Mąż i ja – Mama. Leżymy razem na trawie, stykamy się głowami, Słońce
grzeje nam w twarz, wdychamy zapach pięknych Gorców… Oczy mamy
zamknięte. Mówi Mama; „Chciałabym mieć tu, na tej polanie, mały
drewniany domek, śliczne ręcznie robione mebelki, kolorowe tkaniny,
uroczą kuchnię z piecem węglowym i… gromadkę dzieci (Córka wtrąca:
„Mamo, ja chcę siostrzyczkę, Oliwkę”). Mama kontynuuje: „Chciałabym sama
piec chleb, robić sery, wędliny. Chciałabym mieć mały ogródek i sad
owocowy… Chciałabym cieszyć się życiem, chwilą i Rodziną”. Czas na
Córeczkę, Helenkę: „A ja chciałabym małą Oliwkę w domu, żeby się razem
bawić. I chciałabym mieć zwierzaczki: krówki, świnki, owieczki i kury.
Chciałabym też ciuchcię i dużo książeczek”. Kolej Taty: „A ja chciałbym
mieć dobrą pracę, aby móc spełniać marzenia moich Dziewczyn. Chociaż sam
także marzę o domku w górach, zwierzakach i prawdziwym
gospodarstwie….”. Leżymy jeszcze chwilę uśmiechając się do swoich
myśli. Otwieramy oczy… Nie jesteśmy w górach, jesteśmy w naszym małym,
wynajmowanym mieszkanku i leżymy na dywanie. Ale jest nam dobrze…
Wspólnie marzymy, myślimy, planujemy. To nas łączy i scala. Marzeń nikt
nam nie odbierze…
przestrzeni dla dziecka to bardziej wymysł rodziców, niż ich
pociech. Bo dzieciom tego nie potrzeba, nie zwracają na to uwagi.
Nic bardziej mylnego! Nie zgadzam się z takimi opiniami absolutnie.
Dziecko może nie być jeszcze świadome, jak ważne jest jego
otoczenie, ale zapamiętuje je i właśnie w nim się rozwija od
pierwszych dni życia!
Spójrzmy przez pryzmat nas samych – z niemałym wzruszeniem
wspominamy często meblościanki, fototapety, makatki i twarde misie
czy lale, które siedziały gdzieś w kącie. Ja pamiętam barwy,
pamiętam desenie. Pamiętam – i kojarzę to wszystko z cudownymi
latami dzieciństwa.
Nasze dzieci też to czeka. Kiedyś usiądą sobie na tapczanie i
powiedzą: mamo, a pamiętasz tą skrzyneczkę na kółkach, tą która była
pełna klocków? Mamo, ja przecież miałem podobny kolor kocyka!
Będą wspominać, będą pamiętać i kojarzyć to. Z momentami, uczuciami,
konkretnymi sytuacjami.
Projekt przestrzeni rozwoju dziecka wpływa również na jego tu i
teraz. Udowodnione jest przecież, jak bardzo kolory wpływają na nasz
nastrój. Udowodnione jest, że już niemowlaki przywiązują wielką wagę
do kontrastowych barw. Kolory przykuwają uwagę, wzbudzają
zainteresowanie, wywołują emocje. Najdrobniejsze elementy mogą mieć
znaczenie, o których nie jesteśmy nawet świadomi!
Wiadomo – rodzic ma swoją wizję projektu dziecięcego pokoju. Ma swój
styl i swoje poczucie estetyki. Ale nie jest to złe! Każdy z nas ma
swój smak, swoje wyczucie piękna. To nas opisuje. Utożsamiamy się z
tym. Niech więc nie dziwi nikogo, że część naszego charakteru i
ekspresji chcemy przekazać najważniejszym, najkochańszym w świecie
osobom!
Chcemy dla dzieci jak najlepiej. Więc staramy się stworzyć im
przyjazną przestrzeń. Otoczenie, które nie tylko się spodoba, ale
będzie stymulować rozwój.
Nie boję się tego. Nie boję się gadżeciarstwa, designu,
kombinatoryki i inwencji w projekcie pokoju dziecka. To jego mały
świat. Świat, w którym rośnie, bawi się, uczy. Świat, w którym chcę
współuczestniczyć.
Po prostu. I z miłości.
Pozdrawiam,
justyna
I znów – wyróżnienie niespodzianka:)
Wygranym – GRATULUJEMY:) i prosimy o przysłanie adresów do wysyłki nagród na maila: greencanoe@interia.pl.
Pozostałych czytelników zapraszamy na kolejne konkursy, które już wkrótce oraz do poczytania – TUTAJ:) i TUTAJ, gdybyśmy jeszcze kogoś nie zdołali przekonać, że warto razem sobie grać:)
Do usłyszenia niebawem moi mili! :)
Pisze o tym wszystkim, bo patrzac wstecz na swoje dziecinstwo uswiadamiam sobie, jak wazna jest milosc, wsparcie i poczucie bezpieczenstwa, jakie otrzymujemy od najblizszych i jak bardzo wplywaja one na to, jakimi ludzmi jestesmy…i nie wazne ile czasu wspolnie spedzamy, nie moge zgodzic sie z przekonaniem, ze w „dobie” permanentnego braku czasu musimy kazda wolna chwile organizowac tak, aby byl to czas spedzony efektywnie…jestem przekonana, ze wypad w gory, czy do muzeum moze byc rownie wazny co wieczorne bajdurzenie przy kubku goracej czekolady albo nawet wspolne ogladanie po raz dziesiaty „Krolewny Sniezki”. Wazna jest bliskosc i krazace po domu pozytywne emocje, zapach wspolnie ukreconej babki i po raz kolejny przypalonego przez tate mleka na kakao…
Przechodzac do meritum;) dla nas zawsze wyjatkowe sa niedzielnie sniadania (poprzedzane wspolnymi sobotnimi zakupami…kazdy wowczas robi zaopatrzenie na swoja niedzielna propozycje:)..a w niedzielny poranek szalejemy w kuchni przygotowujac te wszystkie pysznosci i swietnie sie przy tym bawiac…to za kazdym razem magiczny czas;) i nie oddalabym tych porankow za zadne skarby:)Pozdrawiam! Monika monikap_x@wp.pl