POCHWAŁA jaglanej panny:) czyli walczę z chorobą jak umiem:) - GREEN CANOE

POCHWAŁA jaglanej panny:) czyli walczę z chorobą jak umiem:)

Nie zdarza mi się to często:)  -ale tym razem ponoszę moi mili  porażkę… Choroba mnie rozłożyła bezlitośnie na łopatki i jak dotąd nie potrafię sobie z nią poradzić, od tylu dni. Żadne medykamenta, eliksiry, kropelki, zaklęcia, groźby ani inne cuda nie pomagają Powiem szczerze, że zaczyna mnie ta sytuacja już złościć. A że nie lubię sie poddawac bez walki, siegnęłam po tajną broń:), czyli uzdrawiającą żywność – i to taką z najwyższych sfer:):) Elity wezwałam na posiłki:) a dokładnie  KRÓLOWĄ kasz, panią JAGLANĄ.
Nie wiem, czy na Waszych stołach często gości ta pani, tak sobie przypuszczam że pewnie raczej nie – choćby z tego powodu, że nawet w sklepach jest ją trudno dostać. Ja w każdym bądź razie swojej szukałam długo. Ale warto było – bo jaglana, to kasza nieoceniona po prostu. Obfituje w witaminy z grupy B, lecytynę i substancje mineralne: wapń, fosfor, potas, żelazo. Zawiera także w sobie krzemionkę, która to świetnie wpływa na nasze stawy oraz korzystnie wpływa na wygląd skóry, paznokci i włosów. Co ważne – kasza jaglana nie zawiera glutenu, a zatem nie uczula, jest najlepszą kaszą dla dzieci. To po prostu kasza, która stawia na nogi:) i polecana jest przez wszystkich dietetyków. A co najważniejsze preferowały ją nasze babcie ( a wiadomo – babcie są skarbnicami wiedzy magicznej:)
To tyle odnośnie danych „technicznych” :) A z danych smakowych powiem, że sama w sobie nie jest niestety jakimś rarytasikiem ( przynajmniej w moim osobistym odczuciu), no i trzeba sie trochę nad nia pochylić – np .najpierw namoczyć, a po 1ym przegotowaniu odcedzic i włożyć do czystej wody na dalsze gotowanie, Jesśi tego nie zrobimy, będzie gorzka. Ale dobrze przyprawiona lub połączona z odpowiednimi składnikami – może stać się kolokwialnym niebem w gębie:)
Ja zaczęłam od śniadania – ciepłego i na słodko. Ugotowaną kaszę jaglaną (gotuję ją 20 min w wodzie z mlekiem pół na pół i łyżeczką masła) połączyłam z miodem, rodzynkami, orzechami, i migdałami. A żeby poprawić sobie nastrój – dodałam jeszcze na koniec truskawki. / od razu mówię :), że mam truskawki otóż z zamrażalki:) z lata jeszcze:)/
Dla Leonka powstała wersja: kasza plus miód, plus truskawki i odrobina masełka. Przed połączeniem warto migdały i orzechy namoczyć chwilę w gorącej wodzie – no chyba że ktoś lubi takie twardziele:) Wcinaliśmy z Leosiem owo cudo niczym zawodowi wcinacze na akord:) A jutro z kaszy będzie zapiekanka z warzywami bo Pawłowi także się takie dobra od życia należą : ). I w ogóle zamierzam się zakaszować, bo jak królowa nie pomoże, to juz nie wiem co dalej…No, to trzymajcie kciuki za moc berła:) I mam nadzieję, że zachęciłam lub przypomniałam o pani królowej w dorym momencie – zima nie zna litości:), trzeba się wspomagac dobrami z natury:)

Za jakośc zdjęcia przepraszam, ale śpieszyło mi się do konsumpcji i się nie przyłożyłam:) Ale za to pokazuję jak pięknie dawniej panie zbierały  zboża, aby nic sie nie zmarnowało…to ” Kobiety zbierajace kłosy”  J. F. Millet’a. Może na ziemi leży właśnie proso:)?  Pozdrawiam wszystkich takim oto zbożowym klimacikiem, na przekór temperaturze za oknem.

Dziękuję za Twój komentarz.

30 komentarzy

  • comment-avatar
    Kamilcia 27 stycznia 2010 (19:25)

    dużo zdrowia dla Was !!!!

    kaszę jaglana znam, jem i lubię – szczegolnie suflet z kaszy jaglanej i szpinaku :) a na Wigilie kasze jaglaną na słodko – z bakaliami i śmietanką. wczoraj robiłam niby krupnik z jaglaną własnie. Ja nie zmieniam wody podczas gotowania, jedynie mocno płucze kasze i nie jest gorzka. Na szczeście w okolicy dość łatwo ją dostać. Mój starszy syn od małego – czyt kilka miesięcy zajadał się własnie jaglaną ze szpinakiem i żołtkiem ;)
    ciekawa jestem tej Twojej zapiekanki :)

  • comment-avatar
    Dag-eSz 27 stycznia 2010 (12:45)

    Po pierwsze dużo zdrowia życzę :)

    A po drugie kaszę ową znam, co prawda od jakiegoś roku, może dwóch :) moja psiapsiółka mi o niej powiedziała :) i w moich rejonach nie ma problemu z jej dostaniem :)
    Na opakowaniu pisało że przed gotowaniem należy zalać ją wrzątkiem, aby nie była gorzka, wypłukać, wylać wode, wlać "nowej" wody – ja z czajnika wrzątek leję po raz drugi i zaraz zaczyna się gotować – czekamy aż woda cała wyparuje, (dlatego też dużo tej wody nie wlewamy a jak za szybko się wygotowuje to dolewam z czajnika jeszcze :P i trwa to jakieś 10 min… nigdy jej nie moczyłam ;) mi smakuje :)
    Pozdrawiam :)

  • comment-avatar
    Flora 27 stycznia 2010 (08:30)

    ooo my lubimy kasze wszelakie, oprócz gryczanej na której widok i zapach mam pełne gardło, ale jaglanej chyba jeszcze nie robiłam, więc na pewno spróbuję.
    Pięknie tu u Ciebie! Będę na pewno zaglądać częściej.
    Pozdrawiam

  • comment-avatar
    oslun 26 stycznia 2010 (21:21)

    Według mojej babci Władzi kasza jaglana jest gorzka tylko wtedy, gdy jest źle przechowywana (ma za ciepło i tłuszcz jełczeje). Z prosa mamy jeszcze inne dobrocie: ze słomy robiono pędzle do bielenia chat. Na kaszę często mówiono "prośniana". W mojej rodzinie funkcjonuje powiedzonko stosowane jako odmowa przed dalszym jedzeniem " jus nawet kasy jaglany na mliku ni!" Ponoć tak Pan Wójt na weselu dziękował za namawianie na jakoweś pyszności.
    Asiu, na zimowe choróbsko dobrze robi rosół gotowany długo z wołowiny z różnymi ziołami, koniecznie z imbirem, kurkumą i czosnkiem. Wszelakie wirusy pędem gnają do sąsiada, który nie zna przepisu. A Leonkowe łóżeczko w okresie wirusowym można obwiesić obranymi ząbkami czosnku – wampira też przepędzą.
    Zdrowiej szybciutko, pozdrawiam, Ewa

  • comment-avatar
    angela 26 stycznia 2010 (20:31)

    Kasza jaglana jakoś nie należy do moich przysmaków ;P ale muszę przyznać z reka na sercu, że ta w Twoim wykonaniu wygląda baaardzo smakowicie.Szczerze przyznaję, że uwielbiam tutaj do Ciebie zaglądać, jakoś tak miło i przytulanie w tych Twoich pieleszach :)
    pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego ozdrowienia :)
    Angela

  • comment-avatar
    ALEXA 26 stycznia 2010 (16:59)

    Jaglana kaszka też u mnie na stole gości, choć przyznam szczerze, że osobiście wolę gryczaną. O jej dobrodziejstwie (jaglanej) zawsze mi mówiła po stokroć moja babcia. Dlatego może mam ją głęboko utwierdzoną w jadłospisie :)
    Dużo zdrowia życzę :)

  • comment-avatar
    Pandora 26 stycznia 2010 (15:44)

    annaszo dzięki za przepis, na pewno go użyje :)

  • comment-avatar
    agpido 26 stycznia 2010 (15:08)

    Przegladam wlasnie nowy numer Weranda Country.Przepiekny dom. Gratuluje.

  • comment-avatar
    Penelopa 26 stycznia 2010 (13:22)

    U mnie kasza jaglana gości na stole od kilku lat (od kiedy na własnej "skórze" przekonałam się jaką wiele zależy od tego co jemy).
    Często podaję zupę sniadaniową, właśnie na bazie kaszy jaglanej. Szczególnie na zimowe dni jest świetna, bo dodaję do niej kurkumę i imbir. Pomyślałam sobie, że może niebawem podzielę się przepisem na moim blogu.
    Tymczasem zdrówka Ci życzę z całego serca.
    Pozdrawiam cieplutko.

  • comment-avatar
    UNICATELLA 26 stycznia 2010 (13:16)

    Ślinka cieknie na sam widok :)
    Zdrówka życzę!

  • comment-avatar
    Annasza 26 stycznia 2010 (11:14)

    Dużo zdrówka! A jeśli jeszcze nie znacie przepisu na tzw. 'naturalny antybiotyk', to bardzo mocno polecam!

    Składniki: 3 sytryny, 2 główki czosnku (najlepiej polskiego oczywiście ;) nie pędzonego gdzieś w Chinach), 6-8 łyżek naturalnego miodu (polecam z jakiejś pobliskiej pasieki), 1 szklanka zimnej wody. Wycisnąć sok z cytryn, czosnek przecisnąć przez praskę, dodać miód i wodę, wymieszać plastikową łyżeczką lub patyczkiem szaszłykowym (ważne, żeby to metalowe nie było), odstawić na 24 godziny, przecedzić i zażywać. :)

    A dawkowanie jest takie: zdrowa osoba na uodpornienie – 1 łyżeczkę dziennie, osoba chora – 1 łyżeczkę co 4-5 godzin, ale uważać oczywiście na czosnek, bo jak ktoś ma niezdrową wątrobę to większe ilości czosnku nie wskazane. Dla mnie ten specyfik to naprawdę rewelacja. Moje dzieci piją to codziennie po 1 łyżeczce od 3 tygodni i przestały chorować! Zupełnie!

    Pozdrawiam słonecznie. Ania

  • comment-avatar
    coco.nut 26 stycznia 2010 (11:07)

    ja jaglaną dodaję do zup, pomidorowej szczególnie, jakoś jako podstawa dania nie cieszą się kasze niestety popularnością u moich chłopaków (dużego i małych też) :(
    ale przemycam jakoś i tak! :)

    zdrowia życzę!

  • comment-avatar
    Lutajka 26 stycznia 2010 (11:05)

    Witam się serdecznie, przebrnęłam przez Twego bloga, prawie jednym tchem, no raczej, że tak to nazwę "czytem" i jestem zachwycona, Twoją osobowością, pomysłem na życie, domem, o piórze to już nie wspomnę- dech zapiera. A że podzielam Twoją dolę/niedolę – choróbskową, to czasu na śledzenie poczynań internautów więcej, bo okupuję łóże moje własne, postanowiłam się przywitać i prosić o zgodę na dołaczenie do grona podczytywaczek- wielbicielek. Kłaniam się nisko i zdrowia życzę.
    P.S. – a królową Jaglaną to muszę wypróbować, może i mnie na nogi postawi.
    "pociągające" pozdrowienia.

  • comment-avatar
    Katarzyna / Kathryn 26 stycznia 2010 (10:41)

    Zdrówka życzę! Jakby co to jeszcze polecam Grzańca!

  • comment-avatar
    Kamila 26 stycznia 2010 (10:20)

    Ryż i kasze wszelakie, to u nas częsty zamiennik ziemniaków (których obierać wręcz, nieznoszę) i bardzo mnie cieszy fakt,że Olka podczas wyjazdów o gryczaną ,albo jaglaną się upomina.
    Zapewne przepisy cebulowo, czosnkowo, miodowe ,na walką walkę z infekcją- znasz.
    Więc dodam tylko tyle ,że warto pózną wiosną zaopatrzyć domową apteczkę w syrop sosnowy.Przypis można znależć u Elizee.
    Pozdrawiając , szybkiego powrotu do zdrowia życzę

  • comment-avatar
    Lily 26 stycznia 2010 (10:04)

    Witam:-))) Kasza jaglana gości na moim stole od paru lat, to znaczy od kiedy urodziłam dziecko i postanowiłam zdrowo odżywiać całą rodzinę. Zazwyczaj jemy ją na słodko, z jabłkami, gruszkami, rodzynkami, z siemieniem lnianym.

    Na wszelkiego rodzaju przeziębienia polecam sok, syrop z czarnego bzu. Jak jestem chora, wieczorem wypijam szklankę ciepłej wody z syropem z czarnego bzu i wstaję rano zdrowa i rześka jak młody bóg. Tak mnie w domu leczyła moja babcia, mama a teraz ja tak leczę moją rodzinę.

    Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę:-)

  • comment-avatar
    TuKara 26 stycznia 2010 (09:31)

    Na zdrowie i smacznego.Posilek znakomity i w witaminy bogaty.Jesli w "menu chorobstwa" mamy kaszel ,,,,,,proponuje duza lyche oliwy z oliwek +sok z cytryny /swiezej/;)Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    Aneta 26 stycznia 2010 (09:23)

    Witaj, Asiu!!! Zdrowia gorąco życzę i kaszę jaglaną bardzo, bardzo polecam. Ja bardzo lubię, zwłaszcza w wersji nieco na słodko, troszkę jak kutia – miód, bakalie, owoce… Mniam! Kasza jaglana ma taki odczyn, że tworzy kwaśne środowisko w organiźmie osoby spożywającej, a wirusy w kwaśnym środowisku nie przeżywają, więc – do boju, kochana!!!
    I dziękuję ogromnie za ten link do mnie – jestem naprawdę zaszczycona!
    Artykułu w Werandzie Country jeszcze raz oficjalnie i bardzo serdecznie gratuluję, piękne zdjęcia, piękny dom, piękna rodzina! Kto Werandy jeszcze nie ma – biegusiem do kiosku i kupować, kochane, bo piękny i duży artykuł o naszej Gospodyni tutejszej tam się znalazł. Cuda tam, Panie, cuda!!!
    Serdeczności najserdeczniejsze i kaszę koniecznie jedzcie – samo zdrowie!!!

  • comment-avatar
    agatab 26 stycznia 2010 (08:22)

    Jadam bardzo często. Od jesieni łączę z tzw. zupą wzmacniającą…. Warto też pamiętać o dodawaniu ziół rozgrzewających.
    Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    anielina 26 stycznia 2010 (08:21)

    Kasza samo zdrowie, więc wcinaj i zdrowiej…Moje zastępy Anielinek przesyłają anielskie pozdrowienia dla Was!

  • comment-avatar
    Violetka 26 stycznia 2010 (08:09)

    Zdrowiej nam szybciutko!!!! Mam nadzieję, że w końcu coś się znajdzie pomocnego! Kaszy jaglanej faktycznie jeszcze nie smakowałam…pewnie keidyś się skuszę :)
    A swoja drogą, przypomniało mi się jak wczesniej pisałaś u mnie o tym, że planowałaś uszyć dla syncia reniferka na kijku, ale boisz się, że jest zbyt ruchliwy do tego, więc ja mogę Cię uspokoić i jak najbardziej zachęcić do uszycia tej zabawki! Moja Mimi jest baaardzzzooo ruchliwym szkrabem, a reniferka kocha niesamowicie i jakoś tak się udaje, że jescze nic tym kijkiem nie zrobiła :) Wręcz odwrotnie…teraz nawet książki, podkładki…po porstu wszystko wkłada między nogi i galopuje po domu hihi! pozdrawiam i jeszcze raz zdrówia zyczę :)

  • comment-avatar
    IVONNA 26 stycznia 2010 (08:05)

    Zdrówka życzę!
    A kaszkę spróbuję. Spodobała mi się propozycja JAGI na krupnik. Na takie zimno gorąca, pożywna zupka to jest to.
    Pozdrawiam ciepluteńko.

  • comment-avatar
    Cathe 26 stycznia 2010 (07:52)

    ;) Tak się składa, że i ja zajadałam się całkiem niedawno ową kachą, a to ze względu na częste przypadłości żołądkowe… Mnie niestety jeszcze nie udało się nic dobrego z niej "wymodzić".. :/ Raz przesoliłam, fakt. Ale drugim razem gotowałam bez grama soli – też za słona. Hmm. Trzeci raz gotowana z małą ilością soli – W OGÓLE NIE SŁONA :D Czy Wy coś z tego rozumiecie…? Ja nie. Jedyne wytłumaczenie- kasza magiczna. Tak. I Ciebie, Asiu, na pewno uzdrowi.
    Pozdrawiam serdecznie i owocnej walki życzę;)

  • comment-avatar
    jaga 26 stycznia 2010 (07:43)

    Asiu zdrowiej z pomocą pysznej kaszki jaglanej.
    Pyszny jest krupnik z kaszą jaglaną, bardzo delikatny i ma zupełnie inny smak niż z kaszą jęczmienną.

  • comment-avatar
    asica.p 26 stycznia 2010 (07:26)

    ooo ja nie znam,chyba się zapoznam,jak ją tak zachwalasz:)
    no i zdrówka Asiu!!

  • comment-avatar
    kasandra 26 stycznia 2010 (05:22)

    Zdrówka Asiu życzę …

  • comment-avatar
    paula_71 25 stycznia 2010 (23:24)

    Chętnie spróbuję tej kaszy,bo przyznam się szczerze,że jakoś do tej pory nie miałam okazji,albo nie pamiętam ;) jej skosztować.

    Dziękuję za przepis podania,jak tylko uda mi się ją dostać w którymś z polskich sklepów,będziemy wcinać z Lenką.

    A tymczasem Tobie i Leosiowi życzymy smacznego.

  • comment-avatar
    deZeal 25 stycznia 2010 (23:24)

    Z kasz to ja osobiście za gryczaną przepadam. Też zdrowa :) A Tobie kochana, pewnie po prostu wiosny trzeba, i ciepełka, i kwiatuszków i … i …
    PS. A propo's obrazu Milleta; widziałaś może wersję Banksy'ego?? (http://leemoran.blogspot.com/2009/08/banksy-vs-jean-francois-millet.html)

  • comment-avatar
    Jadzik 25 stycznia 2010 (23:21)

    Zdarzyło mi się jakiś czas temu kupić tą kaszę, bo moja mam gdzieś wyczytała, że b. zdrowa, a ja zawsze ulegam jej wynalazkom, więc jak zobaczyłam w sklepie to kupiłam, bo lubię kasze ogólnie: nie miałam problemu ze znalezieniem jej, ale też szczególnie nie szukałam, tylko się natknęłam. Jednak jej gorzki smak mnie zniechęcił, spróbuję ugotować ją sposobem jaki podałaś, bo szkoda rezygnować z tak wilkiego źródła witaminek, itd :)

    Pozdrawiam

  • comment-avatar
    naked reality 25 stycznia 2010 (23:19)

    jaglaną znamy :) i również polecamy, no a za Was trzymamy kciuki. Wracaj Asiu do zdrowia!!! hehehe, i zaklinam tę Twoją kaszę, coby efekt zamierzony dała ;)

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.