasz. Piękne połączenie kamieni i kwiatów.
Pozdrawiam
monia 5 maja 2011 (00:24)
U mnie, między Bydgoszczą a Toruniem, poprzedniej nocy było -7 st. :-/
A dzień wcześniej, zasadziłam sadzonki winogron i swoje pierwsze 2 powojniki – także drżę straszliwie, tym bardzie4j, że mroźne noce mamy za sobą dwie…
Piękny ogród, piękne miejsce do życia i w ogóle bardzo lubię do Ciebie zaglądać, także czekam na kolejne posty :-). No i cieszę się, że będzie powojnikowa opowieść :-)
Pozdrawiam serdecznie i mizianko dla Waszej sierściuchowej gromadki.
Monika
mada 4 maja 2011 (20:10)
Oj tam, oj tam;) Jest to wyjątkowo zimny maj po prostu;) A przynajmniej jego początek…
Ogród macie piękny.
Synuś rośnie jak na drożdżach, o Hrabim nie wspominając…
Ściskam ciepło,
M.
Anonimowy 4 maja 2011 (19:59)
Czy ta wiata letnia jest stabilna? Wygląda pięknie, ale z czego jest zrobiona konstrukcja? Czy jest duża?
Mrozy znów zapowiadają na noc.
Bramasole 4 maja 2011 (19:24)
Asiu moje roślinki udało mi się uratować na szczęście:) Ja również całymi dniami tyram a pokazać nie mam co bo to głównie prace porządkowe, ale bardzo ważne.
Piękny ten Twój ogród, nie ukrywam, że Twoje posty ogrodowe są dla mnie wielką inspiracją i motorem do moich zmagań:)
Pozdrowienia ślę:)
Aga
Kasia 4 maja 2011 (19:15)
Witam,
jak się patrzy na te energetyzujące fotografie – to nawet nie chcę patrzeć co w tej chwili za oknem…oprócz tych dwóch niby stopni na plusie…
Winko rozgrzewające w dłoń…i szusuję po Twoim Ogrodzie…
Niesamowicie wygląda altana zsynchronizowana z leśnym tłem…
Radość dla szkiełka i oka przeogromna…
już widzę jak wirtualnie wszystkie blogowiczki zasiadają na białym rogownica i delektują się słońcem, które zaczarowałaś nam w ten niezwykle zimny kolejny wieczór…;-DDD
Rodzinny spacer (chyba do kamiennych kręgów?)…też obfituje w ciepłe promyki słońca…
ach….
Wielkiemu małemu Hrabiemu proszę przesłać moc głasków bo można się przy nim rozpłynąć…taką ma niewinną, słodką minkę;-)))
Pozdrawiam cieplutko ;-)
I czekam na kolejne odkrycia tegoż zaczarowanego ogrodu…
asiami 4 maja 2011 (18:49)
Mamusi jak mamu iśc na ryby w sandałkach , po śniegu- zapytał mnie wczoraj syn :-))
Pięknie u Ciebie.
Zawsze jak wpadam z wizytą(nie zawsze zostawiam ślad)to dostaję dawkę uporządkowania myśli, taki u Ciebie ład…
Pozdrawiam ciepło pomimo ś…
Gosia 4 maja 2011 (18:41)
Witaj :) to wspaniałe , że możesz tak (!) się realizować w swojej przestrzeni. I robisz to zachwycająco.
Spragniona Twoich Fantastycznych Pomysłów- to mówiłam ja- ,,Gosia,,
Kasia z Podlasia 4 maja 2011 (18:14)
Przepiękny koci ziew ;)
Pozdrawiam, po powrocie z majowego spaceru w rękawiczkach…
agea 4 maja 2011 (17:50)
piękny ogród:)
Anonimowy 4 maja 2011 (17:29)
Witam! W Gliwicach padał śnieg;((( W ogródku wszystko pomarzło, ech. Trzeba się przeprosić z kurtką, gorąca herbatą i rozkręcić kaloryfery. Byle do wiosny;)Gosia
♥laurentino 4 maja 2011 (17:20)
Ależ masz piękny ten ogród ;) U mnie aż tak zimno nie jest ale sucho bo nie pada a to też nie najlepiej dla roślinek ;) Pozdrawiam cieplutko i fajnie że jesteś ;)
asica.p 4 maja 2011 (16:53)
pozdrawiam Asiu ciepło,choć u nas tez zimno:)
Monique 4 maja 2011 (16:49)
Hej Zielona Czółnowa, dla mnie i tak jesteś tytanem pracy. Robota w rękach pali się, wrze, aż idą drzazgi z podłogów i ogień z butów :) A ty jeszcze inspiracji szukasz? Ło matko :) Zasadziłam stado powojników niebieski, bo podobały mi się twoje purpurowe (ale logiczne co? ;). Narazie są jeszcze malutkie, mają po dwa listki. Czekam na update o rodzajach powojników, może posadzę więcej ;) PS. rozkoszne ziewające Malibu nalezy też zaciągnąć do pracy :) Niech się bestia trochę zasapie, a nie tylko ziewa ;)
angel 4 maja 2011 (16:49)
Nie dość, że piękny dom to jeszcze piękny ogród!
Z linków agroturystycznych chętnie skorzystam i zapraszam do mnie:)
Konstancja 4 maja 2011 (16:43)
Skala u mnie zatrzymała się na "zerze" przynajmniej dopóki ją kontrolowałam … Asiu te letnie pokoje ogrodowe są piękne … wiem ile pracy kosztują czasami rzeczy, których nie widać a które tworzą coś potrzebnego … nasza zielona oaza w trakcie odgruzowania … jakimś cudem udało się "zamknąć " prace w saloniku i kuchni … i teraz już tylko kwiaty … małe wypady … tarasowe leniuchowanie … mocno pozdrawiam … i z sentymentem uśmiech dla psiuni … moja dama zamieszkała z nami prawie w tym samym czasie :) …
Anonimowy 4 maja 2011 (16:39)
Zdecydowanie za rzadkie posty. Reszta czytających się też pewnie zgodzi.Proszę częściej pisać. Ładne zdjęcia.
na Czterech Wiatrów 4 maja 2011 (16:34)
Jestem pierwsza i też ślę pozdrowienia, niestety pośpieszyłam się z roslinkami i mam straty, ale będąc na giełdzie nie mogłam się opanować. Pięknie u Ciebie…zazdroszczę przestrzeni…