MYSLĘ ŻE...zasługujesz na to. - GREEN CANOE

MYSLĘ ŻE…zasługujesz na to.

Przepraszam za małą przerwę w niedzielnych pogaduchach – ale mam nadzieję, że po podaniu informacji o wydaniu książki wybaczycie:). Ciężko było mi pogodzić kręcenie filmów na YouTube, tak swoją drogą TUTAJ MOŻECIE ZASUBSKRYBOWAĆ nasz kanał aby być na bieżąco ze wszystkimi nowymi filmami, oraz pisać książkę, czy też robić sesje. Do tego przygotowuję jeszcze jedną niespodziankę którą mam dla Was – niedługo ją ogłoszę:)

Ale wracamy do pogaduszek:), nie tylko niedzielnych. A o czym dziś? O tym, że za mało siebie nagradzamy. Tak, dobrze przeczytaliście – MY. My siebie za mało nagradzamy. Za sukcesy, za pracę, za codzienność nawet – nie nagradzamy siebie. Zbyt rzadko robimy sobie małe lub większe przyjemności, prezenciki – od siebie samych. Kilka lat temu, po jakimś makabrycznie ciężkim okresie w pracy poczułam ogromny bunt. Bo byłam potwornie zmęczona, bo nie wiedziałam jak się nazywam, bo nie pamiętałam kiedy miałam jakikolwiek relaks i kiedy czułam PRZYJEMNOŚĆ związaną z czymkolwiek zrobionym tylko dla siebie samej. I nie myślcie, że jest to jakaś forma egoizmu – robić coś tylko dla siebie. To raczej zdrowe utrzymywanie równowagi psychicznej i poczucia własnej wartości. Jeżeli bowiem my sami nie będziemy o siebie dbali, choćby w małych gestach nagradzania siebie, to jaki przekaz wysyłamy w świat? Taki: „Nie jestem zbyt wiele wart, skoro sam o sobie nie pamiętam. Nie trzeba się ze mną liczyć, nie trzeba mnie mieć na uwadze, ani o mnie dbać – bo sam/a tego nie robię.”

Ja to zmieniłam. Zaczęłam robić sobie prezenty:) Nagradzać siebie samą  za udany zakończony projekt, za ciężki okres w pracy, który dałam radę przetrwać, za to nawet, że udaje mi się trzymać dietę i utrzymywać wagę, którą akceptuję. I wiecie co? CUDOWNE TO JEST!!!! Za każdym razem gdy patrzę np. na kolczyki, które kupiłam sobie po skończeniu produkcji książki dla Bakalland – od razu przypominają mi się śmiechy z ekipą, z którą wtedy pracowałam. Gdy używam perfum kupionych po innym projekcie – od razu czuję się przeniesiona w tamten czas i miło mi się kojarzy zapach, gdy łapie za torbę jaką kupiłam sobie po ostatnich zakończonych metamorfozach dla Dekoral – tez się uśmiecham pod nosem. Te rzeczy są piękne, lubię je i ZASŁUGUJĘ NA NIE:)  Magiczne: zasługuję…

Dosłownie kilka dni temu kupowałam ubrania już na jesień. A że robię zakupy wedle idei może i niezbyt dużo, ale za to najlepsze – czyli jak to ja, zwracam uwagę mocno na jakość, wybrałam się do lubianego sklepu skupiającego w sobie różne marki premium. Ubrania świetnej jakości, o szlachetnych składach i świetnych krojach – to jest właśnie owo moje „mało, ale najlepsze”. I gdy w którymś momencie oglądałam wełniane sweterki podeszły obok 2 babeczki, przyjaciółki. Wiek – na oko około 60 do 70ciu lat. UŚMIECHNIĘTE, rozgadane, świetnie, modnie ubrane! – zdecydowanie nie przypominały społecznie naklejonego obrazka do słowa „babcia” . I teraz kwestia samej rozmowy – jedna z nich mierząc jakiś sweterek i patrząc na cenę, zaczęła się zastanawiać czy na pewno go wziąć, bo jednak jest droższy. Na co druga jej natychmiast odpowiedziała: ” ŻARTUJESZ???? On świetnie na Tobie leży! – ZASŁUGUJESZ na to by świetnie wyglądać :)!”  Słysząc te słowa uśmiechnęłam się szeroko – w końcu ktoś głośno, z przekonaniem, mówi drugiemu człowiekowi, albo inaczej – przypomina mu – że jest ważny. I to jeszcze robi to starsza pani względem drugiej starszej pani. Jak do tej pory bowiem spotykałam się raczej u starszych osób z podejściem: – a po co to wydawać pieniądze na taką bluzkę…, mnie to już nic nie potrzeba, po co to na starość się stroić.

 Z tymi paniami oczywiście sobie od razu porozmawiałam, okazało się bowiem że wybrałam chustę, która im się bardzo spodobała, że mamy podobny gust, że wszystkie od razu czytamy metki ze składem. Jak widać, poszukiwacze jakości bez względu na wiek zachowują się podobnie:) I tak na koniec już…Nie jest ważne, czy kupicie sobie sweterek za 200 zł, czy krem do rąk o różanym zapachu za 7 zł, czy książkę ulubionego autora, czy bilet na koncert, kolację z ukochanym w ulubionej knajpce, masaż na barki, koronkową bieliznę:), perfumy, szal miękki jak chmurka, karnet na fitness, nowe buty, bransoletkę czy torebkę – cokolwiek to będzie – NAGRADZAJCIE SIEBIE. Malutkimi i większymi gestami, prezentami, wydarzeniami. Bo zasługujecie na to. Zobaczycie, jak bardzo zmieni to Wasze samopoczucie. Jak po jakimś czasie zaczniecie sami do siebie inaczej podchodzić i w końcu – jaki dobroczynny skutek te zachowania wywołają. W Was samych ale również w Waszym otoczeniu.

uściski niedzielne!:)

 

 

 

 

Dziękuję za Twój komentarz.

13 komentarzy

  • comment-avatar
    Danusia 4 stycznia 2018 (10:15)

    Popieram w 100%. Ja doszłam do tego po 10 latach wychowywania dzieci. 3 wspaniałych dzieci, mąż też Ok. :-), ale ja coraz gorzej czułam się psychicznie. W między czasie zrobiłam 2 podyplomowki, ale wciąż coś nie gra. I nagle odkrycie: idź sama na kawę, w ciągu dnia jak wszyscy są w szkole, pracują. Miałam takie wyrzuty sumienia za pierwszym razem, jak gdybym robiła najgorszą rzecz świata. Wiedziałam już jednak, że muszę mieć chwilę sama ze sobą, poza domem. Potrafiłam pojechać do Ikea tylko na kawę. Siadalam, widok na parking i piłam kawę, sama. Ten proces dawania sobie czegoś i pozbawiania się wyrzutów sumienia trwał rok. Dlatego popieram Joasiu Twoje podejście, dziewczyny zróbcie coś tylko dla siebie, nawet wtedy kiedy to nie będzie w waszej głowie formą nagrody. Pomaga.

  • comment-avatar
    ada 15 września 2017 (00:01)

    A ja wolę więcej ubrań, ale z lumpeksu. Wolę mieć 10 ubrań za 200 zł niż jedno. I nie rozumiem wydawania 400 zł na jedną bluzkę czy sweterek. Kupowanie w lumpeksach ma same plusy, jest tanio i ekologicznie. Ubrania które mi się znudzą a są w dobrym stanie oddaję do sklepu, sprzedaż rzeczy z niego idzie na ubogich. Podoba mi sie, że niektóre rzeczy w ten sposób mają 10 żyć. Nie róbmy nie wiadomo z czego z tej jakości premium, to bardzo często rzeczy tylko odrobinę lepsze od przeciętnej a płaci sie za markę.

    • comment-avatar
      Green Canoe 15 września 2017 (07:25)

      Ada – płacenie za markę a płacenie za rzeczy, to są 2 różne kwestie. Ty tez kupujesz w lumpeksie rzeczy świetnej jakości – choć może o tym nie wiesz ( np. jeśli nie interesujesz się składem). Drogo – nie znaczy dobrej jakość, dobra jakość nie znaczy super drogo. W lumpeksach jest mnóstwo świetnych ubrań i wielu ludzi się w nich właśnie ubiera – znajdziemy tam i wełniane swetry i kaszmirowe szale, wystarczy się tylko zainteresować metkami ze składem:) Pozdrawiam serdecznie.

  • comment-avatar
    Dorota 13 września 2017 (10:53)

    Bardzo pogodny artykuł, aż czułam jak się rozpuszczam w błogości czytając . Tak – całkowicie się zgadzam i podzielam, choć rzadko stosuję, ale mam duże poczucie szczęścia więc myślę, że dbam o siebie po prostu w jakiś inny naturalny sposób :)

    • comment-avatar
      Green Canoe 14 września 2017 (09:01)

      Dorota – pozdrowienia serdeczne!!!

  • comment-avatar
    Danuta 5 września 2017 (22:14)

    Dziękuję za te pogaduchy. Już czytanie tego tekstu wprawiło mnie w dobry nastrój no i było mniej kosztowne. Sama radość. A w ogóle to pewnie sobie coś kupię, tak w nagrodę jak zrealizuję to co zamierzam. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie inspiracje.

  • comment-avatar
    Asiek 3 września 2017 (23:41)

    Dziękuję, że mi o tym przypomniałaś =}

    Prezentowa obietnica, naprawdę potrafi zmotywować do działania, zwłaszcza do zrobienia rzeczy, których się nie lubi i odkłada na później, na „wieczne później” ;)
    Pozdrawiam cieplutko! =}

  • comment-avatar
    Ewka 3 września 2017 (22:19)

    Miło się czytało, to co napisałaś dziś Asiu, tak sielankowo mi się zrobiło… Ja też staram się siebie nagradzać, głównie książkami. A tak w ogóle, to Ty i ta sofa to duet doskonały, obie piękne :)

  • comment-avatar
    Kasia 3 września 2017 (20:29)

    oczywiście męczennica nic nie osiągnie!

  • comment-avatar
    Dorota 3 września 2017 (20:21)

    Po przeczytaniu tego artykułu napewno kupię sobie botki, które oglądam od kilku dni na sklepowej wystawie, zazwyczaj nie żałuję na drogie ubrania swoim dzieciom ale teraz już wiem, że ja też na nie zasługuje. DZIĘKUJĘ

  • comment-avatar
    aldia.arcadia 3 września 2017 (17:14)

    Ja słodkim aż za często siebie wynagradzam :) Pozdrawiam ciepło!

  • comment-avatar
    Grazyna 3 września 2017 (17:11)

    Trafione i prawdziwe.Mysle ze kobiety uwielbiaja robic sobie prezenty typu torebka,perfumy czy dobry poradnik.Tylko robimy to „z automatu”i nie traktujemy tego jako nagradzanie siebie ,ale teraz mogę zacząć wlasnie tak to traktować. ?

  • comment-avatar
    Kasia 3 września 2017 (17:03)

    Tak jest trzeba doceniać i szanować siebie ja tak robię!menczennica nic nie osiągnie !Panie i dziewczyny dbajcie o siebie bo nikt inny tego nie zrobi !Pozdrawiam Asię i inne kobietki

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.