Dziś – bardzo szybko i spontanicznie:)
Od kilku dni wchodzę do domu w asyście niesamowitego dźwięku. Po lewej stronie przy wejściu, na całej ścianie tarasu i nad tarasem – przestrzeń ekspansywnie zajęło KIWI, czyli Aktinidia.W tym roku urodziła miliony kwiatuszków! Pszczoły, trzmiele inne żyjątka zapylacze- po prostu mieszkają w tym gąszczu i pracują zawzięcie – byśmy mogli w październiku zebrać nasze pierwsze kiwi zbiory:) Jestem OSZOŁOMIONA ilością kwiatków oraz samy dźwiękiem, który towarzyszy nam już od kilku dni. I czasami mam wrażenie, że cała ściana zieloności – aż się rusza od ilości zgromadzonych w niej pracusi:).
Nasze kiwi (żeńskie i męskie – muszą być 2 płcie, by mogły się zapylać:) to PREZENT ŚLUBNY, który dostaliśmy od przyjaciół.
2 maleńkie doniczki z pojedynczymi kikutkami:) Najpierw rosły na balkonie – na 7 piętrze!:) Potem przyjechały tu z nami, zostały uroczyście zasadzone….Jeszcze w 2007 roku nie zapowiadało się, że nas zaskoczą….łysiutkie poręcze na tarasach, proszę:
I sześć lat później – to samo miejsce i nawet ociupinki tarasu nie widać spod zieloności:)
Gdy patrzę dziś na ten kiwi BUSZ – który zresztą od wielu, wielu lat przycinany, bo by nas zarósł na amen:) – dociera do mnie, że to już tyle czasu przecież….Rozczuliłam się po prostu:)…, zadzwoniłam nawet do darczyńcy:):):), opowiedzieć mu – o tym, że kiwi kwitnie, że będą owoce, a my z Pawłem wciąż razem:)
Przechodziłam obok naszej zielonej ściany codziennie, nie zwracając na nią większej uwagi – dopiero NOWE ŻYCIE:) – śpiew pszczół, widoczne już maleńkie owocki, zatrzymały mnie…zamyśliły….
Macie również takie swoje małżeńskie roślinki? zwierzęta? pamiątki? historie? które są obok Was na codzień i rok rocznie przypominają o tamtym dniu? :) Opowiecie o nich?:) Może nie tylko my – mamy swoje KIWI ślubne:):):)
A w ogrodzie pysznią się piwonie, znów mogę układać ukochane bukiety!, ukwiecać dom. Czekałam na to cały rok:) Zasypianie przy delikatnym zapachu roznoszącym się z piwoniowych płatków – po prostu BŁOGOSTAN:) nad błogostany.
Kochani, zmykam już do pracy. Z 1ym lipca chcielibyśmy przedstawić Wam LETNIE wydanie magazynu:) Uwijamy się więc całą redakcją – równie pracowicie jak moje tarasowe pszczółki:)
BARDZO, ale to bardzo sentymentalnie, romantycznie, wspominkowo i SERDECZNIE Was wszystkich pozdrawiam:)
Udanego weekendu, moi mili – i wielu romantycznych letnich kolacji:)!
Dziękuję za Twój komentarz.
111 komentarzy
Małgorzata Szatko 10 sierpnia 2013 (18:11)
Bardzo ładne zdjęcia
http://rozane-zacisze.blogspot.com/
Cami :) 29 lipca 2013 (12:17)
świetnie wszystko wygląda. Najfajniejsze zdjęcie to to z zagospodarowaną starą maszyną do szycia i kwiatami
Zdrowa kobieta 14 lipca 2013 (21:25)
Planujemy z mężem nasze nowe mieszkanie, które właśnie jest w budowie urządzić w kolorach mieli. Tzn. ściany w salonie mają być białe a zmieniać się będą jedynie dodatki np. obrusy, karnisze do lamp. Mąż nie jest do tego pomysłu przekonany. Czy dobrze rozumuję? Będzie się to jakoś komponować?
Heart Chakra 3 lipca 2013 (14:16)
Wzruszyłaś mnie tym ślubnym kiwi…Aż sama stwierdziłam, że też musimy sobie coś takiego sprawić z okazji ślubu :)
Moi rodzice tak wspólnie wyhodowali palmę z daktyla…po dziś dzień rośnie już 26 lat! :)
Basia 1 lipca 2013 (21:14)
Piękne kwiaty, piękna historia…. Pewnie owoce jak się pojawią smakują przepysznie:)
Ruda Wiewióra 1 lipca 2013 (08:57)
Poleciła mi twój blog Diana – Przystanek Rękodzieło !
Nie pomyliła się – podoba mi się bardzo – klimatycznie, estetycznie, merytorycznie. Piekne fotografie ♥
Bedę zaglądała z największa przyjemnością
zapraszam do siebie
http://okiemwiewiorki.blogspot.com/?view=magazine
pozdrwaiam
Ruda
Kasia D. 30 czerwca 2013 (19:39)
cudne zdjęcia!
<3
http://islandofflove.blogspot.com/
Anonimowy 29 czerwca 2013 (21:47)
Asia, a ja poza wszystkim, zauroczylam sie takze Twoim rudym kotem. Chcialabym miec podobnego :-) To jakas rasa konkretna?
Ewa
pozdrowienia z Brukselki :-)
Dobre Czasy 28 czerwca 2013 (13:42)
Pięknie tu u Ciebie-klimatycznie i romantycznie.Pozdrawiam i zostaję.Miłego i słonecznego popołudnia życzę.Jola
M.A.R.K.I 27 czerwca 2013 (20:26)
Asia,
krásný příběh i fotografie …. už se moc těším na nové číslo Green Canoe …. Marki
Monika 27 czerwca 2013 (09:43)
Słodka jest Wasza kiwi-historia. Kiwi to zdaniem mojego Marcina "roślina-potwór" :). Tegoroczną wiosną przyciął ją drastycznie. Długo nie chciała się zazielenić, sądziłam, że przesadził. Jednak kiwi radośnie odbiło i na nowo dziko otoczyło nasz dom swoimi szponami :) Jest pięknie :)
Anthony Garden 26 czerwca 2013 (16:37)
Wzruszająca historia, gratuluję magazynu, pozdrawiam Monika
lovingit.pl 26 czerwca 2013 (10:38)
Jaki piękny, romantyczny wpis! Sama też się rozczuliłam… :) I to taka piękna historia :) My wsadzimy naszą tujkę działkową, którą wygraliśmy ostatnio w konkursie na imprezie "Lasom przyjazny" – i to będzie ta szczególna, którą też będziemy z roku na rok obserwować :)
Ange76 26 czerwca 2013 (08:28)
piękne te Twoje piwonie. w przyszłym roku mam w planach piwonie i łubin, zainspirowana przez Ciebie jestem :)
my mamy takiego małżeńskiego, czy raczej "związkowego" kota, który w tym roku skończy 11 lat. przybył do mnie, w pierwszym roku naszego związku i od początku był bardziej nasz niż mój i czasem tylko mnie smuteczek zbiera, ze koty żyją krócej od ludzi. ślubne rośliny to co innego :)
Tilo 25 czerwca 2013 (19:58)
Kurczę. Co ten blog ze mną zrobił? Rok temu wyśmiałabym tego, kto by mi powiedział, że będę hodować kwiaty. Że w ogóle będę chciała to robić z własnej woli!
A teraz patrzę na Twoje zdjęcia i nie mogę się doczekać kiedy już będę mogła posadzić piwonie i irysy od mojej Mamy…
my village live 25 czerwca 2013 (18:34)
Piękne te Wasze kiwi. My wymarzyliśmy sobie przyjęcie weselne w ogrodzie. I był biały namiot, i długi stół, udekorowany kwiatami i świecami. Był nawet grajek. Szczególnie wieczorem nabrało to magii. Pozdrawiam i czekam na nowy numer czółna.
cisza serca... 23 czerwca 2013 (21:09)
Nasze drzewa, krzaczki, roślinki sadziliśmy tyćkie, teraz z zachwytem przeglądamy zdjęcia z każdego roku i podziwiamy jak pięknie rozpychają się w naszym ogrodzie :) to wspaniale uczucie !
Buziaki;)
MagdaSL 23 czerwca 2013 (15:32)
Kiedyś przeczytałam, że marzy Ci się coś takiego. Dzisiaj przeglądałam strony i zobaczyłam, może Ci przypadnie do gustu i będziesz miała piękny komplet.
http://www.tchibo.pl/organizer-na-oslone-przeciwsloneczna-w-samochodzie-p400037457.html
Pozdrawiam serdecznie
Renata 22 czerwca 2013 (16:39)
My posadziliśmy dla naszych dzieciaków dwa świerki, niech rosną razem z nimi. Zasadziliśmy też razem z pół ogrodu (znaczy my z małżem) uwielbiamy te rośliny, bo wszystko co rośnie i się rozwija jest wspaniałym darem. Darem jest też to, że sami się rozwijamy :))))
Ale że kiwi tak ładnie rośnie? Super, nawet nie wiedziałam, że to można hodować, koniecznie muszę kupić, czytałam nawet o aktinidii, i że to jakieś takie trochę inne kiwi, i strrrraszliwie mnie zaintrygowało.
Uściski
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:15)
Renatko to moje pnącze to własnie aktinidia – zwane potocznie kiwi. Owoce sa w kształcie kiwi ale w wersji mini:)
Tez uwielbiam patrzeć na rosnące rośliny:):):)…
choć z drugiej strony – pokazuja nieubłagalny upływ czasu:)
Dzieci rosna, rosliny rosna…my się starzejemy:):):):P
maszka 22 czerwca 2013 (11:01)
Chwilowo miejsca pod kiwi brak ale przyszła mi ochota na taki kiwiowy busz. Ciekawa jestem co też wymyślisz z takiej ilości owoców? Niestety moje peonie na tym moim piasku kwitnąć nie chcą ale w tym roku mam zamiar zrobić im specjalne gliniaste podłoże i posadzić od nowa. Jak już to nie pomoże , to odpuszczę chyba.
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:13)
Maszko – trochę gliny, plus obornik – powinno pomóc.
A może miejsce im trzeba zmienić?
Mnie nie kwitły w ogóle w jednym miejscu, przesadziłam, po 2 latach – rozkwitły sie jak wariatki:)
Ściski!
Agnieszka z Mierzei Wislanej 22 czerwca 2013 (07:32)
Witaj Asieńko :)
Ja nawet nie wiedziałam,że jest takie drzewko :) pieknie kwitnie :) jak tylko spotkam kupuję!!!! mówisz, że muszą być żeńskie i męskie ???? – musze pamiętać :p
My drzewka nie mamy, choć teraz tworząc nasz dom i ogród ciąge cos wspólnie tworzymy i sadzimy :) ja co roku ukorzeniam iglaki i póki co wiekszość już rośnie w naszym ogrodzie :) są tyci (może mają 10 cm) ale rosna i to jest najważniejsze :D
Piwonie ubóstwiam. Nie tylko za wygląd ale głównie za zapach :) Mój krzak posadzony w zeszlym roku miał 2 kwiaty :) jeden przytargałam do sypialni :) Boziu jak cieszył oczy i nos :D ale już przekwitły :( szkoda, że cieszą oczy tak krótko :(
Kochana Wasz tarasik jest przepiękny !!!! Tylko takiej pogody jak teraz zyczyc, by korzystać z takich sypialni pod niebem :)
Pozdrawiam serdecznie i buziaki posyłam :*
Aga
Papillon 22 czerwca 2013 (06:42)
Asiu jesteś niesamowita:) Tyle czasu czekałaś i się doczekałaś:) Twój ogród to moje marzenie ale może kiedyś się doczekam i ja:) My nie mamy nic ślubnego:) hhihi no chyba, że moja suknia ślubna
Milena
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:15)
Kasiu, Milena – dzięki!!!!:):):)
Latte House 21 czerwca 2013 (23:07)
Śliczny ten Twój "kiwi BUSZ" ze światełkami, taki bajkowy. No i przepiękne piwonie!!
Pozdrawiam ciepło
Kaśka
Journey to Orient 21 czerwca 2013 (22:37)
das ist Wundervoll / Cok Güzel :)
Anonimowy 21 czerwca 2013 (18:20)
Jak zwykle u Was pięknie :) Miło patrzeć, miło czytać, cudownie się inspirować! Kiwi przepiękne!! To niesamowite, że te małe kwiatuszki wyglądają dokładnie jak środek tego owocu ;) Super!
My na ślub dostaliśmy drzewko, ale niestety pozostawione na czas wyjazdu do Anglii pod opieką teściów, po prostu nie wytrzymało presji… ;)
A tak z innej beczki- ta toaletka jest cudowna. Możesz napisać gdzie ją 'dorwałaś'? Jestem na etapie generalnego remontu w domu, wiele twoich pomysłów podkradam..no i szukam mebli do sypialni.. Białych, najlepiej troszkę przecieranych. Toaletka wpasowałaby się idealnie! Błagam- podziel się namiarem Dobra Kobieto :)
Dużo siły życzę na okres domykania magazynowych tematów. Już nie mogę się doczekać!! :)
Uściski ze Śląska :)
Nadia
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:18)
Allegro, ale sprzedawcy juz nie pamiętam. Bardzo podobną, tylko większą ma ikea.
Anonimowy 24 czerwca 2013 (12:49)
Bardzo Ci dziękuję! Właśnie dzisiaj się wybieram do Ikea :) i to…SAMA :):):) Z dziećmi nigdy nie mogłam kupić nawet tego, co chciałam ;) A co dopiero pooglądać.. ;)
anka.g1 21 czerwca 2013 (17:27)
kiwi piękne! nie miałam pojęcia, że rośnie w naszym klimacie.
a moim kiwi jest kotka Lola, prezent ślubny od … męża :)wiedział, że marzę o kocie. w poniedziałek po ślubnym weekendzie zamieszkaliśmy w naszym mieszkaniu, a we wtorek dostałam kocie zawiniątko:)
Aleksandra 21 czerwca 2013 (13:01)
Jaki przyjemny wpis i fotografie. Marzą mi się piwonie.
MagdalenaK 21 czerwca 2013 (10:24)
Nie mam ślubnego kwiatka bo ślub brałam s styczniu,o matko 17 lat temu. W nazwie miesiąca nie ma "r"ale moim r i pięknym kwieciem jest mój mąż i mój syn :)Tak mnie zainspirowałaś że lecę naciąć kwiatów do ogrodu.
Pozdrowionka
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:18)
no to śliczny kwiatek!!:):):)
Tez mam takiego kwiatka:)
mysza 21 czerwca 2013 (10:12)
kiwi jako prezent ślubny,wspaniały i orginalny prezent a jak potem owocki z takiego drzewka będa smakować :)
cudnie u Ciebie,ten kwiecisty fotel mnie zauroczył :)
niecierpliwie czekam na kolejny numer Green Canoe :)
Aśko 21 czerwca 2013 (09:45)
Czy to kiwi pachnie? Bo wygląda obłędnie :) ja czekam na moje najukochańsze słoneczniki :))
my nie mamy posadzonej żadnej wspólnej roślinki, może kiedyś….obok wymarzonego domu…. :))) mamy za to las,który był świadkiem naszych zaręczyn, a zwłaszcza jedno takie drzewo. My – Asia i Paweł notabene:)) buziaki pozdrawiaki dla Was :*:*
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:17)
Troche tak – ale nie jakoś męcząco.
Asiu i Pawle – pozdrowienia!!
Anonimowy 21 czerwca 2013 (08:26)
Dzień dobry! Odwiedzam blog od dawna, dziś piszę po raz pierwszy :)
Odpowiadając na apel dot. posadzenia dalii, w tym roku po raz 1 posadziłam swoje, kupiłam w przydomowym sklepie 3 sztuki, jedna duża 90 cm czerwona i dwie małe czerwone 35 cm. Bardzo wielką niespodziankę sprawiły mi te ostatnie, które okazały się metrowymi ŻÓŁTYMI daliami!! :) Są wyższe niż ich 90-centymetrowa koleżanka w dużej donicy… Chyba nastąpiła pomyłka na taśmie ;) tak czy inaczej mam teraz duża radość z patrzenia, jak te zaplanowane małe dalie rosną jak szalone i się żółcą każdego dnia :) A może to wiejskie powietrze tak im służy? Posadziłam je jeszcze w mieście, ale w międzyczasie z powodu remontu wyniosłam się na 2 mieś na działkę… Chyba mi dalie zdziczały :):)
Pozdrawiam w ten upalny dzień!!
Natalia
GreenCanoe 24 czerwca 2013 (06:16)
Natalia – ale historia:)
I jaka mi znana:) Miałam taka sama przygode – tylko z tulipanami:)
pozdrowienia!
Anonimowy 21 czerwca 2013 (07:42)
Mamy … ale nie rzecz , a osobę :) 9 miesięcy po ślubie urodziłam synka :) I nie mogę się nadziwić ,jaki on już jest duży … Od ślubu minęło 11 lat …
Anna Katarzyna 21 czerwca 2013 (06:58)
I pomyśleć, że ja ze swoim kiwi mam odwrotny problem. Rośnie od lat jak szalone, przewraca się co jakiś czas razem z podporą i wkurza mnie, że ciągle je przycinać muszę. Ale za to owocuje obficie. Tyle że ziemię mam w ogrodzie bardzo żyzną. Pozdrowienia od mojego kiwi dla Waszego! :)
deqrante 21 czerwca 2013 (06:05)
Jak zawsze cudne zdjęcia u Ciebie ;)
Ja nie mogę jeszcze odpowiedzieć na Twoje pytanie, ale myślę, że bardzo miło mieć takie wspomnienia :)
Czekam na nowe wydanie .. poczytałabym .. pooglądała ..
Pozdrawiam z ogródka "niepełnego" kwiatów :P (dla mnie wciąż ich mało)
Violetta
Pełnoletnia ze Skarpy 21 czerwca 2013 (06:00)
Przeurocze! A taras taki piękny! Nie miałam pojęcia, że kiwi można hodować na zewnątrz i nie przemarza? I my mamy roślinki "ślubne" – zamiast bukietów, poprosiliśmy gości ślubnych i iglaki w doniczkach :) Z tuj powstał szpaler koło domu, który jest już wyższy ode mnie! Dostaliśmy tez świerka srebrnego i parę innych :) A my wciąż razem!
Pozdrawiam serdecznie :)))
ula 20 czerwca 2013 (21:58)
Nasze kiwi tez w tym roku po milionie kwiatków wydało owoce :)) widać sezon w tym roku na owocowanie bo nie zawsze owocuje.
uściski!!
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (06:04)
no własnie tez takie maleńkie mamy – aż przebieram nóżkami, żeby to wszystko zebrać:)…za jakiś czas:)
Anonimowy 20 czerwca 2013 (20:41)
A ja chciałam bardzo podziękować za inspirację hamakową :) wisi sobie już u mnie na balkonie :) i na zmianę z synkiem się bujamy :) albo razem – jeszcze się mieścimy :):) Joasiu o ile mogę tak się zwrócić, dziękuję przepięknie, mój synek jest zachwycony i ja również :) Serdeczności przesyłam :) Marta.
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (06:03)
Marta – ciesze się bardzo, że Wam jest tak cudnie jak nam:)
My także z Lesoiem się na niej kokosimy ciagle, przytulamy, czytamy:) – na zmiane także:)
Życzę w takim razie wiele, wiele sezonów rodzinnego bujania:)
Anonimowy 20 czerwca 2013 (19:55)
Rzeczywiście coś w tych roślinach jest przedziwnego, ja kiedyś dostałam prześliczną kliwię od męża,kwitła przepięknie co roku a nawet kilka razy w roku.
Stało się tak , że mąż zapragnął żyć w separacji od tamtego czasu kwiatek nie zakwitł ani raz.
Pozdrawiam i życzę wszystkim innych historii miłosno-kwiatowych
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (06:01)
Życze Ci…tego, czego sama w tej sytuacji sobie życzysz – i na powrót kwitnącego KIWI:)
Anonimowy 20 czerwca 2013 (19:20)
Wiesz co Asiu, zmiana o której pisze Iwa jest widoczna i to nie jest nic złego. Ja lubię mówić wprost i podejrzewam, że chodzi o następującą rzecz – wcześniej na blogu pokazywałaś nam przedmioty wychodzące z Twoich rąk, po przeróbkach, odnowieniach. Była to często inspiracja i pomysł wymagający minimalnych nakładów finansowych, a tylko chęci, wytrwałości i pracy. Teraz też jest inspirująco, ale prezentowane są gotowe rozwiązania i niestety często kosztowne. Ja czytam Twojego bloga od dawna, prawie od początku i mimo, że po prostu nie stać mnie na wiele z pokazywanych produktów to szukam zamienników na moje możliwości.
Widać Asiu znaczna zmianę – jak to określić żeby Cie nie urazić – poprawę sytuacji materialnej – ale jak ktoś czyta to wie, że ciężko na to pracujesz. Ja jestem z tych niezazdrosnych, cieszę się jak komuś jest dobrze. Ale niestety są tacy, którym ciężko przełknąć sukces innych.
Więc nie ma co marudzić, tylko trzeba się uśmiechnąć i działać – wtedy życie jest prostsze. Bardzo czekam na kolejny magazyn. Pozdrawiam wszystkich domowników. Ila z Mazowsza.
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (05:58)
Ila – wszystko się w życiu zmienia. Po prostu. Kilka lat temu wróciłam do pracy – jestem bardzo czynna zawodowo, co chyba czuć:) i nie mam czasu na miłe, ale czasochłonne i hobbystyczne zajęcia domowe, na które mogłam sobie pozwolić będąc mamą z kilkumięsięcznym synkiem – mamą w domu. Moje dziecko to już przedszkolak, ja sama jestem na całkiem innym etepie życia i ciągle mam nowe pomysły do zrealizowania. ZAWSZE taka byłam:) Pamiętaj że poza blogiem – mam swoją pracę, która mnie bardzo angażuje, mam swoich klientów, firmę do utrzymania.
Uważam też, że trwanie w jednym punkcie to nie jest dobre rozwiązanie na życie. Lubię gdy ludzie się rozwijają, spełniają swoje ambicje zawodowe, albo i prywatne, są z tego powodu szczęśliwi – jakoś nie miałam nigdy problemu z tym, by kibicować innym, gdy widzę jak pracują na swój sukces.
Rozumiem, że pewnie niektórzy czytelnicy woleliby, żebym ciągle była na tym dokładnie etapie, na jakim nas poznali i tę stronę, bym, chodziła z wózkiem na spacerki do lasu, plotła wianki, robiła własnoręcznie różne rzeczy:) – ale to jest niemożliwe fizycznie do spełnienia, a ja sama zresztą tego nie chcę – moje dziecię z wózka ma już 5 LAT!.
Rozwijam się ja, rozwija się blog:)moje dziecko, moja rodzina. Dodatkowo – wydajemy magazyn. Kosztuje to nas mnóstwo, ale to mnóstwo pracy. Jeśli kogoś taki stan rzeczy "uwiera" to najlepiej byłoby, gdyby przeształ nas czytać – bo frustracja i zawiść to dwa uczucia, których u ludzi osobiście nie jestem w stanie zaakceptować.
Co do naszej sutuacji materialnej- wybacz, ale tak, jak nie interesuje mnie ststus materialny innych ludzi, tak nie będę rozmawiala o naszym. Zaś Twoje stwierdzenie o jego polepszeniu stać się jedynie może moim pobożnym życzeniem:)
Wszystkim czytelnikom – życzę tego, by mieli fajne prace, by się rozwijali zawodowo i wenętrznie, by dużo zarabiali:), byli zdrowi, szczęśliwi, kochani, i SPEŁNIENI :)
A jak mi napiszecie, że tak jest – tylko Wam ze szczerego serca pogratuluję.
Zamykam tym samym debatowanie na temat czy blog sie zmienił czy nie – oczywiście że się zmienił, i nadal będzie się zmieniał:)
Anonimowy 21 czerwca 2013 (09:30)
Asiu, jestem zdrowa, szczęśliwa, zadowolona. Wam kibicuję, podziwiam niesłabnący zapał i cieszę się z waszego napędu do pracy, bo dzięki temu możemy później cieszyć oczy postami i magazynem. Ja też mam jedno pobożne życzenie – magazyn w formie papierowej. Życzę, żeby to się kiedyś udało. W internecie oglądam każdy numer kilka razy, a mieć taką perełkę w rękach, ach cudnie by było. Ila z Mazowsza.
Ps. Salon tarasowy extra pomysł.
scraperka 20 czerwca 2013 (19:20)
och cudnie! wspaniała pamiątka i Wasza historia zapisana w tej roślinie… :))) czy mamy takie roślinki? a mamy! my rok temu w dzień ślubu posadziliśmy nasze drzewko, które rośnie razem z naszymi rocznicami… z nami…
czekam na nowy numer z niecierpliwością:))) uściski
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (05:22)
:):):) Wiesz, żę tez posadziliśmy drzewa, tzn mój mąż -dla naszych dzieci:)
Uważam, że to piękny zwyczaj:)
Sylwia:) 20 czerwca 2013 (18:38)
Kwiecia małżeńskiego brak ;) ale może kiedyś się przytrafi ;) Za to pozwoliłam sobie pozachwycać się Twoim, bujnym, rozszalałym :))) Ach, a piwonie – nieziemskie są, magiczne. Wyglądają dostojnie, jak suknie na krynolinie :) :) :)
Uśmiechów bez liku :)))
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (05:21)
Sylwia, no to życzę Ci z całego serca – czegoś WASZEGO małżeńskiego:)
uściski!!:)
Patrycja Markwat 20 czerwca 2013 (18:04)
Świetny tekst! I chwyta za serducho, i inspiruje z branżowego punktu widzenia… Pozdrowienia od tych, co mają hopla na punkcie pnączy!
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (05:20)
Tylko po tylu latach niestety nie wiemy jaka to odmiana – może po owowcach poznam??
pozdrowienia!!
entomka 20 czerwca 2013 (17:39)
Nowy magazyn tuż przed urodzinami…. miła wiadomość, już czekam…
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (05:20)
:):):)
N. 20 czerwca 2013 (16:52)
Do Japonii nie można przysyłać nasion ani sadzonek z zagranicy, nie powinno się ich nawet posyłać w inne regiony kraju. Wszystko z dbałości o to, aby poszczególne wyspy zachowały odrębność flory. Piwonie jednak tu mamy, podobnie jak malwy, bratki i inne "polskie" rośliny. Mnie jednak brakuje ich widoku w typowo polskich okolicznościach przyrody.
Bardzo ujmuje mnie to, że pomimo pracy nad magazynem nie traktuje Pani postów na blogu po macoszemu. Tym większa przyjemność z lektury i oglądania :)
GreenCanoe 21 czerwca 2013 (05:19)
Dziękuję:)
Monika Poźniak 20 czerwca 2013 (16:06)
Kocham tu zaglądać i podziwiać te cudne zdjęcia!
<3
Jeden zakątek ładniejszy od kolejnego:)
patrice5 20 czerwca 2013 (15:40)
Dostalismy z okazji slubu 2 listki drzewka szczęścia, po prawie 5-ciu latach drzewko ma około 50 cm wysokości( dwa rozgałęzienia z ktorych odchodzą małe odnóżki:)Wspaniały prezent,który mi zawsze przypomina jak zmieniał sie nasz związek…
cudowne piwonie, pozdrawiam gorąco::))
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (15:58)
dziękuję! :) nawzajem:)
Cienka 20 czerwca 2013 (15:40)
Ja mam trochę inny sentymentalny prezent z którym wiem,z będę się musiała kiedyś rozstać. Pina mój pies zaręczynowy, którego wymarzyłam sobie zamiast pierścionka. A, że basenji "uzależniają" to obecnie posiadam dwa takie afrykańskie potwory :)
pozdrawiam cieplutko
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (16:09)
śliczne masz te rudzielce! :):):)
Anonimowy 20 czerwca 2013 (15:28)
Asiu podsunęłaś mi super pomysł, za co bardzo Ci dziękuję:) w sierpniu mam zostać Matką Chrzestną prześlicznej Karolinki (córeczki mojej przyjaciółki) oczywiście oprócz prezent namacalnego, chciałam jej dać coś wyjątkowego… pomyślałam o tym, że taki bluszczyk byłby czymś idealnym, rósł by razem z Karolcią. tym bardziej, że moja przyjaciółka rok temu się wybudowała z mężem, jednak obok ich domu stoi taki mały, stary domek (ma służyć za graciarnię) i mówiła, ze chciałaby przykryć największą ścianę jakąś roślinką, tak żeby zakrył ten domek i ładnie wyglądał. I podsunęłaś mi idealny pomysł:):) na pewno ona się ucieszy z tego prezenciku, za każdym razem jak będzie przechodziła koło niego będzie przypominał jej o narodzinach córeczki, chrzcinach i jej dorastaniu. Co o tym myślisz?? Ja sama bardzo się cieszę z tego:):)
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję:)
pozdrawiam:)
ps. czekam na magazyn z niecierpliwością:)
Patrycja.F
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (15:58)
Za pomysł trzeba podziękować moim darczyńcom – jesli my nie dostalibyśmy tak niesamowitego prezentu, to nie miałabym o czym dziś napisać:)
Uważam, że to super ide – owocujące rośliny na chrzest!
Anonimowy 20 czerwca 2013 (16:04)
W takim razie podziękuj bardzo swoim darczyńcom, bo to naprawdę super pomysł:)
Patrycja.F
OLQA 20 czerwca 2013 (15:26)
piwonie kojarzą mi się zogrodem babci, teraz tez je mam po poprzednich mieszkańcach i uwielbiam je!!!Ciekawe jak tam moja atkinidia?Jutro się zobaczy:)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (15:57)
A ilu letnią macie?
bielinka 20 czerwca 2013 (15:25)
Tak miło się czyta Pani opowieści i ogląda zdjęcia :) aż się rozmarzyłam :) może za kilka lat, z moją drugą połówką też zasadzimy sobie jakąś ślubną roślinę? :) czekam z niecierpliwością na letni numer Green Canoe! :) pozdrawiam ciepło :)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (15:56)
Z całego serca Ci tego życzę:)
Anonimowy 20 czerwca 2013 (14:02)
Ale się sentymentalnie zrobiło .Po przeczytaniu opowieści i ja uświadomiłam sobie że za półtora miesiąca moje 25 lecie :)ślubu Najpiękniejszym moim krzakiem kiwi są moje" dorosłe" dzieci Maciuś i Asia.
A od kiedy pojawiły się piwonie na mojej działce jak maniak zrywam bukiety i nie mogę się nadziwić jaka ta natura jest piękna. Pięknej codzienności życzę gorąco pozdrawiam buziale Marylka
ps. aż się boję jak ten bluszcz wyrośnie na WASZE 25-LECIE!:):)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (15:56)
Marylko – ale masz fajne KIWI :):)
Planujemy nasze po dachu chyba puścić -bo rośnie jak wariat:)
Anonimowy 20 czerwca 2013 (13:52)
A moje piwonie nie kwitną :(((( dlaczego ?
Beata
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (14:12)
Jaki czas temu je wkopałaś?
I czy nie za głęboko czasem?
Piwonia nie lubi być głęboko wkopana- może właśnie wtedy nie kwitnąć, nie przepada także za innymi roślinami wokół( chociaż ja akurat na to nie patrzę:)
musi miec wilgotne podłoże – dobrze nawieżć ja na wiosne obornikiem.
Anonimowy 20 czerwca 2013 (15:37)
dziękuję za odpowiedź. Piwonie wkopałam (nowo zakupione) na jesień. Podłoże jest wilgotne, a obok rosną tuje (również nowo posadzone). Jeśli chodzi o głębokość wkopania, to starałam się zrobić tak jak było w instrukcji sadzenia. No cóż, poczekam do przyszłego roku, może zakwitną. Tymczasem jeszcze raz dziękuję za pomoc i wszystko co Pani robi, oby nie zgasło nigdy w Pani to szlachetne i miłe usposobienie :) Pozdrawiam Beata
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (15:55)
No to wszystko jasne! Piwonie bardzo rzedko kwitną w pierszym roku po posadzeniu ( mówię o sucgych kłączach) Czasami dostajemy od kogoś na jesień kłącza z "dziudziusiami" jak to ja mówię – czy już nowymi pędami. Z tych wyrosnąc mogą w przyszłym roku kwiaty. Ale te kupne – świezo zasadzone kwitną w2 – 3 roku po zasadzeniu.
Io jeszcze jednym zapomniałabym- nie za bardzo lubią przesadzanie.
Beatka – uzbrój się w cierpliwośc – moje piwonie dopiero po 3 latach rozkwitły, ale za to jak!!!!:)
Zylwijkowo 20 czerwca 2013 (13:29)
Wiesz Asiu, cały nasz ogród to takie wielkie wspomnienie…Został po kochanej mamie, i codziennie o niej myślę tak sobie chodząc po tym ogrodzie. Dzięki niemu ciągle jest z nami. Ja go oczywiście zmieniam, rozbudowuję, robię nowe nasadzenia, ale ten "maminy" klimat wciąż jest. To prawdziwe szczęście,że teraz tu mieszkam z własną rodziną. To już dwa lata, a wciąż ją jakby widzę przemykającą gdzieś wśród roślin…Taki nasz strażnik:):):) Ech łezki się pokulają za chwilę…Pozdrawiam.
Sylwia
Anonimowy 20 czerwca 2013 (12:52)
Tęsknię do Joasi,która miała taki taras jak na 1 zdjęciu…czemu tak bardzo się zmieniłaś ?? iwa
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (13:09)
Iwa, czy my się znamy?
Przepraszam , ale nie kojarzę Twojej osoby.
A o tym czy ktos się zmienił czy nie – chyba raczej może wypowiadac sie ktoś bliski?
Jeśli masz na myśli, że dawno temu zmienila się formuła bloga – owszem, świadomie ją zmieniłam.
I na pewno nie będzie powrotów do tego co było kiedyś.
Wszystko się w życiu zmienia – możemy się albo z tym zgodzic i zaakceptowac, albo po prostu nie. To prawo każdego z nas.
pozdrawiam:)
bozenas 20 czerwca 2013 (12:29)
Fajnie tak mieć rośliny które są pamiątką po czymś:)Nie mam takich roślin,bo i nie mam ogrodu tylko balkon,a jego co roku trzeba na nowo obsadzać,bo nic na nim nie przetrwa:)Chciałam sobie nawet kupić kiwi,ale byli tylko chłopcy.Uwielbiam dżem z kiwi:))pozdrawiam
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (13:02)
No własnie nigdy nie jadłam – tzn. nie mówie o takich sklepowych, ale naturalnych – z własnych zbiorów. mam nadzieje, że w tym roku sie uda:)
Bożenko – serdeczności! :)
jaga 20 czerwca 2013 (12:29)
Czerwiec i piękne pachnące piwonie.Ostatnio zwróciłam uwagę że każdym miesiącu mam swoje ulubione kwiaty.
Kiwi pięknie Wam rośnie widać do szczęścia tej roślince potrzeba Miłości.
Życzę Wam długich lat w Miłości.
pozdrawiam
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (13:01)
Jaguś – dziękuję!
Avrea 20 czerwca 2013 (12:27)
cudna ta sciana pełna zycia :))
udanego weekendu :)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (13:00)
dziekuję – i nawzajem!!!:)
balerinaszydełkowanie 20 czerwca 2013 (12:12)
Tak dzięki peonii ma się odrobinę romantyzmu i niesamowity zapach ;-)
W moim mieszkanku zamieszkał piękny bonsai z pieniędzy parapetowkowych hihi Nigdy nie było mnie stać na taki zakup , kto czeka i jest cierpliwy ten MA ;-) Dzięki temu cieszę oczy codziennie.
Czekam na Twoje upolowane zdjęcia i nie mogę się doczekać, mój M powiedział wczoraj jak szlifowałam półkę *kochanie zazdroszczę ci tych znajomości* – DZIĘKI
Ps.jak tam szerokości na drodze?
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (13:00)
dobrze:):):)
jeżdzę:)
LUBIĘ:)
uściski – dla męża też:)
balerinaszydełkowanie 20 czerwca 2013 (15:07)
Dzięki ;)
Dziś jedziemy na przejażdżkę hihi
Bramasole 20 czerwca 2013 (12:08)
Fajna zielona ściana Wam wyrosła:) Ja mam taką powojnikową na altanie, summer snow nam szaleje co roku. A u nas właśnie altana jest czymś takim wspominkowym i poślubnym..Brakowało nam tu miejsca żeby posiedzieć, zjeść obiad na swieżym powietrzu i po ślubie gdy wszyscy ruszają w podróż my wybudowaliśmy altanę za domem, a w niej postawiliśmy snopek rdestu, który był ozdoba na naszym weselu.. I tak nasza małżeńska altana ma 5 lat, jest obrośnięta zielonym gąszczem i jest naszym ulubionym miejscem:)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:59)
Aga -piękny jest ten powojnik!! A pachnie Wasz?
Na altane ciągle, co roku się uzbrajamy – i tak od 7 lat jeszcze jej nie zrobiliśmy:):):)
Pozdrowienia dla małżona!!:)
Magdalena Maria 20 czerwca 2013 (12:04)
Piwonie na toaletce, chyba zaraz pobiegnę na bazarek i ustawie u siebie na prawie identycznej komódce :)) czuję się w 100% zainspirowana – DZIĘKUJĘ :))))
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:58)
Lubię kwiatki na toaletce:) każde:)
pozdrowionka!:)
Anna z Decoupage Garden 20 czerwca 2013 (12:03)
Przesliczne peonie, moje ukochane kwiaty i u Ciebie w moim ukochanym kolorze :)Kiwi niesamowicie się rozwija, miło mieć taką ciągle żywą pamiątkę ślubną obok siebie :)
Pięknie, kwitnąco u Ciebie, jak zawsze odpływam w świat marzeń kiedy oglądam Twoje zdjęcia :)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:57)
Aniu, pozdrawiam, o tak piwonie – to kwiaty romantycznych dusz:)
Jola Kowalkowska 20 czerwca 2013 (11:42)
Asiu, śliczne te piwonie. Ja swoje zerwałam na imieniny 15 czerwca i ukwieciłam nimi dom. Też je uwielbiam …
Pozdrawiam z rodzinnych stron :-)
Jola z bloga : żyjąc z pasją.
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:56)
Szkoda , że tak krótko kwitną, prawda?
Ondrasza 20 czerwca 2013 (11:40)
Moje piwonie pełnokwiatowe hodował mój nieżyjący już Dziadek. Piwonie rosły na działce mojej Cioci tak jak i róże, które Dziadek również hodował, a pięły się one wysoko aż na kratki tarasu na piętrze i były we wszystkich kolorach tęczy!!! Kiedy Dziadek umarł, umierał również ogród, bo nikt nie umiał tak o niego dbać – ja byłam tuz przed maturą i wpadałam tylko do Cioci…Pierwsze umarły róże, potem po kolei inne kwiaty. Piwonie przetrwały. Teraz ciocia podzieliła je i obdarowała mnie i kuzynkę:) Mam więc "kawałek Dziadka" w swoim ogrodzie, a na pewno super wspomnienia z dzieciństwa. Mam też niezapominajki i lawendę – to ulubione kwiaty mojej również nieżyjącej już Mamy. I tak zbieram wspominki po ogrodzie i zawsze pamiętam o bliskich.
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:55)
:):) – ja tez tak podchodze do roślin: łącze je z konkretnymi ludźmi. Nasz tunel z dzikim winem to był kiedyś 50 cm PATYK przywieziony z ziemii mojej babci. Często, gdy patrzę na nasze dziwkie wino -myslę o niej.
joanna 20 czerwca 2013 (11:36)
my z mężem mamy kasztany posadzone w środku lasu w momencie , gdy leśna droga wiodła nas do nowego domu. W lesie rośną sosny świerki ale kasztanów nie uwidzisz, jest tylko ten nasz;) ilekroć tamtędy przejeżdżamy patrzymy czy jest, jeden przetrwał już 8 lat;)
Wracając do poprzedniego posta, czy pryskacie czymś od komarów działkę, bo poleżeć w takim ogrodowym salonie jest super, ale u nas komary nie dają spokoju;/
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:53)
Asiu, mój Paweł posadził u nas klon i dąb:)
Anna Poreda 20 czerwca 2013 (11:34)
Hehe, kiwulec szczerze darowany szczerym ludziom rośnie jak szalony :) Robi wrażenie… A piwonie na działce zasadziła jeszcze moja babcia. Piwonie-peonie szczerze uwielbiam! Roślin małżeńskich niestety brak, bo i śluby jeszcze przed nami. Wspólne zielone posadzimy chyba dopiero przed naszą wspólną chatką :)
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:53)
my tu mamy bardzo słaba ziemie – piach właściwie,musze się ostro nagimnastykować by te piwonie w ogóle chciały kwitnąć:)
Aniu – uściski:)
Anna Poreda 20 czerwca 2013 (18:53)
Babcia mówiła, że jak ktoś ma zielony paluch (rękę do kwiatów znaczy), to i na piachu posadzi i będzie rosło ;)Ona badyle do ziemi wtykała i liście puszczały. A kwiaty w domu podlewała bez opamiętania i wszyscy dziwili się, ze nie gniją, bo przelane take, że woda stała.Skoro u Ciebie na piachu rośnie znaczy paluch zielony jest ;)
W kąciku przy maszynie 20 czerwca 2013 (11:28)
Miło do Ciebie zaglądać, chociaż tu mam kawałek ogródka
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:48)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Anicja 20 czerwca 2013 (11:28)
Nowy magazyn już za kilka dni! To wspaniała wiadomość :). Twoje kiwi jest niesamowite i pięknie wygląda z tymi światełkami. My mamy pamiątkowy zeszyt, który zaczęliśmy pisać dokładnie 10 lat temu :), wymieniając się nim i wklejając różne wyznania miłości. Z biegiem czasu kolejne zeszyty zmieniły się na pamiętniki z różnymi wklejonymi biletami itp. Miłego :)!
GreenCanoe 20 czerwca 2013 (12:48)
:):):):):)od wyznań po bilety:):):) ciekawe co będzie dalej:)?