W ogród wsiąkam i w robotę. Pracy było…po prostu bardzo dużo. I jak to już ze mną bywa – najpierw nosiłam coś w głowie, potem nabazgrałam to na karteluszku, a potem ( jak tylko odpuściła mi choroba) ruszyłam do działania. Pozamawiałam drewniane części – i wio. Tak często zadajecie mi pytanie co ja robię z dzieckiem, kiedy wyczyniam te swoje rzeczy. Kochani – ja Leona po prostu angażuję praktycznie we wszystko. Mały ma swoje dziecięce rytuały w ciągu dnia ( bajeczka, kokoszenie, przytulonka itd)- ale generalnie bardzo dużo czasu spędzamy razem – nawet gdy sprzątam ogród, podlewam kwiaty, piłuję, wiercę, zbijam, czy też przesadzam rośliny – Leoś robi to razem ze mną. Nasz synek nie ma zabawki – typu mały majsterkowicz – bo używa zwykłej wiertarki:) Mama od czasu do czasu pozwala nawet wkręcić prawdziwą śrubę:) Ta sama mama zabiera także na rabatki – gdzie można sobie porobić dziury w ziemi, i powsadzać w nie roślinki, i pogadać do nich żeby dorodniej rosły. A kiedy już się Leosiowi znudzi to ogrodowe działanie, idzie sobie na swoje terytorium – i zaczynają się dopiero piaskownicowo – ciężarówkowe przygody:) Kiedy patrzę tak sobie na synka, jak jest szczęśliwy, gdy mi „POMAGA”, to po prostu łapię wiatr w żagle:) I wiem, że nawet przy małym dziecku można naprawdę wiele zrobić – trzeba tylko chcieć, czasami używać matczynych forteli:), sprawić, by zwykła czynność stała się dla dziecka atrakcją, i chwalić, chwalić, chwalić:)
Odpoczynek po „tyrze” w rabacie:) się należy.
Ale wracając do PRACY :):):) – bo muszę sie w końcu jakos wytłumaczyc z blogowej nieobecności:), prawda? Otóż mam fioła na punkcie powojników:) Bardzo, ale to bardzo je lubię. I mam ich w ogrodzie naprawdę dużo. Są piękne, dostojne i dziewczyńsko romantyczne:). No i przysięgam, że potrafię się na nie gapić godzinami – oszałamiają kolorem, kształtem, finezyjnością…Zasługiwały na porządną, elegancką podporę. Jako, że rabata, na której są zasadzone moje ulubione ich rodzaje, ma ponad 9 metrów – pergola, podpora czy jakkolwiek ją nazwiemy, musiała być długa, ale nie ciężka dla oka – by nie przytłumić samych powojników. Rozrysowałam ją na kartce, zamówiłam drewno – a jak już wszystko przyszło – ubłagałam męża by pomalował kratki ( ze szczerego serca nie cierpię malować kratek). Potem już TYLKO :) przez cały boży dzień montowałam. Się udało, z pomocą synka ma się rozumiec, bo bez niego, to nie wiem czy bym sobie poradziła:):) Oto pergola – jeszcze bez kwiatów, bo dopiero rosną, ale za to dobrze widoczna:
Moi mili – na zakończenie dzisiejszego posta uprzedzam lojalnie:), że znów się z Wami nie zobaczę jakiś czas -jutro przyjeżdża do nas rodzinka i przyjaciele – i to na dłużej:) Cieszę się niczym przysłowiowy gwizdek:) Pamiętam bowiem, jeszcze w licem – nasze rozemocjonowane pogaduszki przepełnione marzeniami ( piszę nasze – psiapsiółek). Jak będzie wyglądało niby nasze życie, jakich będziemy miały mężów, a jakie dzieci ( wtedy była to dla nas abstrakcja – kosmiczne peplanie:):). No i właśnie poznam za chwilę maleńką Hanię, córeczkę mojej przyjaciółki. STAŁO się:) – mamy przy bokach swoich ukochanych chłopaków, ukochane dzieci i tę upragnioną dorosłość:)
Dziękuję za Twój komentarz.
63 komentarze
Dambat 22 grudnia 2015 (23:05)
Bardzo ciekawie wyszły te meble. Wszystko zadbane o dobre wykończenie, nawet ozdoby nie należą do banalnych. Widać, ze taras spodobał się zwierzakom i pewnie nie tak łatwo chcą opuścić to miejsce :)
Qra Domowa 24 maja 2010 (13:27)
Zgadzam się z Laurką…zaglądam zaglądam i nic…
Laura 24 maja 2010 (12:59)
Asiu,napisz coś hmm? Trzy tygodnie to strasznie długo.
Qra Domowa 19 maja 2010 (19:48)
pewnie,najlepiej to narzekać nad niedopalonym papieroskiem,że życie podłe i kasy mało.Ja czesto przygarniam rzeczy,które inni wyrzucają…daję im drugie życie i…poprzedni właściciele są zdziwieni skąd to mam!:)
Anonimowy 17 maja 2010 (22:31)
Zgadzam się z Sabinką. A osoba, która wypomina bogactwo Joannie a nas czytających nazywa pannami zawiewa zła energią i obraża wiele osób. I gdzie niby Joanna napisała że to nic nie kosztuje? Bo ja wyczytałam, że napisała że nie trzeba wielu pieniędzy by mieć fajne wnętrze z czym się zgadzam w 100%. Nie lubię takich zazdrośnic, które z frustracji chyba właśnie tylko patrzą jak dopiec tym zdolnym i ewidentnie szczęśliwym.
Komplet wyszedł stylowy, brawo. Asia.
Sabinka 15 maja 2010 (11:37)
Bardzo ładnie u Ciebie i twórczo. Ten "anonimowy" to chyba pała zazdrością i tyle. Jasne, że trzeba czasem na to pieniędzy, ale nie obnosisz się tu z niczym a wręcz przeciwnie pokazujesz jak można zrobić coś własnym nakładem pracy i dzięki dobrym pomysłom.Nie ma się co przejmować takimi komentarzami:) Widać w Tobie radość życia i wenę.I jeszcze pytanie czy ten brąz lazura daje taki piękny połysk? Gdzie można kupić takie farby?
Anonimowy 14 maja 2010 (07:58)
Mnie się nie wydaje, że trzeba aż tak wielkich pieniędzy. Zobaczyłam ławeczki na allegro, stolik Pani Asia okazyjnie kupiła. Za komplet plastikowych koszmarków ogrodowych wydałaby tyle samo. A tu troszkę pracy i jest piękny zestaw. Też lubię sama coś stworzyć i mam cierpliwość żeby chodzić i szukać najlepszej okazji i mnie to drogo nie wychodzi. Od razu dodam, że nie jestem żadnym krezusem ;), przeznaczam sobie jakieś 100-150 złotych miesięcznie na swoje widzimisię i potem działam. Pozdrawiam Pani Asiu, jest Pani dla mnie inspiracją. Baśka
rumiankowa polana 14 maja 2010 (07:46)
Zapraszam do zabawy blogowej!
"Pokaż najstarsze dziesiąte zdjęcie z komputerowego zbioru.Dodaj opis.Zaproś do zabawy następne trzy osoby."
Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego dnia!
Anonimowy 12 maja 2010 (08:19)
Moja droga, napisałam, że jesteś bogata i nie zmienię zdania. Proszę nie pisz tylko, że na te marzenia nie trzeba dużych pieniędzy, bo to jest pojęcie względne.Niczego Ci nie zazdroszczę, jest mi w życiu bardzo dobrze, też mam dom i piękny ogród
Bardzo lubię Twój blog, ale proszę nie pisz,że to wszystko to małe pieniądze.
Pozdrawiam ciepło.
Kreativka sa srcem 11 maja 2010 (13:36)
Przepraszam tekst powtarza się dwukrotnie, ah, że google tłumacz:))))
Kreativka sa srcem 11 maja 2010 (13:35)
Co mogę powiedzieć, piękny blog, wspaniałe teksty, zdjęcia, artykuły, wszystko mi się podoba. Accompanied'll kontynuować. Mam nadzieję że rozumiesz, co napisałem. Można spojrzeć na mój blog, jeśli jesteś zainteresowany, myślę, że lubimy podobne rzeczy. Pozdrawiam z Chorwacji. Co mogę powiedzieć, piękny blog, wspaniałe teksty, zdjęcia, artykuły, wszystko mi się podoba. Accompanied'll kontynuować. Mam nadzieję że rozumiesz, co napisałem. Można spojrzeć na mój blog, jeśli jesteś zainteresowany, myślę, że lubimy podobne rzeczy. Pozdrawiam z Chorwacji.
Zondra Art
WSZĘDOBYLSKI MIŚ 9 maja 2010 (21:42)
do wszystkich miłośników sztuki dobrej woli. jest fajna akcja w szalenie zacnej sprawie. warta przyłączenia się bez względu na różnice płciowe, religijne, czy te w politycznych zapatrywaniach.
cel – zebranie 100 000 podpisów pod petycją do premiera z apelem o przeznaczenie 1% (dosłownie: jeden procent) z budżetu na kulturę.
o bracia i siostry, co nie samym chlebem żyjecie, a telewizyjne igrzyska nie budzą uśmiechu na waszych pyskach! :)
połączmy się w tym czynie obywatelskim i pokażmy, że siła nas!
pod tym adresem można dowiedzieć się o szczegółach akcji:
http://obywatelekultury.pl/
albo np.:
http://galeriabrowarna.blogspot.com/2010/05/1-na-kulture.html
a tu można złożyć podpis:
http://obywatelekultury.pl/zloz-swoj-podpis/
przekażcie proszę dobrzy ludeczkowie tę wiadomość drogą blogowo-postowo-pantoflową do jak najszerszego grona odbiorców. a jeżeli wola gospodarzu, poświęć proszę dwa zdania tej akcji u siebie na blogu.
dzięki za uwagę i z góry przepraszam jeżeli zakłuciem jakąś harmonię w postach panującą.
pozdrawiam serdecznie z turbo szacunkiem
obywatel kultury
czyli jeden z was
GreenCanoe 9 maja 2010 (19:15)
Przepraszam, że tak późno odpisuję. Po pierwsze – bardzo dziękuje Wam za tyle życzliwych słów:):) UROSŁAM o co najmniej 5 cm:):) i się zarumieniłam:):) Po drugie już podaję namiary na ławki: http://www.allegro.pl/item1025544868_solidna_lawka_sosnowa_anja_promocja.html
Po trzecie – farby: biała ftalowa jedynki, brąz – lazura mahoniowa.
A po czwarte – odnośnie owej wypowiedzi o moim rzekomym bogactwie…no co ja mam niby odpisać? Komuś jest najwidoczniej źle – że nie ma na to, na co twierdzi, że mam ja. Mogłabym równie dobrze mieć pretensje do świata, że nie mam osobistego odrzutowca, super samochodu, basenu w ogrodzie i domu z kolumnami i ze służbą. I także napisać komuś kto to wszystko ma – że syty głodnego nie zrozumie. Czy jednak nie brzmiałoby to, jak to już ktoś powyżej napisał – niczym żale frustrata życiowego? Pomijając sam fakt – że nie mam takich zachcianek szczerze mówiąc:). Polecam autorowi tego komentarza przeczytanie desideraty – jest na końcu bloga.A dokładnie przemyślenie tego fragmentu: "Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie." Nic więcej nie mam do dodania. Co do siedzenia w domu…i "zabawy" – nigdy nie czułam, że siedzę w domu i się bawię, bo najzwyczajniej w świecie ciężko tu pracuję.Z własnego zresztą wyboru.I dobrze mi z tym:):)
I owszem, wiem, że jak komuś jest w życiu dobrze – nawet z ciężką pracą , to to wkurza, prawda? Bo powinno mu być źle, powinien narzekać, i szukać powodów żeby nic nie robić. A nie non stop pracować, mieć jeszcze bloga no i te PANNY, którym się chce go czytać i oglądać…
Po piąte – bardzo serdecznie Was wszystkie pracowite i kreatywne istoty pozdrawiam:):):) I trzymam kciuki za wasze ławki i zestawy, balkonowe czy tarasowe.:):):)POWODZENIA :)
Anonimowy 6 maja 2010 (10:31)
Zaglądam tu bardzo często i zawsze jestem pod wrażeniem:-) Nie mam takich możliwości przestrzennych ani, niestety, takiego talentu, ale uwielbiam popatrzeć. I poczytać także, bo nuty, które grają w twojej duszy są mi bardzo bliskie:-) Miłość do pięknych rzeczy, umiejętność cieszenia się małymi rzeczami, relaks płynący z obcowania z naturą, hołubienie pięknych wspomnień, czasem trochę nostalgii…Obecnie jestem w trakcie prób upiększania mojego balkonu (cóż, jedyna namiastka ogrodu w mieście). Podziwiam ciebie i synka, że tak wam się udaje współpracować. Ja mam dwóch żywiołowych i nadzwyczaj "pomysłowych" czterolatków:-) Wszelkie próby zrobienia czegoś przy nich lub wciągnięcia do pomocy kończą się totalną porażką:-)
emilystar 6 maja 2010 (08:30)
twój blog powinien być wciągnięty na listę psychoterapeutyczną, kiedy człowiek czyta wszelkie troski odchodzą, a wszelkie medykamenty medyczne można wrzucić do kosza :))) pozdrawiam Was i Waszą Cudowną Krainę :) Emilystar
Jadwiga 5 maja 2010 (09:06)
Gdy słonko przygrzeje masz już wszystko, mebelki, taras, i pnącze na pergolach, herbata w dłoń i marzysz
pozdrawiam gorąco
http://www.okiemjadwigi.pl
llooka 5 maja 2010 (08:58)
Przeszłaś samą siebie Kochana. Mebelki tarasowe cudownie zaprojektowane i wykonane. Wszystko przemyślane w szczególe i ogóle! I na deser pergole. Teraz tylko na ciepełko czekać.
Całusy ślę!
Anonimowy 3 maja 2010 (17:02)
Asiu Kochana Moja, Dziekuje za pamiec, My tez Was calujemy mocno i do zobaczenia!
Grazyna
migdalowo mi 3 maja 2010 (14:40)
qq ciotko Zielona…rewelacja:)i co wiecej:Leos duuuuzy -ale wyrosl, mordy zwierzetowe przepiekne:)ech…slow brak:)
cieplo-Migdalowa
Nela 2 maja 2010 (14:58)
I ja podziwiam: zarówno włożoną pracę, jak i efekt końcowy. Nie ma nic gotowego, dlatego nie warto zważać na opinie tych, którzy chcieliby mieć wszystko od razu, a to ich przerasta materialnie i intelektualnie. Siła pomysłu, hart ducha są tu najcenniejsze, a tego nie da się nabyć. Gratuluję Ci tego serdecznie. Pozdrawiam ciepło.
cub@_libre 2 maja 2010 (08:11)
Wspaniały ten tarasowy komplet!! Ile ja bym dała, żeby na takim się relaksować… Wspaniała robota!!
Cieszę się, że angażujesz we wszystkie prace Leosia! Ja też to czynię i uważam, że lepszej zabawy/nauki być nie może! Moja Mama zawsze trzymała mnie z dala, bo pobrudzę się, wysypię itp.,a ja od samego początku pozwalam i nawet za bardzo nie trzeba zachęcać ;). Co prawda na razie chodzi o prace domowe, ale za chwilkę spędzimy piękny czas w Polsce, a tam będzie pole do popisu i w ogrodzie :).
Życzę wspaniałego wypoczynku wśród bliskich i czekam na kolejne ogrodowo-domowe inowacje :).
Pozdrawiam,
Agata
Elisse 2 maja 2010 (07:55)
Asieńko- stoliko ława boska! Szukałam kiedyś takich nóg do stołu i za jedną chcieli sto zeta! Może jeszcze uda Ci się wygrzebać taką ławę za 50, to ja pierwsza staję w kolejce:))) Mebelki urocze, to moje ulubione połączenie ciemnego drewna z białym!Tarasik wygląda teraz uroczo,pergola jak obrośnie będzie jeszcze piękniejsza,a Leoś wyrasta na pracowitego chłopa i dobrze:)
Ucałowania dla Was
dede51 1 maja 2010 (10:59)
Asiu, jestem pelna podziwu dla Twoich pomyslow i pasji!wiele bym dala, zeby miec taki dom jak Ty, pelen zwierzat, zaszyty gdzies w lesie.ale i tak ciesze sie tym, co mam :) i zgadzam sie z Toba w 100%, ze do wielkiego efektu nie trzeba wcale wielkiej kasy, tylko energii i pomyslow. wiem, bo sama robie rozne rzeczy.pozdrawiam cieplo i zycze udanek majowego weekendu!
Anonimowy 1 maja 2010 (10:52)
Mam podobny stolik i przed remontem byl brzydki,stary,sosnowo zolty.To prawda,ze nie trzeba duzych pieniedzy,wystarczy pomysl i serce.A odnosnie parasola,to jezeli ma kolor identyczny jak na zdjeciu,to mi sie bardzo podoba i pasuje do pieknej calosci.Iwona
Anonimowy 1 maja 2010 (09:23)
Przepraszam , zdublowałam komentarz, tula
Anonimowy 1 maja 2010 (09:22)
Bardzo mi się podoba, zwłaszcza pergola. Sama właśnie położyłam podkład na swoją wymarzoną pergolę łukową. Dwa dni mi to zajęło, a tu trzeba lecieć farbą jeszcze raz :)
Kolor parasola ( może tylko na zdjęciu ) bardzo pasujący do reszty , mebelki zachęcające do przycupnięcia. Jedyne co uwiera me oko i pewnie Twoje plecy to ozdobne ornamenty na ławkach. Moim skromnym zdaniem nie pasują i są zbędne.
Pozdrawiam, tula
Anonimowy 1 maja 2010 (09:20)
Bardzo mi się podoba, zwłaszcza pergola. Sama właśnie położyłam podkład na swoją wymarzoną pergolę łukową. Dwa dni mi to zajęło, a tu trzeba lecieć farbą jeszcze raz :)
Kolor parasola ( może tylko na zdjęciu ) bardzo pasujący do reszty , mebelki zachęcające do przycupnięcia. Jedyne co uwiera me oko i pewnie Twoje plecy to ozdobne ornamenty na ławkach. Moim skromnym zdaniem nie pasują i są zbędne.
Pozdrawiam, tula
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (22:04)
Syty głodnego nie zrozumie.
To nie zazdrość to proza życia.
Dekory są drogie, farby też,sadzonki i wszystkie materiały potrzebne do wykonania tych rzeczy.
Utrzymanie takiego domu, co tu dużo mówić,kosztuje dużo kasy. Ja jak sobie pozwolę na parę sadzonek, to potem cały miesiąc mi brakuje . Nie ma lekko, nie wszyscy są bogaci jak Ty.
Deilephila 30 kwietnia 2010 (21:51)
matko!! ile zieleni, marzy mi się taki ogród!! Mój zdobyczny kawałek ziemi ma…100cm na 60 cm.
Ale walczyłam o niego jak lwica:)
Tymczasem nie ma jak spełniane własnych marzeń z własnym osobistym i ukochanym pomocnikiem:)
Pozdrawiam ciepło:)
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (19:08)
Meble wyszły super. grunt to pomysł, no i talent, nie da się ukryć. A komentujący pełni zawiści to chyba sfrustrowani ludzie, którzy sami zapewne nic nie robią, a cudza praca ich kole w oczy. Zgadzam się z przedmówczynią, że najlepiej byłoby popatrzeć na to jak bardzo jesteś pracowitym człowiekiem, jak doszliście do tego co macie, i że tak naprawdę wszystko robicie sami, ciężko pracując na swoje szczęście. Pozdrowienia i do zobaczenia wkrótce. Ania.
Dag-eSz 30 kwietnia 2010 (19:00)
Asiu, eh te ludzie… ja wiem że jednak jak się ma zacięcie to i marzenia się spełniają :) wiadomo, ze to z nieba nie spada, kurcze! ale na to wszystko solidnie pracujecie i to widać.
Strasznie podoba mi się sama wizja tarasu, może kiedys ;) nie odrazu Kraków zbudowano… i Ty kiedyś mieszkałaś w bloku… inni widza tylko to co teraz masz, tak samo jak u Magody, tej całej pracy i wcześniejszych lat nie znają :P
A wiesz z tymi dekorami dobra myśl ;) zastanawiałam się, czy można gdzieś kupić… ale w sumie dłuta mam (kiedyś rzeźbiłam w drewnie) i chyba będę musiała sama sobie takie skombinować ;)
Udanej majówki!
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (17:10)
Hej, napiszesz jakich użyłaś farb? ładny jest ten kolor brązu -co to jest? Meble super, widać, że dopieszczone:)Inka
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (17:06)
Aśka, jesteś absolutnym tytanem pracy:) Fajne tarasówki wyszły, o pergoli nawet nie wspomnę!!!, pozdr Kaśka.
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (16:36)
Meble wyszły bardzo stylowo – musiałaś się nieźle napracować.Ale efekt jest po prostu oszałamiający:)I zgadzam się, że nie trzeba wydawać fortuny, żeby mieć fajnie urządzone mieszkanie.To w głównej mierze gust właścicieli i talenty o tym decydują. Pozdrawiam i również miłego weekendu. Asia z 3miasta.
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (15:52)
Szczerze to nie mogę już czytać, że wszystko takie cudowne a Ty taka niby pogodzona ze światem. Bzdura! Siedzisz całymi dniami w domu – więc masz czas na zabawę i proszę nie mów, że nie potrzeba na to dużych pieniędzy bo to kłamstwo. Dom się wybudował za darmo, a roślinki też nic nie kosztują. Kurde! Co za hipokryzja. A te panny w to wierzą. Wierzą, że jak będą udawać takie miłe jak ty udajesz to im się życzenia spełnią….
majowababcia 30 kwietnia 2010 (11:52)
asiulko pieknie pieknie naprawde pracowita zciebie dzicina .I ja zaczelam pisac bloga chyba pod lekkim twoim wplywem.mam wrazenie ,ze mieszkasz wmoich rodzinnych stronach .werandy nie czytalam ale krajobrazy znajome.masz racje ,ze odrobina inwencji ,pomysl i masz sie cos czym mozna cieszyc oczy .ja tez nie potrzebuje duzo kasiory ,oslonki na kwiaty zrobilam z wiaderek po ogorach .troche wycinanki ,craklai lakier i wlasnie takie niepowtarzane rzeczy wychodza i ciesza oko.mam pytanie czy te drkory nie beda troche uwierac w plecki jak ktos sie oprze?
pozdowienia
majowababcia@blog.onet.pl
Kasia 30 kwietnia 2010 (11:43)
Do samego posiadania domku jakoś mnie nie ciągnie, jedynie czego zazdraszczam to właśnie takiego tarasu i kawałka swojej zieleni, gdzie by mogły bawić się dzieci.
Jak zwykle u Ciebie pracowicie i pięknie, synuś rośnie – fajny z niego pomocnik :)
Zwierzyniec superowy :)
Pozdrawiam również pracowicie :)
Ivalia 30 kwietnia 2010 (11:29)
No i zżarło:( A wpis miał być wcześniej:(
To jeszce raz…
Ławki z moich marzeń, też szukam podobnych od dawna.
A powojniki darzę podobnym zachwytem i miłością:)) Mój pies też, niestety…
W ubiegłym roku moja psica pożarła piękny, rozłożysty powojnik, liczyłam że może jednak odbije, ale niestety:((
Nie mniej podziwiam Twoje rękoczyny, wiem jaką radość daje coś osiągnięte własną pracą. Satysfakcja gwarantowana:)))
Pozdrawiam
rumiankowa polana 30 kwietnia 2010 (11:06)
Mebelki ogrodowe są przecudne – naprawdę "łał"!
Aż zatkało mnie z wrażenia, że można coś tak fajnego wymyślić i własnoręcznie zrobić!
Kłaniam się nisko!
Życzę miłego dnia!
Kamila 30 kwietnia 2010 (10:39)
Asiu ! Poranna kawa i wieczorne grzane winko, w takiej asyście – Marzenie! Mam nadzieję , że kiedyś doczekam się tarasu i też poszaleję ;)
Prawdziwa Kobieta – Orkiestra z Ciebie.
Szycie , kulinaria , stolarka , czym Ty nas jeszcze zaskoczysz ?
Bardzo proszę o to , byś pochwaliła sie powojnikami w rozkwicie.
Pozdrawiam i miło spędzonej majówki życzę
Atena 30 kwietnia 2010 (09:20)
Masz cudownego malego pomocnika.
Ogrod i taras pieknie wyglada.
Stolik i laweczki przecudne, lubie dekory ktorymi ozdobilas "przydupniki"
Pozdrawiam
Nettika 30 kwietnia 2010 (09:06)
Rewelacyjnie jak zawsze :) Pozdrawiam słonecznie
Szara 30 kwietnia 2010 (08:39)
Wow… naprawdę Cię podziwiam… ja bym nie potrafiła zrobić samodzielnie takich rzeczy… a jakie to wszystko piękne :)
Pozdrawiam
jelonkaa 30 kwietnia 2010 (08:20)
Gratuluję….podziwiam…..wzdycham….ach….
Myszka 30 kwietnia 2010 (08:17)
Dobrze, że mnie nie widzisz, bo … zzieleniałam z zazdrości! :) Pięknie, napatrzeć się nie mogę! Oj masz talent i wyobraźnię! I te dekory piękne, szkoda, że ja nie mam takiego zaprzyjaźnionego stolarza artysty:( No i jeszcze patrzę i patrzę na Twojego piesa z lwią grzywą:)
Pozdrawiam i życzę miłego czasu z rodziną i przyjaciółmi!
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (08:10)
Dłuuuugo trzeba czekać na kolejny post, ale zawsze WARTO :) delektuję się każdym słowem, ciepłem, które przelewasz na swojego bloga. Marzę o kawie wypitej na Twoim tarasie :)
Pozdrawiamy ciepło
Zuzia i Mama Zuzi-Gosia
Aga robie-bo-lubie 30 kwietnia 2010 (08:09)
Bardzo ładnie to u Ciebie współgra. Masz rację, że nie trzeba dużych pieniędzy, żeby się mieszkało tak, jak się chce. Wyobraźnia i praca! PRACA WŁASNA. Miłego weekendu!
Qra Domowa 30 kwietnia 2010 (07:35)
Od wiosny do jesieni mieszkam na tarasie….W tym roku postanowiłam powiększyc swoją kolekcję powojników…lubię je wplatać pomiędzy pnące róże i puszczac po iglakach i innych drzewach..ale muszę też sklecic pergolę …a twoja jest cudna!!!Zgadzam się ,ze pieniądze nie sa kluczem do pomysłów…znam bogate domy..ale bez klimatu i życia..powodzenia..pięknie mieszkasz!!!!
aagaa 30 kwietnia 2010 (07:25)
Matko, jak pięknie u Ciebie!!!!!Te meble są przepiękne..I cały ogród!Patrzę i podziwiam!!!
Pozdrawiam serdecznie
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (07:24)
Asiu!
Ja po przeczytaniu Werandy Country z "Waszym domem",mam bzika na punkcie domu na wsi, urabiam męża ale nie bardzo mi idzie,
a Ty masz niesamowite pomysły, bo o wykonaniu to nawet nie wspomnę, REWELACJA!!
Troszkę zazdroszczę ale tak pozytywnie i życzę wielu, wielu pomysłów, którymi podzielisz się z nami, pozdrawiam serdecznie Zojka
jaga 30 kwietnia 2010 (07:05)
Piękny kącik na werandzie,,kawał pracy to Ciebie kosztowało.Ale warto było, efekt jest rewelacyjny!
w skrzynce widzę piękne poduchy pod pupy w delikatne różyczki,,
Już niedługo wzrosną powojniki i będzie cudny widok na tej pergoli.Pokaż zdjęcie kiedy rozkwitną.
Leonek ma szczęście mieć mądrą Mamę .Więcej frajdy dziecku sprawia zabawa w dorosłego z Mamą niż zabawki.Mój wnuk Jaś przyjeżdża w wakacje i uwielbia "bawić "się na działce.
Miłego tygodnia i buziaki dla Leonka
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (06:45)
Myślałam, że niczym mnie już nie zaskoczysz, a zaskoczyłaś.Po pierwsze tym, że udaje ci się zrobić takie rzeczy przy małym dziecku,a z tego co czytam nie masz opiekunki. A po drugie, że taki sobie zwykły człowiek może wykonać tak piękne meble. Jestem pełna uznania.No i ogród :) Pergola wyszła także bardzo ładnie. Oj, pracowita z Ciebie dziewczyna i bardzo zdolna.
anita22 30 kwietnia 2010 (06:43)
cudnie wygląda ten kącik.Popieram- za nieduże pieniądze, z krztyną wyobraźni można coś naprawdę fajnego stworzyć!
ja wprawdzie mieszkam w bloku i to z dwójką małych dzieci,ale czasami wieczorami tez uda mi się coś własnoręcznie pomalować i poskręcać :).A jak to cieszy potem :)
pozdrawiam
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (06:36)
od pewnego czasu przegladam twoj blog i niemoge sie napatrzec na te wszystkie piekne rzeczy, ktore robisz. bardzo przyjemnie sie czyta posty i oglada zdjecia. stol ktory zrobilas jest rwelacyjny – gdzie takie rzeczy sie kupuje? nieukywam ze od dawna marzy mi sie taki na taras. pozdrawiam serdecznie – julia
ushii 30 kwietnia 2010 (06:21)
zasypałaś fotkami :) Pięknie masz… ach, jak mi sie taki taras marzy… jeszcze nie dziś ale na pewno kiedyś też na taki zaproszę przyjaciół :)
Miłego czasu w gronie przyjaciół Ci życzę :) Ściskam! Buziaki dla Leonka!
Gosia 30 kwietnia 2010 (06:01)
Dziewczyno ależ Ty masz zręczne dłonie.Takich mebli nie powstydziłby się profesjonalny "wytwarzacz" mebli.Bardzo podziwiam i smak i gust i poczucie estetyki.Jestem ZAUROCZONA :).
Anonimowy 30 kwietnia 2010 (05:58)
Tak…, jak zwykle dostałam od ciebie Asiu, przysłowiowego "kopa", twój zapał się chyba wszystkim udziela, mobilizujesz do dzialania! Pozdrawiam. Ewka
Jadwiga 30 kwietnia 2010 (05:50)
No i prosze, chcieć to móc sprawdza mi się od wielu wielu lat, i Ty to potwierdzasz. Najważniejszy jest dobry pomysł, bo wykonanie to przy tym pestka, ale ocziwiście trza sie narobić. Bardzo to ładnie wymyślłaś a taki stół był u mojej babci. oczywiście babcia nie zyje od dawna, więc stół wywalili, albo gorzej spalili spadkobiercy. Serdecznie podrawiam, gratulacje, rączki masz czarodziejskie i duszę też!
AGUTEK 30 kwietnia 2010 (05:16)
Super działasz. Gratuluję energi, ochoty, siły, zacięcia! Rewelacyjnie Ci to wszystko wyszło.
Mam pytanie o bałą skrzynię stojącą przy ławeczkach – skąd ona? :)
Monique 30 kwietnia 2010 (04:16)
Tak jak napisałaś : trochę zapału i wyobraźni potrzeba, niekoniecznie wielkich pieniędzy. Stół z takimi nogami poszukuję do jadalni. No tylko ze taki pełnowymiarowy – wysoki.
Piękny masz ogród.
Pozdrawiam
Monika
Danuta 30 kwietnia 2010 (03:13)
Piękne mebelki i ogród. Dziewczyno masz talent. Dom piękny.Skąd bierzesz pomysły na te wszystkie cudne rzeczy które tworzysz? Ja też mieszkam na wsi już 12 no prawie 13 lat i tez mam dużo przestrzeni do obsadzania.Ja ławeczkę zrobiłam parę lat temu i dzisiaj już nie wygląda pięknie ale odkryłam super gościa co robi kute meble. Po prosu świetne.W najbliższym czasie jadę po ławkę i 2 krzesła. Zaglądaj do mnie na bloga może też Ci się spodobają . Mebelki pasują do ogrodów wiejskich.
Pozdrawiam
Argoblau 30 kwietnia 2010 (03:12)
nie wiem co mam powiedziec, ogladalam zdjecia z otwarta buzia jak w kreskowkach – jezyk mi spadl na biurko. Juz wczesniej podziwialam Twoje prace i pomysly ale to – no po prostu nie mam slow. Kawal dobrej roboty!! Przepiekne
pozdrawiam goraco
Ela
dolatka 30 kwietnia 2010 (00:11)
Chyba pierwszy komentarz…
Asiu, dziekuje tym aniolom co podrzucily mi Werande do rak, zebym mogla zobaczyc twoj dom w gazecie. I chce Ci powiedziec, ze to dzieki Tobie zaczelam pisac bloga. Chce pokazac tez swoje robotki, na razie tylko kuchnia wychodzi, ale najwazniejsze, to to, ze za niedlugo przeprowadzam sie na wies. I jestem starsznie tym podekscytowana. I zagladam tu do Was, dziewczyny jak sobie zyjecie czy to w miescie czy na wsi, co tworzycie i jak pieknie to wszystko ze soba wspolgra!:)
Pozdrawiam cieplo i zycze dlugiego slonecznego weekendu:)
Aga