CZARNY BEZ - lek z natury dobry. - GREEN CANOE

CZARNY BEZ – lek z natury dobry.

Czarny bez, znany ze swoich właściwości leczniczych jest obecny w mojej rodzinie odkąd pamiętam. Sok z malutkich kuleczek ratuje nas zimą; zaaplikowany na noc, wraz z naparem z lipy sprawia, że rano budzimy się jak nowo narodzeni:) Staram się wczesną jesienią wzbogacić nasze menu ogromną ilością owoców i warzyw, by organizmy dostały sporą dawkę „broni” wobec nadchodzących pluch, a tym samym przeziębieniom, ale i tak, co roku – jednak coś tam się zawsze przyplątuje. Sok z czarnego bzu jest w takich przypadkach niezłym ratunkiem. W tym roku nasze drzewo-krzak ( ogromny 4 metrowy twór, który wyrósł z JEDNEGO patyka wsadzonego w ziemię!) obrodził przepieknie, więc mam sporo pracy:) Wrześniowy taniec z garami rozpoczety. Dynie, cukinia, jabłka, śliwki, pomidory – piszę do Was, a obok w kuchni pyrli sie gar powideł i sok z pomidorów. Robienie zapasów na zimę nie jest uciążliwe, jeśli:  podejdzie się do tego jak do przyjemnego zajęcia a nie obowiązku, robi się to z chęci a nie obowiązku, wplecie się te czynności w inne zajęcia:), no i ma się pomoc. Co roku Paweł wypestkowywuje owoce na przetwory i nosi na dół do spiżarni stosy słoików. Mam z jego strony bardzo odczuwalną pomoc, a samo nasze „przetwórstwo”:):) staje się po prostu przyjemnością. Jak pisałam bowiem w poprzednim poście, uwielbiam gdy dom pachnie. A najpiękniej w roku pachnie właśnie wczesną jesienią, gdy woń powideł np. czuć nawet w naszej sypialni:)

Kiedyś obił mi się o uszy, a raczej oczy przepis na powidła z czekoladą…Zagubiłam jednak ów trop, ale może Wy macie przepis na taką formę powideł? A może jeszcze coś innego polecicie?
Na tarasie czeka reszta owoców i warzyw do przerobienia, uwijam się jak mróweczka, bo zaraz dojdzie nastepna partia.

Dziękuję za Twój komentarz.

107 komentarzy

  • comment-avatar
    Ziemolina 23 września 2012 (20:01)

    Alez tu pięknie u Ciebie i jaki nastroj- wsiaklam zupelnie…

  • comment-avatar
    Anonimowy 13 września 2012 (07:59)

    Też robię przetwory:)Dzisiaj będę zaprawiała paprykę:)akurat pogoda sprzyja-czytaj-leje:( A tak na marginesie to przeraża mnie, że każe nam się zdrowo odżywiać a tu 6% mięsa w kiełbasie 2% owoców w soku itd reszta to co….chemia i wypełniacze:( dlatego dzisiaj najlepiej mieć nie tylko swój ogród, ale i kurkę, kaczkę, jajeczko, świnkę i wszystko przetważać samemu:) Polecam program "Wiem co jem" chyba na TVN Style:)

    Edyta:)

    Przykro mi ale akurat kotów nie darzę sympatią:(

  • comment-avatar
    Kasia 12 września 2012 (18:10)

    Odpowiadając na pytanie o cukinię – dostałam od starszej znajomej sprawdzony przepis, który wypróbowałam w zeszłym roku i… w tym roku zrobiłam sałatkę z potrójnej porcji, bo tak bardzo zasmakował domownikom i wszystkim gościom – polecam! Kurkuma nie tworzy specyficznego smaku, a tego się obawiałam, za to w połączeniu ze wszystkim daje zaskakujący smak i rewelacyjny zapach.
    SAŁATKA Z CUKINIĄ DO SŁOIKÓW
    3 kg cukinii (małej i średniej nie obieramy i nie wydrążamy, mocno przerośniętą obrać i wydrążyć) przekroić na pół wzdłuż i pokroić w plastry
    2 kg ogórków gruntowych (małe ze skórką, większe bez) pokroić w kostkę
    1 kg cebuli pokrojonej w księżyce
    3-4 papryki czerwone i żółte (chodzi o efekt wizualny) pokrojone w podłużne paski
    3 marchewki pokrojone w słupki (nie grubsze niż 5 mm)
    Można dorzucić też kukurydzę, ale niekoniecznie
    Warzywa pomieszać w misce i dodać do nich:
    3 szkl. Cukru
    2 szkl octu 10%
    4 łyżki soli
    1 op. kurkumy (20 g)
    Dobrze wymieszać i zostawić na 2-3 godz, żeby warzywa puściły sok i naciągnęły zalewą. Nakładać do wyparzonych słoików razem z zalewą. Pasteryzować 15 min.

    A ja mam pytanie czy macie może sposób na suszenie żurawin? Domowym sposobem wychodzą takie nadmuchane i średnie w smaku. Jak zrobić, żeby były takie elastyczne i słodkie jak te sklepowe?

  • comment-avatar
    GreenCanoe 12 września 2012 (15:23)

    Odpowiedż na temat kotków i ich mamy znajdziesz na blogu Moniki, juz się na ten temat wypowiadała.
    pozdrawiam.

  • comment-avatar
    Anonimowy 12 września 2012 (14:30)

    HEJ KOBITKI, MAM PYTANIE CZY DA SIĘ COŚ ZROBIĆ Z CUKINI NA ZIMĘ I JESZCZE PROŚBA O PRZEPIS NA DYNIE MARYNOWANĄ TAKĄ W OCCIE.POZDRAWIAM SYLWIA

  • comment-avatar
    Nordstjerna 12 września 2012 (14:02)

    A ja maleńką łyżeczkę dziegciu wrzucę do tych wspaniałych przetworów: mam nadzieję, że mama kociąt już jest ciachnięta? I że następnych puchatych śliczności nie będzie? Kociąt jest naprawdę za dużo, zwłaszcza w stosunku do ilości potencjalnych dobrych domków… :(

    • comment-avatar
      Nordstjerna 12 września 2012 (15:16)

      Edit, dla tych, co nie znają slangu wolontariuszy zajmujących się bezdomnymi kotami: kotka "ciachnięta" tzn. wysterylizowana.

    • comment-avatar
      monique 13 września 2012 (13:38)

      A zatem odpiszę jako zainteresowana , że kotka będzie wysterylizowana wkrótce, a kocięta były z pełną świadomością ! Nie ukrywam ,że liczyliśmy na mniejszy miot , ale nie zmienia to faktu, że nawet gdyby nie znalazł żaden swego nowego domu to wszystkie zostały by u mnie ! Ja nie jestem nieodpowiedzialną osobą , która oddałaby koty do schroniska. Mam duży dom i działkę i zaręczam , że wszystkie pomieściłyby się bez najmniejszego problemu. Niniejszym tez mogę powiadomić , że 2 kotki znalazły już nowe domy . Pozdrawiam …

  • comment-avatar
    GreenCanoe 12 września 2012 (09:59)

    oj tam, oj tam:) nikt nie jest perfekcyjny:)
    pozdrawiam ciepło.

  • comment-avatar
    Kasia 12 września 2012 (09:55)

    Asiu, dziękuje za ten post, bo ja też tonę w garach, suszarkach, obieraczkach, a dostaw warzyw prosto ze wsi cały czas przybywa i to jest również dla mnie najpiękniejszy czas. Fakt – w tym roku jest inaczej – jestem na zwolnieniu, bo razem ze mną pichci małe Maleństwo w brzuchu, więc mam więcej czasu niż przeciętnie, ale gdy w czerwcu jesczze go nie miałam, pichciłam konfitury z truskawek po nocach i też byłam szczęśliwa!
    Za tydzień biorę sie za bez – Asiu, podaj jeśli możesz swoje przepisy, sprawdzone są zawsze lepsze! I na tą konfiturę z wiśni – będę miała na przyszły rok. Ostatnio przeszukiwałam Twojego bloga w poszukiwaniu nalewki z jarzębiny – zrobiłam ją w zeszłym roku i cieszyła sie największym uznaniem ze wszystkich, sok też był super, nalewka różana była moją faworytką, więc uwielbiam i ufam Twoim przepisom :) A cytryny w rumie uratowały mnie od pogodowej depresji! ;) A masz może sposób na nalewkę z żurawiny? Mam dostać owoce w sobotę i pomyślałam, że w tym roku taką zrobię…
    A ja od siebie dokładam też bardzo jesienny przepis na konfiturę z papryki. Robię ją pierwszy raz, ale w zeszłym roku dostałam 2 słoiczki od znajomej i była przepyszna do wszystkiego – kanapek, sałatek, zapiekanek, mięs. Trochę mnie przeraża żel-fix bo takowego nie używam, ale pokombinuję kilka słoików z nim i kilka bez niego bez niego…
    KONFITURA Z PAPRYKI
    5 kg czerwonej papryki (myjemy, wycinamy gniazda nasienne)
    ok 20 papryczek chilli (oczyszczonych z pestek)
    2-3 główki czosnku
    2 kg cukru
    2,5 l. octu 6%
    2 opakowania żelfixu 2:1 (jeśli jest z większą zawartością cukru, to dodać mniej cukru)
    Warzywa przpuścić przez maszynkę (najlepiej) lub drobno pokroić (jesli kroimy to do gotowania trzeba podlać odrobiną wody). Zagotować, przyprawić solą i pieprzem do smaku, dodać cukier i ocet. Gotować na małym ogniu do rozpuszczenia cukru. Dodać żelfix i gotować jeszcze 10 min. Nakładać gorące do gorących słoików (wyparzonych wrzątkiem lub w piekarniku), zakręcić. Wekować 15 min.

  • comment-avatar
    Anonimowy 12 września 2012 (09:01)

    Zdjęcia masz coraz lepszej jakości! cudne…w odróżnieniu od tekstów…:-(

  • comment-avatar
    Sielskie Klimaty 11 września 2012 (21:22)

    Zapomniałam jeszcze – zerknij na: http://www.beawkuchni.com/2012/09/wrzesniowe-przetwory.html
    W poprzednim tygodniu zrobiłam przetwory z fig – Bea narobiłam mi takiego "smaku", że musiałam spróbować. Wyszły przepyszne! Choć Maksio twierdzi, że on nie będzie jadł figi z makiem i kopniakiem…:-)

  • comment-avatar
    Sielskie Klimaty 11 września 2012 (21:14)

    Asiu – śliwek z czekoladą nie robiłam ale przetestowałam w tym roku wiśnie + kakao – wyszło super, tak dla odmiany. Kakao oczywiście czarne. Sypałam go do smaku więc nie pamiętam proporcji ale sporo tego poszło:-)
    Jeśli chodzi o śliwki, to moja ulubiona konfiturka jest z dodatkiem imbiru, cynamonu i gałki muszkat. + oczywiście cukier wedle smaku a śliwka bezkonkurencyjnie węgierka:-) Dla zaostrzenia czasami dodaję odrobinę rumu…:-) Śliwkowe przetwory dopiero przede mną, dzisiaj robiłam malinki, które uwielbiamy zimą do kaszy manny lub tak brutalnie prosto ze słoika:-) Na czarny bez będę polować w weekend, bo jadę na Mazurki a tam mam piękne miejsce gdzie psy d…. szczekają więc owocki są czyste jak łza:-) Za to już się delektujemy naleweczką z kwiatów czarnego bzu… pychota!!! A dzieciaki piją już syropek z kwiatków bo prychać mi już zaczęły… o zgrozo:-(
    Ściski dla Was, Magda

    • comment-avatar
      GreenCanoe 12 września 2012 (09:58)

      Robię dzis 2gą partię bzu. Naprawde było sporo owoców.
      A z tym rumem to mnie zaciekawiłas, planujemy jeszcze sliwki jedne zrobic – skuszę się:)
      ściski Madziu

  • comment-avatar
    scraperka 11 września 2012 (11:24)

    no no no widzę że przetwórstwo pełną parą! super:) dobrze jest gromadzić takie cudne zapasy na zimę. wspaniałe zdjęcia:)
    i dobrze napisałaś: słoiczki to powinna być przyjemność tylko i wyłącznie. w tym roku jestem dobrze zaopatrzona przez dziadków , ale już sobie obiecałam że w przyszłym roku też sama się zabiorę do roboty:)
    pozdrowienia
    p.s. kotki są wspaniałe, ale mam już psiaka , więc wolałabym nie łączyć:P

    • comment-avatar
      GreenCanoe 12 września 2012 (09:57)

      A my poaczyliśmy:):)
      mamy 2 psy i 3 koty:)

  • comment-avatar
    GreenCanoe 11 września 2012 (10:51)

    Alicjo – BETOLUX, napisałam Ci równiez w komentarzach. pozdrawiam ciepło, Asia

  • comment-avatar
    Fusion House 11 września 2012 (10:17)

    Nie wiem jak to sie stalo , ze wczesniej u Ciebie nie bylam…teraz dzieki innej blogerce ktora podala mi namiary na twoj blog dotarlam…do fantastycznego miejsca :)) Super ..bede czestym gosciem. Przyszlam tez z pytaniem….?czym malowałas swoje podłogi…bo ja tak bardzo bardzo pragne miec u siebie biale:)) Od wielu lat moj dom jest bialy ale podlogi zawsze te same..stare i za nic na swiecie nie chce ich wymienic …potrzebuje tylko kolory …bialego koloru …i bez odpryskow…:))) POzdrawiam i zapraszam do siebie…:)) Alicja

  • comment-avatar
    Go sia 10 września 2012 (10:15)

    Lubię tak w poniedziałek zaglądnąć do Ciebie,naładować akumulatory na cały tydzień.DOBRZE ŻE JESTEŚ -POZDRAWIAM

  • comment-avatar
    Anonimowy 10 września 2012 (09:32)

    Pozdrawiam słonecznie Asię, Kasię i wszystkie czytelniczki. Ogromne dzięki za wskazówki w sprawie jarmużu.Czekam na wiadomości Kasi na jej blogu i Asi o prostych ciekawych obiadach. Dzięki Tobie Asiu nabyłam książkę "Taniec z garami".Też będę się zaczytywała i wprowadzała z życie, to co znam,(może sobie odświeżę) i nowości. Życzę pięknego tygodnia. Elwira

    • comment-avatar
      GreenCanoe 11 września 2012 (10:52)

      Pozdrowienia serdeczne :):):0 mam nadzieję, że vbędziesz zadowolona z książki, mnie sprawiła ona sporo radości:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 10 września 2012 (06:16)

    Na tym blogu jest sprawdzony przeze mnie w sobotę bardzo dobry,prosty przepis na śliwki w czekoladzie: http://drobiazgidomowe.blogspot.com/search?updated-min=2012-01-01T00:00:00%2B01:00&updated-max=2013-01-01T00:00:00%2B01:00&max-results=1 Tylko że nie trzeba nic rozdrabniać -wszystko samo ładnie się rozpłynie w czasie gotowania. Pozdrawiam. JD

  • comment-avatar
    Anonimowy 9 września 2012 (13:26)

    śliczny ten twój blog- jestem stała bywalczynią :)
    i właśnie wyczytałam ze potrzebujesz sposobu na powidła z czekoladą- mam 2 takie przepisy, które dostałam od babc- robiłam jak dla mnie mmmmm…. pycha tak więc:
    sposób 1
    3 kg śliwek
    1 kg cukru
    20 dag kakao
    śliwki gotować potem zmielić i dodać cukier, gotować aż będzie gęste potem dodać kakao i wymieszać – nakładać do słoików i zagotować.
    sposób 2
    3 kg śliwek
    2 gorzkie czekolady
    2 cukry waniliowe
    śliwki gotować potem zmielić i dodać czekoladę oraz cukier, wymieszać, nakładać do słoików, nie potrzeba gotować tylko odwrócić słoiczki do góry dnem.

    smacznego, mam nadzieje ze komuś się przepis przyda i będzie tak smakował jak nam :)
    pozdrawiam ciepło!!

    Agata

    • comment-avatar
      GreenCanoe 11 września 2012 (10:53)

      I kolejny przepis – mozna na Was liczyc!:0
      Dzieekuję bardzo.

  • comment-avatar
    amna 8 września 2012 (21:26)

    jakie slodziaki!!!!!!!!!!
    zgadzam sie, ze trzeba jakos udparniac sie od roznych chorobst naturalnymi metodami!
    nie mam talentow ani umiejetnosci w dziedzinie przetworow, ale zaopatrze sie w sklepowy syrop z czarnego bzu!!
    na przeziebienie, jak juz dopadnie najlepszy zaparzony imbir z cytryna i miodem: dziala cuda!!!
    pozdrawiam cieplo!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 11 września 2012 (10:54)

      :):0 też stosujemy, imbir bardzo ładnie rozgrzewa gardło, struny głosowe. Kiedyś spiewałam – gdy miałam gorszy dzień, lub było chłodno i dopadało przeziębienie, zawsze przed próbą czy występem wypijałam herbatkę ze świeżo wtarym imbirem – rewelacja:)

  • comment-avatar
    Karolina Anna 8 września 2012 (07:54)

    Lulu jest najsłodsza! :) A sok z czarnego bzu uwielbiam, taki domowy jak kiedyś robiła moja babcia i mama. Narobiłaś mi ochoty na taki soczek :)
    Pozdrawiam :)

  • comment-avatar
    Paulina (wSalonie.pl) 8 września 2012 (06:42)

    rewelacyjne to zdjęcie jabłka. aż chce się je schrupać!

  • comment-avatar
    Iza 7 września 2012 (18:10)

    ja moze w przyszłym roku zabiorę sie do przetworów.. narazie syn absorbuje bardzo moj czas.. a jak nie to fotografia i zycie codzienne..;) kota bym przygarneła.. ale narazie mam jedną rozrabiakę i nie chce wiecej brac do bloku… A ciebie cały czas podziwiam za energię i pomysły i ich realizacje :D

    • comment-avatar
      GreenCanoe 11 września 2012 (10:55)

      Wielkie buziaki dla całej Waszej rodzinki!! Mam nadzieję, że synek nie daje Ci za bardzo popalić:):):):)
      Uściski:)

  • comment-avatar
    hania 7 września 2012 (16:37)

    Podziwiam. Ja jakoś chyba nie potrafię wygospodarować czasu na robienie przetworów.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 września 2012 (14:52)

    A ja z innej beczki :-) Może masz Asiu jakieś sprawdzone przepisy na szybkie acz zdrowe dania? Jestem "miastową" mamą, rano dzieci pędem do przedszkola, żłobka, potem stanie w korkach, po 8 godz w pracy … korki i pędem po dzieci…. Dzień zlatuje, ja zmęczona, a tu tyle roboty w domu, wiadomo, jak to my kobiety :-) Nie chcę spędzać wieczora w garach, a moje dzieci mimo że mają pełne wyżywienie zawsze do domu wracają głodne, nie wspomnę już o mężu :-) Nie ukrywam też, że wolę spędzić późne już popołudnie z dzieciakami na zabawach lub dla odstresowania zająć się np. rękodziełem, niż tkwić w ww garach, proszę więc POMÓŻ :-) Może w jesiennym magazynie znalazło by się miejsce na takie szybkie i proste dania, acz zdrowe i pełne witamin :-)
    Z pozdrowieniami dla wszystkim zapracowanych mam :-)
    Ada

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (14:59)

      OKI :) Mówisz i masz:)
      Zrobione!
      postaram sie i na blogu i w magazynie cos pokazać, ok?
      pozdrowienka zapracowana mamo:)

    • comment-avatar
      Anonimowy 8 września 2012 (06:33)

      Wielkie dzięki :-) Pozdrawiam!

  • comment-avatar
    GreenCanoe 7 września 2012 (14:00)

    Melko – DZIĘKUJĘ…
    :):):):

  • comment-avatar
    Mela 7 września 2012 (13:22)

    Witam
    Pewnie tysięczną osobą która ci napisze,że mam świetnego bloga i bla…bla…bla….Ale chciałabym coś dodać od siebie z głębi serca.Pomimo tego,że na codzień zajmuję się aranżacją wnętrz, to w sumie dzięki Tobie odkryłam w sobie upodobanie do jasnych wnętrz, i zamiłowania do stylu wintage.Jakoś wcześniej mnie to nie interesowało i robiłam minimalistyczne i bardzo nowoczesne wnętrza.Zmobilizowało mnie to do zmian salonu na barwy jasne beżowe z dodatkami w stylu skandynawskim.I efekt nie mnie oceniać,ale się chyba udał.Przyjaciółki widząc salon po zmianach śmiały się,że wygląda jak z magazynu modowego i aż boją się siąść na kanapie by nie pomiąć poduszek . Chciałam tylko powiedzieć ,że cenie twoje podejście do życia, stylu życia itd, i nawet myślę że jakbyśmy się spotkały to byśmy się dogadały.Pomimo wielu blogów w podobnym stylu do twojego, uważam że jest jednym z lepszych.Fotki są zawsze nastrarajające dobrej jakości w dobrym stylu i guście….zawsze się uśmiecham, jak kupuję magazyn np.moje mieszkanie i widzę tam twoją sesję która widziałam wcześniej na twoim blogu:)….Dziękuję Ci za bloga i inspiracje z niego płynące i szacun za czas poświęcony na aranżacje, dom, syna,ogródek itd……ja pomimo braku potomka i domu nie mam czasu na takowe przyjemności, więc lubię podpatrywać u ciebie:)…dobra rozgadałam się:)….kończę….Miłego popołudnia….
    Mel

  • comment-avatar
    Mela 7 września 2012 (13:21)

    Witam
    Pewnie tysięczną osobą która ci napisze,że mam świetnego bloga i bla…bla…bla….Ale chciałabym coś dodać od siebie z głębi serca.Pomimo tego,że na codzień zajmuję się aranżacją wnętrz, to w sumie dzięki Tobie odkryłam w sobie upodobanie do jasnych wnętrz, i zamiłowania do stylu wintage.Jakoś wcześniej mnie to nie interesowało i robiłam minimalistyczne i bardzo nowoczesne wnętrza.Zmobilizowało mnie to do zmian salonu na barwy jasne beżowe z dodatkami w stylu skandynawskim.I efekt nie mnie oceniać,ale się chyba udał.Przyjaciółki widząc salon po zmianach śmiały się,że wygląda jak z magazynu modowego i aż boją się siąść na kanapie by nie pomiąć poduszek . Chciałam tylko powiedzieć ,że cenie twoje podejście do życia, stylu życia itd, i nawet myślę że jakbyśmy się spotkały to byśmy się dogadały.Pomimo wielu blogów w podobnym stylu do twojego, uważam że jest jednym z lepszych.Fotki są zawsze nastrarajające dobrej jakości w dobrym stylu i guście….zawsze się uśmiecham, jak kupuję magazyn np.moje mieszkanie i widzę tam twoją sesję która widziałam wcześniej na twoim blogu:)….Dziękuję Ci za bloga i inspiracje z niego płynące i szacun za czas poświęcony na aranżacje, dom, syna,ogródek itd……ja pomimo braku potomka i domu nie mam czasu na takowe przyjemności, więc lubię podpatrywać u ciebie:)…dobra rozgadałam się:)….kończę….Miłego popołudnia….
    Mel

  • comment-avatar
    Marika 7 września 2012 (11:58)

    Piękne zdjęcia (jak i same przedmioty na nich ujęte):)
    Jakim Asiu aparatem je robisz?

  • comment-avatar
    Wirtualny Ogród Ewy G. 7 września 2012 (09:14)

    Pamiętam z dzieciństwa ogromne ilości zrywanego czarnego bzu i sok-syrop z niego robiony. Rzeczywiście musi mieć niesamowitą siłe, bo to był ulubiony napój zimowy mojego schorowanego ojca. Na pewno pozwolił mu przeżyć wiele lat ponad ten czas, który dawali mu lekarze. Ktoś tu napisał, że rewelacyjnie obniża ciśnienie. Muszę to wypróbować na swojej mamie. Choć ja osobiście mam bzowstręt, wynikający z jakiegoś jego specyficznego zapachu. Zobaczę czy przetworzone owoce też tak na mnie wpływają, bo od czasu dzieciństwa trochę wody upłynęło, więc zapomiałam. Ale suszone owoce czy wyciągi, które są używane w herbatach owocowych ("jagodowa" – to określenie wywołuje pusty smiech u mnie) od razu powodują ogromny ból głowy i mdłości.
    Pozdrawiam znad słoików.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (14:02)

      Fakt, zapach jest rzeczywiście bardzo specyficzny. Ja go uwielbiam za to:)
      Ale nie wiedziałam, że suszone owoce dodaje sie do herbatek…..zaskoczyłas mnie.

      pozdrowienia ogrodnicze:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 września 2012 (08:25)

    U mnie powidła śliwkowe już mieszkają w słoiczkach. Dziś w piekarniku suszę pomidory – pierwszy raz. Mam nadzieję, że się udadzą. Czarnego bzu mam trochę na działce, więc pomyślę o soku. Aronię też należy wykorzystać na nalewkę i na powidła w połączeniu z gruszkami i jabłkami.
    Pierwsze dni jesieni pachną niepokojem – to moje określenie.
    Pozdrawiam mróweczkowo i przetwarzajmy dalej co się da.
    felamaj :-)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:13)

      Trzymam kciuki za suszone pomidory. Moje zeszłoroczne niestety "wykipiałY" Dałam świezy czosnek zamiast suszonego – skisił się i wszystkie przetwory były do "wybuchu" :):)
      W tym roku sobie darowałam….porażki bolą:)

  • comment-avatar
    lasche 7 września 2012 (08:03)

    Asiu, mogłabyś podać przepis na mieszankę przeciw – chorobną? CO prawda my mało chorujemy ale jakoś czarny bez z lipą brzmi fascynująco :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:11)

      Obydwa napary robie oddzielnie. Lipę suszę – i taka zalewam wrzatkiem zimą. jak już nabierze mocy, odlewam płyn i dolewam do niego syrop z bzu.

      Ja robię ten syrop w jednym garnku 5 litrowym, wrzucam do niego pełen wiklinowy kosz kulek bzowych ( trzeba je najpier oderwac od gałazek) – do tego wlewam 3 litry wody i 0,7 kg cukru. Można więcej – wtedy syrop bedzie bardziej do rozwadniania, ale nam chodzi raczej o nierozwadnianie go:):)
      Gdy sie zagotuje – zlewasz przez sitko drobne, do butelek i już.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 września 2012 (07:03)

    Asiu dziękuję za wszystko, co dla nas Twoich "przyjaciółek" czytających wielokrotnie Twojego bloga piszesz i fotografujesz.
    Mam do Ciebie i innych osób pytanie: w ogródku wysiałam torebkę jarmużu. Wyrósł wielki i w dużej ilości. Co z niego można zrobić? Trochę na ten temat czytałam, ale dalej nie mam pomysłu. Czy znacie jakieś proste przepisy? Pozdrawiam najserdeczniej Elwira

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:08)

      Poprosiłam Kasię, by odpowiedzała na to pytanie – bo to jarmużowy miszcz nad miszcze:):):)

    • comment-avatar
      Kasia Bellingham www.angielskieogrody.com 7 września 2012 (20:42)

      Dziewczyny, akurat przygotowuję artykuł o jarmużu dla Na Ogrodowej (będzie wyświetlony równo za tydzień). Póki co, to mam dla Elwiry dwie super proste propozycje:

      – zerwij najmłodsze liście. Usuń twardszą, środkową część i zostaw tylko miękkie liście. Umyj i ugotuj na parze. Podawaj solo lub okraszone boczkiem czy masełkiem. To jest naprostszy i super zdrowy sposób gotowania jarmużu – my tak go jemy prawie codziennie w sezonie – bardzo dużo żelaza!

      – odetnij starsze, większe liście i ułóż z nimi bukiet kwiatowy – liście jarmużu są świetnym dodatkem do kompozycji roślinnych, wyglądają pięknie z daliami lub cyniami.

      A po przepisy itd zapraszam za tydzień. Ściskam mocno, K

  • comment-avatar
    monroma 6 września 2012 (21:33)

    Przepis na powidła śliwkowe z czekoladą znalazłam u Ady, o tu: http://drobiazgidomowe.blogspot.com/2012/08/powida-sliwkowe-z-czekolada-i-do.html

    Lulu jest urocza! Nasz Bagira ma podobnie "ozdobiony" nosek :)

  • comment-avatar
    Niezapominatka 6 września 2012 (20:47)

    Dobrze,ze poprosiłaś o przepisy na przetwory śliwkowe, bo ja jutro jadę na targ zaopatrzyć się w tony węgierek i chętnie też skorzystam z powyższych podpowiedzi ;)

  • comment-avatar
    princes1976 6 września 2012 (20:42)

    Moja mama robiła węgierki z prawdziwą czekoladą. Były tak pyszne, że zjadłam cały słoiczek. Nie znam dokładnych proporcji ale się podpytam i podam.
    Pozdrawiam

    • comment-avatar
      princes1976 8 września 2012 (20:53)

      Podpytałam i…
      6kg śliwek, 3 czekolady( 2 gorzkie, jedna mleczna), łyżeczka przyprawy korzennej do pierników, cukier-ilość wg uznania i słodkości samych śliwek.
      Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 września 2012 (20:12)

    Kociaki uwielbiam, a że mieszkam na wsi, to zawsze jakiś do mnie wprowadza się :-) a ja potem muszę znaleźć im nowy domek, co nie zawsze jest prostą sprawą.
    Nutellę ze śliwek robię, tak jak w tym przepisie http://drobiazgidomowe.blogspot.com/ Polecam. Iwona P.

  • comment-avatar
    migotka.30 6 września 2012 (20:03)

    U mnie w tej chwili w domu pachnie jabłkami i pomidorami.W tym roku śliwek nie uświadczysz..Ze śliwek polecam również konfiturę z niewielką ilością octu (bez mieszania): 3kg śliwek, 0,5 kg cukru, 3 łyżki octu.Wypestkowane zasypujemy cukrem, dodajemy ocet – mieszamy i odstawiamy na 24 godz.Po tym czasie stawiamy na ogień na 3 godz i NIE MIESZAMY!! Później można jeszcze dosłodzić,jeśli ktoś lubi ;)
    Dziki bez jeszcze nie dojrzały …

    Ps.Zrobiłam masełko szałwiowe – dziękuję za nowy przepis :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Kasia

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:07)

      Proszę Kasiu, na zdrowie:)
      Mam nadzieje, że polubisz je jak i ja:)
      ściski

  • comment-avatar
    Ola_83 6 września 2012 (19:41)

    Asia, ja tego swojego modela próbuje do kota od Moni przekonać ale padają same groźby, że się wyprowadzę razem z nim:-( i co ja mam zrobić???:-)))
    buziaki wielkie!!!
    p.s. a tak poważnie,to jak się we dwójkę operuję, to wszystko jest łatwiejsze! Masz Skarb, nie Męża:-)))

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:06)

      :):):):):):)
      powiedz modelowi, że przeciez my tez mamy i psy i koty – i co? NIC absolutnie NIC:)…poza gonitwami:):)

  • comment-avatar
    renia0605 6 września 2012 (19:41)

    http://www.mojegotowanie.pl/kuchnie_swiata/wegierska_i_balkanska/nutella_ze_sliwek_z_czekolada#.UEj5qaMljcs
    buziaczki i dzięki za kolejną dawkę pozytywnej energii.

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 września 2012 (18:56)

    Mnie też przygotowywanie zapasów sprawia wielka frajdę. Nie jestem Matką Polką Cierpiącą typu :O matko zrobiłam 1500 słoików, padam, ale się narobiłam,kto to doceni, itp. Celebruję każdy słoiczek, /a jest ich trochę;)/ przyklejam nalepki,ubieram kapturki.Lubię to.A jak zimą otwieramy zapasy to zawsze pamiętam, który kiedy robiłam;). I podobnie jak Wam pełna piwnica daje poczucie bezpieczeństwa.
    Pozdrawiam -już jesiennie -z Warmii.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:05)

      NO WŁASNIE o tym pisałam:):):)
      Jesli czynność owita jest w przyjazne nastawienie – przestaje byc obowiązkiem:)

      Kaszuby odsyłaja pozdrowionka! :)

  • comment-avatar
    Konwaliowa Bombonierka 6 września 2012 (18:29)

    ehhhhhh
    rozczuliłaś mnie totalnie….
    Począwszy od warzyw, na włochatych szczęściach kończąc….
    Boskie są!
    te małe ogonki jak antenki, te podskoki i tańce, te małe i miękkie jak gąbeczka uszka i te delikatne jak muślin podusie pod łapkami….
    mam kotkę Metką zwaną od lat przeszło 10 jest z nami. Teraz jest stateczną dama, choć figle nadal panują w jej czarnej głowce:)

    Ściskam mocno i uwielbiam do Ciebie zaglądać…. potrafisz nakarmić moje oczy i dusze.
    Dziękuję:)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:04)

      To nasze sędziwe kocicie są w tym samym wieku:) Lilu i Malibu tez maja po 10 latek…ale podobno w ogóle nie wyglądają:)

      bardzo serdecznie Cię pozdrawiam:)

  • comment-avatar
    bajowka 6 września 2012 (17:34)

    Ale macie zapasów, tylko pozazdrościć:) To zdjęcie z jabłkiem uwielbiam, jest piękne. Co do kociaków to chętnie byśmy przygarnęli, ale w domu już jeden u nas pomieszkuje:)

  • comment-avatar
    amelia 6 września 2012 (17:22)

    co ja bym oddała za własne śliwki..w tym roku miałam na moim drzewku raptem 3:-)za to nadrabiam przecierami z własnych pomidorów,skrzynka za skrzynką..
    no i dobrze ,że ktoś przypomniał o czarnym bzie,rośnie go w okolicy mnóstwo,czas chyba w tym roku się za niego zabrać.
    dzięki Zielona Łódko,że Tu jesteś
    a.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:03)

      My własnych także nie mamy. U babci rosły takie, że do przetworów nie dodawało się cukru. Te nasze są kupne – ale zawsze jestem wierna węgierkom. Kiedyś, raz jeden kupiłam bycze sztuki- i jak okazały sie być głównie wodą…wróciłam potulnie do malutkich węgiereczek:)

      pozdrowieonka dla Ciebie CZARODZIEJKO:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 września 2012 (17:14)

    Witam! jako że chetnie podczytuję Twoje przepisy, dziś mam okazję dołaczyć swój na sliwkową nutellę:
    1,25 kg surowych śliwek przepuszczam przez maszynkę do mielenia mięsa ( bez pestek), gotuję je ok. 2 godz. dodaję 0,5 kg cukru, 1 cukier waniliowy, 10 dkg kakao- podsmazam wszystko ok. 20 min i gorące nakładam do słoików, moje dziewczyny je uwielbiają, pozdrawiam serdecznie Ewa:)
    ewitaoska@interia.pl

  • comment-avatar
    Minty House 6 września 2012 (16:48)

    U nas czarny bez pojawił się nie wiadomo skąd i nie wiadomo kiedy. Panowie, co pomagali mi trochę w ogrodzie z konstrukcją rabat od razu chcieli go wyciąć, bo to przecież chwast! I tu spotkali się z moim stanowczym sprzeciwem i dobrze, że się zbuntowałam, bo bez odwdzięczył się cudownym zapachem kwitnących baldachów, z których zrobiłam przepyszny syrop. A teraz czas na sok z owoców, może jutro? Pozdrawiam :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 7 września 2012 (12:00)

      No tak, bez uchodzi za chwast – pewnie dlatego, że tak łatwo sobie rośnie:) W tym roku nie robiłam syropu, ale za to soku będzie zatrzęsienie. Ewus – ściski dla całej Waszej rodzinki,

  • comment-avatar
    witchqueen 6 września 2012 (16:40)

    zdjęcia wyglądają smakowicie, śliczne kocięta…

  • comment-avatar
    Agata Rak 6 września 2012 (15:44)

    a zapraszam na mój blog tam właśnie przed chwilą podałam sprawdzony przepis…pozdrawiam

  • comment-avatar
    jabloniee 6 września 2012 (15:28)

    Najpierw się głodna zrobiłam jak na te wszystkie pyszne warzywa i owoce patrzyłam, a potem żal serducho ścisnął, bo chętnie wziełabym takiego kociaka, ale ja i córka mamy tak silną alergie, że nie ma nawet o tym mowy, mimo, że obie bardzo o kociaku marzymy (kiedyś miałyśmy dwie cudowne kotki). Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 września 2012 (15:20)

    ja tylko napiszę mniam mniam mniam :)
    aż czuje zapach Twoich pyszności :)

    pozdrawiam

    Agnieszka z Mierzei Wiślanej

  • comment-avatar
    Myszka 6 września 2012 (14:30)

    Oj jak zazdroszczę dostępu do węgierek!!!
    Ślinka mi cieknie na samą myśl o tych pysznościach jakie przygotowywujesz:)

  • comment-avatar
    Maryś 6 września 2012 (14:06)

    Czarny bez… W mojej rodzinie od zawsze, a ja przerwałam na chwilkę tę tradycję z racji cygańskiego życia w którym zapasy ze słoików przeprowadzkom nie sprzyjają :)
    Ale powidła ze śliwek "czekoladowe" właśnie są moim marzeniem na zimowy sezon… Przepis znalazłam dzień, dwa dni temu i zamówiłam piękne węgierki, juz po nie właśnie śmigam
    A przepis – jeśli tak to można nazwać podała JO – Tuuuu :)
    Choć unikam nazywania późnego lata wczesną jesienią, bo za ta nie tęskno mi wcale – to wyobraziłam sobie zapach Twojego domu i nie powiem… Czaruje :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:41)

      Dla mnie granica jest jedna- wrzesień =jesień:) Nasz ogród od połowy sierpnia zawsze wyglada już jesiennie, a co najwazniejsze jesień czuc w powietrzu – ranki sa tu bardzo zimne, tydzień temu mielismy tylko 7 st ciepła rano BRRRR.

      Masz racje – trudno się przeprowadzac ze słoikami:):):)

    • comment-avatar
      Maryś 7 września 2012 (17:24)

      A widzisz… U nas zawsze "tak szkoda lata", że ja oddalam tę jesień zanim nie sypnie mi kolorowymi liśćmi po głowie :))))
      Ale robię te konfitury właśnie, bo strasznie mnie ten przepis skusił i u mnie dom nalesnikoluby – to beda w sam raz :)

  • comment-avatar
    Barbara 6 września 2012 (14:03)

    Ogromne pozdrowienia dla Pawła!!!! nawet nie zadajesz sobie teraz sprawy ile babeczek zazdrości Twojej żonie takiego współwspacza…, bo że masz super żonę to już wszyscy wiedzą!!! Oj będzie Leoś oblegany niedługo, jak geny po rodzicach dostał, hehe
    ja uwielbiam ryć w ziemi, ale przetworów to już nie ogarniam…. buziaczki dla wszystkich!!!!

  • comment-avatar
    Jomarowy Świat 6 września 2012 (14:01)

    Asiu – jak zawsze pięknie… Cudne zdjęcia… Zdradź mi co takiego przygotowujesz z cukinii? Dostałam niedawno od szwagra cały wór tego smakołyku, zużywam na potrzeby bieżące (zapiekanka, zupa, leczo). Właśnie w garnku mam leczo do słoików. Chętnie spróbuję czegoś innego, bo jeszcze kilka szt. mam :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:38)

      Cukinie podgotowuje – jak do leczo, przyprawiam i tak zamrazam. Zima rozmrazam, dodaje do niej zrobiony przez siebie sok z pomidorów, podsmazam cebulkę,dodajemarchew itp – i mam zimowe leczo:)
      ja mam naprawde ogromna zamrażarę, dużo mogę w nią na zime napchać.

    • comment-avatar
      Jomarowy Świat 6 września 2012 (14:59)

      Podgotowujesz ją prędzej przed zamrożeniem? Taka by mi się zimą przydała do zapiekanki makaronowej, którą lubimy.
      Spiżarkę też mam fajną, jeszcze mi brakuje zamrażarki oddzielnej, pojemnej. Lubię tak jak Elisse mieć świeże warzywa zamrożone i przygotowane do odpowiednich potraw :) Ale to wydatek odłożony na bliżej nieokreśloną przyszłość… :(

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (15:10)

      Tak, wrzocam do gara pokrojona, dolewam oliwy, przyprawy – i lekko duszę, ale nie do końca. Taką lekko podduszoną zamrażam.

  • comment-avatar
    Kamila 6 września 2012 (13:18)

    Asiu, to ja jeszcze wtrącę małą dygresję do soku z czarnego bzu-REWELACYJNIE ZBIJA WYSOKIE CIŚNIENIE. Moja babcia stosuje go od lat i pamiętam ,że kiedyś tym dobrodziejstwem uratowała sąsiadce życie.

    Prawda stara jak świat-siła tkwi w naturze!

  • comment-avatar
    ula 6 września 2012 (13:03)

    No ja też tonę pod "robotą" wszelaką, która sobie sama na głowę zwaliłam w postaci jesiennych porządków od sprzątanie poprzez przerabiane, owoców i warzyw, no ale to akurat najprzyjemniejsze i… buuu też mam do oddania stertę kotów ;)) a dokładnie 7…
    a co do śliwek – przesypujesz w słoiku każdą warstwę śliwek cukrem i cynamonem, zostawiasz na dobę aż puszczą sok, pasteryzujesz i masz rewelacyjne śliwki w syropie do np. kruchego ciasta , albo lodów itp…
    buziaki!!!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:37)

      Ula – jak mi Monia powiedziała, ile macie kotów to zdębiałam po prostu…..
      matko z córką, jak Wy sobie radzicie???

      Moje 3 sztuki to malutki pikulek przy waszej ferajnie.
      Życzę zatem żeby poszły w dobre ręce.

    • comment-avatar
      ula 6 września 2012 (16:06)

      Che che… ;))) jakoś idzie , ale miewam dość nieraz ;)) sierściuchów

  • comment-avatar
    Lorka 6 września 2012 (12:58)

    u mnie też w garach się gotuje.. suszarka do warzyw chodzi non stop.. wczoraj poszlam sprawdzić czy już bez dojrzał, ale ,ze rosnie w lesie to jeszcze zielony…
    uwielbiam ten moment gdy kolorowe sloiczki zaczynają się piętrzyć w kuchni.. czuje się bezpiecznie i gotowa na zime…( w tym roku posadziłam w swoim ogrodzie właśnie taki patyk czarnego bzu.. ciekawe czy przetrwa)
    a tutaj niesamowite zdjęcie liski… takiego bzu jeszcze w polsce nie widziałam…
    http://a4.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/325477_10151205780855681_1072145692_o.jpg

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:35)

      Mam to samo uczucie- pełne półki równa się bezpieczna zima:):):) Chyba to jakis atawizm zmwierzęcy:):):) Może byłysmy wcześniej wiewiórkami:)???

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 września 2012 (12:56)

    Witam Joasiu,

    mailowo już się odzywałam. W komentarzach udzielę się po raz pierwszy. Wczoraj wstawiłam do spiżarni tradycyjne powidła, a jutro zabieram się za zrywanie kolejnej partii śliwek i mam zamiar przygotować je tak, jak kiedyś moja Mama – z dodatkiem posiekanych włoskich orzechów, miodu i cynamonu /składniki dodawane pod koniec tradycyjnego procesu przygotowywania powideł/. Mają niepowtarzalny smak, doskonale komponują się z piernikiem, a mnie najbardziej smakują prosto ze słoika;-).
    Polecam.

    Z pozdrowieniami, Marta.

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:35)

      DZIĘKUJĘ Ci Marto! ale fajny pomysł – że też nie wpadłam wczesniej:):)
      na pewno zrobię kilka słików.

    • comment-avatar
      Anonimowy 6 września 2012 (18:24)

      …to jeszcze dodam, że jeśli lubisz aromat goździków, możesz wrzucić kilka do wcześniej podanych składników.

      Marta

    • comment-avatar
      Anonimowy 10 września 2012 (19:39)

      Hej, Asiu. Już kolejny dzień, wyjadając cynamonowe powidła ze słoika, noszę się z zamiarem napisania, że wyszły pyyyyyszne. No to piszę. Są pyyyyyszne.
      Czy skusiłaś się wypróbować przepis? U mnie śliwki nadal w fazie przetwarzania, ale jutro zaczynam walczyć z brzoskwiniami. Od surowych brzuch mnie już boli, wiec czas zacząć pakować je do słoików;-) Pozdrawiam znad garów:-)
      Marta

  • comment-avatar
    Zacisze 6 września 2012 (12:51)

    Ale pyszności szykujesz:)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:34)

      :):) Jak Was znam tez pewnie bedziecie szaleć z garami, prawda?

  • comment-avatar
    Iza - Jasminum 6 września 2012 (12:40)

    O, właśnie myślałam dziś ze trzeba by coś pożytecznego zrobić z tych owoców :)
    Z czekoladą robiłam w tym roku wiśnie i mam mieszane uczucia… do wyjadania łyżką lub do np lodów pyszne, ale już z chlebem smakuje dziwnie… coś jakby rozsmarowac na nim czekoladkę mon cheri… :)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:33)

      Iza, ja w tym roku zrobiłam pierwszy raz prawdziwą konfiture z wisni – nie dżem. Wyszła tak boska, że jestem na siebie zła , iz tylko tyle słoiczków.
      Na zimę bedzie hitem:)

      wiśnie i czekolada…musiałabym spróbować.

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 września 2012 (11:50)

    Hej :)
    Dostałam nową pracę i jako że nie mam jeszcze za dużo do roboty, to od ponad dwóch tygodni czytam 'Cię' od samego początku…jesteś wspaniałą osobą :) Dajesz mi powera do działania no i zakochuję się w twoich 'dziełach' :):):)

    Życzę dużo radości i miłości!

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:31)

      GRATULUJĘ nowej pracy!
      pozdrawiam Cię ciepło:)

  • comment-avatar
    kami 6 września 2012 (11:38)

    Ja w tym roku po raz pierwszy robilam powidla z kakao i wyszly pyszne, 3kg sliwek, 80dkg cukru, 3 lyzki cukru waniliowego i 40dkg kakao, oczywiscie gorzkiego, no i mozna sobie ilosc samemu regulowac, najpierw smaz powidla, a kako dodawaj juz pod sam koniec , na jakies ostatnie 20 minut, u Ciebie jak zwykle przepieknie, pozdrawiam:)

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:31)

      Rozumime, że ma to być prawdziwe, gorzkie kakao?

  • comment-avatar
    asiawhitekitchen 6 września 2012 (11:32)

    i jeszcze nutella śliwkowa o tu :)http://asia-white-kitchen.blogspot.com/2012/05/nutella-sliwkowa.html

  • comment-avatar
    asiawhitekitchen 6 września 2012 (11:30)

    Śliwki w zalewie z czerwonego wina i octu bardzo proszę http://asia-white-kitchen.blogspot.com/2012/09/polska-wegierka-i-czerwone-wino-czyli_2.html
    Serdecznie pozdrawiam :)

  • comment-avatar
    Natalia 6 września 2012 (11:27)

    Odmachuję też znad garnków,tyle że ja pichcę właśnie obiad;)
    Słyszałam o właściwościach witaminowych soku z czarnego bzu,ale jeszcze nigdy na swojej drodze go nie spotkałam,może czas najwyższy,bo gdy tylko nadchodzi zima zaraz łapią mnie jakieś zmory chorobowe.
    Pozdrawiam serdecznie!

    P.S a Ciciaki piękne,mam nadzieję że szybko znajdą kochające domki!

  • comment-avatar
    Justyna 6 września 2012 (11:17)

    Oj pyszności…ja z przetworów to tylko smażone jabłka;)) jakoś nie moja bajka!!!
    "KICILAKI" urocze, oby trafiły do dobrych ludzi;)
    Pozdrawiam cieplutko

    • comment-avatar
      GreenCanoe 6 września 2012 (14:29)

      no własnie o to nam chodzi,żeby jacyć fajni czółnowicze przygarnęli.

  • comment-avatar
    Marianna 6 września 2012 (11:06)

    Witam :)
    To proszę http://www.beawkuchni.com/2009/09/zapasy-przetwory-sliwki.html
    smaż ile się da :)))
    Pozdrawiam
    Marianna

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.