Babskie sprawki:) - GREEN CANOE

Babskie sprawki:)

No..i jest. Pan Nowy Rok. A ja czuję, że będzie dobry. Że poszaleję twórczo, popełnię jakieś meble, lampy, pomaluję, popiszę:):) Że się nam w chacie jeszcze bardziej miłość rozpanoszy. I że będę miała więcej czasu dla siebie samej. Mam silną motywację by tak właśnie było:) Leoś odchowany:) więc powolutku wracam do BABSKOŚCIOWYCH momentów pt. „ja i ja”. Jestem bowiem typowym przedstawicielem gatunku – KOBIETY LUBIĄCEJ W SOBIE KOBIETĘ :):). Przypisuje się nam wiele cech – czasami prześmiewczo, czasami zgryźliwie lub z politowaniem…Czytam takie teksty zawsze z przymrużeniem oka…że jestem niby z Wenus, że mam bardziej czynną jedną półkulę a Pablo niby drugą, że lubię godzinami robić zakupy ( o tym za chwilę), że nie potrafię dotrzymać tajemnicy, że jestem gorszym szefem niż mężczyzna, że …że….i że….. Znacie te stereotypy prawda? A ja tak od dłuższego czasu obserwuję sobie świat wokoło i nachodzi mnie przewrotna myśl, że płcie zaczynają się powoli scalać w jedno lub wręcz wymieniać głównymi znacznikami. Że tak naprawdę coraz więcej kobiet nosi w sobie niby te „męskie” cechy ( zarabia pieniądze na rodzinę, jest silniejsza psychicznie od partnera, jest bardziej odpowiedzialna, radzi sobie doskonale z codziennością, z problemami, stawia czoła nowym wyzwaniom, jest bardziej zdesperowana w osiąganiu celu.) Wielu mężczyzn zaś zniewieściało…lub nie dorosło tudzież sobie najzwyczajniej w świecie nie radzi z mało delikatną rzeczywistością. Znam osobiście kilku Piotrusiów Panów, miałam styczność również z facetami tak kobiecymi, że aż mnie mdliło. Taki mam w duszy „feler”, że lubię gdy mężczyzna jest mężczyzną i gdy kobieta może być przy nim kobietą. Nie przemawiają do mnie teorie o ewolucji męskiego „ja” w bardziej kobiece, teorie, że wyfluidowany facet z wytuszowanymi rzęsami – to mężczyzna, który o siebie dba. Już dawno temu Danuta Rinn śpiewała o chłopach, już wtedy ich szukała :):) Czyli temat raczej mało świeży:):) Ale najdziwniejsze jest to, że to my – kobiety, jako matki, same wychowujemy owych zniewieściałych osobników. Że same ich kreujemy, wpajamy błędne wzorce, rozpieszczamy, nie odcinamy pępowiny, nie dajemy nawiązać szczerego kontaktu – choćby szorstkiego – z ojcem, manipulujemy naszymi „chłopczykami” nawet wtedy gdy są po 40 i mają już własne rodziny. To kobiety właśnie nie uczą swoich synów, iż bycie mężczyzną zobowiązuje i pretenduje – do męskości, do tego, że mogą i potrafią być prawi, silni, mądrzy i samodzielni. Dziewczyny…tak z ręką na sercu – nie mam racji?
Mamy dwóch synów. Jednego z nich  musimy przygotować do życia. Tak przygotować, by był MĘŻCZYZNĄ. Wbrew pozorom, to nie jest jedynie kwestia zachowania  samego taty i wzorców które swojemu dziecku przekazuje. Jestem przekonana, że na męskość synów wpływa również to, jaką kobietą jest mama. I czy mama pozwala synkowi być facetem – i to od najmłodszych lat. Nowy rok, Leoś wkracza w etap bardzo silnego rozwoju, intelektualnego, emocjonalnego…a ja mam coraz więcej myśli typu: żebym tylko go nie zakokosiła:):):) Za każdym razem gdy wchodzi na drabinki, gdy z impetem wlatuje w kałuże czy zaspy śnieżne – mam chwile zawahania…bo może sobie przecież krzywdę zrobić (taaaaak, te zaspy śnieżne przecież są krwiożercze:):) I za każdym razem, gdy jednak mu pozwalam i widzę z jaką dziką radością tapla się na plecach w kałuży ( świnka Peppa w wydaniu kaszubskim) lub zapada się po pachy w śniegu, a potem jak bardzo dumny jest gdy uda mu się bez mojej pomocy z owych zasp wydostać lub jak bardzo jest zdziwiony, że w kaloszach litr wody – dochodzę do wniosku, że warto być wolnościową matką:):) i swoje zapędy kokoszki wsadzić głęboko w kieszeń:) Patrząc na takiego samodzielnego, zadowolonego ze swoich osiągnięć syna – dostaję KOPA pozytywnego. Tak, chcę wychować FACETA :)
Taki być może dziwny temat…jak na noworoczny pierwszy wpis:) Ale dlatego piszę o tym właśnie teraz, bo wyobraźcie sobie, że byłam na zakupach:):):):):):):).tak, na babskich zakupach.  CAŁY DZIEŃ bez dziecka a za to z przyjaciółką.. I gdyby nie kochana B., z którą ów dzień spędziłam, to bym zwariowała bez dwóch zdań. Jeśli o kobiecości miałoby stanowić upodobanie do wielogodzinnych spacerków po galeriach handlowych – to ja nie jestem już kobietą:):):) I nikt mnie więcej na takie zakupy w przeciągu najbliższego pół roku nie zaciągnie. Pokonując trasy od sklepu do sklepu utwierdzałam się jedynie w przekonaniu, że się nie nadaję na takie „rozrywki” i szokowało mnie to, jak wiele bubli i chłamu próbuje się nam sprzedawać. i to niby w „markowych” sklepach. Słuchajcie, czy Wy także macie wrażenie, że w sklepach wiszą szmaty i plastik…??? Bluzeczki znanej  i drogiej marki, prujące się od „nowości” z krzywo wszytą metką i fakturą materiału, wskazującą, że na bank po pierwszym praniu będzie posupełkowany i rozciągnięty. Rozmiary kosmicznie nie pasujące do rzeczywistej wielkości rzeczy, kroje bluzek dla nastoletnich gejszy a nie kobiet z normalnym biustem:):):):), akryl, akryl, i jeszcze raz akryl…. POMOCY!!!!!!!:):):):)  Pamiętam, że kiedyś wypad na zakupy z przyjaciółką sprawiał mi przyjemność. Dziś czuję się atakowana wręcz przez tony bublowatych szmat i nie mam siły wyszukiwać wśród tej tandetnej sterty czegoś, co będzie się nadawało do noszenia, pasowało na KOBIETĘ a nie dziecko i posłuży mi choć przez rok, a nie do pierwszego prania. Takie ubrania są, owszem, ale  w sklepach z elegancką odzieżą dla pań, które pracują w eleganckich biurach:):) To nie ja:) Przynajmniej nie teraz. Chcę nosić oryginalne, ciekawe dla oka, ale nie eleganckie ubrania. Czy kobieta po 30tce z biustem:):):) nie ma na co liczyć w tym zakresie?…Za co ta kara:):):):):)  ja się pytam:):):)???:):):)
B. powtarza mi wciąż że mam za wysokie standardy jak na czasy, w których żyję…Ale ja nie chcę po prostu dostosowywać się do bylejakości. Chciałabym móc, tak jak moja mama, która kupowała sobie świetnie skrojone kiecki niegdyś w Modzie Polskiej – nosić DOBRE jakościowo rzeczy niezależnie od metki, którą tam sobie te rzeczy mają.Chciałabym by bluzki były szyte według dobrych krojów, by były szyte z dbałością i dobrymi nićmi, by spódniczki nie miały podszewek o 3 cm za wąskich:):), by buty były odpowiednio wyprofilowane, tak że gdy je założysz nie poczujesz się niczym stąpający koń…Mam właśnie takie ot durne i błahe BABSKIE małe marzenia:) na nowy rok:):) Nie zakokosić syna i znaleźć sklep, z którego nie będę chciała uciekać po 5 minutach:)
A na koniec bezczelna prywata nastąpi:):):) –  słówko do męża osobistego: Kochanie, już nigdy więcej nie będę Cie zmuszać do zakupów, słowo:) Wiem chyba wreszcie o co Ci chodziło:):)

Dziękuję za Twój komentarz.

85 komentarzy

  • comment-avatar
    Anonimowy 11 stycznia 2011 (00:22)

    Aj, późno już więc nie dziś przeczytam te wszystkie komentarze, jak zwykle interesujące ( tego jestem pewna!) może i podobne do mojego zdania. Ale i ja chcę wtrącić trzy słowka nt zakupów: nie znoszę kupować w wielkich sklepach kiecek dla siebie co nie znaczy że nie lubię wyglądać kobieco ( choć przyznaję, może nie powinnam, że ta niechęć do zakupów przejawia się czasem abnegactwem, niestety. Też kiedyś wyciągnięta przez koleżankę, wlokłam się z cierpiętniczą miną po pewnej galerii, wchodząć do tych znanych marek dla przecitnej kieszeni i pprzyznaję że krakowski wąż dusił moją kieszeń-naprawdę żal mi było wydać paru złotych ( tj. 40-100) na bluzkę co nawet wg mnie bluzką czy t-shirt zwać się nie powinno i na pewno nie było warte więćej niż 5 zł ( no przecież to pewni biedni obcokrajowcy dla nas produkują). MAsz rację Asiu, jak zwykle zupełną. ata

  • comment-avatar
    jo@śka 9 stycznia 2011 (20:04)

    Jakiś cud dzisiaj!Mogę wreszcie napisać komentarz, da się!!! O ciuchach nie mówię, wolę przemilczeć jakość. Z butami często to samo. Co do zakupów, to kiedyś uwielbiałam,ale to chyba mija z wiekiem ;)))
    Mój Leon już duży chłopak, po wakacjach do szkoły idzie. A ja nie chcę!!! Chcę, żeby był moim małym Leosiem!!! Nie, wcale nie. Tak naprawdę chcę, żeby był dobrym człowiekiem, świetnym facetem właśnie. Mam nadzieję, że taki będzie, że tak go wychowam, że będę potrafiła pozwolić mu iść swoją własną drogą. Niestety wiem już teraz, że to łatwe nie będzie. Czas pokaże. Bardzo lubię czytać Twoje posty i fajnie, kiedy jest to też coś lekkiego, babskiego. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!! Strasznie się na niego cieszę. Musi być fajnie:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 stycznia 2011 (18:14)

    chcialam nawiazac jeszcze do wypowiedzi Asi wu.Mnie tez przerazaja ceny w polsce.Przeciez 20 zl to ponad 5 euro.U nas sciereczki z taniego sklepu kosztuja 1 euro.W czasach komuny ludzie strajki robili,jak ciagle podwyzki byly.A teraz mowia,ze 20 zl to tanio.Moze nie wszyscy,ale spotkalam sie z tym,jak dziewczyny na forach polecaly cos dla dzieci i pisaly,ze tanio.A w sumie wychodzilo drozej niz np. w niemczech.A zarobkow przecietnych ludzi nie mozna porownac.Ja podziwiam przecietnych ludzi zyjacych w polsce.Nie wiem jak ja bym sobie poradzila.Jak przyjezdzam do polski,to moje pieniadze w zastraszajacym tempie topnieja,a ja nic nie kupilam…..

  • comment-avatar
    Anonimowy 8 stycznia 2011 (16:00)

    ja będę taką zła teściowa jak z dowcipów :p
    a zakupy… byłam przed sylwestrem i kupiłam wyłącznie t-shirt :)

    pozdrawiam Agnieszka z Mierzei Wislanej

  • comment-avatar
    asia wu 8 stycznia 2011 (12:30)

    Komentarz zupelnie nielegalny, bo zamiast aktualizowac baze danych to Twojego bloga czytam ;)

    Jako matka wypowiedziec sie nie moge, bo matkowac jeszcze nie matkuje (moze czasem jezdze po glowie mezowi). Ale pamietam jak jeszcze w liceum popelnilam artykul "Dzis prawdziwych facetow juz nie ma" i o malo mnie na stosie nie spalili za to. Mysle, ze panowie troche sie pogubili ostatnimi czasy, myla rownouprawnienie z przyzwoleniem na chamstwo, a dbanie o swoja higiene z regulowaniem brwi (bo tacy co uwazaja, ze prawdziwy mezczyzna czeka az brud sam odpadnie tez jeszcze istnieja).

    Co do zakupow – za kazdym razem gdy jestem w Polsce to nie moge sie nadziwic cenom w sklepach. To co znajduje np. w "markowych" sklapach z rzeczami "do domu" i co kosztuje niemale pieniadze u siebie moge kupic w sklepach typu "mydlo i powidlo". Nie zaplace za 2 serwetki lub 2 scierki 20 zl. Dziwi mnie to, ze ludzie sa w stanie wydac takie pieniadze i nie beda protestowac. O ubraniach juz nawet nie zaczne – Polscy producenci uwazaja, ze miseczki biustonoszy koncza sie na literze D, jesli ktos ma duzy biust, to na pewno ma tez duze zakonczenie plecow, jesli ktos jest szczuplejszy, to na pewno tez wysoki. Wyprawa po buty zimowe zawsze konczyla sie totalna rezygnacja, po tym jak nie moglam naciagnac na lydke zadnego kozaka, a pytanie o rozmiar 35-36 konczylo sie odeslaniem do dzieciecego :/ A obsluga to juz zupelnie inna historia – mam liste sklepow z czarnej listy, ktore niewiadomo co by mi oferowaly, przez sprzedawcow juz nigdy nie odwiedze.

  • comment-avatar
    artemisia 8 stycznia 2011 (01:50)

    Gdy bywam czasem w dużych centrach handlowych widzę tam mnóstwo nasto-, 20-latek obładowanych torbami z nietanich sklepów. Przechadzają się, gadają o bzdurach i kupują. Skąd na to kasa? Ile teraz wynosi przecętne warszawskie kieszonkowe- 2000 zł? Mam 3,5-letnia córkę i już zaczynam się martwić jak mądrze ją wychować, żeby była szczęśliwa bez tego. Zakupy- OK, czasem, ale nie tyle i nie jako najlepsza rozrywka.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2011 (23:26)

    Swietnie sie czyta Twoje przemyslenia, dlatego prosze :pisz czesciej ! Jakos tak milo zaczyna sie dzien , kiedy mozna cos "inspirujacego " przeczytac! Troszke to brzmi pewnie egoistycznie, ale przyznaje sie bez bicia:) Wiem ,ze jestes tak samo zajeta jak i inne mamy, zony itd, ale masz wspanialy dar opisywania rzeczy , wiec stad moja prosba: pisz czesciej:)
    Pati

  • comment-avatar
    GreenCanoe 7 stycznia 2011 (22:50)

    Jeśli ktoś na końcu swojego zdania wstawia wykrzyknik, tak jak Ty to zrobiłaś – jest to odbierane przez czytającego jako podniesienie głosu. Tak samo gdy wstawiasz uśmieszek – wiadomo: jako uśmiech:). Pisząc w odpowiedni sposób wyrażasz swoje emocje.

    Czemu ja powinnam się akurat cieszyć Anonimie "co do mężczyzn":):)??? Rozbawiło mnie, nie ukrywam, to zdanie.

    Na to czemu kobiety nie wracają po ciąży do swojej wagi może mieć wpływ bardzo wiele czynników – np. przebyta w ciąży cukrzyca, uwarunkowania genetyczne, gospodarka hormonalna. Wiele kobiet po urodzeniu zwłaszcza pierwszego dziecka przechodzi gorszy stan psychiczny, który może trwać wiele miesięcy – i takie kobiety raczej nie mają motywacji do chudnięcia. Czasami to również brak czasu dla siebie samej, brak samozaparcia, zła dieta lub zbyt szybkie tempo życia nie pozwala kobietom się zdrowo odchudzić. Czy to jednak oznacza, że gdy nawet babki mają większą czy mniejszą nadwagę – to nie mają prawa do tego, żeby dobrze wyglądać i ubierać ładną bieliznę czy świetne ubrania? Bo mam wrażenie, że z tego założenia wychodzisz. A jestem przekonana, że jest ono krzywdzące.
    Wierzę w to, że każda kobieta potrafi pięknie wyglądać. Wierzę również w to, że sam wygląd w przypadku dobrej relacji z partnerem/mężem – to raczej tylko element składowy sukcesu, a nie jego priorytet.

    A samo "xs", "s", "m" itd…..no cóż, KLASY i uroku….nie da się ująć jedynie w kategorii rozmiaru. I tu się chyba zgodzimy, mam nadzieję:)

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2011 (22:26)

    o jakich emocjach i obrażaniu mówisz? Prawda jest taka, ze wiele babek o siebie nie dba, po ślubie czy po porodzie robią się wielkie i…. nic z tym nie robią. A co do mężczyzn, no cóż ciesz się, że tak jest…

  • comment-avatar
    GreenCanoe 7 stycznia 2011 (22:14)

    Anonimie…troszkę mniej emocji, a więcej humoru:) To nie jest "bitwa o złote kalesony" tylko zwykła rozmowa o ciuchach. Proszę, zejdź z tonu, przestań obrażać innych i postaraj się zrozumieć takie kobiety, które nie ważą 45 kg, co nie oznacza, że są grube – mają biust D lub E, a nie A – i jest im dziś trudno kupić ładnie skrojone ubrania. Czy to tak trudno pojąć? Co z tego że mierzysz np. bluzkę rozmiar 38 – i jest wszędzie dobra i ładnie leży, tylko nie w biuście, bo nikt nie przewidział miejsca na ów biust:):):)Bluzka bowiem przyjechała z Chin, a jaka jest standardowa budowa Chinek wiemy wszyscy.
    Nie ładnie i mało kulturalnie nazywać współczytające koleżanki "rozrośniętymi", nie sądzisz?. To jest po prostu złośliwe. Bardzo Cię proszę o dyskusję na innym poziomie.
    I tak już na zakończenie – na tym polega piękno człowieka, że jesteśmy INNI. I mamy również RÓŻNY gust…nasi mężczyźni również.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2011 (22:01)

    Wiesz, biust posiadają także babki w rozmiarze xs!

  • comment-avatar
    GreenCanoe 7 stycznia 2011 (21:55)

    Spytałam mojego męża – czy marzy w duchu o rozmiarze xs, zdziwił się i odpowiedział, że w xs nigdy w życiu by się nie zmieścił:):):):)

    Idę popłakać w samotności – bo bywam miejscami "rozrośnięta" i mam także niestety biust….no straszne….po prostu straszne tarapaty:):):):):):):):):):):):):):):):):):)

  • comment-avatar
    GreenCanoe 7 stycznia 2011 (21:48)

    Oj, dopiero mogłam zajrzeć i dokładnie przeczytać komentarze:) Jak widzę, sporo z nas ma takie same lub podobne spostrzeżenia:)Gdy rozmawiam ze znajomymi mi babkami wszystkie mówią to samo – że buszowanie po sklepach przestało im sprawiać radość. Ja nigdy nie byłam zwierzęciem sklepowym:):):) , ale w ostatnich latach taki rajd np. w galeriach hanglowych zaczynam postrzegać już w ogóle jako karę:):)Zwłaszcza, że czasami MUSZE go odbyć ( teraz musiałam np. kupić kozaki)Większość wymienianych przez Was marek polskich znam bardzo dobrze i mam w szafie – macie rację, są świetne jakościowo.
    Dziewczyny – chyba rzeczywiście trzeba się przerzucić na butiki, małe studia mody młodych projektantów…Ja znalazłam jeszcze inne wyjście – kupuję w necie końcówki kolekcji naszych rodzimych firm a także z zagranicy. Najpierw dokładnie sprawdzam wymiary – a potem klik, i za dwa dni mam w domu:). Bardzo, ale to bardzo rzadko zdarza mi się, że coś nie pasuje.

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2011 (19:50)

    Kasiu dlaczego uważasz, że ktoś to pisze prawdę musi być nieszczęśliwym człowiekiem?

  • comment-avatar
    Kasia 7 stycznia 2011 (16:59)

    Nie mogę zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie są tacy złośliwi…
    Chyba muszą być bardzo nieszczęśliwi, zatem życzę im aby szczęście w ich sercach zagościło:)
    Kasia
    (rozmiar S;)

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2011 (16:20)

    Ja nie rozumiem- najpierw rozrastacie się do rozmiaru 40, a potem macie pretensje do całego świata, że na wieszakach nie ma nic dla "prawdziwych kobiet". Naprawdę uważacie, że prawdziwa kobieta powinna mieć rozmiar XL? Myślę, że Wasi panowie w duchu marzą o rozmiarze xs…

  • comment-avatar
    PATI 7 stycznia 2011 (14:30)

    JAK CZYTAM TE KOMENTARZE TO ZA GŁOWĘ SIĘ CHWYTAM::))

    OGROMNĄ PRZYJEMNOSCIĄ SA DLA MNIE ZAKUPY JAK SOBIE COŚ UPATRZĘ I KUPIE.Owszem czasem się przejdzie w 15 min przez galerie i nic w oko nie wpada.Mam satysfakcje iż na mnie wszystko pasuje
    i jesli cos wypatrze bo nie lubię oklepanstwa to rozmiar zawsze pasuje i jest.
    Choc nie naleze do tych co bezmyslnie rozwalaja kase na ciuchy to powiem ze wszystko co mam to przewaznie okazyjnie i jak to dziewczyny pisza wyprzedaże.Niewazne czy z gornej czy dolnej pólki.

    Bardzo przyjemnie jest gdy jedziemy z mężem na zakupy raz do roku. Mąż od lat tylko z jednej firmy ciuchy kupuje spodnie itp..Bywa tak iż tylko on się obłowi w ulubionym przez siebie sklepie nawet na tych wyprz..!! a ja nic czasem nie kupie co by mi wpadło w oko. Za to podczas takich eskapad zajrzenia do ulubionej perfumerii nigdy sobie nie odmawiam.Zawsze cos malenkiego pieknie pachnacego perfumkowego sobie kupie i sprawia mi to duza radosc.
    Kupno kosmetyku nawet na tych babskich zakupach chyba każdej kobiecie sprawia radość a pózniej męzczyznie.::))
    A jesli bym poszła juz spędzic czas na luzie mając go oczywiscie w zapasie z druga kobietka odrywajac sie na chwilke od codziennosci chocby raz do roku to czy nie przyjemnie jest polazic popatrzec i poplotkowac na babskie tematy.Wypic mala kawke i stwierdzic ze te centra handlowe i galerie to faktycznie jedna wielka chinszczyzna.
    A wychodzac z takiej galeri nawet nic nie kupiwszy i nie straciwszy w niej duzo czasu nabywam rozeznania co jest,co sie nosi i jakie ceny…
    Ciucholandy tez nie zawsze receptą i gwarancją na modny ciuch.Grzebanie na ogromnych halach w wycenionych ciuchach tez czasem strata czasu…

    TAK JAK PISZE PATTI W 100%% RACJA. POPIERAM FAJNY CIUCH PRZY GLOWNYCH DEPTAKACH W 100%% JAKOSC HEXELINE, CATHERINE, SIMPLE…
    MOJA MARKA JESZCZE PATRIZIA PEPE::))
    ALE CZY ZAWSZE JESTESMY W STANIE ZAPLACIC ODPOWIEDNIA KWOTE ZA MARKE??? WIEKSZOSC LUDZI CHYBA NA TO NIE STAC BEZ URAZY I Z TĄD TE TLUMY W CENTRACH..
    SZCZERZE NA TAKIE PEREŁKI FAJNYCH FIRM JAK POLECA PATTI WARTO POSWIECIC WIECEJ KASKI…NOSZENIE NA LATA I NA TOPIE.GWARANCJA JAKOSCI I ZADOWOLENIA W 100%%%
    CZASAMI TEZ MAJA PRZECENY I CHOC MAM KILKA CIUSZKOW NAPRAWDE KILKA Z TAKICH OKAZJI TO PO 5 LATACH UWAZAM IZ BYLO WARTO…

    sYNUSIE SA OD ZAWSZE MAMINE::))CYCE I DLACZEGO BY NIE KOKOSIC MALENSTW DO PEWNEGO WIEKU BY
    NASTEPNIE PRZEKAZAC PAŁECZKE TACIE W MESKIM I STANOWCZYM WYCHOWANIU BY POTEM W PRZYSZLOSCI MOC POROZMAWIAC Z SYNEM NA ISCIE MESKIE TEMATY I PO MESKU.
    MYSLE IZ TO TEMAT DLA KAZDEJ MAMY TRUDNY.
    JESZCZE TROCHE KOKOSZE ALE JUZ PORA PRZESTAC I NAWET MĄZ DOSC MOCNO NALEGA ::)) I W WILEU SPRAWACH PRZEJMUJE STER.

    POZDRAWIAM…

  • comment-avatar
    katesz 7 stycznia 2011 (14:28)

    Miałam styczność x dorosłymi maminsynkami, ojj straszns sprawa. Na pewno uda się Pani dobrze wychować syna :) Regularnie czytam Pani bloga, a wczoraj założyłam swojego, więc zapraszam: kasine-roznosci.blogspot.com

  • comment-avatar
    Ania 7 stycznia 2011 (09:46)

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Co do facetów, zgadzam się – hmm..nawet kilka osób zauważyło, że staram się wychować swoich chłopców na twardzieli..ale to nie jest do końca tak, staram się utrzymać równowagę, dbac o rozwijanie ich wrażliwości, umiejętności okazywania uczuć, czułości. Sama też im tego nie szczędzę. Co do zakupów i sklepów, no cóż, u mnie jest inaczej niż u większości blogowiczek. Uwielbiam połazikować po galerii, ale sama, bez koleżanek (nie odnajduję się zupełnie w kwestii "doradź mi"), bez męża (z nim bywa "nerwowo":-), bez dzieci (bo kończy się zwykle na placu zabaw i sklepie z zabawkami). I choć raz na 100 przypadków zdarza się, że coś sobie kupię (zwykle, jak kilka poprzedniczek wychodzę z zakupami dla chłopców i z jakimś smakołykiem z listy "zawsze chciałam tego spróbować"), to przyznaję bez bicia – lubię popatrzeć "co w trawie piszczy"- ciuchy, kosmetyki (perfumy!! moja słabość), urządzanie domu..Kobieta zmienną jest – bywają soboty, że tuż po obudzeniu nie wyobrażam sobie innego spędzenia dnia jak np. na rodzinnym pikniku w lesie, ale bywa i tak, że zamiast łazikowania po lesie wybieram łazikowanie po galerii:-)

  • comment-avatar
    Mufinka 7 stycznia 2011 (09:10)

    Przepraszam za prywatę – Artemisia, gdzie ten Wasz sklepik w Warszawie??? Chętnie wpadnę. A co do zakupów – skoro tak wiele z nas ma awersje na centra handlowe, to skąd tam tak dużo ludzi??? :)

  • comment-avatar
    Anonimowy 7 stycznia 2011 (00:28)

    Co do facetów… z racji tego że jak pyskata jestem i bardzo głośna to wszyscy dookoła uważają że to ja trzymam prym w domu…. a tak naprawdę to mnie i męża poza miłością łączą jeszcze: PRZYJAŹŃ, ZAINTERESOWANIA, PASJE, WSPÓLNE TEMATY. I nie jest ważne czy ja wezmę młotek do ręki i przybije gwóźdź czy mój mąż ugotuje obiad. Nie ważne że wykłucać się idę ja a nie mój mąż…. ważne jest że dla mnie jest on 100000% facetem na którym nigdy się nie zawiodłam i o którym mogę z czystym sumieniem powiedzieć że jest moją ścianą. Mam tą pewność że jeżeli ja w swoich szaleństwach życiowych się potknę to nigdy nie upadnę bo on zawsze jest za mną i mnie podtrzyma a potem otrze łzy i powie "Dobrze robisz, dasz radę" i dla mnie jedną z głównych cech jakie powinien posiadać facet to LOJALNOŚĆ. Czego mojemu mężowi nie brakuje. I mam nadzieję że nasz synek który w tatę jest wpatrzony jak w święty obrazek będzie brał z niego przykład…. zresztą to mąż uczy go męskich zachowań nie zabraniając mi być trochę kokoszką :D
    A co do zakupów…. Asiu NIENAWIDZĘ CHODZIĆ PO SKLEPACH zwłaszcza jeżeli mam kupić SOBIE coś do ubrania. Dlatego jest jeden ogromny "ciucholand" w mojej okolicy gdzie wszystko wyprane,wyprasowane wisi na wieszakach i czeka żebym mogła w spokoju sobie poszperać. Kupując tam mam gwarancje że nie spotkam na ulicy pani w identycznym ciuszku :) I to jest jedyny sklep gdzie zaopatruję się w odzież (no dobra jeszcze allegro ;)) A na hasło "galeria handlowa" uciekam z krzykiem :) Pozdrawiam noworocznie życząc Ci spełnienia tego wszystkiego czego chcesz i kopy marzeń :)) Gaba
    ps. buziaki dla Leosia :)

  • comment-avatar
    beata 6 stycznia 2011 (23:55)

    Jest Coś w tym wychowywaniu faceta…Ja mam trzech i coraz częściej łapię sie na tym:nie rozpieszczaj!
    Przecież nie może być ciapa!
    Ale szczerze ,to bardzo trudne,bo dla mnie to po prostu moje dzieciaki…….
    Podziwiam więc konsekwencję i próbuję…..
    Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    artemisia 6 stycznia 2011 (23:17)

    Poza naszym sklepikiem, również czasem ubieram się w ciucholandzie. Jakie świetne uczucie, gdy wynoszę cała torbę rzeczy a w portfelu ubyło kilkadziesiąt złotych. Mam jeden ulubiony sklep, gdzie wszystkie ubrania są czyste, uprasowane i wiszą na wieszaczkach, więc nie trzeba kopać w koszach. Prowadzą go urocze panie. Na naszym bazarku "urzęduje" natomiast miły pan z angielskimi, a jakże, pachnącymi (bo żona pana pierze je w proszkach dla dzidziusiów) ciuszkami dla dzieciaków. Kupiłam tam np. przecudny kombinezon, gdy moja córka miała 3 m-ce. Nosiła go przez kolejne 2, więc tym bardziej byłam zadowolona, bo kosztował 30 zł, a podobny w H&M 120. Mój kombinezon "poszedł" na Allegro za prawie 60 zł. Myślę, że za tyle samo sprzedałabym ten nowy z H&M, bo ciuchy, jak samochody, tracą połowę wartości rynkowej po wyniesieniu ze sklepu.

  • comment-avatar
    Anonimowy 6 stycznia 2011 (16:13)

    Drogie Kobiety ! Trochemi lżej jak czytam ile z was ma też problem z zakupami. Polki lubią (taki mi sie przynajmniej wydaje)się ubierać dobrze, elegancko i kobieco, a niestety trzeba buty zedrzeć, żeby coś takiego kupić w "normalnej" cenie. Wczoraj byłam w galerii na tzw. wyprzedaży…, koszmar, szmaty i takie niewiadomo co w sklepie. Oczywiście nic sobie nie kupilam , pomyslałam sobie , że chyba się starzeję i nie nadążam za modą. Ratunku! Niech ktoś otworzy sklep z normalnymi ciuchami dla 30-latków, 40-latków itd. a nie tylko dla nastolatków. Ewka

  • comment-avatar
    Kasia 6 stycznia 2011 (13:44)

    Tak bardzo się cieszę, że tyle mądrych Kobietek jak Wy jest na tym świecie:) (Panów też:)
    Artemisiu, super, że takie sklepiki powstają:)
    Asiu, nie będę oryginalna z moim wpisem:) Sama mam także problem z wyszukaniem ładnych, dobrych gatunkowo rzeczy. Nic mi się w sklepach – tak zwanych "sieciówkach"- nie podoba:/ (sprawdzają się tylko jeansy rurki, czy jeansowe leginsy z Cubusa, gdyż są długie:)i dość dobre gatunkowo i jedyny stały zakup na wyprzedaży to płaszczyki i oficerki w Zarze dla mojej córeczki. Bardzo mi się podobają – ale kupuję już na wyprzedaży i mam "ubranie wyjściowe" dla Małej z głowy;). W droższych sklepach też trudno coś ładnego ( nie dla "ciotek klotek") znaleźć ( wyjątek: w Solarze znalazłam bardzo kobiecą sukienkę w wcięciem:))). "Zdarzają się" oczywiście fajne rzeczy ale rzadko:/. Chciałam kupić sobie ciepłe "wierzchnie okrycie";) na zimę i widzę na wieszakach same szmaty:( Chyba coś ze mną jest nie tak:/ Np. marzy mi się milutkie, ciepłe a zarazem kobiece i eleganckie sztuczne futerko i… nigdzie nie mogę takiego znaleźć…. (może ktoś widział? help!:)))
    Mój kochany mąż powiedział, że da mi każdą kwotę (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku;)) właśnie na w/w ciuszek … a mi się nic nie podoba:/ Buuu:)))
    Popieram także zaglądanie do sklepów z używaną odzieżą. Zdarzyło mi się nie raz wyszperać super ciuszek, zawłaszcza dla mojej młodszej pociechy:)
    Co do wpisu dotyczącego torby w kolorze rudym (camel?):) Kupiłam na allegro używaną, ale w super stanie prostą torbę ze skóry właśnie w takim kolorze (za niecałe 200zł;) i jest cudna! Wszystkie koleżanki się nią zachwycają. Uważam, że to modne co się nam podoba i w czym lub z czym dobrze wyglądamy;)
    Jak ktoś chce być niewolnikiem tzw. wielkiej mody – proszę bardzo;))
    Lore-mia kochana, Niemki chyba w ogóle niezbyt kobieco się ubierają? Prawda?

    Życzę Wszystkim spełnienia marzeń i duuużo zdrowia w Nowym Roku:)

  • comment-avatar
    alizee 6 stycznia 2011 (07:41)

    Święta racja Asiu, facetów mamy takich, jakich sobie wychowamy…. no nie tylko sobie, bo przecież tych synów chowamy dla kogoś.
    Mężów to już z reguły nie ma co wychowywać, bo właśnie mają moc takich "naleciałości" często pomamusinych.
    Też uważam, że w ogóle dzieci nie chowa się dla siebie i również jestem zwolenniczką w miarę szybkiego "odpępniania".
    Co do zakupów… szczerze nienanwidzę, żadnych… a już ciuchów w szczególności.
    Faktycznie jak czasem widzę co leży w tzw. markowych sklepach, toż to samo mogę kupic na "zrzutach" za 10 krotnie mniejsze pieniądze.

    Ściskam :))

  • comment-avatar
    artemisia 5 stycznia 2011 (22:50)

    Droga Zielona! Jeżeli kiedykolwiek zdecydujesz się na wyprawę do Stolicy, na zakupy zapraszam do nas. To życzliwe zaproszenie, nie reklama. Życie tak się ułożyło, że pracuję w małym sklepiku stworzonym przez kobiety dla kobiet. Mamy tu duńskie ubrania pewnej nieznanej w Polsce marki. Rzeczy są szyte na prawdziwe kobiety z biustem, biodrami itp. Panie o figurze nie-nastoletniej czasem z zaskoczeniem i radosnym uśmiechem mieszczą się w rozmiar S. Materiały tylko naturalne- bawełna, wełna, len, jedwab. Jakość ponadczasowa, ceny jak w lepszych markach sieciowych. Mnóstwo kolorów. Do tego biżuteria i dodatki autorskie "made in Poland". Udało nam się stworzyć niepowtarzalną atmosferę, co w Warszawie nie zdarza się często. Klientki wpadają czasem tylko na herbatę i plotki. Przynoszą upieczone przez siebie ciasto, albo domowy dżem. Przed świętami doradzałyśmy w wyborze upominków trzymając często tajemnicę miedzy matką i córką (sama chowałam pod stół sweter, żeby córka go nie kupiła, bo mama wybrała taki dla niej na prezent, a przed mamą szal i czapkę…). Jeżeli wiemy, że coś jest w stylu i rozmiarze którejś ze stałych klientek a właśnie przyszło, dzwonimy lub piszemy maila. Sama nie znoszę galerii handlowych i sklepów z głośna muzyką i obojętną obsługą. Dlatego gdy odkryłam ten sklepik, nie mogłam uwierzyć, że powstał obok mojego domu. Gdy moja córka poszła do przedszkola, a ja zakończyłam 3-letni pobyt z nią w domu, dołączyłam do drużyny "wróżek" z kolorowej, kobiecej krainy. Wiem, nie zbawiam świata i nie zarabiam fortuny sprzedając sukienki i kolczyki, ale cieszę się, że są takie miejsca i tworzą małą wyrwę we wszechobecnej masówce.
    Wychowuj faceta- tak trzymać! Ja staram się wychować zuch dziewczynę- dzielną i twórczą zarazem. Chciałabym nie zaprzepaścić jej zdolności, nie stając się równocześnie typem mamuśki, która popycha na siłę swoje dziecko do jakichś działań, które już dawno przestały sprawiać jej radość. To duża sztuka. Życzę Tobie i sobie mądrych decyzji w tym roku i w następnych.
    Pozdrawiam, kasia

  • comment-avatar
    fetysz 5 stycznia 2011 (22:29)

    Nie jestem kobietą, ale gdybym był to bym lubil jeśli by byli kotami.

  • comment-avatar
    Zabawy dla malucha 5 stycznia 2011 (21:47)

    Święta prawda co do wychowania synka. Ciężko kochać naszego małego faceta i go nie za niańczyć. Szczególnie, że lada moment przedszkole, szkoła i pierwsze trudne sytuacje z rówieśnikami, z którymi będzie musiał sobie poradzić sam. To przeraża mnie najbardziej. Jak nie wychować "mamisynka", który będzie później kozłem ofiarnym. Mam wrażenie, że z dziewczynką jest łatwiej, ale może tak mi się tylko wydaje.

  • comment-avatar
    małe pasje 5 stycznia 2011 (19:48)

    Zgadzam się co do zakupów i synków;) też zakupów NIENAWIDZĘ sobie ciuch kupuję bardzo często w tesco w trakcie spożywczych zakupów (zawsze trafione)a synek zbliża się do 18-stki dużymi krokami maj blisko ale czy on facet będzie mam nadzieję że tak na razie fizycznie to on jest facet że ho ho a ze swojej strony robię wszystko i mam nadzieję że skutecznie !POZDRAWIAM

  • comment-avatar
    Ewa z przytulnego domu 5 stycznia 2011 (18:59)

    Asiu, podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami.
    Co do zakokoszenia syna powiem tak, każdy kolejny etap wychowania małego faceta to wyzwanie. Mój syn ma 20 lat, pierwszy rok studiów. Właśnie wydaje mi się że trochę dorośleje :) Córka skończy w tym roku 18! (nie wierzę że to już) Zawsze wydawało mi się, że wychowanie małego dziecka (1-10 lat) to ciężka robota. Teraz wiem że wychowanie nastolatków i wprowadzenie ich w dorosłe życie to ogromna praca i odpowiedzialność. Czasami czuje się tym przytłoczona ale zaraz się mobilizuję i biorę do roboty.

    Co do zakupów i jakości odzieży – masz rację, chińszczyzna nas zalewa. Nie przekona mnie nawet najlepsza marka na metce, jak ciuch jest źle wykończony. Mój pierwszy zawód to technolog odzieży więc na wszystkie ciuchy w sklepach patrze bardzo surowym okiem. Nie trawię zakupów w centrach handlowych, wśród tłumu ludzi z obłędem w oczach ale czasami to przymus.
    Mam nadzieję, że nam wszystkim kobietki w nowym roku powiedzie się kolejny etap wychowywania dzieciaków, że czekaja nas same przyjemne zakupy (oby jak najmniej) i wiele twórczych pomysłów.
    pozdrawiam
    Ewa

  • comment-avatar
    Anonimowy 5 stycznia 2011 (15:48)

    Zasada w wychowaniu syna jest prosta .Matka jest od okazywania uczuć a ojciec musi być wzorem dla swojego syna .W dużej mierze wszystko zależy od ojca,który pokazuje synowi poprzez swoje zachowanie jak należy kochać swoja kobietę ,jak należy zadbać o dom i o pracę.To na nim spoczywa ogrom wychowania syna a na matce wychowanie córki.Więc my matki mamy prawo do kochania i rozpieszczania naszych synów .Jeżeli kobiety przyjmują rolę mężczyzny w wychowaniu syna to jest wtedy problem.
    Pozdrawiam serdecznie.Weronika

    Bardzo lubię czytać twojego bloga Asiu,ale mam jedna małą uwagę-czy mogłabyś pisać większą czcionką?

  • comment-avatar
    Anonimowy 5 stycznia 2011 (15:25)

    Jesteś mądrą Mamą i wspaniałą Kobietą, (celowo z dużej literki). Mam trzech synów w różnym wieku, ile mądrości i prawdy w tym co napisałaś, wiemy my, Matki, które często wybierają… nie tylko w sprawach wychowania synów. Moje dwie córki wychowuję "trochę inaczej", przynajmniej widzę różnicę, staram się… Pozdrawiam serdecznie i życzę spełnienia najskrytszych marzeń, dużo szczęścia i pomyślności w nowym roku :) Renata.

  • comment-avatar
    pasjasylwi 5 stycznia 2011 (15:19)

    W zeszłym roku kupiona jedna bluzka w galerii, na oko, bez przymierzania, bo tego nie lubię…Jak już coś mam kupić, to wchodzę, musi mi coś wpasć w oko, kupuję i wychodzę, tylko z zakupów ciuchów…A co do wychowywania syna, nie wypowiem się, mam córeczki a one są do przytulania, zagłaskania itp. itd :) I mam nadzieję tylko, że kiedyś trafią na normalnych facetów, którzy zostali wychowani na prawdziwych facetów w dobrym znaczeniu tego słowa ;) Pozdrawiam

  • comment-avatar
    Anonimowy 5 stycznia 2011 (15:17)

    cześć,
    mądra kobita, mądra…
    w kwestii męskości, sklepów…
    ja też nie znoszę tych galerii, sklepów, chłamu i mnóstwa ludzi w sklepach, dla których (jakiegoś % bo podejrzewam, że takich jak Ty Asia czy ja- co to robią zakupy, bo muszą i szybko zwiewają, jest "kilku") to przebywanie w galeriach to wypełnianie życia, szpan czy też radocha po prostu…
    ja chadzam do sklepów z używaną odzieżą!! nigdy nie kupię ciuszka w markowym sklepie, gdzie właśnie po pierwszym praniu będę miała bardzo drogą ścierkę do podłogi…
    wolę używane marki z anglii (tak MARKI, ale nie chodzi o metkę a o pewność, że to dobra gatunkowa bawełna i dobrze skrojony ciuch na dodatek- też mam biust!!!:)))i ciężko mnie ubrać…
    mam takie wyposażenie ubraniowe ze sklepów z używaną odzieżą od lat kilku dobrych, często piorę…i kolor nie schodzi, nie mechaci się ubranie i dodatkowo nie rozciąga…
    niekiedy także proszę Mamę, by coś mi uszyła albo szyję sobie sama (z rzadka)- mamy stare wykroje Babci, która była genialną Krawcową, są stare burdy etc. polecam tę metodę, jeśli ktoś ma możliwość i chęć…
    Kobietki do maszyn i robótek ręcznych!!!! :)))
    (ja ostatnio zrobiłam naszemu rocznemu Synkowi szalik na drutach :))- radochę miała ogromną!!!
    chcę nauczyć się robić rękawiczki, skarpety czy bambosze)…
    duma się pojawia, że same, że taniej i że w rozmiarze, jak należy :))
    pozdrowienia dla Wszystkich, które dobrze wychowują (marzy mi się żeby jak mój Syn będzie mężczyzną i pocałuje kobietę w dłoń…ta wiedziała o co chodzi a inni wokół nie pukali się w głowę)!!!
    aga

  • comment-avatar
    Dendrobium 5 stycznia 2011 (15:10)

    Asiu, podoba mi się to co napisałaś. Mądrze i obiektywnie. Zgadzam się z tym. I cóż, zakupów unikam na ile mogę, a o wychowanie synów dbam "inaczej". Tzn. według mnie dobrze, ale sporo mam jedynaków dziwiło mi się na przykład, że nie biegnę, gdy synek obsypał nóżkę piachem w piaskownicy …
    Asiu, życzę zdrowia, spełnienia marzeń, bycia sobą, bycia kochaną i rozumianą w tym Nowym 2011 Roku!
    Pozdrawiam:)

  • comment-avatar
    Mufinka 5 stycznia 2011 (14:27)

    Kobiety, wszystkim mamom martwiącym się jak wychować synów polecam książkę "Dzikie serce", autor: John Eldredge. Przyda się także tym, które chcą po prostu zrozumieć facetów :) Pozdrawiam noworocznie!

  • comment-avatar
    szalir 5 stycznia 2011 (10:38)

    A ja myślałam, że tylko ja tak mam. Wchodzę do sklepu i od razu mi sie odechciewa wszystkiego. Na szczęście są jeszcze małe sklepiki i targ, na którym można znaeźć coś dla siebie. Unikam ostatnio dużych sklepów małe sklepiki oferują rzeczy polskie i w normalnych rozmiarach. Wyglądam jak kobieta a probóją mnie wciskać w rzeczy dla dzieci.
    Co do rozpieszczania to znam to doskonale i mam wielką nadzieje, że uda mi sie syna wychować tak jak wychowany jest mój mąż. Prawdziwy facet.

  • comment-avatar
    Kasia 5 stycznia 2011 (10:28)

    ad 1 – pierwszy syn zakokoszony jest, ale przez moją mamę :(, z czym walczę niestety jak z wiatrakami, bo ona wie lepiej, to jej oczko w głowie itd, itd

    reszta synów – z racji tego, że jednak ich jest 3 a nie 1 jak u Ciebie, nie ma szans na zakokoszenie, bo normalnie nie dałabym rady, bo doba za krótka ;)
    no i ja nie panikuję na placu zabaw, pozwalam skakać po kałużach, kopać tunele w zaspach i zjeżdżać na sankach z wysokich górek – 2 latek był ostatnio wniebowzięty :)
    pozwalam troszkę zmarznąć, niż się przegrzać, czasem nic nie jeść przez cały dzień jak nie chcą, albo gotować na obiad makaron z serem przez cały tydzień, bo tylko to im wchodzi :)
    pozwalam samym jeść, choćby to trwało i trwało, (ale 2latek potrafi SAM szybciej zjeść niż 11latek-niejadek),
    niestety to ma też drugie dno- a mianowicie moją mamę – ja zamęczam dzieci, jestem leniwa, bo każę np starszemu zrobić sobie i maluchom śniadanie, kiedy w weekend polegujemy z małżem w łóżku, nie dbam, bo mają chłodne ręce i biegają bez kapci, bo pozwalam szaleć na placu zabaw (dlatego ona nie wychodzi z wnukami na spacery, bo się kończą jej złością a ich płaczem :() ipt – i o to są kłótnie z moją mamą, która wychowywała córkę i syna
    i tak ja od najmłodszych lat musiałam sprzątać, obierać ziemniaki, zmywać, potem gotować – "bo ty będziesz przyszłą matką i żoną", a mój brat nic nie musiał, no oprócz wynoszenia śmieci, które i tak spadały na mnie
    i teraz jest tak, że mój brat mieszka nadal z mamą i nic przy sobie nie robi, a ona przychodzi do mnie i narzeka na niego, że jest leser i ma wszystko w d…
    ale jak jej powtarzam, że ja nie chcę tak wychować synów, jak ona swojego, to słyszę, że po to jestem matką i kobietą i ja mam wszystko robić, bo to są dzieci
    więc faktycznie, kobiety same sobie kopią pod sobą dołki, a potem są zdziwione, jak w nich lądują
    ad2 – nie lubię galerii – czuję się tam jak kosmita i baaaardzo rzadko uda mi się coś tam kupić sensownego, no chyba, że do domu ;), ale lubię zakupy w małych butikach, gdzie panie mnie już znają, umieją doradzić i pokazać co mają nowego itd

    na koniec tego długaśnego komentarza, życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku, zdrowia dla wszystkich i spełnienia postanowień :)

  • comment-avatar
    Kamila 5 stycznia 2011 (10:06)

    Asiu, ja zawsze podczas koniecznych zakupów doszukuję się genezy, nazwy GALERIA handlowa ;)Dla niektórych,,sortowanie metek,, to chyba sposób na spędzanie wolnego czasu! ( mówię tu np. o rodzinach buszujących w przecenach z kilkutygodniowymi dziećmi na rękach).

    A co do zniewieściałej płci przeciwnej,tolerancyjna jestem , ale wolę męża (nawet z kilkudniowym zarostem).

    WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU!!!

  • comment-avatar
    lore-mia 5 stycznia 2011 (08:59)

    … masz racje, ale Cie pociesze.., ze w Polsce mozna kupic jeszcze cos co , no moze nie jest szczytem marzen ale jest rzeczä z "wcieciem w pasie ".Nie jest nijakie workowatego kroju….
    Tu gdzie ja mieszkam nie ma NIC!
    Caly kraj to to samo,gdziekolwiek pojedziesz to sä to te same sklepy.W Polsce jest duzo prywatnych sklepöw , gdzie wlasciciele jezdza po Europie i szukajä czegos innego, nowego…
    U nas caly kraj to pare firm i czy w Hannover czy inne miasto..wszedzie to samo-workowate,nijakie a juz napewno nie eleganckie, stylowe…
    Jak juz cos ladnego sie trafi to juz cena przywraca o böl glowy…
    Wierz mi-w Polsce nie jest tak zle!Sa miejsca , gdzie jest gorzej…
    Milego dnia :)

  • comment-avatar
    Lilla Kokon 5 stycznia 2011 (08:15)

    Co do wychowywania chłopców na mężczyzn – mam dwie córki więc ten temat jest mi obcy. Czasami się zastanawiam czy wychowałam je na kobiety. Jeszcze tego do końca nie wiem. Sama jestem raczej takim bardziej męskim typem kobiecości. Charakterologicznie bo fizycznie jestem typową kobietką. Niewiele widzę podobieństw pomiędzy mną a moim mężczyzną. Czasami zaskakuje mnie jego odmienność, ale częściej zachwyca i zaciekawia. Sprawia, że patrzę na wiele spraw z dwu perspektyw. Mojej – kobiecej i jego – męskiej. Nie ma tej lepszej, są dwie odmienne. I jest to dowód na to, jak różnorodny i skomplikowany jest świat i życie. Kocham tę jego męską odmienność bo wzbogaca mnie.
    Co do zakupów – nie lubię ich od dawna. Mam szczęście bo mimo wieku mieszczę się w te młodzieżowe modele. Wkurza mnie, że nie ma tak naprawdę mody dla kobiety po czterdziestce. Nie chcę być wieczną nastolatką. Marzy mi się sklep z odzieżą dostosowana stylem do mnie i sprzedającą wyjątkowe i niepowtarzalne ciuchy. Chyba będę musiał sobie to sama zafundować. Robiłam to w trudnych czasach komuny. szyłam, robiłam na drutach, przerabiałam. Podobno wszystko wraca! Pozdrawiam.

  • comment-avatar
    Anonimowy 5 stycznia 2011 (06:58)

    i ja się zgodzę z Tobą oraz innymi komentarzami, jeśli chodzi o zakupy to niestety, jakość nie równa się cenie nawet po wyprzedażach, ale lubię kupować ubrania dla siebie a jeszcze bardziej córci, i to nie w galeriach a w ciucholandach:) zasze znajdę jakąś "perełkę" za super cenę.

    wszyskiego najlepszego w nowym roku
    pozdrawiam
    Ania z Krakowa

  • comment-avatar
    Anonimowy 5 stycznia 2011 (06:50)

    o rany, no w końcu KTOŚ MYŚLĄCY PODOBNIE DO MNIE!!! Jak widzę te nadopiekuńcze mamusie na placu zabaw, patrzące ze zgrozą na mojego teraz już 3-letniego syna i na to, co on wyczynia i z równie wielkim potępieniem patrzące na mnie, że ja na to pozwalam, to normalnie odechciewa mi się wychodzenia w takie miejsca. Cóż, mój syn ma ogień w pupie i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, jest ciekawy świata, wszystkiego chce dotknąć, obejrzeć, spróbować i moja rola ogranicza się tylko do kontrolowania, żeby sobie za dużej krzywdy nie zrobił. A że siniaki się pojawiają w ilości sporej, traktujemy to oboje jako skutek uboczny, nie przeszkadzający w dalszych podbojach świata. Nie mam syna – memei, jest charakterny, przebojowy, chłonący otaczający nas świat wszystkimi zmysłami i dla mnie osobiście jest to powód do dumy! Choć czasem kondycyjnie przy nim wysiadam:) Ale placów zabaw unikam, dla jego i mojego komfortu psychicznego:)
    Eh, zakupy, ja to traktuję jako przykry obowiązek, dopust Boży, wszelkie plagi i tym podobne. Nie lubię łażenia bezproduktywnego po sklepach, jeśli juz naprawdę muszę coś sobie kupić, to staram się robić to na ostatnią chwilę, żeby męki nie przedłużać. ALE jeśli mam po drodze do np. Castoramy, czy LM, czy tym podobnych punktów, to jestem w swoim żywiole:D Po prostu kocham te sklepy, czuję się tam, jak w domu, tak samo w sklepach z wystrojem wnętrz, ale to pewnie wynika z potrzeby dostosowania bezpośredniego otoczenia do moich oczekiwań wzrokowych:) no kocham piękne rzeczy i kocham się nimi otaczać:) ot, takie małe zboczenie:)
    A na koniec najlepsze życzenia pomyślności wszelkiej w NOwym Roku:)
    Gośka

  • comment-avatar
    hela-maria pipień [sadowska] 5 stycznia 2011 (00:06)

    P.S.
    Janek miał surowe warunki wzrostu, ale nie narzeka. Zawsze mówi o swoich Opiekunach dobrze, bo dla Niego ważne jest, iż wychowali go na uczciwego i samodzielnego faceta. Nauczyli pracy i obowiązkowości. Troszczyli się o niego i pokazali Boga. To tak tylko gwoli wyjaśnienia. No i co? Ja jestem bardzo szczęśliwą żoną, bo mam dobrego męża. Czasem mi tylko przykro jak nie dba o sibie (chodzi o zdrowie). To znaczy teraz już musi się bronić, ale gdyby wczesniej… nie jest za późno. Jednak wielu cierpień i chwil grozy moglibyśmy uniknąć.
    I znowu się rozpisałam. Przepraszam.

  • comment-avatar
    hela-maria pipień [sadowska] 5 stycznia 2011 (00:00)

    Asiu aleś temat wyciągnęła. Mam na myśli kobiety i mężczyzn. Nasza latorośl ma (za 2 miesiące) 11 lat. Mąż jest wzorcem bardzo męskim, czasem mnie przeraża jego twardośc. Dlaczego? Bo wiem, że jest wrażliwy, ale ukrywa swoje uczucia i mam wrażenie, że stereotyp, który przyjął, ciąży mu i to bardzo. Jednak wychowywał się w domu wujostwa, którzy nie mieli własnych dzieci. Życie miał bardzo twarde. Wujek był niezwykle wymagający i bardzo surowy. Ciocia nie mniej. Oboje nie potrafili okazywać uczuć i mój mąż ma ten sam problem. Natomias nasz nastolatek jest chłopcem bardzo otwartym i szczerym, co często powoduje, że ze łzami w oczach przeżywa niesprawiedliwości spotykający kogokolwiek z jego otoczenia. Jednocześnie chętnie bierze udział w róznych eskapadach z tatą. Razem jeżdża na mecze piłkarskie, na grzyby (często wstają o 2-3 w nocy), na wycieczki typowo męskie po lesie. Bardzo to lubi, ale na kolonie nie chciał jechać sam, chociaz miał już 7-8 lat. Akurat tak się złozyło, że byłam na tych koloniach jako wolontariuszka. Okazało się, że wcale nie szukał mojej bliskiej obecności. W domu lubi się przytulić i do mnie i do męża, ale w obecności innych osób wzbrania się przed oakzywaniem mu podobnych gestów. Bardzo trudno jest wychować dziecko (syna czy córkę) tak, aby był po prostu człowiekiem twardym, ale nie tyranem, aby był wrażliwy i nie był mięczakiem. Gdzie sa granice? Oboje z mężem prosimy Boga aby prowadził nas w tym procesie i aby czuwał nad wzrostem syna. Liczę na to, że będzie sobą po prostu, facetem twardym, ale lubiącym kremować ręce i twarz, będzie wrażliwy, ale odporny na załamania. No tak, rozpisałam się, ale temat naprawdę trudny, a to co napisałam to i tak niewielka cząstka tego co czuję, o czym myslę, czego oczekuję.

    Za to o zakupach nie napiszę, bo nie robię juz od dawna ciuchowych sprawunków w innych sklepach poza "ciucholandami" (bardzo nieczęsto).
    Pozdrawiam i stwierdzam, że Wasze szanse na wychowanie Leosia na normalnego mężczyznę są ogromne. Tak trzymaj Asiu.

  • comment-avatar
    z potrzeby wnętrza 4 stycznia 2011 (23:10)

    Pomyślności wszelkich w nowym roku podsyłam-aga

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (23:02)

    napisalam sie,napisalam,a mojego komentarza nie ma.W skrocie napisze,ze chcialabym wychowac mojego 3 i pol letniego syna na mezczyzne ,ale zeby mial cechy przypisywane kobietom tzn. zeby umial rozmawiac o uczuciach,emocjach i je okazywac.Oraz ,zeby widzial w kobiecie poprostu czlowieka.A jeszcze nie tylko matki wychowuja synow :) Czasem kobieta,ktora chce byc doskonala zona tak dogadza i wyrecza meza,ze ten z czasem robi sie z prawdziwego mezczyzny leniwcem i wykorzystywaczem……Pozdrawiam :)

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (22:56)

    Tak. Szmaty rzeczywiście wiszą w sklepach na wieszakach. Jest tego tak dużo, że trudno znaleźć coś dobrej jakości. Galerie generalnie męczą, ale zobaczcie jak dużo ludzi spędza w nich czas całymi rodzinami. Przecież to przerażające. Myślę, że mężczyznom jest teraz trudniej żyć, trudniej być głową rodziny. Zarobić na nią. Często się załamują albo uciekają. W nałóg czy zdrady, inne głupoty. Ale nie zgodzę się z tym jak ktoś wyżej napisał, że gdy kobieta kopie doły czy maluje to nie jest kobieca. Niby czemu? Jak mąż zrobi ciasto lub lubi gotować to nie jest męski? Chyba chodziło w tekście o coś innego. Predyspozycje psychiczne i postawę życiową a nie takie głupotki czy ktoś coś kopie.

  • comment-avatar
    Sielskie Klimaty 4 stycznia 2011 (22:34)

    Wychować syna na "prawdziwego" faceta – pewnie tyle ile matek, tyle "technik". Sama mam dwóch szkrabów i jedno wiem na pewno – chciałabym aby ich przyszłe partnerki czuły się tak, jak ja przy moim mężu – bezpieczne i kochane.
    A zakupy, cóż … z całego serca tego nie cierpię! Tak modne ostatnio galerie na samo wspomnienie podnoszą mi ciśnienie… Zmarnowanych kilka godzin, tłumy nadąsanych klientów i niestety sprzedających, ogołocony portfel i "coś w torbie" (jeśli się uda to "coś" w ogóle znaleźć), co po powrocie do domu przestaje Ci się podobać bo generalnie uważasz dzień za stracony i nic Cię nie cieszy. Jedyny sklep, który lubię to "spożywczak Pani Mariolki", w którym robię codzienne zakupy; i pogadać można, i świeże warzywka kupić (a nie marketowe, które puchną już następnego dnia w lodówce) a i milutka właścicielka szepnie, które bułeczki wybrać – bo świeższe, przed chwilą przywiezione, choć na jednych i drugich zębów się raczej nie połamie:-)Niestety ubranek nie posiada w sprzedaży więc czasami muszę zacisnąć zęby i z góry zapisać dzień na straty…:-)

  • comment-avatar
    plakatowka 4 stycznia 2011 (22:18)

    A ja Wam powiem o co chodzi z tymi zakupami – otóż te nasze wyprzedaże to nic innego jak tylko opróżnianie magazynów, w których zalega odzież nawet z 10 kolekcji wstecz. Czyli szmaty już po raz 10 wywieszane w sklepie, których to już nikt nie chciał kupić nawet za "promocyjną" cenę. Nie oszukujmy się, są to sprytne chwyty marketingowe i to całe nakręcanie i szum wokół "zjawiska" wyprzedaży pozwala na takie właśnie oszukiwanie klienta. Bo jak inaczej może wyglądać rzecz, która już po raz enty jest wywieszana na wieszaku i po raz enty z niego ściągana i znów rok leży gdzieś w kartonach zmiętolona czekając na swoją kolej przy kolejnej "wielkiej okazji". Ale z drugiej strony ludzie sami są sobie winni – na widok napisu promocja i przekreślonej zapala im się żaróweczka w głowie "MUSZĘ TO MIEĆ" i to dlatego jest taka a nie inna jakość wszystkiego, bo gdyby nikt takiego chłamu nie kupował to i nikt by tego nie szył.

    Ja mam kilka swoich ulubionych sklepów, do których chętnie zaglądam, ale również z przykrością muszę stwierdzić, że parę lat temu była insza jakość i wygląd ubrań.

    A na temat wychowania się jeszcze nie wypowiem, bo to dopiero przede mną. Mam tylko nadzieję, że mój malutki synek będzie prawdziwym facetem, jakim jest jego ojciec.

  • comment-avatar
    Tomaszowa Chata 4 stycznia 2011 (21:57)

    W pełni popieram wygłoszone przez Ciebie poglądy. Moja teściowa, mądra kobieta, na początku znajomości powiedziała jedną rzecz: " nie wychowywałam syna dla siebie, to nie ze mną będzie żył jako dorosły mężczyzna, więc musiałam wychować go dobrze nie tylko jako człowieka ale również jako męża i ojca". Zgadzam się z nią w 100%, a z efektów cieszę się od 27 lat:))Radość podwójna, bo syn ma właściwe wzorce i zdrowe podejście życiowe do naśladowania.
    Co do zakupów to…nie znoszę ich! Denerwuje mnie, że nie ma nic dla mnie, że lustra w przymierzalniach są tak zrobione aby każda z nas była zadowolona z wyglądu, a o specjalnym oświetleniu w tych miejscach nie wspomnę. I nie jest to jakaś fobia z mojej strony – miałam okazję poznać prawdę od fachowców tej branży. A przez ok. 10 lat miałam podobne lustro w domu i koleżanki bardzo lubiły się w nim przeglądać:)) Ciuchy i buty kupuję przez internet i jestem zadowolona. W zaciszu domowym mogę przymierzyć, dopasować i zastanowić się nad zakupem. Często udaje mi się wyszukać perełki, egzemplarze niedostępne w sklepach miejskich. Nie jest ważne do jakiego centrum handlowego wejdziesz – w każdym jest to samo. Znam butiki w których ciuchy po sezonie idą do krawcowej na małe przeróbki i ponownie wracają jako markowe i oczywiście w odpowiedniej cenie. Na takie robienie nas – przepraszam za wyrażenie -w konia, nie godzę się i kropka!!
    To się nagadałam, od razu lepiej:D :D

    Pozdrawiam – pozytywnie nastawiona do świata:) – mimo wszystko
    TCH

  • comment-avatar
    Patti 4 stycznia 2011 (21:48)

    Podnoszę głos jako branża odzieżowa:))))
    Dziewczynki rozumiem was doskonale w kwestii zakupów, za żadne skarby świata nie możecie się spodziewać dobrej jakości ubrań jeżeli np. bluzka bawełniana typu T-shirt kosztuje 25 –35 zł.Spódnica nie przekracza co najmniej 130 zł, koszula bawełniana 100 zł ….płaszcz z wełny a domieszką alpaki będzie kosztował około 1000 zł…..
    Tanizna to domena sieciówek typu. H&M , Orsay, Reserved i tym podobne.. tam pierwsza cena to 3-krotność faktycznej wartości ciucha, stąd potem obniżki – 70% , takie są. Oni i tak wyjdą na swoje.
    Szukajcie polskich marek .Od 15 lat prowadzę butik z ciuszkami dla Pań. Sprzedaję tylko polskie marki, rzeczy szyte w Polsce nie w Chinach , gdzie sterczą nitki, rozmiary nie trzymają wymiarów, itp, itd. …mogę Wam polecić dobre polskie marki ze średnie półki : BIALCON, ECHO, DAN HEN, SENSO -damska linia marki Kastor, doskonałe bluzki koszulowe, świetna ubraniówka, wełny, wiskozy, jedwabie, bawełny. Z wyższej półki: Vito Vergelis, Aryton, Modesta, Hexeline, Caterina , Simple, …….dobre torby skórzane; Baron,Ajtner, Brothers, Sagan………..ale tych rzeczy nie znajdziecie raczej w galeriach handlowych tylko w sklepach na mieście, przy głównych deptakach, a najlepiej zaglądnąć na strony www tych firm i sa adresy sklepów, niejednokrotnie sa to sklepy multibrandowe ( wielomarkowe) i są w nich rożne polskie marki.
    Warto czasami dołożyć i zamiast dwóch rzeczy w sieciówce kupić jedną z dobrej tkaniny.
    Dobre firmowe sklepy robią także wyprzedaże i warto sobie kupić coś drogiego w atrakcyjnej cenie: teraz Monnari ma -40% ( oryginalne wzornictwo , ale niestety szyte w Chinach, tylko w dobrych fabrykach), Hexeline, Caterina, teraz będą duże obniżki. Tam są zawsze świetne wełny w żakietach, spódnicach, spodniach.
    Przepraszam, ze się tak :mądrze ale to mówię właśnie swoim klientkom, i wracają do mnie od tylu lat, bo przyznają mi rację…….
    a tak już bardziej patriotyczne—wspierajcie to co nasze Polskie…….bo te firmy odzieżowe rzetelnie płacą podatki, zatrudniają legalnie ludzi,trymując rzesze kobiet…….a jak będziemy za wszelką cenę chciały tanio, to rynek owszem sie dostosuje, ale gro kobiet pójdzie na bruk, zostaną pozamykane polskie firmy odzieżowe…………a chińskie czy Wietnamskie dziewczynki , będą pracowały po 15 godz za 1 dolara……….nad tym tez warto pomyśleć……..ta cena musi z czegoś wynikać:)))))))

    Pozdrawiam Patti

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (21:39)

    Belki w oku nie widać :-)))) Jak można pisać o zniewieścieniu facetów bez zrozumienia, skoro będąc kobietką szlifuje się, maluje, przybija, wykopuje, zakopuje itp, itd. Moja zona też tak robi, ( na stoisku narzędziowym kobita obsługująca (!) wyznała mi, że powoli większością stają cię kobiety) więc musiałem zająć się garnkami… W otoczeniu przesłodkich serduszek i firaneczek też trudno wychować macho… Cóż, miłe Panie, sameście sobie winne

  • comment-avatar
    Monika Wasylewska 4 stycznia 2011 (21:33)

    Ehh, może z tymi marsami i wenusami to faktycznie ściema, ale z solidarnością jajników coś musi być- myślę dokładnie tak samo Asiu!
    Niestety moja teściowa właśnie tak wychochowała syna, jak byśmy nie chciały wychować swoich.. :) I co gorsza- jest On, ten mój mąż jedynakiem. (Zgroza co? ;)) Wszelakie próby wychowawcze mały przyniosły efekt, więc może z Leosiem się uda chociaż :P
    Chociaż w tej chwili mam eskalację kokoszenia – od prawie tygodnia jesteśmy w szpitalu.. Leonka zaatakował paskudny wirus, który strasznie go sponiewierał, a tym samym matczyne serce moje :(.

    Co do babskich tematów zakupowych – mam ten sam problem…. Jest tu u nas największe centrum handlowe w Europie, zrobiłam dwa podejścia, nie kupiłam nic, wróciłam załamana i zmęczona…Szmaty, szmaty, góry szmat… A jak już trafi się coś ciekawego i porządnego – cena kosmos.
    Moja mama kupiła mi 2 lata temu maszynę do szycia (jest krawcową) , chyba pora się wziąć za samodzielne kompletowanie garderoby ;)

    Wszystkiego NAJ NAJ w Nowym Roku dla Was Kochani!

    PS- była na fb, czego już nie ma? :P

  • comment-avatar
    angela 4 stycznia 2011 (21:18)

    OMG! Właśnie wróciłam z CH, do którego zostałam wypchnięta przez męża na przymusowe :P wręcz zakupy, no bo siedzę w domu z dzieckiem, no bo wyprzedaże są, więc może coś się okazyjnie kupi, no bo jestem KOBIETĄ, więc na pewno chętnie pobuszuję po sklepach. Kochana, podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami, chłam i tandeta, a to co rzeczywiście reprezentuje sobą jakąś tam jakość zarezerwowane jest dla dam pracujących w poważnych korporacjach, na poważnych stanowiskach, posiadających portfele poważnie różniące się zasobnością od przeciętnego człowieka ;P Ależ się namęczyłam, żeby znaleźć coś sensownego , no i przede wszystkim coś dla siebie, a nie dla córci… a co do wychowywania mężczyzny, laikiem jestem i w tej dziedzinie raczej nim pozostanę, ale myślę, że masz absolutną rację z tym, że matka w znaczny sposób kształtuje przyszłego faceta w swoim synu. Zresztą uważam, że ojciec na ten przykład ma niebanalny wpływ na swoja córkę, w kontekście jej bycia kiedyś kobietą. Wierzę w to bo sama odnajduję czasem w sobie takie wpływy ojca, negatywne najczęściej, które stawały się z czasem jakimś zarzewiem kompleksów, czy zakorzenienia stereotypów w moim własnym życiu. Dlatego zwracam ogromną uwagę na to w jaki sposób kształtujemy z mężem naszą córę. O rany, ale zadanie to tak poważne, że czasami się zastanawiam co (czy raczej KTO) z tego wyjdzie. :D
    Pozdrawiam,

  • comment-avatar
    ulietta 4 stycznia 2011 (20:51)

    Asieńko! Ja mam dokładnie ten sam problem zakupowy! Nienawidzę galerii z względów różnych: za głośno, za ciasno, za dużo, za drogo, za… Etap eleganckich spódnic i bluzek mam już za sobą i chociaż zerkam z utęsknieniem w kierunku kolejnych boskich szpilek, szybko uśmiecham się sama do siebie z myślą, że przecież ja kobietą lasu jestem ;) Od 3 tygodni poszukuję ciepłego swetra zimowego. Wszystkie z akrylu albo z akrylem w 90%, którego szczerze nienawidzę, bo po 3 załozeniach rzecz wygląda jakby miała kilka lat. Mogę już nawet więcej kasy wydać, ale litości chociaż na bawełnę… Miotam się tak po sklepach co kilka dni i za każdym razem wracam coraz bardziej rozczarowana jakością i tandetą która nas otacza.
    Dużo wyjątkowych chwil w nowym roku Wam życzę :*

  • comment-avatar
    Made by Sysia 4 stycznia 2011 (20:51)

    Asiu dzisiaj miałam dokładnie takie samo odczucie w związku z babskimi zakupami.Przeszłam centrum handlowe w 15 minut.
    Oczywiście nie muszę dodawać,że z pustymi rękami.Niestety doczekaliśmy się czasów,że liczy się ilość a nie jakość i ,że wszystkich traktuje się szablonowo,szufladkując nas i przypisując różne stereotypy.Również kobiety się generalizuje.Skoro są modne zimowe buty przypominające bambosze – nazwy nie będę podawać- to ''pseudo projektanci'' i osoby odpowiedzialne za to co pojawia się na sklepowych półkach przekonani są,że w brązowych kapciach każda kobieta będzie chciała urzędować…
    Jednostki się chyba nie zbyt liczą.
    Natomiast jeśli chodzi o męskich mężczyzn to również podpisuj się pod tym,że tacy być powinni.Pracuję jako kosmetyczka i niestety często gęsto spotykam mężczyzn , którzy są bardzo zniewieściali i nierzadko zdarza się,że są bardziej zadbani niż kobiety.
    Mnie osobiście bardzo to przeraża i nie mam pojęcia co czuje kobieta ,która budzi się obok takiej męskiej laleczki. Moja Połowica to 100% pure male. Mam to szczęście,że Teściowa wychowała go na takiego mężczyznę przy którym kobieta czuje się w 100% pure female.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i gorąco. Zapraszam także do siebie.
    http://www.madebysysia.blogspot.com

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (20:38)

    pozdrawiam serdecznie

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (20:19)

    Mój mąż zawsze, kiedy szukam po sklepach tego czegoś, co to właśnie mam pod powieką, śmieje się, że jeszcze takiej rzeczy nie wyprodukowali…ha, ha:-)))Mam też wrażenie, że tzw MODA wyjmuje kobietom mózgi z ich głów! Nie ważne, jak w tym wyglądam, nie ważne czy wygodne, WAŻNE ŻE MODNE!!! Ubawiła mnie ostatnio znajoma jedna, u której widząc piękną torebkę w kolorze rudym, skomplementowałam zakup. A na to ona, że właśnie jej przyjaciółka oznajmiła, że się z kolorem spóźniła o sezon…(!!!!!!!)
    A co do naszych mężczyzn to niestety jest tak, że powielamy wzorce zachowań naszych rodziców. Jeśli nasza mama była dominującą osobą w rodzinie to najczęściej my kobiety-matki-żony też mamy taki "skrypt" w głowie i naszą rodzinę także organizujemy w taki właśnie sposób. Uświadomienie sobie tego faktu może jednak i powinno być momentem zwrotnym, ponieważ dowodzenie w rodzinie powinien sprawować facet. Dzisiejszy świat nie chce tego słyszeć bo feminizacja wkroczyła nawet tam, gdzie jej absolutnie być nie powinno…Znam co najmniej kilku takich rodzinnych "kobiecych dowódców" z moją mamą na czele i we wszystkich przypadkach są to głęboko nieszczęśliwe osoby niestety…
    Życzę Ci Asiu weny twórczej na ten rok i wiele, wiele spełnionych marzeń:-)))!!!
    iskierka

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (20:16)

    witam :)pisze jako anonimowa,bo nie mam swojego bloga(chociaz chcialabym miec) ani zadnego konta.Jesli moge sie zwracac do ciebie po imieniu droga Asiu,to chcialabym powiedziec,ze z niecierpliwoscia czekam na twoje posty,lubie czytac,bo poruszasz rozne tematy,czasami trudne.Ciesze sie ze jestes pokrewna dusza,jakby powiedziala Ania z zielonego wzgorza :) takie mam wrazenie.Ciesze sie,ze rowniez inne "komentatorki" sa fajnymi,wrazliwymi kobietami.Ja tez nie lubie chodzic po sklepach,chociaz nie mieszkam w polsce,ale u nas tez coraz wiecej taniej chinszczyzny.Lubie robic zakupy dla domu,ale nie dla mnie,bo niczego fajnego i na zwykla kieszen nie moge dluuugo wybrac.Co do wychowania ,to jestem mama prawie 20 letniej kobiety i 3 i pol letniego mezczyzny.Chcialabym go wychowac na fajnego faceta,ale nie wiem czy na 100%.To jest zalezne od tego co kto rozumie pod pojeciem 100% mezczyzna.Chcialabym,zeby moj syn mial tez troche cech przypisywanych kobietom,a mianowicie ,zeby umial rozmawiac o swoich uczuciach.Mezczyzni pokolenia mojego taty czy nawet meza a i mlodsi na ogol nie potrafia tego.Dla mnie jest to jednak bardzo potrzebne,dla zwiazku z kobieta.Wtedy jest o wiele latwiej.Chcialabym,zeby widzial w kobiecie rowniez czlowieka.Na zakonczenie mojego przydlugawego posta dodam jeszcze ,ze nie tylko matki wychowuja "zle" mezczyzn.Zona tez potrafi skrzywic charakter nawet najbardziej meskiemu facetowi.Jesli bedzie mu zbytnio dogadzac i przejmowac coraz wiecej obowiazkow,bo chce byc wspaniala zona,to kiedys sie facet rozleniwi i niepostrzezenie zmieni sie z czasem w rozpuszczonego chloptasia. :) Pozdrawiam serdecznie i zycze nam wszystkim ,zeby nam sie udalo wychowanie synow.Ewa

  • comment-avatar
    longredthread 4 stycznia 2011 (20:08)

    Moje marzenie to zdać certyfikat z hiszpańskiego DELE Intermedio. Ale to chyba nie jest typowo "babskie".

  • comment-avatar
    paula_71 4 stycznia 2011 (20:07)

    Babskie zakupy dla siebie samej…mhm,jakoś więcej frajdy sprawia mi kupowanie dla Lenki :)

    Ci do mężczyzn jestem podobnego zdania co Ty Asiu,facet to musi być facet a nie żadne tam ciepłe kluchy!!!
    Fajnie,że pozwalasz Leonkowi na zabawy,o których jak inne mamy pomyślą,to im ciarki przechodzą po plecach.Ja też należę do mam którym nie przeszkadza,że dziecko wskakuje do kałuży,radość jaka temu towarzyszy rekompensuje góry późniejszego prania :)

    Pozdrawiam cieplutko.

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (19:56)

    Tak.. i znowu muszę się we wszystkim zgodzić, co do wychowania syna zwłaszcza, ale co zrobić jak synek jest pieszczochem przeogromnym i mojej spódnicy sie trzyma? Zakupy, ech, fajnie jakby sie poszło i w pierwszym coś porządnego kupiło, a tak na siłę człowiek czegos szuka w chińszczyznie (jak sie okazuje na metce).Ewka

  • comment-avatar
    llooka 4 stycznia 2011 (19:49)

    Asiu niech poniższy cytat będzie komentarzem do Twojego dzisiejszego postu. Ja osobiście taka się właśnie czuję i widzę w Tobie wiele podobieństw.

    "Jesteś dla tego prostego, wygodnego dzisiejszego świata, zadowalającego się byle czym, za bardzo wymagający i za głodny, on cię wypluwa, masz dla niego o jeden wymiar za dużo." Hermann Hesse – "Wilk stepowy"

  • comment-avatar
    Malina 4 stycznia 2011 (19:32)

    Podpisuję się obiema rekami pod tym postem: chłopaki noszą spodnie a dziewczyny sukienki:) chociaż mój syn ostatnio paraduje tylko w stroju Spidermana… Ale to prawda,że manier i pewnych męskich obowiązków trzeba uczyć ich od najmłodszego:) Co wcale nie jest takie trudne, jeżeli ma się do tego odpowiednie nastawienie:) A co do tych typowo babskich zakupów, to ja też jestem jakaś inna – nie cierpię tego buszowania PO GALERIACH- ale co innego second hand- tam dostaję jakiegoś olśnienia i jakoś tak się składa,że te wszystkie ciuszki pasują,jak ulał- no i jestem EKO… a najfajniejsze jest to ,że nie ma drugiej takiej sztuczki w calutkim mieście… WSZYSTKIEGO NAJLEPSIEJSZEGO W NOWYM ROKU!!!:)

  • comment-avatar
    alicja 4 stycznia 2011 (19:08)

    A już myślałam, że tylko ze mnie takie dziwo, co nie lubi łazić po sklepach, że może i baba jestem ale taka inaczej:) moja siostra uwielbia zaglądać do każdego sklepu czy stoiska a mnie paznokcie nawet drętwieją na myśl, że siostra przyjedzie i przeciągnie mnie przez wszystkie sklepy w mieście, jak to ma w zwyczaju.
    Nie jestem najmłodsza i moje potomki dorosłe są, każde już na swoim, i satysfakcję ogromną mam, że wychowałam ich na MĘŻCZYZN.Mąż jedynak, wychowany przez nadopiekuńczą mamę….resztę możecie sobie dopowiedzieć (dokładnie jak na tym zamieszczonym obrazku). Postanowiłam synów wychowywać inaczej, uczyłam samodzielnego myślenia, podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji tych decyzji.Powtarzałam im też: żyjcie tak, by nikt przez was nie płakał.O radzeniu sobie z domowymi pracami nie wspomnę.Teraz,gdy widzę, jak sobie radzą, wiem, że mogę być z nich dumna.
    Długi jak na mnie komentarz, ale i temat warty dyskusji.
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

  • comment-avatar
    kasia ino-ino 4 stycznia 2011 (19:07)

    taaa…
    ERRATA konieczna do poprzedniego wpisu: miało być, że potrzeba ewakuacji NIE jest silniejsza od potrzeby kupienia……
    :))))

  • comment-avatar
    kasia ino-ino 4 stycznia 2011 (19:04)

    cudne… cuuuudne słowa…
    poukładałaś mi i nazwałaś moje odczucia i przeczucia w sprawie wychowywania synów :)) oraz uspokoiłaś, że me samopoczucie po choć najmniejszej próbie eksplorowania sklepów z ciuchami nie są odosobnione :))) hura!

    więc ja też – jak mantrę powtórzę za Tobą takie marzenia dwa – "nie zakokosić chłopców (choć kuuuusi) i znaleźć sklep ciuchowy, w którym potrzeba natychmiastowej ewakuacji jest silniejsza od potrzeby kupienia ciucha (bo czasem jednak musss coś nabyć)"

    ściskam i życzę Ci spełnienia marzeń zielonoczółnowych :)

  • comment-avatar
    Cathe 4 stycznia 2011 (19:03)

    Asiu ja również podpisuję się pod tym postem, szczególnie pod tekstem nt. zakupów.
    Ja też jestem ostatnio chora gdy mam jakieś "ciuchowe" zakupy robić… Jakiś czas temu np. mierzyłam w drogim sklepie sukienkę welnianą z ozdobnymi kwiatami- naszytymi na ramionach- które tak się strzępiły, że po zdjęciu tego dziadostwa (przepraszam) byłam oklejona farfoclami niczym strach na wróble :/ Jeśli już się wybieram do większego centrum – to tylko z samiutkiego rana. Tak profilaktycznie, coby mnie nie stratowały stada pędzących zakupoholiczek;))
    Co do synusia – oby tak zdrowym w tym poglądzie kobitek było jak najwięcej!!
    Pozdrawiam serdecznie;)
    Cathe, Rustykalny dom

  • comment-avatar
    Bea 4 stycznia 2011 (19:01)

    Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2011 r.

    Zgadza się, że dzisiaj spotyka się wielu damskich facetów. Śmieszy mnie to, ale sama znam kilka twardych(stwardniałych) kobiet i miękkich facetów. Brrr.
    A zakupy-cała masa niczego. Pod płaszczykiem znanych marek -… bez komentarza.

  • comment-avatar
    Zu 4 stycznia 2011 (18:55)

    A wiecie co ja Wam powiem?
    Że ja chodząc po sklepach ( ostatnio niedawno z bardzo cudowną Monią :)), która też szyje) przy każdej fajniejszej kiecce czy innym ciuchu mówiłyśmy – aa, uszyjemy se taką, a przy ciasteczkach – ee, upieczemy se same ;) I tym sposobem wyszłyśmy głodne gołe i wesołe :))))
    Pozdrowienia Kochana :)
    Zu

  • comment-avatar
    Mamunia Agunia 4 stycznia 2011 (18:45)

    ja także mojemu trzylatkowi pozwalam na samodzielność – oczywiście ze zdrowym rozsądkiem – np. mamy nagrany film na którym mój 1,5-roczny synek wyciąga ze zmywarki umyte naczynia i mi je podaje; wspomnę jeszcze o trzepaniu jajek na jajecznicę (nie ważne że kuchnia potem do sprzatania), przenoszeniu żab w inne miejsce aby ocalić ich życie przed kosiarką, czy odśnieżanie przed domem; moim zdaniem dla chłopca ważny jest w domu męski autorytet, kiedy patrzę na moich chłopców, np. ostatnio jak budowali karmnik dla ptaków i mój mąż instruował naszego syna jak wbijać gwoździe – to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy: nasz syn jest szczęściarzem wychowując się w pełnej rodzinie.
    Co do zakupów, ostatnio stało się tendencyjne, że kiedy idę kupić coś dla siebie, wracam do domu z ubrankami dla synka.
    Pozdrawiam serdecznie zza oceanu

  • comment-avatar
    OLQA 4 stycznia 2011 (18:12)

    a ja bardzo lubię chodzić po sklepach – ale w samotności- samotność w tłumie też czasem wycisza,ciuchy przede wszystkim kupuję miłe i wygodne a chłopaków nie zapieszczałam i mam nadzieję,ze doczekam efektów:)

  • comment-avatar
    Jo-hanah z Wrzosowej Polany 4 stycznia 2011 (18:08)

    Za łażeniem po sklepach to ja nigdy zbytnio nie przepadałam, ale teraz to wręcz nie znoszę. Jestem chora jak mam kupić jakiś ciuch właśnie z powodów o których piszesz. I o ile dawniej trzeba było umieć szyć, bo w sklepach było niewiele, tak teraz ta umiejętność jest niezbędna jak chcemy się nie dać bylejakości. A jak ma się kawałek biustu i nie daj Boże biodra i wcięcie w pasie to już istna tragedia ;0. Ale damy radę! kto jak nie MY kobiety! ;D
    Fajnie, że w młodym pokoleniu będzie na pewno jeden facet! Prawdziwy facet co wie z której strony się trzyma śrubokręt i jeszcze parę innych rzeczy ;D
    Ściskam serdecznie

  • comment-avatar
    aga 4 stycznia 2011 (18:06)

    Jak się cieszę, że jest taki ktoś jak Ty i moje szanowne "przedmówczynie". Już myślałam, że to starość. A tu proszę bardzo nie tylko ja już nie widzę dobrej jakości ubrań. Nie to że nie lubię "stroić się" bo skłamałabym, że wystarczy mi jutowy worek, ale kiedy myślę, że znów mam iść i przebierać w niezliczonej ilości podobnych do siebie szmat (nie ośmielę nazwać się tego odzieżą) to już dopada mnie ból głowy…
    Najgorsze według mnie jest to ,że tzw. odzież markowa też jest z kiepskich jakościowo tkanin, a szyta chyba wg.szablonów nieśmiertelnej burdy. To chyba taka tymczasowość naszych czasów.
    Jeśli zaś poruszyć "problemy" wychowawczo-rozwojowe to nie tylko Mamy synków są w trudnej sytuacji ;). Mam dwie dziewczynki, a "zbarbionizowanie" i "zhannamontanowanie" grozi im na każdym kroku.
    Gdzie szukać wzorców? W wychowaniu "bezpłciowym" ? Przecież też tak nie można, a klasyczne wyznaczniki porządku damsko-męskiego już dawno zostały okrzyczane jako dyskryminacja. Jednak jestem dobrej myśli, że jest jeszcze wielu rozsądnych rodziców, którzy potrafią znaleźć równowagę w tym co współczesne, a wartościami naszych dziadków i babć wartych przekazania naszym dzieciom.
    Ale się rozpisałam….
    Na Nowy 2011 rok życzę optymizmu na każdy dzień i wielu miłych chwil spędzonych w gronie najbliższych.

  • comment-avatar
    Klaus 4 stycznia 2011 (17:59)

    taaaaa… ja jak wybieram się na babskie zakupy to zgrzana do czerwoności i wściekła, po dwóch pierwszych sklepach wracam do domu z reklamówą ubranek dla mego Synka:) też staram się nie zrobić z niego maminsynka… przytulam i całuje do nieprzytomności ale jednocześnie starm się wyrobić w nim poczucie własnej wartości, odwagę i samodzielność…i podstawa – tak jak Ty, pozwalam się mu wybrudzić:))) a faceci…ech, mój jest zbyt męski tam gdzie nie trzeba a gdzie trzeba to własnie 'mamusia' dała plamę swoim wychowaniem rasowej gospodyni robiącej za swoich synów wszystko.. i teraz byle głupstwo a ja słyszę: "to ja zadzwonię, mamy zapytam…" wrrrr…

  • comment-avatar
    Agnieszka Arnold 4 stycznia 2011 (17:58)

    Jak zwyklę cieszę się do monitora czytając Twojego posta. Moja mam też się ubierała w modzie polskiej i miała o tyle dobrze że nasza sąsiadka tam pracowała:) To były czasy… Do Horteksu na lody się chadzało…

  • comment-avatar
    Anonimowy 4 stycznia 2011 (17:49)

    Ciekawe przemyślenia noworoczne. Znowu się powtórzę, ale zachwytem mnie napawa fakt, że znalazłam na blogach tyle kobiet myślących tak jak ja… Człowiek myśli, że jest jakimś odmieńcem, a tu proszę, całe wręcz stada odmieńców! Zakupów nienawidzę, jak już musiałam to dwa razy w roku jechałam do galerii i po przymierzeniu dwóch rzeczy już byłam ciężko chora, zgrzana i zdesperowana, byle kupić cokolwiek pasującego (co jest trudne, bo mała nie jestem) i zwiać stamtąd gdzie pieprz rośnie.Też mam w sobie tęsknotę za może i droższymi ale doskonale skrojonymi i z dobrych materiałów ubraniami. Może byśmy jakąś grupę lobbującą założyły?
    Co do facetów to też się zgadzam, nadopiekuńczość i podsuwanie wszystkiego pod nos za młodu powoduje u delikwenta poczucie, że wszystko mu się po prostu należy i już. Osobiście znam trzech świetnych, odpowiedzialnych facetów o szerokich horyzontach myślowych, z czego jeden ma 18 lat. Może to dowód na to, że jednak ten gatunek nie wymiera…
    Pozdrawiam ciepło
    Mika

  • comment-avatar
    folkmyself 4 stycznia 2011 (17:49)

    Kiedyś lubiłam chodzić po sklepach, z biegiem czasu lubię coraz mniej. A ubrania klasyfikuję na "miłe" i "niemiłe". JAk się domyślasz chodzę tylko w miłych, choćby było najpiękniejsze i najcudniej uszyte niemiłego nigdy nie kupię. NAwet jeśli to płaszcz chcę wiedzieć ze włożony nawet na gołe ciało będzie miły;]
    No a w sklepach niestety w 99 % przypadków nie znajduję tego czego szukam…

  • comment-avatar
    Ivalia 4 stycznia 2011 (17:45)

    No tak… mój własny mąż zarzuca mi stale że ja synka "zapieszczam" na amen… Oczywiście się z tym nie zgadzam… tak do końca…czasami tylko, ale tez miewam takie myśli, żeby chłop chłopem był to trzeba go tak wychować. Może się uda ?
    Zakupy – unikam od lat, wybieram się od miesięcy. Łatwiej mi coś kupić do domu czy dla rodziny niż dla siebie, toteż nie lubię.
    Ale czasem fajnie wyrwać się i połazić :)))

  • comment-avatar
    Myszka 4 stycznia 2011 (17:42)

    Ha ha ha, świetny tekst:))

  • comment-avatar
    Lutajka 4 stycznia 2011 (17:40)

    Droga Asiu,
    Zgadzam się z Tobą w 100%, podpisuje się rękoma, nogami i czym jeszcze się da :-).
    po pierwsze – facet facetem być musi!!!!! podobnie jak Ty mam to szczęscie ze moj facet facetem jest i za to dziekuje i jemu i mojej Teściowej!!!!
    Po drugie – zakupy….. tak kiedyś babskie zakupy to było coś, chodzenie głowna ulica miasta od sklepu do sklepu….a teraz centra handlowe,fakt mozna zrobic wszystko w jednym miejscu….ale to jedyny plus,ja po wejsciu do takowego centrum głópieje po 5 minutach, oczy bolą od swiatła, tłumy szukajace nie wiadomo czego, spacerki….koszmar jakis…..i znalezienie czegos fajnego graniczy z cudem.
    niestety to realia naszych czasów.
    to sie rozpisałam :-)
    pozdrawiam noworocznie i życzę spełniania tych malutkich marzeń.

  • comment-avatar
    HANNAH - UNE FEMME 4 stycznia 2011 (17:37)

    Zakupy też juz od dość dłuższego czasu przestały sprawiac mi przyjemność, no chyba że materiały budowlane-to co innego.
    Jutro jade se obejrzec kafelki.

  • comment-avatar
    labarnerie 4 stycznia 2011 (17:35)

    Jak na pierwszy noworoczny post temat dość specyficzny i pewnie dla wielu osób (czytaj kobiet) kontrowersyjny, bo … tak kochamy tych naszych malutkich chłopczyków, że z łapek ich wypuścić nie chcemy – nawet po wielu latach i jak trafnie zauważyłaś Asiu tak nie można … tak nie wolno wręcz, bo nie dość, że nasz wiecznie mały chłoptaś będzie miał sfiksowane życie, to kiedyś prędzej czy później sfiksuje też jego życiowa partnerka. Czy chcemy mieć, przynajmniej na początku tego łańcuszka, dwa istnienia na sumieniu? Jedno z nich tak kochamy, że zakochać mogłybyśmy na śmierć, a to drugie? … hmmm czas kiedyś pokaże, ale bardzo chciałabym wierzyć, że także pokochamy :) A więc morał jest zaskakująco prosty: kochajmy z głową! A jeśli chodzi o zakupy … zawsze myślałam, że ze mną jest coś nie tak, bo nie znoszę tułać się po sklepach. Dzisiaj utwierdziłam się w przekonaniu, że nie tylko ja tak mam i całe szczęście :) Ubrać się pewnie, że lubię, ale jak przymierzam jedną, czy drugą szmatkę, która powinna mieć – patrząc na metkę i na jej cenę – jakość idealną, a niestety odbiega od niej o mil sto, to zniechęca mnie to na dłuuuugi, dłuuuugi czas od robienia zakupów nie pierwszej potrzeby. Nie zgadzam się na takie traktowanie przez firmy produkujące wszelkie dobra człowiecze i … niewiele mogę na to poradzić. Po prostu – po sklepach nie tułam się. Pozdrawiam i buziaki Asiu przesyłam :)

Skomentuj

Szanuję Twoją prywatność, Twój adres mailowy nie będzie widoczny.