Popaduje. Nie leje, nie siąpi – ale popaduje właśnie. Ciurka coś bliżej niezidentyfikowanego z nieba…leniwie opada na osamotnione tarasowe fotele. Jakaś nostalgia się pojawia i znika, jakieś koty od sąsiada przychodzą na darmowy posiłek… Patrzę na ogołocone gałęzie drzew…jeszcze nie zimowe, ale już mało jesienne. No lezie coś:) Listopad to dla mnie zawsze czas OCZEKIWANIA. Bo już za chwilę zaśnieży nam świat, i już za chwilę nastrój odświętny…czekam podekscytowana niczym dziecko. Zamigotałam nasze wieczory dziesiątkami świec, wyjęłam ulubione lampy i lampiony, słuchamy całą rodziną pięknej muzyki przy posiłkach – spokój nastał…
W ogrodzie czas jesiennych porządków, ostatnich już. Wyniunialiśmy trawnik, wygrabiliśmy, Ostatnie koszenie i ostatnie nawożenie przed zimą – żeby wzmocnić korzenie. Pograbione liście…Ładnie jest:) Paweł z męskim zaangażowaniem piecze nam ziemniaki w ognisku, zebraliśmy ostatnie owoce z drzew, uporządkowaliśmy warzywniak….Czas chyba nałożyć kapcie:) i odpocząć w końcu.
Przygotowuję już dla Was posty dotyczące czasu adwentu, oraz dekoracji związanych z grudniem. Mamy nowy pomysł na kalendarz adwentowy a tym samym – GRUDZIEŃ DOBREGO SŁOWA, który w tym roku zrobiłam wspólnie z Leosiem i Pawłem. Już za chwilkę Wam wszystko pokażemy. Byście zdążyli być może zrobić taki u siebie. Obiecałam sobie, że w tym roku nie będzie pośpiechu związanego z przygotowaniami do Świąt….Nie chcę robić wszystkiego na ostatnią chwilę. Postaram się byśmy razem powoli wchodzili w ten świąteczny czas – bez stresu i presji czasu:) Co Wy na to? Zrobimy to wspólnie? Na blogu już za chwilę pojawią się moje propozycje na prezenty świąteczne, podzielę się z Wami również pomysłami na dekoracje.
Dom pachnie jednak jeszcze jesienią i tylko mozaikowe świeczniki, powolutku wprowadzają w nasze progi lekko zaśnieżone klimaty. W ostatnim numerze GREEN CANOE STYLE mogliście ponatychać dusze:) tymi klimatami w PROJEKT NATURA -strona 119. Ten materiał jest efektem mojej ciągłej fascynacji mozaikami.
Praca ludzkich rak, jubilerskie, mozolne układanie i dobieranie elementów…Mozaika kojarzy mi się z medytacją, z ukojeniem dla myśli…To w moim odczuciu coś więcej niż sam wzór. I każda jest inna – tak jak inny nastrój, energia i czas, w którym konkretny człowiek je tworzy. Gdy patrzę z bliska na nasze świeczniki i widzę te setki koralików i maleńkie szkiełka migotające w blasku płomienia….czuję najprawdziwszy podziw dla ich twórcy. Zasrebrzyło nam się, zamigotało w domu…nabrałam ochoty na więcej srebra, światła, nastroju ….no mówię Wam… LEZIE COŚ :):):):)
I w tych klimatach jesienno-migotliwych jakaś zupa cebulowa się przemknęła, zamyślony mąż paraduje w ciepłym golfie, dziecko pierwsze szóstki przyniosło ze szkoły….ta codzienność się toczy, która mnie buduje jak nic innego na świecie.
A jak u Was? Również migotacie lampkami wieczorami:)? Czy za kimś również chodzą, jak za mną – mozaiki? Czy w Waszych myślach powoli już świąteczny zapach się pojawia…? Planujecie już?
Do usłyszenia za chwilę:)
Mglistości zza okna dziś wysyłam i to COŚ co popaduje….:)
Widoczne na zdjęciach:
* mozaikowe świeczniki – ORIENTBAZAR
* srebrne misy – GREENDECO
* pokrowce na fotel IKEA – DEKORIA, tkanina EDINBURG 115-78 ( kolor „lniany”)
Dziękuję za Twój komentarz.
96 komentarzy
Magda 23 listopada 2015 (12:06)
Jak widzimy i jesień może byc piękna.
Anonimowy 20 listopada 2015 (09:07)
Pięknie. U Ciebie nie może być inaczej:) Mam pytanie o rolety rzymskie w salonie. Jaki to materiał? Bo na pewno z Dekorii. Planuje u siebie takie. Zamówiłam nawet próbki, ale nie mogę się zdecydować. Pozdrawiam i czekam na świąteczne dekoracje u Ciebie.
Anonimowy 17 listopada 2015 (20:06)
U mnie również i mozaikowe świeczniki (wyciągam je zawsze jesienią) i mnóstwo zapalonych świec i latarenek. O tej porze roku mam zawsze ochotę na srebrne i błyszczące dodatki dekoracyjne, a przechodzi mi chęć na pastele (wiosną na odwrót). W tle leci Sinatra, a ja już zaczynam czuć klimat Świąt:) Pozdrawiam, Magda
Kacper ze sposobnaremont.pl 17 listopada 2015 (19:14)
Błyskotliwie i z pomysłem, pozdrawiam :)
Anonimowy 16 listopada 2015 (20:43)
No i migotaj…
Anonimowy 16 listopada 2015 (20:42)
Tak, jak napisałam wcześniej, "niunianie" trawnika wyniszcza setki istnień. Nie wiem, jak się Pani z tym czuje? Ale widzę, jak idzie w komercję…Szkoda, kibicuję od początku(ów?)
Anonimowy 16 listopada 2015 (12:00)
Joasiu… znowu u Ciebie jestem :) przy okazji "sieciowych" poszukiwań wartkich latarni zajrzałam i do Ciebie, a skoro zajrzałam, to postanowiłam "zamigotać".
Wieczory dłuuugie zachęcają do latarniowych klimatów… i chyba znalazłam (2 łupy mam na oku) to, czego szukam :) dlatego bez specjalnego uzasadnienia dzielę się taką to maleńką radością z Tobą- właśnie z Tobą… kiedy je rozświetle w swoim domu- poślę Ci taki jeden ciepły płomyczek…
Tymczasem wracam do WSZYSTKIEGO, co wokół migotając z Wrocławia :)
Aneta
Marilyn M 16 listopada 2015 (09:18)
Penie, że migota, no i już pierwsze aranżacje świąteczne pojawiają się w moim domu, już się nie mogę doczekać świąt.Pozdrawiam serdecznie :-)
Anonimowy 15 listopada 2015 (18:42)
Pani Joanno, teksty, które Pani pisze są jak poezja. Tyle pięknych słów, opisów – tak dużo ciepła , zrozumienia i spokoju.
Życzę wszystkiego najlepszego. E.
Anna z www.dziecioblog.blogspot.com 13 listopada 2015 (22:13)
O żesz ty w mordę jeża! Ten mały Leonek, to on już do szkoły chodzi? Jak on mógł się był tak zestarzeć? ;-) Jak żeś Matko przeżyła zmianę takową? A on jak? Kurka, w końcu nie co dzień z przedszkolaka przepoczwarzamy się w ucznia. Mnie to czeka za rok. W sensie córkę moją oczywiście ;-) Obca baba z kanapy
Anonimowy 12 listopada 2015 (20:57)
Pięknie i nostalgicznie u Ciebie!
Na świeczki i podgrzewacze wydaję/tracę – w sensie puszczam z dymem :-))) – (nie)znaczną część swojej wypłaty. Kocham świeczkowe klimaty, choć u mnie mozaikowe aranżacje byłyby przeładowaniemformy nad treścią. :-) Jednak nie wyobrażam sobie jesiennego lub zimowego wieczoru bez blasku świec…
U nas bezchmurne choć już ciemne niebo. :-) Pozdrawiam ciepło. Ola Sz.
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:55)
dzięki Olu i odbijam pozdrowionka!
myfanybirds.blogspot.com 12 listopada 2015 (17:50)
Heh zazdroszczę tych migotliwych klimatów… Mój dwulatek ukochany jak tylko zapalę jakąś śweczkę to natychmiast każe się "podsadzić" krzycząc "mamo ffffff" i tyle by było świeczek tej jesieni :) no ale coś za coś przytulasy cieplutkiego maluszka wygrywają nawet z najpiękniejszymi świecznikami… :)
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:54)
PRAWDA! :)
Magiczna prezystań... 11 listopada 2015 (19:51)
Witam Cię serdecznie :) Jak zwykle pięknie u Ciebie :) Ja też już czekam na ten magiczny czas :) Juz adwentowy wianek poczyniłam zapraszam do oglądniecia :) Ściskam Monia
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:53)
dziękuję Monika:)
nabiegunachArt Sylwia 11 listopada 2015 (11:28)
Ja też czuję, że coś lezie :) Wprawdzie jeszcze nie postawiłam niczego, co by mnie do zimy nastrajało, ale już zaczęłam tworzyć świątecznie, za 40 parę dni Wigilia… Pozdrawiam :)
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:53)
odbijam pozdrowienia :)
Anonimowy 11 listopada 2015 (08:26)
Ja tydzień temu robiłam ostatnie porządki w ogrodzie,rezultat 10 worów lisci z leszczyny i orzecha włoskiego ,przy grabieniu obiecuje sobie zetne cie zetne… własnymi rekoma bo maz jest przeciwny ,ale jak już pozbieram te liscie jest ładnie to mi złość mija az do następnej jesieni.Pozdrawiam czekam na adwentowe wydanie w cieniu migoczących swiec.Beata
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:53)
My też mamy ich mnóstwo…no taki urok natury:)
aagaa 10 listopada 2015 (19:04)
Ależ cudne te świeczniki ….
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:52)
:):):):) no fajne są:)
oh-my-home 10 listopada 2015 (14:50)
Joasiu fajnie u Was, bo choć jasno i delikatnie, to bardzo przytulnie, aż się chce zostać w środku! Chociaż w to, że zwolnisz jakoś raczej nie wierzę ;) Podejmuję jednak wyzwanie. W tym roku też wcześniej planuję i szykuję się do Świąt. Nerwówki już nie chcę… Świece i świeczniki uwielbiam. Mam ich już nieprzyzwoitą ilość, ale te również mi się podobają ze względu na migocący efekt :)
Pozdrawiam
marta
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:52)
Marta, zwolnic czasami naprawdę trzeba…nawet ja zwalniam – słowo:)
eliszka8 10 listopada 2015 (11:57)
U Ciebie bardzo klimatycznie, a u mnie też lampki wieczorami mgocą. Patrze w kalendarz i już czuję, że zbliża się czas by nastwic mój świąteczny piernik…surowe ciasto musi dojrzewac przez 4 tygodnie ;-)
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:51)
o matko, ale poczułam smaka! :)
Anonimowy 10 listopada 2015 (10:47)
Witaj Asiu
Natknęłam się na Twojego bloga zupełnie przypadkowo podczas letnio- jesiennego remontu i od tego momentu odwiedzam Cię dość regularnie a dziś byłam u Ciebie już skoro świt :) Mglisto- dżdżysty poranek choć z pozoru ponury okazał się ciepły, barwny i pozytywny bo tak mi dusza przygrała wobec czego cyt. "ponatychałam" się dobrą energią :)
… a mozaiki??? no tak… przywodząc na myśl wspomnienie sprzed lat kilku, kiedy to zauroczona kunsztem wykonania przywiozłam do domu łup znamienity, który z tygodnia na tydzień w moim przekonaniu zyskiwał na wartości pod każdym względem… "natycham" się bezustannie bezmiarem jej TREŚCI i nie chodzi tu o temat a o aspekt zupełnie nienamacalny; i choć zajmuje niezbyt zacne miejsce w moim domu to zawsze JEST. Sporo w niej energii, piękna w niedoskonałości i wspomnień.
Wracam tymczasem do moich myśli, którymi "mebluję" przestrzeń życiową, domową ale już jesienno- zimową :)
Migotam do Ciebie z południa Polski :)
Aneta
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:51)
Dziękuję bardzo!!!:):) odebrałam Twoje migotki:)
rodzinna 10 listopada 2015 (10:28)
Joasiu ja też pomalutku planuję, rysuję co kiedy trzeba zrobić. Na pewno nowy kalendarz adwentowy. Szymon jest już duży, alergie minęły jak ręką odjął więc i małą czekoladkę może schrupać :) Dobrze, że nie tylko ja już rozmyślam o świętach patrząc po komentarzach jest nas więcej :o) Niestety u mnie nie ma karpia na stole, po prostu nam nie smakuje, a uważam że wigilia, święta to czas radości to po co się zmuszać ? ;)
Dla mnie również za krótko trwają :( ale już od początku grudnia nastrajam dom świątecznymi akcentami. Pozdrawiam !
GreenCanoe 13 listopada 2015 (15:50)
ja też nie lubię karpia:) nawet bardzo nie lubię…:)
skubnę cos tam ku tradycji – ale nie można o tym powiedzieć, że zjem:)
Magda 10 listopada 2015 (09:13)
Pięknie! Jak zawsze! Kiedyś listopad był dla mnei najgrszym miesiącem w roku, teraz jest to właśnie ten czas oczekiwania i przygotowań do świąt.. Uwielbiam! Już powolutku zboeram nowe dekoracje na święta, na choinkę. Duża część prezentów już czeka pod łóżkiem na zapakowanie! U nas w tym roku zagości czerwień, len, drewno.. do tej pory było biało – złoto ale czas na zmiany! :) Uciekam do sklepu po składniki potrzebne na ciasto na pierniczki! Piekę je według tego przepisu już poraz trzeci i baaardzo polecam http://www.mojewypieki.com/post/piernik-staropolski
GreenCanoe 10 listopada 2015 (09:24)
u nas najlepszy piernik świąteczny piecze mama mojego Pawła, przypuszczam, że może być na równi pyszny z Twoim:)
Ja nie jestem "mocna" jeśli chodzi o słodkie wypieki -zostawiam to mistrzyniom, mojej mamie i teściowej:)
Magdalena Juchniewicz 10 listopada 2015 (09:05)
Odpoczywam często czytajac Twoj blog Asiu jak przeenergetyczną ksiązke. Pozdrawiam serdecznie!
GreenCanoe 10 listopada 2015 (09:22)
dziękuję:) ściskam i odbijam pozdrowienia najserdeczniejsze!
Anonimowy 10 listopada 2015 (08:18)
Dzień dobry :) Lniane jasne pokrowce wygladają pięknie na zdjęciu, ale jak sprawdzają się w codziennym użytkowaniu? Można je prać w domu? W jakich temperaturach? Pozdrawiam, MM
GreenCanoe 10 listopada 2015 (09:21)
Pokrowce są z tkaniny EDINBURG 115-78 ( kolor "lniany") – można je spokojnie prać w pralce.
Kaprys 10 listopada 2015 (07:53)
U mnie już duże latarnie i małe świeczniki odpalone od kilku dni ;-)
Cieszę się ich blaskiem, po czasie letnim trochę stękniłam się za takim klimatem w domu ;-)
Pozdrawia Agnieszka
GreenCanoe 10 listopada 2015 (09:21)
:):):) dlatego lubię zmiany i pory roku – każda przynosi ze sobą coś innego, ulotnego:)
Anonimowy 10 listopada 2015 (07:01)
Ja tak z innej beczki.., interesuje mnie jak Twoja podłoga biała się miewa ? Od pomalowania już troszkę minęło, rok, dwa? Nie pamiętam. Bardzo mi się podoba i ciekawa jestem czy się rysuje? Pozdrawiam, Ewa
Ania 9 listopada 2015 (23:31)
Tak patrzę na to i po cichu zazdroszczę ;) ale tak pozytywnie. My mamy małe mieszkanko – 47 mkw. Jeden pokój z aneksem i drugi pokój dziecka. Jak to w ogóle przystrajać, jak na nic nie ma miejsca. :( W internecie mnóstwo porad dla ludzi, którzy mają przestrzeń, ale jest też mnóstwo standardowych polskich mieszkań – klitek. I te są bardzo pomijane :( Ale patrzę i podziwiam. :)
GreenCanoe 10 listopada 2015 (07:18)
Aniu, na studiach mieszkałam na stancjach w pokoikach np. 7 metrowych:) ZAWSZE były udekorowane na święta. Myślę, że rozmiar nie ma tu znaczenia – trzeba tylko wymyśleć główną ideę dekoracji, dobrze zaplanować ich rozmieszczenie, tak by mieszkanie nadal było funkcjonalne. Jestem pewna, że na pewno wyczarujesz cos fajnego:)
Ania 20 listopada 2015 (01:57)
Dziękuję, czytam Cię od samego początku, chociaż rzadko komentuję i jestem pod wrażeniem, jak pięknie się rozwijasz, że tak to ujmę :) uściski
gocha 9 listopada 2015 (21:26)
Asiu, jak zwykle inspirująco:))
Jak udaje Ci się zachować świetny stan kanap? Czy to zasługa tkaniny? Też takie chcę:)) Czy zdradzisz co to za sofy?
Pozdrawiam
Gocha:)
GreenCanoe 9 listopada 2015 (21:49)
sofy zwykłe ikeowe – pokrowce są do prania, więc spokojnie możesz je raz na jakiś czas czyścić – sprawdzają nam się idealnie.
Filipek 70 9 listopada 2015 (21:03)
Asia jak ja cię rozumiem ,współodczuwam każdą linijkę :))))) tyle że u mnie okna zafoliowane ,na środku salonu machiny wiadra jakieś i z oświetlenia lampa taka na trójnogu do prześwietlania gładzi :,czy równa jest :)))))))))))))))ale MALINY POSADZIŁAM ,ścieżynkę utworzyłam kamorkową i to już mi wystarczy !!!!!!buźka ogrodnicy !!!!
GreenCanoe 9 listopada 2015 (21:48)
spoko spoko – ja już za chwilę będę miała to podobno kosmos:):):)
Ty maliny sadzisz – a ja próbuję się ich pozbyć…:)
ElwiraK 9 listopada 2015 (20:23)
Cudownie, jak zwykle! U mnie już masa pomysłów na wieniec adwentowy, kalendarz dla Zosi i dekoracje świateczne, a to wszystko właśnie w migocącym świetle świec.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (21:47)
:):):) bo w takim klimacie to i lepiej się planuje i lepiej pracuje, prawda? :)
Zylwijkowo 9 listopada 2015 (19:59)
Asiu, przecież Ty chwili w spokoju w tych kapciach nie posiedzisz!!!!!!!:):):):):) Wulkany w kapciochach nie usiedzą:) I dobrze:) Pozdrawiam Cię. A te szóstki Leosia mnie cieszą – mam nadzieję, że z anglika:)
GreenCanoe 9 listopada 2015 (21:46)
z anglika dziecko przyniosło to:
– MAMO – powiem Ci coś! po angielsku
– ooooo no słucham…..
– BONDZIORNO HAŁARJU
:):):):):):):)
Anonimowy 9 listopada 2015 (19:51)
świeczki tworzą świetny nastrój, podobają mi się bardzo, ale ich nie używam ze względu na dym i alergie moich dzieci :( słuchać ich kaszlu nie jest przyjemnie :( Monika
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:53)
Monia – a są takie świece ledowe, bardzo przypominające oryginały. Może takie dałyby Wam trochę klimaciku?
Justine 9 listopada 2015 (19:45)
Uwielbiam skrzące srebrzyste świeczniki i rozstawiam je po całym domu:) u Was niesamowicie przytulnie i też srebrzysto:) Myślę już intensywnie o Świętach, ale niestety jestem w trakcie remontu więc muszę jeszcze poczekać z dekoracjami:( Stąd też moje pytanie odnośnie Waszej białej podłogi z desek – jakiej użyliście farby i jak się sprawuje w codziennym użytkowaniu? Chcę przemalować schody, ale obawiam się czy farba (biała) będzie wystarczająco odporna na ścieranie.
Pozdrawiam:)
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:46)
pocieszę Cię -nasz remont się dopiero rozpoczyna….nawet nie chce o tym myśleć jeszcze.:)
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:47)
nasza podłoga to TIKURILLA _ BETOLUX
Justine 9 listopada 2015 (20:24)
W takim razie trzymam kciuki za remont (chociaż u Was w domu tak cudnie, że nie widać, żeby był potrzebny) Dziękuję bardzo za podanie nazwy farby:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Anonimowy 9 listopada 2015 (19:30)
Ależ oczywiście zapalamy światełka, bez tego nie ma jesiennych i zimowych wieczorów! Pozdrawiam Małgosia
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:45)
dzięki Małgosiu – i odbijam do Ciebie pozdrowionka!
baschastyle 9 listopada 2015 (19:28)
Ślicznie u Pani. Tez lubie świece, lampki… Z nimi jakoś szybciej przychodza świeta.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:45)
prawda:)?
Anonimowy 9 listopada 2015 (19:11)
Asiu,jakie to ładne słowo:rozmigotać :)
My też migotamy,i uwielbiam to całe odpalanie,daje mi siłe na resztę dnia,pozdrowienia listopadowe!
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:45)
Dziękuję bardzo i odbijam pozdrowienia do Ciebie:)
Anonimowy 9 listopada 2015 (19:11)
Oj ja tez juz o swietach mysle:-) wlasnie skonczylam pierniki piec z moja ukochana mamusia, pomagal nam moj 3 letni synek:-) a ten zapach co sie w domu caly czas unosi……:-) pozdrawiam Asiu
Ewelina:-)
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:44)
Ale takie prawdziwe pierniki pierniki, co to są twarde jak kamień i musza leżeć w pudełku by zmiękły??? Zabieram trochę zapachu do nas:)
Olimpia Werol 9 listopada 2015 (18:56)
Bardzo lubię to jesienne migotanie… Pozdrawiam
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:43)
Odbijam pozdrowienia :):)
Anonimowy 9 listopada 2015 (18:16)
Mój syn zawsze mówi, że jesień się zaczyna bo mama odpaliła setki świeczek w domu – chodzi, liczy i się śmieje, ale do swojego pokoju nie daje nic przemycić. U was w domu przez tę wszechobecną biel jeszcze bardziej te światła rozświetlają przestrzeń, u mnie jest kolorowo, ale nastrojowo. Córcia z radością zagarnęła do pokoju cottony, latarenki i też się "klimatyzuje". Pozdrawiam. Ila
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:43)
Ila – no bo jesień bez tych światełek wszystkich….no smutno by było:)
uściski!
reniaferka 9 listopada 2015 (18:08)
moje Dzieci wczoraj ubierały choinkę, taką mini do swojego pokoju,sztuczną, i stoi nie do konca ubrana na parapecie, ile razy mijam pokoj to sie usmiecham
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:42)
:):):):):):) ale mają przyspieszenie:)
Anonimowy 9 listopada 2015 (17:51)
mozaiki ukladane chinskimi raczkami,
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:41)
a skąd taka pewność?
Beata S. 9 listopada 2015 (17:15)
Asiu A te koszyczki pod katolikiem to skąd?
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:40)
to jest cały stolik/ława – w komplecie były, z WESTWING.
Ali 9 listopada 2015 (15:42)
Światełka migoczą i tu i tam. Wyciągam lampki i już myślę o tym cudownym czasie. Zastanawiam się nad stroikiem adwentowym i kolorami jakie zagoszczą w tym roku.
Co do tego co przed domem , to jakaś w tym roku spóźniona, warzywnik nie skopany , jeszcze trzy rządki buraków siedzą, dwa rzędy marchwi. Chociaz celowe je zostawiłam bo lubię soczek wypić taki ze świeżutkich warzywek, ale czas juz , czas. Hortensji nie okryłam , bo jakoś agrowłóknina się skurczyła albo krzaki porosły wielkie.
Porządkowałam przed domem dzisiaj i już myślałam o świątecznych ozdobach, ach powolutku , powolutku, tez planuję już teraz aby nie robić potem na ostatnią chwilę. Pozdrawiam jeszcze jesiennie ale z głową pełna myśli o zimie i świętach.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:40)
Ali – od kilku lat już w ogóle nie opatulam roślin na zimę, no może jedynie róże pnące. Reszta musi sobie radzić sama. Młode roślinki były bardziej wrażliwe, ale stare krzaki powinny sobie jakoś radzić. pozdrowienia ciepłe!
speckled fawn 9 listopada 2015 (15:23)
ja już na całego zaczęłam grzebać z ozdobami świątecznymi, piszę na blogu o inspiracjach, pomysłach i dekoracjach świąteczno-zimowych… a w domu świeczki, lampeczki i dużo przytulności ;))
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:38)
dla mnie te Święta trwają zdecydowanie za krótko, stąd od połowy grudnia mamy już dom w światełkach właśnie.
Ange76 9 listopada 2015 (15:08)
Mnie się nie chce co wieczór tego wszystkiego odpalać. W weekend mnie bardziej nachodzi, jak mam więcej oddechu. Normalnie jak wracam pod wieczór z pracy, to zanim ogarnę kuchnię i rodzinę na dzień następny, to już trzeba iść spać :) Co prawda dzieciaki się garna do zapalania świeczek. Czasem im pozwalam, ale i tak muśże ich pilnować, bo wiadomo.
Taki mozaikowy lampion przywiozłam mojej mamie z Turcji, nie widziałam tam takich stonowanych srebrnych czy złotych. Jak to w Turcji wszystko było kolorowe i krzykliwe :) Ale najważniejsze, ze mamie się podobało.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (17:49)
ja tam odpalam:):):) zawsze mi się chce. Robie to już jakos mimochodem -w tzw. międzyczasie. Właśnie wróciliśmy do domu – i idę rozmigotać salon:)
Ange76 10 listopada 2015 (07:49)
Bo Ty jesteś ten wulkan, a ja taka stara tląca się fajerka :DDDD No ale żeby nie było, dziś siedzę z rana w domu i poodpalałam świeczki, żeby się milej pracowało :) A jutro wooooolne, więc tym bardziej mam dobry nastrój ;)
AA 9 listopada 2015 (14:48)
Podaj proszę nazwę materiału obiciowego lnianego – szukam i nie mogę wygapić :-) a lniany za mna chodzi.
Dziękuję, pozdrawiam AA
GreenCanoe 9 listopada 2015 (17:49)
powinien Ci wyskoczyć, bo maja jeden rodzaj – w kolorze naturalnym w kremowym
AA 10 listopada 2015 (07:19)
nie wyskoczył :-) pojawia się cała masa róznych lnianych rzeczy, ale nie obicie , poszukam jeszcze . Dziękuję.
GreenCanoe 10 listopada 2015 (09:20)
O matko – przepraszam, pomyliłam się, to jest tkanina EDINBURG 115-78 ( kolor "lniany")
Ostatnio zamawiałam rzeczywiście obrus z Dekoria z czystego lnu – i jakoś mi się te kolory na siebie nałożyły:):):)
AA 10 listopada 2015 (15:05)
Dziękuję, znalazłam. Musze go podotykać, napiszę z prośbą o próbkę:-)
Aśko JGM 9 listopada 2015 (14:41)
Lezie, lezie… my dziś przy obiedzie obgadywaliśmy gołe drzewa za oknem…a i nad świecznikiem adwentowym już dumam. Czas odpalić świąteczne piosenki (Paweł mnie wygoni z domu,jak je usłyszy:):), ale przecież trzeba się nastrajać na świąteczne kartkowanie,które już na dniach zaczynam:):):)
GreenCanoe 9 listopada 2015 (17:48)
Asia – w sobotę nasze dzieci robiły kartki świąteczne, żeby właśnie nie w pośpiechu – i tez im pastorałki dla klimatu puściłam:):):)
Dorota von Cologne 9 listopada 2015 (14:31)
Obecnie światło pod sufitem zastępuję girlandami z lampek, rozświetlonymi latarenkami… Jesieni mam dosyć, zresztą nigdy za nią nie przepadałam. Czekam z niecierpliwością na 29 listopada, bo wtedy to u nas w Niemczech rusza cała machina świąteczna w domach, bo to będzie pierwsza niedziela Adwentu…
Serdeczności.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (17:47)
grudzień jest dla mnie dopuszczalny – dekoratorsko. Nie ukrywam, że ozdoby w sklepach już 2 listopada, a czasami nawet PRZED…wywołują jednak jakiś niesmak. Domy u Was od 1 grudnia już są całkowicie przystrojone?
Dorota von Cologne 9 listopada 2015 (19:50)
Asiu, pierwsze rzeczy na święta pojawiają się u nas w sklepach już na początku września. Takie jak słodycze, czy drobny świąteczny kram. Obecnie jest faza, kiedy praktycznie w sprzedaży (listopad) jest pełen wypas, można kupić wszystko. Na dwa tygodnie przed świętami są już tylko resztki – kto się nie zaopatrzył w najfajniejsze rzeczy wcześniej, ma po prostu pecha… Wiesz, w wielu ludziach ta "przedczasowość" wywołuje niesmak, ale rządzi komercja, każdy chce zarobić, a my mamy na szczęście wybór – kupić czekoladowego Mikołaja we wrześniu, albo poczekać z tym.
Domy w DE przystrajane są już na pierwszą niedzielę Adwentu, kiedy to na wianku zapala się pierwszą świecę. Choinka pojawia się oczywiście znacznie później. Dostrajanie trwa przez cały okres czterech tygodni, żeby punkt kulminacyjny osiągnąć w samą Wigilię. Niemiecka Wigilia bardzo różni się od polskiej, bo jest na tym stole najczęściej pieczona gęś, albo inne mięso. Nie ma dwunastu potaw, jak opowiadam w pracy o naszych tradycyjnych świętach, to wiele moich niemieckich koleżanek robi wielkie oczy… Ba! Co kraj, to obyczaj!
GreenCanoe 9 listopada 2015 (19:57)
Myślę sobie Dorotko, że jednak w wielu domach odchodzi się już od tradycji – zamiast karpia łosoś, 12 potraw też często już nie ma. A pieczona gęś na naszym stole pojawia się 1y dzień świąt na obiad – nawet któregoś razu podałam taką twarda jak zelówa:):):) Raz jedyny mi nie wyszła, mimo że wiele godzin kruszała w dobrym winie. Rodzinka pocieszała – że to stara gęś była po prostu:) co to nawet wino jej nie dało rady:):):)
uściski serdeczne!
Alicja 9 listopada 2015 (13:49)
I u mnie jakoś więcej świec, lampionów i kocyk jest i podusia i myślę o ciepłych kapciach…Pozdrawiam.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (17:46)
to metafora – na boso chodzę :) nawet zimą…ale odpoczynek w domu miałam na myśli:)
Kasia z vanillaforhome 9 listopada 2015 (13:36)
Migotamy! Jest magicznie :) Podrawiam, Kasia.
GreenCanoe 9 listopada 2015 (17:45)
:):