SYROP z pędów sosny. - GREEN CANOE

SYROP z pędów sosny.

Tak wpadam tylko na chwilkę – bo robota wre:) Ogród domaga się opiekuńczej troski, chwasty irytująco nadal rosną, dom woła o sprzątanie, pranie woła o wypranie, żelazko łazi za mną już kilka dni….Leoś nie odstępuje mnie na krok i bardzo wyraźnie zaznaczą swoje akuratne potrzeby chwili i niezadowolenie z powodu wyrzynających się górnych zębów. A ja w tym wszystkim mam notoryczne wrażenie, że się z niczym nie wyrabiam. Powoli zaczynam się do takiego stanu przyzwyczajać i oswajać z tym, że nie dam rady zrobić wszystkiego tak na BŁYSK. Inaczej chyba bym zwariowała – mamy małych szkrabów doskonale wiedzą na pewno, o czym piszę.

Ale dziś wstałam z mocnym postanowieniem wykonania dla całej rodziny i przyjaciół magicznej mikstury na jesienne i zimowe pułapki zwane: przeziębieniem, kaszlem, łupaniem w kościach:).Bo i pora na to najwyższa – syrop  robi się z młodziutkich pędów sosny. Szkół jest wiele – jedni zasypują je cukrem, inni miodem, jeszcze inni cytryną a dopiero na końcu dodają miodu. Ja zrobiłam 2 wersje – wersja PREMIUM :) z miodem ( staramy się nie używać w ogóle cukru, co zresztą przysparza nam często wiele zabawnych sytuacji – nasi goście, bowiem wiedząc, że cukru nie używamy, przywożą swój, zakładając że nie mamy go w ogóle w domu – i tak np ostatnio naliczyłam w spiżarni 4 kg!!! ):):) i pół torebki cukru typu kryształ:) Zwieziony” gościowo” oczywiście:)
Ale wracając do syropu z pędów sosny  – druga wersja jest właśnie z cukrem. Wiem, że zwłaszcza dzieciaczki są często na miód uczulone – stąd też postanowiłam zacukrzyć część pędów.

syrop-zpedow-sosny

JAK ZROBIĆ SYROP Z PĘDÓW SOSNY

Pędy ( muszą być młodziutkie) układamy w słoju na przemian z cukrem/miodem delikatnie je ubijając.
Obie wersje wzbogaciłam sokiem z cytryny, zamknęłam w słoiki…i CZEKAMY :):) Około 2 tygodni potrzeba, by zrobił się z tego LEK NA CAŁE ZŁO:)…..Aj bym zapomniała, będzie jeszcze trzecia wersja – jak już się syrop już zrobi, to na tych samych pędach zrobię z niego naleweczkę :) Taką FEST -na spirytusie, cytrynie i miodzie……. Ot, wersja ratowania się przed słotą dla dorosłych:)
To na tyle na dzisiaj, uciekam szybko do tych wszystkich jakże „przeuroczych” domowych czynności, których nie zdążyłam jeszcze dziś zrobić. Powodzenia w syropowych zmaganiach.

Dziękuję za Twój komentarz.

30 komentarzy

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 czerwca 2015 (19:20)

    Extra! spróbuję tego przepisu z pewnością, tylko mam pytanie, czy można jeszcze teraz te pędy zrywać, czy jest już za późno? Świetny wpis, pozdrawiam M.

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 czerwca 2015 (19:18)

    Witam, mam pytanko, czy można jeszcze z obecnych pędów sosny zrobić taki syrop, czy jest już za późno? Pozdrawiam, M.

  • comment-avatar
    Anonimowy 25 czerwca 2011 (18:56)

    wszystko ładnie i pięknie ale kto mi powie jak przechowywać taki gotowy już syrop sosnowy w lodówce czy w szafce, pasteryzowany czy nie?

  • comment-avatar
    Anonimowy 10 czerwca 2011 (21:11)

    dziękuję właśnie jestem w trakcie robienia nalewki z akacji …mój przepis jest bez cytryn ale teraz robię w/g Twojego.
    Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    Anonimowy 30 maja 2010 (13:53)

    Właśnie się wzięłam za tę nalewkę akacjową. Ile tych cytryn zużyć? :-)

  • comment-avatar
    bossanova 28 maja 2009 (06:13)

    Bardzo tu u Ciebie miło i klimatycznie :)

  • comment-avatar
    Matka Czworokątna 25 maja 2009 (19:19)

    Witam! Syropek znam z dzieciństwa. Wczesną wiosną zasuwaliśmy do lasu by zebrać jak najwięcej pędów… Pamiętam ten specyficzny smak :)… Ach, wspomnienia.
    Zdjęcie przecudowne, gratuluję. Pozdrawiam!

  • comment-avatar
    Anonimowy 23 maja 2009 (17:19)

    wspaniała stronka,przepisu nie sprawdzę bo las daleko ale jest pewnie pyszny syrop na dolegliwości.Pozdrawiam

  • comment-avatar
    beatakomorek 22 maja 2009 (20:39)

    CUDOWNIE!
    piękne te słoiki! wiesz Co Asiu, ja to po prostu zamawiam jeden taki!
    Jesteś wpsaniała i prawda, że kobity w domu – jak się oczywiście przykładają do roboty;-) – pracują ciężej niż ktokolwiek… ale znam takie co się nie przemęczają;-) i o tych najczęsciej myśla facety nasze… że to tak fajnie sobie w domku posiedzieć…;-) całusek! Dzięki za tę energię cudowną z całej Ciebie!

  • comment-avatar
    Nettika 15 maja 2009 (09:28)

    Już same zdjęcia , które są tak piękne zachęcają do zrobienia tej cud mikstury :) Pozdrawiam serdecznie i słonecznie

  • comment-avatar
    carissima 15 maja 2009 (06:11)

    Dziękuję!!!! A jak akacji nie znajdziesz to priorytetem chętnie wyślę :):):)
    Poczekam jeszcze dzien lub dwa, żeby wszystkie kwiatki się rozwinęły. Zapach na ogrodzie jest teraz obłędny…

  • comment-avatar
    GreenCanoe 14 maja 2009 (20:37)

    Carissima, a proszę bardzo:)

    KWIATY AKACJI smażone – podawane do herbatki (jako herbatniczki:):)

    Wszystkie kwiatki na gałązce powinny być rozwinięte

    około 30 – 40 gałązek kwiatu akacji
    1 szkl. mąki
    1 szkl. mleka
    1 torebka cukru waniliowego
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    1 l oleju
    4 łyżki cukru pudru

    Mąkę z mlekiem, proszkiem do pieczenia i cukrem waniliowym zmiksować na gładkie naleśnikowe ciasto. Powinno być ani za gęste ani za rzadkie – ma się lać.
    Kwiaty akacji umyć delikatnie, osuszyć. Na patelni o grubym dnie rozgrzac olej, gałązki akacjowe chwytać za ogonki i maczać w naleśnikowym cieście.(niech ścieknie nadmiar ciasta ) Wrzucać gałązki na rozgrzany olej i smażyć na średnim ogniu na złoto. Potem odsączamy z oleju an papierowych ręcznikach a na konieć posypujemy cukrem pudrem – I JUŻ:) fajnie smakuja podawane do herbatki – zamiast herbatniczków np.

    Nalewka z kwiatów akacji:
    Kwiaty akacjowe układamy w słoju jak powyższe pędowe sosny, tylko że przekładamy je miodem akacjowym. Odstawić na tydzień – 2 tyg – na słońcu niech stoi.Potem zlewamy syrop (ten syrop to miód tylko o wiele rzadszy i pachnący bardzo akacją) – dodajemy do niego spirytus 1;1, i koniecznie sok z cytryn – odstawiamy na następnie 2 tyg. Potem dodajemy jeszcze sok z pomarańczy – jedna pomarańcza na 1 butelkę, filtrujemy – i niech sobie poleżakuje a tak ze 3 miesiące….a potem nic tylko pić i pić:)

    Smacznego, ja nalewkę może też będę w tym roku robiła:)Jak znajdę akację:)

  • comment-avatar
    carissima 14 maja 2009 (18:38)

    Udało mi się zrobić jeden słoiczek tego syropku. Znacie może jakiś przepis na COŚ z kwiatów akacji?? Mamy 4 akacje na ogrodzie i przydałoby się spożytkować jakoś ich kwiaty.

  • comment-avatar
    Bag Lady 14 maja 2009 (17:37)

    Kiedyś zażywałam, ale teraz tak daleko od matki natury…
    Błysk i połysk nigdy nie są ważne w obliczu małych ludków, które chcą być przytulone, wysłuchane, chcą nas!
    Serdecznie pozdrawiam,
    vivi

  • comment-avatar
    babibu 14 maja 2009 (16:50)

    oo a ja mam las pod nosem:)) może też spróbuję:))

  • comment-avatar
    GreenCanoe 14 maja 2009 (13:57)

    Dorotko – ależ ja jestem w pracy (od 6 rano do 21).I nie piszę tego żartobliwie. Wczoraj wieczorem powiedziałam właśnie Pawłowi, że jak żyję, nie pracowałam tyle i tak ciężko co przez ostatnie 2 lata.
    Babki, które zdecydowały się same wychowywać swoje dzieci i prowadzić dom,uprawiać ogrody, warzywniaki, itd itp..maja takie samo prawo do psioczenia na swoją pracę jak te, które pracują w biurze, sklepie czy gdziekolwiek indziej. A sama pracowitość ma niewiele wspólnego z tym gdzie się pracuje, prawda?

  • comment-avatar
    Anonimowy 14 maja 2009 (12:25)

    Oj dziewczyny, dziewczyny narzekające. A spróbujcie oprócz tego iść do pracy!!! To jest sztuka! Pozdrawiam. Dorota C.

  • comment-avatar
    elka 14 maja 2009 (12:07)

    Prezentuję się pięknie w tych słoiczkach .
    mOŻE TEŻ SIĘ SKUSZE A CO TAM TRZEBA PRÓBOWAĆ.
    Co do obowiązków domowych z dzieckiem przywiązanym prawie do nogi ,rozumiem cię bo mam to samo .Dokładnie nie odstępuje mnie na krok trzymając sie kurczowo .

  • comment-avatar
    monika 13 maja 2009 (21:21)

    Koniecznie muszę zrobić! Bardzo dziękuję Ci za przepis :)

  • comment-avatar
    elfik 13 maja 2009 (20:26)

    wielkie dzieki za miksture. Znam wiele babcinych przepisow, ale tego nie znalam. Zrobie napewno. Milo mi bylo u Ciebie wiesz ??

  • comment-avatar
    Krokodyl 13 maja 2009 (19:40)

    Witaj :-) Na pewno skorzystam z Twojego przepisu. Nigdy nie robiłam, a wiele dobrego slyszalam na temat tych receptur, piłam gotowy itd. Z chęcią sama zrobię. :-) ba, nie spodziewałam się, że to ja będe przyrzadzac takie mikstury. Kilka lat temu z pustą lodówka i w pracy od rana do późna, a teraz – gosposia. ;-))) Podoba mi się ta nowa rola. ;-)) A takie lekarstwo na pewno nam się przyda. Pozdrawiam :-)))

  • comment-avatar
    GreenCanoe 13 maja 2009 (19:06)

    W jasnym musi stać – żeby puściło soki. Dopiero potem jak już będzie syrop – wlać do szklanego naczynia, najlepiej z ciemnego szkła i w ciemnym niech stoi.

  • comment-avatar
    ibisek 13 maja 2009 (18:24)

    Zarówno syrop jak i nalewkę przetestowałam na sobie i powiem szczerze, że nie mają sobie równych.
    Ważne tylko, aby zbierać z drzew rosnących daleko od ruchu i innych zanieczyszczeń.

  • comment-avatar
    Jo-hanah z Wrzosowej Polany 13 maja 2009 (18:22)

    No tak… Już druga z miłych Pań to cudo robi… Jak nic idę moje sosny obsmyczyć. Tym bardziej że minie jakieś paskudztwo dopadło… I jeszcze naleweczkę z tego można uczynić… Super!
    A te słoje to w ciemnym miejscu trzymać te 2 tygodnie czy na słonku?
    pozdrawiam serdecznie

  • comment-avatar
    GreenCanoe 13 maja 2009 (17:15)

    Dziewczyny – syrop działa wykrztuśnie, przeciwbakteryjne, moczopędnie. Super sprawdza się przy nieżytach górnych dróg oddechowych.Proporcje są takie, że jeśli kładziesz na dno słoika 1 cm warstwę pędów – to tyle samo cukru lub 2 duże stołowe łyżki miodu, potem wycisnąć sok z cytryny – ja na oko to robię, nie za dużo, i znów pędy, cukier lub miód, cytryna…itd. Samą nalewkę – można przyprawić słodkim i cytryną wedle własnego uznania…jak kto lubi. Będę jeszcze robiła na pewno nalewkę zimową z orzechów – podam potem przepis, jest pyszna:)
    Syrop sosnowy dorośli piją po 1 łyżce stołowej 3 razy dziennie, a dzieci 3 razy dziennie po łyżeczce do herbaty – Uwaga, raczej nie należy tego syropu podawać maluszkom do 3 roku życia. Trzeba też uważać, bo syrop może uczulać – tak jak miód zresztą – najlepiej wypić na początek tak troszeczkę, jeśli nic się nie będzie działo, to znaczy, że ok. Najczęściej uczula ludzi uczulonych na samą sosnę.Pozdrawiam i życzę powodzenia w domowych aptekarskich poczynaniach:)

  • comment-avatar
    carissima 13 maja 2009 (16:24)

    YYYYY ja też chcę, ja też!!! Są jakieś proporcje?? Bardzo proszę o nie…

  • comment-avatar
    zielonooka 13 maja 2009 (16:14)

    pyszny syropek sie robi:)

  • comment-avatar
    Agata's Gallery 13 maja 2009 (16:09)

    Jesteś drugą osobą u której znalazłam ten przepis z tym ,że u Ciebie jest kilka wariantów i chyba skuszę się,na próbę jeden słoik zobaczymy ‚co z tego wyjdzie’
    Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Dorota 13 maja 2009 (15:38)

    Mikstura wygląda prześlicznie, słoiczki urocze… A może mogłabyś podać jakieś dokładniejsze proporcje? … chętnie bym zrobiła… I ile i jak często należy ją spożywać? A moja Gabrysia ma już od kilku dni górną prawą jedyneczkę i czekamy na lewą więc wiem, co przeżywasz :-) Pozdrawiam!

  • comment-avatar
    llooka 13 maja 2009 (15:37)

    Tak patrzę i patrzę na zdjęcia i się zastanawiam cóż to za cudo! A tu mikstura z młodziutkich pędów sosny:) No i skąd ja teraz te sosny wytrzasnę??? A co do cukru to znam tą sytuację. Jak podajemy znajomym kawę lub herbatę, to zawsze zapominamy podać cukierniczkę, ponieważ my nie słodzimy. Pozdrawiam cieplutko!

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.