Zanim pokażę Wam tablicę, którą ostatnio zrobiłam z rozpaczy ( o rozpaczy za chwilę), najpierw kilka uśmiechów od rodzinki motyli. Na rozchodnikach olbrzymich przesiadują familie motylowe w ilościach zadziwiających (dziś naliczyłam 9 na 1 krzaczku). Są tak piękne, że zapiera dech…można się lampić godzinami. Lampimy się więc. Gdy pierwszy raz Paweł je zobaczył pognał do ogrodu z aparatem jak szalony…Oto one, nasze motylki.
I możemy już wracać do kuchni. Zacznę od rozpaczy:). Owszem czasami mnie dopada:) Gdy ZNÓW gubię listę zakupów do zrobienia, gdy kożelanka chce mi podyktować GENIALNY przepis na ciasto – a ja nie mam pod ręką nic coby się nadało do pisania, gdy coś chcę zanotować, żeby nie zapomnieć…i nie mam gdzie. Wymyśliłam, że muszę mieć podręczny notatnik kuchenny, taki, żeby coś naskrobać na szybko, żeby była tam owa zagubiająca się notorycznie lista i w ogóle żeby BYŁ po prostu i mnie z opresji ratował. Ów notatnik popełniłam w 1 dzień – obdarowałam nim drzwi lodówki tym samym powołując do życia TABLICĘ LODÓWCZANKĘ:) Białe dekory nawiązujące do pozostałych w kuchni, farba kredowa, szablon, drewniany spinacz do bielizny. Okazało się, że oprócz moich notatek, tablica służy również do miłosnych wyznań pewnych domowych chopów:) A listy na bank więcej już nie zgubię. Koniec gadania, oto i ONA…i kuchenne klimaty o świcie:).
Dziś było telegraficznie:) Po ogrodowych pracach weekendowych i łupaniu w krzyżu marzę w tej chwili tylko o gorącej kąpieli i dobrej książce. Ale obiecuję, że nadrobię niebawem dużo dłuższym postem. Za jakiś czas będę robiła chwosty do zasłon, podzielę się z Wami „przepisem” na JAK TO ZROBIĆ:)
Informacja jeszcze dla kosmicznych dziewczyn – nasionka wysłane.
I tradycyjnie już, życzę Wam słonecznego tygodnia…łapmy promienie kochani, póki jeszcze są – bo klub wszelakich pogodynek zapowiada, że w październiku ma padać śnieg….oczadzieli jak nic :):):)
Do usłyszenia,
Wasza lodówkowo zanotowana zielona:)
Dziękuję za Twój komentarz.
51 komentarzy
IVONNA 11 października 2011 (19:27)
Pomysł z tą tablicą super. U mnie na lodówce, magnesami mnóstwo karteczek przyczepionych i rachunków do zapłacenia. Taka ściana płaczu;)
A u Ciebie taki elegancki mebel się zrobił. Muszę pomyśleć nad moją lodówka.
Informacja od kosmicznej dziewczyny;) nasionka dotarły jak zakwitną będę się chwalić (tylko kiedy to będzie ech)
DZIĘKUJĘ SERDECZNIE i pozdrowionka przesyłam :)
GreenCanoe 10 października 2011 (12:57)
ja mam kredę w kubeczku na lodówce. Musi stać wysoko – bo Leo tylko czeka, żeby sobie ją użyć na ścianach:)
jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam wszystkich.
Go i Rado Barłowscy 10 października 2011 (12:46)
Nam by się jeszcze przydał długopis na sznurku (zanim znajdziemy długopis, czasem treść zapisu już się gubi :()
Pzdr.
darakw 9 października 2011 (21:54)
Witaj Asiu. Dawno obserwuję Twojego bloga i podziwiam, podziwiam, podziwiam. Jestem zachwycona Twoją pomysłowością, umiejętnościami i życzliwością. I chociaż jestem sporo starsza od Ciebie, ale dużo tu się nauczyłam i nadal się uczę. Dzięki Tobie jako pierwszej zawdzięczam sporych zmian w życiu codziennym i nabrania się śmiałości, by zacząć pisać swojego bloga, o którym dawno marzyłam. Jeśli pozwolisz: http://wzaciszupodlasia.blogspot.com/ Tylko zaczynam, więc będę wdzięczna za każdą radę. Jeśli wstawiać linków nie wolno, to proszę usunąć.
Czytam Twój blog, jak najciekawszy w życiu podręcznik. Ogromnie Ci za niego Dziękuję!!!
Mota 8 października 2011 (09:03)
Cokolwiek nie zrobisz to i tak wychodzi pięknie. Pozdrawiam :)
kasiexa z Malinowych ogrodów 6 października 2011 (20:48)
ciekawy pomysł:) ja mam w kuchni stanowisko biurowe …płaski kalendarz…długopisy pod ręką…telefon nieopodal,.kolorowe karteczki do przyklejania wyznań miłosnych na płytytkach. Pozdrawiam ciepło również z bolącymi gnatami:)
Iwona 4 października 2011 (14:21)
Tablica rewelacyjna. Cieszę się, że tutaj trafiłam:)
Dorin 2 października 2011 (19:56)
to chyba najfajniejszy pomysł jaki tu widziałam, moja Ty inspiracjo!
pozdrawiam :)
Laboratorium Bez Wody 29 września 2011 (14:26)
Niezły pomysł. Potrzebna właściwie tylko lodóweczka i farba, a i jeszcze trochę dobrych chęci… i trochę pracy…
Pozdrawiamy,
LAB
Ita 28 września 2011 (09:45)
Teraz ze zwykłej lodówki ,masz niezwykły mebel kuchenny.Świetny pomysł ! Kiedyś miałam zrobić kalendarz na lodówce z magnesami zaznaczającymi datę ,ale jakoś schodzi mi….
Buziaki ślę.
Palmette 28 września 2011 (07:21)
Nie, nie nie… o śniegu ani słowa ;) Ja jeszcze nie jestem przygotowana na zimę! ;)
Tablica super, ładnie wykonana i z pewnością bardzo funkcjonalna :) No i te tablicowe wyznania domowych chłopów… :) Cudnie :)
Pozdrawiam serdecznie
Anonimowy 27 września 2011 (06:53)
Tablica wspaniała! Asiu, czy ta farba kredowa trzyma się śliskiej powierzchni lodówki "tak po prostu", czy trzeba jakoś grunt przygotować?
Serdecznie pozdrawiam –
stała czytelniczka – Agata
GreenCanoe 26 września 2011 (18:37)
Moje listy zakupowe, co to ginęły w czosoprzestrzeni, znajdowały się owszem – po jakimś czasie:) A w sklepie niestety nigdy nie pamiętałam czy np. masło już się kończy( my robimy zapasy hurtowo – na 2 tyg)i tak brałam niektóre produkty na oko. Spinacz na listę okazał się genialny – coś dopisuję i kartka wraca na miejsce.
Gabi – myślę, że jakiś czas też będę miała taką galerię w kuchni:) Leoś bardzo lubi rysować. Już nie mogę się doczekać.
Aniu – ta pierwsza tablica nadal jest. Zawodowo z niej głownie korzystam notując telefony, terminy itd. Wisi w innej części domu. Potrzebowałam teraz ewidentnie kuchennego notatnika.
pozdrowienia jeszcze raz babeczki.
Anonimowy 26 września 2011 (18:07)
U mnie na lodówce nie ma miejsca na taką tablicę… nie żeby lodówka jakaś mała była, bo 180 cm w kłębie jak nic ma :)) ale mój Synek notorycznie zasypuje mnie coraz to nowymi rysunkami które no po prostu muszę mieć na oku :) bo jak na nie patrzę to mi się gęba śmieje. A pomiędzy arcydziełami Syna wiszą liściki miłosne od męża…. no to gdzie ja mam tabliczkę ulokować ?? :)) A Twoja bardzo mi się podoba i do tego w moim przypadku byłaby konieczna bo ja starsza pani ze sklerozą zaawansowaną jestem więc taki pomocnik lodówkowy byłby mi niezbędny :) Przesyłam pozdrowienia ogrzane ciepłym wrześniowym słońcem :) Gaba
Anonimowy 26 września 2011 (18:01)
A co z tą poprzednią tablicą? przecież tak samo wtedy Asiu pisałaś, że nie masz nic pod ręką do pisania itd…
Kuchenne klimaty o świcie bardzo mi sie podobają. Anka.
alizee 26 września 2011 (15:52)
Super pomysł, mnie też by się przydała, bo zawsze kartki zakupowe zostawiam w domu (dobrze, że choć część treści udaje mi się zapamiętać). Chyba odgapię!!!!
Fajne foty…
Pozdrawiam :))
lepszysmak 26 września 2011 (15:34)
Przepiękna tablica! O genialnej nazwie to już nawet nie wspomnę ;)
Pzdr Aniado
Ps. Po przeczytaniu genezy powstania tablicy, chciałabym się z Tobą podzielić moim rozwiązaniem, które wyczytałam w jednym z babskich pism leżąc sobie na plaży… Autor sugerował, że każda z nas, kobiet mających miliony rzeczy na głowie, powinna mieć w torebce notesik. Ten notesik musi koniecznie spełniać następujące kryteria: musi być ŁADNY, żebyś zawsze miała ochotę do niego zajrzeć, odpowiednio mały/duży do rozmiaru Twojej torebki, z zaczepem na długopis/ołówek…
Od 2 lat stosuję się do tej porady! Teraz mam już w torebce czwarty egzemplarz notesika… Mam w nim zapisane ABSOLUTNIE WSZYSTKO (plan lekcji dzieci, wizyty u lekarza/kosmetyczki, ceny glazury do łazienki, przepis na bułeczki od koleżanki, etc.)! To jest mój lek na… pewną przypadłość na S ;)
Gorąco polecam!
ula 26 września 2011 (14:21)
Asiu, spróbuj kupić od jakiegoś gospodarza, takiego co nie handluje drewnem, i nie pocięte na małe ćwiartki tylko takie małe bale 20-30 cm
wtedy jest taniej i nawet lepiej wkładasz takie 2-3 bale do kominka i się pala parę godzin, nie trzeba dokładać ciągle, ja co prawda dostaję od stryja i nie muszę kupować ale wiem, że taki zwykły chłop to nie zedrze, zapytaj, zawsze spróbować warto ;))
Małgorzata 26 września 2011 (13:41)
Bardzo sprytnie i pięknie! Też muszę taką tablicę mieć, koniecznie! :) Tylko sama na pewno takiej ślicznej nie zrobię! Ruszam na łowy zatem :))
Pozdrawiam ciepło
Ana 26 września 2011 (13:21)
wow, super pomysł, że nie wspomnę o wykonaniu:)Żeby jeszcze mój M otwarty byl na takie propozycje…:P Zdrówka życzę – ja wlaśnie wróciłam z rehabilitacji, oj stawia mnie na nogi…no i ciepełka!
April 26 września 2011 (13:14)
Tablica – rewelacja! Ja niestety nie jestem zdolna do takich szalonych pomysłów, żeby FABRYCZNY mebel tak wykorzystać. I bardzo żałuję, bo przez to nigdy nie zdobędę się na takie odjazdowe ozdoby;(
A pogodynkom i ich czarnowidztwu mówmy NIE!
Pozdrawiam
petra bluszcz 26 września 2011 (10:43)
Piękna tablica! Mnie też by się coś takiego przydało. Zwłaszcza jako miejsce do domowo-miłosnych wyznań :) Świetna sprawa! Pozdrawiam cieplutko!
♥laurentino 26 września 2011 (08:28)
Piękna tablica;) Znam ten ból jak trzeba szybko coś zanotować i biegam po domu szukając kartki;)
Oczywiście Ty z niej musiałaś zrobić prawdziwego cukierka;)
Ściskam;)
mamurda 26 września 2011 (08:15)
Tablica rewelacja!!! Nie wiedziałam, że w taki łatwy sposób można ją zrobić:DDD Pozdrawiam serdecznie:D
aagaa 26 września 2011 (07:59)
Tablica świetna!!!!Mnie też się marzy podobna w kuchni!!!
Na moich rozchodnikach tez pełno motyli !
Pozdrawiam
GreenCanoe 26 września 2011 (07:41)
Dziękuję jeszcze raz:)
esy floresy lubię,przydają się np. właśnie wtedy, gdy trzeba coś ocieplić – jak w przypadku tej tablicy, dekor pod spinacz jest ze sklejki.
Izo – na allegro kupiłam dawno temu, ale na pewno są . Szukaj pod rzeźbienia mebli, dekory meblowe, aplikacje meblowe. Jeden kosztuje około 8 – 10 zł mały. Duże są droższe.
Ula – a Ty wiesz, że my jeszcze drewna nie kupiliśmy….aż się boję cen. Wczoraj rozmawialiśmy z sąsiadem, kupił brzozę za 220 zł od metra…takie ceny szaleją na Kaszubach. Koszmar jakiś.
Qro – nie przepraszaj, bo nie ma za co. Gdyby każdy z pseudoanonimowych komentujących miał na tyle odwagi co Ty, by swoje odmienne zdanie wyrazić w równie kulturalny sposób, to nie byłoby tylu nieprzyjemnych sytuacji na naszych blogach. Też Cię serdecznie pozdrawiam:)
Moaa – przeczytałam Twojego posta o kobiecie z 11 dzieci. Nie mogę napisać komentarza, bo mnie blogger wywala – ale mamy podobne zdanie na ten temat.
pozdrowienia poniedziałkowe dla Wszystkich – u nas świeci SŁONECZKO!!!:):)
Mammamisia 26 września 2011 (07:24)
Świetny pomysł i piękne wykonanie jak zwykle. A gdzie się takie dekory kupuje?
Bardzo mi sie podobają te przy nadstawce i te na tablicy.
Podziwiam Twoją pomysłowość!
Jestem zachwycona!
Pozdrawiam! Iza
Anonimowy 26 września 2011 (06:22)
Fajny pomysł. Wygląda super a łatwy do zrobienia. Zgapiam.
Qra Domowa 26 września 2011 (06:08)
oj klimaty poranne cudowne..ale tablica….przepraszam,ale no jakoś nie:))pozdrawiam słonecznie:))
Gosia 26 września 2011 (05:46)
Boska ta tablica! Miałaś genialny pomysł, a wykonanie pierwsza klasa:-) Aż mnie zazdrość ściska w dołku, ale taka sympatyczna zazdrość:-) Pozdrawiam cieplutko:-)
ula 26 września 2011 (05:28)
świetna!! podziwiam i stukam czółkiem o podłogę ze zachwytu nad pomysłowością, zgapię jak nic, bo to śliczne po prostu a że przydatne to inna sprawa ;)) chociaż ja mam sterty długopisów i zapiśników wszelakich bo mam na tym punkcie hopla, właśnie dlatego, ze nigdy ich nie miałam pod ręka to teraz mam sterty :)
a co do zimy w październiku… lata nie było śnieg zaraz spadnie, 8 stopni dzisiaj rano, zauważyłaś że rozmaici apologeci globalnego ocieplenia milczą jak zaklęci ostatnio… he he … ja bym jednak wierzyła, że będzie nieciekawie, mam w tym roku podwójny zapas drewna do kominka, żeby nam tyłek nie przymarzł do kanapy ;))
miłego dnia i wygrzania kręgosłupa łupiącego żeby nie łupał ;))
buźka!
Bianca~ 26 września 2011 (04:38)
Ho ho, chyba bym nie miała smiałości, żeby od razu na lodówce malować, ale jak widać u ciebie sie opłaciło – piękna ta tablica.
Pozdrawiam ciepło….jeszcze.
Moaa 25 września 2011 (22:29)
Z Ciebie można łyżkami czerpać…
Sielskie Klimaty 25 września 2011 (22:10)
a mi tam te floresy się podobają, nie zapominając oczywiście o cudnej tablicy!!!
Przed wakacjami wymalowałam wielką sklejkę tablicówką bo miały być tabliczki na roślinki (jakoś wiedziałam co jemy i bez tego:-)), później plan był na małe podręczne tabliczki na sznureczkach do rysowania map ze skarbami i wspólnych zabaw z dzieciaczkami (też się nie udało, no… bo się bawiliśmy oczywiście i czasu zabrakło) i tak planów było jeszcze wiele a biedna wymalowana pilśniówka stoi i czeka na zlitowanie:-)
Pozdrowionka dla Kredowej Skryby:-)! Magda
Balbina 25 września 2011 (20:24)
pewnie dobry flores nigdy nie jest zły.
anita się nudzi 25 września 2011 (20:24)
super pomysł i najważniejsze DIY,najbardziej przypadła mi do gustu pierwsza notatka;]
kasia ino-ino 25 września 2011 (20:23)
mmm… przed trudnym poniedziałkiem, tygodniem cały zajrzeć tu – to jakby motyl człekowi na dłoni usiadł… nic tylko się lampić z uśmiechem błogim… :)
a tablica genialna!
…..śnieg w październiku? łomatko, dawno pogodynek nie oglądałam… powariowały jak nic!
Myszka 25 września 2011 (20:21)
Na lodówce? Szalona kobieta z Ciebie:) Piękna jest tak poza tym!
GreenCanoe 25 września 2011 (20:14)
Nie, nie jest ze sklejki:):)
Namalowana po najprostszemu i już.
I oj tam, oj tam – zaraz na bogato:):):) Kilka floresów tylko:)Coby nie była tylko czarna plama.
Katja127 25 września 2011 (20:14)
Rzeczywiście, ktoś musiał oczadzieć, żeby śnieg w październiku zapowiadać. Tablica jak zwykle "strzał w 10", oglądam wszystko wstecz, czytam poprzednie wpisy, nadrabiam zaległości, bo internetu nie miałam przez kilka ostatnich miesięcy…
Bramasole 25 września 2011 (20:12)
Super ta tablica, nieźle to wymyśliłaś – myślałam, że zrobiona jest ze sklejki i naklejona na lodówkę, a ona namalowana:))
Genialne i piękne:))
Motylki urocze:))
Też słyszałam o tym śniegu, oczadzieli jak nic, ja się na zimę w październiku nie zgadzam!
Ściskam:)
Drobiazgi domowe 25 września 2011 (20:01)
Pomysł na tablicę świetny i bardzo praktyczny :)
A motylki nic, jak tylko podziwiać i fotografować :)
Asiu, pozdrawiam słonecznie :)
Ada
Ola_83 25 września 2011 (19:58)
Świetny pomysł:))zupełnie nie wpadłabym na to,że jest namalowana:)jestem pod wrażeniem!
pozdrawiam!
Balbina 25 września 2011 (19:57)
no, no na bogato z tą tablicą poleciałaś:-) więcej dekorów niż tablicy:-)
Mimo przepychu świetna!!!!
chmurka 25 września 2011 (19:46)
Uwielbiam te motyle rusałka pawie oczko to najpiękniejszy z motyli :)) Tablica śliczna
Wiolka 25 września 2011 (19:42)
Tablica fajna, przydatna chyba w każdej kuchni – w mojej na pewno przydałaby się taka :)
Pozdrawiam
GreenCanoe 25 września 2011 (19:42)
Lilla – nic nie wycinałam. Odrysowałam na lodówce szablon.Tablica jest namalowana bezpośrednio na lodówce. Boki wykleiłam taśmą do malowania ścian, żeby było prosto. Na górze przy luku malowałam małym pędzelkiem, żeby było dokładnie. A resztą wałeczkiem gąbkowym. Szybko i prostu.
Alicja 25 września 2011 (19:39)
Pomysl z tablica idealny a i tablica sama w sobie stanowi element dekoracyjny..motylki-jednodniowi mieszkancy maja sliczne kolorki , i naturalnie czekam na tutorial chwosta..Pozdrawiam :)
Lilla 25 września 2011 (19:39)
Bardzo fajnie to wygląda. Tylko jak tak ładnie wyciąć tę płytę pod dekory? Pozdrawiam.
El clavel 25 września 2011 (19:39)
oczadzieli ;)
pozdrawiam i łapię promyk jesiennego słońca :)
słodko- słony blog 25 września 2011 (19:30)
jak zawsze wspaniale :)