POCIESZKI :) i o tym jak kupujemy? - GREEN CANOE

POCIESZKI :) i o tym jak kupujemy?

Odnoszę coraz częściej wrażenie, że żyję w czasach, w których to rzeczy stanowią o naszej wartości….Oj, musimy z Pablem bardzo słabo wypadać w takich rankingach:):):) Paweł znany wszem i wobec z sympatyzowania z frakcją zwolenników ekologicznego stylu życia i ….no dość niefrasobliwego stosunku do jakichkolwiek trendów:) korzysta np.od wieeeeeeeelu lat z telefonu komórkowego z czasów prehistorycznych, który nie ma już właściwie klawiszy, mało co przez niego nie słychać i wygląda jak mała nieszczęśliwa kupa złomu a nie jakikolwiek sprzęt:) No ale przecież DZIAŁA…..więc jak działa – to dlaczego ja mam go  JUŻ wyrzucać? wyjaśnia niepośpiesznie acz cierpliwie mój małżonek:):):) Jestem pewna, że nawet jakbyśmy nagle wygrali w totka, w którego nie gramy:):) i stali się milionerami – moja druga połowa i tak by używała owego grata telefonicznego:):) Przez kilkanaście lat żyliśmy błogo bez telewizora, nie interesują nas nowinki sprzętowe i tego typu historie…Przy robieniu zakupów rzeczy namacalnych (w końcu towar macany należy do macanta:) – patrzę na jedno i tylko jedno – na JAKOŚĆ, żeby mi posłużyło długie lata…Nowe marki, moda na coś konkretnego, słowem modny nakaz sezonu  – …jakoś się mnie nie imają:) NUDZIARA:) Owszem – wzornictwo, kolor, faktura, materiał to wszystko się bardzo liczy. Ale jeśli coś na półce będzie prześliczne szalenie, ale z byle czego – nie kupię. I szczerze mówiąc…jakoś mało mnie interesuje, że możemy wypadać słabo w rankingach na posiadactwo:) Z uporem maniaka będą trwała przy swoim – bo wartość rzeczy to nie tylko cena. To również HISTORIA, którą dana rzecz ze sobą niesie, to również SENTYMENT i WSPOMNIENIA a nawet UCZUCIA, które wywołuje. Choćby radość, którą odczuwamy w momencie stawania się z macanta – POSIADACZEM:):):)
Styczeń przyniósł mi właśnie takie małe radości. POCIESZKI na chorobę przybyły do domu w postaci nowych, przepięknych gałek porcelanowych – do frontów szafek i szuflad, kilku puszek, szklanego mlekownika z kapslem:) Ot, drobnostki, ale w stylu kropki nad „i”. Nasza kuchnia i sypialnia przeszły remontową metamorfozę:) Pisałam Wam już, że kuchnię przerobiłam na styl malutkiego bistro, kawiarenki – gdzie na wierzchu, na półkach stoi porcelanowa zastawa codziennego użytku, ulubione kubeczki, puszki z przyprawami. Białe plecy z desek boazeriowych, białe blaty i KOLOR w postaci dodatków. Takich np. jak błękitne pojemniki XXL czy bajkowe puchy :):):))  Na naszym rynku są wreszcie produkty LENE BJERRE design – jednej z moich ulubionych firm pod względem designu. Gdy planowałam nowe fronty do kuchennych szafek wiedziałam, że mają być najprostsze jak się tylko da. I wiedziałam, że dzieki temu będę mogła poszaleć z uchwytami. Gałki Lene są po prostu piękne. 5 centymetrowe, z dokładnym rysunkiem żłobień… Klasa. To jest właśnie to, co lubię w zakupach – JAKOŚĆ połączoną z pięknem. Zobaczcie sami. Gałki i kuchenne kolorki.
Ja tak o zakupach dziś:) bo styczeń to podobno miesiąc największych wyprzedaży – w Polce jak zwykle najczęściej PSEUDO zniżkowych:) Ale np. w Anglii, Francji czy w Stanach panuje właśnie zakupowe szaleństwo. Można nabyć ubrania, meble, sprzęt za 15 procent ich pierwotnej ceny. Nie piszę wartości – bo skoro opłaca się je sprzedać za 15 % ceny…to chyba wartość jest jeszcze mniejsza….Złapałam się  kilka lat temu na tym, że nie potrafię już kupować sobie ubrań. Wchodzę do sklepu i na widok setek wiszących ciuchów, z czego 2/3 to w moim odbiorze szmaty beznadziejnego gatunku – mam ochotę po prostu uciekać. NADMIAR bublu i zmuszanie, bym traciła swój czas w poszukiwaniu w owej otchłani czegoś uszytego z naturalnych tkanin i dobrej jakości, sprawia, że zakupy stały się dla mnie gehenną. Więc wujek internet okazał się być wybawieniem:) Mam ulubione marki, na których nigdy się nie zawiodłam. I wolę np. kilka razy w roku kupić niewiele, ale  porządnych ubrań choćby sprowadzając je z Anglii właśnie – niż biegać po sklepach i tracić czas. Co innego takie miejsca jak np. TK Maxx:) Większość dodatków kuchennych upolowałam właśnie tam. Np. butelkę na mleko. Na kapsel –  jak dawnej, z grubego szkła. Sprawdza się rewelacyjnie. A lubię tam buszować, bo to jeden z nielicznych sklepów w Polsce, gdzie w dodatkach do kuchni jest KOOOOLOOOOOR!!!:):):) i groszki i kwiatki i nawet ściereczki w różyczki. No i butla na mleko z kapslem:) Ten sklep zrobili dla mnie:)

Szalejecie styczniowo z wyprzedażowymi zakupami? Macie jakieś swoje ulubione sposoby na przechodzenie z pozycji macanta w rolę posiadacza?:):) Może więcej tu nas – raczej internetowych kupujących? I czy tak jak ja, wolicie kupić rzadziej – ale dobrą jakość? czy raczej wolicie nie koniecznie najlepszej jakości produkty, ale za to niedrogie i na krótki okres czasu  do użytkowania – wiadomo:):), kobiety lubią zmiany:)?? Ciekawa jestem, jakie preferencje mają moi czółnowi czytelnicy.

Ale żeby nie było, iż tylko w drodze kupna stałam się posiadaczką pocieszek:) –  MIKOŁAJ otóż wspaniały mnie obdarował:) Takim frykasem czytelniczym, że muszę się z Wami podzielić bo pęknę. „Smaki dwudziestolecia. Zwyczaje kulinarne, bale i bankietyMaja Łozińska. Niesamowita książka. Połknęłam ją w jeden wieczór i niczym nałogowiec wracam i wracam:) Kawał historii podany na srebrnej tacy:) Ukraszonej mnóstwem anegdot, fotografiami z okresu…PEREŁKA:) Nie będę Wam zdradzała treści – bo sporo z czytelniczek by mnie za to udusiło:) Ale gwarantuję Wam, że jeśli, tak jak ja, zafascynowani jesteście okresem dwudziestolecia międzywojennego – na bank dacie się nią zaczarować. MIKOŁAJU mój kochany:) – jeszcze raz serdeczne DZIĘKUJĘ:):):)
Chciałam dziś ogłosić również wyniki konkukursów z jesiennego wydania GCStyle:)
W konkursie TCHIBO, ekspresy do kawy decyzją organizatora wygrały:
Joanna Parapura, Bożena Pater, Kasia Susko.
Zaś weekendowe pobyty dla całej rodziny w mazurskim DOMU POD SKRZYDŁAMI wygrały:
Maria Zapolska, Basia Góra oraz Nadia Siewniak. Serdecznie Wam wszystkim GRATULUJĘ:) !!!
Żegnam się znów oswojonym, wsiowym zmrokiem…to już jakaś tradycja się zrobi:) pożegnania czółnowe ze zmrokiem w tle:) I z zapachem najcudniejszym:) Rozmroziłam bowiem nasze ogródkowe fasolki, zaczęłam je gotować.. i nagle w domu zapachniało najprawdziwszym LATEM!!:):) Ależ błogo:)
No to dla kontrastu i przypomnienia jaka za oknem pora roku – bombeczki o zmroku:) Dobranoc moi mili czółnowcy:) AHOJ :) do usłyszenia niebawem :)

 

Widoczne na zdjęciach:Gałki porcelanowe:  www.designbywomen.pl
naczynia porcelanowe w różyczki i kropki:
GREEN GATE www.filizankawgroszki.pl
Butla mleczna: TK Maxx  
Tekstylia:
ściereczki:
Green Gate – Fiorello www.fiorello.pl
EIJFFINGER – Beautifull home www.beautifulhome.pl
Lawendowa zawieszka kwiatek: MILI www.domilkowy-domek.blogspot.com


Puszki:
turkusowa: IB Laursen  – Minty house www. sklep.mintyhouse.pl
białe z serduszkiem -JYSK www.jysk.pl
Świecące bombki: Tchibo www.tchibo.pl

Dziękuję za Twój komentarz.

192 komentarze

  • comment-avatar
    kopciuszek 22 lutego 2013 (20:28)

    Moje ulubione gałeczki! Ale mi to się jednak udało, bo upolowałam je w Zara Home i wtedy kosztowały 30 czy 40zł ale 4 sztuki…

  • comment-avatar
    Olala 30 stycznia 2013 (11:26)

    Jakbym czytała o sobie. Też czuję się dinozaurem technologicznym i …całkiem mi z tym dobrze – dziś to nawet nieco hipsterskie, cóż zrobić. Wiele ostatnio słyszę o modzie na minimalizm i na publiczne pozbywanie się nadmiaru gratów – no cóż, co kto woli;). Ja też jestem za tym, aby kupować wyłącznie rzeczy dobrej jakości. Często kupuje swoje bibeloty na targach staroci i w komisach – są tanie i z własną historią. Pozostałe przedmioty kupuję sama, pisząc im własną historię. Lubię lite drewno i naturalne materiały – na inne szkoda kasy.

  • comment-avatar
    Anonimowy 25 stycznia 2013 (10:34)

    Gdzie się podziewasz Asiu?? ;) Pewnie jesteś zawalona robotą..postaram się bardziej cierpliwie czekać na kolejne posty i cudne zdjęcia ;)
    Chciałam tylko zapytać, gdzie kupiłaś te małe nożyki- różowe i białe?

    Pozdrawia,
    Nadia

  • comment-avatar
    Mona 21 stycznia 2013 (23:32)

    A a propos wychowania dzieci z dala od szalenstw, do momentu az beda w stanie dokonac przemmyslanych decyzji, polecam edukacje domowa :) Moje dzieci nie szaleja za nowinkami, nie musza miec trzeciego z kolei nitendoDS, bo to akurat jest 3D czy cokolwiek tam innego. Oni takich gadzetow w ogole nie maja i doceniaja teraz to, ze nie podazamy za owczym pedem. Owszem na poczatku bylo im nieswojo jak slyszeli od kolegow, ze tamci grali na psp, wii itd i pytali nas niejednokrotnie dlaczego my tego nie kupimy. Odpowiedz byla zawsze, ze to nie jest kwestia pieniedzy, ale tego, ze nie potrzebuja kolejnego pozeracza czasu. Wystarcza im granie na komputerach w weekendy, ktorych mamy sztuk 5 w kazdej odmianie. Moga z nich korzystac do woli w celu nauki jezykow czy wyszukiwania informacji na kazdy temat, ktory przyjdzie im do glowy w kazdym momencie. Teraz w wieku czesciowo nastoletnim doceniaja fakt, ze mieli i nadal maja czas na szalenstwa na dworze, zakladanie klubow w zaroslach i spedzania czasu z kolegami, ktorych oduczyli siedzenia w domu z oczami wlepionymi w ekrany/ekraniki roznej masci. Gdyby chodzili do szkoly, byloby im trudno byc outsiderami i prawdopodobnie uleglibysmy czesciowo, bo dopiero czlowiek o wyksztalconym systemie wartosci jest w stanie oprzec sie presji otoczenia i nie przejmowac sie opinia innych ludzi. A trudno jest rodzicom patrzec jak dziecko jest przesladowane przez rowiesnikow, bo nie ma najnowszych gadzetow, ubran z metkami itd.

  • comment-avatar
    Mona 21 stycznia 2013 (23:13)

    Skad ja to znam :) Ubrania – nie znosze chodzic po sklepach. Moja szafe zapelniaja w wiekszosci ubrania kupione 14-15 lat temu – z kurtkami, swetrami i apaszkami wlacznie – wszystko jednej dunskiej marki, ktora od tamtego czasu niestety bardzo sie popsula i szyje ubrania modne a nie klasyczne w sielskim stylu. Moje ulubione buty maja 17 lat :) Lubie ponadczasowa klasyke i chociaz czasem dopada mnie mysl o wymianie zawartosci szafy i wywalam wszystko do przegladu, to prawie wszystko trafia tam ponownie :) Tak samo jest z mezowska szafa – chociaz tam rzeczy predzej sie zuzywaja ;) Tak samo ze sprzetem czy wyposazeniem. Trafia mnie doslownie ja slysze, ze ktos co roku wymienia komorke, bo ta juz jest stara. Ja ogolnie komorki nie uzywam, bo nie mam potrzeby a uwazam, ze posiadanie jej dla samego faktu posiadania jest calkowicie nielogiczne i niezgodne z moim podejsciem do zycia. Poza tym wiekszosc ubran, ktore do noszenia sie nie nadaja, czesto nadaja sie do przerobienia ich na jakies fajne rzeczy i tym sposobem mam kilka polek w mojej pracowni z materialami do recyklowania czy raczej upcyklowania.
    Mam nadzieje, ze internet przyczyni sie do rozpropagowania myslenia o rozsadnym gospodarowaniu tym co posiadamy, chociaz konsumpcjonizm zawsze i tak bedzie gora – juz w tym glowa specjalistow od sprzedazy :(

  • comment-avatar
    elau66wr 20 stycznia 2013 (18:42)

    Jak dobrze, że wokół nas są ludzie, którym nie zależy na metkach, markach, gadżetach i nowinkach. Szczęście, że zauważają drugiego człowieka, dzielą się swą pasją, talentem i sercem. Dziękuję

  • comment-avatar
    Maryś 20 stycznia 2013 (12:54)

    muszę w końcu odwiedzić ten Tkk max :))))))
    na pocieszenie oczywiście. sama prawda Joasiu ♥

  • comment-avatar
    Anonimowy 18 stycznia 2013 (00:51)

    Ekspres doszedł dzisiaj, zorganizowałam z tej okazji tzw. "ekspresówkę"- walne zgromadzenie, którego celem było rozkoszowanie się kunsztem przygotowanego napoju… Tak więc upojona kawą siedzę grubo po północy i czekam aż zachce mi się spać…

    Niedawno czytałam artykuł o "smart shopperach"- czyli osobach, które starają się robić zakupy po porównaniu produktów w sklepach i internecie po czym wybraniu opcji bardziej korzystnej. Dowiedziawszy się jak zacną nazwą określono tę grupę ludzi stwierdziłam mą niewątpliwą przynależność do grona tychże osób :) Nie cieszą mnie zakupy bez namysłu, na szybko i od ręki. Lubię wybierać i mierzyć produkty w sklepach a kupować niejednokrotnie o wiele taniej w internecie. Tak jak Ty Asiu cenię sobie jakość. Priorytetem przy zakupie ubrań jest dla mnie skład materiału, to czy się nie zmechacą, krój korzystny dla sylwetki i to "coś" czego nie potrafię nazwać, jakaś cecha która decyduje o tym że dana rzecz jest taką "po mojemu".

    Patrząc na Twoje ukwiecone zacisze zatęskniłam za wiosną… Pozdrawiam z niemającym nic z wiosną wspólnego Podkarpacia i z niecierpliwością czekam na kolejny wpis.

    Bożenica

  • comment-avatar
    Anonimowy 15 stycznia 2013 (14:04)

    Jeszcze miałam powiedzieć, że zaglądam do wielu blogów ostatnio (zima) a ten jest mój "naj" wnętrzarski, czytam systematycznie i chłonę. Bo blog ogrodowy to wiadomo Kasia B. Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    Anonimowy 15 stycznia 2013 (14:02)

    I dla mnie TK M to perełka. Namiastka wolności wyboru podczas robienia zakupów od notesów po konfekcję. Dział kuchenny – mój ulubiony.

  • comment-avatar
    Kwiaciarenka 15 stycznia 2013 (11:48)

    wszystko piękne,dobrane ze smakiem jak zawsze zresztą moje klimaty.Super.

  • comment-avatar
    Izabela 15 stycznia 2013 (09:26)

    Technologia, hi hi….mąż kupił mi telefon. Kochanie wiesz, że możesz z niego nie tylko dzwonić? Nie wiem i nie chcę się dowiedzieć. Możesz robić notatki…. a po co? mam notesy, kalendarze i cała torebkę w zeszytach kartkach i długopisach :)
    Telewizor posiadamy ze względu na dzieci. Jak mówią znajomi… dziwna z was rodzina, dziewczynki nie ciągnie do komputera a na zakupach najbardziej interesują nas buty traperskie i nieprzemakalne kurtki ;).
    Mieszkam w UK, szaleństwo zakupowe to mało powiedziane. Ludziska tłumnie tuż przed świtem czekały przed sklepami w drugi dzień świąt, półki wyczyszczone, jak by zapasy wojenne robili. Dwa tygodnie mijałam miasto szerokim łukiem, bo jak cię nie zadepczą to z pewnością rozdepczą twoje dziecko.
    W sklepach ze starociami mogłabym stać godzinami, w pasmanterii jak dziecko przed straganem i cieszę się ze wszystkiego.
    Niestety świat zdominowała masowa produkcja i chęć posiadania, nie ważne przyda się to czy nie, grunt by mieć.

    Piękny masz dom i detale w nim. Pozdrawiam serdecznie. Izabela :)

  • comment-avatar
    eM. Monika 14 stycznia 2013 (16:35)

    Zgadzam się ,ciuchy w dziesiejszych czasach są b. marnej jakości. Ciężko znaleźc cokolwoeik porządnego… a to wszystko tylko po to, aby szybciej zużyc i kupic coś nowego..

    Tkmaxx – kiedyś nie cierpiałam tego sklepu, kojarzył mi się z wielką halą i gubiłąm się w nim, a teraz?!?! Nie wyszłabym, a jako pierwszy odwiedzam działą dziecięcy i domowy :) W UK ceny o wiele niższe więc warto, będąc w UK, przy okazji tam wstąpic, zaopatrzyc się w cudeńka i… dokupic kolejną torbę podróżńą :D

  • comment-avatar
    Magda Motrenko 13 stycznia 2013 (20:54)

    A przy okazji zapraszam do mnie na konkurs :) http://www.wnetrzazewnetrza.pl/2013/01/konkurs-o-zapachu-lawendy.html
    Będzie mi bardzo miło, jeśli weźmiesz udział :)

  • comment-avatar
    Iwona 13 stycznia 2013 (19:31)

    Jak ja się cieszę, że tu trafiłam :) zostanę na dłużej! Kolory w kuchni – idealne, moje ulubione :) Po mini remoncie powoli moja kuchnia, no może to za dużo powiedziane, aneks kuchenny, zaczyna mi się podobać. Pozdrawiam Iwona.

  • comment-avatar
    Ula 12 stycznia 2013 (22:44)

    W mojej okolicy ani w moim mieście nie ma takiego sklepu TK Maxx (?).
    Ale ślicznie to wszystko dobrałaś :) Puszeczki z serduszkami podobają mi się bardzo.
    Ja też pewnego grudniowego dnia stwierdziłam, że już "dorosłam" do nieposiadania telewizora i ogłosiłam to w pracy. Na to jedna z moich koleżanek zapytała, czy chcę wejść z powrotem na drzewo ? Musiałam się z tego wytłumaczyć, gdyż okazało się, że ludzie takiego postępowania nie rozumieją i nie szanują czyjegoś świadomego wyboru, bo uważam, że jest to jak najbardziej wybór świadomy.
    Tak naprawdę to w dzisiejszych czasach rzadko samodzielnie podejmujemy decyzje, gdyż te decyzje ( wybory) podejmują za nas duże firmy, sieci. Reklamami mamią… Wmawiają, że telefon należy się w abonamencie na dwa lata, więc co robi statystyczny Polak ? – Zmienia ten telefon co dwa lata przynajmniej. Przykłady można by mnożyć. Miłego wieczoru i dnia !!!

  • comment-avatar
    lewkonia 12 stycznia 2013 (18:54)

    Właśnie wróciłam z klasowych warsztatów narciarskich, jeszcze w transie "wychowawczym", ale już myślę znów o zaległych sprawach względem innych . Toteż wracam do tematu "zatoki" – inhalacje z szałwii i mięty, wdychanie cebuli i syrop cebulowy, nurofen zatoki i teraflu zatoki,ciepłe okłady na czoło, poduszki ułożone wysoko, zaciemnienie w pokoju, w którym "zdycham", wilgotne ręczniki nasączone olejkami eterycznymi na kaloryferze i … kompletna cisza. Gdyby kiedykolwiek wróciło – polecam wszystko to naraz. daje sporą ulgę.
    A teraz powiem,że zabrałaś mi temat na posta :))))))) Moje słowa, kurde bele :)))
    Oraz,że 20-lecie międzywojenne moimi klimatami jest, a najstarsza nokia-cegła była moją ukochaną:)
    Nasz telewizor ( musi być, bo sport na żywo, bo mam ulubione seriale-rozluźniacze itp) kosztował …. 100 zł, bo stary padł, a ten nie reaguje na pilota, więc i pupę dźwigamy jak dawniej, i ma kształt niemodny, bo z "tyłem", i mam to w nosie, bo kolory dużo lepsze, naturalne, nie takie "oczożrące" jak w tych płaskich, i jestem okropnie nie trendy, bo nie odróżniam ipoda od ipada :)))
    No, to chyba tyle w tym temacie, buziaki :)))

    • comment-avatar
      GreenCanoe 13 stycznia 2013 (20:24)

      Bardzo dziękuję za wszystkie antyzatokowe porady:)
      Udało mi sie własnie domowo naturalnie wytaraskac – ale dłużej to trwało.
      Tv własnie kupiliśmy, jak się sami śmiejemy- padł ostatni bastion:):):)
      Ściskam Cię moja kochana mocno – i udanych ferii, bo chyba jakoś niedługo zaczynacie, prawda?

  • comment-avatar
    paciaciaki - manufaktura przytulaków 12 stycznia 2013 (17:50)

    przepiękne zdjęcia robisz :) pozdrawiam :)

  • comment-avatar
    Noc Majowa 12 stycznia 2013 (11:27)

    Oj, Green Canoe, przecież Ty też kupujesz, konsumujesz, tylko smartfony zastępujesz kubeczkami, miseczkami, narzutami itd. Twój blog też jest szacowany po tym co pokazujesz. Tak już jest, każdy ma swoje potrzeby ;-) Czy aż tyle tych dekoracji potrzeba w jednym domu? Pewnie nie, ale cieszą :-)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 13 stycznia 2013 (18:36)

      Oczywiście, że kupuję. Każdy z nas kupuje. Raczej nie odkryjemy tym stwierdzeniem Ameryki :)Ale ten post nie jest o kupowaniu. Pisałam już o tym powyżej.
      I wiem, że mój blog nie jest SZACOWANY jak ujęłaś, po tym co pokazuję. Dziennie wchodzi tu nawet 7 tys osób – nie czytają mnie dlatego, że na zdjeciu jest ładna miseczka w kwiatki. Ludzie wchodzą na tą stronę zdecydowanie po coś innego.
      Gdyby chieli zobaczyć same miseczki, weszliby sobie raczej na allegro:) Pozdrawiam ciepło,

    • comment-avatar
      zuziucha 22 stycznia 2013 (16:25)

      A ja przyznaję, że wpadam tu właśnie popatrzeć…

  • comment-avatar
    Anonimowy 11 stycznia 2013 (16:36)

    Najsmutniejsze jest dla mnie konsumpcyjne podejście do świata w wykonaniu przedszkolno-szkolnej "przyszłości narodu". Moja osobista starsza latorośl jakoś się uchowała i nie potrzebuje do szczęścia czegoś z metką firmy x (ale za to odbija sobie w księgarni, z czego akurat się cieszę :)). Synek już na początku podstawówki trafił na elektroniczny szał u współtowarzyszy szkolnej niedoli. Towarzyska banicja na przerwach spotykała chłopców, którzy nie wiedzieli co to psp, psv i kto się z kim leje w najnowszej wersji gry tam jakiejś. Obowiązujący od początku zakaz przynoszenia zabawek elektronicznych i komórek nie wiele pomagał, bo chłopcy dyskutowali tylko o nich, więc nie było szans na integrację grupy bez znajomości tematu. Dzieciaki niezaiteresowane i mało obeznane z elektroniką miały bardzo ciężki start. Na urodzinach jednej z koleżanek syna, usłyszałam opowieść, jak to w takiej zwyczajnej wiejskiej szkółce dziewczynki nie chciały się bawić z koleżanką, która nie miała lalki Monster(to taka dziwna bajka!). Nawet odwiedzać jej nie chciały. Ta akurat dziewczynka bawi się głównie z chłopakami i generalnie lalek nie uznaje, ale i tak nie byo wyjścia, rodzice za sto parę złotych zakupili ową straszną lalę, ciotki dokupiły na urodziny jeszcze dwie, które co prawda leżą w koncie ale nagle dziewczynka ma już w klasie koleżanki. Straszne czasy.

    • comment-avatar
      Zabawy Sensoryczne 13 stycznia 2013 (17:27)

      Wiesz, ostatnio się nad tym zastanawiałam, w kontekście mojego trzy i półletniego syna, który dopiero wkracza w świat techniki. Doszłam do wniosku, że nie uda się mi się go przed tym uchronić i co więcej, nie ma takiej potrzeby. Nie będę przecież udawała przed nim, że nie ma telefonów komórkowych, skoro są one wszechobecne, a w domu mamy trzy, nie pozbędę się telewizora, skoro większość ludzi go posiada, itd. Chodzi mi o to, że nie bardzo widzę sens robienia na siłę z siebie i dziecka odludka, wydaje mi się, że taka postawa może mieć wręcz negatywny wpływ na jego psychikę. W końcu żyje w społeczeństwie, musi się w nim odnaleźć i dobrze czuć. Chciałabym, żeby moje dziecko samo dokonało wyboru, a żeby mogło wybrać, wpierw musi poznać. Moją rolą jest pokazanie mu jak najwięcej możliwości, żeby na pierwszym miejscu jego zainteresowań lub co gorsze, jedynym zainteresowaniem, nie były gry komputerowe. Moim zdaniem, tak naprawdę, wybór dotyczy nie tego czy posiadać komórkę, telewizor, komputer itp., czy nie posiadać, a tego, w jakim celu ich używać. Ostatnio mój syn ułożył bardzo wysoką wieżę z klocków, więc powiedziałam mu, że w Paryżu też jest taka wysoka wieża i można na nią wjechać windą. Tak go to zainteresowało, że wzięłam komputer i dzięki YouTube jeździliśmy wirtualnie na trzeci poziom Eiffla;) Bez tych wynalazków bylibyśmy naprawdę o wiele ubożsi w wiedzę. Oczywiście, kto ma jaki model nie ma żadnego znaczenia, chociaż śmiem twierdzić, że w wykonaniu niektórych osób, opowiadanie o posiadaniu wiekowego sprzętu lub nie posiadaniu, np. telewizora jest również swego rodzaju szpanem.
      Pozdrawiam serdecznie,
      Magda

    • comment-avatar
      GreenCanoe 13 stycznia 2013 (18:56)

      No…powiem szczerze, że po tym co widzę nawet tu w przedszkolach, trudno mi się z Toba nie zgodzić – dzieciakom jest teraz o wiele trudniej niż nam. Tak myślę….że one tez czują presję, własnie że trzeba być konkretnie takim a takim , trzeba mieć zabawke ta i tamtą…Nie wiem, może jestem naiwna, ale mam nadzieję, że uda nam sie tak wychować Leosia, żeby zawsze czuł jak bardzo jest wartościowym człowiekiem- bez względu na to, czy ma jakieś tam akcesoria czy nie.

  • comment-avatar
    Anonimowy 11 stycznia 2013 (15:43)

    Ja galerie wszelakie omijam z daleka i nawet te niby super obniżki w sklepach nie są mnie w stanie przekonać do spacerków w zatłoczonych gigantach. Trudno, nawet jeśli nie kupię kubeczków w home za 50%, to na pewno to przeżyję.:) Nie jestem po prostu typem galeriowego myśliwego, galeriowym spacerowiczem też nie, co trudno pojąć moim koleżankom (kawusia w galerii – brr). Ciuchów nie cierpię szukać i nie cierpię mierzyć godzinami. Mój ideał zakupów – wchodzę do miłego, jasnego sklepu, podchdzę do wieszaka, znajduję akurat w moim rozmiarze (!) potrzebną rzecz, płacę i wychodzę. Nawet widziałam raz w zyciu taki czarodziejski sklep w Rzymie, co najdziwniejsze, gdyby tylko był bliżej, to nawet stać by mnie było na zakupy w nim. Ale też rozumiem inne podejście i babski zakupowo-ciuchowy szał. Moje stroje to zawsze klasyka a więc jakość i pewnie dlatego nie czuję przymusu posiadania modnej w danym sezonie szmatki. Nie oznacza to niestety, że ciuchów mam mało, bo kolekcjonuję moje stroje i niczego nie wyrzucam. Jeśli już się czegoś pozbywam, to oddaję po prostu komuś. Inaczej w dziecięcymi szmatkami, te "wyrośnięte" idą od razu dalej, podobnie jak zabawki, gry, czy książeczki, pod stałe adresy i często przewędrowują jeszcze kilka domów. Moje dwa skarby raczej nie będą miały problemu z rozstawaniem się z przedmiotami.
    Często kupuję coś "na lumpach", bo rzeczy są jakościowo doskonałe i zwykle w jednym egzemplarzu. W ten sposób dorobiłam się pokaźnej kolekcji sukienek na różne okazje. Mam takie sprawdzone miejsca (np. z włoskimi szmatkami), gdzie miłe panie wiedzą, co mają w sklepie i podają rzeczy, no i mam koleżankę, która wyszukuje mi często coś "na zamówienie" także w necie. Za to uwielbiam przeglądać wszelkie internetowe bazarki z rękodziełam i różności tekstylne "z duszą" w domku są w większości z takich miejsc. Przy okazji połknęłam bakcyla i sama też coś ciągle kombinuję, przemalowuję (zielone mnie nieustannie inspiruje!), przerabiam, przestosowuję i upiękniam to co już mam. To znacznie ciekawsze niż wycieczki do galerii i lepsze dla portfela oraz dla matki ziemi. Jeśli chodzi o cuda elektroniki i telefony, to generalnie mi nie przeszkadzają ich wielbiciele, dla mnie komputer ma działać (wcale nie cicho i bardzo szybko), w telewizorze ma się dać coś czasem zobaczyć a telefon służy do komunikacji i wszystko jedno jaki ma model, grunt żeby była to Nokia (bo innego nie umiem obsługiwać). Przepraszam, że się tak antykonsumpcyjnie rozpisałam… Pozdrawiam imienniczkę z domowej zaspy. Asia PS. Zimowe-wiosenne wnętrza cudne!

  • comment-avatar
    Ewelina J-K 11 stycznia 2013 (10:06)

    Mnie osobiście takie pseudo wyprzedaże męczą i staram się w styczniu duże sklepy omijać wielkim łukiem.Zresztą nie tylko w styczniu.
    W sumie to mam podobnie, że nie potrafię sobie kupić ubrań widząc ich setki na wieszakach. Nooo i na telefonach i nowinkach też się nie znam ;) I dobrze mi z tym :)
    Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Jo 10 stycznia 2013 (21:05)

    Ludzkość jest taka nie od dziś, ale to od nas zależy, czym się kierujemy i jakich dobieramy przyjaciół ;)

  • comment-avatar
    Pillove 10 stycznia 2013 (11:51)

    Moje oczy przy obecnej aurze odzwyczaiły się od takiej cudownej ferii barw! Jak dobrze, że tu trafiłam :)) zapraszam także w odwiedziny i pozdrawiam, Marta

  • comment-avatar
    GreenCanoe 10 stycznia 2013 (10:55)

    Łucja, przeczytaj moją odpowiedć do komentarza Agi, bo już kolejny raz nie będę tego samego pisala:). Co do jakości ubrań – tak, nie jest niestety dobrze. Ale mam w szafie np sweterki ulubionej marki, które już 7 lat sobie sa używane i ciągle wyglądaja jak nowe. Wole zainwestować i miec cos dobrego gatunkowego, żeby własnie móc z tego korzystać nie przez miesiąc, ale przez lata. Równiez wysyłam serdeczne pozdrowienia, u nas sypie jak w górach i biało wokoło:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 10 stycznia 2013 (09:56)

    No nie do końca się z Tobą zgodzę :) Rozumiem, że nie robisz i nie lubisz zakupów ubraniowo-sprzętowo-gadżetowych no ale… Twój dom co rusz przechodzi jakąś metamorfozę: kubeczki,garnuszeczki,bibeloty,ściereczki,ozdóbki,talerzyki,gałki,buteleczki,poduszeczki,flakoniki i cała masa różności…to też trzeba kupić. Jedni wolą nowoczesne gadżety, a inni "pierdołki" do domu. Co innego jakość ubrań- ta woła o pomstę do nieba! Ostatnio kupiłam mojej córeczce sweterek, który rozpadł się – dosłownie- podczas prania ręcznego…nawet nie chce mi się jechać i reklamować takiego bubla, ręce opadają..Pozdrawiam ciepło, w te zimne, śnieżne przedpołudnie. Łucja

  • comment-avatar
    Zabawy Sensoryczne 9 stycznia 2013 (21:56)

    Co do komórek, zawsze byłam ignorantką. Każda kolejna, którą uszczęśliwiał mnie mąż, niczym nie różniła się od poprzedniej, poza tym, że była bardziej skomplikowana… Muszę przyznać, że to się zmieniło od kiedy dostałam Nokię Lumię, najlepszy, najbardziej przyjazny telefon, jaki do tej pory miałam (powinni mi chyba zapłacić za reklamę :)) W każdym razie doceniłam postęp techniki. Jeśli chodzi o ubrania, mam bardzo podobne spostrzeżenia. Ostatnio nie mogę znaleźć nic dla siebie, a jeśli już coś mi się podoba, to jest bardzo drogie, nieraz za bardzo jak na swoją jakość. Dlaczego mam płacić za bluzkę koszulową 300 zł, skoro koszula męska z identycznej bawełny kosztuje ok. 100 zł?! Nie wiem, czy też tak macie, ale ja idąc do galerii handlowej jestem w stanie "ubrać" mojego męża od stóp po czubek głowy w ciągu godziny. Wszystko jest i to całkiem przyzwoitej jakości za przyzwoitą cenę. Oczywiście, sky is the limit, ale przynajmniej nie muszę wybierać miedzy poliestrami, jak to coraz częściej ma miejsce w przypadku ciuchów dla kobiet. W każdym razie, mężowi i dziecku znajdę wszystko. Sobie, mimo szczerych chęci i kasy, nic. Przyznam, że natłok oferowanego badziewia skutecznie odstrasza mnie przed wizytami w tego typu przybytkach. Wirtualnie też nie potrafię, bo ja z macaczy jestem. Finał taki, że chodzę w ciuchach sprzed paru lat i o dziwo świetnie się trzymają. Fasonem też się bronią, bo ubieram się klasycznie, więc de mode nie jestem. Reszta ubrań, które kupiłam stosunkowo niedawno, nie wytrzymała próby czasu, a niektóre rozpadły się po pierwszym praniu:)
    Uwielbiam, natomiast, kupować rzeczy do domu i mogę robić to również przez Internet (o ile opis i zdjęcie są dokładne). Cała frajda to oglądanie, wybieranie, kupowanie, urządzanie. Oglądać wnętrza mogę godzinami:) Ostatnio mam dylemat, bo wymyśliłam sobie mieszkanie w stylu Riviera Maison i zakupowo szłam w tym kierunku, ale Twoja kuchnia tak mnie urzekła, że teraz myślę jak tu wprowadzić te słodkie pastele do siebie?
    Ale popłynęłam…
    Pozdrawiam serdecznie,
    Magda

    • comment-avatar
      GreenCanoe 10 stycznia 2013 (11:03)

      Ja mam dotykowy telefon- fakt, przydaje się bardzo w pracy, ale to jego jedyna zaleta:) Generalnie mnie z lekka przeraża:) i nie ogarniam.
      I masz rację, że ubrania dla kobiet wypadają dużo drożej niż męskie. Pewnie dlatego, że my jestesmy podobno bardziej podatne na zmiany garderoby, bardziej wkręcamy się w sezonową modę, a producenci po prostu na tym korzystają. A ilość "badziewia" na wyprzedarzach – jak tu czule nazwałas te szmatki:) mnie skutecznie odstrzyszał do wyprzedarzy właśnie.

  • comment-avatar
    GreenCanoe 9 stycznia 2013 (19:35)

    Aga – każdy człowiek ma talent. Ja tam bardzo mocno w to wierze:). tylko po prostu czasami bardzo późno go w sobie odkrywamy. Albo np. najbliżsi nie pozwalają nam na twórcze zapędy:) w każdym bądź razie, życzę Ci odkrycia swojej pasji i talentu.
    Masz rację, moje wyposażenie w tekstylia i skorupy jest mocno ponad przeciętną:) z tego prostego powodu, że używam ich ciągle do pracy. Taka prawda że to moje narzędzia są robocze:):):) – bardzo miłe dla oka, fakt. I zmieniane dość często. Żeby nie powiedzieć sezonowo. Gdybym miała inny zawód i inną firmę – to bym pewnie posługiwała się czymś innym. O "lansie", jak to nazwałaś nie pisałam w poście, nawet nie tykam tego tematu:):):), pisałam o tym, że ludzie zaczynają wartościować drugiego człowieka przez pryzmat posiadania.
    Pozdrawiam Cię i jeszcze raz życzę na ten nowy rok – żebyś odkryła swój talent i pasję.

    • comment-avatar
      aga 9 stycznia 2013 (19:55)

      dziękuję za życzenia i oby się spełniły ;) Myślę że masz do czynienia z wieloma utalentowanymi osobami i być może dla ciebie oczywista oczywistość że talent każdy ma. Ale ja naprawdę taka nie jestem. Nie dawno wróciłam z fitnesu i poruszałam się jak "kołek" ;), zawsze wśród dziewczyn z mojej podstawówkowej klasy najgorzej śpiewałam, rysowałam, tańczyłam. Talent językowy też mnie ominął szerokim łukiem i tak w kółko, czego się nie dotknę to mi nie wychodzi i raczej nie wciąga. A mam 31 lat i już od lat próbuję wielu rzeczy! Szkoda gadać, ale nie tracę nadziei że wreszcie uda ;)
      Nawet pracodawcy poszukują teraz osób, które nie tylko są wykształcone w określonym zawodzie, ale mają też inne pasje, gdyż są wtedy bardziej kreatywni i po prostu lepsi.
      Dzięki za odpisanie ;)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 10 stycznia 2013 (10:59)

      Z uporem maniaka będę twierdzić, że masz głeboko skryte zdolności i że przyjdzie dzień, że w końcu je odkryjesz. Owszem, nie każdy w życiu jest geniuszem- bo byłoby za nudno:), ale każdy z nas coś robi dobrze, coś kocha – tylko że sposób kształtowania, wykształcenia i wiele wiele innych czynników ma często wpływ na to,iz od samego dzieciństwa już jesteśmy kształtowani przez innych ludz, a potem, juz jako dorośli nie potrafimy spojrzeć w siebie głeboko i ów dar wydobyć. Z całego serca Ci zyczę, żeby Ci sie udało.

    • comment-avatar
      Anonimowy 15 stycznia 2013 (16:39)

      W sprawie talentu: nigdy nie myślałałam, że mam talent, ale w wieku 56 lat postanowiłam się nauczyć malować!!
      Zapisałam się na zajęcia z profesjonalistką i o DZIWO MALUJĘ!!
      Malarka uważa, że będą ze mnie "Ludzie", a nigdy bym nie pomyślała,że dam radę, a teraz znajomi podziwiają moje obrazy, trzeba bardzo chcieć i się uda,
      życzę powodzenia!!

  • comment-avatar
    aga 9 stycznia 2013 (18:59)

    Wiesz Asiu, odbieram cię rzeczywiście inaczej niż o sobie piszesz. Może nie interesujesz się nowinkami elektroniki, ale używasz profesjonalnego sprzętu fotograficznego a w domu masz piękne przedmioty, tkaniny i inne rzeczy, które nie są standardem w wielu domach. Jak dla mnie masz swój własny "lans". ;) bez urazy…
    Jako osoba bez żadnego talentu mogę tylko zazdrościć pasji i stylu życia. Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Aszczka 9 stycznia 2013 (11:16)

    Hmm, ciekawe rzeczy piszesz. Jestem raczej sknerą i kupuję rozważnie, ale zdarza mi się "zaszaleć" i kupię czasem skorupę do kuchni lub kolejne naczynie do zapiekania, bez których mogłabym się obejść ;-)
    Myślę, że trzeba zrozumieć i tych co kupują elektronikę i inne gadżety tego typu. My wolimy kuchenne drobiazgi (kubeczki, misecki ściereczki itp.) i wydajemy na nie pieniądze, inni wolą smart- coś tam :-D
    Wydaje mi się, że zależy to od pasji, hobby jakie mamy. JEŚLI JE MAMY!
    Ważne, czy te zakupy NAS cieszą, czy są tylko po to, aby się wylansować i podobać innym. Kurcze mam nadzieję, że mnie nikt nie pogoni za takie zdanie. Ciepło pozdrawiam i życzę przyjemnych zakupów na miarę swoich możliwości i ku swojej uciesze i szczęśliwości!

  • comment-avatar
    ania.mania 9 stycznia 2013 (11:04)

    Pewnie nie będę oryginalna, bo znakomita większość "tuzaglądających" to miłośniczki podobnego stylu życia, wielbicielek przeróżnych przedmiotów hand-made.
    Jeśli już coś kupuję do domu, biura czy ubrania, to niech to będzie użyteczne i przyzwoitej jakości. Nie ważna tak naprawdę jest marka, liczy się wykonanie. Nie omijam biedronek, lidlów i netto bo często można tam wyszperać użyteczne rzeczy za rozsądną cenę.
    W Ikei i TKMaxx bywam, niezmiernie rzadko, bywa, że w ciągu roku nie zajrzę ani razu (trochę też dlatego, że mam daleko), szczególnie na zakupy w Ikei szkoda mi czasu, bo obejście sklepu zajmuje duużo czasu.
    Są jednak dwa sklepy, w których wizyty nie mogę sobie odmówić. Gdy przyjeżdżam do rodziców do Gdańska to koniecznością jest odwiedzenie hurtowni Szczepan, w której ceramikę, wszelkie kuchenne i nie tylko kuchenne przydasie, wiklinę itd można kupić w bardzo atrakcyjnych cenach oraz pewien sklepik, z markową (lerros, esprit, broadway, lisa campione) odzieżą za 50% ceny i chociaż takich sklepów powstały pewnie dziesiątki, to większość ubrań w mojej i mojego męża szafie pochodzi stamtąd (pomijając sh w moim przypadku). I czasami już mi głupio bo posiadam koszule, spódnice, spodnie kupione ponad 5 lat temu, które się nie mechacą i nie niszczą.

    A u Ciebie, jak zawsze magicznie. Gałki prześliczne! :)

  • comment-avatar
    monika ka. 9 stycznia 2013 (10:39)

    a ja tam lubię rolę macanta:D nacieszę oczy pomacam i do domu:) hehe:) i co lepsze zauważyłam, że moja córcia też tak robi.. to jest tylko "chcę, potrzymam i odkładam" aż cieszy człowieka, że dziecko też MACANT:D Pozdrawiam:)

  • comment-avatar
    Aleja57 8 stycznia 2013 (22:41)

    DZIEŃ DOBRY ;)
    Asiu – jak zwykle w swoich postach poruszasz tematy, które bliskie są mojemu sercu i moim rozważaniom.wiesz ja myślę że ja jestem osoba kompletnie z innej planety…wyżej opisana sytuacja w której Ty stoisz i słuchasz o tym całym lansie co kto ma i za ile…to tak jakbyś opisała mnie…z tym ze ja do tego mam jeszcze zazwyczaj maślany wzrok i nieobecne spojrzenie, bo w myślach odpływam po prostu gdzie indziej. Świat dziś jest tak konsumcyjny, że pojęcie nie szata zdobi człowieka odeszło już dawno do lamusa. Żyjemy w erze ludzi, którzy generalnie mało myślą kreatywnie, więcej konsumują i kupują rzeczy tak naprawdę do niczego nieprzydatne. nie liczy się już wnętrze człowieka ani jego osobowość tylko to jak jest ubrany i czym jeździ.Tak szczerze, powiem Ci że za to własnie lubię blogowy świat, który daleki jest od mojej rzeczywistości, i jawi mi się niczym senny obraz gdzie wszyscy są mili, pomocni i kochani…w prawdziwym świecie próżno szukać takich ludzi… Zauważyłam też, ze wśród moich znajomych prawie nikt nie ma żadnego hobby…wszyscy żyją tylko nowinkami z telewizji…ja, podobnie jak Ty rzadko mam czas na oglądanie TV, polityka się nie interesuję i do telewizora mnie nie ciągnie. Myślę więc, że w moim środowisku jestem postrzegana jako istota generalnie aspołeczna i chyba trochę dziwna…Czytają dziś Twojego posta szeroko się uśmiechnęłam – odbierasz świat podobnie do mnie ;)
    A tak poza tym ;) dodatki śliczne ;) jak zawsze ;) ściskam mocno ANIA

    • comment-avatar
      GreenCanoe 9 stycznia 2013 (19:49)

      no i czemu nie jestem zdziwiona:):):)???
      Aniu – uściski odsyłam i obiecuje, że jak nam tu obroty robocze spadną trochę, to zadzwonię:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 stycznia 2013 (21:56)

    Pisze Pani, że ugotowała właśnie fasolkę, wkleja zdjęcie z rzeczoną, tymczasem ta sama fasolka, w tym samym naczyniu, w tym samym otoczeniu na stole, była obecna w poście z 31 stycznia… Wirtualny świat daje wielką możliwość kreacji…;-) Pozdrawiam, K.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 8 stycznia 2013 (22:09)

      No i klops, jak widać muszę fotografować dokładnie to co jem, a nie tam sobie wkładać zdjęcia dla zobrazowania….Tak się składa, że fasolkę jemy ostatnio bardzo często – bo złapałam na nią ochotę….i proszę mi wybaczyć:), ale naprawdę ni będę za każdym razem jej fotografowała leżącej w durszlaku:):):)
      Specjalnie dla Pani jednak zrobię może jedynie jeszcze jedno zdjęcie i gdy kiedykolwiek śmiem jeszcze napisać o fasolce – wstawię właśnie to drugie:):):) :):)
      pozdrawiam,

    • comment-avatar
      Anonimowy 16 stycznia 2013 (16:41)

      hahahaha…hahahha…jestes boska, Joanno..to wstaw te fote z fasoloa, hihihi..just made my morning…:-))

  • comment-avatar
    Atena 8 stycznia 2013 (19:18)

    Zajawki Twojej kuchni sa niczym pierwszy rozkwitajacy kwiatuszek na wiosne. Bajecznie, prosze o wiecej!

    Styczniowe szalenstwo zakupowe mnie omija nie lubie tych "wyprzedazy"
    Za to uwielbiam TKmaxx i ilekroc jestem w Polsce (tu mam daleko do najblizszego) to zostawiam tam fortune, dzialy kuchenny z dekoracjami i butami sa moje.
    Tez stawiam na jakosc, wole kupic mniej a lepiej, z doswiadczenia wiem ze co tanie to jest nic nie warte.

    pozdrawiam cieplutko

    • comment-avatar
      GreenCanoe 8 stycznia 2013 (22:10)

      Anetko -buziaki wielkie Ci wysyłam!:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 stycznia 2013 (15:42)

    Asiu jak zwykle tutaj cudownie u Ciebie, aż jakoś tak cieplej na serduchu:)Szczerze to mnie w ogóle nie obchodzi czy inny człowiek osądza mnie na podstawie tego co mam lub też nie.. mam ludzi których kocham, lubię, cenię i oni w zupełności mi wystarczają. co do zakupów to ja walczę z nawykiem kupowania rzeczy niby potrzebnych, bo w promocji a później i tak po jakimś czasie takiego zbierania daje w obieg owe rzeczy byle się ich pozbyć. Także z tą moją małą wadą, oj muszę powalczyć;)bo wiem,że to jest tylko strata pieniążków.
    pozdrawionka z zaśnieżonego woj.Opolskiego:):)(tutaj też Cię czytają)i zdrówka dla męża:)
    Patrycja.F

  • comment-avatar
    Grosik M 8 stycznia 2013 (15:40)

    Oj kochana jak ja wiem o czym Ty piszesz,…ocenianie ludzi po gadżetach które mają w posiadaniu,… po ciuchach jakie noszą,….po miejscach do których wyjeżdzają, … po szkołach do jakich chodzą ich dzieci, …po ilości pobieranych przez nie korepetycji itd i itp
    Pracuję w takim środowisku, że mam to na porządku dziennym – niestety.
    Pracuję w szpitalu więc łatwo zgadnąć o jakiej grupie zawodowej myślę…
    A ja osobiście kocham szmateksy,targi staroci,…mam stary telefon, który coś podupada i niekiedy biegam z nim jak opentana by złapać zasięg,…ubieram się czysto – niekoniecznie w najmodniejsze rzeczy,…dzieci chodzą do szkół "z rejonu"…i jakoś im to nie zaszkodziło są dobrymi dzieciakami, nie mam z nimi problemu ani ja ani nikt inny…
    …i tak wielokrotnie słucham tych nadętych bufonów (zaliczających się do inteligencji) i nadziwić się nie mogę …eh człowieki gdzie Wy zmierzacie,… chciało by się rzec niejednokrotnie…
    Zgadzam się w 100%,że większość ludzi chyba nawet mimowolnie wyznaje filozofię: " mieć a nie być" i to w układzie więcej mieć a "być" już wogóle nie ma znaczenia
    POZDRAWIAM SERDECZNIE – Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 8 stycznia 2013 (22:18)

      Mam dużo znajomych lekarzy i jakoś wszyscy są bardzo…mądrzy. Przynajmniej nigdy nie odczułam, że mają poprzewracane wartości. Ale być może zależy dużo raz od samych ludzi, dwa od środowiska, w którym się przebywa…Co do wyścigu pt. lepsza i gorsza szkoła…. Być może w miastach są po prostu lepsze i gorsze placówki, stąd te starania by dziecko chodziło do lepszej?.
      Również najlepsze życzenia noworoczne wysyłam:)

  • comment-avatar
    Katarzyna 8 stycznia 2013 (13:33)

    Asiu Zielona,
    milo wiedziec, ze ktos ma "tak samo".
    Zostalam zmuszona przez dorosle dziecko do zmiany telefonu..niestety, dalam sie zmanipulowac;)

    Ale wizyty w klamociarniach naszych, francuskich kocham.Raz w tygodniu musze! poodychac kurzem i cos zakupic:))

    Galki -mnie urzekly, pewnie zlece kupno synkowi.

    Kuchnia-urocza.

    Pozdrawiam cieplo,
    Kasia z Alzacji

    • comment-avatar
      GreenCanoe 8 stycznia 2013 (22:18)

      Kasia – ściskam MOOOOCNO!!! :)

  • comment-avatar
    Zosia 8 stycznia 2013 (12:43)

    Asiu, ja sie czasem smieje, ze nie zostalam wyposazona w gen zakupowy, ktory posiada wiekszosc kobiet. A moze raczej ten gen zupelnie nie jest aktywny jesli chodzi o ciuchy, buty, torebki itd. Jednak, gdy wchodze do ksiegarni, antykwariatu, czy klamociarni, to jakos sie uaktywnia.
    Tez jestem z tego pokolenia, ze rzeczy sie naprawialo a nie wyrzucalo, i dlugo uzywalo, az na prawde juz nic sie z nimi nie dalo zrobic. Co do komorek, moj partner mial jedna z pierwszych Nokii, ktora uzywal do bardzo niedawna, tylko ze juz bateria calkiem wyzionela ducha i juz nie mozna bylo nigdzie kupic nowej, bo tego telefonu juz dawno nie produkuja. Dlatego w koncu musial kupic nowy telefon, ale ten pewnie tez bedzie uzywal dlugo.
    Pozdrawiam cieplo.

  • comment-avatar
    Nadia Siewniak 8 stycznia 2013 (11:30)

    Cudowny dom, piękne wnętrza, wspaniałe dodatki…jak zawsze :)
    Na kuchnię czekam z niecierpliwością no i na sypialnie też jeśli można!
    Jeśli chodzi o zakupy…ja kupuję w zależności od potrzeb i stanu portfela. Niestety ostatnio jestem zmuszona kupować tanio i niezbyt dobrze jakościowo… :( Ale zadziwiające ostatnio jest dla mnie to, że sweter za który dałam 100zł niszczy się w tym samym tempie, co ten kupiony za 20zł…a tak w ogóle, to niech żyją CIUCHOLANDY!! ;)
    Pozdrawiam,
    nadia

    Ps. Dzięku za możliwość wygranej :):):)

  • comment-avatar
    pearlylilies 8 stycznia 2013 (10:25)

    Piszesz o rówieśnikach, a ja mam tatę, który jest maniakiem nowinek szczególnie elektronicznych:) Wpadam na małą kawkę i do przejrzenia dostaję gazetkę z nowinkami, co mnie ani mojego męża, ani nawet dzieci za bardzo nie interesuje. Taką mam rodzinkę, gdyby podrzucił nam gazetkę z nowościami gier planszowych… ooo wtedy wyrywalibyśmy ją sobie z rąk;)
    A co do zakupów, to mam tak samo jak Ty. Ciuchowe zakupy to dla mnie też problem Zdecydowanie wolę buszowanie w SH. Nie lubię bylejakości. Wolę kupić jedną parę butów porządnej jakości, w których będę "biegała" kilka lat. Kiedy coś polubię, chcę, aby długo mi służyło. Właśnie policzyłam, że moje ulubione kozaki, włoskie, skórzane, kupione na wyprzedaży, mają już sześć lat i raczej nie wygląda, żeby był to ich ostatni sezon:)
    Pozdrawiam cieplutko!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 8 stycznia 2013 (22:19)

      Moim idzie 4 rok -są w super stanie:)
      Widzę, że mamy podobne podejście:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 stycznia 2013 (06:15)

    Ale Ty Asiu też lubisz nowe rzeczy. Tyle że gadżeciarze elektroniczni, samochodowi, lubią nową elektronikę i samochody, a Ty – piękne rzeczy. W dodatku marki też cenisz – jak twierdzisz, za "jakość". A jak sądzisz, co mówią gadżeciarze i kupowacze? to samo. Też cenią "jakość", urodę, nowość, lepszość.
    Po prostu jak się porówna kupowacza nowych ipadów z kupowaczem nowym designerskich filiżanek, to pozornie jeden u drugiego nie ma czego szukać, ale obaj napędzają gospodarkę…
    Słusznie więc generalnie z tym kupowaniem, ale na tym blogu nie zauważyłam jakiejś szczegolnie przyciętej konsumpcji, przeciwnie, hobby się bez niej nie obywa.

    A poza tym, na blogu jak zawsze pięknie.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (23:13)

    A kiedy będzie można zobaczyć Twoją kuchnię w całej okazałości? Ja się już doczekać nie mogę!

  • comment-avatar
    Niezapominatka 7 stycznia 2013 (22:54)

    Ja ostatnimi czasy robię zakupy rzadko i…tanio ;) ale żyję nadzieją, że to chwilowy stan i niedługo będę robić je często i lepiej ;)
    A na razie to oczami wyobraźni odkręcam Twoje przepiękne, nowe gałki i wkręcam je do mojego kredensiku ;)

  • comment-avatar
    Mammamisia 7 stycznia 2013 (21:58)

    Cudne zdjęcia. Asiu jak ja marzę żeby Twoją kuchnię na zdjęciachw całości zobaczyć. Proszę!!! Piękne kolorki i wszystkie umilacze. Ja jestem nałogowa zakupoholiczka skorupowa więc wszystko u Ciebie bardzo mi się podoba. Teraz się mocno ograniczam bo mąż mói, że niedługo zagracę się całkowicie i nie będę miałą miejsca na blacie do przygotowywania wypieków.
    Sklepy Villa Nostalgia, Fiorello, Tk maxx i Nanu Nana to moje najulubieńsze.
    Pozdrawiam!
    Iza

  • comment-avatar
    basja 7 stycznia 2013 (21:35)

    Proponuję do przeczytania "Mariannę i różę" – książkę o życiu na przełomie XIX i XX wieku na dworku polskim – cudna!

  • comment-avatar
    entomka 7 stycznia 2013 (21:21)

    Może więc czas zmienić mój telefon, stary ale bardzo go lubie i no właśnie – działa :-)
    A butelka na mleko cudna, zakochałam się a u mnie takiego sklepu nie ma… buu!!
    Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Miloma 7 stycznia 2013 (20:47)

    Tak na wstepie napiszę że kuchnia w nowej odsłonie prezentuje się zajefajnie:) jakby powiedział to mój nastoletni syn :)
    Z zakupami mam podobnie dla mnie zakupy to koszmar nie umiem nic kupić mam
    wrażenie że nie ma już porządnie uszytych ubrań . Kupuję od przypadku do przypadku jak wyjątkowo coś wpadnie w oko.
    Co do TK-maxa to masz rację stoisko z artykułami do domu uzależnia , mój szanowny małżonek nie ma cierpliwości chodzić tam ze mną :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka

  • comment-avatar
    oh-my-home 7 stycznia 2013 (20:31)

    Czytałam pierwsze wersy Twojego posta Joasiu i przebierałam nóżkami, żeby zobaczyć zmiany w domu. Jest pięknie! Tak delikatnie i już wiosennie!

    W ostatnich dwóch latach przeszłam dużą przemianę. Tak jak Ty, zamiast czegoś do ubrania zdecydowanie wolę wyszukać "coś" do domu :) Choć dodatki do wnętrz zbierałam nawet wtedy, kiedy nie miałam swojego kąta, taszcząc je wielokrotnie do wynajmowanych pokojów :)

    Zgadzam się, teraz większość ubrań w sklepach to szmaty, niektóre nawet drogie, ale nadal szmaty. Nie lubię byle czego, więc po prostu nie kupuję, czekając na okazję albo cud ;) W przeciwieństwie do domowych przydasi i dekoracji. Wyszukuję je także w tkmaxxx, jak Ty Asiu. Tam zawsze jest coś oryginalnego, bo nie czarujmy się, oferta i wybór w polskich sklepach są wciąż niezbyt duże. Ale nie poddaje się, zawsze znajdę coś na wyprzedaży, albo w małych sklepikach, po których nikt nie spodziewałby się wiele… Wyszukiwanie to mój żywioł!

    Od niedawna w pismach widuję stylizacje z Lene Bjerre i pomyślałam, acha! Jest coś na rzeczy i proszę – potwierdzasz :) Są już do kupienia u nas. Uwielbiam ich stylistykę. Ale oprócz sklepów szperam na pchlich targach oraz daję nowe życie rodzinnym pamiątkom, także stuletnim meblom. Niedawno zrobiłam na ścianie małą galerię z oprawionymi dokumentami rodzinnymi z początku XX w. :)

    Uwielbiam eklektyzm, nowe ze starym. Lekko poetyckie klimaty i czuję motyle w brzuchu, kiedy za sprawą kawałka materiału, ramki do zdjęć i świecy zmienia się klimat wnętrza. Teraz najbardziej cieszę się na kupno karniszy do pokoju dziennego. Wreszcie otulę nasz pokój zasłonkami :)

    Pozdrawiam ciepło
    marta

  • comment-avatar
    Marta 7 stycznia 2013 (20:18)

    Nie napiszę nic twórczego – jak zawsze pięknie ;) bardzo podoba mi się taki styl.

    Jednak w tym poście najbardziej spodobał mi się wstęp – posiadanie. Posiadanie ostatnio jest bardzo trendy. Dzisiaj 40 cali, za pół roku 50, laptop, tablet, Internet – nie powiem, ułatwiają życie, ale do czego doprowadzają …W między czasie okazuje się, że dzieci nie potrafią czytać ze zrozumieniem, ba… często mają problemy z samym czytaniem, pisaniem, itp. ale za to nowinki techniczne mają w jednym paluszku .. przyjaźnie też się zawiązują, ale dlaczego tylko wirtualne?
    Relację Rodzic-Dziecko zastępuje DVD, gra komputerowa, facebook …
    moje dzieciństwo to berek, skakanka, klasy … kolorowanki, wycinanki, zabawy manualne.

    Jeśli nie posiadasz – nie istniejesz w środowisku. Na szczęście nie poddaję się trendom. Wprawdzie kupiłam nowy telefon, ale "zwykły" (jak to nie jest dotykowy?), nadal czytam – czasem sprawdzam coś w encyklopediach (jak to – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę? – po co tracić czas?), uczę się szydełkowania (to dla starych babć), szyję poduchy (przecież można kupić w P… za parę zł). Jeśli masz inne zainteresowania jesteś inna/y. Do czego to wszystko zmierza? Do społeczeństwa jednolitego? … według mnie jest to zgubna tendencja.
    I pewnie wg Ciebie Asiu również.

    Ja się nie poddaję i bawi mnie mina kolegi, który na moją prośbę przywozi mi stary, zardzewiały, metalowy kosz – a ja z uśmiechem małego dziecka snuję przed nim wizję jak go odnowię i jak wykorzystam. Ta mina – bezcenna.

    Z przyjemnością podczytuję Twojego bloga, czerpię inspiracje. Przyznaję, że dzięki Tobie uratowałam ogromny kosz wiklinowy – spisany na straty ;)

    Pozdrawiam!

  • comment-avatar
    Gospi 7 stycznia 2013 (19:53)

    uśmiałam się dziś nad Twoim wpisem, tak całkiem zwyczajnie i radośnie:) bardzo fajny i zabawny post. Tak to jest, każdy jest snobem w jakiejś dziedzinie, jedni się snobują na elektronicznych świrów, drudzy na ekologicznych pasjonatów:)
    Osobiście lubię nowoczesne telefony- np net w komórce to naprawdę rewelacja, a z drugiej strony nie czuje potrzeby posiadania blue ray, czy innego automatu do kawy:) z kolejnej strony bardzo lubię rzeczy hand made, normalne, pojedyncze. Każdy ma swojego świra, ja nie zmieniam kolorów w mieszkaniu co porę roku, bo lubię ciągle tę samą bazę, poza tym wolę wydać kasę na książki..
    Akceptujmy różnorodność jako nie coś gorszego od naszego stylu życia, ale coś, co funkcjonuje na takich samych prawach.
    Tym patetycznym wezwaniem kończę i pozdrawiam serdecznie:)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (20:16)

      większość "ekologów" których znam to prawdziwie ideologiczni pozytywni ludzie – a nie snobujące się osobniki. ( znam też snobujących się, ale tych lubię mniej od tych niesnobujących) :):):) Wśród technologicznych pasjonatów też są pewnie Ci bardzo pozytywnie i szczerze zakręceni – takich pozytywów można znaleźć wszędzie. Zaś moja połówka nie da się do żadnej grupy zakwalifikować:) bo on w ogóle nie lubi żadnych klasyfikacji.
      Akceptować można owszem wszystko – ale nie ma to nic wspólnego ze zrozumieniem:) To że mi coś nie wadzi, póki nie uderza w moją rodzinę np – nie oznacza, że ja to rozumiem:)za diabła nie rozumiem pasjonatów nowych gadżetów – i nic tego nie zmieni.. tak, jak zapewne nie rozumie mojego stylu życia moja koleżanka dobra, która kocha podróże a dom ma w nosie – bo nie ma własnej rodziny i w ogóle ją do takowego stadnego rodzinnego życia nie ciągnie. A jakoś się jednak lubimy:)
      pozdrowienia odsyłam w drugą stronę:)

  • comment-avatar
    Edziab 7 stycznia 2013 (19:42)

    Lubię niespieszne buszowanie po sklepach, ale nienawidzę kiedy muszę cos kupić (np. buty bo zima tuż, tuz albo sukienkę na wesele)… nie przepadam równiez za wyprzedażami- nienawidzę tłumu, tłok i ścisk mnie denerwuje, no i nie oszukujmy sie – czesto wyprzedaz to okazja do pozbycia sie szmat… za to uwilbiam zobaczyc cos przypadkiem – jezeli rozmiar i cena sa równie korzystne co pierwsze wrazenie to jestem przeszczesliwa:-)
    TK Maxx znam i lubię – zawsze kupuję tam jakies drobiazgi do domu…
    ale uwielbiam też przegladac strony fiorello czy "malowane bielą" – zdecydowanie design Green Gate jest mi bliski:-)
    Książke wpisuję na listę pozycji do przeczytania – uwielbiam czytac jak to drzewiej bywało, od strony obyczajowej zwłaszcza…
    ps. Asiu czy propozycja zeby Green Canoe ukazało się w wersji papierowej nabiera jakos kształtu? bo bardzo nie chciałabym wypaśc z kolejki jakby co;-)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (20:20)

      Niby nabiera – ale teraz kończymy bardzo duży projekt, o którym pewnie napiszę :) i to MUSI wyjść w pierwszej kolejności.
      Ale spokojnie – mam Was spisanych:):):):):)

      Niespieszne chodzenie po sklepach – np w poniedziałek rano – jest do zaakceptowania:):):) I zgodzę się z Tobą – najgorsza masakra jest wtedy gdy trzeba kupić kieckę na wesele – przechodziłam to w tym roku i ledwo to przeżyłam :):)

    • comment-avatar
      Zabawy Sensoryczne 8 stycznia 2013 (17:24)

      Błagam, nie wspominajcie o sukienkach na wesele. Ja w tym roku miałam kumulację wesel: c z t e r y i to takie strategiczne. Do tej pory na hasło "sukienka na wesele" dreszcz mnie przechodzi :)
      M.

  • comment-avatar
    Dżoena 7 stycznia 2013 (19:39)

    Zawsze z tak wielką chęcią ogladam Pani wnętrza, ze od razu chciałabym wszystko rzucić i zrobić dla siebie cos ślicznego:)Piękne pomysły, piękny dom, piękna atmosfera i to wielkie piękne "coś" , co sprawia, że tak się garniemy ,aby chłonąć tę atmosferę:)Ucieszyło mnie, ze w ostatnim Green było o choince na pniu, bo taka własnie mam, szukaliśmy, szukaliśmy i zobaczyłam ją na ostatnim stoisk w ostatnim rzędzie.Jest rzeczywiście niesamowita, i już myślę, gdzie ją postawić aby była przez cały rok, bo wygląda jak z lasu żywcem przeniesiona i klimat robi cudny, nawet bez ozdób:)Pozdrawiam i czoła chylę:)

  • comment-avatar
    Czarna Biedronka 7 stycznia 2013 (19:30)

    Wita kolejna blogerka, która stroni od elektronicznych nowinek. Niby to wszystko fajne, ale jakoś nie poczuwam potrzeby ich posiadania. Co do zakupów to najbardziej lubię kupować T-shirty, a najbardziej nie lubię kupować spodni. W sklepach najczęściej nie ma na mnie rozmiaru, koleżanki zazdrościły mi figury dopóki nie poszły ze mną kupić sukienki ;) Uwielbiam zakupy w sklepach z używaną odzieżą, czuję tam potencjał wygrzebania rzeczy, które będą w modzie zawsze i na pewno będą inne niż to co lansuje się w aktualnym sezonie. Od pewnego czasu postanowiłam kupować rzeczy lepszej jakości. Postawiłam na te droższe, często wykonywane przez małe, kilkuosobowe firmy; na biżuterię wykonywaną ręcznie. Od zawsze miałam bzika na punkcie butów…nie nie…wcale nie na punkcie ich ilości, bo wystarcza mi zaledwie kilka par. W butach zdecydowanie stawiam na jakość. W swoich solidnie wykonanych glanach śmigam już ponad 10 lat :) Sama zresztą też wypowiedziałam wojnę zalewającej nas obuwniczej chińszczyźnie. Na przekór kupowaniu baletek z plastikowymi podeszwami rozpadającymi się po kilku spacerach, niewygodnych i barwiących stopy proponuję klientkom w wygodne buty (jarmilki) w przyzwoitej cenie, o prostym kroju, które ozdabiam i przerabiam na 100 sposobów.

    Nie wiem czy czytała Pani książkę "Sztuka prostoty" – doskonale zobrazowana filozofia życia gdzie "mniej znaczy więcej". Serdecznie polecam, pozwala inaczej spojrzeć na nasze konsumpcyjne społeczeństwo, które wciąż chce coraz więcej i więcej, paradoksalnie ubożejąc na tym z każdym krokiem (i to nie tylko finansowo).

    Pozdrawiam gorąco – Biedrona

    PS Proszę mi wybaczyć, ale o moim uwielbieniu do kuchennych gadżetów nie będę wspominać ani słowa, bo komentarz przekroczyłby wtedy przyzwoitą długość ;)

  • comment-avatar
    cerlaczki 7 stycznia 2013 (19:28)

    pięknie pięknie pięknie!!! jak zwykle zresztą :)
    Pozdrawiam cieplutko

  • comment-avatar
    paula 7 stycznia 2013 (19:19)

    Asiu,ciekawy temat poruszyłaś.Pozwolisz,że wyrażę swoją opinię ja posiadaczka najnowszego Iphona i tableta,ja,szperaczka lumpeksowa i pchełko targowa :) W życiu jedno nie wyklucza drugiego.Telefon kupiłam,ponieważ poprzedni niestety odmawiał posłuszeństwa.Mogłam w zastępstwie kupić kolejny,zwykły model,ale wybrałam coś bardziej skomplikowanego,z kilku powodów.Przede wszystkim zależało mi na dobrym aparacie fotograficznym w telefonie,abym mogła łapać chwile,które czasami mi umykają.Nie wszędzie noszę ze sobą lustrzankę,a błysk w oku Lenki,kiedy tata buja ją na huśtawce aż do nieba,jest wart zatrzymania,choćby w aparacie na telefonie…Nowy model telefonu przydaje mi się w pracy,kiedy podczas przerwy mam ochotę pozaglądać w Wasze blogi,sprawdzić maila itp.Kiedy mam ochotę posłuchać Trójki,czy obejrzeć ciekawy filmik na YT.Nie przydaje mi się za to do FB,bo go po prostu nie mam ;P
    Absolutnie nie potępiam ludzi,którzy nie potrzebują nowinek technicznych,korzystają ze starych telefonów.I jest im z tym dobrze : Świetnie,ale nie zamykajmy się na nowinki techniczne,bo to nie tylko nowe telewizory,czy telefony.To także sprzęty ratujące ludzkie życie…Ile osób przeżyłoby,np.w górach,gdyby miało odpowiednie nadajniki.Całe sprzęty medyczne,to też nowinki techniczne,roboty,które są tak precyzyjnymi chirurgami i robią to,co niestety nie zawsze jest w stanie zrobić człowiek.Itp,itd.
    Od dłuższego czasu Asiu,robisz piękne zdjęcia,to też zasługa nowinki technicznej.Bo sama przyznasz,że zaopatrzyłaś się w bardzo dobrej jakości aparat,obiektyw,cały sprzęt.I troszkę Ci tego zazdroszczę ;) pozytywnie oczywiście.Bo precyzja zdjęć,jest szanowana na blogach.No ale,czymże byłaby lustrzanka bez dobrego oka fotografa :)
    To,że ktoś zmienia sprzęt co kilka miesięcy,ale robi to,bo lubi,bo się na tym zna,bo to jego hobby,wg.mnie jest ok.Gorzej kiedy robi się to aby zaszpanować komuś…to już nie jest zdrowe.Ale takie w stylu Polaków,wszak "Postaw się a zastaw się" ma wielokrotnie odbicie w życiu.

    Rozpisałam się,także o sklepach i zakupach nie będę się rozpisywać.Dodam tylko,że TkMaxx uwielbiam co niejednokrotnie podkreślałam na swoim blogu :)

    Pozdrawiam ciepło Pastelową-Zielonoczółnównę

    p.s.Zawieszka Dorotki jak zwykle,cudna i dopracowana.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (20:07)

      cudna:) ja jestem w nich zakochana:)
      A z z tymi sprzętami to jest tak, że sama mam w przeciwieństwie do męża całkiem nowoczesny aparat, mam dobry aparat fotograficzny – i wiem, że posłużą mi lata. Masz rację – bez technologicznych nowości, człowiek nie osiągałby sukcesów, w rożnych dziedzinach życia czy w pracy.
      Mnie razi coś innego – to, że te wszystkie rzeczy – zwłaszcza te bardzo kosztowne typu auta, dobra luksusowe – zaczynają być miernikiem wartości człowieka w oczach innego człowieka – taki jakiś trend dziwny i niepokojący obserwuję…
      uściski dla Lenki – w ogóle dla Was:)

  • comment-avatar
    anielka29 7 stycznia 2013 (17:55)

    witam.
    Najpierw napiszę iż kocham Pani dom , mój urządzam bardzo powoli w podobnym klimacie jak u was . Zazdroszczę mieszkania na wsi.
    A co do zakupów mam to samo co większość z was błe, błe, błe…obrzydzają mnie sklepy z tandetnym chłamem za wielkie pieniądze.Odnajduję się jeszcze w skalpach z wystrojem wnętrz choć i tu ceny bardzo często są wygórowane.
    pozdrawiam bardzo serdecznie
    Angela

  • comment-avatar
    Ania 7 stycznia 2013 (17:19)

    Ślicznie w tym Twoim domku :)
    TJ Maxx (tak sie tutaj nazywa)bardzo lubię. Lubię też zaglądać do malutkich sklepików z dodatkami do domu. Jakież tam można znaleźć cudeńka! Mam takie dwa, może trzy , ulubione sklepiki,których właścicielki muszą działać na podobnych do mnie falach bo WSZYSTKO mi się u nich podoba, a wyprawy do ich sklepów to prawdziwy odpoczynek.
    Pozdrawiam serdecznie!

  • comment-avatar
    maszka 7 stycznia 2013 (17:10)

    Gałeczki piękne. Dadzą charakter najprostszemu frontowi.Wszystkie te kolorki Twoje są śliczne. A zakupy? Dziś miałam sobie jechać coś wyszperać ale najnormalniej mi się nie chciało.Nie lubię zakupów.Gdyby ktoś chciał je robic za mnie to byłabym wdzięczna ale wiadomo ,ze nie wszystko się tak da. W internecie kupuje tylko książki i płyty ,bo tego nie muszę dotknąć przed zakupem. Wszystko inne jest dokładnie wymacane :-).Najczęściej wymacam i odkładam i przesypiam się z tematem.Jak obudzę się z niezmniejszoną chęcią posiadania tego , to kupuję. Rzadko kupuje od pierwszego wejrzenia chociaż przecież i takie miłości bywają.Bywa też , że się decyduję na coś drugiego dnia a tego już nie ma. I wtedy jest nieciekawie ,bo zazwyczaj nakręcam się do stanu ,że muszę to mieć.Tym sposobem kupiłam kiedyś torebkę , z której ponoć zrezygnowała pani Jolanta K. Czekałam pół roku ale mam :-)

    • comment-avatar
      Doranma 7 stycznia 2013 (19:47)

      Działam podobnie, jak Ty, Maszko :) Kolejne podobieństwo, to podejrzane ;) Wychodząc ze sklepu celem sprawdzenia swojej rzeczywistej chęci posiadania danego przedmiotu, powtarzam sobie, że jeżeli jest mi on przeznaczony, to poczeka, a jak nie, to znajdę coś lepszego :) I przeważnie się sprawdza :)

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (16:10)

    Piękna kuchnia i piękne gałeczki :-) Co do zakupów to.. nie pamietam, kiedy ostatnio kupiłam sobie cos w "normalnym" sklepie. Mój raj to second handy. Te uwielbiam, można znaleźć perełki super luksusowych marek za niewielkie pieniądze z porządnych tkanin. A poza tym uwielbiam jeszcze SH, bo mogę znaleźć tam nie tylko ciuchy ale… metalowe puszki, zegary, lampy drewniane, świeczniki, porcelanę villeroy&bosh, poduszki, zasłony… mogłabyym jeszcze długo wymieniać ;-))) Nowinki techniczne – cóż, świat oszalał na ich punkcie. Tylko warto sobie odpowiedzieć na pytanie do czego mają służyć – do oglądania/pracy/porozumiewania się czy do chwalipięctwa?…
    pozdrawiam ciepło
    Weronika

  • comment-avatar
    emanuelle 7 stycznia 2013 (16:03)

    U Ciebie zawsze tak ciepło i przytulnie że nawet jestem w stanie wyobrazić sobie zapach tej "letniej" zupy!! Kochana z utęsknieniem czekam na wiosnę, którą dzięki kolorom widzę w Twojej kuchni i jak tu nie kochać green gate za ten wiosenno-letni kalejdoskop!!!
    pozdrawiam słonecznie***

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (16:00)

    Wszyscy podlegamy tej samej chęci posiadania. Tylko jedni lubią sprzęt techniczny najnowszej generacji, a inni biegają do TK MAX żeby wymienić kolory w kuchni na określoną porę w roku. Ja akurat też należę do osób biegających i wzdychających w TK MAX, komórki odziedziczam po córkach jak im się znudzą, ale myślę ,że Ci co wolą sprzęt tak samo myślą o tych zakręconych na punkcie gromadzenia niekoniecznie potrzebnych rzeczy do domu.

  • comment-avatar
    ula 7 stycznia 2013 (15:59)

    żeśmy to obgadały przez telefon ;))) te zakupy i telefon co ma 100 lat więc wiesz że mam podobnie a Tk też lubię ;)), mam nadzieję,żeś zdrowsza już ;))
    buziaki!!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (16:23)

      ja już śmigam jak smigiełko, ale za to Paweł ma zapalenie uszu….makambra…

      uściski wielkie Ulu!!!

  • comment-avatar
    llooka - K a r o l i n a 7 stycznia 2013 (15:37)

    Przed świętami w "Trójce" była audycja, jak to nie dać się wpędzić w szał zakupowy, żeby zminimalizować ilość potrzebnych rzeczy itp, itd… Oczywiście zgadzam się z tym poglądem, bo ilość żywności, która idzie po świętach do kosza jest zatrważająca!
    Ale, ale po tej audycji miał miejsce program ekonomiczny, w którym wychwalali, jak to złotówka mocno stoi i co robić, aby nadal tak super(?) było? I do jakich wniosków doszli Panowie Ekonomiści? "Drodzy państwo kupujemy, kupujemy, bo to napędza gospodarkę!!!"

    Osobiście lubię recykling i dużo kupuję rzeczy używanych, ale są osoby, dla których wszystko musi pachnieć nowością. Z drugiej strony, nie dla nas nowinki techniczne, czy najnowszy krój jeansów, ale setna miseczka i 200 kubeczek i owszem;))) Dlatego jak mawia mój znajomy, "jedni lubią złoto, drudzy błoto";)))

    Buziaki Asiu! Wracaj do sił i zdrowia!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (16:22)

      :):):) – chociaż powiem Ci szczerze, że dopiero gdy zaczęłam pracować dla magazynów, robić sesje, stylizować, no a potem już produkować własne sesje do swojego magazynu – przybyło mi dodatków w postaci właśnie owych kubeczków miseczek itd…Bo to po prostu moje narzędzia pracy. Wcześniej nie miałam aż tylu dodatków – bo nie były potrzebne i juz. Choć nie ukrywam- bardzo, ale to bardzo lubię zmiany, dlatego mam tak genialną robotę:):):):)
      Odwzajemniam uściski, pozdrowienia i wysyłam GÓRĘ buziaków.

  • comment-avatar
    Kasiek 7 stycznia 2013 (15:19)

    Witam , od dawna zaglądam na Pani bloga i jestem zachwycona aranżacją wnętrz. Niejednokrotnie mnie pani zachwyciła i zainspirowała swoimi pomysłami. Nie zachwycił mnie jednak potok składniowy, który towarzyszy pięknym zdjęciom. Zgadzam się z Anią , która parę komentarzy wyżej przedstawiła swoje zdanie. Ja też uważam, ze każdy lubi co innego i nie ma powodu rozpisywać się o tym na blogu wnętrzarskim. Może czegoś nie rozumiem, ale jest to chyba blog o wnętrzach nadal… Czekam z niecierpliwością na zdjęcia kuchni bistro w całej okazałości. Zdjęcia obejrzę z przyjemnością , ale czytać już nie będę. Pozdrawiam

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (16:17)

      Ależ skąd:) to nie jest blog jedynie wnętrzarski.I nigdy nie był.
      na panelu głównym widnieje nawet jak byk: styl życia, wnętrza, fotografia, codzienność, ogród, smaczna miłość gotowania:) I tego się trzymajmy.:)
      Kasiu – pozdrowienia i do ZOBACZENIA:)

    • comment-avatar
      Kasiek 8 stycznia 2013 (14:06)

      Rzeczywiści widnieje jak byk ! Zdecydowanie do zobaczenia. Pozdrawiam

    • comment-avatar
      Kasiek 8 stycznia 2013 (14:06)

      No tak. Blog jest o wszystkim. Wobec tego do zobaczenia.

  • comment-avatar
    Stokrotka ♥ 7 stycznia 2013 (15:10)

    Cudo *.* kubeczki, puszki, ściereczki, fartuszki cudo ;p

  • comment-avatar
    Lullaby18 7 stycznia 2013 (14:55)

    Kuchnia przepiękna – istne marzenie! :)
    A co do sklepów internetowych z ubraniami, to jakie konkretnie?

  • comment-avatar
    Anutek 7 stycznia 2013 (14:29)

    Asiu, cieszę się bardzo, że nie tylko ja tkwię w błogiej nieświadomości odnośnie technicznych czy elektronicznych nowinek :) Mój nowy telefon z masą "bajerów" tkwi od przeszło pół roku w pudełku a na nadal używam starą, porysowaną Nokię, bo przecież działa :) Co do TK Maxx to też jestem jego wielką fanką i pewnie gdyby nie to, że do najbliższego sklepu mam ok. 150 km, to byłabym stałą klientką; choć mój portfel chyba się akurat cieszy z takiego obrotu sprawy :)
    Jak zwykle jestem zachwycona Twoim domem i zdjęciami ( mi daleko do takiego kunsztu, podziwiam Cię z całego serca), mam jednak prośbę o pokazanie nowej kuchni w całości. Pozdrawiam i życzę wiele serdeczności w nowym roku.

  • comment-avatar
    Joasia 7 stycznia 2013 (13:55)

    To ja Asia zza dupia :))))))))))))))))) tak tak właśnie. W sobote wybrałam sie na zakupy ubraniowe i z czym wróciłam ??????? mydelniczka i trzema książkami kucharski :))))))))))))))))))) i jestem na maxa szczcęśliwa :)))))))))))))))

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (16:13)

      my też z zzadupia:)

    • comment-avatar
      oh-my-home 7 stycznia 2013 (20:36)

      z zzadupia… podoba mi się, paradoksalnie ładnie brzmi! Ja też stamtąd ;)

  • comment-avatar
    Myszka 7 stycznia 2013 (13:43)

    To może ja napiszę jak wygląda większość sklepów z ubraniami w UK. Oprócz tych porządnych, firmowych jest cała masa hangarów z badziewnymi, bezkształtnymi szmatami we wszystkich możliwych rozmiarach. Więc panie we wszystkich możliwych rozmiarach noszą np szorty tak krótkie, że ledwo tyłek zakrywają. Noszą bo to modne. W domu pewnie luster nie mają! Do tego kupują masowo bo jest to tanie a Brytyjczycy mają naturę bardzo konsumpcyjną i jestem skłonna stwierdzić, że co sezon wymieniają całą garderobę. Swoją drogą myślę, że te tandetne ubrania to nawet jednego sezonu nie wytrzymują. Nie ma tu poszanowania dla tego co się ma no bo przecież można kupić nowe. Nowiutkie rowery, hulajnogi leżą miesiącami w ogrodach na deszczu czy śniegu… Czy nie było tak, że nasze rowery przechodziły ze starszego rodzeństwa na młodsze a potem jeszcze kuzyni się załapywali? Tak samo było z ubraniami a ja w tym konsumcyjnym kraju łaty na spodnie naszywam moim dzieciom:)
    Nie ma się co oszukiwać, że za jakość trzeba zapłacić ale można się tym cieszyć długo. Ja się cieszę tym co mam w mojej szafie i nowinki modowe mnie nie pociągają. Co innego zakupy w sekcji DOM!!!! Już samo oglądanie tych miseczek, ściereczek, kubeczków to czysta przyjemność. Szkoda tylko, że kuchnia nie jest z gumy:)
    A na tych słynnych wyprzedażach można czasem wyhaczyć coś fajnego ;)

    Asiu, Twoja kuchnia zachwyca, pokażesz jej trochę więcej? Proszę!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (16:13)

      Pokażę, ale za jakiś czas, ok? to będzie niespodzianka:)

  • comment-avatar
    kasia 7 stycznia 2013 (13:22)

    Wszystko u Ciebie jest tak piękne,ze nie można oderwać oczu:)) Klimat Twojego domu jest cudownie ciepły, otaczasz sie pieknymi przedmiotami a po puszki zaraz pobiegne do Yska:))

  • comment-avatar
    Moje marzenia 7 stycznia 2013 (12:57)

    Witam:)
    Zgadzam się w 100 proc….ja sama cofam się w rozwoju,bo interesuje mnie bardziej jak się robi ser czy serwetkę na drutach niż nowy telefon ;)
    kilka dni temu wybrałam się na zakupy,niestety to co wisi na wieszakach (ponoć modne)to dla mnie powyciągane szmaty i to za jaka cenę?masakra…

  • comment-avatar
    iska_k 7 stycznia 2013 (12:46)

    A to się wstrzeliłaś z tematem! U mnie post o łowach z wyprzedaży hehehehe ;) Ja w kwestiach zakupowych od zawsze byłam szperaczem i dlatego lubiłam chodzić po wszelkiego rodzaju targach, giełdach i lumpkach. Uwielbiam to wypatrywanie ciekawego materiału, gdzie są ładne guziki ;) czy koronka itd. W sieciówkach kupuję, wiadomo, rodzinę całą trzeba ubrać. Staram się zawsze kupować rzeczy w miarę dobre jakościowo. Mając 4 osobową rodzinę i wciąż niewykończony dom niestety nie pozwalam sobie na drogie ciuchy. Jeśli chodzi o wnętrza to można poczytać na moim blogu :) obecnie wyposażenie domu góruje nad wszystkim pozostałym. Tak samo jak Ty nie podążam za modą, kupuję to co lubię i co mi się podoba, nie jestem gadżeciarą, ale smartfona mam (sprawdza się, kiedy szybko chcę zajrzeć na bloga lub sprawdzić pocztę, a laptop okupowany przez którąś z córek). Kuchnia przepiękna, śliczne tkaniny, gałki cudowne! Buziaki

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:41)

      Dziękuję:)
      ,Pozdrawiam ciepło.

  • comment-avatar
    magdalenkaaa1 7 stycznia 2013 (12:46)

    ja tez na wyprzedazach nie szalaje tak jak dawniej bo duzo nie znaczy dobre. Teraz jak juz cos kupuje to musze to przemyslec kilka razy, bo po co mi juz kolejny T-shirt?! Na wyprzedazach czesto kupuje jednak bizuterie, w szczegolnosci bransoletki, bo wtedy ich cena jest naprawde niska.
    Co do TK Maxxa mam takie samo zdanie, jest tam masa pieknych perelek. Szkoda ze w PL nie ma wiecej sklepow z tego typu asortymentem :)

    Pozdrawiam :)

    http://www.malachitt.blogspot.pl

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (12:43)

    Piekne te zdjęcia, takie kolorowe, wiosenne.
    Co do tematu, chyba co tam bardziej świadome osoby wiedzą po co został poruszony temat. Bo sam problem/nie problem stary i żadna to akcja żeby go poruszać. Ja mam stary samochód, stare buty – tylko kogo to powinno obchodzić, poza mną? Hello????

    Danka Mazurek

  • comment-avatar
    Pewna_mama 7 stycznia 2013 (12:18)

    Przepięknie, cudne fotografie…Aż dech zapiera, jak zwykle:) Pani Asiu, a te puszki z Jyska są dostępne teraz, czy to ze "starszej" oferty? Ciepłe uśmiechy na cały Nowy Rok!

  • comment-avatar
    Pewna_mama 7 stycznia 2013 (12:18)

    Przepięknie, cudne fotografie…Aż dech zapiera, jak zwykle:) Pani Asiu, a te puszki z Jyska są dostępne teraz, czy to ze "starszej" oferty? Ciepłe uśmiechy na cały Nowy Rok!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:38)

      Puszki powinny chyba jeszcze być w wyprzedażach, to tegoroczna kolekcja była zimowa.

  • comment-avatar
    plakatowka 7 stycznia 2013 (12:10)

    Asiu, mylisz się – TKMAXXA stworzyli dla MNIE :PPP haha, zaglądam tam ZAWSZE i prawie wszystkie kuchenne przydasie mam stamtąd. Począwszy od pastelowych emalii a skończywszy na LeCreusecie w szałowych cenach :) poluję jeszcze na emaliowane chochelki białe, ale coś mi się nie udaje (na razie:)) buziaki

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:38)

      mam taką, białą z naszego olkusza – na allegro dostaniesz za całe 17 zł:)

  • comment-avatar
    kasiabat 7 stycznia 2013 (11:41)

    Asiu, przecudne to, co pokazujesz i piękne to, o czym piszesz. Zgadzam się z Tobą w 100%! Po pierwsze, jeżeli coś jest sprawne, to po co wymieniać na nowe? Po drugie właśnie tkwię w błogiej ignorancji wobec świata, bo choć minęły już dwa lata odkąd przeprowadziliśmy się do naszego domu, to wciąż nie mamy telewizji i jakoś zupełnie nam to nie przeszkadza:) A po trzecie, ja też generalnie kupuję odzież przez internet, zarówno dla siebie, jak i dla dzieci i nie wyobrażam sobie spędzenia kilku godzin w poszukiwaniu "czegoś", czego pewnie i tak nie znajdę. A poza tym uwielbiam mieszkać na wsi, żyć zgodnie z rytmem natury, podziwiać piękno codzienności i cieszyć się, że JESTEM tu i teraz, i że MAM najcudowniejszą Rodzinkę na świecie… Uściski – Kasia

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (11:39)

    Joasiu droga,

    przepięknie u Ciebie, zjawiskowo, klimatycznie, tak, że żyć się chce! Dziekuję w imieniu wszystkich czytelniczek, że jesteś dla nas inspiracją. I chwilą radości, i oderwaniem od codzienności :)

    ściskam mocno
    Joasia

    P.S A! i dziekuję za miłe wieści o wygranym konkursie!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:37)

      A proszę!:0 I buziaki odsyłam:)

  • comment-avatar
    Psie Wędrówki 7 stycznia 2013 (11:34)

    marzę o własnym kącie, takim moim nie wynajmowanym, gdzie mogłabym wraz z mężem wypić poranną kawę z kotem na kolanach i psem gapiącym się w filiżankę (Fado jest kawoszem) :) z takiej kuchni jak Twoja nie byłabym w stanie wyjść rano do pracy :P

  • comment-avatar
    mazinka 7 stycznia 2013 (11:31)

    Asiu pochłonęłam Twój blog w jeden wieczór już daaawno, jest dla mnie niekończącą się przygodą i "księgą" pełną inspiracji. Co do nowinek techniki, to różnie u mnie z tym bywa, ale prędzej kupiłabym Kitchen Aid, niż najnowszego smartphone'a:) Bardzo przywiązuje się do rzeczy, które używam i ciężko mi je wymieniać- frustruje mnie nauka obsługi nowości:)A ubrania z reguły też kupuję przez internet, nie lubię dużych skupisk ludzi i męczą mnie zakupy w CH.Zdecydowanie wolę małe SH :))Pozdrawiam noworocznie i zapraszam do mnie – nie tak spektakularnie, ale wierzę, że w końcu będzie tak jak bym chciała.

  • comment-avatar
    Jago 7 stycznia 2013 (11:29)

    Przepiękne rzeczy, przepięknie sfotografowane.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (11:18)

    Witam
    Butelka z kapslem -> REWELACJA!!!
    Nie to co ciągle nowe wymyślanie kartonów na mleko stojących na głowie i klaskających uszami, a zamknięcie całkowicie niepraktycznie i nie tylko w tym "mleku".
    Co do przecen i np. galerii to chodzę tylko żeby połazić z dziewczynami jak się umówimy na kawę i pogadać(ostatnio byłam …… nie pamiętam chyba rok temu??) i z córką jak mnie bardzo prosi,to wtedy idę.
    Pozdrawiam
    cicho zaglądająca
    Agnes z Krakowa.

  • comment-avatar
    Pinezka 7 stycznia 2013 (11:07)

    Mój mąż też ma starusieńką komórkę, jedyna jaką posiadał. my też obywaliśmy się bez telewizora, a teraz praktycznie tylko służy dzieciom i to w ustalonym harmonogramie.
    A zakupy? Lubię rzeczy z duszą i długoterminowe, lubię kupować, gdy wiem ,że dojrzałam do danego stylu. Ale faktem jest, ze wciąż jesteśmy trochę ograniczani asortymentem dostępnym w Polsce, gdy pojawiają się nowe sklepy z takimi np. gałkami, to dostaje się zawrotu głowy!
    Czekam na szerszą odsłonę bistro-kuchni!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:36)

      O właśnie tak – ja odnoszę wrażenie, że polski rynek jest traktowany jako ten gorszej kategorii. mam w domu niemieckie katalogi wysyłkowe wnętrzarskie z 2007 roku – nie uwierzysz, ale większość rzeczy z nich jest dopiero teraz u nas w sklepach….smutne to bardzo.

  • comment-avatar
    Po prostu Mama 7 stycznia 2013 (11:06)

    Twoje, a w zasadzie Wasze podejście do życia, jest mi bardzo bliskie. P.S. potrafisz wynajdywać piękne rzeczy. pozdrawiam

  • comment-avatar
    clos 7 stycznia 2013 (10:51)

    jaką masz PIĘKNĄ KUCHNIĘ!!!!!

  • comment-avatar
    Ola_83 7 stycznia 2013 (10:50)

    Asiu, ja tam czasem lubię nowinkę techniczną:-) przyznaję się bez bicia:-) Mój Artur mówi,że nas nie stać na tanie rzeczy i zgadzam się z tym. Wolimy kupić raz a porządne. W ciuchach stawiam raczej na lepsze rzeczy, czasem droższe, bo nie znoszę tandety i jak widzę w sklepach setki towaru i dziewczyny, które w tym grzebią to robi mi się słabo…nigdy nie przebieram, nie mam sił na to. I wcale nie kupuję dużo, góra dwa razy w roku.
    A we Francji podobno właśnie nie ma takich przecen jak u nas…góra 10% i dopiero jak już nic nie ma to zwiększają.

    Asiu, te bajeczne kolory kuchni mnie zachwycają!Ja mam już koncepcję swojej wiosennej kuchni i też będzie kolorowa, jedynie czerwień zniknie. A TK MAXX…muszę się mocno ograniczać, żeby tam za często nie bywać, bo równie się to kończy:-))
    Buziaki wielkie!!!
    aaa, ostatnio w Literackim Zakątku recenzowałam książkę właśnie Mai Łozińskiej, zatytułowaną: W ziemiańskim dworze!Polecam Ci bardzo! Opisuje autorka życie w polskim dworze według pór roku! Tak się zaczytałam przed świętami, że aż zamarzyłam przenieść się w tamte czasy…

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:35)

      Ola – ale ja tak samo mówię – jestem za biedna by kupować byle co. więc wole uzbierać i kupić raz a dobrze.
      Musze w takim razie i polski dwór przeczytać – dzięki za namiary:) buziaki dla Was!

  • comment-avatar
    Minty House 7 stycznia 2013 (10:43)

    Gałki zjawiskowe :)

  • comment-avatar
    anita sie nudzi 7 stycznia 2013 (10:39)

    ja należę do frakcji maniaczek kupowania drobiazgów do domu, najchętniej co sezon bym wymieniała wystrój(dobrze, że sporo umiem zrobić :P)
    ubraniowo różnie bywa, z jednej strony żal mi wydać więcej kasy (pomimo świadomości lepszej jakości) na ciuch , zwykle kupuję po przecenie te drogie, wcześniej upatrzone z sieciówek i noszę do rozpadu :p
    cenie sobie również ubrania z second handów, tam można wyłowić angielskie marki, które nawet jeśli sieciówkowe są o niebo lepsze od naszych

  • comment-avatar
    Minty House 7 stycznia 2013 (10:36)

    Piękne kuchenne gadżety Asiu. Martwię się jednak, że paczucha nie doszła :( Co do zakupów, mam tak samo. W sklepach widzę tylko liche szmatki, kupuję przez internet sprawdzone marki, czasem ratuje mnie H&M. Zakupy dla domu kocham jednak najbardziej ;) Pozdrawiam poniedziałkowo, nie mogąc się zebrać do pracy

  • comment-avatar
    Ewelina 7 stycznia 2013 (10:24)

    Jestesmy poprostu z innej epoki. Wszyscy moi znajomi pod choinke dzieciom pokupywali jakies mp5 i wieksze cuda za ogromne pieniadze. Teraz te dzieci siedza w magicznych ekranach a rodzice maja je ''z glowy''. Ale czy na tym rzecz polega?
    Mamy wspaniale gry planszowe (ostatnio pociagi) w ktore mozemy zagrac cala rodzina, z osobami w roznym wieku, nikomu sie nie nudzi. Mozemy sie usmiechac do siebie. Porozmawiac. spojrzec w oczy. Zatrzymac sie na chwile.
    Niestety nie jestem z Tej epoki (tak jak ty), cenie sobie bardzo recznie robione przedmioty dobrej jakosci, dom urzadzalismy na zasadzie-drewno,kamien, naturalne. Telewizor mamy nowy 21" bo poprzedni zlowieszczo strzelal:). Slabo mi sie robi, duszno jak siedze przed tv 40-50"- jakies dziwne fale emituje. Wiec w wikszosci w kiedy odwiedzam przyjacol (kocham ludzi) musze poprosic o wylaczenie go.
    Ja mam to szczescie (lub nieszczescie) mieszkac w Anglii wiec o wielu rzeczach o ktorych mowilas(kolorowej kuchni, ubran i innych) mam je na codzien, latwiej mi je kupic, czasami za bardzo rozsadna cene.
    Ciesze sie ze moge poznac kogos kto ma podobne zdanie na temat zycia (moj maz tez nosi stara cegle telefon- rozbawil mnie w tym miejscu Twoj wpis).
    Trzymaj tak dalej. I nie przejmuj sie o czym gadaja inni. Masz w sobie to cos i nie musisz czuc sie z tego powodu zle, ale wrecz przeciwnie, powinnas byc dumna. Jestes dusza artystyczna, niestety nie wszyscy tacy sa o kazdy jest inny.
    Milego dnia!
    Dziekuje za wszpaniale inspiracje
    Pozdrawiam

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:33)

      Też lubimy PLANSZÓWKI! :)
      pozdrowienia dla Ciebie wysyłam:)

  • comment-avatar
    Kasia 7 stycznia 2013 (10:14)

    Asiu, kuchnia zapowiada się pięknie, mam nadzieję, że zobaczymy ją w większym ujęciu ;)Sypialni też jestem bardzo ciekawa :)
    Co do zakupów to uwierz, że nie jesteś odosobniona w swoich odczuciach i upodobaniach.
    Ciuchowych zakupów nie znoszę, bo w każdym sklepie jest to samo bardzo kiepskiej jakości w cenach nijak się mających do tej jakości.
    Ja ciągle szukam fajnego sklepu internetowego z ubraniami….może coś podpowiesz, bo z tego co zauważyłam lubimy podobny styl ;)
    Nowinki elektroniczne są mi zupełnie obce. Bronię się jak mogę przed telefonem dotykowym i innymi tego typu wynalazkami… zaczynam się czuć jak jakiś dinozaur, który nie idzie z duchem czasu, ale dobrze mi z tym :)
    Asiu może, to jest tak, że my nie wiemy o najnowszych wynalazkach w elektronice, ale ci którzy tym żyją, nie mają pojęcia o istnieniu pięknych gałek Lene i innych cudnych rzeczy, które cieszą nasze oczy :)
    Najważniejsze w tym wszystkim jest to,co napisałaś, by nie oceniać ludzi przez pryzmat posiadania. Tolerancji wszelkich odmienności, to my musimy się jeszcze długo uczyć.

    Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
    Kasia

  • comment-avatar
    Marzeniami malowane 7 stycznia 2013 (10:02)

    Ja też zdecydowanie wolę kupować rzeczy do domu – nowe talerzyki, czy ramki sprawiają mi dużo większą frajdę niż nowy ciuch. A że czasu mam dosłownie kapeczkę, to większość zakupów robię jednak przez internet.
    Gałeczki bombowe (też jesienią zaszalałam i się dokumentnie zagałkowałam)!
    Pozdrawiam cieplutko
    Ewa

  • comment-avatar
    monifactura 7 stycznia 2013 (09:54)

    Witam! Poruszylas temat, ktory i mnie zajmuje! Wsrod tej masowki szukamy jednak rzeczy niepowtarzalnych, dlatego taka popularnoscia ciesza sie pchle targi jak i wszystkie kreatywne blogi! Masz racje – i ja z sentymentem podchodze do zuzytego obrusu BABCINEGO i z namaszczeniem RECZNIE myje jej filizanki, a najbardziej ciesza mnie rzeczy "zdobyte" i z historia lub wlasnie wlasnorecznie zrobione (nawet jesli koslawe). Jednak (i tutaj odbiegam troche zdaniem od Twojego) rzeczy/nowinki techniczne interesuja mnie, bardziej, bo nie chce stac sie "technicznym analfabeta" niz dla zwyklego lansu;) PS. A czy przedstawisz nam kuchnie – pomysl bardzo mnie zaintrygowal! Pozdrawiam serdecznie i wybacz ze tak obszernie;) Monika

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:31)

      Monia – wszystko w swoim czasie:)Przedstawię:)

  • comment-avatar
    lore-mia 7 stycznia 2013 (09:45)

    …moze i to dobrze,ze jestesmy tacy rözni..?….
    Wröcilam wczoraj z Polski z urlopu..Uwielbiam to..jednak czuje sie jak …. dziwnie ..Wszyscy w najnowszych trendach.Jak jest braz modny to wszyedzie brazowo… Ciuchöw…masy,ale jak Ty nie wchodze,bo jak widze ta ilosc to mnie to przeraza…
    Ja jestem "Internetowa" tym bardziej,ze w Niemczech po otrzymaniu paczki zamöwionej w necie ma sie 2 tyg.czasu na zaplacenie lub odeslanie…
    Wiec zyc i nie umierac..W domku przez 2 tyg.moge pomyslec co z czym mi pasuje,a reszte odeslac i dopiero potem zaplacic.
    Jesli chodzi o nowosci…
    Mam nowy telefon,ale dlatego,ze byl w pakiecie.Nie mam swira,ale moze dobrze,ze sa oboby,ktöre go maja,bo moze dzieki temu mamy dzis internet…Nie znam sie na tych symbolach telefonöw,tabletöw itd.Kupuje rzeczy ktöre mi sie podobaja nie patrzac na cene.To ze cos jest tanie nie znaczy ze nie jest dobre i odwrtnie..
    Nie kupuje ciuchöw sezonowych,bo poprostu szkoda mi wyrzucac na to kasy,lubie klasyke,ktöra sprawdza sie zawsze.
    Ale sa ludzie,ktörzy wola od pieknych mieszkan podröze,nowy sprzet lub nowe auto…
    I oni nas uwazaja za nudnych jak flaki z olejem bo"o czym z Wami gadac??-o farbach? czy o zaslonkach?? Haftowac bede jak dozyje 70-siatki,a nie teraz!!"
    Wiec moze trzeba i ich uszanowac.Kazdy potrzebuje czegos innego do szczescia…
    Milego dnia!!!

    Ela
    Ps. Dobrze jednak,ze poruszylas ten temat.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:31)

      o tak. sama mam znajomych podróżników, dla których wygląd ich domu – jest totalnie bez znaczenia. I tak, gdy tylko mogą jada w świat:):)
      uściski wielkie Elu

  • comment-avatar
    ania 7 stycznia 2013 (09:42)

    Asiu, bardzo ładną ceramikę i szkło można dostać w sklepach Nanu – Nana i to za grosik. Noworoczne buziaki… :-)

  • comment-avatar
    witchqueen 7 stycznia 2013 (09:34)

    Jak jasno, jak wiosennie jak romantycznie i.. jak mi się podoba:d! za dużo kawy z rana chyba:) Ale pobudzona zostałam przez wpis:) pozdrawiam

  • comment-avatar
    Ivalia 7 stycznia 2013 (09:28)

    Piękne gałki, no piękne, ale mnie najbardziej podoba się zawartość szuflad:))) A zakupy, cóż nie jestem modna, zawsze wolałam retro… tylko że od kilku lat jest niestety modne:P A pozostałe rzeczy mają być praktyczne, ładne jest na drugim miejscu, choć jest wiele rzeczy mniej praktycznych, za to przepięknych, obok których trudno przejść mi obojętnie :))) Samo zycie ;)

  • comment-avatar
    Sylwia 7 stycznia 2013 (09:21)

    Jeśli o chodzi o zakupy ciuszkowe, to mam tak samo!!! I tez nie lubię zmieniać telefonu komórkowego jak Twój mąż.

  • comment-avatar
    Ulencja 7 stycznia 2013 (09:21)

    Cieplutko u Ciebie jak zwykle i zapachniało mi wiosną…. Gałeczki super…Cieplutko pozdrawiam pa…

  • comment-avatar
    Scraperka 7 stycznia 2013 (09:19)

    witaj:)
    jejku jak Ty masz pięknie w kuchni tak kolorowo i tyle wspaniałych dodatków! nie mogę się napatrzeć…
    najbardziej podobają mi się te gałeczki i puszki, ściereczki… zresztą wszystko jest piękne!
    uwielbiam do Ciebie zaglądać:*
    gratulacje dla zwyciężczyń! :)))
    dobrego tygodnia:)

  • comment-avatar
    Ania 7 stycznia 2013 (09:14)

    Oj Asiu, jeden szaleje z telefonami i sprzętem audio, drugi w gałkach i szklankach na mleko. Jak to mówią każda potwora ma swojego amatora. Każdy czymś się tam kieruje przy zakupach, jak ma się możliwości finansowe można się ubierać za granicą, a jak ktoś woli sobie szperać ma wyprzedażach u nas, to niech szpera. W jakimś stopniu zasila nasze podatki i nasz kraj – tak wspominam o tym, bo pamiętam akcję kupuj to, co polskie. :)))
    Ja ogólnie bardzo tolerancyjna jestem, i świadoma swoich niedociągnięć. Nie wyśmiewajmy się z ludzi, zawsze będziemy się różnić i to jest piękne na tym świecie.

  • comment-avatar
    MonDu 7 stycznia 2013 (09:13)

    Witaj w Nowym Roku. Dużo zdrowia Ci życzę i wszelkiej pomyślności.
    Podpisuję się pod Twoim postem obiema rękami. Co do komórek to jestem jak Twój Mąż, nikt nie zmusi mnie do zmiany telefonu i wyrzucenia go na śmietnik, dopóki działa. Właśnie z takiego założenia wychodzę, nie wyrzucam niczego co jeszcze jest sprawne mimo, że może ktoś patrzy na takie postępowanie z politowaniem.
    Z zakupami ubraniowymi również mam problem i też dość często kupuję przez internet i tak jak Ty przede wszystkim stawiam na jakość, choć z tym coraz większy problem.

    Gałki masz wspaniałe:-), a ta fasolka, mniam…
    Pozdrawiam ciepło
    Monika

  • comment-avatar
    Tomaszowa Chata 7 stycznia 2013 (09:04)

    Gałki są śliczne. Kuchnia zapewne (sądząc po małych migawkach) wygląda ciekawie:)
    U nas telewizor siedzi zamknięty w szafie i nie powala nowoczesnym stylem oraz rozmiarem. Lubimy publicystykę i kanały typu Discovery,National geographic czy Historia. Jedynym marzeniem jest super sprzęt grający, taki dla audiofili, najlepiej ze Skandynawii- stylistyka niepozorna, ale za to jakość muzyki powoduje długotrwały odlot:)))jak w sali koncertowej. Lubimy przede wszystkim przedmioty praktyczne, ułatwiające życie czyli pracę i wypoczynek.
    Polecam dokument (może już znany), bardzo ciekawy, zatytułowany "Spisek żarówkowy"-nieznana historia zaplanowanej nieprzydatności". Wystarczy wpisać na YouTube tylko początek tytułu.
    U nas dzisiaj pięknie, bo mamy wyż i wyszło słońce, które oświetla zamarznięte na gałązkach krople deszczu. Obrazek jak z bajki, tylko chwytać za aparat.

    Pozdrawiam słonecznie z Wielkopolski
    Tomaszowa

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:29)

      o, dziękuję – w wolnej chwili sobie wyszukam, buziaki wielkie!!!

  • comment-avatar
    toptrendymeble-pl 7 stycznia 2013 (09:03)

    faktycznie bajkowe :)

  • comment-avatar
    Kasia - Codzienność i Marzenia 7 stycznia 2013 (08:56)

    Wuwielbiam Twoje wnętrza. Mają w sobie tyle magii :) Masz tak dużą kolekcję dodatków, ja mam może raptem 5% tego co Ty.
    A co do wyprzedaży, to także wolę kupić mniej a w lepszej jakości. Odnoszę podobne wrażenie do Twojego, że większość ubrań w okresie wyprzedaży są gorszej jakości. Mam ulubione 3 sklepy, w których uda mi się wyszukać coś dobrej jakości w takiej samej cenie.
    Co do TK Maxx – to jeszcze nigdy nic w nim nie kupiłam. Wśród ubrań nie chodzę – jest ich za dużo a nie lubie grzebać. Ale potwierdzam, można trafić fajne rzeczy w dziale dodatków kuchennych.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:27)

      Kasiu – dziękuję:)
      Pamiętaj, że moja duża ilość dodatków, i zmiany – wynikają przede wszystkim z mojej pracy:)Mam mały magazynek na owe skorupy, talerze materiały itd…ale rzeczywiście – fajnie jest móc je zmieniać nawet w domu. Ubrania w Tk kupuje po kodzie kolorystycznym – na inne rzeczy niż w moich kolorach ( a jest ich mało) nawet nie patrzę:)

  • comment-avatar
    Agata z *home is where the heart is* 7 stycznia 2013 (08:56)

    Pieknie u Ciebie.. jak zwykle :-) cudne galeczki :-D I ja bardzo lubie TkMaxxa :-) "Zakochalam" sie w tym sklepie bedac jeszcze w USA (tamtejszym TjMaxx), a potem gdy mieszkalam w Irlandii byl to moj najczesciej odwiedzany sklep :p Co do zakupow ubraniowych i elektroniki to moglabym podpisac sie pod Twoim postem obiema rekami :p Ale jestem raczej macaczem i wole kupic "rzecz" w standardowym sklepie, gdzie moge "to" dotknac czy przymierzyc, niz przez internet. Kilka razy sie zawiodlam na internetowych zakupach pod wzgledem jakosci produktu wlasnie. No chyba, ze "obadam" cos w sklepie i potem kupie to samo, za lepsza cene na internecie.. to juz co innego :-)

    pozdrawiam cieplutko :-)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:25)

      Ja mam dosłownie kilka jedynie wpadek. a czas który straciłabym na "łażeniu po sklepach" jest dla mnie bezcenny. Poza tym, gdy kupujemy przez net – możemy to oddać w przeciągu 10 dni.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (08:56)

    Pozwole sobie na uwage dotyczaca glorifikacji Anglii w tym wpisie.
    Od kilku lat mieszkam w Wielkiej Brytanii i musze stwierdzic, ze tu to dopiero jest problem aby kupic ciuszki z naturalnych tkanin. Przed wyjazdem z Polski nie mialam takich klopotow aby je znalezc. Z tego co widze Anglikom nie przeszkadza odziewanie sie w sztuczne tkaniny a wrecz jest to dla nich wygodne
    Anka Z

  • comment-avatar
    gabi 7 stycznia 2013 (08:54)

    Rozumiem twoje podejście do życia i też się przestawiam na ekologiczne zasady i na kupowanie rzeczy trwałych wiloletnich, przerabianie starych i wykorzystywanie na maksa żeby nie zaśmiecać świata, ale też rozumiem tych którzy kochają nowości. Rozumiem fanów elektroniki, to dowód na to że umysł ludzki jest w stanie wymyślić rzeczy które większość z nas nie jest w stanie pojąć. Jak mam dobrego przewodnika to też lubię zagłębić się w możliwości nowych telefonów, komputerów itp (choć sama z siebie to nie wiele rozumiem). Rozumiem tych którzy kochają co sezon inny look modowy i w imię tego looku kupiją ciuch tylko na ten jeden sezon (jest to taki chwilowy zachwyt czymś co wygląda pięknie, ale właśnie przez chwilę), żeby w nowym sezonie kupić coś zupełnie innego. Ale własnie temu zaczynam się mocno opierać, bo zaśmiecamy ziemię i marnujemy tyle rzeczy. Poza tym ja należę do osób kochających starocie, rzeczy lekko nadszarpnięte czasem, rzeczy z historią. Kocham naturalne materiały i zdrowe jedzenie. Uwielbiam modę lat 50tych i 60tych, więc nie muszę wszystkiego mieć trendy. Jedyne co chciałam przekazać w tym wpisie to to że roumiem też tych innych :-)

  • comment-avatar
    Morgana 7 stycznia 2013 (08:53)

    Patrząc na to co w sklepach czy to z ubraniami czy z wyposażeniem wnętrz obserwuję zalew tandety z pozoru dobrze wyglądającej i to nie tylko w sklepach po 3,5 ale tez znanych marek.Mam nieciekawe dośw np z takim BRW ,wszystko zrobione gdzieś na dalekim wschodzie pewnie w wyniku niewolniczej pracy….Dochodzi tu jeszcze aspekt etyczny ,czy powinniśmy kupować coś tak wyprodukowanego a nasz rynek upada .Temat rzeka….

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:19)

      No właśnie – to mnie wkurza, że buble są już u uznanych marek…zupełnie tego nie rozumiem.

    • comment-avatar
      Anonimowy 16 stycznia 2013 (16:19)

      koszta, koszta i KASA…profit…juz nic sie liczy tylko koszta i profit, nawet u znanych marek niestety.. Wkurzajace, ale co robic!? Iza.

  • comment-avatar
    Avrea 7 stycznia 2013 (08:53)

    Cudna kuchnia :) ja tez mam wiekowy telefon bo nie zależy mi na nowinkach ;)
    i zazdroszczę lata w środku zimy mmmmm
    a ksiązka zapowiada się ciekawie muszę sobie sprawić :)
    pozdrawiam
    Ag

  • comment-avatar
    inlovetodecor 7 stycznia 2013 (08:47)

    Coś pięknego.
    Takie kucjnie lubimy , pozdrawiam
    ITD

  • comment-avatar
    myibali 7 stycznia 2013 (08:39)

    Absolutnie się z tobą zgadzam ,a to co się dzieje wśród małych dzieci w przedszkolu to dla mnie osobiście masakra. Bardzo podoba mi się twoja kuchnia i butelka na mleko to fantastyczny pomysł.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:18)

      we wiejskich przedszkolach owa masakra nie ma raczej miejsca jeszcze….i dobrze:)

    • comment-avatar
      Magda Motrenko 7 stycznia 2013 (15:48)

      Oj, to chyba musimy się przenieść na wieś, nim nasz Marcin pójdzie do przedszkola. Historie o przedszkolakach mrożą krew w żyłach. Jak przyjaciółka może się do Ciebie nie odzywać tylko dlatego, że na bal przebierańców nie założyłaś stroju księżniczki? Świat maluchów jest dla mnie nie do pojęcia :(

      No, ale cóż… Piękna kuchnia! :) I szczerze mówiąc, jak przeczytałam o prostych frontach szafek, spodziewałam się kolorowych gałek ;) W sumie nie wiem, dlaczego… przecież masz wszystko w bieli. Cóż :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      http://www.WnetrzaZewnetrza.pl

    • comment-avatar
      Anonimowy 8 stycznia 2013 (09:38)

      Przepraszam, a gdzie sa niby takie przedszkolaki? Bo moje dzieci zaliczyły kilka przedszkoli, w Warszawie i Krakowie, i owej "masakry" nie zaznały. Ba, są już w szkole i też jakoś pogoni za metkami nie ma. IMHO te bzdury wymyślają bezdzietni 22-letni stażyści, którzy się baardzo nudzą na darmowej praktyce w gazecie:) A matki niemowlaków panikują. Być może zjawisko występuje w szkołach z kosmicznym czesnym, gdzie rodzice-dorobkiewicze zaszczepiają dzieciom konsumpcjonizm, ale na pewno nie w normalnych państowych i społecznych…

      Co do meritum – ty się snobujesz na marki "wnętrzarskie", ktoś inny na ubraniowe. A jeszcze trzeci na telefoniczne. Nie bardzo rozumiem, dlaczego kupowanie w TK Maxxie (gdzie ceny są być może okazyjne w stosunku do wyjściiowych, ale bynajmniej nie niskie) ma być lepsze i bardziej uduchowione od kupowania w Zarze czy MaxMarze??? Przecież te twoje filiżanki, talerze i pojemniki kosztowały z kilkanascie tysięcy razem, nawet biorąc pod uwagę, że część dostajesz za reklamowanie na blogu…

    • comment-avatar
      GreenCanoe 11 grudnia 2014 (09:34)

      Anonimie, a skąd Ty masz takie informacje??????
      Dziś się niczego NIE DOSTAJE. To sprzeczne z prawem….podatkowym zwłaszcza:). Na wszystko trzeba w życiu zarobić i za to zapłacić – w najróżniejszych formach, ale zapłacić. W TK maxx kupuję jedynie po bardzo okazyjnych cenach – we wspomnianej Zarze zresztą również. Pozdrawiam i taka porada, że zanim cos oficjalnie napiszesz – to się zastanów 2 razy.

  • comment-avatar
    Karla 7 stycznia 2013 (08:37)

    śliczne te gałki! heh rozumiem Cię z tymi zakupami! szczerze mówiąc jak muszę jechać do galerii handlowej to dostaję silnej nerwicy :)) Zgadzam się z Tobą także odnośnie oceniania jednych przez drugich. Z przykrością stwierdzam ,że ludzie zatrzymują się na powierzchowności i POSIADANIE to kryterium podstawowe. Książki zazdroszczę ! Kocham okres przed i międzywojenny i ten klimat! oj chyba muszę na nią zapolować! pozdrawiam

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:17)

      posiadanie nie jest niczym złym według mnie – jeśli komuś sprawia frajdę i go stać – proszę bardzo. tylko szkoda, że tak jak napisałam – szacujemy coraz częściej wartość drugiego człowieka właśnie przez owo posiadanie. I że wiele wartości, ważnych od wieków – zostaje zatracanych…i to przez nas samych.

  • comment-avatar
    basia d 7 stycznia 2013 (08:26)

    Asiu, a to odnośnie Twojego wstępu i dlaczego ludzie kupują, wciąż kupują, o ile jeszcze nie znasz to podaję link do filmu Historia rzeczy http://ziemianarozdrozu.pl/download/26/story-of-stuff-pl-dubbing, a na stronie amerykańskiej jest jeszcze więcej "historii…" http://www.storyofstuff.org/. miłego dnia

  • comment-avatar
    Osowiała Sowa 7 stycznia 2013 (08:19)

    Ależ cudne kolory, wiosnę czuć u Was :)
    Zakupowe szaleństwo to chyba temat rzeka :) Na nowościach technologicznych to ja się zupełnie nie znam, telefon zawsze staram się mieć jak najprostszy w obsłudze i zazwyczaj słyży mi ok 3 lat, ale mam koleżankę, która kupuje nowy co 3 miesiące, nie wiem po co…
    Ale coś czego nie rozumiem zupełnie to zachwyt metkami, czasem widzę na blogach, że ktoś zachwyca się produktami bardzo drogich firm, nie osiągalnych dla większości ludzi, a dany przedmiot porządania moim zdaniem jest tak paskudny, że… brakuje mi słów, a cena… no ja za darmo bym nie wzięła ;) Ale zachwyt, ochy i achy są i nie wiem czy to rzecz gustu czy właśnie ta metka tak ludzi ogłupia.
    Pozdrawiam

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:14)

      chyba jednak kwestia gustu.Tak mi się wydaje…babki, które interesują się wnętrzarskimi klimatami, chyba są odporne na tzw. metki – bardziej wydaje mi się liczy się wygląd, funkcjonalność, kolor, jakość……..no ale może sie mylę:)

  • comment-avatar
    Barbarella 7 stycznia 2013 (08:03)

    Ja z tymi cudami techniki mam tak samo. Nie muszę mieć ajfona, smartfona, tabletu itd. Telefon mam z przyciskami, i z tego powodu już kilka razy zostałam wyśmiana. Mam to gdzieś :) Telefon służy mi do dzwonienia, a nie do zabawy i taki mi wystarczy.
    Wole czas spędzić na swoim hobby.
    Na wyprzedażach jeszcze nie byłam, czasu brak :( a tu takie cudowności widzę :(

  • comment-avatar
    duśka 7 stycznia 2013 (07:51)

    Przepiękna kuchnia, cudne zdjęcia nie mogę przestać patrzeć na te pastele…powiało wiosną, oby przyszła jak najszybciej :) Pozdrawiam, Magda

  • comment-avatar
    drewniano mi... 7 stycznia 2013 (07:45)

    Kochana, bo Ty po prostu inna jesteś ;) I to komplement. Ja też ziewam, gdy ktoś o nowinkach elektronicznych, mechanicznych i tym podobnych prawi. Ale gdy pokazuje mi swoje nowe porcelanki, ściereczki, drewienka, czy inne cudeńka, oooo to już oczy mi się świecą, a uszy otwierają szeroko :) I szał zakupów jednak też mnie ogarnia. Ale też inny. Taki właśnie jak Ciebie zapewne. Ostatnio nie mogłam wyjść z pasmanterii, takiej… idealnej. Tasiemki w kropy, grochy, kratkę,piękne materiały, koroneczki. To był jedyny sklep w dość dużej galerii handlowej, który mnie zachwycił :)

    U Ciebie jest cudnie. Magicznie. Bardzo lubię tu zaglądać :) Aż chce się usiąść przy tym stoliku pod oknem i delektować się pyszną kawą, zerkając na te wszystkie cudności wokół. Pozdrawiam :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:10)

      w pasmanteriach to ja potrafię zostawi naprawdę sporo gotówki….:):):):) rozumiem Cię doskonale:)

  • comment-avatar
    Ola 7 stycznia 2013 (07:37)

    Hej Asiu, tez nie cierpię kupować sobie ubrań. Nigdy nic nie mogę znaleźć, co po pierwszym praniu nie straci kształtu i koloru. A ze sprowadzaniem też ciężko, bo rozmiar mam dość niestandardowy, więc cierpię…
    Bardzo u Ciebie już wiosennie i kolorowo, aż zatęskniłam za tulipanami w wazonie. Pozdrawiam cieplutko!

  • comment-avatar
    Qra Domowa 7 stycznia 2013 (07:24)

    aż poczułam wiosnę…..hihihi

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (07:15)

    Właśnie wczoraj rozprawiałam z moim prawieMężem, że jesteśmy jacyś dziwni, bo mamy "zwykłe" komórki, tradycyjne laptopy, auta klasy średniej służące nam już od kilku lat a do tego jak wariaci dopieszczamy nasz dom i ostatnie pieniądze wydajemy na meble i dodatki. Po co mi tablet skoro za miesiąc lub dwa będzie już poza trendem a w domu mam sprawny komputer? Ja wolę emaliowane garnki z Olkusza w kolorowe groszki. Nimi nie pochwalę się "na mieście" ale będę miała super nastrój w trakcie gotowania i chyba to jest najważniejsze. Czuć się dobrze ze sobą i swoim światem.
    PS
    W sobotę w home&you upolowałam na wyprzedaży cały zestaw z serii Biscuit i to w takiej cenie, że aż byłam z siebie dumna :D Piękne Mikołajowe filiżanki, spodeczki wyglądające jak herbatniki, piękna patera na talerz i hit… duże auto na ciasteczka przecenione z 69zł na 20zł. O wartości tych towarów się nie wypowiem, ale sądząc po obniżce nie jest zbyt wielka. Grunt, że pięknie i uroczo to wygląda a do jakości też nie mam zastrzeżeń.
    Martyna :)

  • comment-avatar
    barabella 7 stycznia 2013 (07:10)

    Przepiękne zdjęcia . Kuchnia fantastyczna. A jeśli chodzi o nowinki techniczne to w zupełności cię rozumiem. Nie znam sie na tym i nie mam ochoty się na tym znać. Nie posiadamy telewizji z wyboru od roku i dzieki temu jestem mniej zestresowana bedąc nie do konca zorientowana w najnowszych newsach.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:09)

      A my po tylu latach – weszliśmy w telewizyjne posiadanie. ze względu na Leo właściwie…. Oglądamy od wielkiego dzwona co prawda, ale jednak.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (06:59)

    Czytają Twój post Asiu , to jakbym swoje myśli czytała…, zwłaszcza jeśli chodzi o zakupy ubrań. Idę na zakupy, chcę stracić i nie mogę, po przejściu całej galerii, to może, może jedną rzecz kupię i to czasem na siłę. Brakuje mi ubrań klasycznych, dobych gatunkowo. Błyszczące, workowate, gnieciuchy – proszę bardzo, są. Myślę sobie , że albo się zestarzałam, albo jestem strasznie wybredna:) Oczywiście jesli w tej galerii jest sklep z drobiazgami do domu – to tam mogłabym stać się bankrutem. W szelako rozumianym sprzęcie, tez jestem raczej dinozaurem. Pozdrawiam, Ewka.

  • comment-avatar
    Kreatywna Blondynka 7 stycznia 2013 (06:52)

    Ja też nie szaleję pośród styczniowych wyprzedaży . Jeśli chodzi o ubrania w sieciówkach to z tym najgorzej . Ubrania przez wiele ludzi dotykane robią się zmechacone , powyciągane , podarte ( och, za małe – niemożliwe ) . Więc nie lubię . Twoje gałki są przecudne , też miałam takie marzenie , już myślałam , że będę nawet sama malować bo jak trafisz we wzór to kolor nie ten , a tu proszę takie cudo . Kocham Twoje puszeczki i kubaski w mięcie z kropeluszkami . Są cudne !!!

  • comment-avatar
    Ana z Wymarzonego Domu 7 stycznia 2013 (06:43)

    Joasiu, ogromnie podoba mi się kuchnia – a w gałkach zakochałam się z miejsca…niby mały detal, a "robi" całość! pięknie:) Bardzo, bardzo miło czytało mi się tego posta, może dlatego, że utwierdził mnie w przekonaniu, że nie jestem jakimś odszczepiencem i że fakt, iż nie gonię za technologicznymi nowinkami i modą nie świadczy o moim szaleństwie:) (O zgrozo – pracuję na stacjonarnym komputerze, a mój "rezerwowy" laptop ma jakieś…12 lat i mruczy przy pracy jak glebogryzarka:P ) Ale jeśli świadczy – to ja chcę być szalona…ja mam duszę szperacza i dla mnie dobrodziejstwem są graciarnie, kiermasze, giełdy staroci, tablica, allegro i oczywiście ciuchlandy! I TK Maxx też, bo tam czasem czuję się jak w szpermarkiecie na wyższym poziomie i mogę sobie "zapolowac" – zwłaszcza na półkach z wyprzedażami:) Do duszy szperacza dołącza dusza zbieracza, a to znaczy, że cięzko jest mi się rozstać z rzeczami, do których mam sentyment…bo np. na tej komórce odebrałam pierwszy sms od mojego męża (co z tego, ze komórka ma lat 10:P)…
    Ciuchy to już osobny temat, bo to moja droga krzyżowa jest – jeśli chodzi o zakupy…nie bedę zamęczać:)
    buziaki i zdrówka w Nowym Roku (wiem co mowię, bo mowię to walcząc drugi tydzień z grypą i powikłaniami).
    Buziaki
    Ana

    • comment-avatar
      Aga robie-bo-lubie 7 stycznia 2013 (12:53)

      Ania, ty bratnia dusza jesteś ma ;-) Ja tak samo ze zbieractwem, okazjami, giełdami itp. A ciuchów nie cierpię kupować. Dobrze, że mam koleżankę- właścicielkę malutkiego butiku i tam zaopatruję się we wszystko.
      i TK Maxx też uwielbiam, właśnie za te półeczki do szperania.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:08)

      Mój kom też głośno chodzi:):) szumi jak szalony:)
      dziewczyny – ja chyba jednak się starzeje, bo już nawet giełdy staroci mnie po prostu męczą. łapie się na tym, że wyszukiwanie…zaczęło mnie męczyć. Nie wiem – pewnie z przemęczenia i przepracowania ten stan po prostu:)

    • comment-avatar
      Ana z Wymarzonego Domu 9 stycznia 2013 (15:18)

      Aga :):):) Zazdroszczę tej koleżanki i sklepiku! Ja na szczęście mam siostrę z która idę i to ona mi wyszukuje ciuchy – albo od niej pożyczam :)
      Asiu – może zmęczenie materiału? Ty się Kochana na co dzień spotykasz z tyloma pięknymi niepowtarzalnymi rzeczami i drobiazgami w pracy, dom masz urządzony magicznie…może po prostu ta chęć odnalezienia kolejnego skarbu jest wypierana przez chęć delektowania się tym co jest :)
      Wiecie, ja uwielbiam to "brzęczenie " mojego kompa…tylko nie lubię jak się wyłącza z przegrzania :P

  • comment-avatar
    Doranma 7 stycznia 2013 (06:38)

    W poprzednim poście i w tym niezmiennie podziwiam Twoje bluszcze :) Co do porcelany to wolę u Ciebie tę białą, a zakupy… ciuchów przez internet nie lubię, bo wolę być macantem, a w sklepach… nie ma co pomacać, więc na razie omijam je szerokim łukiem i wyciągam z szaf co się da sprzed wielu, wielu lat, gdy półki niby były puste, ale jak już coś się udało kupić np. w Modzie Polskiej, to było dobrej jakości, przerabiam i noszę. Oczywiście też kupuję, ale jest to, tak jak piszesz, bardzo trudne. Pozdrawiam :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:06)

      Moja mama uwielbiała wtedy Modę Polską – było drogo jak diabli, ale za to jaka jakość:)

    • comment-avatar
      Doranma 7 stycznia 2013 (19:43)

      Toteż "donaszam" właśnie po Mamie ;) Teraz nawet jak człowiek zdecyduje się wydać większą kwotę pieniędzy na markowy ciuch, to nie ma gwarancji, że jakość będzie tego warta. Już kilkakrotnie miałam takie doświadczenie, że firma, która pojawiła się świeżo na polskim rynku ze świetnymi wyrobami, po pewnym czasie zaczyna sprzedawać zwykłe buble. Myślę, że jest to efekt rozeznania przez nich rynku i oczekiwań klientów – smutne.
      Zajrzałam dzisiaj ponownie do Ciebie, by jeszcze raz spokojnie nasycić oczy urodą zdjęć, jak to zwykle czynię i zauważyłam na ostatnim biało-różowe drzewko – z czego jest ono zrobione?

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2013 (06:28)

    Zakupy… eeehhh, no nie powiem, kocham zakupy, ale w takich o na ten przykład castoramach, leroy merlinach, obi, o tam się czuję w pełni szczęśliwa:) za to jak mam sobie iść i kupić cokolwiek do ubrania, to robię się chora i nieszczęśliwa i marudzę okrutnie, bo wkurza mnie łażenie godzinami po galeriach handlowych. Jak przymus mam, to wtedy internet mnie ratuje:) choć ostatnio czystym przypadkiem chcąc kupić portki dresowe dziecku, kupiłam sobie na wyprzedaży botki zamszowe, identyczne mam ze skóry do jazdy konnej i są to moje ukochane buty:) tak więc teraz mam już dwie pary ukochanych butów i na cały rok wystarczy mi tego szczęścia:D o sprzęcie elektronicznym to już w ogóle pojęcia nie mam i zupełnie mnie nie interesują nowinki techniczne…
    A teraz z innej beczki… uwielbiam czytać Twojego bloga, po prostu uwielbiam:) na zdjęcia nie mogę się napatrzeć, no po prostu cud miód i malina:) a, że jestem w trakcie niekończącego się remontu (niekończącego, bo robię go sama z niemężem w wolnych chwilach, więc to trwa i trwa), to podpatruję niektóre pomysły, szukam innych zastosowań do tych rzeczy, co już mam, kombinuję jak coś przerobić, żeby było choć odrobinę podobne do prezentowanych wnętrz… ot takie przychapienie mam, rodzina już patrzy na mnie jak na pomyleńca, ale nie ukrywam, ze uwielbiam zmiany we wnętrzach, to taka mała próba nagięcia rzeczywistości do marzeń:) uuufff, ale się rozpisałąm… to już kończę nudzenie pisarskie i wracam do obowiązków, pozdrawiam i życzę naprawdę miłego dnia:) Gośka

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:05)

      No właśnie – takie zakupy"przy okazji" okazują się być chyba najlepszy. tylko jeszcze taki mały dylemat – jak już gdzieś jesteśmy i przy okazji jest coś fajnego, to żeby jeszcze "przy okazji" była właśnie w tym momencie na to kasa:):):):)

    • comment-avatar
      Anonimowy 16 stycznia 2013 (16:03)

      Haha! i tu trafilas w dyche..!:-)) Pozdrawiam serdecznie:-))Izabela.

  • comment-avatar
    Żelikowska 7 stycznia 2013 (06:21)

    Piękna kuchnia! Godna podziwu :)
    Muszę się zdecydowanie zgodzić, że lepiej kupić coś porządnego jakościowo niż miernotki. Zdarza mi się, co prawda kupić coś tańszego, niekoniecznie wybitnego jakościowo, ale nie mam wtedy pretensji do tego, jeśli się psuje lub marnieje. Przyznam, że dopiero się uczę organizacji domowego przybytku, bo od pół roku jestem żoną i w sumie wskoczyłam na głęboką wodę – przeprowadziłam się z 40-metrowego mieszkanka do prawie 140-metrowego domu z ogrodem, w którym dotychczas mieszkało tylko dwóch mężczyzn (mąż z teściem, którzy za wiele o dom nie dbali ^^). Teraz staram się poukładać swoje priorytety właściwie i zmienić podejście do kwestii m.in. zakupów, bo już nie mogę tak błaho wydawać pieniędzy ;)
    Chciałabym dojść do miejsca, żeby nasz dom był w końcu przytulny u przyjemny do mieszkania (bo wciąż jest trochę pustawy miejscami ^^) i zdecydowanie Twój blog jest dla mnie inspiracją!

    Pozdrawiam serdecznie!
    Żelikowska

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 stycznia 2013 (13:04)

      No to mocno trzymam kciukasy za sukces w prowadzeniu domu:) i dziekuję za tyle miłych słów:)

  • comment-avatar
    Cienka 7 stycznia 2013 (04:43)

    Uwielbiam klimat Twojego domu prawie jak z bajki :)
    Nowinki techniczne zależy, dobry komputer by się nie wieszał od zrobienia byle kreski to tak. Cała reszta dóbr konsumpcyjnych jest mi średnio potrzebna do szczęścia.
    Wyprzedarze magiczne słowo które dopiero w tym roku uświadomiło mi co się za tym kryje (wcześniej nigdy nie zdążyłam :P), obraz szmateksu w każdym sklepie. Takiemu stanu rzeczy mówię zdecydowanie nie…
    Pozdrawiam serdecznie,
    Karola

  • comment-avatar
    Villa Nostalgia 7 stycznia 2013 (00:01)

    Kochana ale bajkowa ta Wasza kuchnia. Ubrana tylko w kwiaty i kolorową ceramikę.A ja właśnie pochowałam wszystkie kolory i zostawiłam tylko biel bo dostałam tak w kość przez święta, że potrzeba mi spokoju i wyciszenia. A co do elektroniki to ja też taka "wiekowa babcia "jestem. Zostałam obdarowana smartphonem i do dzisiaj lezy w szufladzie bo ja tam wolę swoją staruszkę z zalanym już ekranem..Jak to mówi Adam na nas Media Markt ( nie dla idiotów;-))) nie zarobi;-)buziaki Asik dla Was

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.