CAŁA POLSKA CHODZI BOSO:) - GREEN CANOE

CAŁA POLSKA CHODZI BOSO:)

A i owszem – CHODZIMY BOSO:) Samozwańczo ogłaszam się ambasadorem bosowania:) O moim nieuleczalnym nawyku pisałam Wam już kiedyś. Bosuję o każdej porze roku:) Nawet zimą biegam bez skarpetek ( zdarza się, że i na dworze) co doprowadza moich najbliższych do jęków rozpaczy. I chyba nikt się nie zdziwi, że akcja propagowania tego nawyku – zbliżającego człowieka do natury – trafiła wprost do mojego serca. Tym samym i na strony bloga:) O ideach towarzyszących akcji możecie przeczytać TUTAJ. Trwa ona od 28 maja do 5 czerwca ( warsztaty w trójmieście 2-5 maja) „Cała Polska Chodzi Boso to pozytywna akcja społeczna o charakterze proekologicznym i prozdrowotnym, która jest skierowana do mieszkańców miast. Ma na celu integrację mieszkańców aglomeracji wokół tematu poprawy jakości życia w dużych ośrodkach miejskich.” Wsiowych ludzi na bosowanie namawiać nie trzeba – nie ja jedna kocham czuć pod stopami letnią trawę o poranku:) prawda? Ale jestem pewna, że także w miastach uda się znaleźć kawałek zieleni i dać stopom trochę wolności:) Kiedy ostatni raz zabraliście dzieciaki do parku na piknik? Taki prawdziwy, z koszem pełnym pyszności, kocem i bieganiem na boso? Jeśli dawno temu, to czas nadrobić zaległości:)  Mam to niesamowite szczęście, że codziennie rano, w piżamie, na bosaka i z kubasem kawy w rękach robię obchód ogrodu. Często towarzyszy mi Leoś – też na bosaka i w piżamce:) No i wszystkie zwierzaki. Idzie cała nasza szóstka od krzaczka do krzaczka, od drzewa do drzewa, a kończymy zawsze na placu zabaw. Potem tylko Leonkowe ZIUUUUUUU ze zjeżdżalni i już można wracać do domu na śniadanie. Zapraszam Was na nasz dzisiejszy poranny spacer:) NA BOSAKA:) oczywiście.

 

  
Ale nie tylko poranki mamy piękne.. Niedzielne popołudnia bywają uroczo ospałe:)  Świergot ptasi, szum drzew…bujanie hamaka, rodzina razem…ot, małe wielkie szczęścia. Leoś swoje letnie popołudniowe drzemki odbywa właśnie w bujaku:) Opatulony w kołderki i kocyki śpi słodko …tata Leosia także:) A pilnuje ich Hrabia. Oczywiście hamakujemy się na boso:)

Wieczorami ruszamy na spacer. Bliskość ” na wyciągnięcie ręki” jezior sprawia, że możemy zawsze poczuć się jak na wakacjach:)  Wtedy także często zdejmujemy buty – woda wita stopy przyjemnym chłodem.

 

 

 

Moi mili – życzę Wam SUPER SŁONECZNEGO, udanego tygodnia – na bosaka! i w komitywie z przyrodą:). Mam nadzieje, że nie tylko ja preferuję styl życia w bliskim kontakcie z trawką:)
Zielone uściski dla wszystkich:)

Dziękuję za Twój komentarz.

54 komentarze

  • comment-avatar
    i love nature 11 czerwca 2011 (22:04)

    Ja również zaliczam się do towarzystwa "bosaczy" i czekam jak tylko choć odrobinę ciepło będzie i od razu zrzucam skarpetki.Taka odważna, by biegać boso zimą, nie jestem ;)

  • comment-avatar
    Anonimowy 10 czerwca 2011 (18:40)

    Witam, pewnie znowu przejdę bez echa ( już taki mój los,że wszyscy, do których pisze mnie ignorują ). Czytam ten blog po raz drugi, tym razem z komentarzami. Nasuwa mi się tyle pytań i wymyśliłam, że jako 553963 gość nie mam raczej szans na odpowiedź i bo sama nie wyobrażam sobie udzielenia odpowiedzi na pewnie setki e-mail. Chciałabym skopiować Pani życie, mieć taka wrażliwość, jasno sprecyzowane poglądy, pogodzić tyle pracy i rzeczy naraz. Umieć tak pisać, umieć wyszukać przedmioty, tematy. Wiele już w życiu osiągnęłam, ale kończy mi się motywacja, mój zapał jest krótkotrwały. Co robić ? Czy to co wiedzę i czytam jest dla mnie do osiągnięcia? Nie mam na myśli wartości materialnych. ILA

  • comment-avatar
    Anonimowy 9 czerwca 2011 (14:53)

    Asiu, witaj :)

    Ogród Wasz jest przepiękny!
    A na bosaka najbardziej lubię chodzić sobie po piasku nad morzem :)
    Pozdrawiam mocno

    Aldona

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 czerwca 2011 (16:10)

    Asiu… i czytelnicy..pomozmy Renatce wygrać z rakiem!
    http://blogiemwraka.blogspot.com/

  • comment-avatar
    Aurora 5 czerwca 2011 (17:13)

    A więc to nie tylko hobbici zwyczaj :))

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 czerwca 2011 (22:09)

    Na bosaka może tak , ale jednak nie pełno klesczy. Miałam z nimi bliski kontakt, cztery tygodnie antybiotyk brałam. Dziecko na bosaka nigdy w życiu co za pomysł.

  • comment-avatar
    making baking & creating 4 czerwca 2011 (21:02)

    cała Polska chodzi boso , chodzę i ja:) UUUUUUUwieeeeeelbiaaaaaaam:)

  • comment-avatar
    gocha 3 czerwca 2011 (05:42)

    Ale raj wokół Was! Na bosaka? Bardzo chętnie – ja nawet pantofli w domu nie mam :) Ale mieścina by szumiała, że zwariowałam, jakbym tak do sklepu naprzeciw wypadła :D Aż taka ekstrawagancka i odważna nie jestem :)

  • comment-avatar
    Sabik 2 czerwca 2011 (15:25)

    Boso przez świat..? Zaliczyliśmy dziś bosą wycieczkę:-) Baaaardzo pięknie u Was!!! Pozdrawiam ciepło!

  • comment-avatar
    Sepia 2 czerwca 2011 (11:58)

    Też kiedyś chętnie chodziłam boso po trawie. Niestety, kleszcze, które trochę namieszały w moim zdrowiu swego czasu, skutecznie mnie do takiego relaksu zraziły. Ale jak patrzę na ten Twój cudny ogród, to chyba w takim miejscu zaryzykowałabym:):)

  • comment-avatar
    kuleczka 2 czerwca 2011 (11:14)

    2 czerwca a ja mam stopy jak lody, i kombinuje jak je rozgrzac, nawet gdybym chciala chodzenie boso odpada,momentalnie zmarzniete stopy i nie-zdrowie od razu. Nie umiem znalezc na to sposobu

  • comment-avatar
    Bramasole 2 czerwca 2011 (10:49)

    Asiu cudownie móc się przejść po Twoim ogrodzie:)zawsze mam niedosyt.. Po takim ogrodzie też śmigałabym tylko boso:)
    buziaki

  • comment-avatar
    smallfolk 1 czerwca 2011 (21:52)

    U mnie sezon chodzenia boso nosi kryptonim "czarnych stóp". Bo na grządki czy do miasta też na bosaka i ten kolor jest ciężki do wyszorowania. Wczoraj na bosaka wracałam i w centrum Warszawy jest tylko jeden problem z chodzeniem boso – i nie są to ani psie kupy ani śmieci, tylko zbyt mocno nagrzane słońcem chodniki. Co ciemniejsze (i co za tym idzie gorętsze) fragmenty przeskakiwałam jak rozżarzone węgle :) Pozdrawiam serdecznie.

  • comment-avatar
    Ania 1 czerwca 2011 (20:08)

    przyłączam się. dzisiaj miałam piknik dla dzieci u siebie (26 szt):) i też biegałam boso:)buziaki wielkie. Dumna z Ciebie jestem, i chwalę się Tobą gdzie mogę. na karteluszkach zapisuję adres Twojego bloga. buźka dla Leo

  • comment-avatar
    Kasia 31 maja 2011 (19:52)

    boso siedzę przed kompem…i oglądam zdjęcia napawające optymizmem, pachnące gorącym majem,
    ciepły, wieczorem…
    to zaszczyt przejść się po Twoim porannym ogrodzie…;-)
    Pozdrawiam cieplutko ;-)

  • comment-avatar
    Czarownica 31 maja 2011 (18:35)

    O jakiegos czasu nuce slowa piosenki: "pójdę boso…" zespolu Zakopawer;) uwielbiam chodzic boso, jednak strasznie boje sie wszelakich robaczkow i chodze tylko po znanych mi miejscach;)
    Ogrod przepiekny… :)

  • comment-avatar
    Kaś 31 maja 2011 (17:11)

    A ja popieram jak najbardziej! Chodxmy boso, wszędzie;) No mmoże do miasta się nie wybeiram na bosaka, aczkolwiek w trawie,w ogrodzie, czemu nie?;) Przez cały tydzień maja zasuwałam na bosaka, jak mi nóżęta odpoczęły, to szok. Z resztą, znam takiego Cejrowskiego, co boso przez świat zasuwał prze Cejrowskim, babulka ma, sędziwa już, bo 80 przekroczyła(a zapiernicza jak małe auto) zasuwa na bosaka, żwirem, trawą asfaltem…i na działeczke, dróżką…chyba jej to służy. Zatem chodźmy boso!(Nadal nie wiem dlaczego moi rodzinni dziwią się, gdy ide boso po listy do skrzynki…;)

  • comment-avatar
    carissima 31 maja 2011 (13:57)

    I my na boso w ogrodzie :) Emi śpi na kocu na trawie – bosymi stopami oczywiście :)

  • comment-avatar
    justyna 31 maja 2011 (13:24)

    Tymko mój biegał od najmłodszych lat właśnie w mieście boso budząc ogólne zgorszenie. Chciał a ja mu nie broniłam-nic mu się nie stało. Dziś mieszkamy na wsi, trawa trochę mizerna na razie i kamyczków sporo więc z tym chodzeniem boso to tak różnie. Ale faktem jest że w Lublinie kup psich stanowczo za dużo -zniechęca to do bosowania.

  • comment-avatar
    monroma 31 maja 2011 (12:13)

    Piękny ogród :) Po takim to aż chce się chodzić boso :) I ile u Was przestrzeni, pozazdrościć! U nas na razie pustki na ogródku, jakieś ledwie zipiące kępki trawy. Czekam cierpliwie aż wyrośnie i może wtedy też na bosaka pobiegam. A co do miast i parków…właśnie od prawie dwóch miesięcy mieszkam na wsi i jak wspomnę te miejskie trawniki to masakra! Do morza na piechotkę mieliśmy 15 minut, ale żeby na boso, żeby z dziećmi na bosaka? Nigdy! Kupy popychają kupy i szkłami popychają! A fuuuuuuj! Koszmar! Piknik na trawie pośród kup do przyjemnych raczej nie należy. W lesie za to napotyka się jak nie psie to ludzkie odchody! Ja swoje dzieci uczę zbierania kup po swoim piesku. Mam nadzieję, że ten nawyk wejdzie im do krwi! Tylko trudno im wytłumaczyć, bo ciągle pytają: dlaczego tylko my sprzątamy kupy? Hmmmm…sama sobie tez zadaję to pytanie. Przyznaję bez bicia, że jeden raz w życiu widziałam panią sprzątającą po swoim psie. Byłam w szoku! Nawet chciałam się zapytać czy jest cudzoziemką, bo jakoś nie dowierzałam swoim oczom wówczas, gdy to widziałam. Zapytać nie zapytałam, więc nie wiem kim była. Ale raz to chyba dość mało, prawda? Osobiście tego nie rozumiem. Wystarczy nosić ze sobą woreczki jednorazowe i mydełko antybakteryjne w żelu, sprawa załatwiona. Więc jak najbardziej jestem ZA bosym chodzeniem, chociaż do zmarzluchów należę i nawet teraz mam grube skarpety na stopach, ale jak ta trawa urośnie…:))) Pozdrawiam!

  • comment-avatar
    Anonimowy 31 maja 2011 (08:42)

    Witam,
    chodzenie na bosaka, O TAK! Ale dla nas "wieśniaków" to nie jest problem. Mamy ogród, mamy zieloną trawę, aż się nie chce butów zakałdać, bo i po co! Ale nie zazdroszcze mieszczuchom : czystość trawników w naszych parkach jest średnio wątpliwa. Mieszczuchom brak "nożnego kontaktu z zielenią" ale takie spacery po miejskich trawnikach brrr…. Śmieci, szkło, niedopałki, no i niestety ciągle wszechobecne kupska :-(
    Pozdrawiam na bosaka z wiejskiego trawnika.

  • comment-avatar
    Asumini 31 maja 2011 (07:36)

    Uwielbiam bosaczkowanie a moim ekstremalnym wyczynem jest tuptanie po zaśnieżonym balkonie. Doskonałe przebudzenie i impuls przyjemności płynący do mózgu. Polecam

  • comment-avatar
    ula 31 maja 2011 (06:57)

    Wiszę,że zwolenników chodzenia boso jest sporo :)) ja tez się do nich zaliczam, poranna rosa na raygrasie i moje bose stopy w tej cudnej trawce, to moja największa poranna przyjemność po kawie :)), dzieci tez chodzą boso, od urodzenia, mąż też, kapcie to u nas są dla ozdoby latem, jak jest chłodniej to dopiero zakładamy :)
    pozdrawiam bosowiczów :)) i Ciebie
    Ależ Ty masz tam widoki i okolice, pozazdrościć

  • comment-avatar
    Anonimowy 31 maja 2011 (06:46)

    uwielbiam chodzić na boso, ale tylko w lato :D potem ubieram ciepłe skarpety :D

    pozdrawiam
    Agnieszka z Mierzei Wiślanej

  • comment-avatar
    Magmark 31 maja 2011 (06:35)

    dziękuję za zaproszenie na spacer po Twoim ogrodzie (dziś jestem na wysokich szpilach hihi ale chętnie bym się ich pozbyła i pobiegała na bosaczka ). Pozdrawiam serdecznie

  • comment-avatar
    Go i Rado Barłowscy 31 maja 2011 (06:11)

    Od zawsze szczyt szczęścia kojarzy mi się z chodzeniem bez butów, biustonosza i makijażu :DDDD
    Pzdr.
    Go

  • comment-avatar
    sentimental 30 maja 2011 (22:27)

    …moja mama zawsze powtarzała,że mi kiedyś przybije buciki,albo kapcie do nóżek:D No po prostu cierpię na "bosicę":):)Moje dzieciaki również biegają boso jeśli tylko mogą i niegdy nie chorują co wydaje się niektórym mamom równoznaczne z natychmiastowym katarem.Heh,a my nic.Pozdrowiam z wanny,gdzie moczę kości po dzisiejszych bojach z zachwaszczonym ogrodem.

  • comment-avatar
    OLQA 30 maja 2011 (20:36)

    polatałam dzisiaj po plaży- to chyba tez się liczy:)

  • comment-avatar
    ila 30 maja 2011 (20:01)

    Też mam to szczęscie, że mogę całymi dniami chodzić boso:)I nie zmieniłabym tego za nic na świecie!
    Do jeziorka też bliziutko, więc mamy "niebo" na wyciągniecie ręki. Czegoż chcieć innego:)!
    Pozdrawiam cieplutko!

  • comment-avatar
    Natalijka 30 maja 2011 (19:57)

    uśmiechnęłam do tego posta i po raz pierwszy pokusiłam się o wyjście z cienia podczytywaczy i skomentowanie :) my jeździmy do własnego kawałka ziemi nad jeziorem minimum w każdy weekend i nie ma inauguracji sezonu wiosenno-letniego zanim butów nie pościągamy,całą rodziną :) a po domu wciąż boso biegam, najbardziej lubię czuć ten dotyk drewna pod stopami. Pozdrawiam boso!

  • comment-avatar
    Kasia 30 maja 2011 (14:48)

    Ja też jeszcze boję się przeziębienia :)) Ale za jakiś miesiąc zamierzam skakać tylko na boso :-) Uściski!

  • comment-avatar
    chantel 30 maja 2011 (14:46)

    chodzenie boso po trawie jest super :)

  • comment-avatar
    Ula 30 maja 2011 (14:22)

    Hmm…chciałabym, ale się boję…Piękne widoki macie! Pozdrawiam – nie całkiem na boso :)

  • comment-avatar
    Anonimowy 30 maja 2011 (14:14)

    chadzalam boso przez dlugie lata do momentu kiedy sie zorientowalam,ze na trawce az roi sie od kleszczy i kleszczatek :)
    odechcialo mi sie……….
    pozdrawiam
    Aska

  • comment-avatar
    Anonimowy 30 maja 2011 (13:52)

    Przy takich ilościach kleszczy jakie ściągam codziennie z mojego psa, nie ma takiej siły, żebym chodziła boso po trawie…
    pozdrowienia ze Śląska

  • comment-avatar
    tabu 30 maja 2011 (12:34)

    Masz niesamowite cuda natury an wyciągniecie dłoni… ale jeżeli nawet ktoś nie ma takich cudowności na wyłączność i tak blisko to z pewnością ma zawsze coś co może mu dać poczucie spokoju i bliskosci z naturą.. nie znamy się a praktycznie w tym samym czasie pisałyśmy posty o propagowaniu bliskości z naturą i smakowaniu życia w harmonii z nią… Pozdrawiam:)

  • comment-avatar
    Ana 30 maja 2011 (12:31)

    Cudownie!! jak dawno nie chodziłam boso, Twój post mi to właśnie uświadomił! Od jutra obiecuję poprawę i może też skuszę się na bosy obchód ogrodu?:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 30 maja 2011 (12:23)

    Oj bliskości jeziora zazdroszczę… Asiu skoro mieszkasz w tak pięknym miejscu, może kiedyś napiszesz o atrakcjach Kaszub, o miejszcach, które warto zobaczyć, bo nie każdy przewodnik nas skieruje na ciekawe miejsca. Bardzo proszę, zwłaszcza, że w tym roku bedę odpoczywac prawie na Kaszubach. Pozdrawiam. Ewka.

  • comment-avatar
    ankaskakanka 30 maja 2011 (11:53)

    No… to macie warunki do chodzenia boso. W mieście trudno. Szkoda. Hrabia pięknie urósł. Prawdziwy stróż Waszego pięknego podwórka i domostwa. cudne warunki do odpoczynku. Pozdrawiam

  • comment-avatar
    agnesha 30 maja 2011 (11:34)

    W miastach akcja biagania po parku bez butow powinna byc polaczona z glebokim uswiadamianiem pt. zbieramy kupy po swoich psach.
    Samo bieganie bez butow uwielbiam i szczerze polecam tym ,ktorzy jeszcze nie sprobowali:)

  • comment-avatar
    BRZOZOWY ZAKĄTEK 30 maja 2011 (11:27)

    Jak zwykle cudnie, cudne zdjęcia, cudny ogród, cudna rodzinka. A co do biegania na bosaka, to uwielbiam to od zawsze, moje dzieciątko też tym zaraziłam, tylko niestety druga połowa nie chce o tym słyszeć. Pozdrawiam cieplutko Aśka:)

  • comment-avatar
    Mammamisia 30 maja 2011 (11:21)

    Ja również uwielbiam chodzić na bosaka. Później nóg nie mogę doszorować. Ostatnio mąż kupił mi zapas skarpet ale ja i tak wolę całkiem boso. Uwielbiam to. W czerwcu kiedy rosa na trawie z koszykiem boso do ogródka na truskawkowe zbiory chodzimy i z zebranych truskawek śniadanko sobie szykujemy.
    Piknikowanie też uwielbiam i pkniki często organizujemy. Z tej okazji ogłosiłam na swoim blogu konkurs do jutra jeszcze jest czas gdyby ktoś miał ochotę wziąć udział. Pozdrawiam serdecznie a tu link do konkursu
    http://domowyzakatek.blogspot.com/2011/05/konkurs-piknikowy-jedna-z-nagrod.html

  • comment-avatar
    Magda 30 maja 2011 (11:15)

    PIEKNY OGROD, PRZEPIEKNY… tak samo bosuje, niemalze jak ty, pory roku, dnia nie maja znaczenia-Bosowanie jest boskie…

  • comment-avatar
    Annasza 30 maja 2011 (11:12)

    Prawdziwie przedwakacyjny post Asiu :)) Pozdrawiam najserdeczniej z tarasu i życzę miłego tygodnia! :)) Piesu rośnie CUDNY!!!

  • comment-avatar
    agnicy 30 maja 2011 (11:08)

    Piekny ten Twoj ogrod, na bosaka fajnie, aby tylko kujacych niespodzianek nie bylo he, he. Ag

  • comment-avatar
    arcobaleno 30 maja 2011 (11:03)

    Zaglądam często, komentuję rzadko, ale tym razem się nie oprę bo aż się uśmiechnęłam do monitora:
    – też uwielbiam bosakować, szczególnie po miękkiej trawce :)
    – poranny obchód ogrodu to najlepszy początek dnia :)
    – hamaki mamy identyczne :)
    – rowerek też – poza kolorem pewnie bo nasz oczywiście różowy :)

    Pozdrawiam :)
    Aa..bliskości jezior zazdraszczam okrutnie…my musimy zadowolić się rzeką :)

  • comment-avatar
    Myszka 30 maja 2011 (10:54)

    Jak patrzę na Twój ogród to tak mi do głowy przyszło, że brakuje tam tylko takiej Mickiewiczowskiej Zosi biegającej w zwiewnych koszulach:)

  • comment-avatar
    słodko- słony blog 30 maja 2011 (10:45)

    ooooooo jak miło pierwszy raz na Twoim blogu będę pierwsza :) , ach wspaniałe widoki , piękne piwonie w ogrodzie , u mnie goszczą w wazonie :) , z tym bosowaniem to u mnie raczej ciężko , jestem z tych kobiet którym zawsze zimno , wiecznie opatulona i w skarpetkach , ale żeby zintegrować się z resztą wybierzemy się na zieloną trawkę i boso pochodzimy , pozdrawiam słonecznie

  • comment-avatar
    Alexandra 30 maja 2011 (10:44)

    Ja także uwielbiam chodzić na boska :)
    I także uwielbiam poranne obchody bosą stopą po zroszonej rosą trawie po ogródku :) A wieczorem podobnie jak Wy – wycieczki piesze i rowerowe – nad rzekę, stawy, jeziora!
    Uwielbiam Nasze Kaszuby!
    Miłego i słonecznego tygodnia przetańczonego bosą stopą :D

  • comment-avatar
    lewkonia 30 maja 2011 (10:24)

    Oj, tak, oj tak :)))
    Pamiętam swój pierwszy przedszkolny zachwyt piosenką o Dorotce,która "tańcowała ranną rosą, ranna rosa i tupała nóżką bosą , nóżka bosą".Zachwyt ten tak mi się w główce utrwalił, praktyką u cioć na Mazurach i w innych dziewiczych miejscach poparty,że niczego tak bardzo nie pragnęłam mieć na własność, jak tej rannej rosy na własnej trawie, tylko mojej, o niczym nie zmąconej ciszy poranka, poza świergoleniem ptaków :)
    I ma, i jestem najszczęśliwsza, gdy tak sobie mogę nóżką bosą wejść w kolejny dzień, gładząc własną trawę, czy też chwast jaki,podeszwą własną :)))
    Co do pikniku w parku, to ryzyko pewne niosą te nasze parkowe trawniki.
    Wiadomo czemu, niestety…

  • comment-avatar
    słodko-winna 30 maja 2011 (10:22)

    Ooo, ja również jestem zachwycona bosostopowaniem…nawet tym zimowym:))

  • comment-avatar
    Anonimowy 30 maja 2011 (10:19)

    Asiu, jak pięknie u Ciebie:) Jak wakacyjnie! A ogród marzenie. My jako ogrodnicy spełniamy się dopiero pierwszy rok, ale taki ogród jak twój pokazuje, że warto:) Pozdrowienia z redakcji Dobrze Mieszkaj – Justyna

  • comment-avatar
    jaga 30 maja 2011 (10:15)

    Asiu pięknie jest u Ciebie.
    tez lubię boso,,ale raczej tylko nad jeziorem

  • comment-avatar
    cOto.patchwork 30 maja 2011 (10:06)

    Wspaniały ogród! Aż mi zachciało poleżeć w tym hamaczku….
    Ja na boso…. no nie bardzo. Efekt cieplarniany! Niestety!!! Pewnie gdybym jednak zamieszkała na wsi i zahartowała jakoś stópki – to tak. Ale jak na razie chadzam w obuwiach, kapciach i o zgrozo! śpię dalej w skarpetach!!! No, jeszcze mi stopy marzną. Może jak będzie upał powyżej 30 stopni to się rozobuwię???
    Pozdrawiam serdecznie!
    A pamiętacie taki wierszyk z elementarza?
    "Boso mama, boso tata i motylek boso lata"!!!

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.