Myślę, że...PREZENTY, POMAGANIE i magia Świąt. - GREEN CANOE

Myślę, że…PREZENTY, POMAGANIE i magia Świąt.

Stala czytelniczka napisała mi, że tęskni.

Za moimi postami „od siebie” jak to ujęła, za podzieleniem się życiem prywatnym, za słowem które podobno dawało jej siłę. Dobrze:) Będę częściej pisać „do WAS”. Co jakiś czas na stronie pojawią się krótkie zapiski, obserwacje raczej moje prywatne – dotyczące nie tyle designu czy wystroju wnętrz, ale po prostu życia. W zakładce LIFESTYLE znajdziecie kategorię „Myślę że…” – i właśnie w niej będziemy sobie wymieniali „listy” :) ja w postaci postów – Wy  komentując.

swiateczny-klimat

Jest 4 nad ranem. Pracuję. Tak, dobrze czytacie – pracuję. Dziś mam po prostu zarwaną nockę. Nie pierwszą i nie ostatnią zapewne. Nie wyrabiam się z ilością pracy – przeniosłam ją więc na noc. I jeśli nie dzieje się to zbyt często – to nawet lubię pisać właśnie o tej porze. Wokół  cisza, …najprawdziwsza – słychać jedynie szelest płynących chmur, no i oczywiście oddechy moich chłopaków. Patrzę na rozjarzoną lampę w ogrodzie wokół której wirują niczym oszalałe płatki śniegu (sypie już kilka godzin). Myślę o tym, że taki sam bajkowy widok oglądałam przecież 21 lat temu. Tylko lampa była inna, miastowa, studencka. Ale także podziwiałam nocny śnieżny taniec – dokładnie w grudniu i planowałam w głowie finanse na prezenty. Jeśli ma się 19 lat to już samo słowo FINANSE wydaje się człowiekowi zbyt abstrakcyjne:). Więc tym bardziej  stan papierkowych i bilonu nie mógł być imponujący. Ale zawsze jakoś udawało mi się mimo to, coś wyczarować dla bliskich. I nawet jeszcze tak czarować, że cieszyli się, widząc owe drobnostki pod choinką. A dziś? Odnoszę wrażenie, że w naszej rodzinie tej bliższej i dalszej WSZYSCY WSZYSTKO MAJĄ. Ilość rzeczy, która oblepiła świat w ostatnim dwudziestoleciu zabrała mi radość dawania i dostawania prezentów. Wiem – zapewne sporo z Was pomyśli sobie, że piszę tak z „przepychu” i bogactwa, ale to nieprawda. Ja po prostu NIE MAM POTRZEBY ani nawet przyjemności z dostawania kolejnych rzeczy. Czekam w Wigilię jedynie na LUDZI, nie na przedmioty. Od dawna już czułam, że w Święta powinno to wszystko wyglądać inaczej, że została bardzo wypaczona idea samych Świąt, którą sprowadziliśmy niestety do objadania się i  jednego, ogromnego TRANSFERU nikomu niepotrzebnych przedmiotów. Tak, tak, w ten wieczór świat zostaje nimi zalewany, a już na drugi dzień…mniej więcej połowa populacji ( choć śmiem twierdzić, że więcej) zastanawia się co zrobić z trzecim portfelem, którego nie potrzebują, tandetnymi skarpetkami, gotowym zestawem kosmetyków, na skład których ma się uczulenie, swetrem, którego sami w życiu byśmy sobie nie kupili , szalem w kolorze którego nie cierpimy itd itp….Od dawna narastał we mnie bunt na ów gigantyczny przemiał. W końcu coś pękło – poprosiliśmy dorosłych z naszych rodzin, o nie kupowanie dla nas prezentów.

I  kolejny już rok, zamiast wydawać pieniądze na niepotrzebne skarpety, portfele, szaliki itp – wydajemy je rodzinnie na tych, którzy naprawdę potrzebują naszej pomocy. Dziś chciałabym również i Was BARDZO, ale to bardzo poprosić o pomoc. O wsparcie konkretnego człowieka.

Nasza rodzina kilka lat temu walczyła o życie synka…i pamiętam ten rozdzierający ból w sercu, na każdą myśl, że się nie uda. … Tak – nie udało nam się go uratować. Nawet nie mieliśmy szansy na zbieranie pieniędzy na jakąkolwiek operację… Nie dostaliśmy żadnej nadziei na to, że nasz pierwszy syn przeżyje, że można będzie go w jakikolwiek sposób uratować. I być może dlatego – co roku zawsze pomagamy innym rodzicom. Bo wiemy i rozumiemy, co czują. Bo na własne oczy widzieliśmy cierpienie tylu dzieci, że od tamtych dni – ja np.nie potrafię obojętnie reagować na wołanie o pomoc.  Wiem także,  że każda, dosłownie każda złotówka się liczy – TWOJA TAKŻE.

Mały chłopczyk z naszego terenu walczy z nowotworem oka – i jest to bezlitosna walka z czasem. Cała kaszubska społeczność przez ostatni czas zbierała dla niego żarliwie finanse – na wyjazd do USA, bo tylko tam, w klinice są w stanie mu oko uratować. PROSZĘ WAS Z CAŁEGO SERCA -pomóżcie i Wy. Uzbieraliśmy już 600 tys. potrzebujemy jeszcze 400 tys.. Jeżeli myślicie, że Wasze pieniądze nic nie znaczą i że możecie wpłacić tylko drobną kwotę, więc po co ją wpłacać? – to nie myślcie proszę w ten sposób. Owszem jedna mała wpłata to niewiele, ale jeśli takich małych wpłat byłoby już tysiące???  Pomyślcie – wspólnie naprawdę możemy pomóc temu dziecku, ulżyć jego rodzinie – dać im nadzieję.

Tu jest konto fundacji: 90 1020 1042 0000 8902 0324 4142
tytuł przelewu: „DAROWIZNA DLA KORNELA”

tutaj znajdziecie wszystkie informacje: https://www.facebook.com/OstateczneStarcieKornelka/?fref=ts

Często myślimy sobie – no przecież nie jestem w stanie zbawić świata, uratować wszystkich. TAK – macie rację, wszystkich nie uratujemy – ale pomóc JEDNEJ osobie? Naprawdę nie jesteśmy w stanie pomóc JEDNEMU człowiekowi? – chociaż RAZ? Chociaż w świąteczny czas?  Jeżeli nasze czółno coś/cokolwiek Wam daje – jeżeli jesteście naszymi wiernymi czytelnikami, albo nowymi – bywacie tu często, czujecie, że dzięki tej stronie w jakikolwiek sposób poprawiła się Wasza codzienność, lub być może Was motywujemy lub inspirujemy – to dziś to my poprosimy Was o pomoc – nie dla nas. Dla tego chłopczyka. Dla Kornela.


Wiele lat temu wprowadziliśmy zasadę w naszej rodzinie, że prezenty pod choinkę robimy owszem – ale wszystkim dzieciom. UPS, przepraszam – no przecież to Święty Mikołaj je przynosi :) Dorośli zaś cieszą się, że jesteśmy w Wigilię ze sobą po prostu, razem – bez stresu, bez gonitwy przedświątecznej, BO COŚ TRZEBA BYŁO KUPIĆ. Dziwicie się, że prezentów nie chcę? Tak po prostu czuję. Wszystko czego potrzebuję, mam. Po prostu. MAM wszystko potrzebne mi do życia. Kochanego męża – od którego prezenty dostaję tak po prostu, nie tylko pod choinkę, kochanego syna. I jeżeli o cokolwiek miałabym prosić Św Mikołaja – to proszę tylko o zdrowie, bo gdy tego zabraknie lub gdy trzeba walczyć o życie każdego dnia – trudno cieszyć się z takiej codzienności.

Wczoraj rozmawiałam z synkiem o DAWANIU. O tym dlaczego z jego kieszonkowego co miesiąc 10% odkładane jest do oddzielnej skarbonki, która ma nalepkę „cele charytatywne” Leon pod koniec roku sam decyduje na co chce te pieniądze wydać, komu pomóc. O tym, że człowiek nieumiejący dzielić się swoimi dobrami z potrzebującymi jest po prostu nieszczęśliwy – bo same przedmioty nigdy nie dadzą szczęścia. O tym, że dzielenie się czyni Cię jaśniejszym w duszy. W końcu o tym, dlaczego całe, ale to dosłownie całe Kaszuby oblepione są plakatami z informacją o Kornelku. O tym również, że gdzieś obok nas żyją rodziny, które nie mają czasami nawet ubrań, ani jedzenia. I że nasza pomoc dla nich dużo znaczy i naprawdę CIESZĄ SIĘ z rzeczy, które do nich przybywają, nie tylko w święta. Leoś coraz więcej rozumie, widzę że pomaganie  – to wypływające z potrzeby serca a nie z obowiązku, zaczyna sprawiać mu przyjemność.

Za chwilę wstanie świat…rozjaśni się niebo, odpuści nocny szron. Za chwilę ruszę w dzień – rozdzwonią się telefony, otworzę swój kalendarz zapisany do granic możliwości…ale to wszystko za chwilę. Tymczasem…posłucham jeszcze ciszy.

DZIEŃ DOBRY moi mili, gdy będziecie to czytać – będzie już zapewne dzień. Bardzo dziś na Was liczę….Na to, że między kupnem śledzia i pichceniem bigosu wspólnie ze mną wesprzecie Kornela.

DZIĘKUJĘ WAM.

Dziękuję za Twój komentarz.

46 komentarzy

  • comment-avatar
    Agata 30 grudnia 2016 (22:00)

    Witaj Asiu, mi też przypomniałaś dawną Asię, którą czytałam i autentycznie ucieszyłam się, że wracasz z takimi postami… Wiesz, my z mężem już jakiś czas temu postanowiliśmy, że określoną kwotę będziemy przelewać co miesiąc na jakieś potrzebujące dziecko. Tych nigdy nie brakuje, często są to dzieciaki z Siepomaga, czasem ktoś z okolicy, o kim się dowiemy. To niewiele, a jednak mam poczucie, że gdyby każdy ofiarował małą sumę, to zbiorą się tysiące…. A co do Świąt, baaardzo nie lubię określenia – magia Świąt, podobnie jak Renia powyżej napisała – tu Jezus jest w centrum, a my chcemy Go zasypać konsumpcją, blichtrem, a nie pozwalamy Mu na nowo rodzić się w naszych sercach… Ja bardzo starałam się przygotować naszych chłopców na Święta w Adwencie przez uczestnictwo w Roratach, czytanie historii Jezusa w Piśmie Sw, opowieści o biskupie Mikołaju,etc i mam nadzieję, że dzięki temu Oni rzeczywiście przeżyją Święta Święta Bożego Narodzenia, a prezenty będą miłym dodatkiem.. Ściskam Cię, Asiu mocno, już poświątecznie!!!

  • comment-avatar
    Ania z Nieborowa 22 grudnia 2016 (23:34)

    Ja też ogromnie cieszę się, że napisałaś coś znowu o sprawach najważniejszych, ludzkich.
    Dobrych Świąt, pełnych pokoju i radości życzę

  • comment-avatar
    aneta 22 grudnia 2016 (11:02)

    Witam, przelałam i mam nadzieję, że wszywko dobrze się skończy, pozdrawiam

  • comment-avatar
    Ola 21 grudnia 2016 (23:45)

    Piękny, wzruszający wpis.
    Niedługo zostanę babcią i modląc się o zdrowie dla Naszej Kruszynki, chcę wesprzeć starania Rodziców o zdrowie Kornelka. Przelewu dokonam jednak po Nowym Roku. Myślę, że nadal będą potrzebne.
    Pozdrawiam, także Rodzinę Kornelka. Ola M.

    • comment-avatar
      Green Canoe 22 grudnia 2016 (08:36)

      w imieniu Kornelka – z całego serca dziękuję.

  • comment-avatar
    Ewka 21 grudnia 2016 (00:42)

    Radość wielka z tego postu, Asia, nasza Asia napisała :) miło, bardzo mi miło. Co do prezentów, też już jakiś czas temu ograniczyliśmy prezenty, do swoich dzieci. Spokojniej jest dużo. Najważniejszy jest dla mnie drugi człowiek, to że jest. Z całych sił staram się by przeżyć Prawdziwe Święta Bożego Narodzenia. Przeczytałam niedawno pytanie jakie zadała św. Matka Teresa: Czy w Twoim domu chciałaby zamieszkać Święta Rodzina? Pozdrawiam.

    • comment-avatar
      Green Canoe 21 grudnia 2016 (09:30)

      Ewa- dziekuję Ci za to pytanie. I cudownych, PRAWDZIWYCH Świąt Bożego Narodzenia dla Ciebie:)

  • comment-avatar
    Kasia 20 grudnia 2016 (22:57)

    Czytałam i łzy ciekły mi po policzkach, nawet teraz jak pisze to chlipie. Taki wrażliwiec jestem. Wiem co znaczy walczyć o dziecko. Najpierw by było na świecie, potem o jego zdrowie. Dziś mój skarb ma 7 lat i dziękuję Bogu, że go mam.W tym miejscu cie Asiu mocno ukochuję. Obiecuję, że wyślę przelew by mama Kornela mogła cieszyć się wreszcie z wygranej walki o swój skarb. Asiu cieszę się bardzo na ten post. Była w nim wartość niosiąca energię i dobro. Było wreszcie o tobie, twoich przemyśleniach. Takich mądrych i wartościowych rzeczach. Ostatnimi czasy jest wciąż o wnętrzach i dekoracjach. Podobnie jak te wspomniane prezenty… Choć piękne to to tylko taki zapychacz domowy. Aby piękniej, aby więcej, aby szybciej coś zmienić. Zaczęłam ostatnio się zastanawiać nad tym przeglądając blogi. Czy to wszystko jest nam potrzebne? Tonięcie pod coraz to większą ilością dekoracji, mebli, lamp. Zatracanie się w konsumpcji, również tej prezentowej. Wszystko w nas tak goni. Nie ma czasu na refleksje i radość z bycia razem, z codzienności, z rozmów. Kilkanaście lat temu nie mając dużo pieniędzy postanowiłam zrobić każdemu prezent od serca. Sama. Dla teściów zrobiłam drzewko genealogiczne z naszym zdjęć, zebranych liści, szyszek i odprawiłam w starą ramę wyszperaną w piwnicy. Minęło wiele lat a to drzewo genealogiczne wisi wciąż na ścianie na honorowym miejscu! Szwagierce dałam likier własnej roboty. Szwagrowi zrobiłam ramkę z wyklejanką wycinków z gazet: reklama dźwignią handlu (prowadził swój sklep). To były prezenty, które pamiętam do dziś. Dały wszystkim radość. Kupnych prezentów nie lubię. Po stokroć wolę coś od serca zrobionego. O, od przyjaciółki dostałam dwie ręcznie robione bombki. Cudowne! A teraz przeleję na Kornelka. Asiu życzę Ci namacalnego ciepła w sercu i wokół, poprzez radość z bliskości kochanych osób w ten magiczny czas. Bądź zdrowa i spełniona :-)
    Kasia

    • comment-avatar
      Green Canoe 21 grudnia 2016 (09:33)

      Kasiu, blogi mają swoją specyfikę, tematykę. Dlatego zawsze będziemy znajdywali w nich rzeczy – nie da się pisząc o wnętrzach, o urządzaniu, remontowaniu itd nie pisać o rzeczach. Istotna kwestią jest co czytelnik zrobi z tą treścią.
      Z całego serca dziękuję Ci za życzenia i tak samo żarliwe ślę do Ciebie – cudownych, prawdziwych, pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia – dla całej Twojej rodziny!

  • comment-avatar
    Magda 20 grudnia 2016 (21:52)

    Cieszę się Asiu, że coś napisałaś od siebie, o sobie. Czytałam Twojego bloga od początku i po tych zmianach jednak zaczęłam zaglądać coraz mniej… Brakowało mi takich postów jak ten… A co do świąt – uwielbiam! Słucham świątecznej muzyki, szaleję w kuchni, sprzątam…. Ale wszystko na luzie, nie zdążę czegoś zrobić to świat się nie zawali. Najważniejsi są ludzie, rozmowy i czas z nimi spędzony. Prezenty nawet te nie trafione trzeba doceniać – ktoś o nas pomyślał i to jest miłe. Moja starsza córka wierzy jeszcze w Mikołaja więc musimy kombinować jak te prezenty pod choinkę później zapakować, a ile przy tym śmiechu! Kochani cieszcie się chwilą, postarajcie się wyluzować i nabrać dystansu do otaczającego nas świata i wszystko róbcie z sercem a na pewno to będą udane święta, radosnych i pełnych ciepła świąt!

    • comment-avatar
      Green Canoe 21 grudnia 2016 (09:43)

      Postaram się pisać tak „do Was” częściej, nie wiedziałam, że rzeczywiście Wam tego brakowało. Co do prezentów…no własnie ja mam problem z docenianiem tych jak to ujęłaś „nietrafionych”, myślę że to nie jest objaw tego że ktoś o nas myśli, tylko kupienia czegoś na odczep – byleby było. Tak niestety często bywa, i gdy rozmawiałam ze znajomymi – oni też maja takie wrażenie że dostają gotowe zestawy kosmetyków, a obdarowujący nawet się nie zastanowi czy ktoś lubi. np. nutę cytrusową lub czekoladową itd. Albo czy np. w ogóle nie używa kosmetyków mocno zakonserwowanych chemią. W czasach, gdy samo możemy sobie wszystko kupić, dokładnie to co jest nam potrzebne, kupienie komuś trafionego prezentu to naprawdę duża wiedza o tej osobie:) o tym o czym ona marzy, co by jej się naprawdę przydało. Myślę, że trzeba po prostu trochę trudu w to włożyć by się dowiedzieć. Życzę Ci cudownych Świąt!:)

      • comment-avatar
        Kasia 21 grudnia 2016 (16:36)

        Tak bardzo nam Ciebie brakowało, właśnie takiej ciepłej i naszej a nie Pani od dekorowania i sponsorów :-) dziękuję za ten wpis bardzo :-) Zdrowia i ciepła rodzinnego tego co w życiu najważniejsze życzę Wszystkim

  • comment-avatar
    Anna 20 grudnia 2016 (21:26)

    Dzisiejszy post Asiu, jest miodem na moje serce. Gdyby tak wszyscy myśleli nie tylko o sobie, byłoby lepiej na świecie. U mnie w rodzinie, od blisko 30 lat nie robimy prezentów dla dużych, tylko dla małych:) Wszelkie uroczystości rodzinne, te wesołe i te smutne, obywają się bez kwiatów. Zawsze prosimy gości o wspomożenie jakiejś fundacji lub hospicjum. Myślę, że tak jest lepiej.
    Każdego roku, wśród naszych znajomych jest jakiś mały człowieczek, który potrzebuje pomocy. Był Kajtuś, Staś, Marcinek, Kordianek, a teraz będzie Kornelek. Nigdy się nie pogodzę z cierpieniem dzieci, dlatego zachęcam też do odwiedzania Fundacji Siepomaga. Może ktoś z czytelników i tam będzie mógł wspomóc chore dzieciaczki.
    Asiu, życzę Ci wspaniałej atmosfery w czasie Bożego Narodzenia i dużo zdrowia dla całej rodziny.

    • comment-avatar
      Green Canoe 21 grudnia 2016 (09:43)

      Bardzo dziękujemy – i w Wasza stronę wysyłam również najserdeczniejsze życzenia świąteczne! :)

  • comment-avatar
    Marysia 20 grudnia 2016 (18:19)

    Racja. Ja napisałam w tym roku świętemu Mikołajowi, że w prezencie poproszę, żeby było mniej rzeczy. W ogóle mniej rzeczy. A sama w prezencie prawie wszystko daję własnej roboty.
    I staram się pomagać jak umiem. A co do dzieci, bardzo się cieszę, że naprawdę tak bardzo się cieszą z drobiazgów!

    Ściskam serdecznie!

  • comment-avatar
    Bogda 20 grudnia 2016 (17:43)

    w naszej Rodzinie również kilka ładnych lat temu pojawił się „prezentowy problem”, zwłaszcza że w miarę upływu lat nasza rodzinka się rozrastała. Co prawda 4 lata temu, w grudniu, odszedł od nas mój ukochany Teść, ale przywitały świat nowe dzieci i za kilka dni usiądziemy do stołu w liczbie 16 osób, a właściwie to 17-tu, bo nasza Córka jest w ciąży..Rzuciłam więc te kilka lat wstecz hasło, że może rozwiążemy tę kwestię polubownie – przeznaczymy na prezent jakąś rozsądną kwotę, z wyprzedzeniem robię listę wszystkich Bliskich- każdy wpisuje na niej, o jakim prezencie marzy / najczęściej jest kilka alternatyw do wyboru/, następnie losujemy się w wielkiej tajemnicy, a później przygotowujemy jakiś drobiazg dla wylosowanej Osoby. Uniknęliśmy w ten sposób nietrafionych prezentów, przeznaczamy na ten cel niewygórowaną kwotę, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze możemy przeznaczyć dla ludzi, którzy są w jakiejś potrzebie. Tak będzie i tym razem. Będę pamiętać o Kornelku, bo dla rodzica najważniejsze jest zdrowie dziecka. Pozdrowienia serdeczne i życzenia błogosławionych Świąt

  • comment-avatar
    wiola 20 grudnia 2016 (15:55)

    Bardzo piękne słowa ,my też pomagamy tak nas wychowali rodzice żeby nie być obojętnym na innych
    teraz też pomożemy
    wesołych świąt

  • comment-avatar
    Monika 20 grudnia 2016 (15:54)

    Zgadzam się w 100%. Pieniążki już przesłałam. Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Kornelia 20 grudnia 2016 (15:36)

    Nie lubię Świąt Bożego Narodzenia.

    Sklepowej komercji, która zaczyna się już dzień po Wszystkich Świętych. Zakupowego szaleństwa i mnóstwa niepotrzebnie wydanych pieniędzy. Generalnych porządków nierzadko do późnej nocy. Godzin stania przy kuchni bo tradycja nakazuje przygotować 12 potraw. Wizyt u rodziny bo są święta i tak wypada. Że już nie wspomnę o chwili dla siebie w tej przedświątecznej bieganinie na zadbanie o urodę czy chwilę drzemki przed wigilijną kolacją.

    Najszczęśliwsza jestem 2 stycznia, gdy życie wraca do normy ;)

    Co do pomagania to owszem, w miarę swoich finansowych możliwości staram się włączać w takie akcje. Szlachetna paczka, prezent dla wybranego malucha z domu dziecka, zakupy spożywcze/chemiczne przekazywane biedniejszym rodzinom z mojej gminy…

    O sms-ach lub wpłatach dla chorych dzieci lub dorosłych także pamiętam.
    O Kornelku też nie zapomnę :)

    Serdecznie pozdrawiam, Kornelia.

    • comment-avatar
      Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:32)

      No własnie tak o tym myślałam – gdzie się podział DUCH Świąt…czy czasem nie zapomnieliśmy, co tak naprawdę obchodzimy. Czy to nadal jeszcze jest religijne święto?…

      • comment-avatar
        Renia 27 grudnia 2016 (13:41)

        Gdzie się podział DUCH Świąt? Dobre pytanie. Myślę że wielu ludzi ( w czym ma duży udział telewizja i komercja) wyrzuciło Ducha ze Świąt. A przecież Ojciec Syn i Duch to jedno prawda? Świat zapomniał o Solenizancie! Świętujemy – przypominamy sobie o narodzinach Jezusa, to Święta Bożego Narodzenia – a ostatnio ciągle wspominana Magia nie ma z tym nic wspólnego niestety. Wiem, że „magia świąt” to taki slogan, opis atmosfery, ale tak naprawdę to nie są święta magiczne. Pan Jezus nie jest magiem, tylko Królem i Zbawicielem. Wielu moich znajomych pamięta o tym na co dzień i w święta, ale na tym trzeba się świadomie koncentrować i co roku to sobie przypominać. Tak naprawdę to jest bardzo proste. Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za wpis.

      • comment-avatar
        Renia 27 grudnia 2016 (14:15)

        I jeśli jeszcze mogę dodać – Asiu, ty jako „blogerka zawodowa” :-) którą czyta tak wielu ludzi, możesz mieć wpływa na to, żeby Duch wrócił do Świąt i do ludzkich serc. O tym trzeba po prostu przypominać.

    • comment-avatar
      Basia 20 grudnia 2016 (20:34)

      Mów mi siostro :)) Jakbym czytała o sobie.
      Życzę więc Nam Kornelio szybkiego powrotu do normalności :)

  • comment-avatar
    Jola 20 grudnia 2016 (12:16)

    Witaj Asiu…też tęskno mi do Twoich poprzednich e-maili…tych „DO NAS”. W informacjach o designie czy wystroju wnętrz, które ostatnio zamieszczasz brakuje mi Ciebie. Wracam często do Twoich zapisków z początku bloga, do Twoich pomysłów na dekoracje, których nie można było znaleźć w żadnym innym miejscu. Dzisiaj często odsyłasz NAS do pomysłów innych…a ja tęsknię za Twoimi. Dzisiejszy temat jest trochę powiązany z tym, co chcę napisać. Zacytuję Twoje słowa „Ilość rzeczy, która oblepiła” i napiszę dalej WPISY Twojego bloga, powoduje, że staje się on podobny, do wielu innych…i trochę brakuje równowagi pomiędzy reklamą…a Asią. Wiem, że wielu ludzi czerpie z pomysłów tutaj…są one inspiracją…i fajnie. Ale bardzo się cieszę, że w kategorii „Myślę, że…” będzie więcej Ciebie…takiej, za jaką przepadam. Pozdrawiam serdecznie i życzę całej TWOJEJ RODZINCE pogodnych, rodzinnych i niesamowitych Świąt. Stała czytelniczka i uczestniczka warsztatów foto…Jola.

    • comment-avatar
      Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:31)

      Jolu – bardzo się ciesze, że sprawiłam Ci tym wpisem radość:) Uściski serdeczne i najszczersze życzenia WESOŁYCH ŚWIĄT.

  • comment-avatar
    Joanna 20 grudnia 2016 (12:03)

    Dziękuję bardzo za ten wpis wpłacę na pewno. Wiem co to jest walka z czasem i chorobą. W tym roku zabraknie przy stole z nami męża i wiem że pomaganie daje wiele radości
    Co do prezentu podpowiadamy synowi jaką książkę chciałbym przeczytać za to on dostaje prezenty od rana bo urodził się w wigilię i ma na imię Adam. Zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia w gronie rodzinnym

    • comment-avatar
      Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:34)

      Asiu – u mnie w rodzinie też jest Adam i Ewa:):):) Uściski serdeczne Ci wysyłam.

  • comment-avatar
    Kasia 20 grudnia 2016 (11:58)

    Piekne napisane-zgadzam się w 100%, dlatego chętnie pomagam i teraz także!

  • comment-avatar
    Magda 20 grudnia 2016 (11:52)

    Lubimy robić innym prezenty i znamy to uczucie, gdy mamy pewność, że na twarzy obdarowanej osoby pojawi się uśmiech. Tak się dzieje, kiedy prezety są dawane od serca i z myślą o konkretnej osobie. Chcemy żeby to działało także w drugą stronę prawda? Przecież wartość nie ma znaczenia… Własnoręcznie upieczone pierniczki albo ręcznie zrobiona dekoracja świąteczna to wg mnie dużo lepszy prezent niż np. wspomniane tu kupione „na odwal” kosmetyki. Nie mam nic przeciwko robieniu prezentów, jak i nie robieniu. Najważniejsza w tym wszystkim powinna być radość, magia tych dni i wspólny czas. A nie problemy typu „o rany, znowu te prezenty, nie wiem co mam kupić”.
    Tekst wzruszający… Kochana jesteś, że o tym napisałaś. Dzięki Tobie dowie się o tej akcji dużo osób. Obiecuję wpłatę:) Ściskam moooocnooo <3

  • comment-avatar
    Ange76 20 grudnia 2016 (11:46)

    Ja co jakiś czas rzucam taka „obrazoburczaą” myśl w rodzinę: moze prezenty tylko dla dzieci i póki co nie spotkała się z akceptacją. Serio, to czego potrzebuję, co lubię, co mi się podoba, to sobie kupię, albo mam na co zbierać ;) no ale moze jest tez tak, że ci inni dorośli lubią dostawca prezenty, w końcu jakoś tam ustalamy, co kto by chciał znaleźć pod choinką.

    A co do pomagania, to warto, zgadzam się z Tobą. I liczy się każdy grosz, nawet jeśli to tylko 1 zł.

    Wesołych Świąt, Asiu!

    • comment-avatar
      ta wstrętna 20 grudnia 2016 (16:29)

      Ange- ja rzuciłam taką myśl- i w rodzinie męża wybuchła awantura- że jestem wstrętna i okropna, że dziś nie chcę prezentów a jutro nawet życzenia nie będą mi potrzebne. Ostatecznie, jakiś pretekst z tamtej strony spowodował, że w ogóle nie spędzamy Świąt razem. Oczywiście-oficjalnie z mojej winy i przeze mnie….Smutne, ale prawdziwe….

      • comment-avatar
        Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:33)

        No fakt – to jest problem, gdy jedna strona na siłę chce się obdarowywać…

    • comment-avatar
      Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:36)

      Bardzo dziękuję – i nawzajem:):)

  • comment-avatar
    Ila 20 grudnia 2016 (10:54)

    Wiesz Asiu, masz racje i dobrze, że pomagacie, my też pomagamy bo mamy taką potrzebę, ale często przez łzy wysyłając np. sms, klnę w duchu na tych wszystkich, którzy te pomoc powinni dać z automatu czyli żeby się zbytnio nie zagłębiać – Państwo. A tymczasem możemy liczyć tylko na siebie nawzajem. Nasze dzieci nigdy nie były jakoś specjalnie chronione przed rzeczywistością, nie są roszczeniowe, potrafią się podzielić i mam nadzieję, że jako dorośli również będą o tym pamiętać.

    A co do Ciebie, bloga – przyznaje, że był taki czas dużej w sumie zmiany, z bloga Asi na bloga prowadzonego przez Asię czyli takiego oddalonego od tego, do czego nas przyzwyczaiłaś. Trudno mi było się z tym pogodzić i nawet poczułam, że to już nie moja półka, bo zwyczajnie wiele rzeczy nie było dla mnie osiągalnych mimo, że bardzo mi się podobały. Ale zaczęłam się zastanawiać, że w sumie to masz rację, że nie ma żadnego powodu dla którego miałabyś się nam „spowiadać” z Waszego życia. Otwierasz te furtki, które chcesz i czujesz, że możesz, a to i tak jak się ogólnie patrzy, jest dużo. Wplatasz też w swoje wpisy promujące trochę codzienności, naszego dnia i rzeczywistości. Taką masz pracę. Obracasz się wśród miliona rzeczy, tak jak kiedyś napisałaś i w życiu prywatnym chcesz od tego odpocząć, mieć przestrzeń. U nas są prezenty, ale takie nie za wszelką cenę, nie na pokaz, nie za ostatni grosz, ale takie o których się marzy, malutkie nawet. I to sprawia radość, nie będę zaprzeczać.
    Cieszę się, że będą wpisy takie jak kiedyś. Życzę Ci Asiu odpoczynku, chociaż chwilę. Ila

    • comment-avatar
      Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:36)

      Ilu – uściski serdeczne ślę w Twoją stronę.

  • comment-avatar
    Aga 20 grudnia 2016 (10:34)

    Dziękuję, miło Cię znów słyszeć :) Pięknych Świąt Bożego Narodzenia, w bogactwie radości i rodzinnego ciepła.

    • comment-avatar
      Green Canoe 20 grudnia 2016 (16:37)

      Dziękuję:) I dla Was również najserdeczniejsze życzenia:)

  • comment-avatar
    Sylwia 20 grudnia 2016 (10:28)

    Jasne, nie ma sprawy:) Wpłacę z przyjemnością:):):) Też coraz częściej myślę w ten sposób o prezentach, najbardziej dzisiaj myślimy o synu, żeby miał tę prezentową radochę po pachy…a dla dorosłych tylko drobne upominki. Też często dostaję coś, co nie jest niestety trafione…Pozdrawiam Asiu, zawsze ciepło o Was myślę, od wielu lat. Papa. Zylwijka

  • comment-avatar
    Ewa 20 grudnia 2016 (09:52)

    Pięknie powiedziane. Słowem w sedno. Tak powinno być. Dziękuję ?

  • comment-avatar
    polinne 20 grudnia 2016 (09:50)

    wiele racji jest w tym, co pani napisała; prawdziwe moje święta to rodzice, których już nie ma i czas spędzany z nimi przy wieczerzy – teraz święta to pogoń, niedoczas, zatyranie i kwasy, na kogo zrzucić obowiązek gotowania w tym roku; a prezenty – przypadkowe i ponad stan

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.