Jola Richter-Magnuszewska: „Będąc na koloniach wrzuciłam do fontanny spełniającej marzenia grosik i zażyczyłam sobie, by w przyszłości zawodowo zajmować się książkami. Ale gdzieś po drodze to marzenie mi uciekło. Zdawałam na architekturę wnętrz na gdańską ASP, ale los sprawił, że pierwszego dnia egzaminu na skończoną już pracę wylała mi się cała butelka tuszu. Kandydatów na jedno miejsce było siedmiu, a ja nie byłam na tyle dobra, żeby nadrobić w kolejnych dniach egzaminu ten stracony dzień. Dziś uważam, że dobrze się stało. To nie była moja droga. W rezultacie skończyłam ceramikę na Akademii Górniczo- hutniczej w Krakowie. I nie tyle typ studiów, a Kraków miał duży wpływ na to co i jak robię dzisiaj.(…) Ilustruję. Szukam odpowiednich odcieni barw, wczytuję się w nastrój tekstu i to, co pisarz zawarł pomiędzy słowami. Czasem znajduję to w rzeczywistości, czasem w wyobraźni. Czasem, gotowe pomysły przychodzą we śnie. To praca, która jest wyczerpująca (szczególnie pod koniec), ale daje niesamowitą radość i satysfakcję.”
Pamiętam, że gdy przybyliśmy do Joli i jej rodziny, by zrobić sesję w ich domu – był niesamowity upał. Świat stał w pełnym słońcu, świerszcze jak szalone wygrywały swoją melodię a Jola przywitała nas swojskim chłodnikiem i uśmiechem, którym od progu odsunęła na bok wszystkie dystanse. To jest ilustratorka z sercem na dłoni – pomyślałam…
Jej barwny świat nie dziwi nikogo, kto Jolę pozna. Niezwykła osobowość, pełna ciepła, talentu, poczucia humoru i …tajemnicy, którą zresztą później widać w jej pracach. Jeśli zaciekawiłam Was choć trochę:) – zapraszam do
TEGO WYDANIA magazynu Green Canoe Style
w którym rozmawiałyśmy z Jolą o pracy, rodzinie, świecie…domu. Ot – tak po ludzku przegadałyśmy cały dzień:) Dzis dla Was, migawki z naszego wspólnie spędzonego czasu. Po więcej zajrzyjcie do magazynu.
Dziękuję za Twój komentarz.
Brak komentarzy